Andrzej Gerlach. Grzech w diecezji tarnowskiej. Część 19 i 20
GRZECH W DIECEZJI TARNOWSKIEJ – część XIX.
Inspiracją do dzisiejszego wpisu stały się, obserwowane przeze mnie od lat, mimy i gesty ordynariusza tarnowskiego, bp Andrzeja Jeża (rocznik 1963). I muszę się Państwu przyznać, że kiedy mój dawny kolega i przed wielu laty proboszcz parafii mojego zamieszkania, a obecnie ordynariusz tarnowski, wykonywał kiedyś takie gesty i mimy, to ja dałem się, podobnie jak wielu naszych wspólnych znajomych, nabrać na te teatralne gesty i słowa. Dzisiaj już niewielu z nas daje się na nie jeszcze nabierać, choć nadal je analizujemy i wspólnie często omawiamy. Jeden z naszych kolegów, do tego wpływowy ksiądz i profesor uniwersytecki, powiedział ostatnio, że gdyby mierzono pobożność diecezji minami i gestami ich ordynariuszy, to diecezji tarnowskiej żadna inna w kraju by nie przebiła. I to niewątpliwie prawda.
Pamiętam, że podczas jednego z wykładów dotyczących tarnowskich ordynariuszy z lat 1786 – 1990, zaraz po ogłoszeniu w maju 2012 roku nowej nominacji papieskiej na biskupa tarnowskiego, zostałem zapytany co sądzę o obecnym ordynariuszu. I pamiętam jak byli zszokowani moi studenci, gdy im powiedziałem, że bardzo się cieszę z tej nominacji, gdyż wreszcie diecezja tarnowska doczekała się po tylu latach ordynariusza wierzącego w Boga. I tu zrobiłem długą wyliczankę dotychczasowych ordynariuszy, począwszy od czasów cesarza Józefa II Habsburga, pokazując osłupiałym słuchaczom, że wierzący ordynariusz na tronie tarnowskim był rzadkością. Czy teraz też bym tak powiedział o obecnym rządcy diecezji tarnowskiej?
Po wybuchu afery pedofilskiej z udziałem ks. Stanisława P., rzecznik obecnego bp Andrzeja Jeża, ks. dr Ryszard Nowak wydał kolejny oficjalny komunikat prasowy w którym czytamy między innymi:
„PRAGNIEMY JEDNAK ZAPEWNIĆ, ŻE ZARÓWNO SPRAWA ZGŁOSZONA W 2010, KTÓRA BYŁA PRZEDMIOTEM PROCESU ZAKOŃCZONEGO W ROKU 2013, JAK I WSZYSTKIE PÓŹNIEJSZE SPRAWY BYŁY I SĄ PODEJMOWANE ORAZ PROWADZONE Z WIELKĄ DBAŁOŚCIĄ I NALEŻYTYM WYCZUCIEM NA DOBRO POKRZYWDZONYCH”.
Otóż po pierwsze. Czy wyrazem tej biskupiej i kurialnej „wielkiej dbałości o dobro pokrzywdzonych” jest stała procedura w sądzie biskupim, polegająca na przysięganiu na krzyż przez wykorzystaną seksualnie osobę nieletnią, że ofiara zachowa wszystko co zostanie tam powiedziane w pełnej tajemnicy przed kimkolwiek w przyszłości? Prowadziłem przez ostatnie lata wiele rozmów z takimi skrzywdzonymi osobami i wszystkie mi potwierdziły, że taką przysięgę składały i dlatego obawiają się teraz mówić o tym, aby jej nie złamać. Czy ten robiący tak bogobojne miny i gesty hierarcha nie uważa, że jest to swoiste kneblowanie ofiar przez instytucje Kościoła, przed światem zewnętrznym?
Po drugie. Czy formą „należytego wyczucia na dobro pokrzywdzonych” ofiar seksualnego rozpasania kleru, jest chociażby wykorzystanie ubóstwa tych ofiar, aby za pomocą stosunkowo małej kwoty pieniędzy, nakłonić ofiarę nie tylko do pisemnego zrzeczenia się w przyszłości ewentualnych roszczeń prawnych i finansowych względem zarówno samego sprawcy jak i diecezji do której sprawca należy? Czy zatem prawdą jest, że Pan Andrzej, przed laty nieletnia ofiara dewiacji ks. Stanisława P., otrzymał w wyniku sugestii władz diecezji tarnowskiej kwotę 5000 dolarów, a w zamian za to został zobowiązany przez kurialnych prawników do napisania pisemnego oświadczenia, że nie rości sobie w przyszłości, względem diecezji tarnowskiej i samego ks. Stanisława P. żadnych ewentualnych pretensji, a nawet wyraża życzenie, aby ks. Stanisław P. został przywrócony do pełnienia posługi kapłana? Czy prawdą jest, że właściciel tej pobożnej miny, podobnie jak jego poprzednik TW „Dąbrowski”, osobiście spotykał się w tej sprawie kilkakrotnie z Panem Andrzejem? Według moich informacji, pochodzących bezpośrednio z tarnowskiej kurii biskupiej, do takiego spotkania doszło ostatnio w 2019 roku. Rozumiem, że Jego Ekscelencja nie ma sobie w tym względzie nic do zarzucenia. Przynajmniej tak to można odczytać z tych min i gestów.
Wzniosłe do Boga miny i pobożne gesty można łatwo wyćwiczyć, ale nadchodzą Księże Biskupie coraz gorsze czasy dla kłamstwa, hipokryzji i obłudy. Ludek Boży, nawet w takiej diecezji jak tarnowska, staje się coraz mniej wrażliwy na takie teatralne gesty. Coraz bardziej ocenia swoich pasterzy po ich czynach, a nie po pustych gestach i słowach. I jest coraz mniej skłonny słuchać, ulubionych przez Jego Ekscelencję starych i ciągle powtarzanych opowieści o atakowanym przez wszelkie siły zła Kościele, którego Ksiądz Biskup tak skutecznie broni. Dzisiejszy Kościół, to nie atakowana zewsząd twierdza, ale wspólnota ludzi głęboko wierzących, którzy poszukują prawdziwych i godnych pasterzy oraz liderów na miarę papieża Franciszka i naszych czasów. Więc być może warto się nad tym głęboko zadumać, bo w przeciwnym razie pozostanie Księdzu Biskupowi jedynie przećwiczyć nowe gesty i miny przed kurialnym lustrem.
A do wspomnianego już komunikatu prasowego Rzecznika Księdza Biskupa jeszcze powrócimy, bo…
Ciąg dalszy nastąpi…
GRZECH W DIECEZJI TARNOWSKIEJ – część XX.
Dzisiejszy wpis napisało samo życie. Kilka godzin temu zmarł rezydent w Domu Księży Emerytów w Tarnowie, ks. Józef Grabowski, rocznik 1935, o którym pisałem w swoim wpisie w dniu 25 sierpnia 2020 roku, w drugiej części tego cyklu, w kontekście pedofila ks. Stanisława P. Zmarły dziś kapłan to od wielu lat emerytowany proboszcz parafii w Mędrzechowie, w której od 1990 roku pracował jako wikary ten kościelny deprawator dzieci i młodzieży.
Ks. Józef Grabowski do parafii w Mędrzechowie przybył w 1974 roku i pracował w niej długie lata jako wikariusz. Dopiero w 1983 roku został proboszczem w mędrzechowskiej parafii. W 2005 roku przeszedł na emeryturę. Ponieważ z Kupienina, który należał kiedyś do tej parafii, pochodził mój kolega, długoletni pracownik Kongregacji Nauki Wiary, potem ordynariusz radomski, a następnie przewodniczący Papieskiej Rady do Spraw Duszpasterstwa Służby Zdrowia, abp Zygmunt Zimowski, podniósł on swojego dawnego proboszcza do godności Kanonika Honorowego Kapituły Katedralnej w Radomiu.
Powodem śmierci Księdza Kanonika był prawdopodobnie koronawirus. Od pewnego czasu podejmowałem próby skontaktowania się ze zmarłym dziś kapłanem, gdyż w kontekście sprawy ks. Stanisława P., którego losy poznaliście Państwo na moim profilu, miałem do ks. Józefa Grabowskiego wiele pytań. Władze diecezji tarnowskiej i dyrekcja Domu Księży Emerytów w Tarnowie zrobili wiele, abyśmy ze zmarłym w dniu dzisiejszym Księdzem Kanonikiem nie zamienili ani słowa. Chichotem losu jest fakt, że prawdopodobnie w tym samym domu, rezydentem od lat jest także sam ks. Stanisław P., dawny współpracownik ks. Józefa Grabowskiego. Jak się Państwo domyślacie, kontakt z nim to także obecnie prawdziwe wyzwanie. I to nie tylko dla mnie.
Ale obecna pandemia koronawirusa i świadome działania władz diecezji tarnowskiej nie ułatwia zadania żadnemu historykowi, który bada dzieje tej diecezji, zwłaszcza takiemu badaczowi, któremu zależy na odkryciu prawdy, a nie wygodnej dla władz diecezji tarnowskiej wersji zdarzeń.
A skoro już jesteśmy przy obecnej pandemii, która wyraźnie narasta w całym kraju, to chciałem zwrócić uwagę na jej wyjątkowe natężenie w samej diecezji tarnowskiej. Co ciekawe, ilość zachorowań w najbardziej „pobożnych” regionach tej diecezji jest wręcz mocno zastanawiająca. Nowy Sącz i okolice, Grybów, Limanowa czy Dąbrowa Tarnowska to prawdziwe gorące miejsca na mapie rozwoju tej pandemii w diecezji tarnowskiej. I jak teraz wytłumaczyć masowo chorującym wiernym i rodzinom, żegnających w dramatycznych okolicznościach swoich zmarłych, że te „konsekrowane kapłańskie ręce nie zarażają”, że „ratunkiem przed pandemią jest komunia święta i woda święcona”. Coś wam Panowie te teorie nie wypaliły. A może Pan Bóg chce was w ten sposób nauczyć większej pokory i szacunku do wiedzy i nauki.
Ale pandemia koronawirusa wpędza ostatnio masowo do grobu także księży diecezji tarnowskiej. Śledzę statystyki tej diecezji od początków jej istnienia, czyli od blisko 250 lat. Takiego okresu pogromu nie było nawet w okresie wojen, które przetoczyły się przez tę diecezję.
W ostatnich latach statystycznie umierało w tej diecezji około 12 – 15 kapłanów rocznie, czyli dochodziło mniej więcej do jednego pogrzebu miesięcznie. Obecnie nie ma prawie dnia bez pochówku, a w ostatni poniedziałek było aż pięć pogrzebów księży diecezji tarnowskiej. Zmarły dziś ks. Józef Grabowski to 36 kapłan tej diecezji, którego pochowano w tym roku.
Nie wiemy jak rozwinie się dalej pandemia koronawirusa i ilu księży diecezji tarnowskiej rozstanie się z tym światem do końca tego roku, ale o grzechu panującym od dawna i rozwijającym się w tej diecezji jak pandemia, napiszemy jeszcze wiele razy.
Ciąg dalszy nastąpi…
Andrzej Gerlach