Mobbing rządzi, mobbing karze, mobbing jedzie na zakazie… i zbiera tragiczne żniwo.

O mobbingu można długo i ciekawie, ale jest straszny upał, a mnie akurat z mobbingiem skojarzyła się głośna ostatnio  afera z  posadzonym na 25 lat więzienia, niewinnym człowiekiem…

 

 

Zagadka: Kto to powiedział? I jakie były tego następstwa? Kto poniósł konsekwencje?

„Wykorzystujemy instytucję nadzoru dla wywierania nieustannego nacisku na zaostrzenie działań prokuratury. Ster został przestawiony, choć oczywiście przed okrętem jeszcze długa droga (…). Brutalnie zgwałcono, a później zamordowano 15-letnią dziewczynkę, właściwie jeszcze dziecko. Znaleziono jej ciało z rozerwanymi narządami rodnymi. I prokurator powiada pełnomocnikowi rodziny, że co najwyżej może jednemu ze sprawców postawić zarzut gwałtu. Są ślady zębów tego zbira, ślady DNA, wszelkie możliwe znaki – i nie można postawić zarzutu. Taki sposób interpretacji praw człowieka, które czynią przestępców bezkarnymi, a ofiary bezbronnymi, stanowi zagrożenie dla porządku społecznego”.

źródło

Autorem wypowiedzi jest Lech Kaczyński. Słowa te padły podczas wywiadu jaki przeprowadził w listopadzie 2000 roku Jacek Kurski z GW z prokuratorem generalnym i ministrem sprawiedliwości w jednej osobie. I choć na pytanie GW o możliwość pomyłki sądowej – odpowiada , że –

 

– Każda działalność wiąże się z ryzykiem pomyłki

i nie ma takiej procedury, która może ją wyeliminować –

 

… to jednak, niektóre zachowania mogą do nich usposabiać bardzo skutecznie, ale o tym za chwilę.

Gdy po 18 latach odsiadki, Tomasz Komenda okazał się być niewinny, Zbigniew Ziobro nie widzi w tej, największej pomyłce polskiego wymiaru sprawiedliwości absolutnie żadnej winy Lecha Kaczyńskiego. Mówi, że to wina sądu i śledczych. I mimo, że mam ustalony pogląd na temat tego pana, muszę formalnie przyznać mu rację. Dlaczego? Ano dlatego, że

sądy są niezależne i niezawisłe

a jeśli nie są, to przestają mieć rację bytu, stają się podstawą chaosu i bezprawia – co dokładnie miało miejsce w omawianym przypadku.

Analogicznie – pilot jest całkowicie odpowiedzialny za przebieg lotu i podstawą jego decyzji są wskazania aparatury pokładowej i procedury bezpieczeństwa, a nie strach przed krzywym spojrzeniem prezydenta, brata pewnego ważniaka. Jeśli odchodzi od zasad może czasami zawadzić o brzozę i zakończyć życie kilkudziesięciu osób na pokładzie pilotowanego właśnie samolotu.

Tyle teoria. W praktyce wygląda to tak, że jeśli bonzo nadużywa swojej pozycji i niszczy ludzi, którzy należycie i starannie wykonują swoje obowiązki ( tak, jak miało to miejsce w trakcie lotu L.K. do Gruzji*),  to nauka jaka płynie z takich praktyk, wcześniej niż później grozi tragedią. Z powodu tego rodzaju mobbingu doszło do skazania niewinnego człowieka, Tomasza Komendy, na 25 lat więzienia. I dokładnie taki sam mechanizm przekraczania granic kompetencji, doprowadził do tragicznej śmierci 96 osób na pokładzie Tu-154, w sobotę, 10 kwietnia 2010 roku o godz. 8:41, w drodze na obchody 70 rocznicy zbrodni katyńskiej, na trasie Warszawa-Smoleńsk.

Pisowscy pupile Jarosława notorycznie mylą sobie demokratyczny mandat z władzą absolutną tyrana, obywateli z fornalami, partnerów europejskich z analfabetami, których należy przynajmniej nauczyć jak się jada widelcem i nożem. I tylko kościół postrzegają tradycyjnie, jak to władza, bez odpowiednio mocnego, społecznego poparcia… od dołu, z klęczek,  z pozycji uległego lizusa, bo w zamian, być może będzie on łaskaw powiedzieć parę słów poparcia. Wstyd i żenada!

 

*********************************

 

*W 2008 roku Kpt. Pietruczuk odmówił wykonania polecenia Lecha Kaczyńskiego, wówczas zwierzchnika sił zbrojnych, by polecieć  w rejon działań wojennych i lądować w Tbilisi. Drugim pilotem, wówczas jeszcze bez uprawnień do samodzielnego dowodzenia załogą, był kpt. Protasiuk, ten sam, który zasiadał dwa lata później za sterami tupolewa w katastrofie smoleńskiej.

Prezydent, wychodząc z samolotu już w Warszawie, rzucił: „Jeszcze się z panem policzę”.

25 sierpnia 2008 r. poseł PiS Karol Karski złożył do prokuratury doniesienie, że pan „odmówił wykonania rozkazu”. Nazwał pana tchórzem i napisał, że „przyniósł pan wstyd państwu polskiemu i jego siłom zbrojnym”.

Czytaj cały wywiad TU

***************************

Trzeba wielkiej odwagi, by przeciwstawić się sile mobbingu, nie dać się zmielić na wiór i wypluć na śmietnik. Takiej postawy oczekujemy i takiej siły spodziewamy się po ludziach, którym powierzamy wymiar sprawiedliwości, nasze życie oraz przyszłość naszego kraju. I nikt mi nie powie, że tylko naiwni mogą tego oczekiwać. Powiem więcej – wszyscy musimy się domagać, by kluczowe dla nas stanowiska obsadzone były, w każdym przypadku i pod każdą władzą, przez ludzi którzy  są profesjonalistami, ale dysponują też odpowiednio silną osobowością. Współczesna Polska promuje niestety coś wręcz odwrotnego i jest postrzegana jako zbieranina miernot i niepoczytalna ostoja zabobonu.

PS.:

Tragiczne żniwo w Polsce nie kończy się oczywiście na tych dwóch tragediach, dotyczących konkretnych ludzi.

Jeśli przyjmiemy, że ORGANIZACJA – PAŃSTWO,  to rodzaj korporacji gdzie poszczególne obszary aktywności urzędników państwowych, są zarządzane przez władzę ustawodawczą, wykonawczą i sądowniczą, to długotrwały, niemoralny, nieetyczny i zuchwały sposób zarządzania PAŃSTWEM poprzez przekraczanie prawa, zasad i dobrych obyczajów w interakcjach z podwładnymi można uznać za mobbing systemowy.

Jeśli teraz uświadomimy sobie, że taka sytuacja, nasilona mniej lub bardziej, trwa od ponad dwudziestu już lat i, że w tym czasie dorastało całe nowe pokolenie przyszłych urzędników, nauczycieli, lekarzy, prawników itd., to stopień ich świadomości, że żyją w zdemoralizowanym świecie, gdzie uczciwość, rzetelność, wysokie kompetencje, wiedza i umiejętności nie liczą się wcale, może być równy zeru, ergo, świat np. powszechnej korupcji na różnych poziomach aktywności ludzkiej mogą uznać za rzecz najzupełniej normalną, albo brak kwalifikacji na danym stanowisku mogą postrzegać jak zaletę np. u swojego zwierzchnika albo wykładowcy akademickiego.

Nie wiem doprawdy jak mamy wybrnąć z tego ślepego zakątka historii. Wiem tylko, że to będzie wymagało ogromnej mobilizacji i systemowych rozwiązań. Sama praca u podstaw już nie wystarczy, a i tej próby mało kto się podejmuje. Zmierzam do tego, że mobbing polityczny i światopoglądowy doprowadził nas do skrajnego wycieńczenia organizmu społeczeństwa i instytucji państwa. I jak to bywa w przypadku ofiar mobbingu, może być konieczna wieloletnia terapia i to bez gwarancji powrotu do zdrowia psychicznego.