Andrzej Gerlach. Grzech w diecezji tarnowskiej. Cześć 9 i 10

GRZECH W DIECEZJI TARNOWSKIEJ – część IX.

W 2013 roku zapadł w sprawie ks. Stanisława P. wyrok skazujące, a o jego konsekwencjach prawnych pisałem w poprzednim odcinku. Wyrok został zatwierdzony przez Stolicę Apostolską i winien zostać natychmiast wcielony w życie. Zapytacie pewnie Państwo dlaczego dopiero w 2013 roku, doszło do tych ostatecznych, jak się wówczas wydawało, rozstrzygnięć. Otóż powód jest moim zdaniem jeden. A na imię mu Franciszek, papież Franciszek.


Od początku tego pontyfikatu papież nie pozostawił złudzeń co do nowych reguł, które wówczas zostały wprowadzone w Kościele Powszechnym. Świadome chronienie grzechu pedofilii przez biskupów w swoich diecezjach, będzie się odtąd kończyło usuwaniem tych hierarchów z urzędów. I to bez względu na dotychczasowe zasługi czy osiągnięte godności. Papież nie tylko to mówił, ale także wcielał w życie. Wszystkim czytelnikom zwracam uwagę na długą listę biskupów, arcybiskupów, a nawet kardynałów, którym papież Franciszek „podziękował” w ten sposób za współpracę.

 

Zajmę się kiedyś tym tematem i opiszę najciekawsze przypadki, a tymczasem zwrócę uwagę Państwa na bardzo istotny fakt, jakim jest bezpardonowy atak tych nieprzychylnych papieżowi środowisk na niego. Często bezrefleksyjnie powielamy w obiegu internetowym niesprawdzone informacje o tym papieżu, wypuszczane przez skrajne i nieprzychylne mu środowiska kościelne, a powinniśmy sobie zadać pytanie czy te informacje to nie jest manipulacja, aby całkiem zdyskredytować tego papieża. „Lewak”, „Antychryst”, a nawet pedofil. Zanim klikniemy w klawiaturę i poślemy jakąś informacje w świat, odpowiedzmy sobie na pytanie: „Który dotychczasowy papież zrobił tyle w kwestii usuwania pedofilów i ich obrońców z kręgów kościelnych, co ten papież?” A przecież usuwa nawet tych, a właściwie głównie tych, których nominował święty papież z Krakowa.


Zrozumieli to także biskupi w diecezji tarnowskiej i urzędnicy tutejszej kurii i dlatego od wiosny 2013 roku, proces karny ks. Stanisława P., który rozpoczął się w 2010 roku przed tarnowskim sądem biskupim, nagle wyraźnie przyspieszył.
I dlatego po zapadłym prawomocnym wyroku sądu biskupiego, przez pierwsze miesiące po procesie wydawało się, że 57-letni wówczas ks. Stanisław P., resztę swojego życia spędzi w Domu Księży Emerytów w Tarnowie, przy ulicy Pszennej 7, gdzie nie będzie już nigdy żadnym zagrożeniem dla dzieci i młodzieży.


Teraz kilka uwag na temat samego Domu Księży Emerytów i jego najbliższego otoczenia. To przepiękny obiekt wybudowany na skraju miasta, na przepięknej i olbrzymiej działce, ulokowany w dyskretnym i cichym miejscu, otoczony wielką ilością zieleni, starych drzew i nastrojowych miejsc do ewentualnych spacerów. Budynek posiada wiele skrzydeł na których znajduje się szereg dwupokojowych apartamentów w których mieszkają księża emeryci, renciści i ci młodzi kapłani, których najczęściej z powodów moralnych, kuria biskupia izoluje w ten sposób od środowiska, a także ich własnych rodzin.

 

Zapytacie Państwo ilu jest takich księży w tej diecezji? Teraz około pięćdziesięciu, choć ta liczba często się zmienia. Obecnie całość tego obiektu została niezwykle rozbudowana i co stwierdzam z niepokojem, wzrasta także liczba tych młodych kapłanów. Jeszcze nigdy w historii tej instytucji nie przebywało tam tylu młodych dewiantów, alkoholików czy osób, które władze diecezji tarnowskiej pragną za wszelką cenę odizolować od świata zewnętrznego, także od mediów…


Ponieważ jestem tam stosunkowo często to dodam, że w centralnej części obiektu znajduje się prywatna kaplica (zdjęcie tej kaplicy dołączam do tekstu) o rozmiarach porównywalnych z niejednym kościołem w diecezji. I jeszcze jedno. Standard całego wyposażenia. Nowoczesne zaplecze kuchenne, ilość personelu zakonnego i świeckiego, trudny nawet do porównania z jakimkolwiek domem pomocy społecznej w mieście czy powiecie. I wszystko, włącznie z apartamentami mieszkalnymi księży, wyłożone marmurami, których nie powstydziłaby się żadna świątynia w tym kraju.


Duchowni mieszkańcy tego obiektu tam mieszkają, ci chorzy są tam rehabilitowani, dużo spacerują po wewnętrznym ogrodzie lub po najbliższej okolicy. Ponadto często i namiętnie grają w karty i to na tak wysokie stawki, że moje wynagrodzenie czy emerytury lub renty większości z Państwa, prawdopodobnie dyskwalifikowałyby nas już na starcie. Przypomina to często sceny niemal jak z filmów gangsterskich czy karcianych rozgrywek w kasynach czy z innych miejsc hazardu. Byłem wielokrotnym światkiem takich sytuacji, gdy czekałem na rozmowę z jakimś lokatorem tego obiektu. Dlaczego o tym piszę? Z prostego powodu. Aby przybliżyć wszystkim czytelnikom nie tylko samo to miejsce, ale i jego klimat. Miejsce do którego miał w 2013 roku trafić także ks. Stanisław P.


Nad całością tego obiektu przez ostatnie lata dyskretnie czuwał jego dyrektor, ks. Andrzej L., rocznik 1962, kolega z rocznika święceń obecnego ordynariusza tarnowskiego, bp Andrzeja J., co będzie miało pewne znaczenie w kolejnych odsłonach tego cyklu. Ksiądz dyrektor miał także przestrzegać procedur izolacji tych spośród księży, którzy trafili do administrowanego przez niego obiektu w wyniku wyroków sądu biskupiego lub „zsyłek” samego ordynariusza.


Czy czuwał? Nie wiem, ale wiem niewątpliwie, że po pewnym czasie, gdy cała afera związana z ks. Stanisławem P. ucichła, sam skazany na dziesięć lat zakazu kontaktu z dziećmi i młodzieżą kapłan, zakaz ten systematycznie łamał. Jego osobisty udział w pielgrzymkach, w tym także tych zagranicznych, odprawianie Mszy Św. poza obiektem Domu Księży Emerytów w Tarnowie, udzielanie „pomocy” duszpasterskiej zaprzyjaźnionym księżom w diecezji, to tylko te nieliczne przykłady na permanentne łamanie nie tylko wyroku tarnowskiego sądu biskupiego, ale także Stolicy Apostolskiej. Opisuje ten proceder na swoim blogu ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski, powołując się przy tym na liczne zdjęcia publikowane z tych wydarzeń w internecie.


Czy zatem władze diecezjalne mogły o tym nie wiedzieć? Pytanie pozostawiam bez odpowiedzi, jako niemal retoryczne. Bo skoro na każdy wyjazd na zagraniczną pielgrzymkę zgodę każdemu księdzu musi wyrazić każdorazowo kuria biskupia, jak również na każde dodatkowe zatrudnienie w jakiejkolwiek parafii, na każdą aktywność poza miejscem zamieszkania i tak dalej, to odpowiedź na zadane pytanie może być tylko jedna.


Kilka dni temu, dotychczasowy długoletni dyrektor Domu Księży Emerytów w Tarnowie, został mianowany proboszczem w parafii pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Krynicy – Zdroju, gdzie zastąpił dotychczasowego tamtejszego proboszcza, ks. Bogusława S., który po 18 latach pracy w Krynicy – Zdroju został awansowany na bardziej dochodową posadę w Tarnowie. A pamiętacie Państwo, gdzie i do kogo trafił, po powrocie z Podola na Ukrainie, ks. Stanisław P. w 2008 roku? To oczywiście jedynie przypadek, zbieg okoliczności lub Palec Boży. O podobnych przypadkach, zbiegach okoliczności i Palcach Bożych jeszcze pewnie Państwo przeczytacie nie raz na moim profilu, gdyż…


Ciąg dalszy nastąpi.

 

 

 

GRZECH W DIECEZJI TARNOWSKIEJ – część X.

 

W mediach ogólnopolskich, ale i w tych lokalnych, pojawia się coraz więcej artykułów na temat ukrywania pedofilów w sutannach w diecezji tarnowskiej, za czasów gdy ordynariuszem tej diecezji był obecny metropolita katowicki, abp Wiktor Skworc (rocznik 1948). To bardzo dobrze, że media zajęły się tym tematem i nie zamierzają go odpuszczać, ale żadne znane mi media nie podjęły tematu, że problem ukrywania seksualnych kościelnych dewiantów to nie tylko problem samego byłego ordynariusza tarnowskiego. Nikt jakoś nie zauważył, albo nie chciał zauważyć, że w związku z artykułami o problemie ukrywania pedofilii wśród tarnowskiego kleru, przysłowiowy „blady strach” padł także na innych hierarchów tej diecezji, a także wielu hierarchów z innych diecezji, którzy pochodzą z diecezji tarnowskiej.


Wina ordynariusza bp Wiktora Skworca jest poza wszelką dyskusją, ale przecież ten biskup zabiegał od dawna o awans i powrót do swojej macierzystej diecezji i kiedy metropolita katowicki, abp Damian Zimoń przeszedł w 2011 roku na emeryturę, ordynariusz tarnowski spełnia swoje kolejne marzenie i zajmuje jego miejsce. Wraca do swojej dawnej diecezji z której wyszedł księdzem i ekonomem, a powrócił do niej jako arcybiskup i metropolita.


Jego miejsce przez pierwsze miesiące, w charakterze administratora diecezji, zajął bp Wiesław Lechowicz (rocznik 1962), który bardzo liczył, że bulli papieskiej z jego nominacją na ordynariusza tarnowskiego, to tylko kwestia czasu. Tym bardziej, że jego nazwisko znajdowało się na ternie w Rzymie, a w nuncjaturze prowadzono proces informacyjny w tej sprawie. Ale przyszedł długo oczekiwany dzień 12 maja 2012 roku i nowym ordynariuszem tarnowskim został jego przyjaciel, od tego dnia należałoby pisać dotychczasowy przyjaciel, bp Andrzej Jeż (rocznik 1963). Obaj panowie byli dotychczas najbliższymi współpracownikami bp Wiktora Skworca, początkowo jako wykładowcy w miejscowym seminarium duchownym, a później ks. Wiesław Lechowicz jako jego rektor, a ks. Andrzej Jeż jako proboszcz dwóch znaczących parafii w diecezji. Ale obaj za tę długoletnią wierność i oddanie ordynariuszowi otrzymali sakry biskupie.

 

Bp Wiktor Skworc nie tylko „przepchnął” ich kandydatury w Rzymie, ale także sam ich osobiście konsekrował. Ks. Wiesław Lechowicz został mianowany biskupem tytularnym i pomocniczym tarnowskim w dniu 22 grudnia 2007 roku, a bp Wiktor Skworc konsekrował go w dniu 16 lutego 2008 roku w tarnowskiej Bazylice Katedralnej. W wypadku ks. Andrzeja Jeża nominacja została ogłoszona w dniu 20 października 2009 roku, a sakrę otrzymał także od bp Wiktora Skworca w dniu 28 listopada 2009 roku w Bazylice Św. Małgorzaty w Nowym Sączu.

 

Ponieważ często takie rzeczy się szybko zapomina, szczególnie gdy dotychczasowemu protektorowi „grunt pali się pod nogami”, czego przykładem jest ostatnio chociażby krakowski specjalista od „tęczowej zarazy”. Aby moi tarnowscy koledzy biskupi nie zapomnieli komu to zawdzięczają, że są biskupami, to do wpisu dołączam ważne zdjęcia z tych kościelnych uroczystości. Sam byłem świadkiem tych wydarzeń, więc jako historyk i kolega nominatów, mam chyba prawo to przypomnieć. A przypominać warto, bo najważniejsze w dzisiejszym wpisie są właśnie daty… Te wszystkie podawane tu daty, uważni czytelnicy tego cyklu, niech nałożą sobie na znane im już daty dotyczące wszystkich wydarzeń związanych ze sprawą i życiem ks. Stanisława P. To jest istotny klucz do całej zagadki.


Ale kiedy do diecezji tarnowskiej przyszedł w 1998 roku bp Wiktor Skworc byli już w diecezji dotychczasowi biskupi pomocniczy. Bp Piotr Bednarczyk (1914 – 2001), pomocniczy tarnowski od 1968, bp Józef Gucwa (1923 – 2004), pomocniczy tarnowski od 1969 (nominacja, grudzień 1968), bp Władysław Bobowski (rocznik 1932), pomocniczy tarnowski od 1975 (nominacja, grudzień 1974). Dlaczego ich zatem tutaj przypominam? Bo w czasach rządów ordynariusza tarnowskiego, bp Jerzego Ablewicza (1919 – 1990), ordynariusz od 1962 i bp Józefa Życińskiego (1948 – 2011). ordynariusza w latach 1990 – 1996, a potem metropolita lubelski, też w diecezji działo się, och działo…


Nie zapominajmy także, że w 1991 roku (nominacja w czerwcu, a sakra w lipcu) biskupem pomocniczym w tej diecezji został ks. Jan Styrna (rocznik 1941), od 2003 ordynariusz elbląski, którego rządy w tej pomorskiej diecezji to także temat na odrębną opowieść, rządy zakończone skandalem i interwencją Watykanu.


W 2004 roku (nominacja w lutym, a sakra w kwietniu) biskupem pomocniczym został dotychczasowy rektor tarnowskiego seminarium, ks. Stanisław Budzik (rocznik 1952), faworyt bp Wiktora Skworca, a od września 2011 roku, po śmierci abp Józefa Życińskiego, metropolita lubelski.


Kolejne dwie nominacje biskupie to 2013 rok (nominacja w dniu 14 grudnia, a sakra w dniu 25 stycznia 2014 roku), gdy nowymi biskupami pomocniczymi zostali ks. Jan Piotrowski (rocznik 1953) i ks. Stanisław Salaterski (rocznik 1954), dotychczasowi wpływowi współpracownicy ordynariusza tarnowskiego bp Andrzeja Jeża i jego poprzedników. Bp Jan Piotrowski to od dnia 11 października 2014 roku ordynariusz kielecki.


I najmłodszy ze wszystkich biskupów pomocniczych tarnowskich, ks. Leszek Leszkiewicz (rocznik 1970), nominowany w dniu 19 grudnia 2015 roku i konsekrowany w dniu 6 lutego 2016 roku.


Do tego należy dołączyć wszystkich kanclerzy i notariuszy w kurii diecezjalnej, a także wszystkich dyrektorów wydziałów w tym urzędzie, rektorów i wyższych przełożonych w tarnowskim seminarium, kapitułę katedralną i wszystkie kapituły kolegiackie, dziekanów, wicedziekanów i notariuszy 44 dekanatów w diecezji, a przede wszystkim wszystkich członków kolegium konsultorów.


I dopiero teraz mamy niemal pełny obraz tych wszystkich,którzy wiedzieli lub mogli wiedzieć, ale ze względu na strach, zapewne o te właśnie wymienione przeze mnie stanowiska, nie zrobili nic co powinien w takiej sytuacji zrobić każdy człowiek porządny, przyzwoity i odpowiedzialny. I człowiek wierzący, który zasiada niemal codziennie w konfesjonale, aby rozgrzeszać grzechy innych ludzi, człowiek który codziennie staje przy ołtarzu i wznosi ręce do Boga.


Ale widać łatwiej rozgrzeszać innego człowieka, łatwiej stawać przy ołtarzu, niż osobiście przeciwstawić się złu instytucji, której jest się samemu znaczącą częścią. Dlatego wszyscy czytelnicy, którzy śledzą od kilku dni ten cykl o „Grzechu w Diecezji Tarnowskiej”, niech mają pełną świadomość tego, że grzech ten dotyczy także wielu członków całego naszego obecnego Episkopatu, a w samej diecezji wykracza daleko poza sam budynek jej kurii biskupiej. A jak daleko sięga obecnie, przekonacie się Państwo już wkrótce.
Ciąg dalszy nastąpi.

Andrzej Gerlach