Usługi publiczne w zaniku. Państwo wypłaca setki milionów złotych na puste uczelnie katolickie.

 

Mateusz Morawiecki zdecydował pod koniec 2021, że KUL, Akademia Ignatianum oraz Uniwersytet Papieski dostaną dodatkowe 25 mln zł z rezerwy budżetowej. To jednak tylko mała część finansowania uczelni i wydziałów kościelnych z budżetu. Dotacje idą w setki milionów rocznie

 

 

Kiedy uczelnie wyższe przeżywają frontalny atak ministerstwa nauki i szkolnictwa wyższego na swoją autonomię, i gdy  naukowcy zmuszeni są od lat żebrać o granty, by w ogóle prowadzić jakiekolwiek badania naukowe, bo państwo polskie nie widzi powodu by inwestować w kapitał ludzki, kościół nie ma żadnych problemów z otrzymaniem dofinansowania z rezerwy budżetowej (sic!) na utrzymanie swoich, tzw. uczelni katolickich, których mury zieją  pustkami po tym, jak opuścili je absolwenci z ostatniej łapanki – nawet systematyczne szczucie na LGBTQ abp. Marka Jędraszewskiego nie uratowało rekordowo niskiej rekrutacji kandydatów do kariery duchownego.

Redystrybucja finansów publicznych jest wyraźnie od lat ukierunkowana na wypełnianie wora bez dna, jakim jest kościół katolicki z wszystkimi jego przybudówkami. Niepokojące zaś jest to, że wśród katolików i tych, którzy korzystają nadal z rozmaitych usług kościelnych, brakuje namysłu nad bardzo prostą konstatacją – nie jesteśmy bogatym krajem, usługi publiczne takie jak – edukacja, opieka zdrowotna, społeczna, mieszkalnictwo, komunikacja, kultura są w zaniku i bardzo złej jakości, leki zbyt drogie na kieszeń emerytów, pielęgniarki wyjeżdżają za chlebem albo odchodzą na emerytury, do lekarzy są coraz dłuższe kolejki – a jednak nie budzi to w nich sprzeciwu. To dziwne, tym bardziej, że przecież mają dzieci, bywają chorzy, mają problem z przemieszczaniem się ze wsi i miasteczek do wielkich miast, mają liczne potrzeby poza modlitwą i odbywaniem pielgrzymek na Jasną Górę…

Nawet już nie wspomnę, że większość obywateli tego kraju to podatnicy z dużych miast, utrzymujący rolniczych i duchownych emerytów, ci zaś płacą śmieszne pieniądze do budżetu, a bardzo wielu z nich nie płaci podatków wcale. Wypadałoby więc, żeby relokacja pieniędzy budżetowych przebiegała zgodnie z listą obywatelskich priorytetów, nie zaś z listą płac partii rządzących. To co czytamy dość często w prasie niezależnej, takiej jak OKOpres, budzi nieodmiennie sprzeciw jedynie wśród ludzi optujących za powrotem do zasad państwa prawa, niezależnego, świeckiego, zarządzanego profesjonalnie i w oparciu o rzeczywistą diagnozę społeczną potrzeb.

Ten krótki tekst nie jest obleganiem twierdzy – to obrona resztek zdrowego rozsądku. To także apel do obywateli, czerpiących swoją satysfakcję z uczestnictwa w tworzeniu kościoła katolickiego, by zauważyli, że nie są sami i nie powinni uważać, że należy im się specjalne traktowanie, bo nie należy im się. A w dobie kryzysu uchodźczego z powodu wojny na Ukrainie, Polska będzie musiała zaopiekować się co najmniej dwoma milionami kobiet, dzieci i emerytów z tamtego obszaru, co także wymaga pokrycia finansowego. Sami aktywiści i wolontariusze oraz dobrzy ludzie, nawet ci bardzo dobrze sytuowani, nie sprostają wszystkim potrzebom i oczekiwaniom. Parafrazując niegdysiejsze stwierdzenie pani kurator Barbary Nowak – ” w końcu czy zdrowie jest najważniejsze?” pytam – czy kościół katolicki jest najważniejszy?

kuna2022kraków