Andrzej Gerlach. Grzech w diecezji tarnowskiej.Część 17 i 18

GRZECH W DIECEZJI TARNOWSKIEJ – część XVII.

Ponieważ z powodów ode mnie niezależnych byłem zmuszony zająć się na moim profilu innymi, bardziej pilnymi tematami, pozostawiłem temat „Grzechu w diecezji tarnowskiej” niedokończony. Ale w ostatnią sobotę spotkałem się twarzą w twarz z obecnym ordynariuszem tarnowskim, przy grobie mojego starego przyjaciela i też historyka Kościoła, ks. prof. Adama Nowaka (sędziwy profesor dożył 93 lat, więc bez przesady mogę go nazywać swoim „starym przyjacielem”) i kiedy Jego Ekscelencja na mnie spojrzał, zobaczyłem w jego oczach wyrzut, że przerwałem mój cykl i zająłem się jakimś rzymskim kardynałem (kard. Giovanni Angelo Becciu), więc jako wierny syn Kościoła, a tym samym posłuszny diecezjanin Księdza Biskupa, szybko poprawiam swój oczywisty błąd i wracam do naszego cyklu. A tym samym do osoby Jego Ekscelencji.

Przypominam zatem, że to właśnie w dniu 12 maja 2012 roku, została ogłoszona bulla nominacyjna papieża Benedykta XVI o mianowaniu bp Andrzeja Jeża nowym ordynariuszem tarnowskim. A więc kiedy w dniu 10 czerwca 2013 roku, wydany został dekret skazujący ks. Stanisława P. na liczne kary kanoniczne wynikające z jego wieloletnich zachowań pedofilskich, w tym na 10 letni zakaz sprawowania sakramentów świętych, zakaz publicznego odprawiania Mszy św., z wyjątkiem Domu Księży Emerytów w Tarnowie, gdzie skazany ksiądz miał przebywać w odosobnieniu, bezwzględny i dożywotni zakaz pracy z dziećmi i młodzieżą, zakaz pełnienia jakichkolwiek funkcji kościelnych oraz nakaz poddania się obowiązkowej terapii, to przestrzeganie tego dekretu, jak rozumiem, spadło wówczas na barki nowego ordynariusza i jego kurialnych współpracowników. A może się mylę?

Chyba jednak się nie mylę, tym bardziej, że w dniu 16 lipca 2013 roku, wspomniany dekret sądowy został ostatecznie zatwierdzony przez Kongregację Nauki Wiary, więc tym bardziej miejscowy ordynariusz i jego urzędnicy kurialni byli zobowiązani do przestrzegania wyroku zatwierdzonego przez Stolicę Apostolską.

I tak było, przez pierwsze miesiące po uprawomocnieniu się dekretu skazującego księdza pedofila – recydywisty. Szkoda tylko, że jedynie do czasu, gdy kurz skandalu unosił się nad całą diecezją tarnowską, kurią biskupią i Domem Księży Emerytów w Tarnowie. Ale kurz szybko upadł i ks. Stanisław P. szybko powrócił do swoich dawnych przyzwyczajeń, nieprawdaż?

I tu mała uwaga. Kto nie wie czym jest Dom Księży Emerytów w Tarnowie, to zapewne nie zdaje sobie sprawy, że to takie specjalne miejsce w diecezji, gdzie z jednej strony przebywają tam starsi i niedołężni księża diecezjalni, ale także ci, których z różnych względów kuria tarnowska pragnie skutecznie izolować od otoczenia. I tak było od wielu lat, począwszy od odległych czasów bp Jerzego Ablewicza (1919 – 1990), który jeszcze w czasach Polski Ludowej podjął decyzje o wybudowaniu tej placówki.

Zajmuje się diecezją tarnowską od lat i mogę wymienić dziesiątki księży, którzy z takich czy innych względów, także wbrew ich woli, zostali skierowani do Domu Księży Emerytów w Tarnowie. Placówka jest położona na skraju miasta, w dyskretnym i mocno zalesionym miejscu, z dala od wścibskich oczu i jest idealnym miejscem pobytu zarówno dla starszych, schorowanych jak i niedołężnych kapłanów. Jest także wyjątkowym miejscem pobytu dla wszystkich tych, których chce się skutecznie izolować. Jako stosunkowo częsty bywalec w tym miejscu, mogę wiele napisać także o tym jak to miejsce zmieniało się przez ostatnie lata. Ale o tym napiszę więcej może przy innej okazji.

Kluczowym słowem w tym co napisałem wcześniej o tej placówce, jest słowo „chce się” izolować. Bowiem wielu kapłanów do ostatnich dni swojego życia było tam skutecznie izolowanych, od dotychczasowego otoczenia, własnej rodziny, byłych parafian, kochanek, kochanków, własnych dzieci, ale także od alkoholu, narkotyków i tak dalej. Niezwykle skutecznie izolowanych, a decydowała o tym zawsze tarnowska kuria biskupia.

A jak to było zatem, przez ostatnie siedem lat, w wypadku skazanego na izolację pedofila – recydywisty ks. Stanisława P.? Czy Ordynariusz Tarnowski i jego urzędnicy kurialni przestrzegali zasad wynikających z dekretu zatwierdzonego przez Stolicę Apostolską wobec tego kapłana zwyrodnialca?

To teraz zadam publicznie temu Biskupowi i jego urzędnikom, kilka istotnych w tej sprawie pytań:

1. Czy od czerwca 2013 roku, ks. Stanisław P. opuszczał Dom Księży Emerytów w Tarnowie, a tym samym naruszał warunki nałożonego na niego dekretu?

2. Czy od czerwca 2013 roku, skazany kapłan odprawiał Mszę św., udzielał sakramentów świętych i głosił publicznie Słowo Boże, a tym samym naruszał warunki nałożonego na niego dekretu?

3. Czy od czerwca 2013 roku, skazany ksiądz – pedofil, udawał się na publiczne pielgrzymki, na terenie kraju, a także poza jego granicami, w których uczestniczyły osoby świeckie, w tym osoby nieletnie, co stało z jawnej sprzeczności z warunkami dekretu nałożonego na tego kapłana przez miejscowy sąd biskupi i Stolicę Apostolską?

4. Skoro kuria biskupia musi wyrazić zgodę na każdorazowy wyjazd kapłana na pielgrzymkę, poza diecezję, a tym samym poza granicę kraju, to kto wyraził taką zgodę ks. Stanisławowi P., skoro stanowiło to jawne naruszenie postanowień dekretu skazującego tego kapłana, wydanego w czerwcu 2013 roku?

5. Czy potencjalne łamanie tych wszystkich postanowień dekretu nałożonego na księdza diecezji tarnowskiej przez sądową instancję kościelną i zatwierdzonego przez Kongregację Nauki Wiary, przez Biskupa Ordynariusza i jego współpracowników z tarnowskiej kurii biskupiej, nie stanowi jawnego lekceważenia postanowień Stolicy Apostolskiej przez tegoż Ordynariusza Tarnowskiego i jego urzędników kurialnych?

Znany wszystkim Państwu kapłan archidiecezji krakowskiej, ks. Tadeusz Isakowicz – Zalewski, poruszył kilka tygodni temu ten problem na swoim blogu, powołując się na zdjęcia z pielgrzymek w których miał brać udział tarnowski kapłan – pedofil. I to zdjęć na których rzekomo uwieczniony jest on z osobami nieletnimi.

Zostawiając jednak wpis na blogu ks. Tadeusza, stawiam te pytania publicznie swojemu Ordynariuszowi. Stawiam je i oczekuję na nie wyczerpujących odpowiedzi. Mam nadzieję, że oczekują ich także nie tylko czytelnicy mojego profilu, ale także wierni diecezji tarnowskiej i miliony katolików w całym kraju.

Ale postawione przeze mnie pytania nie zamykają ostatecznie kwestii „grzechu w diecezji tarnowskiej”, gdyż sprawa ks. Stanisława P. i skandalu jaki temu towarzyszy od lat, ma jeszcze wiele innych wątków.

Ciąg dalszy nastąpi…

 

 

 

GRZECH W DIECEZJI TARNOWSKIEJ – część XVIII.

Dzisiejszy wpis muszę poświęcić pewnej kwestii spornej, z punktu widzenia od lat rozgrywającego się dramatu pedofilii w tarnowskim Kościele moim zdaniem nieistotnej, ale jak się okazuje, dla niektórych obrońców dobrego imienia tej kościelnej instytucji, sprawy wręcz fundamentalnej.

Otóż w części drugiej tego cyklu o diecezji tarnowskiej, pisanej w dniu 25 sierpnia 2020 roku, pisząc o ks. Stanisławie P., jeszcze w czasach gdy był on młodym księdzem w tejże diecezji, napisałem, że w 1990 roku, został on przeniesiony na wikarego do parafii w Gręboszowie. Faktycznie został on wówczas przeniesiony do parafii w Mędrzechowie. Pomyliłem dwie parafie leżące nad Wisłą, na tak zwanym Powiślu Dąbrowskim. Nie wiem z czego wynikał ten błąd, być może z mojego przemęczenia. Sprawdziłem swoje archiwa raz jeszcze i rzeczywiście, pomyliłem parafie.

Ktoś powie, że to nieistotne, bo większość czytelników nawet tego nie zauważyła. Pewnie tak. Ale niestety, ten błąd wywołał prawdziwą burzę, a nawet gorliwi obrońcy dobrego imienia diecezji zagrozili mi daleko idącymi konsekwencjami prawnymi

Oczywiście, nastąpił na mnie atak, że jestem „niewiarygodny jako historyk”, że szkaluję „uczciwych księży pracujących w tejże (czyli gręboszowskiej) parafii. I że „skoro popełniam takie błędy to wszystko co pisze w tej sprawie także budzi poważne wątpliwości”.

Więc po kolei. Parafie pomyliłem i to teraz nie tylko poprawiłem, ale także przyznałem się do swojego błędu.

Czy jestem wiarygodny jako historyk? Nie wiem. Staram się zawsze weryfikować swoje źródła w miarę swoich możliwości i pisać rzetelnie to co myślę. Ocenę swojej pracy pozostawiając czytelnikom.

Czy szkaluję w ten sposób publicznie księży z gręboszowskiej parafii? Moim zdaniem nie. Chociaż zdewociałym obrońcom tej parafii chciałbym zwrócić uwagę, że chociaż nie pracował w tej parafii ks. Stanisław P., to pracowali inni. Znam tę parafię wyjątkowo dobrze i znam wiele afer związanych z Gręboszowem i z wioskami do niej należącymi. Znam afery związane także z księżmi pochodzącymi z tej parafii, z których tak jesteście dumni, więc nie prowokujcie mnie to szczerości, bo jak mnie bardzo sprowokujecie, to napiszę co wiem, dołączę do tego dokumenty, a wtedy zaboli… Mocno zaboli. Także w kontekście osoby, którą teraz próbujecie tak usilnie wynieść na ołtarze. Więc jak parafianie z Gręboszowa, macie się za lepszych od parafian z Mędrzechowa, to mogę was chętnie sprowadzić na ziemię.

Piszę w tym cyklu o prawdziwym dramacie, rozgrywającym się w niejednej parafii i dotyczącym niejednego dziecka z tejże diecezji. Jeżeli to do Was nie trafia, a widzicie największy problem w mojej ewidentnej, ale niezamierzonej pomyłce, to chyba już nic nie jest w stanie do Was dotrzeć i wstrząsnąć Wasza wrażliwością.

A na koniec kilka słów do pewnego księdza z tarnowskiej kurii biskupiej, także obrońcy dobrego imienia Gręboszowa i całej diecezji tarnowskiej, oraz znawcy mojej nierzetelności warsztatowej, który o całym moim profilu na Facebooku wyraził się publicznie, że „to kościelna pornografia”. Drogi Księże, nie jestem widać znawcą pornografii tak jak Przewielebny Ksiądz, więc trudno mi z Księdzem wchodzić w jakąś głębszą polemikę w tym względzie. Ale muszę Księdzu równocześnie podziękować, i czynie to dziś publicznie, że ujawnił mi Ksiądz istnienie czegoś tak zaskakującego jak „pornografia kościelna”. I znowu chylę przed Przewielebnym Księdzem nisko głowę, bo w tym względzie widzę w osobie Księdza, prawdziwego fachowca. W przyszłości liczę na kolejne, równie merytoryczne i jak sądzę płynące z kapłańskiego i zatroskanego serca uwagi, pod adresem moich wpisów, a gdyby Ksiądz wyraził tylko chęć wypowiedzenia ich, chociażby w obecności i w gabinecie Tarnowskiego Ordynariusza, to chętnie wezmę udział w takim spotkaniu. Chętnie dowiem się także, czy Nasz Pasterz Diecezji zna pojęcie „kościelnej pornografii”. Póki co zapewniam o swojej pamięci w modlitwie.

A wszystkich pozostałych Państwa czytelników, którzy zauważą w przyszłości ewentualne błędy merytoryczne w moich wpisach, proszę o ich życzliwą korektę. I zapraszam jak zawsze do czytania kolejnych odsłon „grzechów w diecezji tarnowskiej”.

Ciąg dalszy nastąpi…

P.S.

A w załączniku kościół parafialny w Mędrzechowie. Mam nadzieję, że tym razem się nie pomyliłem.

 

 

Andrzej Gerlach