PolskiAteista.pl
  • strona główna
  • Blogi
  • Biblioteczka ateisty
  • Artykuły
  • Szukaj

punkt widzenia , zjawiska, mechanizmy,

Płyn otrzewnowy z elementami krwi… serio?

3 lipca 2022/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

O nie najlepszej, delikatnie mówiąc, kondycji wyższych uczelni w Polsce pisaliśmy wielokrotnie. Nasi czytelnicy znają zasługi w tym zakresie zarówno pana Jarosława Gowina, jak i niektórych profesorów-wykładowców, a także obecnego ministra Przemysława Czarnka, który kontynuuje dzieło swojego poprzednika. Mieszanie porządków sacrum z profanum, z pewnymi oporami, ale jednak, sukcesywnie postępuje ku zmiksowaniu nauki z doktryną katolicką.

I choć pytanie, które zadaje Ziemowit Szczerek:

Czy magisterka w której broniący stawia tezę, że np. kamień moczowy Tadeusza Rydzyka będzie miał szansę czynić więcej cudów niż płyn otrzewnowy Stefana Wyszyńskiego jest do wyobrażenia na wydziałach teologii? Pytam bardzo serio.

jest już dziś tylko retorycznym zagajeniem dyskusji, bo wszyscy mamy świadomość, że takie tematy już się pojawiały i takie doktoraty a nawet habilitacje miały miejsce, to jednak musimy sprowadzić autora na ziemię i zadać to pytanie inaczej :

Kiedy prace”naukowe” na temat przykładowo – wyższości relikwii świętego Wojciecha nad relikwiami „świeżo” pochowanych dygnitarzy watykańskich – zaczną masowo pojawiać się w katedrach socjologii, psychologii czy kulturoznawstwa, albo np. – wpływ obecności relikwii świętych katolickich na kondycję pacjentów chirurgicznych – na wydziałach medycznych.

Bo, o ile w ramach  teologii zawsze można było pisać na dowolnie absurdalny temat z sufitu, byle wpisywał się w gusta panującego papieża, o tyle poddawanie takich tematów metodzie naukowej – choć możliwe -, to jednak jest swoistą aberracją na miarę nadchodzących wielkimi krokami czasów, w których resentymenty i aspiracje  duchownych, do wyznaczania kierunków rozwoju Nauki, mogą stać się całkiem realne. Nie pierwszy to raz zmuszeni jestesmy obniżać nasze oczekiwania co do standardów obowiązujących w świeckim państwie.

Oczywiście, że nazywanie dzisiejszej polskiej rzeczywistości państwem świeckim, to zakłamywanie 40 lat najnowszej naszej historii, która naznaczona jest pełzającym, a następnie  galopującym klerykalizmem. Ale też sama definicja świeckości mogła w tym czasie ulec zniekształceniu, pod wpływem chociażby papieża Franciszka, który wypowiedział onegdaj sławetne zdanie ” bo państwa muszą być świeckie”… tylko nikt nie zainteresował się tym, co papież ma w ogóle na myśli, gdy mówi „świeckie państwo”. A miał m.in. na myśli, że rządzący urzędnicy państwa mają obowiązek kierować się prawem boskim. A kuku! Nie wiedzieliście? No to już wiecie…

A wszystkie te refleksje i obawy pojawiły się znowu na poboczu hucznie świętowanego wprowadzenia kolejnej relikwii do siedziby NMP na Jasnej Górze…

 

 

 

kuna2022kraków

 

Bóg zawsze stoi po stronie zwycięzców. Oto dylemat Papieża…

16 czerwca 2022/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

Abstrahując od realiów wojny w Ukrainie, publikatory z każdej opcji politycznej, analizują od kilku tygodni każde słowo i każdy gest naczelnych głów kościołów – prawosławnego i katolickiego. Poświęciłam kilka godzin na czytanie analiz i omówień na ten temat. Wprawiły mnie w rosnące zdumienie.  Nigdy bym nie pomyślała, że dziennikarze, politolodzy i analitycy są po to, by dorabiać filozofię do faktów. Że przemilczają – tak; że są powierzchowni – tak; że z faktów banalnych robią afery – tak, ale żeby robili pijar papieżowi? A jednak. 

Uderza szczególnie to, że usiłuje się tłumaczyć neutralność papieża Franciszka, jako właściwą postawę przywódcy religijnego, który nie może potępiać żadnej ze stron konfliktu, jeśli pragnie prowadzić dialog pokojowy… Szkoda tylko, że nikt Franciszka nie zamierza zapraszać do Moskwy, a w Kijowie się go nie doczekają, bo

„ Jak przysłużyłoby się to, gdyby papież pojechał do Kijowa,

a wojna byłaby kontynuowana następnego dnia?”

Nie wiadomo, skoro się nie zdarzy, ale można przypuszczać, że samemu papieżowi nie przysłużyłoby się najlepiej- mógłby taki Putin się zezłościć albo co? Na co to komu! Panie! Na co to komu! Poza tym Franciszek serdecznie się już ściskał i z Cyrylem, patriarchą Moskwy, i z prezydentem Władymirem Władymirowiczem – po co to psuć!

Ale zostawmy ten sarkazm.

Wracając do rzeczywistości…

Jeśli faktycznie zaskakująco dziecinne zachowanie Franciszka motywowane jest w taki sposób jak to sugerują jego obrońcy, to nadal jest to rozczarowujące i niezrozumiałe dla opinii publicznej świata zwłaszcza w zestawieniu z faktami wojny w Ukrainie. No cóż, powie ktoś – nie jest rzeczą papieża dogadzać gawiedzi i spełniać jej oczekiwania. Służy przede wszystkim Trójcy świętej i tylko wobec niej ma obowiązki.Kropka.

No dobrze, ale ta neutralność jest dziwna zważywszy, że w każdej sprawie Watykan ma swoje zdanie i nie ukrywa się za neutralnością gdy potępia miłość ludzi LGBTQ, gdy niszczy życie kobiety, gdy odmawia jej prawa do posiadania potomstwa z in-vitro, gdy nie chce słyszeć o polepszeniu warunków życia dzieciom w sierocińcach, które mogłyby zostać adoptowane przez pary jednopłciowe, bardzo głośno i wyraźnie oporuje w sprawie konwencji antyprzemocowej, a nawet od wielu lat kontestuje prawa człowieka itd. itp.  W sprawie napaści wielkiego mocarstwa na dużo mniejszą i słabszą Ukrainę nie potrafi precyzyjnie odróżnić agresora od jego ofiary? Skąd taki paraliż intelektualny i emocjonalne wyzerowanie u przywódcy religijnego? Trudno nagle przyjąć i poważnie traktować zachowanie papieża Franciszka wobec zbrodni wojennych FR, popełnionych w Ukrainie, tak samo jak swego czasu trudno było zgodzić się na milczenie JP2 w obliczu masakry w Rwandzie…

 

Od publicystów, dziennikarzy i politologów

oczekuję rzetelnej oceny na gruncie

racjonalnego postrzegania rzeczywistości,

nie zaś zabawy w adwokata diabła.

 

A odpowiedź nie jest znowu tak trudna jakby można sądzić po lekturze publikatorów …

Wiele razy władze kościelne milczały w sytuacjach, które powodowały najwyższy niepokój wśród ludzi i tych wierzących i niewierzących. Taka postawa, to nic nowego w historii KK. Zawsze zachowuje on „neutralność”, ale tylko do momentu, gdy zaczyna się klarować, kto kogo dociśnie do gleby. Mogę zaryzykować twierdzenie, że śledząc wypowiedzi Franciszka, będziemy mogli odczytać z nich kto to będzie tym razem.

 

Bo pomijając fantazje o kontaktach papieża z samym bogiem,

zachowuje się on jak przystało na szefa szefów

i prawdopodobnie dba w tej chwili wyłącznie

o interes własnej korporacji.

 

Ma wiele do stracenia, może też coś do ugrania, a chyba sam nie wierzy, że zwalanie problemu na barki N.M.P. jakkolwiek przesądzi o wyniku wojny w Ukrainie. Zatem przyjmuje postawę „chciałbym, ale boję się”, bo nie wie do kogo ma się bardziej przytulić. Kiedy obserwatorzy z Watykanu nabiorą pewności, że konflikt dobiega kresu – z pewnością nabierze wigoru, a jego stanowisko zdecydowania.

Poza tym – te czasy zamierzchłe, gdy głos papieża o wszystkim rozstrzygał – dawno minęły i nie może on sobie pozwolić na mówienie tego co myśli. On musi teraz myśleć co mówi. I najwyraźniej bardziej przejmuje się Putinem w pakiecie z Cyrylem, niż milionami wyznawców na całym katolickim świecie. Tak się sprawy z grubsza mają. Nie sądzę, żeby katolicy mieli mu to za złe, więc nie trzeba ich czarować i tłumaczyć papieża tak pokrętnie, jak to miałam sposobność dostrzec w zalinkowanych periodykach i gazetach codziennych – kto nie wierzy może sprawdzić.

 

 

To co powinno niepokoić wierzących, a przynajmniej zastanowić, to że pośrednicy w kontaktach z bogiem, ci w habitach, otrzymują najwyraźniej sprzeczne przekazy tam, z góry. To szczególnie wydaje się być groźne w kontekście wojny, bo gdy jest wojna to giną ludzie, tragedie i traumy pozostają na lata, a czas pokoju jest często zbyt krótki, by odbudować państwo czy społeczeństwo. Zatem, nawet jeśli życie doczesne jest niczym wobec wieczności, to jednak tu mają zasłużyć na zbawienie lub potępienie. To tu rozstrzygnie się ich status po śmierci. Jak więc wierzący w tego samego Boga mają rozumieć rozjazd między tym co mówi Cyryl- patriarcha Moskwy, prawosławny kościół autokefaliczny Ukrainy i katolicki papież Franciszek?

Pozostając w kręgu religii i wiary trzeba by stanowczo zadać pośrednikom pytanie – co się u licha dzieje w świętej rodzinie? Bo Cyryl twierdzi, że:

  • to NATO specjalnie wywołało konflikt. Motywem ma być chęć skłócenia Ukrainy z jej macierzą czyli Rosją, a następnie reedukacja i mentalne przerobienie Ukraińców i Rosjan, zamieszkujących Ukrainę na wrogów wielkiej Rosji. Ostatecznym celem geopolityki zachodu ma być przede wszystkim osłabienie Rosji.

Wtóruje mu lojalnie Franciszek i oskarża NATO o „szczekanie” na granicy…

Takie omówienie sytuacji przez Cyryla, to plasterek na ewentualne wątpliwości  obywateli FR. No i taki przekaz podoba się Rosjanom, nawykłym do traktowania swojego kraju jak wielkiego mocarza, którego wszyscy muszą się bać. Nie pierwsze to pokolenie uczone jest niechęci do zmian, do integracji z resztą świata i do życia w warunkach bezpieczeństwa i pokoju. Jakże by mogli w ogóle zauważyć, że przez 30 lat, odkąd upadł Związek Radziecki, zachód dwoi i się i troi żeby Rosja raczyła przyjąć zaproszenie do wspólnoty krajów cywilizowanych, a na dowód zaufania nawet uzależnił się od rosyjskiego gazu…

Ci sami prawosławni, tyle że ukraińscy, już w 2013 roku apelowali do Cyryla patriarchy Moskwy, by wpłynął na Putina i zapobiegł rozlewowi krwi – jak pamiętamy, apel zbyło milczenie owiec po obu stronach granicy, a krew lała się zgodnie z planem.

Złote usta Franciszka tymczasem uraczyły świat mrzonką o zaniechaniu przemocy…

„W obliczu niebezpieczeństwa samounicestwienia ludzkość musi zrozumieć, że nadszedł czas zniesienia wojny, wymazania jej z historii ludzkości, zanim ona wymaże człowieka z historii. Proszę wszystkich przywódców politycznych, aby się nad tym zastanowili i zobowiązali się do tego; aby spoglądając na umęczoną Ukrainę zrozumieli, że każdy dzień wojny pogarsza sytuację wszystkich”

Nikt nie może, proszę papieża, gwarantować, że od patrzenia na „umęczoną Ukrainę” cokolwiek zrozumie, a już na pewno psy wojny nie wzruszą się tym, że się „ pogarsza sytuację wszystkich” , bo po pierwsze nie wszystkich, a po drugie niektórych sytuacja się znacznie polepszy, jak to podczas ruchawki wojennej, nieprawdaż?

Koniec końców jednak Franciszek postanawia zrzucić problem na barki kobiety – Najświętszej Panienki zwanej Marią :

,Niestrudzenie błagajmy Królową Pokoju, której poświęciliśmy ludzkość, a szczególnie Rosję i Ukrainę, przy wielkim intensywnym współuczestnictwie, za co dziękuję wam wszystkim. Módlmy się wspólnie: «Zdrowaś Maryjo»…”

Bóg ojciec i Syn boży, jak rozumiem, wypowiedzieli się, cicha Maria, zawsze Dziewica dostała zlecenie od Franciszka, a co na to sam Duch święty?

Jeszcze się chyba nie wypowiadał, albo życie duchowe tak nisko upadło, że nie ma biedak z kim pogadać. Może poszedł zniesmaczony upić się w niebiańskiej knajpie. To nawet ateista zrozumie i wybaczy.

 

https://www.rp.pl/konflikty-zbrojne/art35846071-patriarcha-cyryl-to-nie-rosja-i-ukraina-rozpoczely-ten-konflikt-to-nato

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2159285,1,uniki-franciszka-dlaczego-kluczy-w-sprawie-wojny-w-ukrainie.read

https://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/swiat/2165093,1,franciszek-szokuje-gdy-mowi-o-wojnie-o-co-mu-chodzi.read

Rosja postanowiła wymusić rzekomą jedność z Ukrainą. Trudno o większy błąd

https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/swiat/artykuly/8411993,ukraina-papiez-wojna-spowodowana-przez-nato-rosja.html

https://wiadomosci.dziennik.pl/swiat/artykuly/8405719,wojna-rosja-wladimir-putin-papiez-franciszek-ukraina-wolodymyr-zelenski.html

https://www.vaticannews.va/pl/papiez/news/2022-03/papiez-o-wojnie-na-ukrainie-dosc-zatrzymajcie-sie.html

https://wyborcza.pl/7,75399,28410067,czy-papiez-franciszek-bladzi-w-sprawie-rosji-i-ukrainy-a-moze.html

 

kuna2022kraków

 

W odpowiedzi na Nowy Polski Ład…

11 kwietnia 2022/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

 

  Kura domowa (Gallus gallus domesticus)

…jako pierwsza w kraju odpowiedziała adekwatnie na Nowy Polski Ład.

 

 

A kiedy obywatele odpowiedzą – <pięknym za nadobne?>

 

W wersji dla wierzących  – <jak Bóg Kubie, tak Kuba Bogu!?>

 

Realnie jednak mamy zbyt dużo pozytywnie myślących – <koniec końców rozmiar nie jest najważniejszy>,

i estetów – <małe jest piękne>

Jakby się nie pocieszać jedno jest pewne – <póty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie>... choć mamy tu pewien problem, albowiem zasada nie ma zastosowania gdy zachodzi – <przelewanie z pustego w próżne…>

 

 

Przed nami przerwa wiosenna, więc czas na refleksję – zespół polskiateista.pl życzy wszystkim czytelniczkom i czytelnikom sprawnego i otwartego umysłu, pięknej pogody i miłych, coraz dłuższych wieczorów w dobrym towarzystwie.

kuna2022kraków

Dzieje się, czuje się, wie się…

10 kwietnia 2022/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

Kilka głosów z polskiej, społecznej sali wiecznej debaty, sporu i wymiany myśli, emocji i uczuć…

Radek Wiśniewski

[The Land of Confusion. Nasi polscy faszole zawsze wiedzą gdzie rosną poziomki]

Także ten, pytałem kolegi co półtora miesiąca zapierdala w punkcie w Przemyślu czy widział tam faszoli od pana bąkiewicza?

Mówił, że widział księży, widział harcerzy, gospodynie z kół gospodyń wiejskich, strażaków, świadków jehowy, wojsko, anarchistów, żołnierzy maryi, sikhów, kurdów, taryfiarzy zwykłych,

ale nie, faszoli od Bąkiewicza nie widział.

Pytałem znajomych, którzy goszczą pojedyncze osoby, rodziny z Ukrainy czy zadzwonił do nich zapukał ktoś z opaską z mieczykiem chrobrego na ramieniu, żeby zapytać czy zakupów nie zrobić, czy czegoś nie brakuje,

ale nie, nikt ich nie widział.

Pytałem znajomych od morza do Tatr

gdzie podziali się dzielni chłopcy w bryczesach, wyrównanych szeregach, gotowi zawsze syczeć jak na zawołanie

syczeć jak węże

syczeć jak żmije

a ich syczenie układa się zawsze tylko w jedno słowo

powtarzane tak, jakby im zastępowało zdania podrzędnie złożone

zdania proste, zdania pytające, zdania oznajmujące, czasy przeszłe, przyszłe, teraźniejsze, dokonane i niedokonane

i zawsze to jest

Wołyń Wołyń Wołyń

nawet jak chuja o tym Wołyniu wiedzą, podobnie jak

powstaniu warszawskim, styczniowym, listopadowym, kościuszkowskim, wojnie obronnej 1939 i bitwie pod Monte Cassino

to syczą i syczą

żmijowe plemię.

Byli podobno tacy, co widzieli polskich faszoli szóstego dnia wojny jak przyjechali pobić kobiety z dziećmi w Przemyślu,

w czym jak wiadomo są dobrzy,

jak to faszyści,

ale podobno jakoś im nie wyszło. Może dlatego, że ta akcja wypadła im w szabas.

Sam byłem kilka godzin na granicy z tą sanitarką co kumpel po tamtej stronie potrzebował do batalionu medycznego

a znajomy z tej strony kupił i wyekwipował

i przyznam że widziałem wielu i wiele osób

ale chłopców lub dziewcząt od Bąkiewicza nie widziałem.

Zatem nie wiem, nie rozumiem jak to jest

że tych odważnych jak chór wujów wojów

nigdzie nie było widać przez dni

– nomen omen numerus clasus –

czterdzieści i cztery

a jednak wiedzą faszole gdzie rosną poziomki.

Oto bowiem dnia czterdziestego piątego rządzący nami rząd o niejasnej proweniencji ogłosił, że przyznał kasę na pomoc uchodźcom organizacjom pozarządowym, tym uchodźcom wybranym,

bo dla tych, którzy mają zły kolor skóry są pałki, psy, las nocą i polska śmierć zadana czystymi łapkami.

Zatem rząd który na nic nie ma kasy a buduje mur z blachy za półtora milirada złotych powiedział, że nie, nie będzie tak źle, że my się weźmiemy a wy zrobicie, damy wam jakieś grosiwo z pańskiego stołu.

nie będzie to siedemdziesiąt baniek sasina

ani nawet siedemset czy ile tam blokowane przez magistra ziobro herbu oblane wstępne na aplikacje prokuratorską

to będą grosze, ale dla was

żebyście jeszcze raz mogli o nas powiedzieć, że

kradną, ale

się dzielą

i nagle okazało się, że ćwierć miliona złotych ma dostać organizacja pana bąkiewicza z pierdziszewa,

dokładnie 264 tysiące złotych.

Tego samego dnia postanowiono z okazji równej, okrągłej 12 rocznicy katastrofy lotniczej uruchomić o poranku syreny alarmowe, chyba po to żeby kobiety i dzieci z Ukrainy dostały ataku serca po kilkunastu dniach spokoju, ale już pierdolę, trudno, rządzą nami bezmyślne nekrofile

tylko jako prezes organizacji pozarządowej która musi wyliczać się z każdych dwudziestu złotych wydanych na projekt, gdzie często brakuje mi na znaczki i dokładam z własnej kieszeni,

chciałbym zobaczyć chociaż jeden poprawnie złożony raport organizacji pana bąkiewicza z pierdziszewa dolnego, jeden.

I wszystkie załączniki, pokserowane faktury z opisem, poświadczeniem i dokumentację stanu faktycznego uzasadniającego poniesione wydatki i tak dalej.

taki, kurwa czerstwy i spleśniały zarazem chleb powszedni szefostwa małego ngo’sa.

Powiecie co to jest ćwierć miliona, wobec siedemdziesięciu milionów?

O co tutaj się burzyć?

No to wam powiem, że pamiętam jak w 2016 roku robiliśmy trasę po Polsce poecie, żołnierzowi z Donbasu, nie wymieniam go w poście z imienia nazwiska bo do dzisiaj mi wstyd z powodu tego jak ta trasa się zakończyła.

Bo kolega, poeta, który teraz mimo 57 lat na karku znowu z karabinem w ręku nadstawia łeb, między innymi za dziarskich chłopców od bąkiewicza z pierdziszewa musiał wrócić wcześniej do Ukrainy.

Ostatnie dwa spotkania miał mieć na Podkarpaciu. I podobno faszole zaczęli wydzwaniać do dyrektora biblioteki, gdzie miały mieć miejsce przedostatnie i ostatnie spotkanie kolegi poety.

I dyrektor tej biblioteki miał powiedzieć, że

nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa spotkania literackiego w swojej bibliotece.

tak, tak w kraju gdzie 63 procent ludzi jest analfabetami funkcjonalnymi ciężko jest zapewnić bezpieczeństwo spotkania poetyckiego.

szczególnie jeżeli to jest Wolska po roku 2015.

Dlatego te ćwierć miliona dla polskich faszoli to jednak mnie wkurwia.

Ale ciekaw jestem co by było gdyby tak spotkali się oko w oko Borys z bąkiewiczem jeszcze raz. Wtedy nie wyszło.

Ooops, napisałem, że to był Borys?

Niemożliwe.

Przecież tylko pomyślałem, to był taki rodzaj snu na jawie

tak więc snu na jawie

i w tym śnie

Borys poprosiłby o to sprawozdanie finansowe z opieki nad ukraińskimi uchodźcami.

I powiedziałby do bąkiewicza, usiądź chłopcze, sprawdzę

potem pogadamy

na poważnie.

ŹRÓDŁO

 

Ryszard Tutko

Według prezesa NBP Glapińskiego gdyby nie wojna to inflacja wynosiłaby w Polsce 6%.

Dlaczego? Bo tak sobie powiedział.

Tak więc, zaczyna się to, co było do przewidzenia. Tusk poszedł w odstawkę a teraz wszystkiemu będzie winna wojna, która spadła tej władzy jak manna z nieba.

Szczerze mówiąc mam ochotę już walić w mordę za te nieustanne kłamstwa, widząc to co się dzieje wokół i to co się jeszcze wydarzy.

Poniżej przedstawiam obecną sytuację na dolarze.

Wczoraj po podniesieniu stóp procentowych złoty się osłabił a dzisiaj po przemowach Glapińskiego właściwie pozostaje w stagnacji.

Jeśli ktoś spojrzy w górę wykresu to dwie czerwone, długie świece z 8 i 9 marca to są ostatnie reakcje na poprzednie podniesienie stóp i na obietnice kolejnych podwyżek.

Teraz można porównać z tym co się wydarzyło wczoraj i dzisiaj.

Po intensywnych ruchach, obecnie kurs pozostaje praktycznie w miejscu.

Co to oznacza?

To, że NBP wystrzelał się z amunicji i nie ma już czym walczyć z inflacją.

Czyli inflacja musi umrzeć śmiercią naturalną – zacznie spadać wtedy, kiedy wszyscy będą odpowiednio biedni i nie będą już mieli czym płacić.

Dlaczego wczorajsza podwyżka nie umocniła złotego, chociaż stopy zostały podniesione o wyższy wskaźnik niż poprzednio?

Dlatego, że to nie działa matematycznie i to nie komputery podejmują decyzje. Gdyby to działało liniowo, to większa podwyżka stóp powinna spowodować jeszcze większe umocnienie złotego.

Tymczasem jaką informację otrzymały rynki? Taką, że skoro trzeba aż tak bardzo windować stopy procentowe, to znaczy, że musi być bardzo źle.

Rynki oceniły, że jest to efekt paniki a to nie wróży dobrze.

Tymczasem co mogliśmy usłyszeć na konferencji? Że mamy silną koniunkturę i mamy silny rząd, silny bank centralny. Zapomniał dodać, że do tego wysoką inflację.

Glapiński zaczął od przedstawiania inflacji w innych krajach, tak jakbyśmy żyli w Holandii, czy w Czechach.

Nie przejmujcie się, inni też mają źle.

Tylko zapomniał dodać, że w Polsce został obniżony VAT po to, żeby ukryć prawdziwą inflację.

Najważniejsze, że mamy wspaniały rząd i wszyscy nam zazdroszczą.

Wazelina jest stałym elementem każdej jego konferencji, szczególnie że zamierza ubiegać się o kolejną kadencję.

Glapiński przewiduje, że szczyt inflacji nastąpi w czerwcu tego roku ale nie potrafi powiedzieć jaki będzie jej poziom.

Jednocześnie nie potrafi przewidzieć jaka będzie sytuacja w przyszłym miesiącu i nie wie czy będą podniesione stopy, czy nie.

Czyli wie co będzie w czerwcu ale nie wie co będzie w maju.

Jednocześnie twierdzi, że stopy procentowe są niskie. Kredytobiorcy słyszą?

To oznacza, że jeśli są niskie, to będą nadal podnoszone. To pewnie z powodu silnej koniunktury.

Niech ktoś spróbuje to poskładać w sposób logiczny.

Jednocześnie twierdzi, że skutki obecnych podwyżek stóp będą widoczne za 5 – 7 kwartałów i ewentualna obniżka stóp będzie możliwa dopiero pod koniec 2023 r. Czyli po wyborach.

Prawda jest taka, że jest to działanie w panice, ponieważ jest spóźnione ale Glapiński nigdy się do tego nie przyzna, choćby mu przedstawiano dowody pod nos.

Tak więc szykujcie się na potężne okradanie z każdej strony, bo wojna, która się toczy na Ukrainie w dziwny sposób będzie zabierała wam więcej niż Ukraińcom i nikt nie ma się temu dziwić.

Tymczasem nie odczuliśmy jeszcze żadnych skutków tej wojny. Mówi się o wojnie ale nikt nie potrafi powiedzieć konkretnie co ona właściwie u nas spowodowała?

Nadal kupujemy tani węgiel z Rosji, nadal nasze TIR-y jeżdżą na Białoruś i do Rosji i nadal kupujemy tańszy gaz od Rosji.

Mamy tylko osłabioną walutę co wpływa na koszty między innymi paliwa i NBP nie potrafi tego złotego umocnić.

Bo tak nas oceniają rynki jako słabą gospodarkę albo taką, która będzie słabnąć, ponieważ wartość waluty oddaje siłę gospodarki.

Co więc zrobił ten wspaniały silny rząd i ten silny bank centralny, skoro jest coraz gorzej i to już z dnia na dzień?

Jak wszystko wskazuje, wojna będzie trwała jeszcze bardzo długo więc będzie totalne i zbiorowe okradanie.

Jeśli w najbliższym czasie złoty się nie umocni, to walka z inflacją będzie odbywać tylko poprzez nakręcanie zysków bankom przez kredytobiorców.

Jednoczenie UE potrąciła transzę kar zasądzonych przez TSUE ze środków, które trafiły do Polski i konkretne województwa otrzymały mniej na konkretne projekty.

Z jakiego więc powodu ma być lepiej i dlaczego złoty ma się umacniać? To też są skutki wojny?

Ktoś może z tym polemizować i nadal wielbić ten rząd ale oszuka tylko sam siebie.

Jeśli ta sesja zamknie się na takim etapie w jakim jest teraz, to dolne, długie cienie ostatnich dwóch świec sygnalizują, że powstaje opór przez spadkiem kursu. Taką mamy sytuację po działaniach NBP. Złoty praktycznie nie zareagował.

Wnioski wyciągnijcie sami.

ŹRÓDŁO

 

 

Elżbieta Kurowska

Wiem, uciekamy od tych obrazów na różne sposoby, bo ranią boleśnie. Uciekamy od przytłaczających wieści, ale rzeczywistość nas dopada. Uciekaliśmy tak od obrazów z Syrii, z Birmy, gdzie dokonano rzezi na Rohinga, z Ameryki Południowej, skąd na północ ciągnęły tłumy, w końcu od obrazów z polskiego Podlasia, a teraz z Ukrainy. To tylko kilka ostatnich lat… Uciekamy przed rzeczywistością, a ona nas ściga, chwyta za kark, ściska za gardło. Na razie wciąż przez bibułkę obrazów, ale coraz cieńszą. Nie, nie śpimy. To jawa. Nie obudzimy się w lepszym świecie. Musimy go sobie stworzyć, bo to, co miało chronić, znów nie działa. Zło nas przechytrzyło. Od jesiennych pomruków w kontekście polsko-białoruskiej granicy, że wkrótce będziemy mieli u siebie tysiące Ukraińców, minęły lata świetlne. Zauważyliście? Te pomruki braliśmy za żart. To było takie nierealne… A nagle stanęło przed nami w całej swojej realności. Do bólu. Na razie przez bibułkę…

ŹRÓDŁO

 

 

Arogancja i bezczelność z Tyńca

3 kwietnia 2022/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

 

Kontrowersyjne kazanie w podkrakowskim kościele św. Stanisława Biskupa Męczennika. Odprawiający rekolekcje benedyktyn z Tyńca miał ostrzegać przed uchodźcami z Ukrainy i przekonywać, że niektórych ludzi „Jezus wypluwa”.

27 marca rekolekcyjną mszę świętą sprawował ks. Jacek, benedyktyn z Tyńca. Msza święta była odprawiana w kościele św. Stanisława Biskupa Męczennika w Stanisławiu Dolnym, małej podkrakowskiej miejscowości. Byli na niej obecni mieszkańcy wsi, także ukraińscy uchodźcy.[…]

[…]Jego śmiałe i kontrowersyjne tezy spowodowały grymas niezadowolenia na twarzach wiernych. Na podstawie ich relacji sporządziliśmy skrót tego, co głosił kaznodzieja: wojnę na Ukrainie wywołali Amerykanie, a teraz chcą zwalić na Rosjan. Polskie kobiety powinny uważać na Ukrainki, które przyjechały do Polski, bo te zaraz zaczną uwodzić i odbijać im mężów. Rodzice, którzy oddają dzieci do żłobka, nie powinni się dziwić, kiedy zostaną przez nie oddani do domu starców. (…) Pan Jezus kocha tylko ludzi głęboko wierzących, innych wypluwa”.

 

ŹRÓDŁO

 

Kiedy mleko się rozlało i w całej gminie huczało od oburzenia wiernych Benedyktyni wydali swoje stanowisko w tej sprawie.

Kilka fragmentów z komunikatu ojców Benedyktynów z Tyńca pod Krakowem, dotyczącego skandalicznych treści jakie, zawarł w swoich rekolekcyjnych tekstach oddelegowany ks. Jacek:

 

[…]Sytuacja wymaga głębszego namysłu, dziś więc możemy poinformować, że o ile relacje wiernych się potwierdzą, zakonnik zostanie upomniany, zaś opactwo rozważy zastosowanie innych środków dyscyplinarnych, włącznie z zawieszeniem działalności kaznodziejskiej mnicha.[…]

[…]Ubolewamy nad tym, że fałszywe teorie na temat wojny, wskutek której cierpią też benedyktyni i benedyktynki we Lwowie i Żytomierzu, mógłby rozgłaszać nasz współbrat.[…]

[…]Jeśli w trakcie parafialnych rekolekcji padły słowa, które nigdy paść nie powinny, przepraszamy”.[…] 

 

 

Wytłuszczone przeze mnie wyrazy i frazy to powód do wzburzenia i przyczyna, że w ogóle o tym piszę i na to zwracam uwagę. Tryb przypuszczający jakiego używa się nader często w tekstach oficjalnych kurii, władz kościelnych czy innych gremiów odpowiedzialnych za wizerunek KK, jest tu ewidentnie wyrazem arogancji i dowodem na bezczelność ludzi kościoła. Wątpienie w relacje uczestników omawianej mszy jest w tym przypadku absolutnie nieuprawnione i świadczy o lekceważeniu praktykujących katolików. I w zasadzie jako ateistka mogłabym powiedzieć – dobrze im tak, na nic lepszego nie zasługują – ale tak nie uważam. Każdy człowiek zasługuje na minimum chociaż szacunku. Benedyktyni zaś nie zasługują w najmniejszym stopniu na wyrozumiałość wobec tak jawnie stosowanej retoryki, mającej na celu zaciemnienie obrazu i poddanie  odczuć świadków wydarzenia w wątpliwość. To jest niegodne zachowanie mnichów i tchórzowska postawa wobec jaskrawych faktów.

PS>: A tą frazę, wyjętą z tego samego stanowiska Benedyktynów z Tyńca , radziłabym im przekazać niezwłocznie abp. Markowi Jędraszewskiemu, bo najwyraźniej korzystacie panowie z różnych źródeł natchnienia duchowego…

[…]W głoszeniu chrześcijańskiego orędzia nie ma nigdy miejsca na tworzenie podziałów, utrwalanie uprzedzeń czy głoszenie teorii spiskowych. […]

 

nigdy – czyżby?

 

kuna2022kraków

 

Kolejny krok w ramach zamachu na autonomię uczelni wyższych. Czarnek odwołuje rektora UWr.

15 marca 2022/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

– Rektor Uniwersytetu Wrocławskiego prof. Przemysław Wiszewski jest rektorem – z tego tytułu pobiera wynagrodzenie, a poza tym jest historykiem, badaczem, naukowcem. Badaczem o tak dużych osiągnięciach, że zdobywa także granty naukowe ze źródeł zewnętrznych. Jest to nie tylko możliwe, ale i wskazane, żeby rektor uczelni był także liczącym się badaczem, bo to podnosi prestiż uczelni, a poza tym każdy taki grant przynosi uczelni dodatkowe środki finansowe. Rektor Przemysław Wiszewski otrzymał od rady uniwersytetu obecnej kadencji zgodę na to, żeby pobierać także środki finansowe za kierowanie badaniami naukowymi. Zarzuty stawiane przez związkowców nie mają żadnych podstaw – odpowiada Katarzyna Uczkiewicz, rzecznik prasowy UWr.

ŹRÓDŁO

 

Tyle rzecznik prasowy UWr, Katarzyna Uczkiewicz.

Nie wnikając w kwestie atmosfery, układów, domniemanych tarć czy nawet rozgrywek wewnątrz uniwersytetu – wszak nie jestesmy dziećmi i wiemy jak się rzeczy mają – należy sobie powiedzieć wprost – tryb w jakim dochodzi do wygaszenia immunitetu Rektora Uniwersytetu jest dowodem na to, że minister edukacji zjednoczonej prawicy konsekwentnie dąży do wprowadzenia całkowitej kontroli, nadzoru oraz autokratycznych porządków w edukacji, nauce i szkolnictwie wyższym. To jest kolejny krok na drodze zdeptania Konstytucji dla Nauki, a także tworzenie warunków do przekształcenia demokratycznego ustroju uczelni wyższych w monolit konserwatywny, zarządzany ręcznie i odgórnie.

W konsekwencji uczelnie wyższe staną się kuźnią prawicowych ideologii oraz odpowiednio sformatowanych nosicieli idei konserwatywnych. Od dłuższego już czasu, w narracji krytycznej pod adresem uczelni wyższych, słychać głosy nie poparte żadnymi faktami, że naukę opanowali lewacy i poprawność polityczna… Jakkolwiek by to absurdalnie nie brzmiało – taki pogląd przyjmują dziś bezkrytycznie i młodzi i dojrzali obserwatorzy. A w praktyce prawdopodobnie chodzi o to, że na uczelniach wykłada się np. teorię ewolucji, antropologię, historię, nauki społeczne w oparciu o dowody  i badania przeprowadzane wg. metody naukowej, a nie wyssaną z palca teorię kreacjonizmu, teologię, numerologię czy astrologię w oparciu o widzimisię konkretnych wykładowców- bo nie śmiem nazywać ich profesorami.

Ten groźny w skutkach proces zastępowania Nauki fantazmatami i magicznym myśleniem, rozpoczął się od działań niegdysiejszego ministra edukacji, nauki i szkolnictwa wyższego, Jarosława Gowina i jest skutecznie kontynuowany przez Przemysława Czarnka. Brak zdecydowanych reakcji świata nauki i studentów – choć oczywiście reakcje były i są, ale nieadekwatne do wagi problemu – sprawia, że metoda drobnych kroczków prawicy odbiera uczelniom ich autonomię i zmienia powoli sens ich istnienia.

PS.: A trzeba było głośno wrzeszczeć już wtedy, w latach 90-tych, kiedy zmieniono statusy uczelni wyższych i wpisano im do zadań naczelnych krzewienie wartości chrześcijańskich… nie precyzując co to właściwie są te wartości… Ale to tylko taka łza, którą puszczam nad rozlanym mlekiem.

 

kuna2022kraków

Inne publikacje na ten sam temat:

Czy w Polsce kropla drąży skałę czy już tylko wsiąka w piach?

Jak to działa? Chazan otworzył drzwi dla klauzuli sumienia, a Budzyńska dla ciemnogrodu w uczelniach wyższych.

Uczelnie wyższe areną wojny ideologicznej, studenci ofiarami przemocy wykładowców, autonomia w kajdanach Gowina.

Nagonkę na nieprawomyślnych nauczycieli uważa się za otwartą. Kuratorzy Barbara Nowak, Robert Gaweł i odkurzony Marek Jurek w akcji na UAM w Poznaniu.

Lekcje religii w szkołach wyższych (Ćwiczenia z ateizmu 1)

Nowelizacja w Konstytucji dla Nauki – minister Gowin ogranicza autonomię uczelni i otwiera drzwi „antyszczepionkowcom”

Państwo Wyznaniowe w Świecie Nauki

Poświęcenie nauki – w przenośni i dosłownie – polemika z młodzieżą inteligencji katolickiej.

Medycyna alternatywna i inne chiromancje dla opornych na wiedzę.

Afera z doktoratem na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego

Nie tylko pieniądze !

 

Jak Ordo Iuris wykorzystuje organizacje religijne do własnych pokrętnych celów – na przykładzie pozwu przeciwko prawdzie o JP2

22 kwietnia 2021/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

 

Bartosz Lewandowski, dyrektor Ordo Iuris zorganizował konferencję prasową, na której poinformował czego dotyczyć będzie pozew przeciwko dwojgu ( dlaczego tylko tych?) polityków, a to Pani Joannie Senyszyn i Panu Robertowi Biedroniowi…

Następnie zaczęły się sypać łzawe pretensje i gorzkie żale o to, że JP2 nie okazał się być godnym szacunku świętym kościoła rzymskokatolickiego… Mówi np. tak:

 

  • „nigdy nie myślał, że będzie musiał bronić przed kimkolwiek bezkompromisowego obrońcy praw człowieka, jakim był Jan Paweł II”.
  • Jak podkreślał, politycy Lewicy „nie przeczytali raportu watykańskiego, z którego wynika, jakoby Jan Paweł II był okłamywany w tej sprawie m.in. przez kard. McCarrica”.

 

 

Panie Bartoszu – bardzo nam przykro, że musi pan bronić JP2 przed oczywistą przecież prawdą o jego udziale w zorganizowaniu systemowej ochrony pedofilów w sutannach. Obawiam się, że watykański raport brzmi jak brzmi, bo jest to rozpaczliwa i żenująca próba obrony interesu kościoła. Trudno sobie zapewne wyobrazić, że papież Franciszek tak po prostu ogłosi, że JP2 nie jest już świętym, bo wobec stwierdzonych faktów nie jest godzien tego wyróżnienia. No i naprawdę – panie Bartoszu – trzeba się zdecydować – był JP2 wielkim i mądrym człowiekiem czy nieporadnym niezgułą, który nie wiedział co się wyprawia od setek lat w zarządzanej przez niego korporacji.No przecież ma pan chyba świadomość, że pedofilia to stary zwyczaj w tej korporacji – zresztą nie tylko pedofilia…

A tak na marginesie – jako prawnik zapewne zapoznał się pan z instrukcją papieską w sprawie algorytmu postępowania w przypadku zgłoszenia grzechu pedofilii przez ofiary albo ich opiekunów? Ten skandaliczny dokument ujawnili biskupi w Irlandii po atakach opinii publicznej, zbulwersowanej skalą nadużyć w ich kościołach i instytucjach zarządzanych przez kler. Ujawnili przyczynę swojego postępowania jako okoliczność łagodzącą osąd. I słusznie postąpili, albowiem jako członkowie hierarchicznej organizacji na pierwszym miejscu zawsze mieli stawiać posłuszeństwo swojemu bossowi – papieżowi i bronić dobrego imienia kościoła nade wszystko, nawet kosztem poniewierania ofiar procederu pedofilskiego i pomnażania ich ilości, jako bezpośrednie następstwo realizowania instrukcji papieskiej. W ten sposób umyli swoje rączki konsekrowane od odpowiedzialności – słowo papieża bowiem stawiają najwyżej i z pominięciem etyki i moralności.

Doprawdy- pański dylemat, panie Bartoszu jest maluśki i nikogo nie obchodzi tak naprawdę pańskie złe samopoczucie, bo uznał pan za swój obowiązek bronić dobrego imienia kogoś, kto już bardzo dawno je stracił bezpowrotnie. Najwyraźniej dla pana także nie istnieje ani etyka ani moralność, tylko interes i osiąganie celów. Proszę więc nie owijać w bawełnę i nie chować się za naiwnymi tezami o „bezkompromisowym obrońcy praw człowieka” bo się pan ośmiesza.

 

Stowarzyszenie Pamięć Jana Pawła II oraz Zakon Rycerzy Jana Pawła II, to organizacje, w imieniu których Ordo Iuris występuje z pozwem przeciwko wspomnianym politykom. I o cóż im chodzi? Ano posłuchajmy:

  • Do zadań tych organizacji należy przekazywanie wiedzy o Janie Pawle II. Jak widzimy, dobre imię Jana Pawła II idzie więc z renomą tych organizacji i wpływa na ich dobra osobiste.
  • Stefan Czerniecki z Zakonu Rycerzy Jana Pawła II, męskiej formacji, która – jak mówił – „powstała, by synowie członków tej organizacji wiedzieli, kim był i kim jest dla nich Jan Paweł II”. – Każdy nasz brat-rycerz musi złożyć ślubowanie na wierność Bogu, Janowi Pawłowi II oraz ojczyźnie. Ślubujemy także poznawać i propagować nauczanie Jana Pawła II. Słowa Senyszyn i Biedronia są natomiast siekierą w pień, na której budujemy nasze wartości – mówił.
  • Stwierdził, że „ich słowa działają na braci”. – Są zgorszeni, dochodzi też do napaści fizycznych w parafiach. Słowa te wpływają także na liczbę osób, które mogłyby do nas przystąpić: jest ich mniej, niż moglibyśmy ich mieć – przekonywał. 

 

Muszę przyznać, że przynajmniej sensownie argumentują swoje niezadowolenie. Na ich miejscu też bym ubolewała, że ktoś niszczy moją strefę komfortu organizacyjnego i koniunkturę na poszerzanie zasobów ludzkich w szeregach organizacji. Ale… to zdecydowanie nie mieści się w standardach prawnych. Wywoływanie sprawy w prokuraturze jest wyłącznie okazją do zrobienia szumu medialnego. Pozew z takich powodów nie ma najmniejszych szans. Jeśli się mylę, to następnego dnia możemy być pewni milionów pozwów przeciwko państwu polskiemu z dokładnie tych samych powodów.

Przypuszczam, że ludzie w tych organizacjach wyalienowali się trochę zbyt bardzo i nie dotarły jeszcze do nich ani dokumenty, ani książki szeroko traktujące osobę ich idola. Mogę nawet zrozumieć w tej sytuacji ich frustrację. Jednak chciałabym wierzyć, że w porę zorientują się iż Ordo Iuris to bardzo źli, interesowni ludzie. Że ich intencje są fałszywe. Że chcą wykorzystać ich prostolinijne i prostoduszne podejście do swojej misji organizacyjnej.

Krótko mówiąc traktują ich jak „pożytecznych idiotów” i chcą się nimi posłużyć  do własnych, pokrętnych celów. Ten cel to zalać prokuraturę lawiną pozwów przeciwko każdej i każdemu kto w jakikolwiek sposób krzyżuje ich plany. I nie ma znaczenia, że akurat wzmiankowani pozwani to ludzie, których „winą” jest jedynie mówienie prawdy. Zresztą prawda ta nie jest objawiona tylko opiera się na faktach, których nie wolno pomijać, ignorować, zakłamywać i zakrzykiwać. Ta trudna do przyjęcia prawda jest znana całemu światu i to od wielu lat – pragnę zwrócić uwagę działaczom wzmiankowanych wyżej organizacji pozywających Senyszyn i Biedronia.

 

ŹRÓDŁO

 

kuna2021Kraków

 

 

 

 

 

 

Biblistyka nową dziedziną nauki? A kiedy astrologia, numerologia i chiromancja doczeka się nobilitacji? Uniwersytety czekają!

18 kwietnia 2021/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

To nie żart.

Dziś, 18 kwietnia 2021 roku, na  Jasnej Górze, minister Edukacji i Nauki Przemysław Czarnek ogłosił BIBLISTYKĘ nową dziedziną nauki.

 

 

Dla wielu obywateli zwłaszcza tych, którzy mają pojęcie czym jest nauka i czym się odróżnia od spekulacji myślowych to niemały szok. Dla mnie znacznie mniejszy, ponieważ już wiele lat temu, gdy Jarosław Gowin wprowadził na listę zawodów takie „profesje” jak numerologia, chiromancja, różdżkarstwo itp. spodziewałam się, że będzie dalsze przeciąganie struny i przekraczanie granic absurdu… I tak też było. Gotowano tę żabę powolutku. I dopiero dziś usłyszałam jej zdumiony rechot.

To oczywiście ośmiesza nas i nasze państwo, ale do tego powoli też przywykamy. Europa chyba ma to w tyle, a my nie mamy innego wyjścia jak zająć się swoimi sprawami w jakimś alternatywnym świecie. Wielu z nas już dawno udało się na emigrację wewnętrzną. Następny wstrząs obudzi nas ze snu, gdy już nie będzie ani Polski ani Polaków. I już nie mam pewności, że warto się tu o coś bić, czegoś chcieć, czegoś domagać… Wszystko jest jak wołanie na puszczy.

Jedźmy dalej. Nikt nie woła.

 

ŹRÓDŁO

Dziś Minister Edukacji i Nauki

Przemysław Czarnek

ogłosił na #JasnaGóra powołanie nowej dyscypliny naukowej – biblistyki, w klasyfikacji dziedzin i dyscyplin naukowych w Polsce.

– Mamy w naszym kraju wielu wspaniałych biblistów, a Polska staje się obecnie jednym z trzech najważniejszych ośrodków tej nauki. Stworzenie nowej dyscypliny – biblistyki – z pewnością pomoże w jej rozwoju – podkreślił minister.
Do tych słów odniósł się ksiądz Henryk Witczyk, biblista, teolog:
– Chciałbym podziękować ministrowi Przemysławowi Czarnkowi za tę decyzję. To ogromna szansa dla świata polskich biblistów. Dzięki nowej dyscyplinie będziemy mogli podjąć dialog badawczy z najlepszymi ośrodkami studiów w Jerozolimie, Rzymie, USA, Szwajcarii, Londynie czy w Niemczech. To przełomowe wydarzenie dla polskiej biblistyki. Cieszymy się z tego bardzo – zaznaczył ksiądz Witczyk.
Na Jasnej Górze zainaugurowano dziś 5. Narodowy Dzień Czytania Pisma Świętego. Wydarzenie objęte zostało honorowym patronatem przez Przewodniczącego KEP i Premiera RP. Rozpoczyna ono w Polsce XIII Tydzień Biblijny.
#biblistyka #nauka #MinisterCzarnek
kuna2021kraków

 

 

Apostazja. Miłować kościół, państwo i korporacje czy człowieka? Oto jest pytanie.

18 marca 2021/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

 

 

 

Podczas tradycyjnej modlitwy pokutnej w Kalwarii Zebrzydowskiej, nasz dyżurny pogromca ideologii, które sam zresztą wymyśla, niejaki Marek J. wygłosił mowę dotyczącą m.in. zaniepokojenia związanego z wzrostem ilości dokonanych ostatnio w Polsce apostazji. Wzrost jest gwałtowny, to fakt – w samej tylko archidiecezji krakowskiej  wynosił z 50-60 rocznie do 123 w 2019 i aż 445 w zeszłym roku! Hierarchia kościelna ma się czym przejmować, ale naiwnym jest, kto sądzi, że jest ona zdolna do rzetelnej ewaluacji swojego udziału w tym nowym zjawisku. Nic z tych rzeczy. Hierarcha, przynajmniej w oficjalnej, publicznej wypowiedzi, uprawia jak zwykle marketing kościelny. Powiada zatem, że:

Zapatrzeni w najwyższą, jedyną Światłość, chcemy znajdować się i znajdujemy się od chwili chrztu świętego w jej błogosławionym kręgu. Mamy tę światłość przekazywać innym. Takie są dzieje kościoła, nowego Bożego ludu, który jest zjednoczony wokół Chrystusa- mówił metropolita krakowski abp Marek Jędraszewski podczas Mszy św. odprawionej w Święto Objawienia Pańskiego w Bazylice Matki Boskiej Anielskiej w Kalwarii Zebrzydowskiej.

 

ale nie byłby ten człowiek sobą gdyby zaraz, poza oślepiającym blaskiem jedynej światłości, nie dostrzegł że:

Dzieje Kościoła to nieustanne zmaganie się synów światłości z tymi, którzy chcieliby, aby zapanował mrok.

 

I dalejże dosiadać ulubionego konika:

Potrzebna modlitwa za tych, mówił abp Jędraszewski, którzy nie rozumieją Kościoła, nie umieją go kochać nawet przez łzy, za tych wszystkich, którzy próbują z Kościołem walczyć i się oddalają

 

Oczywiste zatem, że apostazje nie mają nic wspólnego z hipokryzją kleru, z ukrywaniem i rozgrzeszaniem pedofilii, z rozpasaniem niemoralnych hierarchów, ani z szczuciem przeciwko mniejszościom. Nie. Apostazji dokonują ludzie mali, niezdolni do kochania – wszak nie kocha się za coś tylko po mino wszystko. Ergo – kościół hierarchiczny, kler i wszelkie duchowieństwo może żyć gwałcąc tych najmniejszych, najbardziej podatnych i wyłączonych spod opieki rodzicielskiej, nie ponosić za to żadnej odpowiedzialności…. Może też nadużywać władzy wobec kleryków uczących się w seminariach i używać ich do swoich uciech cielesnych… Może też okradać biednych z ich wdowiego grosza przy okazji obrządków sakramentalnych…. Może używać przemocy słownej wobec niechcianych dzieci kościoła takich jak LGBTQ, ekologów, wegetarian i myślących lewicowo wrażliwców, może na nich szczuć, może nie ukrywać aprobaty dla faszyzujących narodowców i tych specjalnych rycerzy, gotowych służyć kościołowi, uzbrojonym w stalowy różaniec ramieniem …

 

 

 

 

Tak. Wierni kościołowi mają na to patrzeć przez łzy i nadal kochać tę instytucję… Cóż za wredna manipulacja – szantaż emocjonalny dla ubogich w refleksję.

 

No dobra. Otrząśnijmy się z tego absurdu i sprowadźmy na poziom reality.

A w rzeczywistości to jest tak jak mówi współczesny filozof i myśliciel Yuval Noah Harari:

Opowieści służą jako fundamenty i filary ludzkiego społeczeństwa.W miarę biegu historii opowieści o bogach, państwach i korporacjach stały się tak potężne, że zaczęły dominować nad obiektywną rzeczywistością. Wiara w wielkiego boga Sobka, w mandat niebios i w Biblię pozwoliła ludziom zbudować jezioro Fajum*, Wielki Mur Chiński i katedrę w Chartres. Niestety ślepa wiara w te opowieści sprawiała, że ludzkie wysiłki często skupiały się na dbaniu o chwałę fikcyjnych bytów, takich jak bogowie i państwa, zamiast polepszać życie realnych, obdarzonych czuciem istot.

 

 

… i tak jest do dziś. Nic się nie zmieniło, a my ludzie nadal tkwimy w błędzie poznawczym i zamiast się ogarnąć, zająć własnym życiem i czerpać z doświadczania rzeczywistości takiej jaką ona jest w istocie, snujemy marzenia o Kopciuszku i królewiczu z bajki. Tymczasem zniewalające umysł opowieści odwracają naszą uwagę od prawdziwego bólu i cierpienia realnych ludzi, ludzi – ofiar naszych przekonań i wiary. Żołnierz który dostaje odłamkiem żelaza w brzuch na wojnie, której nawet nie rozumie, ale na którą poszedł, bo jest patriotą i odpowiedział na wezwanie swojej ojczyzny, cierpi. To jego cierpienie jest realnym faktem, a jego śmierć definitywnie kończy jego jedyne życie.

Piętnastolatek w liceum, mający problem ze swoją tożsamością płciową, albo preferencjami seksualnymi  – cierpi w społeczeństwie homofobicznym i agresywnym wobec mniejszości seksualnych. Jego cierpienie bywa tak wielkie, że woli zakończyć swoje jedyne życie niż przeżywać skrajny lęk z powodu szczucia w przestrzeni publicznej, przez takie tuby jak kościoły i politycy z najwyższych stanowisk w państwie.

 

Kobiety zniewolone eugeniczną ustawą antyaborcyjną i skazane na przemoc domową, bez nadziei na poprawę swojej sytuacji, wychodzą regularnie na ulicę by wykrzyczeć swój ból i kategoryczny sprzeciw wobec łamania ich praw naturalnych do decydowania o własnej prokreacji i stylu życia. Są też kobiety – jest ich znacznie więcej, które nadal wierzą w opowieści o rodzinie i religii, bez której ich życie pozbawione byłoby sensu.

 

 

 

Siła opowieści, o jakich mówi Harari, jest tak niekiedy wielka, że ludzie nawet w zderzeniu z betonem rzeczywistości nie przeżywają najmniejszej refleksji. Nic więc dziwnego w porównaniu religii do opium dla tłumów. Nie tylko zresztą religie tworzą swoje opowieści. Równie mocne są te o komunizmie i neoliberalizmie… to ten sam poziom oddziaływania na masową percepcję, które sprawia, że ludzie wierzący w te opowieści  nie dostrzegają rzeczywistości w jakiej żyją.

A nauka? Cóż, jak do tej pory jest niemal wyłącznie wykorzystywana do snucia jeszcze bardziej „wiarygodnych opowieści”… Posługują się nią zarówno religie jak i państwa i korporacje. To smutne, ale musimy się z tym zmierzyć wreszcie, jeśli nie chcemy, żeby spełniły się przepowiednie Harariego, które spisał w swojej książce zatytułowanej „21 lekcji na XXI wiek” – serdecznie polecam wszystkim realistom gotowym przyjąć prawdę o ludzkości. Pozostali, niestety, będą słuchać kolejnych opowieści, snutych od teraz przez duety religijno-naukowe takie jak ten chociażby:

 

 

 

I nic w tym zaskakującego, że inteligencja w coraz większym gronie para się legitymizacją religijnych zabobonów… Nie ma bowiem żadnego przełożenia posiadanej wiedzy na sposób jej wykorzystania, ergo, każdy zarządza swoimi atutami jak nakazuje mu … jego wiara w opowieści o religii, państwie i korporacji. Zatem oczekiwanie, czy też spodziewanie się czegoś więcej po kimś, kto posiada wiedzę i para się nauką, jest nadużyciem i presją do której nie mamy prawa. Czy wobec tego Jarosław Gowin i pan minister oświaty i szkolnictwa wyższego Czarnek mają prawo infekować, zatruwać i osmotycznie wciskać na uczelnie świeckie ideologię katolicką, zabobony religijne, wszelkie foliarstwo i szurię? Oczywiście, że maja prawo. Czy uczelnie takie wychowają kolejne pokolenie inteligencji naukowej, wzbogacając polski kapitał ludzki? Nie sądzę, ale to nie jest tak ważne jak wiara w opowieści o religii, państwie i korporacji… Kółko się zamyka, tak jak nasze państwo się zamyka przed światem… Pytanie  – czy tego właśnie chcemy? Czy pozwolimy na to? Niech każdy przyjrzy się tym znakom czasów we własnym zakresie i we własnych granicach możliwości odpowie na nie.

 

Kuna2021kraków

 

ŹRÓDŁO

Terroryści z południa na Kapitolu, a sprawa polska…

8 stycznia 2021/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna
  • Kongres USA uznał Joego Bidena za zwycięzcę wyborów i nowego prezydenta tego kraju; Donald Trump skomentował: Nie zgadzam się z wynikami, ale przekaże władzę 20 stycznia
  • Wzburzony tłum w środę wtargnął do Kapitolu, doprowadzając do przerwania jego posiedzenia, na którym zatwierdzano wynik wyborów prezydenckich
  • Zwolennicy prezydenta Trumpa chodzili po korytarzach budynku Kongresu, pozowali do zdjęć z posągami i obrazami i krzyczeli: „USA, USA”, „Zatrzymać oszustwo!” oraz „Nasza izba!”
  • Demokraci w Izbie Reprezentantów przygotowali już wniosek o rozpoczęcie procedury impeachmentu wobec urzędującego prezydenta
  • Elaine Chao, sekretarz transportu w gabinecie Donalda Trumpa, złożyła rezygnację. Jako powód wskazała na wczorajsze postępowanie prezydenta wobec zajść na Kapitolu
  • Więcej takich informacji znajdziesz na stronie głównej Onet.pl

 

 

Nocne zamieszki na Kapitolu zakończyły się tragicznie dla czterech osób – podała w nocy amerykańska policja. – To nie byli protestujący, nie ważcie się ich tak nazywać. To był motłoch siejący zamęt, wewnętrzni terroryści – powiedział w czwartek prezydent-elekt Joe Biden. Stan wyjątkowy będzie obowiązywał w amerykańskiej stolicy do 21 stycznia, czyli pierwszego dnia po zaprzysiężeniu demokraty.

ŹRÓDŁO

 

 

 

 

Jedyny komentarz prezydenta RP Andrzeja Dudy brzmiał:

To wewnętrzna sprawa Stanów Zjednoczonych.

Polska wierzy w siłę amerykańskiej demokracji.

 

                                                                                                                                                                  

Reakcja jest zupełnie niewłaściwa. Ale o tym już mówiliśmy, że po prostu ta prezydentura, czy może reakcje polskiego rządu, a przede wszystkim prezydenta Andrzeja Dudy po wygranej Joe Bidena, że to wszystko nie w tym czasie, nie na miejscu, niedyplomatycznie. Brak jest doświadczonych osób w ekipie rządu czy prezydenta Andrzeja Dudy, żeby po prostu wskazać, jak należy zachować się w świecie dyplomacji właściwie, jak balansować. I po prostu nie zamykać pewnych drzwi, bo nie wiadomo kto za chwilę będzie siedział w Białym Domu.

– Jaka będzie cena dla Ameryki? Widać już reakcje propagandowych kanałów rosyjskich. Pewnie wszędzie na świecie tam, gdzie nie lubi się Ameryki i demokracji, strzelają korki od szampanów? – dopytywał prowadzący rozmowę Łukasz Kijek.

Absolutnie, zacierają ręce i cieszą się niezwykle. No bo Ameryka straciła to, co miała przez przynajmniej te kilkadziesiąt lat od drugiej wojny światowej. A właściwie od czasów Woodrowa Wilsona, czyli to prawo wskazywania właściwej drogi ku demokracji, ku wolności, ku swobodom obywatelskim, ku równości

ŹRÓDŁO

 

 

KOMENTARZ

Prezydent Duda mówi jak ci z Kremla. Że MÓWI, to pół biedy. Pis odkąd znowu dzierży władzę ROBI wszystko żeby zadowolić Putina. I Putin jest zadowolony. Polska stała się i jest od kilku lat enfant terrible Europy. I trzeba przyznać, że Europejczycy są wyjątkowo cierpliwi oraz łagodnie powściągliwi w reakcjach na tą nieznośną sytuację w jakiej Polska się znalazła na własne życzenie.

Możemy oczywiście powiedzieć, że demokracja w Polsce zawiodła. Faktycznie zawiodła. Ale czy mogła zawieść nas demokracja, której w tym kraju jeszcze nie było? Ktoś zapyta – jak to nie było? Przecież była! PIS nam tę demokrację rozwalił! Otóż nie drodzy Państwo. PIS tylko skorzystał z tej miłej dlań koincydencji. A na dowód przypomnę tylko kilka zdarzeń, które jasno wskazują, że ani nie mamy mechanizmów demokratycznych, ani narzędzi, ani demokratycznej kontroli. O braku tradycji demokratycznych wspomnę jedynie po to, byście Państwo poczuli się lepiej, ponieważ każdy z nas zawiódł.

Po raz pierwszy demokracja zawiodła, gdy trzej panowie, w nocy, po kryjomu zawiesili krzyż katolicki w sali obrad sejmu. Na pojedyncze głosy – zresztą  nieśmiałe i właściwie niesłyszalne, odzywał się cały chórek zadziwionych rodaków, którzy pytali – a komu przeszkadza ten krzyż! Tak się składa, że mnie przeszkadzał. I nawet nie dlatego, że wbrew zasadzie konstytucyjnej bezstronności światopoglądowej państwa, ale dlatego, że znam konsekwencje użycia tego symbolu w sposób nieuprawniony. Tak drodzy czytelnicy – ten krzyż w sejmie to byłoby pierwsze bardzo poważne naruszenie granic demokracji, oczywiście gdyby demokracja istniała w Polsce po wyborach 1989 roku. A, że nie istniała toteż nikt się tym nie przejął.

 

 

 

Również po 89 roku nie miała prawa istnieć Komisja Wspólna Rządu i Episkopatu. Mogła przetrwać jako relikt z PRL-u, bo demokracja jako hasło i pojęcie – którego nikt nie definiował społeczeństwu w ramach edukacji – choć była często na ustach polityków i działaczy partyjnych, to niestety nikt nie wiedział jak ona powinna prawidłowo działać. Stąd pewnie nikomu nie zgrzytało, że owa komisja wcale nie była wspólna, tylko był to dywanik na który wzywano polityków i ustalano priorytety dla kolejnych rządów RP. Było to gremium, na którym niczym handlarze kupczono prawami kobiet, mniejszości, migrantów, edukacją, prawami zwierząt – jednym słowem – prawami człowieka. Pryncypia kościoła katolickiego stawały się polską racją stanu.

 

 

Oczywiście, że priorytety katolickie zgodne z dogmatami to jedno, a dbałość do dobrostan kleru to zupełnie osobna sprawa. I tak powstała niedemokratyczna i niezgodna z prawem Komisja Majątkowa, której wyroki nie podlegały żadnej kontroli i wobec których nie można było wnosić żadnych zastrzeżeń. (https://www.krakow.po.gov.pl/komisja-maj%C4%85tkowa.html); Kiedy wyszło na jaw, że komisja działa z naruszeniem porządku prawnego, że interesy kleru reprezentuje znany przekręciarz, a kler nie zamierza oddać zawłaszczonych bezprawnie nieruchomości i ziemi – Komisję Majątkową rozwiązano i tym samym zniknęli z pola rażenia ewentualni winni zaniedbań i jawnych oszustw. Gdybyśmy mieli w Polsce demokrację – taka absurdalna sytuacja nigdy nie miała by szansy zaistnieć, a już z całą pewnością nie obyłoby się bez rozliczenia KM z działalności.(https://wyborcza.pl/1,75398,9180679,Bezkarna_Komisja_Majatkowa.html)

 

 

Kolejny dowód, że w Polsce nie rozwinęła się demokracja, wynika z prostej konstatacji – półtora miliona podpisów sprzeciwu wobec zakazu aborcji na początku lat 90-tych, zmielonych w niszczarce sejmowej – to bezprzykładny dowód na to, że nikt nie miał zamiaru liczyć się z głosem demos – czyli nas, czyli społeczeństwa, czyli suwerena. Używamy zresztą tych pojęć zupełnie nie widząc, że od dawna nie ma żadnego społeczeństwa, żadnego MY ani suwerena. Już w połowie pierwszej dekady XXI wieku rozpoczął się proces degradacji solidarności społecznej – za czasów pierwszego PIS-u Prezes Kaczyński rozpoczął dzieło dzielenia Polaków, wbijania klinów niezgody między różne warstwy społeczne – wykształciuchy, komuchy, zgniłe elity, zdradzieckie mordy z jednej strony i prawdziwi patrioci, Polacy, dobrzy chrześcijanie, lud skromny i pokorny z drugiej. A z czasem kler poszatkował nas jeszcze gęściej – na tęczową zarazę, kobiety morderczynie, ekologów i wegetarian czyli szkodników przeciwko ewangelii, i czort wie co jeszcze przed nami.

 

 

A zatem nie tylko nie staliśmy się demokracją, ale odcięto nam szansę na stanie się społeczeństwem obywatelskim. Bez takiego partnera żadna demokracja nie może się obejść. Społeczeństwo, które straci swoje zęby solidarności, traci też demokrację. Skazuje siebie na poniżenie a demokrację na śmieszność. Dziś jesteśmy w takim właśnie miejscu. I PIS jest tylko oczywistą konsekwencją ignorancji wszystkich poprzednich opcji rządzących w tym kraju. Nawet Unia Europejska nie przewidziała PIS-u, choć powinna, i z pewnością przewidziałaby, gdyby szanowała naukę jaka tkwi w historii XX wieku. Zobaczyliśmy Unię Europejską bezradną wobec PIS, która lekceważy wyroki, zalecenia, groźby, sankcje itd… Unia nie widziała powodu by tworzyć procedury zabezpieczające przed takim partnerem, który partnerem ani nie umie, ani nie chce być. Musi więc teraz na poczekaniu improwizować działania, które nie wykluczą Polski z grona państw stowarzyszonych i jednocześnie zastosować się do oczekiwań co bardziej zniecierpliwionych, innych partnerów.

 

Przykładów na poparcie tezy o całkowitym braku demokracji w Polsce jest mnóstwo – wielokrotnie przytaczanych w wielu publikacjach na tym portalu… Nie będę nimi zanudzać czytelników. Dla tych, którzy nie są przekonani mam propozycję- podajcie przykłady na działającą dobrze i dla pożytku publicznego demokrację w Polsce. Ja znam kilka, może kilkanaście – niestety są to przykłady działań pojedynczych urzędników państwowych, którzy poważyli się wykonywać swoje obowiązki zgodnie z konstytucją i większość z nich, o ile nie wszyscy, zapłacili za to „bohaterstwo” wysoką cenę- czasem zbyt wysoką. Natomiast kompletnie nie działa SYSTEM demokracji, przez co rozumie się mechanizmy chroniące obywateli i instytucje oraz organizacje przed niedemokratycznymi mechanizmami politycznego nadużycia władzy. My, jako społeczeństwo powinniśmy być jednym z takich silnych zaworów bezpieczeństwa, ale jak już wyżej wspomniano – nie jesteśmy.

 

KONKLUDUJĄC…

 

Po porażce Trumpa, w Stanach Zjednoczonych właśnie dokonuje się niesłychanie istotny proces. I tylko patrzcie moi Drodzy jak działa dobrze naoliwiona maszynka demokracji – patrzcie jak opiera się nawałnicy wznieconej przez nieodpowiedzialnego człowieka, byłego prezydenta tego wielkiego kraju. I jestem całkiem spokojna, że oprze się kilkudziesięciotysięcznemu tłumowi z południa… I nie, nie będzie drugiej wojny secesyjnej na kontynencie północnoamerykańskim. Sprawna demokracja, choćby i taka skomplikowana jaką mają Amerykanie, nie będzie tracić czasu i energii, by spełnić oczekiwania nadętego Donalda i jemu podobnych konserwatystów rodem z kuklux klanu. Tego akurat jestem całkiem pewna.

Jak i tego, że w dobrze działającej demokracji w Polsce, krzyż katolicki mógłby wisieć w sejmie i nawet  mnie by nie zmartwił.

 

kuna2020kraków

 

 

Od łyczka do rzemyczka – Polski Reżim nie rozmawia z Unią. On głosi ewangelię wg. Mateusza.

1 października 2020/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

Pani Karolina, mieszkanka Torunia została aresztowana i przewieziona do więziennego oddziału chorych z covid19, ponieważ złamała zakaz wychodzenia z domu podczas kwarantanny. Na podstawie monitoringu policzono, że w ten sposób mogła narazić nawet 30 osób na zarażenie się tym groźnym wirusem. U żadnej z osób nie stwierdzono jednak zarażenia.

Pani Karolina opiekuje się trojgiem ludzi w bardzo podeszłym wieku – obojgiem rodziców i mężem. Cierpi od lat na depresję i ma problem z kontaktami interpersonalnymi. Nie poprosiła więc o pomoc wolontariuszy i wolała sama zrobić zakupy spożywcze i apteczne. Policja zamknęła kobietę w zakładzie karnym, prokurator przedłużył areszt do 5 miesięcy…

 

Kodeks karny z nieco ponad 300 artykułami stwarza ograniczone możliwości „podpięcia” zachowań pod określony przepis. Karolinie L. postawiono zarzut sprowadzania niebezpieczeństwa powszechnego (art. 165 Kodeksu Karnego). – Moim zdaniem to zbyt daleko idący zarzut – mówi Lewandowski. – Prokuratura działała automatycznie. Wyszukała wszystkie osoby, z którymi Karolina L. miała kontakt, kiedy złamała kwarantannę, i wrzucono je jako osoby pokrzywdzone. Nie wyjaśniono, czy kontakt z każdą z tych osób wiązał się z ryzykiem zakażenia, czy zachowano środki ochrony osobistej i dystans społeczny.

 

Takich osób zidentyfikowano trzydzieści jeden, skorzystano z monitoringu miejskiego. U żadnej z nich nie stwierdzono wirusa.

[…]Jednak z upływem czasu spędzonego w areszcie i gdy sprawą zainteresowały się lokalne media, mecenas Lewandowski otrzymał kilkanaście telefonów z deklaracją wpłaty poręczenia majątkowego. Dzwoniły do niego zarówno osoby prywatne, jak i fundacje oraz stowarzyszenia. Z wpłatą trzeba było jednak poczekać na decyzję sądu.

Ten – 24 września – uchylił areszt dla Karoliny L. bez wpłaty poręczenia majątkowego, uznając, iż to, że oskarżona pozostaje poza zakładem karnym, nie utrudnia pracy organów wymiaru sprawiedliwości i nie zakłóca toku procesu. Kobieta przebywa teraz w miejscu zamieszkania pod dozorem policji. Musi dwa razy w tygodniu stawiać się w komisariacie. Miejsce pobytu może zmieniać tylko za zgodą dozorców. Dozór może być stosowany nawet do zakończenia procesu.[…]

ŹRÓDŁO

 

Choć trudno pochwalać zakaz wychodzenia w okresie kwarantanny, to jednak okoliczności jakie pojawiły się podczas rozpoznania sprawy powinny zastanowić prokuraturę. Nie tylko nie zastanowiły, ale nawet doszło do przekroczenia granic koniecznej zapobiegliwości wobec kobiety. Nie jest ona groźnym bandytą, nikogo nie pobiła, nikt się nie zaraził – prawdopodobnie zachowała wszystkie środki ostrożności – dlaczego więc została w ten sposób potraktowana? Dlaczego osobę chorą na ciężką depresję, zamknięto na 5 miesięcy odosobnienia, dlaczego dopiero adwokat z urzędu udzielił jej informacji na temat stanu zdrowia jej rodziców pozbawionych jej opieki? Moim zdaniem to zahacza o dręczenie, a nawet tortury psychiczne.

Nikt nie odpowie nam na te pytania. Tak jak nikt nie odpowie na pytanie dlaczego inna pani prokurator wobec chuligana  nie zastosowała zasady prawnej, obowiązującej w przypadku recydywy. Nie było też aresztu, po tym jak ponownie pobił człowieka … No ale ofiarą był  gej… czyli okoliczność łagodząca? Na to wygląda. Doniesień o pobiciach na tle homofobicznym jest coraz więcej. Ciekawa jestem jak się z tym czuje abp Jędraszewski odznaczony, ni mniej ni więcej tylko za płomienne mowy szczujące na społeczność LGBT+… Ale tego też się nie dowiemy. Możemy być tylko biernymi odbiorcami informacji. Kiedy wychodzimy na ulicę, by zaprotestować przeciwko katoprawicowemu reżimowi – lądujemy na dołkach i w aresztach.

Ale różni ważni Polacy twierdzą, że w Polsce wszystko jest w porządku. Demokracja, sądy, praworządność nie są zagrożone w najmniejszym stopniu, a tolerancję to Polacy maja genetycznie zakodowaną… Odkąd Jezus Chrystus decyduje tu o wszystkim, to nawet bzdury pisane przez Instytut Pamięci Narodowej są święte i nie do podważenia. – o czym dopiero co wszyscy się dowiedzieliśmy z ust pewnego polityka… Ale nie spodziewajmy się nie wiadomo czego po ludziach z bańki, w której padają także takie odkrywcze twierdzenia jak to:

 

 

A teraz jeszcze tylko słówko tytułem usprawiedliwienia, tego iście tabloidowego artykuliku… Drodzy czytelnicy – szkoda zachodu czasu i atłasu na przemawianie do ludzi, którzy mówią te wszystkie niesłychane bzdury, którzy kłamią bezczelnie patrząc Europie i światu prosto w oczy. Będziemy nazywać rzeczy po imieniu. Będziemy mówić i opisywać rzeczywistość bez kunsztu językowego, bez używania intelektualnych zawijasów i barokowych stylizacji. Będziemy mówić tak jak proszą hierarchowie- tak, tak, nie nie. Jesteśmy dorośli, dojrzali i świadomi co się tu odstawia. Może uda im się oszukać Unię Europejską, może wyprowadzą ją w pole, a może z równowagi – to już nie jest chyba istotne. Istotne jest dziś stwierdzenie, że w Polsce zaistniały wszystkie okoliczności, pozwalające na ukonstytuowanie się REŻIMU,  i że nie ma większego znaczenia czy jest to reżim czerwony, czarny czy brunatny – bo reżim zawsze jest taki sam.

 

 

Reżim potrzebuje języka tzw.wartości, służb mundurowych w charakterze obrońców, pożytecznych idiotów, fantomowych figurantów, wrogów i ofiar, donosicieli i lizusów. Najbardziej jednak reżimowi sprzyjają wszyscy ci, którzy przez lata udają, że nic nie widzą, choć widzą, że nic nie rozumieją, choć rozumieją, i mówią że ich to nie obchodzi bo ich to nie dotyczy.  Ich jest najwięcej. I wobec nich wszyscy inni- zaangażowani, buntujący się, krzyczący od dawna, sygnalizujący że źle się dzieje w państwie duńskim – to tylko grupki wzmożonych obywateli, których łatwo wyeliminować, pozamykać, wykończyć ekonomicznie lub zdezawuować i ośmieszyć przed resztą publiczności.

Jak to jest, że ta wiedza – w końcu wcale nie tajemna – nie jest wiedzą powszechną? I czy gdyby była powszechną, to coś by to zmieniło? Umielibyśmy się obronić przed dojrzewaniem tego destrukcyjnego potwora, obżartego populizmem i wypchanego pakułami banału?

 

kuna2020Kraków

 

 

Nagonkę na nieprawomyślnych nauczycieli uważa się za otwartą. Kuratorzy Barbara Nowak, Robert Gaweł i odkurzony Marek Jurek w akcji na UAM w Poznaniu.

28 września 2020/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

Kurator małopolska Barbara Nowak kontynuuje swoją misję, zleconą lub dobrowolną wendettę przeciwko domniemanym zagrożeniom i wrogom. Zarówno zagrożenia jak i wrogowie, to produkt lewackiej nacji, której tak naprawdę w Polsce nie ma od dawna, czyli od czasu PPS-u. No ale dla prawicy i konserwatystów nie ma rzeczy niemożliwych, znajdą sobie wroga choćby go nie było,  wyczują go tak samo sprawnie jak egzorcyści demona w atrakcyjnej 14 latce.

A wydawałoby się, że kurator ma jednak inne zadania niż ściganie domniemanych wrogów rodziny po całej Polsce. Wydawałoby się też, że obroną rodziny zajmują się jej założyciele czyli para dorosłych ludzi i nie potrzebują do tego akurat odciągać od obowiązków panią kurator oświaty. Pani Barbara Nowak może oczywiście w tzw. wolnym czasie robić co jej się podoba, ale nie może jako osoba publiczna wykorzystywać do swojego hobby swojego stanowiska i prestiżu jaki z tej funkcji wynika, zwłaszcza gdy ośmiesza swój urząd i odbiera mu wszelką powagę.

Poza tym ostatnio czytaliśmy w prasie o tym, że nie wiedziała ona o istnieniu dyskryminacji uczniów ze względu na światopogląd, ani o aktach przemocy wobec dzieci o innej orientacji seksualnej lub po prostu innych. Wydaje się więc słuszne zauważyć, że chyba powinna więcej czasu poświęcić na wykonywanie zakresu  swoich obowiązków, za które płaci jej budżet, czyli społeczeństwo. To, że pani Barbara Nowak ma taki czy inny pogląd na sprawy kościoła, LGBT+ czy życie seksualne mrówek, albo, że serce jej pęka na widok demonstracji w sprawie pedofilii w kościele i informacji o udziale w tym procederze Jędraszewskiego – nie może być usprawiedliwieniem zaniedbywania swoich zawodowych obowiązków.

A zaniedbuje je regularnie, zatem demonstranci w Krakowie, uczniowie i nauczyciele, mieli prawo zażądać dymisji pani kurator. Że się tego nie doczekają to pewne, ale to nie znaczy, że ich wola wykrzyczana na rynku w Krakowie nie ma znaczenia – ma i to ogromne. To dzisiaj jedyna dostępna nam forma protestu i wyrażenia swojego zdania. Pani Barbara nie będzie mogła mieć pretensji w przyszłości, że nic nie wiedziała, tak jak nic nie wiedziała o skandalicznych zjawiskach w szkołach, bo nikt z nauczycieli jej o tym nie poinformował. Bidulka.

 

Przyczynkiem do tej publikacji jest artykuł z wyborczej.pl , który relacjonuje udział pani kurator w sympozjum w Poznaniu… Postaram się włożyć swoje trzy grosze w to, kolejne zresztą posunięcie konserwatystów i katoprawicy przeciwko ludziom, którzy się im nie podobają, bo nie podobają się hierarchom kościoła rzymskokatolickiego. I cóż zostało tam powiedziane…

 

Sympozjum naukowe „Małżeństwo i rodzina dobrem ludzkości” odbyło się w sobotę 26 września w Poznaniu, w Pałacu Działyńskich na Starym Rynku. Jak piszą organizatorzy, sympozjum to „próba wyjścia naprzeciw aktualnym zagadnieniom dotyczącym współczesnej rodziny, jej znaczenia dla rozwoju Polski i zagrożenia dla jej dobrostanu”. „Siła tradycyjnej rodziny” – tak poznański oddział TVP zatytułował materiał z konferencji.

No to rozbierzmy ten słowotok: organizator deklaruje, że chce wyjść na przeciw aktualnym zagadnieniom dotyczącym współczesnej rodziny. Bedą też zastanawiać się nad jej znaczeniem dla rozwoju Polski , a także pochylą się nad zagrożeniami dla jej dobrostanu

No dobrze, to czytajmy dalej…

– Te podręczniki, które dzisiaj oglądam, których jest multum, generalnie nie zmieniły się tak naprawdę przy zmianie strukturalnej szkoły, bowiem większość z nich została tylko troszeczkę poprawiona, ale absolutnie nie pasują do podstawy programowej, w tym sensie, że idą daleko dalej i zawierają bardzo wiele już ideologicznych „wrzutek”, właśnie z tych ideologii gender, ideologii LGBT. Niestety tak jest. To jest pierwsza wyrwa. Ale druga, myślę, że dużo poważniejsza wyrwa, to kwestia już w tej chwili samych nauczycieli, których jakaś grupa jest pod naporem ideologicznym i jest wyznawcami tej ideologii, zwłaszcza młodzi nauczyciele – mówiła kurator Barbara Nowak.

Jej zdaniem, spora część nauczycieli zajmuje się głównie przekazywaniem wiedzy, ale nie jest zainteresowana bezpośrednim kontaktem z uczniem, „żeby przekazywać mu prawdę, żeby go kształtować, starać się o każdego, żeby ukształtować go, wskazując mu dobre treści”. Według kurator Nowak to bardzo poważny problem.

– Ci młodzi ludzie, którzy nie dostają tego zainteresowania własną osobą, szukają i dostają je od tych, którzy mają jasno określony cel. Każdym kanałem dzisiaj wpływa lewacka ideologia, która tego człowieka formuje, która go oszukuje. Ci młodzi ludzie są oszukiwani – przekonywała w Poznaniu Barbara Nowak.

Kurator Nowak relacjonowała podczas konferencji przebieg swojego spotkania z aktywistami Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Jej zdaniem młodzi aktywiści czerpią wiedzę tylko z jednego źródła i trzeba z nimi o problemach współczesnego świata rozmawiać, np. wtedy, gdy pytają o ekologię. – Mamy przecież takie sytuacje jak chociażby z tą dziewczynką Gretą [Thunberg – red.], która nie ma przecież żadnej wiedzy, jest manipulowana, z którą rozmawiają wszyscy wielcy tego świata. Zwariowaliśmy. Żeby dyskutować z kimś, trzeba mieć wiedzę. Ale tu nie ma szacunku do wiedzy – przekonywała Nowak.

Dodawała też, że ważne jest, by wyciągać wnioski, choćby ze sprawy „nauczania seksualizującego dzieci”. Jej zdaniem w Polsce jest wychowanie seksualne, ale „do wartości do rodziny i dlatego tak to się nie podoba”. Na Zachodzie jest inaczej. – Pomysł na to, co chce się wprowadzić, to nauczanie seksualizujące typu B, czyli z każdym wszystko ci wolno. Tam, gdzie to nauczanie seksualizujące jest prowadzone od lat – przykładem może być Anglia – mamy wyniki, które mówią o tym, że wielokrotnie wyższa jest liczba chorób wenerycznych, ciąż. Tyle że dzieci dużo mniej się rodzi, bo tam się dzieci po prostu morduje w łonie matki, aborcja jest powszechna, jest prawem człowieka. Ten kolejny neomarksistowski eksperyment się nie powiódł, bo są takie, a nie inne wyniki. Uczmy się na błędach, nie brnijmy w to dalej.

Pani Barbara Nowak nie była jedyną gwiazdą w panelu, był także nowy, całkowicie polityczny kurator oświaty w Wielkopolsce pan Robert Gaweł jako spadochroniarz z PIS-u, któremu nie udało się wejść do sejmu RP, ale koledzy upchnęli go w nowej roli do oświaty. Konferencję zasilił także powracający do polityki stary znajomy, znany z ultrakatolickich poglądów Marek Jurek, publicyści katoliccy i księża… Posłuchajmy tez co mieli do powiedzenia…

Marek Jurek komentował, że potrzebna jest „obywatelska odpowiedzialność„, na której musi się wspierać władza. Aby działać skutecznie, władza, zdaniem marszałka, musi się opierać na aktywnym społeczeństwie. – Społeczeństwo bierne nie da wsparcia nawet wtedy, gdy porządek prawny zaatakuje jakiś Margot. Przepraszam, ja nie chcę królowej Margot obrażać. Niezależnie od tego, ilu księży, pastorów i rabinów będzie twierdzić, że mężczyzna jest kobietą, ja mam swoje prawo mieć zdanie, że rzeczy są takie, na jakie wyglądają – mówił Marek Jurek. – Kiedy przyjdzie rewolucja, nie będzie się na kim oprzeć. Jestem jednego pewien, że Rzeczpospolita, rodzice i rząd Rzeczpospolitej może się oprzeć na takich kuratorach, którzy siedzą koło mnie, którzy mają własne zdanie – dodawał Jurek, a uczestnicy sympozjum bili mu brawo.

Co mówił na konferencji Gaweł, ten sam który w kampanii wyborczej mówił o postulatach LGBT –  Niech nas pocałują w tyłek

– Jeśli chodzi o stosunek do korzeni, wartości, zachodnia Europa upadła całkowicie na twarz. W tej chwili, przy tej nowej rewolucji trwającej w Europie (…) nie chodzi tutaj o homoseksualistów, o osoby, które identyfikują się z płcią. Ale chodzi o to, żeby dokonać totalnej inżynierii społecznej, zamienić to społeczeństwo z takiego, które funkcjonowało ze starym rytem wychowania rodzinnego, stworzyć coś, co będzie realizacją kolejnej, chorej, dystopijnej wizji społeczeństwa totalnie podporządkowanego – przekonywał nowy wielkopolski kurator oświaty.

Kurator Gaweł martwił się też o uczniów w szkołach. – Zmanipulowany młody człowiek – bo o tym mówimy dzisiaj, o szkole – chce się dostosować. Zawsze młodzi ludzie chcą się dostosować do grupy, do większości, do jakiegoś prądu, który jest. Gdzieś tam, w czasach wcześniejszych, pili jakieś tanie wino. Ci, którzy nie pili, czuli się jakoś w dyskomforcie, więc też czasem spróbowali. Potem pojawiały się narkotyki. A dzisiaj zmieniły się sprawy używek, dzisiaj trzeba akceptować to, co jest prześladowane, a prześladowane są mniejszości – mówił kurator Robert Gaweł.

Wielkopolski kurator oświaty relacjonował też swoją wizytę w szkole katolickiej w Śremie pod Poznaniem. Jak podkreślał, była to pierwsza wizyta, którą złożył jako kurator oświaty.

– Ludzie tam pracujący potrafili oprzeć się zorganizowanej machinie pruskiego państwa, żeby Polska przetrwała.

W kościele św. Józefa Sebastiana Pelczara w Rzeszowie przy ul. Lwowskiej w przedsionku wisi plakat 'Podpisz się pod zakazem marszów LGBT na ulicach polskich miast '

To jest idea pracy organicznej. Tam jest ksiądz, który stworzył szkołę z niczego, który miał odwagę robić wielkie dzieło. Już dojeżdżając do tej szkoły, widziałem, że to jest coś niesamowitego. Idące w mundurkach, w szykach dzieci z nauczycielami to jest porządek, to są proste słowa, organizacja. Musimy w tym kierunku pójść – rozmarzył się kurator Gaweł i przekonywał: – A jeżeli chodzi o szkoły, żeby je bronić, żeby ten nasz świat nie został zniszczony, butami skopany i krzykiem, bo to krzyk ma dzisiaj decydować o tym, kto ma rację, to musimy bronić prawa.

Sympozjum w Poznaniu zorganizowały wspólnie – Wydział Teologiczny Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Polskie Towarzystwo Familiologiczne i Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół Poznański”.

  • Najpierw oddam głos komentującym czytelnikom Wyborczej.pl. Po odrzuceniu komentarzy emocjonalnych, pozostałe odnoszą się do treści artykułu o konferencji „naukowej” i do wypowiedzi głównych panelistów. Doszłam bowiem do wniosku, że są one wystarczające i doskonale wyręczą mnie w żmudnej analizie  dość bełkotliwej i mało merytorycznej dyskusji …

No cóż, ja jestem starym nauczycielem i też jestem wyznawcą tej ideologii (cokolwiek to znaczy – jeśli p. Nowak jest tego przeciwnikiem, to musi być dobre).
Najlepiej zwolnijmy wszystkich młodych nauczycieli (bo tabuny ich się garną do pracy). Starych też zwolnijmy, dla pewności. Zostawmy tylko katechetów oraz tych, którzy są członkami PiS.

Jeśli ktokolwiek się kiedykolwiek zastanawiał jak powstawał nazizm w III rzeszy – właśnie tak.

Barbara Nowak jest wyznawczynią ideologii katokaczyzmu, polegającej na szerzeniu ciemnoty, zakłamaniu, braku tolerancji, wszelakiego rodzaju fobii.

Kurator powinna być osobą neutralną, apolityczną, nie narzucającą swoich poglądów.
Za takie wypowiedzi już dawno powinna stracić stanowisko i zostać pociągnięta do odpowiedzialności.
Niestety, rządzą ludzie jej podobni.
Hańba!

Zwróćcie Państwo uwagę, że sympozjum finansowane było, przynajmniej częściowo, albo ze środków uczelni na badania naukowe (powtarzam: badania naukowe, a nie popularyzowanie i propagowanie przekonań i dogmatów), albo – co jeszcze bardziej prawdopodobne – z grantu, które ostatnio teologom rozdaje się lekką ręką. W pierwszym przypadku środki mniejsze, w drugim odpowiednio duże, w jednym i drugim przypadku z pieniędzy podatników. Wszyscy za to sympozjum zapłaciliśmy.

Gdyby nie pandemia do Polski ciągnęłyby wycieczki pragnące obejrzeć skansen w naturze. Prymitywny nieuk to pisowski standard.

Cały pis już dawno uległ prawdziwej ideologii – tej faszystowskiej: dzielenie na ludzkie sorty, odczłowieczanie osób nieheterosemantycznych, nagonka na wszelkie mniejszości, rasizm, kult jednostki… i to wszystko za przyzwoleniem i przy czynnym udziale KK.
Nie wiem, czy dla tego kraju już nie jest za późno. Kolejne wybory pokazują niestety, że wielu kato-faszystowskiej ideologii uległo. Być może Polska nie dorosła jeszcze do demokracji, tolerancji i zwyklej miłości bliźniego…

Pani Nowak jest wyznawczynią ideologii katofaszyzmu i wspiera księży gwałcących dzieci.

He he , „Wrzutki ideologiczne…” – to czym jest katecheza w szkołach. Ci to potrafią odwracać znaczenia. Fuj!

Do dzieła Pani Kurator ! Powyrzucać wszystkich młodych nauczycieli a na ich miejsce zatrudnić katechetów i klechów. I dopiero wówczas będzie pięknie

Sympozjum NAUKOWE z udziałem Barbary Nowak… Nie potrafię skomentować.

Pani Nowak wyraźnie przeszła od fazy nastawienia odnoszącego do fazy myślenia paranoicznego. Wraz z silnym przywiązaniem do idei nadwartościowej może to oznaczać wejście w fazę przedpsychotyczną . Otwartą kwestią pozostaje czy jest to psychoza z kręgu paranoi prawdziwej czy zespołu paranoidalnego ? I czy jest to psychoza endogenna czy udzielona ? No cóż czas pokaże .

Oceniła, że podstawy programowe w polskiej szkole są dobre. Wręcz przeciwnie, są anachroniczne (lata 60 ).

Ideologia prawacka PIS to stek przesądów religijno-neofaszystowskich. Trudno, aby młodzi nauczyciele byli wyznawcami ideologii tępoty intelektualnej.

Pobrzmiewają tam również bzdury kościelne o rozseksualizowanych dzieciach lgnących do biednych pasterzy. W sumie, p. Nowak jest jedną z najbardziej karykaturalnych postaci polskiej oświaty. Mogłaby zostać przeoryszą w jakimś klasztorze dla nawiedzonych dziewic konsystorskich, ale od dzieci to bym trzymał tego pisbolszewickiego politruka jak najdalej.

„Idące w mundurkach, w szykach dzieci z nauczycielami to jest porządek, to są proste słowa, organizacja. Musimy w tym kierunku pójść – rozmarzył się kurator Gaweł”
–
Another brick in the wall – jak żywcem wzięte normalnie…

Słucham, analizuję i wymiękam. Cisną mi się na usta nieparlamentarne określenia na działania takich osób jak rzeczona p. Nowak – kurator. Czego kurator..? Na pewno nie oświaty.
Quo vadis?

Powiedziałbym, że odjechał mi już nie tylko pociąg, ale i stacja.
Upojenie władzą, pycha i brak refleksji, że jak się przegnie za bardzo w jedną stronę, to potem może być przegięcie w drugą.

A dlaczego sympozjum nie odbyło się w Kraśniku?

Idące w mundurkach, w szykach dzieci z nauczycielami to jest porządek, to są proste słowa, organizacja.
No tak, te mundurki, ten równy krok, ten ornung … Czy to aby nie przypomina nam czegoś z historii?

„My, chrześcijanie, zawsze musimy bronić wartości przed jakąś szaleńczą rewolucją”
zrozum ………. że twórca waszej religii (Jezus Chrystus gdybyś nie wiedziała) sam był szalonym rewolucjonistą obalającym „tradycyjne wartości”, za co zresztą został przez obrońców tychże powieszony.

Wydział Teologiczny UAM organizatorem takiej „konferencji” – to wstyd dla całej społeczności akademickiej. Nowe władze UAM powinny w tej sprawie zająć jakieś jednoznaczne stanowisko.

Wydział Teologiczny nie dość, że z założenia nie ma wiele wspólnego z NAUKĄ, to jeszcze kompromituje UAM organizując takie ideologiczno-polityczne brewerie.

Na zdjęciu mam przykład wyznawców ideologii katolickiej i faszystowskiej, a to prawie na jedno wychodzi.
Dopóki nie wyrzucimy krzyży na teren kościoła i nakażemy, by wszelkie procesje religijne odbywały się tylko w przestrzeni kościelnej, ci fanatycy będą bezkarni. Świeckie państwo!!!

Stop temu niebezpiecznemu szaleństwu i mieszaniu pojęć.

„Sympozjum naukowe „Małżeństwo i rodzina dobrem ludzkości”” – żeby mogło to być sympozjum naukowe, powinni wziąć w nim udział NAUKOWCY z danej DZIEDZINY, czyli socjologowie, psycholodzy, etycy, seksuolodzy. Tymczasem mieliśmy tam Marka Jurka, historyka, Marzenę Paczuską, dziennikarkę, Barbarę Nowak, historyczkę, Roberta Gawła, historyka.

2 godz religii w tyg w szkołach przez 12 lat a młodzież wybiera „lewackie” wartości czyli postęp?! O czym to świadczy?! 😀

 katolikom nie pasuje rzetelna edukacja seksualna, za to tolerują kler gwałcący dzieci, „samoedukację” internetową i rówieśniczą oraz seanse nastolatków przy porno na domówkach. No szok.
Starsze pokolenie żyje od dawna w równoległej rzeczywistości. Przymusowa abstynencja seksualna i brak fachowej wiedzy o biologii i seksualności człowieka prowadzą do dewiacji i problemów w tej sferze. Ale oni dalej chcą zatrzymać rwącą rzekę i udawać, że mamy średniowiecze.Już wiadomo przynajmniej dlaczego prawicowa władza tak mało płaci młodym nauczycielom 😀 Za dużo młodych „lewaków” poszłoby pracować w szkołach 😀 No to ostatni zgaszą światło edukacji i zamkną szkoły na klucz.

Młodzi nauczyciele, w przeciwieństwie do Pani:
1. są ludźmi myślącymi,
2. nie mają umysłów zatrutych nienawistnym religijnym przekazem.
Bo religia wszystko zatruwa.

kurator oświaty?
nie wypowiadam się zupełnie na temat poglądów w tej chwili – ale przecież to jest kompletny bełkot tylko jeśli chodzi o stronę językową

I na co Wam były te lata mizdrzenia się do czarodziei kościoła katolickiego? legitymizowaliście ten ciemnogród i zabobon, a teraz ich nienawiść i głupota wypływają szerokimi strumieniami.

Mój kochany UAM tak nisko opadł?

Za takie teksty oboje powinni natychmiast wylecieć z roboty. Z wilczym biletem. Wara od dzieci z takimi „poglądami”.

„Żeby dyskutować z kimś, trzeba mieć wiedzę.” To czemu Nowak głos publicznie zabieracie?

Czy UAM (współorganizator) podpisuje się pod tymi poglądami?

źródło

 

Podsumowanie i refleksje końcowe

 

Najpierw odpowiem tym czytelnikom, którzy są zadziwieni że takie coś odbyło się w murach szacownej uczelni im Adama Mickiewicza w Poznaniu. Otóż pragnę przypomnieć Państwu, że po głośnej sprawie z prof. Ewą Budzyńską z UŚ , Jarosław Gowin ówczesny minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego ingerował w treść Konstytucji dla Nauki, który to dokument był gwarantem autonomii uczelni wyższych. Po wprowadzonych poprawkach otwarto oficjalnie drogę do organizacji i, co gorsza, finansowania z środków publicznych takich właśnie pseudo naukowych spotkań towarzystwa wzajemnej adoracji – czyli monolitycznych ideologicznie i światopoglądowo zgromadzeń, które nie mają nic wspólnego ani z debatą akademicką, której boją się jak diabeł wody święconej, ani w ogóle z nauką.

Postawione na początku przez organizatora kwestie, jakimi podobno towarzystwo miało się zająć- a mianowicie pozwolę sobie przypomnieć:

 wyjść na przeciw aktualnym zagadnieniom dotyczącym współczesnej rodziny. 

jej znaczeniem dla rozwoju Polski ,

zagrożeniami dla jej dobrostanu

…nie było ani słowa. Coś tam powiedziano o innych państwach – że sobie nie radzą i mają złe efekty wprowadzenia edukacji seksualnej (w GB), ale żadnych potwierdzonych badań naukowych na ten temat nie przytoczono, czyli wypowiedziano własne intuicje na ten temat, a to jest bardzo słabe i nazywa się dyletantyzm.

Tak więc cele tego „sympozjum” nie zostały spełnione. Nie dowiedzieliśmy się absolutnie niczego na temat faktycznych problemów jakie mają polskie rodziny, że są to :

bieda dziedziczna o coraz większym zasięgu,

demoralizujące bezrobocie utrwalone i życie z oferty opieki społecznej,

brak edukacji zdrowotnej i następstwa tego zaniedbania ze strony ministerstwa zdrowia

bezpłodność wśród mężczyzn i kobiet jako wyraz wpływu czynników środowiskowych – zanieczyszczeń,  złego odżywiania i produkcji złej jakości produktów żywnościowych, oraz pośrednio – ingerencji prawnej w prawa reprodukcyjne dorosłych ludzi

niesłychany wzrost ilości przypadków samobójstw we wszystkich grupach wiekowych, a szczególnie wysoki wskaźnik dla dzieci i młodzieży szkolnej (o czym nie zająknęła się pani kurator Nowak, zapewne dlatego, że nikt do niej nie złożył odpowiedniego doniesienia. O tym, że jej obowiązkiem jest wiedzieć takie rzeczy nie wspomnę nawet, ponieważ pani ta w ogóle nie wie co należy do jej obowiązków jako kuratora oświaty.)

przemoc domowa i brak gwarancji prawnej ochrony dla ofiar przemocy, brak skutecznych procedur związanych z separacją od agresora, brak kadr wyspecjalizowanych w walce z tą patologią w rodzinie polskiej

brak w podstawie programowej szkoły powszechnej zagadnień z zakresu solidnej edukacji seksualnej, co skazuje uczniów na pozostawanie pod wpływem rad zawartych w archaicznym podręczniku do wychowania w rodzinie, z jednej strony, lub na wypaczające życie seksualne filmy  pornograficzne  dostępne w sieci. ( jedno i drugie źródło równie szkodliwe)

Jak Państwo widzą ja, laik potrafię wymienić na poczekaniu problemy polskiej rodziny, które są widoczne gołym okiem i bez zaglądania do prac statystycznych czy ściśle naukowych badań socjologicznych. Pani i pan kurator nie wiedzą na ten temat nic? Nie wierzę! Podejrzewam jednak, że to spotkanie pod mylącą przykrywką  sympozjum naukowego, to zwyczajne szczucie na kolejną grupę, jaką episkopat wyznaczył do eliminacji z życia społecznego.

Być może kogoś mocno zaskoczy moja refleksja, ale przypuszczam, że tym razem nie chodziło o społeczność LGBT+ – ta społeczność została już zaszczuta skutecznie i  ruszone koła propagandowe mielą ten niewielki procent społeczeństwa w każdy możliwy i łatwo dostępny sposób, a głównie poprzez wszystkie  rodzaje przemocy – fizycznej, psychicznej, słownej i symbolicznej.

O kogo więc może chodzić, jeśli nie o LGBT+? Moim zdaniem zaczęła się właśnie procedura systemowego eliminowania nieprawomyślnych nauczycieli, na temat których narzekała pani kurator Nowak. Na ich miejsce wejdą „pedagodzy” katoliccy, wykształceni przez ostatnie 30 lat w uczelniach katolickich i świeckich na wydziałach teologicznych po to, by edukacja mogła niezauważenie stać się edukacją katoprawicową, zarządzaną przez kościół rzymskokatolicki na wzór irlandzki. To nad taką szkołą rozpływa się w zachwytach kurator Gaweł.

Ponieważ do tej operacji potrzebne będzie  wzmożone propagandowo grono rodzicieli – to Marek Jurek wspomina o „”obywatelskiej odpowiedzialności” , ponieważ uważa, że nadchodzącej rewolucji nie da się przeprowadzić przy biernym społeczeństwie. Radziłabym zatem, wobec takich deklaracji, byśmy faktycznie zachowali się w dobrze pojętym interesie przyszłych pokoleń, jak przystało na odpowiedzialnych obywateli i zrobili rewolucję w edukacji, ale według innych standardów niż te, jakimi zachwycał się Gaweł patrząc na równy krok umundurowanych uczniów szkoły katolickiej –  nota bene – od razu widzę kadry z filmu do płyty Pink Floydów ” The Wall” – pamiętacie te szeregi dzieciaków wpadających do maszynki przerabiającej je w jednakowe egzemplarze, sformatowane według jednej sztancy. To o takim społeczeństwie marzą duchowni i nie tylko oni.

 

Rusza kampania samorządowa… Wybory za trzy lata, ale już dziś trzeba patrzeć i widzieć…

17 sierpnia 2020/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

Czytam dziś w porannym serwisie GW, że:

 

Rząd dobija samorządy wydatkami na szkołę

Według MEN samorządy mają zapłacić za wszystko: reformę edukacji, podwyżki dla nauczycieli, a teraz też za skutki epidemii koronawirusa. Machina przed wyborami samorządowymi już ruszyła.

Do wyborów samorządowych jeszcze trzy lata, ale pisowski rząd już uruchomił machiny kampanii negatywnej. Za cel obrali sobie samorządy, które opanowane są głównie przez polityków PO. Metody są proste: przycisnąć ich finansowo.

Grubo ponad połowa wydatków gmin w Polsce przeznaczana jest na oświatę (niektórzy burmistrzowie wyliczają, że to nawet 80 proc.). Lwia część z nich to nauczycielskie pensje. Po latach wydawania na reformę edukacji Anny Zalewskiej i jej skutki: likwidację gimnazjów, uruchamiania ośmioklasowych podstawówek, dostosowywania budynków, uzupełniania sprzętu, gminne kasy zaczynają świecić pustkami. Ministerstwo edukacji tłumaczy: przecież rządowa subwencja oświatowa rokrocznie wzrasta, a burmistrzowie mają swoje dochody z podatków. A lokalni włodarze odpowiadają, że przychody z tych podatków – również decyzją PiS – właśnie się kurczą, subwencja owszem rośnie, ale zadania do wykonania stawiane przez rząd są zbyt kosztowne na takie kwoty.

 

 

I naturalnie, jak zwykle nawiedza mnie REFLEKSJA – ta wścibska pani, która nie pozwala przyjmować wszystkiego jak leci na wiarę i z pełnym zaufaniem do źródła…

Jestem daleka od szukania symetrii w ocenie PO i PIS – bo dla mnie to rodzeństwo bliźniacze. A refleksja będzie dotyczyła każdego samorządu jaki się pojawi.

 

 

Idea samorządu lokalnego jest ideą, wedle której to mieszkańcy gminy mieli mieć wpływ na zarządzanie jej zasobami. Mieszkańcy mieli się przy okazji uczyć  zasad prawidłowej redystrybucji dochodów z podatków, zyskać większą świadomość mechanizmów demokratycznych, poznawać własne możliwości i odkrywać takie zasoby intelektualne i pokłady kreatywności wśród innych mieszkańców swojej gminy. Mieli też w ten sposób pozyskiwać niezbędne kwalifikacje oraz konkretne umiejętności i poczuć, że też mogą skutecznie zarządzać wspólnym majątkiem. Większość z mieszkańców powinna w jakimś momencie otrzeć się o samorząd i spróbować zarządzać. Tak się buduje społeczeństwo obywatelskie – czynnik niezbędny by demokracja prawidłowo działała i była skuteczna.

Tyle idea.

 

 

A praktyka jaka jest – każdy widzi. Teoretycznie założenia są realizowane – są szkolenia, są konsultacje społeczne, są konkursy na budżet obywatelski… Tylko, że te działania, o których wiedzą  nieliczni – znajomi królika, kilka organizacji pożytku publicznego – zawsze te same od lat, ludzie aspirujący do polityki, którzy mogą się wypromować na jakiejś akcji społecznej itp., to są pozory, które trzeba stwarzać, żeby nikt nie zarzucił samorządowi, że ich nie realizuje. Ma się wrażenie, że im mniej ludzi partycypuje w zarządzaniu tym lepiej – bo i spokój święty od oszołomów i ludzi niekompetentnych, i mniej oczu patrzy co i jak się zarządza w gminie. Sumienie uspokaja się mówiąc, że przecież po to nas wybrali, żebyśmy zarządzali i, że mieszkańcy wcale się nie garną do współzarządzania.

 

 

 

 

To prawda. Ale idea samorządów lokalnych zakładała, że obok swoich bieżących zadań będą one tworzyć atmosferę współpracy z mieszkańcami, budować zaufanie do władz lokalnych, ośmielać ludzi, pokazać im, że mają wpływ, że mogą coś zrobić dla miejscowej społeczności, integrować mieszkańców wokół ważnych inicjatyw, i pokazać im, że praca na rzecz dobra wspólnego na swoim terenie, to źródło satysfakcji.

Ponieważ jednak ta idea marnie się realizuje w praktyce, to zamiast współpracy nadal sceną samorządową trzęsie KONKURENCJA I ZWALCZANIE OPONENTÓW. Np. ruchy miejskie i aktywiści, to z reguły rodzaj PRZECIWNIKA, a nie głos doradczy z którym władze lokalne chciałyby się liczyć. Trudno w takiej atmosferze o wypracowanie stylu współpracy… Nadal więc obowiązuje walka o wpływ, w stylu wolnej amerykanki.

***

 

Do wyborów samorządowych jeszcze trzy lata, ale pisowski rząd już uruchomił machiny kampanii negatywnej. Za cel obrali sobie samorządy, które opanowane są głównie przez polityków PO. Metody są proste: przycisnąć ich finansowo.

 

Gazeta Wyborcza słusznie konstatuje w tym wypadku, że metoda duszenia finansów spowoduje cały szereg negatywnych następstw, rzutujących bezpośrednio na opinię o samorządowcach, i że to łatwa i przyjemna metoda zgnębienia przeciwnika w  nadchodzących wyborach samorządowych, gdy te opanowane są przez polityczną  konkurencję. Jednakowoż obie strony grają w tę sama grę, do której nie dopuszczają nikogo poza sobą. Nie zdziwię się zatem, jeśli metoda kreowania złej opinii o samorządzie okaże się nadzwyczaj skuteczna i w kolejnych wyborach samorządowych mieszkańcy dadzą się nabrać na czarny PR… i tak w koło…

A przecież nie trzeba być wielkim znawcą tematu, żeby rozumieć, że gdzie jak gdzie, ale w gminach podziały polityczne są kompletnie bez sensu z punktu widzenia dobra mieszkańców i podmiotów działających na jej terenie. Nieodpowiedzialne działania władz samorządowych, uwikłanych w gry polityczne na szczycie, zaowocowały strefami wolnymi od LGBT, odcięciem funduszy europejskich dla tych gmin, które takie strefy ogłosiły, zaprzestaniem działań związanych z przeciwdziałaniem przemocy w rodzinie, zarządzeniami sprzecznymi z nauką dotyczącymi epidemii, biernością w sprawie przygotowania szkół do rozpoczęcia roku szkolnego, dewastacją obszarów natura 2000, niekontrolowaną wycinką drzew przy drogach, parafiach i cmentarzach, i wielu innych. Ślepy by zauważył, że te inicjatywy i wdrożenia nie mają nic wspólnego z gospodarnością samorządową. A w ostatniej kampanii wyborczej na stanowisko prezydenta RP mogliśmy zobaczyć, że szantaż finansowy wobec władz gminnych, to doskonała metoda pozyskiwania głosów – Morawiecki obiecał niektórym gminom gruszki na wierzbie jeśli… podmiot domyślny wygra w ich gminach…

 

 

 

Czy wyborcy widzą te mechanizmy, przez które gminy są nadal biedne i marnie finansowane, a obarczone nadmiernymi wydatkami bez pokrycia w kasie? Bardzo w to wątpię. Dlaczego miejscowy samorząd nie pokazuje mieszkańcom tych patologii? Bo partie – wszystkie partie polityczne realizują swoje cele w podobny sposób zwalczając konkurencję. Mamy więc do czynienia z chorobą demokracji. Ta patologia narasta, a jej skutki są coraz bardziej uciążliwe.

Wybory samorządowe za trzy lata. Jako mieszkańcy miast i gmin powinniśmy zacząć już od dziś patrzeć wszystkim urzędnikom państwowym i radnym na ręce, przyglądać się ich aktywnościom, pytać o cele i efekty ich działań. Za trzy lata rozpęta się nienawistna kampania wyborcza i lepiej żebyśmy mieli wyrobione zdanie o konkretnych ludziach z samorządu, który dziś pracuje pod naszym nosem, ale bez naszego nadzoru. Kampanie mają to do siebie, że pośród eventów, fajerwerków, awantur i pomówień trudno rozeznać co jest warte uwagi, a co jest tylko malowanym konikiem na biegunach z jego jeźdźcem też mocno stylizowanym na bohatera…

 

 

 

 

 

 

PS. Nie. Nie przemawia przeze mnie naiwność, ani idealizm. Jeśli się zastanowić, to jest to całkiem realistyczne podejście do całkowicie rozwalonej rzeczywistości. Tą rzeczywistość nagle jeden przez drugiego, na wyścigi diagnozują to tu to tam, a my potrzebujemy narzędzi i metody, by sobie z nią poradzić, by ją naprawić, przystosować dla naszych elementarnych potrzeb. Nie jesteśmy folwarkiem Kaczyńskiego czy innego polityka, jaki tu nastanie po nim. Jesteśmy wciąż społeczeństwem, które zasługuje na lepsze państwo i lepszą władzę. Władzę, wyrastającą ponad interes partyjny, umiejącą realizować dalekosiężne i globalne interesy ludzkości, nie tylko własne, ograniczone do grubości portfela i ilości zachachmęconych nieruchomości na boku, przy okazji brylowania na salonach władzy.

 

 

Kuna2020Kraków

Ewa Demarczyk zakończyła życie. Jej kreacje muzyczne zostaną z nami, tak jak były z nami przez te wszystkie lata od kiedy zamilkła…

15 sierpnia 2020/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

Odeszła Ewa Demarczyk…

Niesamowity samorodny talent…

Zmarnowany, niewykorzystany ogromny potencjał…

 

 

 

 

 

 

 

„Ja jestem do dyspozycji absolutnie do końca, do dyspozycji publiczności.

Od momentu kiedy wchodzę na scenę, gaśnie światło i zaczynają się dźwięki”.

[Ewa Demarczyk, 1998]

 

„Czarny anioł” nie jest biografią, co zgodnie podkreślają obie autorki, czyli Angelika Kuźniak oraz Ewelina Karpacz-Oboładze (na co dzień pracująca w Studiu Reportażu i Dokumentu Polskiego Radia). To, jak można przeczytać w podtytule, opowieść. O zjawisku. Bo takim na pewno była (jest?) Ewa Demarczyk.

 

„Czarny anioł” to książka, która powstała bez udziału głównej bohaterki, co zrozumiałe. Nie jest to jednak tekst sensacyjny, przeciwnie – autorki unikają wchodzenia z butami w prywatne życie wielkiej piosenkarki, są bardzo dyskretne, nie szukają sensacji, nie przekraczają granicy. Przedstawiają za to wiele cytatów – to mówi Ewa Demarczyk sprzed lat: o sobie, o swoich początkach, o śpiewaniu poezji, o byciu w Piwnicy pod Baranami, o jej opuszczeniu. O własnym teatrze, o kontakcie z publicznością, o zamknięciu sceny…

Mówią też, a być może przede wszystkim, w „Czarnym aniele” dawni współpracownicy, koledzy, przyjaciele. O jej perfekcjonizmie, o matkowaniu członków własnego zespołu, o pięknym zachowaniu w marcu 1968 roku i o… milczeniu.

A tak się ta „Opowieść o Ewie Demarczyk” zaczyna:

„Jest wieczór.

Jedyna lampa przykryta fioletowym tiulem rzuca liche światło. Palą się świece.

Na scenie, półtora na dwa metry, pianino. Na nim teatralne kostiumy: fraki, mundury, płaszcze pełne łat. Nie za wiele tego. Między pianinem a ścianą (to chwilowa garderoba, prawdziwa jest w głębi korytarza, przy barze) kłębi się kilkanaście osób. Mają dopiero wystąpić.

Tadeusz Kwinta recytuje właśnie na scenie fragmenty napoleońskich pamiętników. Po nim wychodzą: Krzysztof Litwin 'z opowiastkami umoralniającymi’, Wiesław Dymny 'w kwiaciastym pajacyku, z ogromnym wypchanym brzuchem i w meloniku’. Aleksandra Kurczab śpiewa Leśmiana.

Program nazywa się 'Siedem dziewcząt pod bronią, czyli Boże, zachowaj Franciszka’.

Śmiech, oklaski.

Koniec.

Tak wszyscy myśleli.

Ale błysnął reflektor. Na scenę wpadł Piotr Skrzynecki. Łamiącym się (ze wzruszenia?) głosem wykrzyczał: 'Proszę państwa, proszę państwa! Miałem powiedzieć »dobry wieczór«, ale nie mogę. Nie mogę, proszę państwa, bo już czekam na to, co zaraz się wydarzy. Proszę państwa, przed wami wspaniała młoda śpiewaczka, która was zachwyci’.

Wyszła 'onieśmielona, nie umiejąca się ruszać, nie wiedząca, co zrobić z rękami, źle uczesana’. W sukience szytej przez mamę (’Suknie? Mama, mama, tylko mama’).

Przy pianinie Zygmunt Konieczny.

Zaczęła od ’Rebeki’ Andrzeja Własta. I nagle, jak mówi Mirosław Obłoński, 'stała się żydowską dziewczyną z małego miasteczka, najpierw rozświetloną zachwytem, a później bezbronną i gasnącą’.

Śpiewa 'Puchowy śniegu tren’.

I finał: 'Czarne anioły’.

Z napięciem, z 'diabelską wibracją w głosie’.

Czarne anioły choć białoskrzydłe

A na ich twarzach miny obrzydłe

Na ciemnym niebie jak fajerwerki

Ale przeklęte raz i na wieki

To są anioły z mojej stodoły

Pouciekały przez dziury w dachu

Anioły śmierci z głowami węża

Latają w górze i czas tam mitrężą

Trzeba by wszystkie razem połapać

W pęczki powiązać i wapnem pochlapać

Wsadzić do nieba czy trzeba nie trzeba

czy trzeba nie trzeba

(…)

Kiedy skończyła, przez salę przebiegł szept:

’To niemożliwe.

To jak wniebowstąpienie.

To teatr.

To cud’.

Był 24 czerwca 1962 roku.

Kraków. Dom Literatów, ulica Krupnicza 22.

Dziewczyna na scenie to Ewa Demarczyk.

Ma dwadzieścia jeden lat.

Ponoć jej mama wzruszona siedziała na widowni.”

ŹRÓDŁO

 

 

Mówiliśmy wtedy, powtarzamy i dziś… Jarosław Pietrzak. „Nie, rządy Prawa i Sprawiedliwości nie są powrotem do PRL, ani PRL nie przypominają. Wręcz przeciwnie.

24 lipca 2020/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

„Całkowicie się zgadzam z tym spostrzeżeniem i ubolewam, że tak niewielu z nas, nawet tych, którzy urodzili się i wychowali oraz wykształcili w PRL-u, przyznaje się dziś do niepopularnego poglądu i gotowych jest powielać nieuprawnione antypatie …
Poniżej cały artykuł na ten temat. Polecam, czytajcie bez uprzedzeń, z otwartą głową.

„Nie, rządy Prawa i Sprawiedliwości nie są powrotem do PRL, ani PRL nie przypominają. Wręcz przeciwnie.

Polska Rzeczpospolita Ludowa miała na sumieniu ciężkie grzechy, ale nawet swoje grzechy popełniła wewnątrz horyzontu Oświecenia, do którego ideałów i wartości była nie tylko deklaratywnie przywiązana. To PRL uczyniła Polskę nowoczesnym, nawet jeśli na pół peryferyjny sposób, krajem, a Polaków nowoczesnym społeczeństwem. Zredukowała nierówności, otworzyła milionom ludzi drogi awansu społecznego, przekształcając de facto feudalny w większości kraj, przed wojną jeden z najbiedniejszych w Europie, w kraj w znacznym stopniu zindustrializowany, z funkcjonującą strukturą państwa dobrobytu, od darmowych przedszkoli po wypłacane przez państwo emerytury. Zbudowała powszechny system ochrony zdrowia na ówczesnym europejskim poziomie, ogromnie wydłużając długość życia mieszkańców kraju. Zlikwidowała analfabetyzm, zaprosiła chłopskie dzieci do miast, chłopskie i robotnicze zaś na uniwersytety, potem do ról lekarzy, inżynierów, artystów. Zbudowała miliony mieszkań, znalazła sposoby, by biblioteki i kina funkcjonowały też na wsi. Polkom przyznała prawa, o które w wielu krajach Europy Zachodniej kobiety długo jeszcze musiały walczyć (niektóre spośród tych praw wkrótce po upadku PRL zostały zresztą Polkom odebrane).

Owszem, brakowało wolności politycznych, prasa i kultura były pod kontrolą monopartii (nie na tyle dotkliwą, by przeszkodziła jednak powstawaniu wspaniałej literatury, kina i telewizji, przy których dorobek ostatniego ćwierćwiecza raczej blednie, na co twórczość samego Wajdy w PRL i w III RP jest zresztą najlepszym przykładem). System nie był demokratyczny, a walka o prawa polityczne i działalność opozycyjna spotykały się nieraz z brutalną reakcją aparatu państwa (w wielu formalnych demokracjach liberalnych działo się jednak wtedy dokładnie to samo, wystarczy spojrzeć na historię ruchów politycznych czarnej ludności Stanów Zjednoczonych).

Nawet ten składnik PRL – deficyt praw politycznych – wynikał ze stricte oświeceniowego horyzontu etycznego, w ramach którego zbudowano PRL. Był to horyzont wspólny wielu postępowym projektom peryferii i pół peryferii systemu światowego, nie było w nim nic złowieszczo wyjątkowego dla PRL. Etyka owa zakładała, że jeśli zbawienie ludzkości jest możliwe, to tylko na tym świecie, bo innego świata nie ma. Że prowadzić do tego zbawienia musi najpierw zniesienie niepotrzebnego cierpienia – głodu, zimna z braku dachu nad głową, przedwczesnej śmierci na uleczalne choroby. Że zniesienie takiego niepotrzebnego cierpienia ma pierwszeństwo przed pełnią praw politycznych, którą w zastanym (niewymarzonym) globalnym układzie sił odsunięto na niesprecyzowane później. Teraz wiemy – i wielu wtedy już się spodziewało, czerpiąc z samego lewicowego dorobku intelektualnego (Róża Luksemburg z jej „nie ma socjalizmu bez demokracji”, wspomniany Trocki) – że doprowadziło to do wykształcenia się biurokracji partyjnej jako klasy panującej, która ostatecznie, w obronie własnego klasowego interesu, gdy PRL zaczęła się ekonomicznie rozsypywać (bynajmniej nie tylko z własnej winy), uruchomiła proces restauracji kapitalizmu. Grzechy i porażki PRL pojawiły się tam, gdzie nie dorosła ona do swoich oświeceniowych ideałów i ambicji, gdzie nie spełniła swoich oświeceniowych obietnic. Nie zmienia to jednak faktu, że PRL była projektem nowoczesnym, postępowym, wyrastającym z dziedzictwa Oświecenia.

Projekt polityczny Prawa i Sprawiedliwości nie tylko nie wyrasta z wartości Oświecenia i nie mieści się w żadnym podobnym horyzoncie – jest on ofensywą na ten horyzont, projektem podważenia i zdarcia z Polski tej niezbyt grubej skorupy Oświecenia, którą się tu jednak udało w końcu położyć na feudalnym, rozpiętym między folwarkiem a plebanią, podłożu polskiej kultury. Tę warstwę w większości położyła zresztą PRL.

Istnieją reakcyjne ideologie, formacje i projekty polityczne, które mimo swego reakcjonizmu są w jakiś sposób bękartami Oświecenia, tzn. przynajmniej jakieś, jakkolwiek wybiórczo i instrumentalnie traktowane, wartości oświeceniowe przywołują. Tak było z różnymi XIX-wiecznymi nacjonalizmami. W przypadku PiS nawet nacjonalizm tego ugrupowania leży gdzieś daleko poza horyzontem charakterystycznym dla nowoczesnych, współczesnych nacjonalizmów – tych, które są, owszem, bękartami, ale jednak bękartami Oświecenia. Tych, które choć kroczą złą stroną historii, to jednak odpowiadają na przemiany współczesnych społeczeństw, a przynajmniej biorą te przemiany pod uwagę. PiS tymczasem wyobraża sobie, że narody się dziś kształtują tak, jak to sobie wyobrażano na przełomie XIX i XX wieku.

PiS-owskie ministerstwo kultury organizuje obciachowe inscenizacje kościelnych ślubów od dawna nieżyjących postaci, a posłowie chcą przedmiotem kryminalnego dochodzenia uczynić każde poronienie. Zachodnie nacjonalizmy afirmują dziś prawo „swoich” kobiet do aborcji czy własne „uznanie” dla praw homoseksualistów, żeby udowodnić wyższość swoich narodów nad innymi, a nawet uzasadniać swoje „prawo” do zbrojnych „interwencji”. Nie mam tu bynajmniej zamiaru być adwokatem „homonacjonalizmu” (Jasbir Puar) ani liberalnego feminizmu na służbie Imperium – chodzi mi jedynie o zarysowanie stopnia odległości PiS od przestrzeni wyznaczanej przez horyzont Oświecenia. PiS jest tak reakcyjny, że nawet inne współczesne reakcjonizmy postrzega jako lewackie fanaberie.

Kiedy przedstawiciele klasy społecznej producentów dóbr kultury, od których w normalnych europejskich społeczeństwach oczekuje się pewnych standardów krytycznego myślenia, produkują tak żenujące porównania, mamy do czynienia z wielką szkodą dla jakości publicznej debaty w Polsce. Od osób, które na co dzień zajmują się pracą na symbolach i ideach, mamy prawo oczekiwać głębszego poziomu refleksji, zwłaszcza kiedy nie mogą się powstrzymać od obnoszenia tych swoich przemyśleń od gazety do gazety, od telewizji do telewizji. Tymi „odważnymi atakami” Wajda, Holland et consortes nie wyrządzają PiS-owi żadnej szkody. Wręcz przeciwnie, reprodukują i umacniają strukturę politycznego imaginarium, którego dominacja w Polsce stanowi fundament poparcia PiS. To imaginarium zbudowane jest z wrażeń, afektów i resentymentów w miejsce racjonalnych kategorii pozostających w jakimś związku z materialną rzeczywistością. W tym imaginarium komunizm jest gorszy od faszyzmu, a PRL, czarna dziura w społecznej historii Polski, może być jedynie negatywnym punktem odniesienia, do którego porównać, lub z którym skojarzyć kogoś można i należy tylko po to, żeby go zdyskredytować. U Wajdy i Holland jest dokładnie tak samo.

Jarosław Pietrzak

Idziemy do wyborów II tury 2020, żeby wygrać i rozpocząć proces naprawy demokracji.

5 lipca 2020/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

Ruch sprzeciwu społecznego po wyborach pierwszej tury.

 

Wczoraj kilka organizacji niezależnych i obywatelskich agitowało na Rynku gł. w Krakowie. A ja poczyniłam kilka obserwacji socjologicznych – kiedy w tym samym miejscu jednocześnie odbywa się inna impreza, milsza dla uszu i oczu, to nie ma tam, że ważą się losy państwa, nie ma, że gramy Hymn… wielu ludzi odchodzi ze zgromadzenia i pędzą tam gdzie propozycja najwyraźniej lepiej celuje w ich potrzeby. Nie obrażamy się, ani nie strzelamy focha- rozumiemy to.

Znużenie intensywną polityką jaka osacza wszystkich od czasu epidemii, te wszystkie afery, brak kompetencji, kłamstwa rządowej ekipy na temat zagrożeń, i wreszcie wyjątkowo paskudna kampania wyborcza 2020 może zniechęcić i odrzucić każdego, kto chce zachować równowagę.

Ale jest jeden ważny powód, by jednak zmobilizować się na maksa i rzutem na taśmę wygrać wybory przeciwko Dudzie – kandydacie, którego już mieliśmy w roli prezydenta RP i się kompletnie nie sprawdził. W żadnej roli się nie sprawdził. Ani w polityce zagranicznej, ani w krajowej. Zadowolony może być tylko prezes, siedzący w bezpiecznym miejscu na krześle zwykłego posła…

Jeżeli nie rozpocznie się proces odzyskiwania kontroli nad państwem, to może się zdarzyć, że tę kontrolę zyska ktoś zupełnie dziś niewidoczny… Tak już bywało w naszej historii. Nie pozwolimy, by z takim trudem zdobyta wolność i suwerenność znowu została zaprzepaszczona.

Idziemy wszyscy na wybory!! Wołam też do tych 40%, które nie głosowało w pierwszej turze – zróbcie co w waszej mocy i pofatygujcie się do swojego lokalu w dzielnicy, zakreślcie kratkę przy Trzaskowskim – tylko tyle i aż tyle!

 

 

 

Nie wiem z jaka refleksją idą głosować wyborcy Dudy, bo jeszcze nie słyszałam żadnej, ale ja idę z taką zagłosować na Trzaskowskiego:

Polski przykład, tak jak i rosyjski, północno amerykański czy węgierski i parę innych pokazały w tym stuleciu, że demokracja jest słabo zabezpieczonym systemem. Być może taki system ma rację bytu i jest w miarę stabilny tylko w wysoko funkcjonujących społeczeństwach, czyli dobrze wykształconych, świadomych swojego miejsca w układzie państwo/ społeczeństwo, wreszcie mających świadomość nie tylko swojej siły ale rozumiejących, że ta siła wynika z solidarności społecznej. Jeżeli chcemy stać się cywilizowaną demokracją musimy postarać się wszystkie te elementy zbudować- niektóre, jak edukację- od podstaw. To bardzo trudne zadanie zaczynamy 12.lipca 2020 roku. Zapamiętajcie tę datę bo będzie to data albo końca państwa polskiego albo początku jego zupełnie nowej odsłony.

 

Kuna2020Krakó

 

Dlaczego kościół i jego akolici świeccy zwalczają konwencję antyprzemocową? Ziobro zabezpiecza bezkarność kościoła katolickiego w Polsce. Odpowiednia ustawa już jest na stole.

31 maja 2020/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

Witam ponownie w świecie absurdu, czyli w polskim cyrku, gdzie każdy może gadać co mu ślina na język przyniesie, ewentualnie co przyniesie mu bardzo konkretny zysk. I  tym razem, zapraszam właśnie na wspólną zabawę, w której rozprawiczymy tekst ultrakatolickiej agendy spod znak Ordo Iuris – przypominam,

to taka organizacja o której sąd zakazał mówić,

że jest finansowana przez Kreml.

a która zwie się dla niepoznaki Stowarzyszenie Obrońców Wiary – Fidei Defensor. Zdaje się, że jest takie odznaczenie przyznawane dla świeckich, którzy i które się szczególnie zasłużyły kościołowi w tym zadaniu. Przy czym stwierdzić wypada w tym miejscu, że jeśli wiara katolicka spotyka się gdziekolwiek z krytyką, jest to zwykle dyskurs merytoryczny między badaczami tych samych źródeł wiary. Nie jest to nigdy dyskryminacja wierzących ani tym bardziej prześladowanie. Bo wiara jako zjawisko powszechne może być przedmiotem krytyki, jak wszystko co człowiek wymyśla, i zaledwie przyczynkiem do rozważań nad kruchą psychiką istoty ludzkiej.

Co innego zaś krytyka instytucji zajmującej się nadzorem nad treściami wiary i sposobem wykorzystania tych treści dla swoich spektakularnych celów. I to właśnie tych interesów bronią setki stowarzyszeń katolickich w Polsce i na świecie. Warto więc być uważnym i pamiętać, że gdy przedstawiciele kościoła lub ich akolici świeccy zaczynają mówić o obronie wiary, to zwykle chodzi im o bardzo przyziemne sprawy takie jak kasa i władza. I to z tego powodu i dla takich celów kościół wystąpił, z tyleż ostrą co absurdalną krytyką konwencji stambulskiej. A co się kryje w tej konwencji, że kościół boi się jej jak diabeł święconej wody? O tym potem.

Tu możecie przeczytać artykół w całości;

A tu można zapoznać się z celami Stowarzyszenia Fidei Defensor czyli obrońców wiary

Najkrócej cele działalności prokatolickich NGO-sów, poza tym, że są kolejną  przyssawką do budżetu państwa, sprowadza się do:

walczymy z dyskryminacją chrześcijan, którym nie pozwala się dyskryminować wszystkich innych…

 

tak, jak np. w tym przypadku:

 

 

 

Artykuł ze strony SFD usiłuje udowodnić, że konwencja stambulska jest dokumentem, który Polska powinna wypowiedzieć, ponieważ zdaniem autora jest niepotrzebny, kłamliwy, niechrzescijański i szkodliwy dla tzw. rodziny. Nawiasem mówiąc chciałabym poznać ich definicję rodziny – mogła by być niemałym zaskoczeniem dla nas. Tak sądzę.

Jak katolicy widzą kobietę i jej miejsce w hierarchii społecznej pisaliśmy tu

 

Żebyśmy mogli zobaczyć skalę manipulacji zawartej w artykule, trzeba sięgnąć do tekstu źródłowego, czyli do samej Konwencji.  Autor krytykowanego przeze mnie artykułu liczył zapewne, i skądinąd słusznie, że nikt z jego czytelników nie sięgnie po oryginał. Zróbmy to jednak, bo w przeciwnym razie nie będziemy w ogóle wiedzieli o co chodzi.

Oto i on – specjalnie dla Was.  Konwencja Stambulska…. Wystarczy kliknąć

Mało zorientowanym o jaki dokument chodzi przypomnę, że rzecz tyczy przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Powstał w oparciu o wiedzę socjologiczną, kulturoznawczą, antropologiczną, psychologiczną – ujęte i analizowane przez gender studies – kierunek zajmujący się badaniem naukowym nierówności społecznych, m.in. ze względu na płeć. Dokument zarysowuje kompleksowe działania, jakie powinniśmy podjąć jako społeczeństwo, jeśli chcemy zlikwidować przemoc w stosunkach społecznych – przemoc wobec słabszych, w tym kobiet,  jest definiowana jako skutek nierówności płci.

Konwencja proponuje systemowe metody przeciwdziałania przemocy i kładzie nacisk na wychowanie antydyskryminacyjne i edukację dla równości. Taki plan nie może podobać się środowiskom ultrakatolickim, które raczej skłaniają się i pochwalają  karanie kobiet, gdy te nie spełniają oczekiwań tego środowiska. A jakie to oczekiwania? Przeczytajcie Wandę Półtawską, przyjaciółkę JP2, która wypowiada się obszernie na ten temat np. TU

 

 

 

 

 

***

 

A teraz chwila prawdy; będziemy wspólnie analizować treści fragmentów artykułu w oparciu o porównanie z treściami wskazanymi przez autora, a zawartymi w krytykowanej przez niego konwencji.

 

Już artykuł 1 ust. 1 pkt b Konwencji budzi kontrowersje. Przede wszystkim dlatego, że zakłada konieczność “usamodzielnienia” kobiet, tj. zniechęcenia ich do zakładania rodziny. Zakłada, że kobiety nie mają równych praw z mężczyznami. Jest to nieprawdą, ponieważ m.in. Konstytucja RP i inne ustawy podkreślają równość płci. Równość w koncepcjach Konwencji zakłada zwalczanie instytucji rodziny o charakterze heteroseksualnym i monogamicznym.

artykuł 1(cele konwencji) ust. 1 pkt b brzmi:

b. przyczynienie się do eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet oraz wspieranie rzeczywistego równouprawnienia kobiet i mężczyzn, w tym poprzez wzmocnienie pozycji kobiet;

Albo inny fragment…

Artykuł 3 Konwencji zawiera w sobie “definicje” różnych pojęć. W punkcie „c” omawianego przepisu stwierdza się, że płeć nie jest czymś obiektywnym biologicznie. Jest to zastosowanie teorii Gender w praktyce. Zakłada się, że płeć to konstrukcja (wymysł) społeczeństwa i przyznaje określone role społeczne kobietom i mężczyznom ze względu na budowę ciała, psychikę i atrybuty. Ma to na celu rozmycie granicy pomiędzy kobiecością a męskością. Jest to szeroko rozumiana negacja płci. Przemoc wobec kobiet jest, według tej teorii, efektem kultury europejskiej.

Jak nie, jak tak…

Ano zobaczmy co też konwencja mówi w przywołanym punkcie

artykuł 3 c:

c. „płeć społeczno-kulturowa” oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn;

Tyle i ani słowa więcej. To niesamowite ile autor artykułu potrafi wywnioskować z prostych stwierdzeń konwencji, tak prostych żeby najbardziej tępy czytelnik zrozumiał. Ale najwyraźniej autorzy konwencji nie przewidzieli ordojurków. Cóż bywa! Nie pierwszy i nie ostatni to raz ktoś odczytuje intencje na opak i interpretuje jak mu wygodnie, byle nie powiedzieć o co naprawdę mu chodzi…. ale o tym za chwilę.

Artykuł 4 ust. 3 rozróżnia płeć biologiczną oraz płeć społeczno-kulturową, co jest efektem teorii Gender. Zakłada się, że istnieją inne płcie niż płeć biologiczna. Zwraca się również uwagę na “orientację seksualną” oraz “tożsamość płciową”, co ma na celu wskazanie, że człowiek może posiadać więcej niż jedną identyfikację własnej płci. W tych koncepcjach mężczyzna uważający siebie za kobietę i spełniający “społeczno-kulturowe” role kobiety, jest rzeczywiście kobietą. Jest to sprzeczne z biologią.

A konwencja w tym miejscu mówi, że:

Art 4

3. Wdrożenie przepisów niniejszej konwencji przez Strony, w szczególności środków chroniących prawa ofiar, zostanie zagwarantowane bez dyskryminacji ze względu na: płeć biologiczną, płeć kulturowo-społeczną, rasę, kolor skóry, język, religię, poglądy  polityczne i inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, własność, urodzenie, orientację seksualną, tożsamość płciową, wiek, stan zdrowia, niepełnosprawność, stan cywilny, status uchodźcy lub migranta lub inny.

Ten punkt w konwencji mówi zwyczajnie o tym, że status ofiary może mieć każdy kto doznaje krzywdy i przemocy i żeby nie było wątpliwości akcentuje wyraźnie, że przepisy tej konwencji maja być wdrożone bez dyskryminacji ze względu na cokolwiek, po czym na wszelki wypadek i żeby uniknąć niewłaściwych interpretacji podaje dokładnie kryteria dyskryminujące.

Autor artykułu natomiast uważa najwyraźniej, że fakty biologiczne które potwierdzają wnioski gender studies nie istnieją, a jedyną dyskryminowaną grupą na świecie są chrześcijanie. I wcale nie chodzi tu o spór merytoryczny czy naukowy. Nie. Tu cały czas mamy do czynienia z przygotowaniem podkładu pod polityczne nadużycia partii, które działają w naszym kraju wyłącznie na rzecz  dobrostanu kościoła. Dla mnie to oczywiste i czytelne od lat… Żeby dla większości nie było to tak czytelne i oczywiste, w mediach prokatolickich ukazują się takie teksty jak krytykowany tu artykuł Stowarzyszenia Fidei Defensor, czy dziesiątki innych na setkach stron i FP na FB …

Ziobro za nasze pieniądze sponsoruje pismo „Do Rzeczy”, gdzie ukazują się elaboraty na ten temat. Państwo PIS bowiem przygotowuje się do uchwalenia ustawy antydyskryminacyjnej dotyczącej wyłącznie katolików i wielce prawdopodobne jest, że umieszczą w niej zabezpieczenia chroniące od odpowiedzialności karnej kościół rzymskokatolicki za przestępstwo pedofilii i wszystkie inne, w tym także nadużycia gospodarcze i finansowe jeśli dotyczą tej instytucji…

Stanie się to tak czy inaczej, chyba, że całe społeczeństwo stanie do plebiscytu zamiast wyborów, i powie PIS-owi, że nie ma naszej zgody na taką chucpę. Trudno te ich działania nazwać inaczej jak autorytarnym dewastowaniem prawa i zasad, nie tylko etycznych i moralnych, ale także standardów do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić i od których nie zamierzamy odchodzić.

Jeśli się mylę i obywatele znowu zlekceważą zagrożenia, to państwo PIS będzie trwało przez wiele jeszcze dekad. I wcale nie chcę straszyć PIS-em – tego już nikt robić nie musi. Ludzie wiedzą, bo widzą do czego są zdolni, ale z jakiegoś powodu nie wierzą w siłę tłumu, w sens demonstracji, w aktywność prospołeczną i że warto rzutem na taśmę przezwyciężyć obecny trend do autodestrukcji.

PS.: Kościół i jego miłośnicy dobrze wiedzą czego się boją w konwencji. Boją się mianowicie prawdy o walnym udziale działalności kościoła w kulturotwórczym procesie, który wygenerował m.in. także dyskryminację kobiet i przemoc, która jest tego zjawiska następstwem. Krótko mówiąc proponowane w konwencji zmiany w kształtowaniu młodego pokolenia, odbiorą kościołowi szereg argumentów na rzecz usprawiedliwiania przemocy w naszej kulturze, opartej w znacznej mierze na supremacji jednych wobec innych- mniejszych, słabszych, mniejszości, wobec dzieci, kobiet i starców.

Czy ten artykuł mojego autorstwa, jak niemal wszystkie, które pisuję dla polskiegoateisty.pl są wołaniem na puszczy?

Kuna2020Kraków

Ordo Iuris zamyka kobietom w Polsce dostęp do legalnej aborcji. Ustawa o zawodzie lekarza i farmaceuty umożliwi kolejne nadużycia wobec pacjentów. Po klauzuli sumienia bez ograniczeń, to kolejny krok systemowej przemocy wobec kobiet.

27 maja 2020/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

PiS właśnie próbuje całkowicie zablokować Polkom możliwość legalnej aborcji. Tylnymi drzwiami, w ustawie o zawodzie lekarza i farmaceuty planuje zapisy, które odetną kobiety od wiedzy o placówkach, które dokonują aborcji z ustawowych przesłanek.

 

źródło czytaj dalej

 

Co na to NRL ( Naczelna Rada Lekarska)? Co na to przewodniczący tej rady Dr Andrzej Matyja? Jak daleko od dobra pacjenta, na rzecz którego każdy lekarz składa przyrzeczenie lekarskie ( dawniej przysięgę Hipokratesa), zamierza samorząd lekarski odejść w zamian za wygodne dla lekarzy zapisy w ustawie o zawodzie lekarza i farmaceuty? Czy lekarze zastanawiają się w ogóle nad swoją rolą w systemie ochrony zdrowia? Czy są jakieś granice hipokryzji środowiska lekarskiego, których nie przekroczą dla własnej prosperity? Takie pytania przychodzą mi do głowy jak czytam, że znowu lekarze mają stać po stronie władzy zamiast murem stać po stronie pacjentów.

Taka sytuacja miała już miejsce w historii świata. Na przełomie XIX i XX wieku narodziła się w głowach biologów, zwolenników teorii ewolucji Karola Darwina i nazywana jest do dziś darwinizmem społecznym, a szerzej wprowadzona w życie pod postacią praw eugenicznych. Jedynymi dysponentami nieograniczonej władzy z mocy tego prawa byli właśnie lekarze. To oni decydowali o tym, czy dana kobieta powinna czy też nie powinna rodzić dzieci, ich wyroki nie były kwestionowane, a skutki ich działalności mocno odbiły się na stosunkach społecznych, gdzie klasy wyższe nigdy nie podlegały ocenie przydatności danej jednostki dla społeczności, podczas gdy klasy niższe i biedne warstwy były notorycznie gnębione sterylizacją kobiet, by te się nie rozmnażały. Były postrzegane jako obciążenie dla społeczeństwa i kaleczono je przez ubezpłodnienie w sposób ostateczny i nieodwracalny.

Zapisy w ustawie o zawodzie lekarza i farmaceuty zmierzają w prostej linii do zalegalizowania nadużyć i łamania praw człowieka. Jeśli zapisy o których mowa ostaną się w ustawie,  to kobiety w Polsce nie będą miały żadnego dostępu do legalnej, zgodnej z prawem aborcji. Nie wykluczone, że dzieje się to przy współpracy lobbystów z podziemia aborcyjnego – nie trzeba być jasnowidzem, by przewidzieć jak to wpłynie na ceny zabiegu…

Oprawcom w kitlach lekarskich a’la Chazan, nigdy nie chodziło o ochronę czegokolwiek, poza swoim własnym interesem. Obłuda jednak mocno zrosła się z tym środowiskiem w ostatnich trzydziestu latach RP, więc raczej nie spodziewam się ożywionej dyskusji w gronie samych lekarzy. Wobec zerowej możliwości wszczęcia debaty społecznej i ponieważ stan taki będzie trwał jeszcze całe dekady, pozostaje nam jedynie wyartykułować nasze zdanie na ten temat. Rzucamy to zdanie w eter, siejemy je w waszej czytelniczej pamięci, licząc na to, że  przetrwa, jako osad, gorycz i niesmak wobec takiego spojrzenia na nas, pacjentów,  na kobietę, na człowieka jako takiego.

 

Kuna2020Kraków

 

Nowelizacja w Konstytucji dla Nauki – minister Gowin ogranicza autonomię uczelni i otwiera drzwi „antyszczepionkowcom”

25 maja 2020/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego, Jarosław Gowin, uznał za konieczne wprowadzić zmiany do Konstytucji dla Nauki, bo jak twierdzi :

W związku z odnotowanymi przypadkami naruszania zasady wolności wyrażania poglądów na uczelniach, resort nauki zdecydował się zaproponować rozwiązania, które mają wzmocnić akademicką wolność.

Nie wiemy o jakich przypadkach łamania wolności do głoszenia przekonań mówił. Czy chodziło mu o prof. Aleksandra Nalaskowskiego? Albo prof. Ewę Budzyńska? Całkiem możliwe też, że ostatecznie minister zaproponował nowelę, by w przyszłości ułatwić życie takim osobnikom jak Konrad Smuniewski – student UW i działacz Ruchu Narodowego?

…pani profesor ( Ewa Budzyńska) przekonywała, że stosowanie antykoncepcji jest zachowaniem aspołecznym.

…tabletki antykoncepcyjne mają działanie wczesnoporonne, a stosowanie wkładki domacicznej to aborcja.

…aborcję, bez względu na przyczynę, nazwała morderstwem.

Wyraźnie dawała do zrozumienia, że osoby homoseksualne to coś gorszego.

Oniemieliśmy. W XXI wieku na uczelni wykładowca przekazywała fałszywe informacje.

Żródło 

 

 

Czy pan minister widzi tu gdzieś miejsce na ścieranie się poglądów? Czy „wiedza”, jaką prezentuje pani profesor, ma cokolwiek wspólnego z nauką? I gdzie miała by się odbyć krytyka poglądów pani profesor – na egzaminie?

 

„UW wolne od marksizmu”, która odbywała się pod bramą uniwersytecką przy Krakowskim Przedmieściu. Mówił tam: „Albo oni nas usuną, albo my ich usuniemy. I o to będziemy walczyć”. I dalej: „To są jakieś jaja, co robią. Nauką nazywają jakieś cwelostwo, które przepychają na uniwersytetach na całym świecie. Nie będę mówić, gdzie oni sobie grzebią i nazywają to nauką”.

Jego przemówienie przerywały okrzyki: „Śmierć wrogom ojczyzny”.

Smuniewski kontynuował: „Powinniśmy robić to samo co oni – promować siebie na uniwersytetach. Ściągać na doktoraty, bo zaczną robić to co w Anglii, gdzie pedalstwo jest uczone. Musimy wywalić ich z uniwersytetów, musimy przegonić ich kadrę wykładowców, która z nauką nie ma nic wspólnego”.

A na koniec mówił, że nie będzie „obdzierania z kasy klasy pracującej” i rozdawania jej „napływowej ludności z Afryki, Bliskiego Wschodu, z Azji”. – Nie będzie takich rzeczy w Polsce. Dlatego, że my rośniemy w siłę, a wy macie HIV-a – krzyknął.

źródło wyborcza.pl

 

Czy to brzmi panu ministrowi jak zaproszenie do debaty? Czy raczej jak wstęp do wprowadzenia getta ławkowego?

 

 

Akademicka wolność debaty nie polega na wciskaniu kitu studentom, którzy podejmują studia na poważnej uczelni i oczekują poważnego traktowania. My jako podatnicy, którzy szkolnictwo finansujemy także mamy określone oczekiwania w stosunku do tych podmiotów. W związku z tym nie wydaje mi się, żeby preferencje pana Gowina i jego osobiste wyobrażenie o wolności akademickiej (???) – cokolwiek to dlań znaczy, miało być powodem do ograniczania autonomii uczelni. Tym bardziej zażalenia profesorów i studentów takiej proweniencji jak wyżej nie powinny mieć wpływu na postawę ministra.

Tymczasem usłyszeliśmy z jego ust co następuje:

Celem projektowanej nowelizacji Konstytucji dla Nauki jest zagwarantowanie wszystkim członkom wspólnoty uczelni oraz pracownikom systemu szkolnictwa wyższego i nauki przynależnych im wolności związanych z kształceniem, wyrażaniem poglądów i prowadzeniem działalności naukowej. „Uczelnie muszą być przestrzenią, w której swobodnie ścierają się różne poglądy” – mówił 30 stycznia podczas śniadania prasowego w MNiSW minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

 

Wyrażanie poglądów  wymaga dyscypliny i trwania w konsekwencji intelektualnej. Wymaga też rzetelnego przygotowania merytorycznego i gotowości do przyjęcia krytyki. Nie wydaje mi się aby ludzie o takich właściwościach wymagali specjalnej ochrony ze strony Ministerstwa Nauki i Szkolnictwa Wyższego, albowiem są najbardziej pożądanym elementem każdej uczelni. Powiem więcej – uczelnie ubiegają się o takich właśnie ludzi nauki, bo to tacy ludzie stanowią nie tylko o samym prestiżu placówki, ale rzutują na jej poziom wymagań i gwarantują jej rozwój. O cóż więc chodzi ministrowi Gowinowi? Prawo do czego chce on zagwarantować i komu?

Chcę też zwrócić uwagę pana ministra na raport z działalności Ordo Iuris za 2019 rok. Przewodniczący Jerzy Kwaśniewski, chwali się :

– Zbudowaliśmy machinę, która jest gotowa przeciwstawić się inwazji ideologii wchodzących do Polski – mówi szef Ordo Iuris

 

Ordo Iuris wymyśla wroga, buduje strategie obrony przed nim, wdraża je i chwali się sukcesami:

 

 Instytut przygotował kilkadziesiąt opinii do ustaw i nowelizacji.

Piszą analizy prawne i pseudoraporty, w których wykazują rzekomą niekonstytucyjność działań ludzi i organizacji o przeciwnym do własnego światopoglądzie. 

minister zdrowia Łukasz Szumowski powołał na stanowisko konsultanta krajowego ds. genetyki medycznej wieloletniego eksperta Ordo Iuris, przeciwnika aborcji, awaryjnej antykoncepcji i in vitro prof. Andrzeja Kochańskiego.

 

A to już jest bardzo groźne w skutkach działanie systemowe… Czy pan minister Gowin zechce łaskawie to zauważyć? Czy będzie dalej udawał, że wolność wyrażania poglądów na uczelniach wyższych jest zagrożona i wzorem Ordo Iuris nadal będzie odwracał kota ogonem i twierdził jak oni, że :

 

prawa mniejszości, np. osób homoseksualnych albo niewierzących, są dyskryminacją wierzących, rodzin itd.

 

I teraz to co powinno zainteresować ministra Gowina w kontekście jego obaw o wolność debaty akademickiej

 

 2019 r. to wejście na uczelnie z Akademią Ordo Iuris – mówił ( J. Kwaśniewski – przyp.red.). W szkoleniach dla studentów prawa na publicznych uniwersytetach wzięło udział do tej pory ponad sto osób. Zorganizowano je m.in. na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim, Uniwersytecie Łódzkim i Uniwersytecie Opolskim.

Najlepsi mogą ubiegać się o staż w Ordo – w ten sposób Instytut przeszkolił kolejną setkę młodych ludzi. – To początek dużego dzieła formacji prawników – stwierdził mec. Kwaśniewski. A na stronie organizacji pojawiają się kolejne propozycje pracy.

Mec. Kwaśniewski pochwalił się, że Ordo Iuris jest obecne w szkole, działa w samorządach. – Zaczęliśmy od poziomu szkolnego. Przygotowaliśmy poradnik dla rodziców, jak chronić dzieci przed inwazją ideologii LGBT na szkołę. Pomagamy w tym również samorządom. Naszą Kartę Praw Rodziny przyjęło do tej pory ponad 30 samorządów w Polsce – wyliczał.

źródło

 

Ideologia religijna od dawna sączy się w murach uczelni wyższych i łasi się do Nauki. Niekiedy usiłuje się z nią bratać, częściej jednak wprowadza powątpiewanie w jej ustalenia. Najchętniej wypełniła by wszystkie luki w wiedzy, by nabyć prawo do bycia nieodzowną w budowaniu obrazu rzeczywistości. A kiedy jej się to nie udaje – apologeci religii zaczynają lament porzuconej przed ołtarzem oblubienicy – plotą coś o dyskryminacji, nagonce, obrazie uczuć religijnych itd. A teraz pan minister Gowin stanął zdecydowanie po stronie religii i tych wszystkich, którzy za jej zasłoną będą realizować swoje ambicje, za pieniądze przeznaczone oficjalnie na rozwój Nauki.

 

 

Dopatruję się u pana Gowina pewnego wypaczenia widzenia rzeczywistości, jak wtedy, parę już ładnych lat temu, gdy na listę zawodów, całkiem poważnie, wpisał numerologię, wróżbiarstwo, różdżkarstwo, astrologię i jeszcze kilka, których nie pamiętam w tej chwili. Rozumiem, że minister Nauki i Szkodnictwa Wyższego ma jakieś inklinacje i osobiste sympatie dla tego rodzaju myśli twórczej, ale na litość- trzeba na takim odpowiedzialnym stanowisku umieć oddzielić od siebie prywatne powołanie od państwowego urzędu. Nie kieruje Pan swoim folwarkiem tylko naszym wspólnym zarządza  majątkiem – proszę o tym nie zapominać.

Zbliżamy się nieubłaganie do sedna.

Problem z wolnością wyrażania przekonań w takim miejscu jak uniwersytet polega na tym, że jeśli nie towarzyszy jej racjonalna  dyskusja i krytyczne podejście oponentów, to mamy jedynie do czynienia z biernym przenikaniem treści. Gdy treści te osiądą jak kurz na szacownych murach uczelni, zyskują prestiż i powagę – dwa atrybuty im nienależne, bo przydane tylko z powodu miejsca w jakim zostały zaimplementowane. Ideologie, gusła, religie – oczywiście mogą pojawić się na wyższej uczelni, ale tylko jako pretekst do dyskusji na temat nauki. Niestety –  paranaukowe tematy dość często są głównym zagadnieniem, nie towarzyszy im żadna dyskusja, oponenci jeśli nawet są, to dobrze się ukrywają, a brać akademicka, wychowana od urodzenia w oparach kadzidła,  już dawno nie widzi w tym nic niestosownego. A zwracam na ten szczegół uwagę, ponieważ to tłumaczy dlaczego nie protestuje przeciwko ideologizacji nauki, za to protestuje przeciwko wykładowi Romana Polańskiego…

Następny problem jaki zauważam, to rażący brak dyskusji wśród akademików na temat wprowadzania nienaukowych treści pod skrzydłami i ochroną uznanych autorytetów jak najbardziej naukowych. Nie będę tu przytaczać konkretnych nazwisk, bo nie o to chodzi, żeby kogoś piętnować personalnie, ale raczej o sygnał, że zauważamy ten proceder i  uważamy, że to kompromitacja i dewaluacja wartości akademickich i wartości samej nauki jako takiej. Nie może być tak, że ktoś w jednym zdaniu, na jednym wdechu miesza naukę z ideologią, względnie wypacza treści naukowe pod własną tezę ideologiczną.

Dlaczego to jest groźne?

Bo kiedy nikt wyraźnie nie oddziela tego co naukowe od tego co ideologiczne, to powoli przywyka się do takiej oto sytuacji, że ktoś, kogo znamy w innej roli, miesza nagle naukę z ideologią, ideologię z poglądami i przekonaniami i na odwrót. Z czasem zaś można zacząć na przykład widzieć boga wszędzie tam gdzie powinno się widzieć pytania naukowe. A kiedy zamiast pytań widzi się boga kwantowego, to jest koniec dociekliwości naukowej i pasji poznawania odpowiedzi.

To jest też koniec nauki i racjonalnej oceny rzeczywistości jaka jest nam dana do postrzegania. Niepoznawalność rzeczywistości takiej jaką ona jest w swej istocie, nie może być powodem łatania luk poznawczych za pomocą ezoteryki i wiary. Takie uproszczenia niczego nie upraszczają, tylko wyhamowują rozwój człowieka. A ten rozwój nie jest znowu aż tak oszałamiający, żebyśmy pozwolili go dodatkowo opóźniać. 

A niestety już dziś można stwierdzić, że powolna osmoza nienaukowej myśli do wnętrza uczelni wyższych odbywa się przy całkowitym milczeniu i w atmosferze nie znoszącej krytyki oraz pod  zewnętrznym naciskiem na władze uczelni. Jak można w tej sytuacji bezczelnie twierdzić, że nowelizacja Konstytucji dla Nauki, to wzmocnienie wolności wyrażania poglądów jej pracowników. Nie panie ministrze – to co pan robi z Konstytucją dla Nauki ma na celu odebranie uczelniom autonomii. Teraz to szef MEN, który dzierży kasę dla Nauki, będzie pokazywał palcem kto może, a kto nie może wykładać na uczelni wyższej. I Rektor ma nie mieć już więcej prawa do wyrażania się na ten temat.

Pan minister ma po prostu dość telefonów od swoich protegowanych, że znowu jakaś uczelnia nie chce go wpuścić do auli uniwersyteckiej z jego przezacnymi poglądami na różne tematy. Teraz te telefony będą się urywać do członków 9-osobowej grupy opiniującej – kto, kiedy i na jaki temat będzie mógł się wywnętrzyć swobodnie i nie niepokojony przez nikogo krytyką. Naprawdę myślał pan, panie ministrze, że nikt nie dojrzy prawdy i pańskich intencji poprzez okrągłe zdanka  na temat nowelizacji KdN?

Ale to nie wszystko. W uczelniach wyższych już dziś zatrudnionych jest wielu paranaukowców. Pan minister chce także, żeby pracownicy mieli wolność do badań naukowych i treści dydaktycznych – prawda, że to dobrze brzmi? Ale jeśli wziąć pod uwagę tę szczególną  koincydencję, o której tu rozprawiamy – to nie można wykluczyć, że środki, znowu nie tak wielkie, pochłoną w całości ambitni paranaukowcy pod protektoratem MEN. Za bardzo wybiegam w przód? Być może. Być może źle oceniam działania ministra Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Jeśli się mylę, to z wielka przyjemnością i radością wejdę pod stół i odszczekam, Słowo!

 

Nauka, i to nie tylko w Polsce, boryka się ze zjawiskiem ideologizacji – wydaje się, że minister Gowin pragnie, by ten proces w Polsce przyspieszył. A to jest bardzo niebezpieczne, degraduje bowiem naukę do paradygmatu ideolo. 

 

Po wprowadzeniu nowelizacji, która używa nieścisłych pojęć, będzie problem z interpretacją takich zachowań jak agresja słowna czy symboliczna, nawoływanie do eksterminacji, uwłaczanie godności ludzkiej czy obrazą godzącą w dobra osobiste. Żadnego z tych zachowań nie da się podciągnąć pod wolność debaty akademickiej czy ścieranie się poglądów, co nie znaczy, że w ocenie komisji specjalnej nie okaże się być li tylko brakiem poprawności politycznej. Wydaje się ponad to, że nowelizacja nie wychodzi na przeciw potrzebie pobudzenia debaty w murach uniwersyteckich – ta bowiem toczy się zawsze i stanowi jedno z wielu zadań uczelni wyższej.

Nowelizacja będzie raczej chroniła przed odpowiedzialnością dyscyplinarną ludzi przekraczających granice debaty i dobrych obyczajów. Sprawi, że ocena wspólnoty akademickiej na temat takich zachowań straci moc i skuteczność w zapobieganiu szerzenia się np. poglądów faszystowskich. Ponieważ wdzieranie się różnych ideologii na uniwersytety ma już miejsce od dłuższego czasu i doskonale widoczne są następstwa takiej sytuacji, to dość niepokojąca jest aktywność ministra w stronę eskalacji zjawiska, czemu skutecznie sprzyjać będzie  proponowana nowelizacja KdN. Nie bądźmy dyletantami i korzystajmy z wiedzy jakiej dostarcza historia. Nie trzeba być jasnowidzem, żeby przewidzieć skutki krytykowanej noweli.

 

PS>: artykuł powstał przed wieloma tygodniami, gdy Jarosłąw Gowin był jeszcze ministrem Nauki I S.W. – tym niemniej mechanizm i sposób myślenia opcji, którą minister reprezentuje nie zmienia się i w tym sensie artykuł jest nadal aktualny.

wyborcza.pl

Założenia nowelizacji Konstytucji dla Nauki

wpolityce

 

Kuna 2020 Kraków

 

 

Episkopat wytargał z kapelusza bp Janiaka i po sprawie? Kupicie to?

18 maja 2020/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

I po wszystkim? Tak po prostu????

Ciekawe…

Czekamy więc na kolejna odsłonę.

Oby nie była kolejną przewidywalną kalką poprzednich.

Lubimy być zaskakiwani, zmiana strategii, zwroty akcji, coś w ten deseń…

I pamiętajcie- temat staje się coraz bardziej trywialny, a my coraz bardziej z nim oswojeni, a to niebezpieczne zjawisko masowe…

 

A winni tysięcy dziecięcych, a potem dorosłych tragedii, jak na razie mają się doskonale i tylko pykają wybranych spośród siebie, żeby za nich świecili oczami.

 

Prawda jednak jest taka, że skostniała hierarchiczna struktura organizacyjna kościoła rzymskokatolickiego opiera się na jednej naprawdę stosowanej zasadzie i jest nią:

 

 

 

POSŁUSZEŃSTWO

 

 

 

 

Posłuszny był Janiak, posłuszni byli i inni szefowie swoich biskupstw. Zatem i ci, którzy dzisiaj wyjęli Janiaka jak królika z cylindra i rzucili nam na pożarcie, też są dokładnie tak samo winni. Nie mówię, że to niewiniątko, bo tak nie jest- film Braci Sekielskich dokładnie pokazał kim jest Edward J.

Ja zobaczyłam także kim się staje człowiek w takiej organizacji. Gdyby Edward J. był cwany, miałby coś na każdego kolegę w swoim sejfie pod podłogą. Ale się nie wychylał, nie pyskował, nie bywał na salonach – ot taki zwyczajny prawie wiejski proboszczyna ni do polubienia ni do zignorowania właściwie… Jakiś przypadek sprawił, że został biskupem. Bywa.

Tym razem jednak zaszczyt bycia biskupem przekłada się na  namaszczenie na ofiarę całopalną, coby zatkać gawiedzi usta, coby ocalić ICH święty kościół… i ICH święty spokój, choć na chwilę. Potrzebują czasu, żeby wybrać z tak wielu, o których wiedzą,  kolejną historię, by znowu na jakiś czas zatkać usta tym, którzy krzyczą o sprawiedliwość. Ciekawe, czy już wybrali kolejnego tytularza o odpowiedniej randze, by nakarmić naszą złość i bezsilność wobec ich niewzruszonej obojętności?

Jeśli nie powstanie kompetentna komisja niezależna od rządu i chroniona przed aparatem nacisku i przymusu, która rozpatrzy wszystkie sprawy i ukarze wszystkich winnych, to oni nadal będą się z nami bawili w ciuciubabkę, albo jak kto woli w chowanego….

 

PS.: a tymczasem – miejmy świadomość, że proceder trwa nadal, w całej Polsce, i wszędzie tam, gdzie o sprawiedliwości nie ma co marzyć.

kuna2020Kraków

 

Strona 1 z 512345

Tagi

-pandemia aborcja absurd Alvert Jann Andrzej antyklerykalizm ateizm ateiści bóg demokracja edukacja epidemia fraszka Fundacja "Nie lękajcie się" Gerlach indoktrynacja Jarosław Juliusz Kalafaticz klerykalizacja klerykalizm Koalicja Ateistyczna kobiety Korzan Kostorz kościół katolicki nauka ordo iuris Paetz pedofilia PiS polityka prawa człowieka prawo przemoc Rakiija religia społeczeństwo teologia Tomasz ustawa Wocial Włodek Zenon Ziobro

Archiwa

Zaloguj się

  • Lost Password
Ta strona korzysta z plików cookies. Warunki przechowywania i dostępu do cookies możesz ustawić w Twojej przeglądarce. Accept Polityka cookies
Polityka Cookies

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Non-necessary
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
SAVE & ACCEPT
Scroll to top