Dzieci nie chodzą na religię. Biskup świdnicki zachęca do niepokojów w szkole. List do Rodziców.
– Docierają do nas niepokojące informacje, że sporo młodych ludzi nie uczestniczy w zajęciach z religii lub się z nich wypisuje, gdyż odbywają się one w niedogodnym dla nich czasie (przed godziną 8.00 lub nawet po godz. 15.00) czy w zbyt licznych klasach i ciasnych salach. W przypadku, gdyby plan zajęć lub sposób ich organizacji uniemożliwiał lub znacznie utrudniał realizację prawa do udziału w zajęciach z religii, zalecam reakcję ze strony rodziców i domaganie się od dyrekcji takiego ułożenia planu zajęć, by ich dzieci mogły korzystać z katechezy. Rodzice mają do tego prawo, gdyż są pierwszymi wychowawcami swoich dzieci. Nie wolno być w tak ważnej sprawie obojętnym! – czytamy w liście.
Żaden list pasterski nie mógłby nas bardziej ucieszyć i jednocześnie zbulwersować.
Jeśli faktycznie na Dolnym Śląsku, w szkołach zaczęto rozsądnie planować lekcje religii, tak by nie dyskryminowały dzieci nie uczęszczające na te nieobowiązkowe zajęcia, to znaczy, że coś się wreszcie ruszyło w świadomości zbiorowej oświatowców – nauczycieli i dyrekcji szkół. To oczywiście cieszy!
Odwoływanie się do wiodącej roli rodziców katolickich w procesie narzucania religii w szkole i planowania katechezy w środku zajęć obowiązkowych dla wszystkich uczniów – wywołuje już tylko śmiech. Bo albo biskup sobie robi żarty z poważnych ludzi, albo jest tak naiwny, że faktycznie żyje w przekonaniu, że rodzicom katolikom zależy na tym bardziej niż episkopatowi – głównemu beneficjentowi religii w szkołach. ( 1,5 mld złotych polskich z budżetu) Jego wypowiedź przypomina też wszystkie fałszywe i w złej wierze formułowane werdykty niegdysiejszego Trybunału Konstytucyjnego, który w swoim czasie podkreślał przy każdej okazji, że religia w szkole jest odpowiedzią na oczekiwanie rodziców, co, jak wszyscy doskonale pamiętamy, jest całkowicie sprzeczne z faktami…
Episkopat zażądał i premier Mazowiecki wprowadził ją rozporządzeniem ministra edukacji, tym samym – zdaniem rzecznika praw obywatelskich – łamiąc konstytucję. Mazowiecki mówił potem Torańskiej: – Jako katolik uważałem, że to nie jest dobry pomysł.
Przekaz w liście biskupim jest też niemoralny, zachęca do niepokojów w szkole, a także kłamliwy – bo skąd wniosek, że dzieciaki wypisują się z religii, bo muszą zbyt wcześnie wstawać, albo zbyt długo przebywać w szkole z powodu „złego” planu zajęć? Czyżby biskup sugerował, że dzieci wychowywane po katolicku to klasyczne obiboki i leniuchy? A feee. Nie ładnie sugerować takie rzeczy!
Zapewne nie zapomniał biskup podkreślić, tak dla zasady, że to rodziców obowiązek wobec kościoła … a to jest z kolei klasyczny szantaż emocjonalny. Wierzcie mi, albo nie, ale wiem do czego może doprowadzić taki szantaż – mój ojciec przez 10 lat pisywał do mnie rozpaczliwe listy w sprawie ślubu kościelnego. Kiedy wreszcie docisnęłam rodziciela – powiedział, że to ksiądz proboszcz wymusza na nim deklarację, że doprowadzi mnie do ołtarza, bo inaczej nie dostąpi łaski zbawienia, gdyż/ponieważ nie spełnia swojego podstawowego obowiązku wobec kościoła. Kropka.
Drodzy Rodzice!
Zanim wprowadzą obowiązkowe zajęcia z religii dla wszystkich uczących się – nie pozwólcie im uczynić Was zakładnikami ich interesów; Nie pozwólcie, by mieli podstawy twierdzić, że to jest Wasza wola i Wasze oczekiwanie. Wiemy, że to nie prawda. Wiemy, jakie są Wasze motywacje i choć ich nie popieramy, to jednak je rozumiemy i postrzegamy jako zwyczajne, ludzkie słabości. Nie musicie być narzędziem w ręku kleru. Możecie i tego od Was oczekuje społeczeństwo, być przede wszystkim odpowiedzialnymi rodzicami.
Kuna2020Kraków