Kto się obawia dziennikarskiego śledztwa w sprawie pedofilii w KRK?

Pedofilia w KRK to temat dla wszystkich – od dzieci począwszy na prababciach i dziadkach skończywszy. I, mimo, że dotyczy na ogół dzieci z rodzin katolickich, to jednak wolę utożsamiać się z PRL-owskim, bardzo mądrym stwierdzeniem, że wszystkie dzieci są NASZE.

W tym miejscu był film dokumentalny, o ostatnich śledztwach w sprawie pedofilii w KRK, które przeprowadzili dziennikarze z Francji, ale można było go obejrzeć jedynie on line, tak więc jestem zmuszona zamieścić  jedynie jego trailer i to bez tłumaczenia. Prawdopodobnie niedługo zacznie krążyć w sieci – warto obejrzeć…

Dziś, po kilku dekadach ciągnących się prac komisji śledczych, wiemy znacznie więcej i rozumiemy znacznie mniej. To co szokowało mnie jeszcze dziesięć lat temu, dziś nie robi już wrażenia, bo dziś borykamy się z zupełnie innym problemem, który nie był wtedy tak wyraźnie widoczny, albo raczej nie mieścił się w naszej prostaczej wyobraźni…

 

watykan

 

Pedofilia w KRK to ogromny problem. Nie będę streszczać  dokumentu, sami sobie wyróbcie zdanie, ale uważam, że dla dobra ogólnego i dla zdrowia publicznego, ważne jest, abyśmy wszyscy zapoznali się z tym palącym problemem. Zróbmy to, zanim stanie się jasne, że z chwilą gdy mleko się rozlało, czyli circa about przed pięćdziesięciu laty, ten skandaliczny proceder nie skończył się, nadal ma miejsce, a pedofile mają się dobrze, bo stolica apostolska nic przez te wszystkie lata nie zrobiła, by przerwać łańcuch zbrodni.

Pozwolę sobie jedynie zasygnalizować  kluczowe ustalenia dziennikarzy śledczych z dokumentu  linkowanego powyżej.  Wielu wrażliwych ludzi tropiących losy pedofili w habitach, zajmuje się śledztwem i odkrywa przed nami przyczynę nieuchwytności zbrodniarzy. Okazało się, że Watykan stosuje od lat metodę geograficzną. Polega ona na przerzucaniu gorącego kartofla ze spalonego miejsca w takie, gdzie nikt o aferze nie ma pojęcia.

Na ogół przerzuca się pedofili z kontynentu na kontynent, gdzie nadal mogą swobodnie realizować swoje potrzeby seksualne, a ich ofiary, zarówno te, które zostawiają za sobą jak i te przed nimi, prawdopodobnie nie doczekają się zadośćuczynienia, przeprosin, czy choćby satysfakcji z obnażenia prawdy o danym przestępcy w sutannie. Gorzej, to większość ofiar będzie ponosić do końca życia konsekwencje czynów zabronionych -to oni mają problemy, to oni nie sypiają komfortowo i budzą się zlani potem, to wreszcie oni są po latach po raz drugi ofiarami – tym razem podlegają presji, szantażowi, ostracyzmowi i izolacji od wspólnoty, a nie rzadko także wtórnej wiktymizacji, skoro tylko upomną się o ukaranie winowajcy, skoro tylko odezwą się na ten temat , chcąc ratować inne dzieci, bo okazuje się, że najczęściej oprawca pracuje jak dawniej i to z pełnym dostępem do przedmiotu pożądania. Świadomie użyłam słowa przedmiot, zamiast podmiot.

księża

Papież Franciszek jak i jego poprzednicy, nie wyłączając JP2, wiedzieli, kryli, wspierali przestępców i nie wykazali się nigdy wrażliwością na tyle ludzką by pochylić się nad ofiarami.

I w tym momencie rodzi się w mojej głowie refleksja, taka mianowicie, że wszystkie skandaliczne opinie polskich biskupów na temat zjawiska pedofilii wśród ich braci duchownych – że dziecko lgnie, bo w domu nie ma miłości, a potem ksiądz jest oskarżany, bo chciał pocieszyć zbłąkaną duszyczkę – wskazują wprost na fakt, że osoby duchowne nie postrzegają pedofilii jak niedozwolonego przekroczenia granic psycho-fizycznych drugiego człowieka, do tego najczęściej dziecka.

EPISKOPAT

Nie mają też uwewnętrznione, że jest to rodzaj perfidnej przemocy, że uwodzone dziecko jest w nieporównanie trudniejszej sytuacji niż dziecko brutalnie nawet zgwałcone. I jeszcze kwestia uczestnictwa samego boga w tych czynach – on jest tam przecież i patrzy i widzi i nie da się przed nim schować… to nic, że jest tylko w głowie ofiary- tej głowie, do której został on wbity od urodzenia; dla ofiary, poza samym aktem przemocy, jest to, jak można przeczuwać, jeszcze ważniejszy powód, by wstyd palił jak rozżarzone żelazo na torturach hiszpańskiej inkwizycji…

przemocc

I nie widzę szans na to, by ich ( duchownych ) zachowania , odczucia, przekonania miały kiedyś ulec zmianie. Nie wierzę też, że zmienią swoją optykę na ten temat.  KRK ma jakieś 1500 lat nieprzerwanej obecności i działa na całym globie. I, przez cały ten czas pedofilia była w nim obecna i dobrze tolerowana, a także nie budziła kontrowersji. Wystarczy sobie uświadomić, że dzieci w ogóle nie były traktowane jak ludzie, jak istoty odrębne, którym należy się szacunek bo ma on przyrodzoną mu godność ludzką. To dopiero XX wiek, i to druga jego połowa i nie wszędzie, przyniosła radykalną zmianę w postrzeganiu i traktowaniu dzieci.

Kościół jest hierarchiczną, skostniałą i flegmatyczną  organizacją. Nic w niej nie zachodzi pochopnie, język jest archaiczny i pusty, bez treści. Tak napisane są wszystkie dokumenty wydawane przez przełożonych biskupów i arcybiskupów, tak opisują rzeczywistość żeby nic o niej nie powiedzieć. Tak też wygląda ich pozorowana walka z pedofilią w jej własnym łonie. Te ich niepoważne instrukcje, procedury, całe ich prawo kanoniczne, listy pasterskie itd. są barokowo przeładowane mową -trawą. Jeśli świecki świat ma położyć kres pedofilii w KRK, to jedynie poprzez konsekwentną politykę i presję z każdej możliwej strony, wywieraną przez 24 godziny siedem dni w tygodniu, przez dwanaście miesięcy w roku nie wyłączając ani jednego dnia, nawet w święta i nawet wtedy, gdy anioły spadną z nieba.

rozpacz3

A w przypadku, gdy przełożony, duchowna osoba prawna, wie, ale zamiata pod dywan, należy jej się surowa kara, ponieważ jest to głęboko demoralizujące dla duchownych, którzy utwierdzeni w przekonaniu, że są bezkarni, nie mają żadnego powodu, by się powstrzymywać przed czynieniem tego zła. I dalej, skoro przełożeni maja wszystkie narzędzia kontroli nad swoimi funkcjonariuszami, bezwzględnie są obowiązani do wyasygnowania odpowiednio dużych środków w celu zadośćuczynienia ofiarom, jako współwinni ale także jako pracodawca – bo jego pracownik wyrządził krzywdę/szkodę klientowi, w tym wypadku nieletniej osobie, pozostające pod nadzorem i opieką osoby duchownej o skłonnościach pedofilnych. Nie wierzę w odnowę w łonie KRK. Ale wierzę, że można indukować przełożonym kościoła  właściwe zachowania poprzez uszczuplanie  ich majątku, ergo nic tak szybko nie trafia do świadomości i nie zmienia optyki, jak oddziaływanie przez, szeroko rozumianą, kieszeń.

watykan2

Myśli te powierzam wszystkim, którzy od lat dobijają się o sprawiedliwość dla ofiar pedofili w KRK. Rozmowy z kościołem nigdy do niczego nie doprowadzą. Tylko konsekwentna twarda ręka sprawiedliwości może sprawić, że nie tylko ofiary otrzymają zadośćuczynienie, ale co jeszcze ważniejsze, kościół zostanie zmuszony do odpowiednich działań, by pedofilia przestała być powodem systematycznego ubożenia tej instytucji, a dzieci przestały być ofiarami pedofili w sutannach. Naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie, by kościół miał kontrolę nad swoimi ludźmi – wszak bezwzględne posłuszeństwo to najważniejsza cecha dobrego duchownego, wystarczy je odpowiednio egzekwować.

klerycy

I jeszcze jeden dobry materiał na ten temat. wystarczy tu kliknąć ….

oraz tu

Pedofilia w samym sercu Włoch