[The Land of Confusion. Nasi polscy faszole zawsze wiedzą gdzie rosną poziomki]
Także ten, pytałem kolegi co półtora miesiąca zapierdala w punkcie w Przemyślu czy widział tam faszoli od pana bąkiewicza?
Mówił, że widział księży, widział harcerzy, gospodynie z kół gospodyń wiejskich, strażaków, świadków jehowy, wojsko, anarchistów, żołnierzy maryi, sikhów, kurdów, taryfiarzy zwykłych,
ale nie, faszoli od Bąkiewicza nie widział.
Pytałem znajomych, którzy goszczą pojedyncze osoby, rodziny z Ukrainy czy zadzwonił do nich zapukał ktoś z opaską z mieczykiem chrobrego na ramieniu, żeby zapytać czy zakupów nie zrobić, czy czegoś nie brakuje,
ale nie, nikt ich nie widział.
Pytałem znajomych od morza do Tatr
gdzie podziali się dzielni chłopcy w bryczesach, wyrównanych szeregach, gotowi zawsze syczeć jak na zawołanie
syczeć jak węże
syczeć jak żmije
a ich syczenie układa się zawsze tylko w jedno słowo
powtarzane tak, jakby im zastępowało zdania podrzędnie złożone
zdania proste, zdania pytające, zdania oznajmujące, czasy przeszłe, przyszłe, teraźniejsze, dokonane i niedokonane
i zawsze to jest
Wołyń Wołyń Wołyń
nawet jak chuja o tym Wołyniu wiedzą, podobnie jak
powstaniu warszawskim, styczniowym, listopadowym, kościuszkowskim, wojnie obronnej 1939 i bitwie pod Monte Cassino
to syczą i syczą
żmijowe plemię.
Byli podobno tacy, co widzieli polskich faszoli szóstego dnia wojny jak przyjechali pobić kobiety z dziećmi w Przemyślu,
w czym jak wiadomo są dobrzy,
jak to faszyści,
ale podobno jakoś im nie wyszło. Może dlatego, że ta akcja wypadła im w szabas.
Sam byłem kilka godzin na granicy z tą sanitarką co kumpel po tamtej stronie potrzebował do batalionu medycznego
a znajomy z tej strony kupił i wyekwipował
i przyznam że widziałem wielu i wiele osób
ale chłopców lub dziewcząt od Bąkiewicza nie widziałem.
Zatem nie wiem, nie rozumiem jak to jest
że tych odważnych jak chór wujów wojów
nigdzie nie było widać przez dni
– nomen omen numerus clasus –
czterdzieści i cztery
a jednak wiedzą faszole gdzie rosną poziomki.
Oto bowiem dnia czterdziestego piątego rządzący nami rząd o niejasnej proweniencji ogłosił, że przyznał kasę na pomoc uchodźcom organizacjom pozarządowym, tym uchodźcom wybranym,
bo dla tych, którzy mają zły kolor skóry są pałki, psy, las nocą i polska śmierć zadana czystymi łapkami.
Zatem rząd który na nic nie ma kasy a buduje mur z blachy za półtora milirada złotych powiedział, że nie, nie będzie tak źle, że my się weźmiemy a wy zrobicie, damy wam jakieś grosiwo z pańskiego stołu.
nie będzie to siedemdziesiąt baniek sasina
ani nawet siedemset czy ile tam blokowane przez magistra ziobro herbu oblane wstępne na aplikacje prokuratorską
to będą grosze, ale dla was
żebyście jeszcze raz mogli o nas powiedzieć, że
kradną, ale
się dzielą
i nagle okazało się, że ćwierć miliona złotych ma dostać organizacja pana bąkiewicza z pierdziszewa,
dokładnie 264 tysiące złotych.
Tego samego dnia postanowiono z okazji równej, okrągłej 12 rocznicy katastrofy lotniczej uruchomić o poranku syreny alarmowe, chyba po to żeby kobiety i dzieci z Ukrainy dostały ataku serca po kilkunastu dniach spokoju, ale już pierdolę, trudno, rządzą nami bezmyślne nekrofile
tylko jako prezes organizacji pozarządowej która musi wyliczać się z każdych dwudziestu złotych wydanych na projekt, gdzie często brakuje mi na znaczki i dokładam z własnej kieszeni,
chciałbym zobaczyć chociaż jeden poprawnie złożony raport organizacji pana bąkiewicza z pierdziszewa dolnego, jeden.
I wszystkie załączniki, pokserowane faktury z opisem, poświadczeniem i dokumentację stanu faktycznego uzasadniającego poniesione wydatki i tak dalej.
taki, kurwa czerstwy i spleśniały zarazem chleb powszedni szefostwa małego ngo’sa.
Powiecie co to jest ćwierć miliona, wobec siedemdziesięciu milionów?
O co tutaj się burzyć?
No to wam powiem, że pamiętam jak w 2016 roku robiliśmy trasę po Polsce poecie, żołnierzowi z Donbasu, nie wymieniam go w poście z imienia nazwiska bo do dzisiaj mi wstyd z powodu tego jak ta trasa się zakończyła.
Bo kolega, poeta, który teraz mimo 57 lat na karku znowu z karabinem w ręku nadstawia łeb, między innymi za dziarskich chłopców od bąkiewicza z pierdziszewa musiał wrócić wcześniej do Ukrainy.
Ostatnie dwa spotkania miał mieć na Podkarpaciu. I podobno faszole zaczęli wydzwaniać do dyrektora biblioteki, gdzie miały mieć miejsce przedostatnie i ostatnie spotkanie kolegi poety.
I dyrektor tej biblioteki miał powiedzieć, że
nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa spotkania literackiego w swojej bibliotece.
tak, tak w kraju gdzie 63 procent ludzi jest analfabetami funkcjonalnymi ciężko jest zapewnić bezpieczeństwo spotkania poetyckiego.
szczególnie jeżeli to jest Wolska po roku 2015.
Dlatego te ćwierć miliona dla polskich faszoli to jednak mnie wkurwia.
Ale ciekaw jestem co by było gdyby tak spotkali się oko w oko Borys z bąkiewiczem jeszcze raz. Wtedy nie wyszło.
Ooops, napisałem, że to był Borys?
Niemożliwe.
Przecież tylko pomyślałem, to był taki rodzaj snu na jawie
tak więc snu na jawie
i w tym śnie
Borys poprosiłby o to sprawozdanie finansowe z opieki nad ukraińskimi uchodźcami.
I powiedziałby do bąkiewicza, usiądź chłopcze, sprawdzę
potem pogadamy
na poważnie.
ŹRÓDŁO
