Nikt nie spodziewa się hiszpańskiej inkwizycji – wojna informacyjna to efekt złej polityki historycznej

Nie będę was zanudzać szczegółami ostatnich doniesień na froncie wojny informacyjnej jaką wypowiedział Polsce prezydent Rosji Władimir Putin – macie te informacje wszędzie. Skupię się na własnej refleksji, wnioskach i nauce jaka z tej awantury wynika.

Refleksja

Polityka historyczna, której metodą jest zakłamanie, przemilczanie, nadinterpretacja i półprawda służy zawsze rozerwaniu tkanki społecznej, a następnie rozeznaniu <kto jest z nami a kto przeciwko nam>, ergo, na kogo można liczyć, a kogo trzeba uciszyć. A dalej to już tylko zabieg kosmetyczny – ci co łyknęli knoty z przeszłości, to patrioci, a ci co mówią jak było naprawdę – to wrogowie Polski.

Jeśli się rozumie, że siłą społeczeństwa jest m.in. jego zdolność do zmierzenia się z własną historią, że z prawdy, zwłaszcza tej trudnej, czerpie ono mądrość niezbędną, by budować lepsze jutro, to rozumie się także, że odcięcie od tych ważnych źródeł buduje fałszywą tożsamość i pozbawia narody siły.

W świetle ostatnich wydarzeń – oświadczenia Putina – dodać należy, że taka polityka historyczna jaką uprawia IPN, czyli ukrywanie trupów w szafie i zamiatanie niewygodnych dowodów pod dywan, jest naiwna i niebezpieczna. Naiwna, bo przecież nasi sąsiedzi też mają swoje źródła historyczne, dokumenty, nagrania, zdjęcia, co jak widać po Putinie może być niebezpieczne. Oczywiście, że to co robi Putin to mocno naciągane nadinterpretacje – ale tak wygląda wpadanie we własne dołki. Ergo – sami włożyliśmy Putinowi argumenty do łapki, a to dopiero początek. Licho wie co jeszcze ma w rękawie.

 

Tak się używa półprawd w walce politycznej. I tak się przegrywa prowadząc brudną politykę historyczną.

Moja refleksja brzmi dokładnie jak znana maksyma

TYLKO PRAWDA NAS WYZWOLI

Wnioski

 

Kiedy Gross wydał książkę „Sąsiedzi” o tym jak Polacy, sąsiedzi właśnie, dokonywali zbiorowych mordów na Polakach pochodzenia żydowskiego, doznałam szoku, bo ani w PRL-u, ani w wolnej Polsce nie mówiło się o tym, nie uczyło się w szkole, nie kręcono filmów, nie analizowano tej zbrodni. Szambo wybiło i zmierzyliśmy się z tragiczną prawdą. Ja cieszyłam się. To było oczyszczające. Ten granat z opóźnionym zapłonem musiał kiedyś wybuchnąć.

Wspominam o tym, bo chcę podkreślić, że IPN niczego się nie nauczył po tamtej lekcji i nadal prowadzi politykę zakłamywania naszej historii. I oto teraz mamy kolejne pokłosie tej głupoty. A wystarczyło nie ukrywać, że ambasador RP  w Moskwie, Wacław Grzybowski był antysemitą, że założył Unię Narodowo – Państwową w 1922, i zapewne wiele innych szczegółów. A dziś taki Putin wyciąga tego trupa z szafy i nakręca złą opinię o antysemickiej Polsce, machając nim przed nosem europejskich polityków i Kaczyńskiemu, mając słuszną nadzieję, że jest w tym potencjał, by wzburzyć jednych i  wkurzyć tego ostatniego.

I co dziś się dzieje w mediach? Od lewej do prawej, wszyscy zapewniają się wzajemnie o tym, że trzeba trzymać się wspólnej narracji. Że nie należy napadać na siebie na wzajem, że nie powinno się tego wykorzystywać w walce politycznej i wizerunkowej. Pozwolę sobie przetłumaczyć – trzeba stać murem za PISem, żeby oszukać zachód. Trzeba mówić jednym głosem, że Putin pieprzy głupoty i, że to wszystko o czym on gada to kłamstwa i próba wybielenia się, a przy okazji stłamszenia Polski na arenie międzynarodowej. I biorąc pod uwagę ignorancję historyczną zachodnich polityków, trudno zaprzeczyć, że to słuszny zabieg, tym bardziej, że Putin faktycznie mocno przestrzelił.

Ale jest jedno ale… Kiedy opadnie pył po tej wojnie informacyjnej, byłoby wskazane poddać działalność IPN-u krytyce ze względu na przyszłe skutki ich szkodliwej działalności. Byłoby to wielce korzystne dla Polskiej racji stanu i dla nas, obywateli tego kraju. Nie wiem co jeszcze IPN ukrywa, czego się wstydzi, czego nie potrafi wyjaśnić, ale wiem już wystarczająco dużo by mieć poważne obawy. Nie da się dłużej wmawiać Polakom, że są

WIELKIM NARODEM CIERPIĄCYM PRZEZ SĄSIADÓW. 

I nie musimy tak o sobie myśleć, żeby się rozwijać, żyć szczęśliwie, realizować marzenia itd. Zapewne jednak nie o nas tu chodzi i o nasze dobre samopoczucie. Treści produkowane przez IPN służą od początku innym celom – są pokarmem dla kilku skrajnych ugrupowań narodowych, endeckich, faszystowskich i skrajnie prawicowych konserwatystów, antysemickich, antyniemieckich z definicji i praktyki. Tymczasem jednak konsekwencje błędnej polityki historycznej poniesiemy wszyscy, a na to się nie pisałam.

 

Nauka czyli mądrość

 

Powiada się w mojej profesji, że najwięcej uczą nas błędy w sztuce. Myślę, że to jest prawidłowość powszechna w zawodach obdarzonych wysoką odpowiedzialnością i wymagających profesjonalizmu. Idealny polityk powinien teoretycznie posiadać obie te cechy, oraz zdolność do uczenia się właśnie na błędach. O naszej klasie politycznej trudno mieć dobre zdanie. O społeczeństwie także nie można powiedzieć wiele dobrego, zwłaszcza w świetle wyniku ostatnich wyborów do parlamentu. Na czym więc moglibyśmy oprzeć nadzieję na jakąś godną przyszłość? Nie mam pomysłu, nie widzę światełka w tunelu.

Ale mam coraz większy zbiór doniesień na temat dobrych praktyk wśród funkcjonariuszy publicznych niższego szczebla, które są jakąś jaskółką nadziei. Prezentujemy też doniesienia na temat oddolnych aktów demokracji bezpośredniej czyli mówiąc wprost – informujemy tu o demonstracjach nieposłuszeństwa obywatelskiego, pokazujemy także organizacyjny mozół z obszaru świeckich organizacji pozarządowych, które wielkim nakładem sił i całkowicie bezinteresownie utrzymują temat świeckości państwa na powierzchni konfesyjnego bagna jakim stał się nasz kraj. Jest jeszcze jedna ciekawa okolica, na którą warto spoglądać z nadzieją – to młodzież, która pokazuje od czasu do czasu co jest dla niej ważne i która, co ciekawe, potrafi sama się realizować, która nie pozwala prowadzić się na pasku żadnej propagandy, żadnej partii.

Być może jedynym racjonalnym wyjściem jest dla nas mądrość zawarta w tekście Wojciecha Młynarskiego

RÓBMY SWOJE