Ćwiczenia z ateizmu 2. Ks. Bashobora i katoliccy intelektualiści

Redakcja portalu PolskiAteista.pl postanowiła przypominać od czasu do czasu dawniejsze publikacje. Dziś artykuł Alverta Janna z 2015 r. Dotyczy spraw ciągle aktualnych.

*

W „Tygodniku Powszechnym” ukazał się artykuł Piotra Sikory dotyczący ks. Bashobory i ruchów charyzmatycznych w Polsce. Nie zgadzam się z poglądami autora. W dość obszernym artykule zabrakło kilku bardzo ważnych kwestii. Powstał obraz dalece, najdelikatniej mówiąc, zniekształcony. Nie zgadzam się też z głównym postulatem autora artykułu.

1. „Pentekostalizacja” Kościoła katolickiego w Polsce

„Kilka dni temu – pisze Sikora – w całodniowym spotkaniu z ugandyjskim księdzem i charyzmatykiem Johnem Bashoborą na Stadionie Narodowym wzięło udział ok. 40 tys. ludzi. Jednak członków ruchów charyzmatycznych o duchowości podobnej do tej, która reprezentowana była w czasie wydarzenia <Jezus na stadionie>, jest znacznie więcej – stanowią oni gros zaangażowanych katolików w Polsce” (TP, 31/2015).

Redaktor „Tygodnika Powszechnego” pomija całkowicie fakt, że religijny spektakl, o którym pisze, zorganizował i firmował Kościół, a osobiście arcybiskup diecezji warszawsko-praskiej Henryk Hoser. Z opisu można by sądzić, że to wydarzenie znacznie niższej rangi. Widzę w tym unik ze strony autora. A rzecz jest ważna. Bo to „gros” hierarchów popiera i wytycza taki właśnie kierunek działania: wiara w cuda, granie na niedojrzałych religijnych emocjach, wzniecanie religijnych uniesień, religijny „szoł”.

Kiedy zabrakło JPII, budzącego masowe emocje, Kościół stawia na spektakle z cudotwórcami w roli głównej. „Pentekostalizacja” (przejmowanie praktyk i form ekspresji charakterystycznych dla zielonoświątkowców, tj. pentekostalian/pentecostals), to ważny świadomy wybór dokonany przez hierarchów kościelnych. Ks. Bashobora to pionek, arcybiskup Hoser to ręka. Ruchy charyzmatyczne nie są rzeczywistością samoistną, są „przykościelne”, odpowiadają za nie księża i hierarchowie. Bashobora nie wystąpił incydentalnie, w polskim Kościele zagnieździł się na dobre, ma przed sobą – jak kiedyś mówiono w odniesieniu do czegoś innego – kolosalną przyszłość.

Kościół wybrał i animuje charyzmatyczny kierunek rozwoju. Dzięki celowemu pobudzaniu przez Kościół tej formy religijności – pentekostalizacja będzie trwałym rysem kościelnej działalności. Sikorze nie najbardziej się to podoba, ale w obecnej sytuacji jego propozycje – wrócę do niej jeszcze – sprowadzające się do wezwania, by studiować dzieła teologiczne, to iluzja.

Nadzieja w czym innym. Charyzmatyczny nurt może wkrótce wyczerpać swoje możliwości rozwoju, nie zyskiwać zwolenników, słabnąć. Charyzmatycy staną się (oby!) wyspą na tle laicyzującego się społeczeństwa polskiego. Co dziś warto robić? Trzeba wspierać laicyzację, a nie zalecać studiowanie teologii.

25

2. Kłamstwa? Urojenia?

Sikora pomija szokującą prawdę o ks. Bashoborze. Nosi to znamiona kamuflażu. Gdyby ktoś opierał swoją wiedzę tylko na artykule Sikory, mógłby sądzić, że jest to normalny ksiądz, który wygłasza kazania, prowadzi rekolekcje, tylko w sposób nieco bardziej emocjonalny, poruszający, egzotyczny. Tak nie jest. Bashobora szerzy wiarę w cudotwórstwo, uzdrowienia i wskrzeszenia zmarłych. To, co robi, to sianie zabobonów i złudzeń. Nawet w wywiadzie dla TVP info (jest w sieci) mówił, że kiedyś we Włoszech na spotkaniu z nim spośród 150 chorych 40 wstało z wózków zdrowymi. Wspomniał też, że innym razem do chorego na wózku powiedział „wstań”, i ten wstał.

Trudno się dziwić, że na rekolekcje cudotwórcy przychodzi dużo chorych. Czy złudna nadzieja, jaką mogą chwilowo zyskać, usprawiedliwia te spektakle? Czy ich depresji nie pogłębi rozczarowanie, kiedy okaże się, że także Bashobora nie pomógł? Czy Bashobora jest wiarygodny, kiedy mówi o chorych, których dzięki jego posłudze uzdrowił Jezus? Czy chorzy rzeczywiście zostali uzdrowieni? Czy jest dokumentacja medyczna potwierdzająca te uzdrowienia? To retoryczne pytania.

Działalność Bashobory odsłania głębię urojeń kultywowanych w Kościele. Przy okazji Bashoborowych imprez szerzona jest wiara nie tylko w cuda, ale także w moce szatańskie, które wręcz panują nad światem. Ilu w to uwierzy? Jaki jest skutek tych urojeń? W ludzkich umysłach Kościół instaluje demoniczny obraz świata. To żerowanie na ludzkich lękach i naiwności. Redaktor Sikora nawet nie wspomina o tym.

Nie chcę być posądzony o przesadę. Warto chociażby zwrócić uwagę na dwa wywiady, jakich udzielił fronda.pl ks. Łukasz Turek, koordynator diecezjalny ruchów charyzmatycznych w Warszawie, zaangażowany w stadionowe spektakle Bashobory.

Ks. Turek uprawia zaawansowaną demonologię. Mówi: „żyjemy w świecie, w którym dominuje grzech – bo władcą tego świata jest szatan”. Czy nie jest to aby promowanie satanizmu? Nie Bóg, tylko szatan jest władcą świata – mówi ksiądz.

Charakterystyczne, że Turek nie zaprzeczył przypadkom uzdrowień i wskrzeszania zmarłych, uściśla tylko, dokonując kamuflażu i uników, że to nie Bashobora uzdrawia i wskrzesza, tylko Chrystus za sprawą Bashobory. Trzeba powiedzieć, że to sprytne wyjaśnienie: Bashobora się tylko modli, zaś Chrystus jak chce, to wysłuchuje, uzdrawia, wskrzesza. No, no!

Oto fragment wywiadu:

Fronda: Niedawno usiłowano w dość niefortunny sposób „reklamować” rekolekcje z O. Johnem (Bashoborą), mówiąc o „wskrzeszeniach”.

Ks. Turek: Prawda… ciągnie się za o. Johnem taka czarna legenda, że niby mówił o tym, że wskrzesza ludzi… Tymczasem o. John nawet gdyby całe życie się wysilał, to z pewnością nikogo by nie uzdrowił, a tym bardziej nie wskrzesił… A Jezus… z Nim to już inna sprawa. (…) Jezus nadal jest skuteczny i jeżeli chce taki cud uczynić z wiadomego sobie powodu – może to uczynić. Czy uczynił to przez o. Johna? – dlaczego nie?

Kościół oficjalnie nie uznał żadnych cudów dokonanych za sprawą Bashobory, ale nie spieszy z zaprzeczaniem. Katolickie media, tak jak i ks. Turek, niedwuznacznie cuda te uznają za fakt.

Stałym tematem w mediach katolickich jest podkreślanie różnicy między Bashoborą a „uzdrawiaczami”. Nie wskazuje się na fałszywość samej wiary w cudowne uzdrowienia. Mówi się, że Bashobora działa rzeczywiście w imię Chrystusa, zaś inni to oszuści lub – co ciekawsze – znajdują się w rękach szatana. Inaczej mówiąc, nasz zabobon jest dobry, ich zabobon jest zły. Kościół chce tępić cudze zabobony za pomocą własnych.

Fronda: Jaka jest różnica między Ks. Johnem Bashobora a uzdrawiaczem ?

Ks. Turek:Różnica generalnie polega na tym, w czyje imię następuje to <uzdrowienie>. Nie może być tu najmniejszej wątpliwości, że w przypadku o. Johna czynione jest to w Imię Jezusa Chrystusa.

Skąd ta pewność? Kościół już raz zawiódł się na innym, znanym także w Polsce uzdrawiaczu, Harrisie, co zostało przypomniane. Kościół długo patronował Harrisowi, a w końcu uznał, że Harris służy diabłu.

Odnosząc się do sprawy Harrisa, ks. Turek mówi, że szatanowi udało się przez pewien czas oszukiwać wszystkich:

Ks. Turek: Znając diabelską przebiegłość i jego skłonność do małpowania Boga można wnioskować, że szatan zadbał o to, by wprowadzić zamieszanie w sercach ludzi. Musiało zatem nieco czasu upłynąć, abyśmy zaobserwowali, że coś w tym się nie zgadza. Jeżeli chodzi o tego słynnego Harrisa, to pierwsza chyba zorientowała się jego tłumaczka, której wygadał się, że uzdrawia mocą <duchów>, zaobserwowano również okoliczności w których widać było, że modlitwa mu przeszkadza.

Szatan został zdekonspirowany dzięki tłumaczce. Dziś pod rozwagę katolickich intelektualistów chciałbym wnieść coś równie ważnego. Zauważyłem, że redaktor frondy i ks. Turek mówią rzeczy podejrzane. Ogłaszają mianowicie, że mocą Chrystusa można uwalniać od nałogowego uprawiania masturbacji i praktyk gejowskich. Czy to nie ośmiesza Kościoła i Chrystusa?

Fronda: Słyszałam wypowiedź psychologa, i to katolickiego, który negował fakt że wyzwolenie z nałogowego grzechu np. praktyk gejowskich, czy masturbacji może nastąpić nagle, dzięki modlitwie. Powoływał się na „prawa psychologii”, że na studiach psychologicznych uczą o „konieczności długotrwałej terapii”. Czy jest możliwe cudowne, nagłe przekroczenie „praw psychologii”?

Ks. Turek: Jezus na szczęście jest większy od psychologii. Skoro może sprawić nagłe uzdrowienie fizyczne, to tym bardziej może uwolnić człowieka od największych nawet zniewoleń. Potwierdza to niejedno świadectwo. Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych.

W sprawie Harrisa Kościół zawierzył polskiej tłumaczce, niech spróbuje teraz zawierzyć polskiemu ateiście. Sądzę, że za powyższą wypowiedzią, za Bashobarą, ks. Turkiem i frondą, stoi szatan. Teraz jest sprytniejszy i skutecznie unika dekonspiracji. Ale łatwo zauważyć, jaki jest jego cel. Szatan chce skompromitować Kościół w oczach co bardziej myślących wiernych oraz żądnych sensacji ateistów. Po to robi imprezy z udziałem ks. Bashobory. Po to inspiruje na łamach frondy publikacje, które ośmieszają Kościół i Chrystusa.

26e2f8b80006cda74d826c65

Redaktorzy „Tygodnika Powszechnego” mogą sądzić, że sobie żartuję. Jeżeli tak, to tylko pod względem formy. Treść jest jak najbardziej poważna. Warto ją wziąć pod uwagę.

3. Szkodliwość ruchów charyzmatycznych

Sikora pomija sprawę szkodliwości Bashobory i ruchów charyzmatycznych. Nie idzie o to, że ruchom charyzmatycznym brakuje – jak uważa Sikora – intelektualnych kompetencji. Sprawa jest poważniejsza. Pod ich wpływem ludzie potrafią zaprzestać leczenia, polegając na charyzmatycznych praktykach. Udział w ruchach charyzmatycznych często zwiększa niepokój i lęk. W wielu wypadkach prowadzi to do zaburzeń psychicznych, nawet ciężkich. Ruchy i spektakle charyzmatyczne wzmacniają irracjonalizm, sprzyjają urojeniom.

Psychiatria zna dobrze zjawisko „absorpcji religijnej”, tj. pochłonięcia ludzkiej świadomości przez religijne wyobrażenia aż do stanu chorobowego. Ludzie różnią się znacznie między sobą podatnością na religijne urojenia. Czasami podatność ta jest tak duża, że prowadzi do choroby psychicznej. U uczestników ruchów i spektakli charyzmatycznych religijna absorpcja może powodować zaburzenia z elementami histerii, psychozy, transu, schizofrenii, paranoi. Np. na rekolekcjach Bashobory i im podobnych dochodzi do tzw. upadków w Duchu Świętym. Nadwrażliwe osoby padają jakby w konwulsjach, przypomina to atak padaczki. U uczestników ruchów dają o sobie znać zaburzenia mniej widoczne, ale o dużej trwałości. Kościół lekceważy te zagrożenia.

monster-602548_1280

Jednym z zaburzeń psychicznych może być poczucie tzw. opętania przez szatana. W ten sposób daje o sobie znać kościelne nauczanie o obecności osobowego szatana w świecie. Nie ma „prawdziwych” opętań, ale Kościół głosi, że są. Liczba psychoz opętaniowych na tle religijnym rośnie w Polsce.

Być może straszę Bashoborą, ale Kościół, ks. Turek i inni straszą szatanem. Co gorsze?

4. Czy warto studiować teologię?

Sikora zaleca ruchom charyzmatycznym i katolikom w Polsce studiowanie teologii. To jego główna rada, czy raczej przesłanie. Chce w ten sposób podnieść jakość polskiego katolicyzmu. „Wspólnotom Kościoła w Polsce potrzeba zatem – pisze – gruntownych studiów nad tradycją teologiczną chrześcijaństwa”.

Nie sądzę, by przyniosło to pozytywne rezultaty. Obawiam się, że propozycja Sikory to przejście z deszczu pod rynnę. Teologia zawiera zbyt dużo elementów irracjonalnych, urojeń. Sednem teologii jest dociekania spraw nadprzyrodzonych. To sytuuje ją w kategorii szeroko rozumianej ezoterycznej wiedzy o zjawiskach nadnaturalnych. O ile ruchy charyzmatyczne bazują na emocjonalnych przeżyciach, to teologia jest dziedziną wyrozumowanych urojeń. Studiowanie teologii chrześcijańskiej prowadzi do zanurzanie się w pojęciach boga, szatana, nieba, piekła, duszy nieśmiertelnej, sądu ostatecznego, cudów, opętań, dogmatów kościelnych, biblijnych mitów. To droga donikąd. Studiowanie teologii grozi zejściem rozumu na manowce, nie powoduje rozwoju intelektualnego, na którym zależy redaktorowi Sikorze.

Czy jest coś wartościowego w teologii? Wartości etyczne? Bywa, że tak, ale trzeba wziąć pod uwagę, że tradycją teologii katolickiej jest odnoszenie wszystkich problemów etycznych do wersetów Pisma Świętego. Katolikom bardzo trudno rozważać zagadnienia etyczne, bo te wersety przygniatają mentalnie. Chyba że katolik oderwie się od religii, teologii, świętych ksiąg. Weźmy karę śmierci? Zamiast refleksji etycznej, w teologicznej tradycji dominują wiekowe rozważania nad znaczeniem kilku wersetów. A homoseksualizm? Biblijne potępienia nie pozwalają myśleć. Katolicyzmowi trzeba raczej wyzwolenia od teologii, a nie zanurzenia się w teologii.

Niedawno Agnieszka Sabor, redakcyjna koleżanka Sikory, przejechała się krytycznie po ateistach, korzystając z wysłużonego wehikułu, jakim jest „Rzeczpospolita”. Dziwię się, że ateistom nie polecała gruntownego studiowania teologii.

Nie zgadzam się z finalnym stwierdzeniem redaktora Piotra Sikory: „dobrze się dzieje, że w Kościele w Polsce rośnie świadomość konieczności zanurzenia w Duchu”. Dlaczego niby dobrze? Sikora nie odpowiedział. „Brakuje nam jednak – czytamy dalej – sposobu patrzenia na to wydarzenie, jakie prezentuje Ewangelia Jana – w której Duch Święty, nazwany Duchem Prawdy, prowadzi do coraz głębszego zrozumienia działania Boskiego Logosu i do konkretnego zaangażowania miłości. A wszelkie cuda są przede wszystkim znakami niosącymi Boże objawienia”. Czytając te słowa, chciałoby się powiedzieć, boże zmiłuj się nad biegłymi w teologii. Cytat potwierdza moje obawy. Na jego podstawie widać, do jakich zwidów prowadzi zanurzenie się w świętych księgach.

Co może pomóc katolikom w oderwaniu się od religijnych wyobrażeń? Teologiczne lektury niczego dobrego nie spowodują. Może raczej czytanie książek popularno-naukowych lub naukowych, ale takich, które nie propagują między wierszami religijnych lub parareligijnych idei. Współczesna wiedza naukowa jest naprawdę fascynująca, dużo ciekawsza niż teologia i religia. Zapewniam.  –  Alvert Jann

Blog „Ćwiczenia z ateizmu” – https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się. – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.