Krzyże, deklaracja i hańba w pigułce
Od tygodnia planowałam napisać drugą część macierzyństwa – tę radosną część, optymistyczną. Miałam Wam opowiedzieć historię ulubioną, taki piękny, jasny sygnał, że można się podnieść…
…ale musicie jeszcze poczekać. Nie potrafię pisać tej historii w takim podłym nastroju.
Bo przyszedł oto dzień, kiedy, jak wiele razy wcześniej, wszystko dociera do mnie z całą jaskrawością, uderza z całą mocą, nie mogę sparować żadnego ciosu, ręka nie chce machnąć z lekceważeniem. I już po chwili jestem jak Dwie Wieże jedenastego września – jeszcze przed momentem stałam górując nad City, pławiąc się w słońcu, a już mnie nie ma, płonę, i tylko kurzawa znaczy ślad po mnie…
I gdzie podziały się te zbawienne mechanizmy obronne?! No gdzie one są? Gdzie jest dystans, ironia, zdolność do oszukiwania samej siebie, gdzie zdrowy egoizm, koszula bliższa ciału, po mnie choćby potop…?
I dlaczego właśnie dzisiaj- dlaczego nie załamało mnie tyle wcześniejszych zdarzeń, faktów, informacji – o wiele bardziej podłamujących niż ta… Jak na ironię, ta akurat powinna cieszyć! No przecież wszyscy się cieszą, ogłoszono nawet sukces : „nasza petycja przyniosła efekt!!!”
A ja konstatuję, że to nie jest żaden sukces i mam podejrzenia graniczące z pewnością, że petycja wylądowała w koszu – jak wszystkie poprzednie. Pan minister ogłosił z nie ukrywanym smutkiem, że pigułka „dzień po” będzie w Polsce dostępna bez recepty i zaraz dodaje, że do takiej decyzji „zostaliśmy zmuszeni”…
I jak tu się cieszyć – kiedy czytam coś takiego. W głowie pojawia się natychmiast zasłyszana opinia o nas Polakach- „ wy Polacy macie niewolnictwo we krwi ” … tak… Moi przodkowie przewracają się w grobach, ale choćby walili pięściami w wieko, tej prawdy nie da się zamieść pod dywan.
Więc postanowiłam, zamiast się poddać depresji, zrobić coś, na co od dawna mam ochotę. A będzie to podróż w czas przeszły dokonany i trzeba się tam wybrać, zanim tchórze różnej maści zaczną zasypywać prawdę tonami relacji ociekających bielą i czerwienią, pośród której dumnie, a jakże, będzie sobie dreptał koronowany orzełek.
Zapraszam Cię na spacer w głąb pamięci. Zróbmy sobie retrospekcję. Może trochę zaboli, ale to dobry ból, może trochę zawstydzi, ale to dobry wstyd, może przypomnisz sobie siebie, wtedy, gdy nie interesowała Cię polityka i byłeś/ byłaś ponad to, ale dzisiaj ta sama polityka zainteresowała się Tobą, chyba już to czujesz? Nie? Tym bardziej zapraszam.
***
Cofnijmy się do 4 czerwca 1989 roku …
Czas radosnych uniesień i nadziei po okresie przaśnej komuny
Tadeusz Mazowiecki w nowej roli …
Prawda, że ładnie mówił?
To, co działo się potem, zweryfikowało moje zdanie na temat dysydentów i doradców „Solidarności” – to było moje wielkie rozczarowanie i koniec mojej radości…
***
1993 rok – ustawa antyaborcyjna, złagodzona w 1996 bardzo krótko, bo jedynie do orzeczenia T.K , które stało się podstawą do ponownego zaostrzenia ustawy. Czy ustawa ta była zgodna z ówczesną wolą narodu? Nie!
75 % – 2/3 obywateli wg badań C.B.O.S -u z 1989 roku uznało,
że kobieta ma prawo do stanowienia w tej sprawie,
52% obywateli uznało ponadto, że wypowiadać się powinny wyłącznie kobiety
Prof. Barbara Stanosz :
„ Zebrano 1,5 miliona podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie karalności aborcji. Podpisy te zostały dostarczone do Sejmu RP, który je całkowicie zignorował. Zignorowanie przez władze wielkiej akcji społecznej na rzecz referendum, a potem wycofanie się z próby liberalizacji ustawy w tej sprawie, wywołały postępującą bierność społeczeństwa w kwestiach neutralności światopoglądowej państwa. Zamilkła też lub zanikła, większość stowarzyszeń, które broniły tej idei. Pozwala to politykom nazywać „ rozsądnym kompromisem restrykcyjną ustawę antyaborcyjną oraz inne prawa ograniczające wolność jednostki w imię racji czysto religijnych. „
2006 rok – przetoczyła się dyskusja nad absurdalną propozycją Ligi Polskich Rodzin dotyczącą zmiany art.38 Konstytucji R.P. poprzez wprowadzenie nowego przepisu „ o ochronie życia od momentu poczęcia „ – projekt zmierzał do całkowitego zakazu przerywania ciąży.
Do czerwca 2007 roku organizacje kobiece zorganizowały 11 demonstracji i współorganizowały Wielki Marsz Solidarności Kobiet 4 marca.
W tym samym roku zapadł wyrok Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu w sprawie Alicji Tysiąc.
Nakazał on państwu polskiemu wypłacić odszkodowanie i dostosować prawo tak, by kobiety zagrożone utratą zdrowia, miały swobodny dostęp do zabiegu przerywania ciąży.
Wszyscy obywatele powinni zapoznać się z treścią tego raportu:
20 lat zmian. Kobiety w Polsce w okresie transformacji 1989-2009
…by prześledzić raz jeszcze drogę uprzedmiotowiania kobiet w wolnej demokratycznej
Polsce! Zwracam uwagę, że jesteśmy już całkiem w zgodzie z biblijną interpretacją pojęcia – kobieta.
***
Według ankiety wykonanej przez Centrum Badania Opinii Społecznej pod koniec października 1997 52% respondentów uważało, że na sali posiedzeń Sejmu RP powinien wisieć krzyż,
29% było przeciw,
16% było to obojętne,
3% zaś nie miało zdania.
W której grupie byłeś/ byłaś? Warto sobie przypomnieć …
Wg. mnie Tomasz Wójcik i Piotr Krutul, panowie, którzy powiesili, bez niczyjej zgody krzyż w sejmie R.P. oraz 71% obywateli otworzyło Episkopatowi drzwi na salony polityczne, a w dalszej perspektywie – także drzwi do naszych domów i mieszkań, a nawet sypialni…
To co mnie nieustająco dziwi, to fakt, że najwyraźniej rozum odjęło pierwszemu rządowi, w składzie którego nie brakowało ludzi dobrze wykształconych, znających historię kościoła rzymsko-katolickiego. Obywatelom muszę wybaczyć tę krótkowzroczność, rządowi nie potrafię.
Potem krzyże zawieszono w urzędach państwowych i w placówkach oświatowych, gabinetach lekarskich, aptekach itd. słowem wszędzie… i to mimo wyroku Trybunału Europejskiego w tej sprawie…
***
Następnie – co my tu mamy? Aaaa – humorystyczny , choć wcale nie śmieszny epizod – kolejne wyznaczenie granicy absurdu ?
Był 2006 rok… lato, upały i no oczywiście modlitwa o deszcz! Przy późniejszych modlitwach na każdą okoliczność, niezależnie od stanu pacjenta, czy też stanu rur kanalizacyjnych, ten epizod akurat blednie 😉
***
A potem mieliśmy totalny zjazd poziomu, i tak już mocno w stanach niskich, debaty sejmowej…
Wybrałam jako spektakularny przykład Krystynę Pawłowicz , ale równie wstyd mi za panią Kruk, Wróbel, Kępę, Rokitę czy Sobecką…
Panowie z resztą nie są wcale lepsi…
„Wielkie żarcie”,”siadaj kurduplu”
itd. itp…. jedna wielka żenada i lekceważenie obowiązków.
***
Następna burza i kolejna granica absurdu to DEKLARACJA WIARY
i pierwszy męczennik za wiarę …
I tu taka dygresja- obywatele RP z lekka zaczęli się budzić ; lepiej późno niż wcale… niestety z ręką w nocniku. Okazało się bowiem, że niewinne złego początki, czyli powieszenie krzyży w instytucjach państwowych, to jednak znaczące przekroczenie granic. Skutki są dalekie od przewidywanych, nawet przez takich czepialskich obserwatorów jak ja… Dzisiaj już nawet nie próbuję wróżyć z fusów, kreatywność ojców kościoła przekracza bowiem najbardziej fantastyczne pomysły na jakie stać normalnego człowieka.
***
Oczywiście w tej 25-letniej historii najnowszej było mnóstwo innych ważnych i pomniejszych afer, i skandalicznych wypowiedzi polityków, i hierarchów kościoła, ale stwierdzenie użyte przez ministra zdrowia w sprawie dopuszczenia do sprzedaży bez recepty pigułki „dzień po” jest dla mnie klamrą spinającą ten okres – jest kwintesencją skutków indolencji, inercji, niekompetencji rządu i naszej obywatelskiej bierności. Nie będę się też rozwodzić na temat komisji wspólnej Episkopatu i Rządu, bo w swoim czasie nie mieliśmy wglądu w protokoły, a lektura ich treści w GW nie należała do ulubionych rozrywek obywateli, czemu nawet trudno się dziwić, tym nie mniej zwracam uwagę, że jeśli coś warto było przeczytać, to właśnie te teksty źródłowe, bez komentarzy i bez manipulacji medialnej- mówię to tak na przyszłość.
Jeśli dotrwaliśmy do tego momentu, to muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona! 🙂
Bardzo chciałabym dożyć czasów, kiedy zjawiska, postawy, fakty, odzyskają swoje prawidłowe nazwy np.
– wojna nie będzie nazywana bohaterską obroną ojczyzny, tylko zabijaniem ludzi
– ustawa antyaborcyjna nie będzie ustawą o ochronie życia poczętego, tylko prawną przemocą wobec kobiet
– religia w szkole nie będzie nazywana troską KK o rozwój duchowy dzieci, tylko indoktrynacją z terrorem politycznym wobec oświaty i rodziców tych dzieci w tle.
– gender przestanie być seksualizacją dzieci w przedszkolu , tylko cenną wiedzą o tym jak kształtuje nasze zachowania przekaz kulturowy… itd…
Nie stanie się tak, jeśli w naszym najbliższym środowisku nadal będziemy tolerować mowę nienawiści, jeśli nie przywrócimy do obiegu społecznego słów z ich prawidłowym znaczeniem, jeśli dla świętego spokoju będziemy hipokrytami i konformistami. Nastały czasy mroczne, przepełnione terrorem medialnej głupoty na różnych poziomach poznawczych. Ustępując tej atmosferze, poddając się jej, ośmieszamy się w oczach naszych dzieci, uczymy je miałkości i dehumanizujemy.
Z takim narodem nikt się nie liczy- ani własny rząd, ani społeczność międzynarodowa. Ludzie, w których pokładamy nasze nadzieje, nic nie zrobią bez szerokiego poparcia społecznego. Czy stać nas na utratę tego potencjału?
Z drugiej strony trudno się dziwić mojemu pokoleniu, że już nie ma siły i optymizmu- jedno i drugie zostało wszak zmarnowane w okresie transformacji ustrojowej. Wielu z nas dużo zaryzykowało w tamtych czasach, poświeciło młodość i rodzinę, niektórzy tracąc zdrowie, pracę, przyjaciół… I mało mnie dziś satysfakcjonuje swoista spowiedź Macieja Króla, w której min. stwierdza, że z haseł : wolność, równość i braterstwo, zrealizowano jedynie wolność, o równości i braterstwie zapominając całkowicie.
I to już koniec obrachunku. Mam serdecznie dość biadolenia, hejtowania, wyważania otwartych drzwi…wiem jak jest i Wy to wiecie. Czas najwyższy podnieść się z kolan, otrzepać pył, nabrać powietrza do płuc i dać nura w pracę u podstaw – jedyny rodzaj wysiłku, który może z czasem przynieść efekty. Dziś to oznacza ochronę przedszkolaków przed uzależnieniem od doktryny kościoła, naukę tolerancji, budowania dobrych relacji z ludźmi, krytycznego myślenia, korzystania z dobrodziejstwa wolności bez przekraczania cudzych granic – jednym słowem – wartości humanistycznych. I tego sobie i Wam życzę na Nowy 2015 rok.