w Rzeszowskim liceum chcą sprawdzać czy dziewczęta noszą biustonosze. Kto będzie kontrolował?
Pomijając już nawet, że nowy dress-code, jaki wprowadzono w I LO w Rzeszowie z dniem 10.02.2020, uwłacza godności młodych kobiet, łamie kilka Praw Człowieka, Prawa Ucznia i Międzynarodowy Pakt Praw Politycznych i Obywatelskich, bo w końcu już przywykliśmy, że w Polsce co rusz coś się łamie – od Konstytucji począwszy, skończywszy na kręgosłupach etycznych urzędników wszystkich szczebli administracji państwowej, – to jednak kwestia kontroli dotyczącej bielizny budzi obawy i sprzeciw. Wszyscy zadajemy sobie pytanie- a kto miałby to sprawdzać? Jeden z komentujących wskazał przytomnie na katechetę….
Uczniowie I LO w Rzeszowie twierdzą, że dyrekcja zabrania im m.in. noszenia koszulek na ramiączkach, krótkich spodni i spódnic, a chłopcom – biżuterii. Ale to informacja, że licealistki mają „obowiązek noszenia biustonoszy” wzbudziła najwięcej emocji. Sprawę zgłoszono kuratorowi oświaty.
W piątek po godz. 20 uczniowie I LO utworzyli na Facebooku wydarzenie „Protest przeciwko nowemu dress code’owi 1LO”. Swój udział zadeklarowało już ponad tysiąc osób. Zainteresowanych jest 3,7 tys., a liczba ciągle rośnie.
W opisie wydarzenia na Facebooku organizatorzy protestu napisali, że uczennice będą miały też obowiązek noszenia biustonoszy, nie mogą nosić sztucznych paznokci, a chłopcom zakaże się noszenia „hawajskich koszul” i biżuterii.
W sprawie zareagowała Fundacja na rzecz Praw Ucznia z Poznania. Prezes fundacji Mikołaj Wolanin wysłał oficjalne pismo z interwencją do Podkarpackiej Kurator Oświaty Małgorzaty Rauch. „Zdecydowaliśmy się skierować wniosek o przeprowadzenie w szkole pilnej kontroli oraz wydanie wiążących dyrekcję zaleceń” – tłumaczy fundacja.
I pozwolę sobie coś insynuować – bo dowodów nie mam, ale wydaje mi się, że podobne inicjatywy szerzą się jak epidemia w powszechnej szkole polskiej. Tego typu inicjatywy kompromitują całkowicie i dyskredytują przydatność takich osób do pracy z młodzieżą, która ma radzić sobie w XXI wieku. Dostrzegam też, że w postawie tych osób jest całkowity brak świadomości – po co Komisja Edukacji Narodowej stworzyła w Polsce system edukacji. Nadto widzę wyraźnie, że wiele pomysłów tego typu przemocy formalnej, bierze się z inspiracji, dobrze już zadomowionego w szkole kościoła, co daje powód do sugestii, że omawiany regulamin, a także inne popisy dyrektorskiej władzy nad ludźmi szkoły, to wyjście naprzeciw oczekiwaniom katechetów. Łatwo w tej sytuacji stać się bigotem, purytaninem i bardziej papieskim od papieża.
A dziewczętom z I LO w Rzeszowie nieśmiało podsuwam paralelę z ustawą antyaborcyjną, która obowiązuje w Polsce od 1993 roku i jest dokładnie w ten sam sposób inspirowana i dokładnie z tego samego źródła – tylko skala zła nieporównywalna, niestety.
Kuna2020Kraków