Ks.prof. Oko został oceniony przez sąd w Niemczech za nawoływanie do nienawiści wobec LGBTQ…

Niemiecki sąd skazał ks. prof. Dariusza Oko za „podżeganie do nienawiści”. Powód? Tekst o homoseksualnej klice w Kościele

 

 

… głosi tekst tabloidu wPolityce i wyraźnie stoi na gruncie poparcia obrońców nienawistnego księdza, znanego pogromcy GENDER, przeciwnika edukacji seksualnej w szkołach, twórcy nowomowy o ideologiach, takich jak genderyzm,  LGBT-yzm, ekologizm, weganizm i zapewne wielu następnych jakie staną na pokrętnej drodze, jaką kroczy kościół katolicki…

 

 

Jerzy Kwaśniewski z Ordo Iuris jak to on, pospieszył truchcikiem z pomocą ks. Oko i będzie dowodził wątpliwych racji przed sądem w apelacji przeciwko wyrokowi skazującemu ks. Oko na zapłatę grzywny w wysokości 4 800 euro. Mam nadzieję, że sąd niemiecki stoi na fundamencie praw człowieka i doskonale odróżnia wolność słowa od podżegania do nienawiści.

 

Kwaśniewski jednak twierdzi, że nie rozumie za co ukarano ks. Oko. Spróbuję mu wyjaśnić…

 

 

Artykuł o mafii kościelnej jest podżeganiem do nienawiści ponieważ skupia się na jedynym elemencie osobowości ludzi tej mafii, a nie na szeregu innych, które ich znacznie lepiej opisują. Wyciąga mianowicie jedynie kwestię ich homoseksualizmu i czyni tę ich cechę winną całemu złu. Tymczasem praktyki homoseksualne to sposób realizacji potrzeb w tym zakresie odpowiedni dla ich preferencji seksualnych. Praktyki mafijne natomiast dotyczą  ludzi kościoła i zwalanie winy za ten nieprzyzwoity sposób prowadzenia organizacji religijnej jest próbą upieczenia dwóch pieczeni na jednym ogniu – szczucia na LGBT i zwalenia winy za pedofilię i nadużycia seksualne księży i biskupów na homoseksualnych księży. To oczywiste przekroczenie wszelkich granic, albowiem akurat za przestępstwa pedofilskie oraz nadużycia seksualne wobec dzieci i dorastającej młodzieży odpowiadają heteroseksualni ludzie z ograniczonym dostępem do normalnych związków m/ludzkich (celibat) oraz ludzie dla których dziecko jest jedynym atrakcyjnym obiektem seksualnym. I akurat ci ludzie są przestępcami kodeksowymi i niewiele mają wspólnego z homoseksualną orientacją. Reasumując- ks.prof.Oko nie tylko posługuje się mową nienawiści i szczuje na jedną jedyną grupę – do której sam pała nienawiścią, ale jeszcze zakłamuje rzeczywistość i miesza wierzącym w głowie. To niedopuszczalne nadużycie i wprost nieprzyzwoite i nieuczciwe podejście do kwestii zła w kościele katolickim. Jak na ironię to właśnie ks. Oko postrzegany jest jako jeden z większych szkodników kościoła katolickiego, przynajmniej w zakresie budowania dobrych relacji ze społecznością wierzących. Od wielu lat uprawia propagandę, która dzieli społeczność katolików polskich i podkręca ruchy radykalne oparte o przemoc. Teraz dołączył do grona tych, którzy budują zasłonę dymną z lawendowej mafii by zakryć w ten sposób faktyczne przyczyny zła w kościele katolickim. I nie są to homoseksualni księża jako tacy, a cały system omerty, mechanizmy dbania jedynie o dobre imię instytucji, proceder poszerzający ilość ofiar rzucanych na żer drapieżcom seksualnym, jeśli tylko są lojalni i przynoszą kościołowi duże zyski. Przykładów na tak działający kościół katolicki jest aż nadto wiele. Niech więc pan Kwaśniewski z Ordo Iuris nie udaje głupka, który wzorem niezbornego papieża JP2 o niczym nie wie i o niczym nie słyszał….

 

Wewnętrzne problemy kościoła katolickiego są bardzo trudne do rozwikłania – mam tego świadomość. Ale nie tędy droga. Kościół musi bić się w swoje piersi i przestać wskazywać palcem wybrane osoby LGBT jako kozły ofiarne. To że właśnie tak spory odsetek księży to mężczyźni homoseksualni wynika przede wszystkim z tego, że w tej sekcie religijnej mogą uprawiać swoje życie seksualne mimo celibatu. Nikt przecież nie zapyta na wsi, skąd pochodzą najczęściej seminarzyści, dlaczego nie interesuje się dorosłymi kobietami. Od kiedy jednak w wielu państwach europejskich homoseksualizm doczekał się uczciwej regulacji legislacyjnej, ogromnie spadł nabór do seminariów duchownych i nie jest to przypadek, że w takiej Polsce, gdzie jeszcze takich aktów prawnych nie uchwalono, szczuje się namiętnie na wychodzących z szafy homoseksualnych chłopaków. Wszak jakoś trzeba zapełnić z powrotem ławy seminariów. Czyż nie? No właśnie.

Czyli – najpierw stworzyli warunki selekcji do tej profesji, która zassała spory odsetek homoseksualnych mężczyzn, a dopiero kiedy wylało się morze zgnilizny spod dywanów watykańskich, irlandzkich, amerykańskich, polskich, kanadyjskich, australijskich itd…, dopiero wtedy w panice zaczęli szukać kogo by tu spalić na stosie dla dobra kościoła i jego wiecznych interesów. I od początku tej awantury bardzo sceptycznie podchodzę do kwestii wydania bestsellerowej „Sodomy”, nota bene autorstwa dziennikarza, znanego działacza na rzecz praw LGBT. Ta pozycja wydawnicza zawsze pachniała mi publikacją na zapotrzebowanie i na zamówienie. Faktycznie rozpętała się po niej burza, a termin <lawendowa mafia> stał się bardzo pojemnym określeniem wskazującym jednoznacznie winnego całego złą w kościele katolickim. Tyle tylko, że homoseksualizm to orientacja i nic więcej, a mafijne sposoby działania, to dyscyplina uprawiana przez wszystkich współodpowiedzialnych za stan tej organizacji, nie wyłączając kolejnych papieży.

kuna2021kraków