Juliusz Paetz. Mechanizmy przemocy i władzy. Część 1
Myślę, że historia tego człowieka powinna być dobrze znana nam wszystkim choćby po to, by zrozumieć jak działa zamknięta organizacja o charakterze sekty religijnej, posiadająca władzę i możliwości działania na polu przemocy wobec zależnych od niej jednostek, jak indukuje ofiarom przekonanie, że tak wolno i że nie ma w tym nic złego. Kościół Katolicki stosuje przemoc seksualną od wieków. Dzieci, kobiety, duchowni – bez różnicy – nikt nie jest chroniony w tej instytucji przed nadużyciami. Jedynie oprawcy mogą liczyć na ukrywanie ich zbrodni przed opinią publiczną dzięki powszechnej w kościele OMERCIE – zmowie milczenia. I nie miejmy złudzeń – ta ochrona wynika wyłącznie z potrzeby ukrycia prawdy o tej instytucji i z nakazu dbania o opinię na jej temat.
W latach 50-tych XX w. szambo zaczęło cuchnąć, a u schyłku tegoż wieku rozlało się szeroko na wszystkich kontynentach. Wydaje się, że kryzys wizerunkowy kościoła rzymskokatolickiego zakończy jego istnienie po niemal dwóch tysiącach lat… Nowe tereny dla katolicyzmu, zdobywane z niemałym trudem w Afryce i archipelagach tysiąca wysp, to rozpaczliwa próba przetrwania. Czy kościół się odbuduje w nowej odsłonie i zapanuje nad patologią jaka zawsze towarzyszyła jego historii? Czas pokaże.
Zapraszam do śledzenia serialu publicystycznego pt. „Juliusz Paetz. Mechanizmy przemocy i władzy”
Teksty dostrzeżone i docenione przez redakcję polskieateista.pl są autorstwa jednego z wielu świetnych publicystów z FB. Gdy prasa jest niezborna i zależna politycznie i finansowo, FB okazuje się ostatnią deską ratunku dla czytelników chcących się czegoś dowiedzieć bez narażania się na manipulacje i stosowanie sztuczek socjotechnicznych. Cieszymy się, że możemy być rozsadnikiem wolnej prasy i wolnego od cenzury słowa.
ABP JULIUSZ PAETZ – część I.
Media od wielu lat rozpisują się o seksualnych skandalach związanych ze zmarłym niedawno emerytowanym metropolitą poznańskim, abp Juliuszu Paetzu, ale wszystkie publikacje na ten temat dotyczą jego seksualnej aktywności w stosunku do kleryków miejscowego seminarium duchownego w czasach, gdy zmarły hierarcha zarządzał metropolią poznańską.
Tymczasem problem jego specyficznej seksualności nie rozpoczął się w okresie, gdy stanął on na czele Kościoła wielkopolskiego, ale dotyczył niemal całego jego dojrzałego życia i swoimi korzeniami sięga okresu jego życia młodzieńczego.
Homoseksualizm zmarłego hierarchy jest najlepszym dowodem na istnienie od wieków, specyficznego stosunku Kościoła do problemu wykorzystywania seksualnego młodych chłopców, najczęściej adeptów do kapłaństwa lub członków liturgicznej służby ołtarza, przez dojrzałych mężczyzn, kapłanów i wpływowych hierarchów kościelnych. I dzieje się tak od niemal początków Kościoła hierarchicznego, przy równoczesnym oficjalnym potępieniu samego zjawiska homoseksualizmu przez instytucję Kościoła.
Przypomnijmy, urodzony w stolicy Wielkopolski w dniu 2 lutego 1935 roku Juliusz Paetz, już jako 14-latek, został „oddany przez rodziców Kościołowi”, bo jak można uznać, że czternastoletni chłopiec ma w tak młodym wieku, jakiekolwiek świadome powołanie do kapłaństwa. I tam w niższym seminarium duchownym został, jak sam to po latach wspominał swojemu partnerowi, ofiarą wykorzystania seksualnego zarówno przez dojrzałych mężczyzn, wykładowców tegoż seminarium, jak i starszych kolegów. Stało się to okazją do nawiązania specyficznych, ale niezwykle silnych więzi między nimi, które przetrwały lata, a właściwie całe ich kapłańskie życie. Po czterech latach z tymi kolegami trafił, latem 1953 roku, do wyższego seminarium tejże archidiecezji, gdzie spędził kolejne pięć lat studiów, w zupełnie odizolowanym środowisku młodych mężczyzn i spragnionych ich ciał wpływowych zwyrodnialców w sutannach. Spędził ten czas formacji duchowej w instytucji w której codziennie słyszał, że tak jedynie trzeba, że liczy się w niej przede wszystkim bezwzględne posłuszeństwo i całkowita uległość względem przełożonych, ale w zamian zapewnione mu będzie dostatnie życie, opływanie w luksusie, godności i zaszczyty, a więc to wszystko co kochał, czego zawsze pragnął i czego oczekiwał w swoim życiu.
Mógł oczywiście zawsze odejść, ale za murami tego kościelnego „azylu” była szara ulica Polski Ludowej, niepewna przyszłość i zagrożenie wynikające z politycznych realiów lat stalinowskiego terroru. Więc pozostał, a kościelny „azyl” stał się jego domem i jego jedyna przyszłością.
A ponieważ od zawsze bał się kobiet, codziennie podczas wykładów słyszał o nich, że są źródłem grzechu nieczystości dla mężczyzny, więc utrwalał w sobie przyzwyczajenia do obcowania jedynie z mężczyznami. I do tego mężczyznami niezwykle wpływowymi, którzy dawali mu poczucie pełnego bezpieczeństwa i zapewniali ścieżkę kariery w instytucji Kościoła.
Po latach robił dokładnie to samo ze swoimi podwładnymi, bo to teraz on był wpływowym hierarchą kochającym ciała młodych i całkowicie od niego zależnych mężczyzn, ale jak do tego doszło, opowiem szczegółowo w kolejnych odsłonach tej wyjątkowej historii.
Ciąg dalszy nastąpi.Andrzej Gerlach
https://www.facebook.com/andrzej.gerlach.319?__tn__=%2CdC-R-R&eid=ARCzWRo86btNCzrm2i66E3JeXKdnN3_aU2jiVIoMDoALarz8F_eiorXsSPJNEiNKdtr4fDd-qbcSSzrW&hc_ref=ARSitS7Q15yBB3Z5VP-OcSbfin5aFjls-YJTCQ9Z_dNygsD6qXLFgSspWvVevb_FFOY&fref=nf