„Ratujmy Kobiety”… zanim całkiem zamilkną.
60 lat temu 27 kwietnia, Posłanka Stronnictwa Demokratycznego, przedstawiła projekt ustawy : „O warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”, zwracając kobietom ich, wydawało się wówczas, niezbywalne prawo do decydowania o własnym życiu i kontroli własnej prokreacji, oraz w trosce o ich zdrowie i życie.
Rodziły się dzieci a przyrost naturalny był taki, o jakim obecni rządzący mogą tylko pomarzyć.
Obecna ustawa obowiązuje od 1993 roku, przyrost ani drgnął, a Polska od kilku dekad nie ma zastępowalności pokoleń. Bo też i nie o to chodziło żeby kobiety rodziły różowe, zdrowe bobasy i cieszyły się odpowiedzialnym, pełnym radości macierzyństwem. Kiedy się wprowadza zakazy i restrykcje prawne, ograniczające prawa człowieka, zawsze chodzi o to samo. To jeden z najmocniejszych pręgierzy jakim poddaje się kobiety w państwach totalitarnych, rządzonych przez psychopatycznych, na ogół mizoginicznych mężczyzn, dla których przemoc prawna wobec różnych grup społecznych to prawdziwa rozkosz i spełnienie mrocznych, ukrytych pragnień.
Żeby ukryć swoje motywy najchętniej sięga się w takich razach po ideologię lub religię – w zasadzie to jeden pies…
Inicjatywa ustawodawcza „ Ratujmy Kobiety” zainicjowana przez Barbarę Nowacką, a następnie podjęta w ramach mobilizacji wielu drobnych organizacji pozarządowych i prokobiecych, dobiega końca. Jest odpowiedzią na projekt ordo iuris zabraniający bezwzględnie zabiegów przerywania ciąży, przewidujący wysokie kary pozbawienia wolności dla kobiety i wszystkich osób przyczyniających się do złamania zakazu. Nie przewiduje odstępstwa także w przypadku ciąży z gwałtu, stosunków kazirodczych, ciąży z wadą letalną płodu, także wówczas, gdy kobieta w ciąży zostanie zdiagnozowana w kierunku choroby, której leczenie zagraża życiu płodu. Musimy uzyskać 100 tysięcy podpisów od wolnych obywateli i obywatelek polskich, uprawnionych do głosowania. Wychodzimy wieczorami, po pracy, spotkać ich na ulicach miast. Rozmawiamy z nimi, tłumaczymy, odpowiadamy na pytania…
Dla mnie to, nie ukrywam, traumatyczne spotkania z całym przekrojem społecznych postaw. Wracam po każdej akcji z ciężarem świadomości, że tylko mi się wydawało, że kobiety polskie to dumne istoty, nowoczesne, świadome. Dziś już wiem, że to nieprawda. Kobiety i mężczyźni, którzy życie znają od podszewki, którzy wiedzą co to odpowiedzialne, często samotne rodzicielstwo, trud wychowania dziecka, ryzyko śmierci w okresie ciąży, porodu i połogu, depresja po porodowa, brak wsparcia instytucjonalnego w przypadku urodzenia dziecka z ciężkim upośledzeniem, problemy psychologiczne wynikające z urodzenia dziecka z gwałtu i stosunków kazirodczych… to nasi sygnatariusze. Podpisują chętnie, ustawiają się w kolejce i dziękują nam, że mogli wyrazić swoje zdanie i jednocześnie sprzeciw…
Szczególnie zasmucające są postawy młodych kobiet, oraz kobiet dobrze uposażonych przez swoich pracujących mężów. Brakuje im empatii w stosunku do innych kobiet. Te pierwsze obezwładniają swoim naiwnym przekonaniem, że zygota to mały różowy dzidziuś, zaś te drugie wyższością, wynikającą ze statusu majątkowego, który daje im wolność wyboru, jakiego nie mają kobiety z obszarów biedy. Jedne i drugie nie widzą nic ważniejszego od własnego końca nosa, niefrasobliwe, nieczułe, ślepe i głuche nigdy nie zrozumieją, że właśnie przyłożyły rękę do niejednej śmierci, niejednej tragedii życiowej. Ale przecież to jest cudze życie, cudzy dramat. Miło jest być po stronie silniejszych… Rzadko zatrzymują się by porozmawiać, raczej idą z wzrokiem wbitym w ziemię lub w niebo, szybko przemykają obok nas jakby bały się otrzeć o fakty, o których mówi przez megafon nasza koleżanka, albo inaczej – patrzą na nas z politowaniem i zdają się mówić- nas to nie dotyczy, jesteśmy ponad systemem, damy sobie radę bez was i waszej głupiej akcji skazanej z góry na niepowodzenie.
Osobną kategorią są mężczyźni, w różnym wieku, którzy nie potrafią wręcz ukryć satysfakcji z opresji kobiet, pozbawionych głosu w kwestiach ich prokreacji. Są jak św. Augustyn, czy św. Tomasz z Akwinu – mizoginiczni, aroganccy- czyli podszyci irracjonalnym lekiem przed kobietami. Próbują nas zagadać, zarzucić pytaniami, przeszkadzają wykonywać nam naszą syzyfową pracę. Bywają napastliwi i agresywni.
Nie wiem czy zdążymy spotkać i wyłuskać z tłumu brakującą liczbę obywatelek i obywateli sygnatariuszy słusznego sprzeciwu wobec urągającej prawom człowieka ustawie zakazującej bezwzględnie przerywania ciąży. Jeśli się uda, złożymy nasz projekt do sejmu RP i nikt nie będzie mógł twierdzić, że wszyscy obywatele i obywatelki popierają inicjatywę ordo iuris. Jeśli stanie się inaczej, martwa cisza wypełni się pychą klerykalnej arogancji, a kobiety zamilkną na wiele lat. Od czasu do czasu, gdzieś tam w Polsce B, powiesi się kolejna kobieta, być może matka dzieciom, albo umrze bogobojna katoliczka, której lekarze odmówią pomocy w imię ochrony życia poczętego, albo kiedy odmówią zabiegu w przypadku ciąży pozamacicznej- śmiertelnego zagrożenia dla życia ciężarnej… Media o tym nie napiszą, telewizornia nie powie, statystyki nie pokażą. A konserwatywni oprawcy kobiet chwalić się będą gwałtownym spadkiem przestępstw na tle seksualnym, bo kobiety w obawie przed ścisłym nadzorem i karą więzienia, nie będą zgłaszać tego typu zdarzeń organom ścigania. Nastanie raj statystyczny w kraju nad Wisłą, tak jak nastał on w latach po wejściu w życie ustawy z 1993 roku, mimo że ilość faktycznych zabiegów nie zmniejszyła się… statystyki o mich milczą.
Fakt, że KK w Polsce wymusił tamtą ustawę i inspiruje tę pro-layferską dzisiaj, to wyraźny dowód, że nauka kościoła katolickiego poniosła klęskę – wśród 150 tysięcy kobiet, które rocznie przerywają ciążę, większość to katoliczki. Oczywiście każdy przypadek jest sytuacją wyjątkową, na którą kobiety dają sobie dyspensę i rozgrzeszenie. I prawidłowo. Dzięki tym trudnym decyzjom, będzie mniej niechcianych, niekochanych dzieci. Propagowanie świadomego rodzicielstwa to tak naprawdę jedyna droga by dzieci rodziły się z miłości i były wychowywane przez dojrzałych do tej odpowiedzialnej funkcji rodziców.
Strach pomyśleć co zrobi KRK, do czego będzie parł w następnych krokach, jeśli wprowadzenie ustawy zabraniającej bezwzględnie przerywania ciąży, oraz kontraktacja niemowląt 500+ nie przyniesie spodziewanych rezultatów… Drżyjcie panowie – nas już bardziej nie mogą upokorzyć i odczłowieczyć, teraz mogą się zabrać za was. Może to będzie marchewka, a może bat. Sądząc jednak po stanie budżetu, będzie to raczej bat.