Andrzej Gerlach. ” Bp Jan Szkodoń i jego dziewice” Część 8 i 9
BP JAN SZKODOŃ I JEGO DZIEWICE – część VIII.
Monika w trzeciej klasie liceum poznaje sympatycznego chłopaka, pierwszego chłopaka, którego darzy uczuciem i wyróżnią spośród innych. Ale jest biskup Jan, a on jako przyjaciel rodziny i powiernik wszystkich rodzinnych tajemnic i decyzji, zawsze współdecyduje o wszystkim. Wypytuje o sympatię Moniki i korzystając ze swoich możliwości, przeprowadza dyskretne śledztwo dotyczące chłopaka, jego rodziny i wyniki śledztwa biskupa wypadają skrajnie niekorzystnie dla kandydata Moniki na jej ewentualną miłość.
Chłopak Moniki oficjalnie deklaruje się, jak większość współczesnej polskiej młodzieży, jako ateista i osoba całkowicie obojętna na sprawy Kościoła. Mało tego, zainteresowania biskupa jego osobą i jego rodziną, nie robią na chłopaku żadnego znaczenia. Jednym słowem, opinię „kościelnego wujka” na swój temat chłopiec miał tam, „gdzie Pan Pana Majstra…” Wiadomo gdzie.
Ale młodzi i zakochani w sobie licealiści, nie docenili roli biskupa Jana w decydowaniu o życiu i przyszłości Moniki. I jego wpływie na całą rodzinę. Monika przechodziła prawdziwe pranie mózgu na temat tego, że kochając Boga, jest zobowiązana do zerwania tej znajomości. Jak stwierdził „duchowy opiekun” Moniki i całej jej rodziny, ta znajomość to całkowite zagrożenie dla zbawienia jej duszy. A wiadomo przecież, że zbawienie Moniki było priorytetem Księdza Biskupa, odkąd ją poznał w Rzymie przed trzema laty. Dlatego dziewczyna pod wpływem „kościelnego wujka”, rodziców i babci, zrywa wszelkie kontakty z dotychczasową sympatią, kasuje jego numer telefonu i nie odbiera telefonu, gdy on dzwoni i chce z nią mimo wszystko rozmawiać.
Biskup Jan wie jednak, że taki dzień kiedyś mimo wszystko nadejdzie, kiedy młoda dziewczyna pozna w końcu kogoś z kim postanowi się związać na przyszłość. Ale biskup chce o wszystkim decydować w jej życiu, więc o tym wyborze także. Już jako studentka Monika poznaje innego chłopca i procedura sprawdzania się powtarza. Ale tym razem chłopiec okazuje się całkowicie posłuszny biskupowi, nawet wręcz mu podległy, pochodzi z głęboko religijnej rodziny, a co ważne, jest od wielu lat członkiem grup oazowych. Dobrą opinię o nim wydało kilku krakowskich księży, w tym jego proboszcz i katecheci. Bo gdy biskup pyta…
Na piątym roku studiów Monika i wybranek biskupa Jana wzięli ślub. Uroczystość kościelna miała miejsce w wyjątkowej oprawie, a ślubu udzielił Monice sam Bp Jan Szkodoń. Rodzina nawet nie podejmowała dyskusji na ten temat, bo innej opcji nie było. Niektórzy goście weselni, w tym wspomniana już ciocia Zosia, siostra babci, zauważyli dziwne zachowanie celebransa, który nie spuszczał oczu z pani młodej. No i jego wyjątkowy ornat biskupi z napisem: „Kocham Cię”.
Także ten sam duchowny chrzcił dzieci Moniki podczas specjalnych, prywatnych uroczystości w Kościele Mariackim. Jej rodzice i babcia nie wyobrażali sobie, aby mogło być inaczej. Także biskup Jan dawał śluby jej braciom i chrzcił ich dzieci…
Ale małżeństwo z głęboko religijnym chłopcem okazało się dla Moniki nieszczęściem. W domu panowała przemoc względem jej, a przede wszystkim ich starszego syna. Coraz częściej panie z przedszkola syna sygnalizowały ślady bicia chłopca. Monika była całkowicie osaczona, tym bardziej, że mąż znalazł oparcie w „kościelnym wujku”, który stał się wręcz jego protektorem. Kiedy pewnego dnia stanęła w obronie bitego dziecka została tak sponiewierana, że straciła przytomność. Wówczas postanowiła odejść od męża i zamieszkać z dziećmi u swoich rodziców.
Opuszczony mąż wręcz szalał, bo żadna katolicka żona nie ma prawa odchodzić od swojego kościelnego męża. Także biskup Jan stanął po stronie małżonka. Monika usłyszała od hierarchy, że: „nie może odejść od męża i że jest odpowiedzialna za zbawienie jego i swoje oraz, że w Jabłonce jak chłop przywali w sobotę w oko żonie, to w niedzielę ładnie idą razem pod rękę do kościoła” (cytat z dokumentacji sprawy). Biskup był z Orawy, gdzie leży Jabłonka, to wiedział najlepiej jak jest…
Po pół roku mieszkania u swoich rodziców Monika wraca jednak do męża, bo jak twierdził biskup Jan katolicka żona musi mężowi zawsze przebaczyć. „Moniczko, trzeba przebaczyć nawet 77 razy”, mówi on dziewczynie. Ale po powrocie jest jeszcze gorzej. Mąż uznaje, że nie miała prawa, jako katolicka żona się mu sprzeciwiać, a skoro odeszła do rodziców, to jest opętana przez diabła. Wpędza żonę w poczucie winy, swojej nie zauważył… Dla dzieci powrócił stres i obawa przed biciem.
To co czytałem w tej sprawie jest tak nieprawdopodobne, że pozwolę sobie jedynie na cytat. A czytelnikom pozostawię komentarze. „Monika przebacza, tak jak biskup kazał. Ale mąż nie potrafił przebaczyć, że chciała odejść. Wieczorem, kiedy Monika zasypia, modli się przy niej na różańcu, aby złe moce nie podpowiadały jej szatańskich rozwiązań. By wzmocnić siły boskie, przynosi od znajomego księdza (nie można tu wykluczyć, że od samego biskupa Jana – dopisek mój) oleje święte. Ona budzi się w trakcie i niechcący uderza ręką w puszkę z olejami. Mąż odbiera to jako atak rozwścieczonego szatana”. Potem mąż chce odwozić Monikę do egzorcysty i wypędzać z niej szatana. Jednym słowem jakiś średniowieczny kościelny koszmar w XXI wieku…
Ale zachowanie biskupa Jana i jego cała rola w tym koszmarze też jest niejednoznaczna w świetle dokumentacji i zeznań samej Moniki. Młoda mężatka ostatecznie się rozwodzi, ale w jej katolickiej rodzinie to kolejna odsłona dramatu…
Ciąg dalszy nastąpi…
BP JAN SZKODOŃ I JEGO DZIEWICE – część IX.
Jedną z ważniejszych życiowych pasji bp Jana Szkodonia były obrazy, ale nie ich kolekcjonowanie (sam mam taką pasję od wielu lat), ale malowanie obrazów. Widziałem kilka obrazów namalowanych przez biskupa Jana z Krakowa i muszę się przyznać, że osobiście nie jestem nimi oczarowany, ale nad gustami się nie dyskutuje. Hierarcha maluje głównie wiejskie pejzaże i obrazy o tematyce religijnej, które osobiście nazwałbym raczej dewocyjnymi, ale i w tym względzie nie chcę się narzucać ze swoimi opiniami.
Kościelny artysta w biskupiej sutannie organizuje w związku ze swoimi zdolnościami okolicznościowe wystawy i wernisaże swojego malarstwa. Są na nie zapraszani znani hierarchowie kościelni, głównie krakowscy, a kard. Stanisław Dziwisz jest na nich częstych gościem honorowym, a nawet rzekomo otwierał co najmniej jedną z takich wystaw. Gośćmi na tych wernisażach bywali także często ludzi sztuki środowisk twórczych Krakowa, lokalni politycy i samorządowcy oraz znani ludzie nauki i kultury, jak to w Krakowie. Wszyscy zachwyceni i pełni wdzięczności za osobiste zaproszenie od znanego biskupa, ale po wystawie dyskretnie komentujący obrazy biskupa Jana jako zwykły kicz. Więc osobiście nie wiem jak jest naprawdę z tym biskupim malarstwem, sam pozostanę przy swoim zdaniu. Państwa odsyłam zaś do Internetu, gdzie zdjęć z tych wystaw i wernisaży malarstwa Jego Ekscelencji jest wiele. Oceńcie więc Państwo te obrazy sami. Zdjęcie dołączone przeze mnie do tego wpisu, pochodzi z jednej tego typu wystaw malarstwa biskupa Jana Szkodonia.
Także sama Monika i jej rodzina dostąpiła zaszczytu bezpośredniego kontaktu z malarstwem biskupa Jana. Kiedy kontakty towarzyskie pomiędzy rodzicami Moniki, a biskupem się zacieśniły na dobre, hierarcha przywoził ze sobą sztalugi, farby i malował swoje obrazy także w domu rodzinnym Moniki. Wzruszające…
Monika została wyróżniona i to w sposób szczególny, efektem talentu krakowskiego hierarchy. Aby przekonać młodą dziewczynę do roli jaką rzekomo w jej życiu przewidział dla niej sam Bóg, Jego Ekscelencja namalował Monice specjalny obraz, tylko dla niej. Był to obraz Matki Boskiej Sprzątającej… Wiele szokujących mnie spraw słyszałem o kulcie maryjnym w tym katolickim kraju, ale jak widać nigdy nie przestanę się dziwić, a sama teologia w wykonaniu naszych polskich hierarchów nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa. Obraz biskupa Jana przedstawiał Matkę Boską, która w pozycji klęczącej trzyma w ręku szmatę i zmywa brudną podłogę, a nad nią stoi sam Jezus. Czysta teologia maryjna, po polsku…
Zapewne zadajecie sobie Państwo w tym momencie istotne pytanie, co Monika i jej rodzina zrobili z tak głęboko religijnym w swojej treści prezentem od biskupa Jana. Otóż Matka Boska Sprzątająca w swojej biskupiej wizji zawisła nad łóżkiem Moniki i zapewne nad nią czuwała przez długie lata. Ale chyba nie do końca skutecznie…
Ciąg dalszy nastąpi…
Andrzej Gerlach