Klęska moralna kościoła katolickiego, to droga do „Własnego Boga”. Wywiad.

 

 

Świat naszych rodziców i dziadków się wali. Dla młodego pokolenia temat Kościoła to jakieś wykopaliska

Takie motto zawisło nad wywiadem w wyborcza.pl, który przeprowadziła Małgorzata Skowrońska (oazowiczka) ze Stanisławem Obirkiem (były ksiądz) i Arturem Nowakiem (ofiara księdza i były katolik)

 

A.N.: – Wielu 40-, 50-latków wychowanych w katolickich domach to dziś zbuntowane nastolatki, które właśnie odkrywają, że wychowywały się w patologicznym środowisku.

 

 

Dla części dzieciaków, tych wklejonych w kościół, jeszcze za PRL-u, katolicyzm, praktykowanie rytuałów, oaza, rekolekcje wakacyjne, wyjazdy pod opieką duchownych, mogły być i zapewne były fajną formą spędzania czasu, bo nie sądzę, żeby w owym czasie szła pełną parą indoktrynacja od przedszkola. Jestem rocznik 59 i nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek musiała się zastanawiać która koleżanka ma partyjnych rodziców, a która religijnych. Światopogląd? Nikogo to nie obchodziło. Nie było takiej potrzeby – rodziny, nawet osób należących do PZPR-u, były z tradycji katolickiej. Niemal wszystkie dzieciaki przystępowały do pierwszej komunii i innych sakramentów. I nadal nie miało to wiele wspólnego z światopoglądem. Najbardziej adekwatnie opisuje tę sytuację i jej powszechność słowo NAWYK, TRADYCJA, KULTURA. A uzasadnia ją brak refleksji na temat wiary katolickiej.  Parafie w znacznym stopniu były na utrzymaniu  praktykujących katolików. Państwo nikogo nie dyskryminowało z powodu wiary i był nieoficjalny zakaz szykanowania kościoła. Funkcjonowała Komisja Wspólna Episkopatu i Rządu, oraz przyznawany był kościołowi fundusz kościelny. Wysocy funkcjonariusze Kościoła Rzymskokatolickiego współpracowali z władzą zarówno oficjalnie jak i w postaci tajnych współpracowników za pośrednictwem Służby Bezpieczeństwa, ale to jest akurat wiedza, którą nabyliśmy dopiero po transformacji, kiedy Instytut Pamięci Narodowej udostępnił akta.

S.O.: – W pewnym momencie za pontyfikatu Jana Pawła II pojawił się ruch My Jesteśmy Kościołem (niem. Wir sind Kirche). Równocześnie powstał ruch Jezus – Tak, Kościół – Nie. Kościoły zachodnie, zwłaszcza niemieckojęzyczne, przepracowały moment odklejenia instytucji od wiary. Ja jestem właśnie na tym etapie: Jezus – tak, Kościół – nie. Biograficznie jestem mocno naznaczony katolicyzmem rzymskim. Urodziłem się w rodzinie typowo katolickiej z obu stron. Jednak dzięki temu, że przez kilkadziesiąt lat byłem we wnętrzu tej instytucji, poznałem wiele jej tajemnic. Znam ludzi, do dziś się z nimi przyjaźnię, którzy robią wszystko, żeby Kościół zmienić. To nie schizofreniczne zachowanie, ale bardzo wyraźne rozróżnienie.

Otóż to. W Polsce nawet nie zauważyliśmy że kościół, JP2 i hierarchia odkleili się od wiary. Nadal praktykujący uczestnicy życia parafialnego nie przeżywają najmniejszej refleksji. Wypierają fakty, powtarzają za biskupami że kościół jest prześladowany, utożsamiają się z „nękanymi” i niewinnie posądzanymi o jakieś okropności księżmi, bronią ich za wszelką cenę, byle utrzymać swój status – wiernych kościoła. Czują, że ta potężna instytucja jest stabilna i nawet jeśli niektóre cegiełki się posypały to i tak gmach trzyma się mocno. To są także ci, którzy chętnie współpracują z kościołem gdy trzeba potępić mniejszości seksualne czy etniczne i poprą go, gdy będzie szczuł na kolejne grupy wykluczone spod jego łaski. Są psychicznie uzależnieni od Kościoła. I to już dawno, jeśli w ogóle, nie ma nic wspólnego z wiarą.

Ci, którzy zaczęli dostrzegać, że ich SPA dla duszy się popsuło, że pedofilia to nie jest proceder powszechny tylko w dzielnicach biedy, w krajach Ameryki Południowej i zepsutych Stanów Zjednoczonych oraz izolowanej Irlandii, ale równie powszechne zajęcie wielu polskich księży, ci co zauważać zaczęli rozpasanie i życie  w bizantyjskim przepychu polskich hierarchów, oraz, a może przede wszystkim, że hierarchia nie słucha ich głosu, że o nich nie dba i nie okazuje wdzięczności za te wszystkie lata, gdy klubowicze KIK-u dbali o poziom debaty – wszyscy oni czytają dziś Znak i Tygodnik Powszechny i robią wszystko, by zabezpieczyć upadający kościół, jego pozycję w Polsce i jego wpływy polityczne.

S.O.: – Przypomnę, że gdy w 1968 r. wyszła encyklika „Humanae vitae”, wszystkie episkopaty miały do niej zastrzeżenia, poza polskim. Wojtyła miał swój udział w irracjonalnej walce z pigułką. To wszystko składa się na dzisiejszy obraz Kościoła. Z miejsca, które powinno dawać ludziom oparcie i siłę, stał się miejscem, które tę energię pożera. Biskupi zarządzają wspólnotą, która gromadzi ludzi zgodnie z zasadami kultury strachu. Polskie owieczki są nauczone, że trzeba bać się nowości,

Tylko co zrobić z tą metafizyczną dziurą, która w nas zostaje. Kościół przestał ją wypełniać, ale co w zamian? Jeśli już coś ciekawego dzieje się w sferze duchowości, to poza Kościołem. Apokalipsa to koniec Kościoła, jaki znamy?

S.O.: – Nie da się zmienić biografii. Przeszliśmy kościelny trening, ale też przestaliśmy się bać biskupów. Nie chodzi o to, żeby wyszło na nasze, ale żeby wyszło dobrze. Metafizycznej dziury na pewno nie zapełni skorumpowana instytucja. Wybitny socjolog niemiecki Ulrich Beck swoją ostatnią książkę zatytułował „Własny Bóg” („Der eigene Gott”). Choć sam był ateistą, wierzył, że każdy może stworzyć własnego Boga, który mu da siłę potrzebną do sensownego życia. Też w to wierzę.

Cały wywiad możecie przeczytać TU

 

Natomiast mnie, jako ateistkę, od dawna nurtuje kilka pytań…

Jak daleko ludzie władzy posuną się, w celu jej utrzymania, w pogrążaniu ludzi w ciemnocie i zabobonie?

Jak długo jeszcze rodzice młodego pokolenia będą udawali, że nic złego się nie dzieje w polskiej szkole świeckiej?

Jakiej edukacji potrzebują dorośli, by zauważyli podmiotowość dzieci?

Czy Polki i Polacy zauważyli w ogóle, że wszystko co robią konserwatyści zmierza, po raz kolejny w dziejach ich kraju, do wyrzucenia go z pędzącego pociągu ku przyszłości? Czy widzą jak ten pociąg oddala się od nas z zawrotna prędkością? Dlaczego ich to nie martwi?

Pytań i wątpliwości jest znacznie więcej. Trzeba je zadawać bo tylko tak możemy uruchomić jakąkolwiek debatę. Zapraszam do dyskusji i stawiania własnych pytań. Razem możemy więcej.

 

kuna2021kraków

grafika: Dariusz Klimczak_moses