Suweren na ulicy, wasal w parlamencie, władcy w KEP, a ja gore!

niszczarkaWasal mojego wasala nie jest moim wasalem – warto to sobie uzmysłowić, przypomnieć definicje i wyciągnąć jedyny właściwy wniosek….

 

Dobiega końca przepuszczanie Polski przez niszczarkę. Śmietnik jest pełen chaosu i po raz pierwszy chyba, nie potrafiłam w tym zalewie informacyjnym znaleźć puenty z wydarzeń ostatniej doby. Za cały komentarz musi więc wystarczyć ta znakomita grafika udostępniona z portalu SokzBuraka.pl

 

 

 

 

 

 

PACYFIKACJA SUWERENA W NAGRANIU E.WIERZBICKIEJ

 

Pod tym linkiem znajdziecie Państwo krótki film ilustrujący chyba dość dobrze, to o czym mówił niedawno w TV Karol Modzelewski o państwie policyjnym – twierdzi, i trudno odmówić mu racji, że to nie są jeszcze rządy autorytarne ani totalitaryzm, ale właśnie policyjny terroryzm polityczny.

Podcięcie trzeciej nogi trójpodziału władzy i podporządkowanie sądów niezawisłych ścisłemu nadzorowi politycznemu partii rządzącej, to końcowy akt procesu, który Prof. Ewa Łętowska trafnie nazwała cyklem technologicznym. W cyklu tym zniszczono już całkowicie wiele obszarów,  a inne częściowo, znacznie je osłabiając.

Media

Pozbawione zostały resztek niezależnie i samodzielnie myślących kadr. Można było się z wieloma osobami nie zgadzać, można było nie lubić i nie cenić wartości jakie reprezentowali, ale to normalne w różnorodnym światopoglądowo i kulturowo społeczeństwie otwartym od trzydziestu lat na Europę i świat. Kadry te wymieniono na lojalistów, wychowanków ojdyra z Torunia. Co to oznacza w praktyce, a przede wszystkim dla demokracji, nie muszę chyba nikomu tłumaczyć. Nawet gdybym była miłośniczką PIS-u, beneficjentką 500+ i przyjaciółką Zalewskiej zdania bym nie zmieniła.

 

trybunałTrybunał Konstytucyjny

Zdemolowany na samym początku, nawet jeśli jego wyroki zaskakiwały obywatela i często sprawiały wrażenie ukłonu w stronę polityków, to jednak zapadały z poszanowaniem niezależności, ergo, sędziowie mogli wydawać inne wyroki, z innymi uzasadnieniami i nic, przynajmniej formalnie nie krepowało ich ruchów. Że byli rozczarowujący- fakt, ale to inna sprawa. Po wprowadzeniu nowego trybu powoływania sędziów, ciało to stało się karykaturą demokracji, robi za listek figowy, żeby pani premier mogła bezczelnie łgać w parlamencie europejskim, że demokracji w Polsce nic nie zagraża.

 

 

 

Instytucje kultury

Mają nowych dyrektorów i prezesów, a te które jeszcze nie zostały spisowane czekają w kolejce. W tej dziedzinie nie chodzi tylko o zatrudnienie swoich znajomków… chodzi o zniszczenie prestiżu przez złe, dyletanckie zarządzanie i niegospodarność. Personalne czystki w resorcie mają spowodować wprowadzenie w krwioobieg społeczny polityki historycznej takimi działaniami jak np. wykastrowanie stałej ekspozycji w muzeum II W.Ś. w Gdańsku, z jednego elementu, by zastąpić go innym, pasującym do nowej opowieści o dziejach wspaniałego narodu polskiego i jego martyrologii … niby to film i to film, a jednak różnica ogromna. Ciekawe czy sąd który będzie rozpatrywał pozew w tej sprawie, zbada ją w oparciu o prawo, czy o pismo z ministerstwa sprawiedliwości.

Na tym przykładzie jak w soczewce widać intencje i cele czystki kadrowej – nie tylko w kulturze, oczywiście.

 

film oryginalny z wystawy zaprojektowanej jako całe spójne dzieło koncepcyjne.

 

Nagrany na komórkę, krąży już tylko w internecie. Ciekawa kompilacja rozmaitych materiałów dokumentalnych sprzed  i zza żelaznej kurtyny, przypomina czym żył blok komunistyczny, a czym, w tym samym czasie, reszta świata. Bardzo ciekawa koncepcja i element wystawy. Zastąpił go film animowany, wyprodukowany na zamówienie IPN-u. Warto obejrzeć i porównać.

List naukowców w sprawie MIIWŚ

A to film, który zastąpił wycofaną kompilację 70-letniej historii. Przygotowany przez IPN.

 

Edukacja

To samo stało się w szkolnictwie. A zaczęło się dawno temu, kiedy ministrem tego resortu był Roman Giertych za pierwszej IV RP. Kariera narodowca przestała być ponętna, ale dostarczyła ministrowi doświadczenia w radzeniu sobie z dziczą i dlatego zapewne niczego nie zauważyliśmy poza jego  oficjalnym  pajacowaniem, inicjatywami pedagogicznymi z pogranicza Antona Siemionowicza Makarenki – twórcy systemu wychowania komunistycznego. Pomysły ministra były doskonałą zasłoną dymną, za którą w tle wymieniał kadry w najważniejszych gremiach decyzyjnych. A to mających wpływ na to co się przygotowuje i jak wdraża w szkolnictwie, orzekające kto może, a kto nigdy nie będzie mógł, jak szybko i skutecznie obniżyć wymagania dla olimpijczyków różnych dyscyplin, kto będzie awansował w oświacie, a kto nie może być w ogóle nauczycielem.

Dzięki jego staraniom, w latach 2006-2007, było możliwe wdrożenie deformy Zalewskiej w roku 2017, praktycznie bez większych sprzeciwów zarówno Związku Nauczycielstwa Polskiego jak i Rodziców. Nie mówię, że nie było nikogo, kto chciałby postawić szlaban tej ustawie, ale chcieć, a być skutecznym to dwie różne sprawy. Giertych zadbał o to, by ludzie odpowiedzialnie myślący o edukacji nie mogli nic zrobić w obliczu degradacji szkolnictwa do roli szkółki niedzielnej. I tylko to w tej chwili ma znaczenie, bo dla dzieciaków, które dziś odbierają kary godną edukację, istnienie dobrych intencji w dobrych ludziach na nic się nie przyda. Mleko rozlewało się powoli od dawna – a Polak nie tylko przed szkodą głupi ale i po szkodzie.

A poniżej relacja z uroczystego rozpoczęcia roku szkolnego w filharmonii krakowskiej. Małopolska Kurator Oświaty za najbardziej stosowne uznała spotkać się z katechetami i Bp. Markiem Jędraszewskim … Nie z młodzieżą uczącą się, nie z nauczycielami…

Jeśli zamierzacie obejrzeć i wysłuchać ten materiał w porze rannej – możecie całkiem spokojnie odmówić  sobie kawy …

Przed chwilą dostałam wiadomość na FB. Przez dłuższą chwilę wpatrywałam się w zdjęcie nie rozumiejąc gdzie jest właściwe przesłanie. W końcu zobaczyłam, ręce mi opadły i zaczynam dostrzegać, że gładkie przejście z edukacji do szkółki niedzielnej było możliwe nie tylko dzięki wysiłkom Romana Giertycha i Minister Zalewskiej…

rodzice1

 

Opieka zdrowotna

To  dla mnie bardzo osobista sprawa. Jestem pacjentką i jestem też medykiem. I może kogoś zdziwi to co teraz powiem, ale piskom zawdzięczam jedną chwilę satysfakcji. Nie przepadam za swoim środowiskiem zawodowym, ale szanuję jego profesjonalizm. Młodzi rezydenci  parę miesięcy temu, nieskutecznie poskarżyli się ojdyrowi w redakcji radia z ryjem na swój ciężki los. Niedawno zdesperowani podjęli głodówkę, która stała się bezpośrednim impulsem dla wieluset ich kolegów, by wreszcie podjąć naprawdę skuteczny strajk włoski. Polega on na wypowiedzeniu klauzuli out opt, która to klauzula zwalnia pracodawcę z płacenia nadgodzin.

I tym sposobem nie tracąc czasu i własnego zdrowia, uświadomili Księciuniu Radziwiłłowi, że szpitalnictwo i opieka ambulatoryjna stoi na rezydentach i lekarzach na dorobku, bez których państwo nie będzie w stanie wywiązać się z konstytucyjnego obowiązku wobec obywateli. A moja satysfakcja pochodzi stąd, że nie wierzyłam już w siłę solidarności lekarzy, w sprawie wykraczającej poza kwestie finansowe, czyli własny interes i koniec nosa. Dożyłam chwili, gdy lekarze stanęli w obronie pacjentów i ich praw.

Dzięki takiej ich postawie, w Polsce zaczęto wreszcie głośno mówić o skandalicznie niskim finansowaniu opieki zdrowotnej i o patologiach jakie taka sytuacja generuje, a także jak fakt marnego wynagradzania, najbardziej zaharowanych lekarzy, wpływa nie tylko na średnią przeżywalność lekarzy i lekarzy rezydentów, ale i na poziom obsługi pacjentów. Liczby są powalające – średnio od 250 -300 godzin miesięcznie, bez doświadczonego lekarza pod telefonem i z uszkodzonym od miesięcy aparatem EKG.  Wierzcie mi- nie chcecie, żeby leczył Was lekarz po dwóch dyżurach z rzędu, z kredytem bankowym do spłacenia i z permanentnym poczuciem winy,  że nie widzi swojego dziecka jak rośnie i się rozwija…

A tak o zdrowiu mówi nowy premier ( nie mogłam się powstrzymać )

 

 

 

Minister środowiska

Jan Szyszko. Chociaż jego CV jest typowe jak na profesora akademickiego – jego działalność jako polityka dyskredytuje wszystkie jego naukowe tytuły. Najbardziej kosztowne dla środowiska oraz  budżetu są jego następujące pomysły:

 

  • zezwolenie na budowę   obwodnicy augustowskiej  przez bezcenną przyrodniczo Dolinę Rospudy w wariancie bardziej szkodliwym dla środowiska naturalnego
  • ustawa lex Szyszko – uchwalona nocą w sali kolumnowej w grudniu 2016 roku zubożyła nas o 3 mln drzew rosnących na terenie prywatnym – w skrajnie kuriozalny sposób była realizowana tak jak w Warszawie na skwerze Stanisława JankowskiegoSkwer_Stanisława_Jankowskiego_Agatona_w_Warszawie_2017
  • wprowadzenie masowej wycinki z użyciem ciężkiego sprzętu w Puszczy Białowieskiej . W lipcu 2017 Komisja Europejska wystąpiła przeciwko Polsce do Trybunału Sprawiedliwości UE wskazując, że prowadzona wycinka drzew stanowi poważne zagrożenie integralności obszaru Natura 2000,  nie jest zgodna z celami ochrony Puszczy Białowieskiej i przekraczała środki, jakich można używać do zapewnienia zrównoważonego użytkowania lasu ( za Viki)
  • zaproponowanie  zmian, które w szczególnych wypadkach, pozwalają na odstąpienie od ochrony gatunków i siedlisk w ramach unijnej sieci natura 2000 –

Ale czego można się spodziewać po ministrze środowiska który jest czynnym myśliwym…

 

 

Jak widać nawet z grubsza omówione tematy wskazują, że mamy do czynienia z polityką opartą na prymitywnym populizmie, skrojonym dla bezmyślnego elektoratu z rozbudzonymi pretensjami, antagonizmami, pogardą dla wiedzy i profesjonalizmu oraz zwróconą przeciwko wszystkim pozostałym, zależnie od sytuacji rozmaicie etykietowanym – lewactwo, wykształciuchy, libertyni, masoneria, żydostwo, mordy zaplute itp…

O ile mogę zrozumieć motywacje PIS-u – obsesje i psychopatie – o tyle nie widzę celów. Bo jedyne jakie widać wyraźnie, bo konsekwentnie realizowane, to zniszczenie, rozkład więzi społecznych, klerykalizacja i podporządkowanie feudalne. Takie cele realizują frustraci, ludzie ogarnięci kompleksami, ośmieszeni, wielekroć poniżeni, niezdolni do żadnej refleksji ani tym bardziej do budowania wizji na przyszłość, bo ich myśli krążą wyłącznie wokół zemsty.

I nagle dość, ogarnia mnie głębokie zniechęcenie do podejmowania w dalszym ciągu tego tematu. Jest jeszcze tak wiele obszarów w których dzieło zniszczenia trwa w najlepsze, ale omawianie tego przestało mieć dla mnie sens. Mam wielką ochotę rozejrzeć się dookoła siebie i choć przez dzień lub dwa zawiesić oko na czymś pięknym, dobrym, ciepłym albo chociaż trochę sensownym. I jakie to szczęście, że widząc swoimi oczami nie doznaję permanentnie depresji… A Wy? Jak sobie radzicie z rzeczywistością?

 

 

śmiech9