Kiedy czuję, że brak mi słów, bo zatyka mnie bezsilność…
Kiedy czuję, że brak mi słów, bo zatyka mnie bezsilność –
– trafiam na osobę, która mówi za mnie i robi to dokładnie tak, jakby siedziała w mojej głowie…
poniedziałek, 14 stycznia 2019
…I o jeden dzień dłużej. ( Tekst z dnia 14 stycznia 2019 roku)
Wcale mnie to nie zaskakuje. To było tylko kwestią czasu. Bo to się zawsze tak samo zaczyna i tak samo kończy…, a to jest dopiero początek tej katastrofy.
Najpierw się wykrzykuje „ Komuniści i złodzieje”, a naród słucha. Potem się jawnie nazywa opozycję zdradliwymi mordami, donosicielami na Polskę, a naród wierzy. Potem się zamyka oczy, kiedy chuligani grożą oponentom politycznym, uniewinnia nawołujących do nienawiści, manifestacje agresji nazywa patriotycznymi. W końcu toleruje się symboliczne palenie kukieł i wieszanie na szubienicach portretów.
Toleruje się przemoc, pod warunkiem, że służy ona właściwej stronie. Po cichu popiera się hejt internetowy, obrzydliwe memy, sfałszowane informacje. Nakręca się ludzi i daje im dowody, że jeśli działają zgodnie z linią ukochanej władzy, będą bezkarni. Daje się dowody, że cel uświęca środki, a naród bierze przykład. Najpierw się milczy, kiedy narodowcy wydają symboliczne wyroki śmieci na prezydentów miast, usprawiedliwia się agresje i ją rozumie, jak rzeczniczka Mazurek…Mała śnieżna kulka popychana z górki zamienia się w niszczącą siłę i jest już nie do zatrzymania. I leje się krew…
Jeśli się WAM wydaje, że ta krew nas zawróci z drogi ku przepaści, niech się niepotrzebnie nie łudzi. PIS właśnie obraduje nad znalezieniem kozła ofiarnego i publicznie umywa rączki. I wszystko wskazuje na to, że winny będzie organizator, czyli Jurek Owsiak. I w to im graj w to im śpiewaj… Cudowna okoliczność, by utrącić wiecznego wroga, by zakazać mu działalności. Żadnej refleksji, żadnego opamiętania. Tylko ocean hipokryzji zawarty w nieszczerych modłach o zdrowie, a potem o spokój duszy. A niektórych nawet na tyle nie stać. Gdybym spotkała dziś Krystynę Pawłowicz napluła bym jej w twarz. Marze o takiej chwili.
Prezydent Adamowicz przegrał dziś ostatnią kampanię. Przegrał, bo nikt z nas nie miał prawa głosu. Głos był tylko jeden i on zdecydował. Z mordercy robi się szaleńca, chociaż nikt nie tłumaczy, dlaczego człowiek z zaburzeniami siedział w więzieniu, a nie w psychiatryku i dlaczego wyszedł, skoro był niebezpieczny?
A my wszyscy, opętani miłością Wielkiej Orkiestry, straciliśmy czujność. Wydawało nam się niemożliwe, by tego dnia pojawił się między nami ktoś odporny na tę czystą miłość. Nie przyszło nam do głowy, że wśród nas może znaleźć się ktoś zły, ktoś nienawistny, po prostu morderca. Dlatego jesteśmy w takim szoku i wszyscy czujemy się winni, bo to się stało na naszych oczach i to ta miłość i wiara w dobro uczyniła nas bezsilnymi. Zbieramy się na placach i ulicach i palimy świece…Mam jednak nadzieję, że podświadomie wszyscy zdajemy sobie sprawę, że to nie wystarczy. Kuli śniegowej tak łatwo nie zatrzymamy, nie rozpuścimy jej ciepłem naszych serc.
To jest pierwsza ofiara „dobrej zmiany”, ale to mogło zdarzyć się także w innych miastach. Mogło dosięgnąć innych prezydentów, a nawet samego Jurka Owsiaka. Spirala nienawiści jest już bardzo napięta. Bo, dlaczego by kogoś nie usunąć, jeśli nie jest prawdziwym Polakiem, jest elementem animalnym, ma niemiecki paszport, służy Brukseli? Władza, która powinna służyć nam wszystkim, regularnie nas odczłowiecza, czyniąc z nas łatwy cel, nawet prawo traktuje nas inaczej. Jak kiedyś, kiedy za zabicie pana była wyższa kara, niż za zabicie parobka.
To jest właśnie ten moment, który musiał nadejść. Czułam to od początku, wiedziałam, że nastąpi. A mimo to zaskoczyło mnie, że to pękło w takim miejscu i w takich okolicznościach.
Od wczoraj nic już nie będzie takie samo. Serce WOŚP, jeśli przetrwa, zawsze będzie oblane krwią. A wydawało się, że są na tym świecie idee, których nic nie zniszczy…A potem przyszedł PiS!
Piękne jest hasło tego naszego świątecznego grania, ta obietnica, że będziemy grać do końca świata i o jeden dzień dłużej. Wyobrażamy sobie film katastroficzny, kiedy Ziemia powoli ulega zniszczeniu, a gdzieś na ostatnim skrawku zielonej trawy stoi Jurek Owsiak w swoich śmiesznych, czerwonych okularach i dodaje wszystkim otuchy zachrypniętym głosem…
I niby nic się nie zmieniło, to dlaczego mam wrażenie, że koniec świata był wczoraj, a dziś jest ten „ o jeden dzień dłużej”. A potem już tylko nicość, czyli PIS.
Źródło: LISTY GOPLANY