Ćwiczenia z ateizmu 9. Czy wiara w Boga jest racjonalna?

„Wiara katolicka – czytamy w katechezie papieża Benedykta XVI – jest racjonalna i pokłada ufność w ludzkim umyśle”. Jan Paweł II pisał: „ludzki rozum nie musi zaprzeczyć samemu sobie ani się upokorzyć, aby przyjąć treści wiary”. Czy tak? Jak bez upokarzania rozumu uwierzyć w istnienie czegoś, czego w żaden sposób nie dowiedziono? Jak uwierzyć w istnienie Boga, aniołów, szatana, nieba, piekła? Jak uwierzyć, że Biblia zawiera rzeczywiście objawienie boże? Można co najwyżej przyjąć to wszystko „na wiarę”. A jeśli wierzy się w katolickie „prawdy wiary”, to równie dobrze można wierzyć we wróżby tarota, astrologię lub najdziwaczniejszą magię. Tak się zresztą działo i dzieje. Ludzie łatwowierni wierzą nie tylko w „prawdy” podawane przez Kościół, ale także w najprzeróżniejsze wróżby i znaki.

Jak odróżnić, które twierdzenia/wierzenia są prawdziwe, które bałamutne? Kluczowe znaczenie ma weryfikacja, sprawdzanie prawdziwości. Otóż zarówno tarot, astrologia, magia, jak i chrześcijańskie wierzenia dotyczące rzeczywistości nadprzyrodzonej, nie wytrzymują elementarnej weryfikacji. Nic nie wskazuje, że zawierają wiedzę prawdziwą.

Kiedy wiara jest racjonalna?

W najszerszym rozumieniu, zauważalnym także u Benedykta XVI, racjonalność to posługiwanie się rozumem. Rzecz w tym, że ludzie posługują się rozumem również wtedy, kiedy wierzą we wróżby, magię, a także w zdiagnozowane psychiatrycznie urojenia. Posługiwanie się rozumem, rozumowanie, nie jest więc wystarczającym argumentem na rzecz „racjonalności wiary w Boga” (to fraza użyta przez papieża Benedykta)

Kiedy można uznać, że wiara – nie tylko wiara religijna – jest racjonalna? Z pewnością wtedy, gdy jej przedmiotem są twierdzenia, które spełniają kryteria prawdy przyjęte w logice i nauce współczesnej. Wiara w istnienie krasnoludków (tj. w twierdzenie głoszące, że krasnoludki istnieją realnie) z pewnością nie jest racjonalna. Wiara w istnienie bakterii i wirusów jest racjonalna.

Podsumowując: Racjonalne jest tylko takie rozumowanie/myślenie które spełnia kryteria ustalone w logice i/albo jest w pewnej przynajmniej mierze  potwierdzone empirycznie, doświadczalnie (niekoniecznie na 100%). Nie jest racjonalna wiara w istnienie krasnoludków, aniołów, boga, bo ani logika, ani badania naukowe nie potwierdzają ich istnienia. Natomiast pogląd, że istnieje np. promieniowanie rentgenowskie, jest jak najbardziej racjonalny, bowiem potwierdzają to doświadczenia spełniające kryteria metodologii naukowej.

Czy istnieje życie w kosmosie?

Nie ma do tej pory dowodów, że organizmy biologiczne istnieją gdziekolwiek poza Ziemią. Wiara w istnienie życia w kosmosie byłaby nieracjonalna, bo pozbawiona dostatecznych podstaw. Ci, którzy wierzą bez dowodów, są jak błogosławieni, o których mówi Ewangelia: „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli” (J 20,29).

Badania wskazują natomiast, że we wszechświecie może istnieć olbrzymia liczba planet, a na niektórych z nich mogą panować warunki dopuszczające egzystencję organizmów biologicznych. Dlatego istnienia życia poza Ziemią nie można wykluczyć (jeżeli życie powstało na Ziemi, to w podobnych warunkach mogłoby powstać także gdzie indziej). Jest to hipoteza poważna, wsparta badaniami astrofizycznymi, ale – podkreślmy – tylko hipoteza.

Pogląd dopuszczający możliwość istnienia życia w kosmosie jest więc racjonalny. Wiara, że ono tam faktycznie istnieje, jest przy dzisiejszym stanie wiedzy nieracjonalna.

A jeżeli ktoś będzie snuć przypuszczenia, że być może istnieją cywilizacje, które kolonizują wszechświat, docierają do Ziemi, infekują nas szkodliwymi lub stymulującymi substancjami, szkodzą lub wspomagają, będzie to tylko czcza fantazja, na której rzecz nic nie przemawia. Nazwanie tych fantazji hipotezami byłoby przesadą, trzeba mówić o fantastyce. Wartościowa hipoteza powinna być wsparta istotną argumentacją.

A co, jeżeli ktoś powie, że kosmici istnieją, są wśród nas, ale są całkowicie niewykrywalni, nie można więc wskazać na ich istnienie żadnych dowodów? Taką sprytną argumentację nazywa się w logice sofistyką/sofizmatami. Jest to rozumowanie pozornie bez zarzutu, a w istocie obarczone błędem logicznym i oszukańcze. To celowe krętactwo, z którym można jednak sobie poradzić. Np. pojęcie istoty niewykrywalnej, na istnienie której z definicji nie może być dowodów, nie spełnia elementarnego wymogu logiki, jakim jest podanie poprawnej, w miarę jasnej definicji. Widoczna jest też sprzeczność, bo jeżeli na istnienie tego stworu nie może być dowodów, to na jakiej podstawie twierdzi się, że istnieje? Wiara w takie alogiczne istoty jest nieracjonalna.

Trzeba koniecznie odróżnić: fantazje, hipotezy, twierdzenia, sofizmaty

Jakkolwiek mogą być z tym poważne problemy, ludzie mają ukształtowaną w toku ewolucji zdolność odróżniania fantastycznych wyobrażeń od wiedzy sprawdzonej realnie, na której można polegać. Zdolność tę ujawniają dzieci już w bardzo wczesnym okresie życia. Nie może więc być zaskoczeniem, że także na gruncie logiki i metodologii nauki odróżnia się czcze fantazje od wartościowych hipotez, a wartościowe hipotezy od dobrze uzasadnionych twierdzeń. Ponadto zarówno w życiu codziennym, jak i w logice, powszechne jest przekonanie, że ludzie potrafią świadomie posługiwać się pokrętną, z pozoru logiczną, a w istocie niedorzeczną argumentacją (to sofistyka/sofizmaty).

A co z bogiem?

Czy przekonanie, że istnieje bóg i rzeczywistość nadprzyrodzona jest racjonalne? Jest nieracjonalne? A może to racjonalna hipoteza? Czy tylko fantazja? Sofizmat?

Nie ma wytrzymujących krytykę dowodów/uzasadnień wskazujących, że bóg czy rzeczywistość nadprzyrodzona istnieją. Np. koronny argument, że wszechświat musiał mieć stwórcę i tym stwórcą był bóg, opiera się na założeniu, że wszystko, co istnieje, musiało mieć stwórcę. Jeżeli tak, to można zapytać, kto w takim razie stworzył boga? Teolodzy robią unik, na mocy dowolnie przyjętej definicji twierdzą, że bóg to istota, która nie musiała już być przez nikogo stworzona. Nie ma powodu, by definicję taką przyjmować. Zauważmy ponadto, że skoro na mocy dowolnie przyjętej definicji uznaje się, że bóg nie musiał być stworzony, to równie dobrze można uznać, że cała przyroda nie musiała być stworzona przez kogokolwiek i jest rzeczywistością samoistną.

A może istnienie boga to hipoteza, którą można racjonalnie brać pod uwagę? Nie można. Dlaczego? Żeby jakąś hipotezę można było traktować poważnie i racjonalnie, muszą na jej rzecz przemawiać istotne argumenty. Nie można brać na serio wszystkiego, co komukolwiek przyjdzie do głowy, np. że w kosmosie krąży czajnik (znany przykład Bertranda Russella), że na Marsie żyją ludzie, że po lasach grasują wilkołaki, lub że gdzieś tam żyje czarnoksiężnik, który wyczarował świat i niebawem go zniszczy.

Nie ma argumentów, które uzasadniałyby, że istnienie boga można traktować poważniej niż istnienie duchów leśnych i czarodzieja, który stworzył wszechświat.

A co w szczególności miałoby przemawiać za rzeczywistym istnieniem tego boga, o którym mówi Biblia, Kościół katolicki czy jakakolwiek inna religia? W toku historii powstało co najmniej kilka tysięcy religii, każda z własnymi „prawdami wiary” – nie sposób w nich widzieć racjonalne hipotezy. Próba wyróżnienia wierzeń katolickich jako racjonalnych, jak chce Benedykt XVI, nie może być sensownie uargumentowana.

Religijne wyobrażenia są czystymi fantazjami, chociaż – co trzeba podkreślić – okraszonymi smakowitymi sofizmatami.

Sofizmaty religijne

Na forach spotykamy pogląd, że nie można wykluczyć istnienia czegokolwiek, co ktoś wymyśli. Jakby w myśl zasady „wszystko jest możliwe”. Albo że nie można udowodnić, że coś nie istnieje. Chętnie mówią to osoby religijne, bowiem wzmacnia to ich przekonanie, że mimo braku dowodów bóg być może istnieje. Pojawia się też pogląd, że logika wyklucza możliwość udowodnienia, że coś nie istnieje. Kwestię tę przedstawiałem w innym artykule (link poniżej), tu tylko kilka uwag.

Można udowodnić, że coś nie istnieje, jeżeli obiekt ten jest w miarę dobrze zdefiniowany i dobrze poznany jest teren, na którym ma występować. Możemy np. udowodnić, że na Ziemi nie istnieje góra wyższa niż Mount Everest. Problem pojawia się wtedy, gdy teren nie jest wystarczająco poznany. Tak jest w przypadku kosmosu i występowania organizmów żywych na innych planetach.

Ale innego rodzaju problem napotykamy, jeżeli ktoś twierdzi, że interesujący go obiekt istnieje, ale celowo definiuje go tak, by uniemożliwić jego zbadanie. Mówi się, jak w przypadku boga, że to istota duchowa, należąca do rzeczywistości innej kategorii niż obiekty poznawalne metodami naukowymi. Głosi się, że istnieje „coś” (bóg, rzeczywistość nadnaturalna, absolut, transcendencja), czego z definicji badać się nie da. Otóż trzeba powiedzieć zdecydowanie, że taki koncept to fantazja szczególnego rodzaju. To pojęciowe kuglarstwo, trik, zmyłka. Na gruncie logiki tego rodzaju krętactwo nazywa się sofistyką/sofizmatami. Idzie o rozumowanie pozornie poprawne, logiczne, ale w istocie obarczone błędem logicznym. Jakim? Jeżeli mówi się, że coś istnieje, to powinno się podać w miarę jasną definicję, opis, parametry (to podstawowy wymóg logiki). Teolodzy i filozofowie religijni, mówiąc o bogu, nie robią tego, uciekają celowo w niejasne formuły, pokrętne rozumowania. Np. podają cechy boga, a jednocześnie skorzy są zapewniać, że bóg jest niepojęty ludzkim umysłem.

Pokrętna sofistyka, pojęciowe manipulacje nie zmieniają faktu, że na rzecz prawdziwości wierzeń religijnych brakuje dowodów. Wiara w „prawdy wiary” pozostaje nieracjonalna.

Słowo na zakończenie

Mówiąc o religii wskazuje się często na pożytki, jakie ma dawać (mówi o nich także Benedykt XVI w cytowanej katechezie). Wierzenia religijne są w ten sposób postrzegane jako racjonalne, ale nie dlatego, że są prawdziwe, lecz dlatego że są pożyteczne czy przydatne. Nazywa się to racjonalnością pragmatyczną, użytecznością. To odrębny temat.

Zaznaczmy tylko, że pozytywny wpływ religii jest zwykle wyolbrzymiany, pomijane są mankamenty. Jeżeli spojrzymy na religię z pragmatycznego punktu widzenia, to trzeba powiedzieć, że jej pragmatyczna racjonalność jest bardzo ograniczona. Podkreślmy też, że ewentualnie pozytywna rola wierzeń religijnych nie stanowi argumentu na rzecz istnienia boga. To dwie różne sprawy.

Żeby wierzenia religijne uznać za racjonalne nie tylko pod względem pragmatycznym (instrumentalnym), trzeba by udowodnić/uzasadnić ich prawdziwość, przede wszystkim prawdziwość podstawowych tez mówiących, że istnieje bóg i rzeczywistość nadprzyrodzona. Nikt tego nie zrobił. Wierzenia religijne nie są racjonalne. A czy można udowodnić, że coś, np. bóg, nie istnieje? Polecam na ten temat: „Dowód na nieistnienie. Kogo? https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dowod-na-nieistnienie-kogo-2/

Alvert Jann

Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/„Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się. – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia”.

Zachęcam do przeczytania:

Bóg przed trybunałem nauki” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/bog-przed-trybunalem-nauki/

Dowód na nieistnienie. Kogo? – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dowod-na-nieistnienie-kogo-2/

O sobie piszę w: „Jak zostałem ateistą. Część 1”: https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/jak-zostalem-ateista-czesc-1/

PS. Link do katechezy Benedykta XVI pt. „Racjonalność wiary” – http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/benedykt_xvi/audiencje/ag_21112012.html