Płyn otrzewnowy z elementami krwi… serio?

O nie najlepszej, delikatnie mówiąc, kondycji wyższych uczelni w Polsce pisaliśmy wielokrotnie. Nasi czytelnicy znają zasługi w tym zakresie zarówno pana Jarosława Gowina, jak i niektórych profesorów-wykładowców, a także obecnego ministra Przemysława Czarnka, który kontynuuje dzieło swojego poprzednika. Mieszanie porządków sacrum z profanum, z pewnymi oporami, ale jednak, sukcesywnie postępuje ku zmiksowaniu nauki z doktryną katolicką.

I choć pytanie, które zadaje Ziemowit Szczerek:

Czy magisterka w której broniący stawia tezę, że np. kamień moczowy Tadeusza Rydzyka będzie miał szansę czynić więcej cudów niż płyn otrzewnowy Stefana Wyszyńskiego jest do wyobrażenia na wydziałach teologii? Pytam bardzo serio.

jest już dziś tylko retorycznym zagajeniem dyskusji, bo wszyscy mamy świadomość, że takie tematy już się pojawiały i takie doktoraty a nawet habilitacje miały miejsce, to jednak musimy sprowadzić autora na ziemię i zadać to pytanie inaczej :

Kiedy prace”naukowe” na temat przykładowo – wyższości relikwii świętego Wojciecha nad relikwiami „świeżo” pochowanych dygnitarzy watykańskich – zaczną masowo pojawiać się w katedrach socjologii, psychologii czy kulturoznawstwa, albo np. – wpływ obecności relikwii świętych katolickich na kondycję pacjentów chirurgicznych – na wydziałach medycznych.

Bo, o ile w ramach  teologii zawsze można było pisać na dowolnie absurdalny temat z sufitu, byle wpisywał się w gusta panującego papieża, o tyle poddawanie takich tematów metodzie naukowej – choć możliwe -, to jednak jest swoistą aberracją na miarę nadchodzących wielkimi krokami czasów, w których resentymenty i aspiracje  duchownych, do wyznaczania kierunków rozwoju Nauki, mogą stać się całkiem realne. Nie pierwszy to raz zmuszeni jestesmy obniżać nasze oczekiwania co do standardów obowiązujących w świeckim państwie.

Oczywiście, że nazywanie dzisiejszej polskiej rzeczywistości państwem świeckim, to zakłamywanie 40 lat najnowszej naszej historii, która naznaczona jest pełzającym, a następnie  galopującym klerykalizmem. Ale też sama definicja świeckości mogła w tym czasie ulec zniekształceniu, pod wpływem chociażby papieża Franciszka, który wypowiedział onegdaj sławetne zdanie ” bo państwa muszą być świeckie”… tylko nikt nie zainteresował się tym, co papież ma w ogóle na myśli, gdy mówi „świeckie państwo”. A miał m.in. na myśli, że rządzący urzędnicy państwa mają obowiązek kierować się prawem boskim. A kuku! Nie wiedzieliście? No to już wiecie…

A wszystkie te refleksje i obawy pojawiły się znowu na poboczu hucznie świętowanego wprowadzenia kolejnej relikwii do siedziby NMP na Jasnej Górze…

 

 

 

kuna2022kraków