Andrzej Gerlach „Pedofilia po tarnowsku” część 3 i 4
PEDOFILIA PO TARNOWSKU –część III.
Ktoś zapewne powie, że skoro 31-letni ks. Mariusz G., został skazany prawomocnym wyrokiem Sądu Okręgowego w Tarnowie, to wyrok ten wszystko by zakończył i sprawy już zupełnie by nie było. Z prawnego i moralnego punktu widzenia. Otóż nie do końca.
Tak by było chociażby, gdyby Mariusz G. był nauczycielem, kierowcą, policjantem, szewcem, murarzem, kominiarzem lub wykonywałby inny, równie ciekawy i jakiś ważny zawód. Jako nauczyciel, trener, policjant, skazany prawomocnym wyrokiem Mariusz G., nie mógłby już więcej wykonywać swojego zawodu. Ale Mariusz G. nosił sutannę, a to wiele zmienia.
Co prawda sąd orzekł wobec niego dożywotni zakaz pracy z dziećmi, biegli sądowi potwierdzili ponad wszelką wątpliwość jego skłonności pedofilskie, a on sam przyznał się do swoich skłonności i wyraził żal i skruchę, ale w jego dalsze losy włączyła się tarnowska kuria biskupia i jej ordynariusz.
Uznali wówczas, że Mariusz G. jest kapłanem diecezji tarnowskiej i wymaga tego, aby rozwinąć nad nim parasol ochronny. I uczynili to szybko i wyjątkowo skutecznie.
Pamiętacie wszyscy Państwo, jak w maju 2014 roku, gdy doszło do aresztowania, a ostatecznie do skazania ks. Mariusza G., rzecznik ordynariusza tarnowskiego zapewniał nas, że o całej sprawie został powiadomiony Watykan i o dalszym losie tego kościelnego dewianta zadecyduje Stolica Apostolska. Minęło kilka miesięcy, opinia publiczna w J., gdzie pracował ostatnio skazany ksiądz zapomniała o incydencie, a rzecznik biskupa już się w całej sprawie nie wypowiadał.
Od czasów pontyfikatu papieża Franciszka, skazani prawomocnymi wyrokami księża, są niemal z automatu karani, początkowo zawieszani, a potem przenoszeni do stanu świeckiego. Papież argentyński nie ma nawet cienia wątpliwości w bezwzględnym karaniu biskupów na całym świecie za ukrywanie pedofilów w swoich diecezjach. Polscy biskupi ostatnio mieli najlepsza okazję, aby się o tym boleśnie przekonać. Tym bardziej więc zadaję teraz kilka niezwykle istotnych pytań odnośnie przypadku ks. Mariusza G.
Czy Watykan po jego aresztowaniu został o tym powiadomiony? Co ujawniono wówczas Stolicy Apostolskiej? Czy Watykan odpowiedział w sprawie tego pedofila? Jak w stosunku do ks. Mariusza G. zastosowano przepisy kościelne wprowadzone obligatoryjnie w 2001 roku? Na te pytania do dzisiaj trudno szukać odpowiedzi na stronie internetowej diecezji tarnowskiej, a jej opinia publiczna została w tym względzie zupełnie zlekceważona.
Przez lata dopytywałem o dalsze losy skazanego katechety z J. koło Ciężkowic. Mijały kolejne miesiące, a skandal z nim związany lądował coraz głębiej pod dywanem kurialnym.
Tarnowska kuria biskupia zastosowała w tym wypadku sprawdzony, stosowany od lat schemat działania, powtarzany przez wielu polskich biskupów w całym kraju. Skazany za pedofilie kapłan został „po cichu” umieszczony w jakiejś kościelnej instytucji zajmującej się działalnością charytatywną lub medyczną. Kapelan szpitala, więzienia czy jakiegoś zakonu lub domu zakonnego, a może pracownik Caritasu. Możliwości jest wiele. Pamiętacie Państwo słynny film braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”? Tam też jedna z ofiar odnalazła swojego oprawcę, ks. Arkadiusza H., z diecezji kaliskiej w…, w szpitalu, jako kapelana.
I tu padają kolejne moje pytania. Od kiedy to ręce kapelana w szpitalu, więzieniu, zakonie czy w Caritasie, mogą być rekami pedofila? Co to za moralność? Czy wystarczy przenieść katechetę, pedofila na kapelana i sprawy nie ma? Jak pedofil nie uczy dzieci, ale swoimi rękami podaje Najświętszy Sakrament chorym, cierpiącym i ich rodzinom, to wszystko jest w porządku? Czy sumienie biskupa diecezjalnego nie ma z tym żadnego problemu?
Rozumiem też, że kiedy my podatnicy opłacamy w naszych podatkach katechetę pedofila to opinia publiczna jest wzburzona, ale kiedy z tych samych podatków opłacamy kapelana szpitalnego, więziennego czy innego pracownika Caritasu, to nie mamy prawa do żadnej krytyki. Przynajmniej w interpretacji kurii biskupich w tym kraju.
To może rzecznik tarnowskiego biskupa będzie miał teraz cywilną odwagę publicznie wyrazić, w imieniu swojego kościelnego szefa, swoją interpretację tego jakże moralnie wątpliwego zagadnienia. Jak dowiemy się wszyscy, co porabiał przez ostatnie siedem lat, skazany przez sąd pedofil ks. Mariusz G., ile przez te lata zarobił, ile mszy w tym okresie odprawił, ilu ludzi wyspowiadał, to wtedy chciałbym zobaczyć miny tych wszystkich, którzy tak zdecydowanie od lat bronią obecnego ordynariusza tarnowskiego. Bo to tylko od niego zależało i zależy do dzisiaj los każdego księdza diecezji tarnowskiej.
Rozumiem, że w dniu dzisiejszym zarówno biskup ordynariusz, jak i jego świta, ostro balowali na bankiecie w tarnowskich Mościcach. Urodzinowa impreza znanego liceum i odpust Św. Teresy… Wiem, że było hucznie. Dołączam się do wszystkich gratulacji. Ale jak jutro wszyscy wytrzeźwiejecie, to pamiętajcie, że czekamy na wyjaśnienia. Nie na temat dzisiejszego bankietu, ale ks. Mariusza G.
Osobiste i zawodowe losy ks. Mariusza G. za ostatnie siedem lat, to niewątpliwie pasjonujący temat do wyjaśnienia opinii publicznej, ale do jeszcze bardziej bulwersujących wydarzeń doszło właśnie przed kilku dniami.
Ciąg dalszy nastąpi…
PEDOFILIA PO TARNOWSKU –część IV.
Wywołałem prawdziwą burzę w diecezji tarnowskiej w związku ze sprawą ks. Mariusza G. Jedni z czytelników są oszołomieni całą sprawą, a drudzy są wściekli i udają, że cała sprawa jest niewiarygodna i bronią zarówno kurię biskupią jak i skazanego pedofila. Tarnowska kuria przez długie lata ukrywała bowiem całą sprawę przed opinią publiczną, a kiedy ja poszukiwałem i śledziłem te sprawę i jej „odpryski” w diecezji, dla wielu stawałem się wrogiem publicznym Kościoła tarnowskiego.
Teraz, kiedy okazało się, że ks. Mariusz G. jednak zrobił co zrobił i jako skazany prawomocnym wyrokiem pedofil, nie jest wytworem mojej wyobraźni, lecz jednym z kapłanów diecezji tarnowskiej za czyny którego ta diecezja jest prawnie i moralnie odpowiedzialna, jego obrońcy próbują go nadal tłumaczyć, a wtórują im liczni kapłani tej diecezji i kuria biskupia.
Linia naszego sporu przebiega obecnie między innymi wokół kwestii rzekomej terapii jaką podobno przebył skazany pedofil. Podobno według władz tarnowskiej diecezji i wielu obrońców ks. Mariusza G., po takiej terapii jest on już wyleczony i nikomu już nie zagraża.
Natomiast kiedy zbierałem informacje w tej sprawie i dowiadywałem się, kto rzekomo na zlecenie władz diecezji tę terapię przeprowadził, to jestem zdecydowanym sceptykiem co do takich metod postępowania i ich rzekomych efektów. Ksiądz psycholog, podobno najsłynniejszy w diecezji fachowiec w branży, który miał tę terapię przeprowadzić, jest od lat znany jako sam kandydat do niejednej terapii. Miałem z nim kontakt przed laty i jeżeli do tej pory jego stan się nie poprawił, to swoje terapie nie powinien stosować nawet wobec kotów, bo co nam winne te skądinąd sympatyczne zwierzęta.
Generalnie nie wierzę w te kościelne rewelacje o leczeniu z pedofilii czy homoseksualizmu i innych preferencji seksualnych. Pamiętacie Państwo te konferencje prasowe o kościelnych ośrodkach leczących takie preferencje. Wypowiedzi tych kościelnych specjalistów budziły szok i niedowierzanie seksuologów, psychologów i psychiatrów, a wiele wypowiedzi tych kościelnych fachowców stało się tematów licznych menów.
Jestem jedynie skromnym historykiem, badaczem dziejów Kościoła, więc gdzież mi tam do podważania opinii kościelnych fachowców w dziedzinie seksu. Ale wykonałem kilka telefonów, przeczytałem kilka artykułów w prasie fachowej czyli niekościelnej lecz medycznej i mogę cytować tych do których mam w tej kwestii pełne zaufanie.
Jeden z kolegów z wydziału medycznego, wykładowca seksuologii, stwierdził tylko krótko: „Wyleczyć się tego nie da. Nie pomoże żadna terapia. Pedofil zostanie po niej pedofilem. Sadomasochista zostanie sadomasochistą. Ekshibicjonista będzie nadal ekshibicjonistą. Nie da się zmienić czyjejś preferencji seksualnej. Pedofila podniecają dzieci i nie da się go przekonać do innej preferencji seksualnej. Nie namówimy go nagle do tego, żeby zaczął oglądać się za osobami dorosłymi. Żadna terapia nie zmusi go do współżycia seksualnego z dojrzałymi kobietami czy mężczyznami. I tyle”.
Mało tego. Od kiedy zmieniła się władza w tym kraju, coraz częściej sądy powszechne skazują kościelnych pedofilii na zaledwie kilkuletnie wyroki zabraniające im pracy z dziećmi. Mój rozmówca, biegły sądowy w takich procesach, jest zszokowany takimi wyrokami. Cytuję tu jego wypowiedź w tej bulwersującej sprawie: „Taki mężczyzna, po dwóch czy nawet pięciu latach spędzonych w więzieniu, nagle nie przestanie być pedofilem. Dla mnie to są kuriozalne wyroki sądów świadczące jedynie o nieznajomości problemu”. Tyle wypowiedź fachowca, ale kościelni specjaliści widać wiedzą lepiej.
Widać tacy kościelni specjaliści zadecydowali, że po przebytej „terapii”, ks. Mariusz G. jest już wyleczonym, byłym pedofilem. Wiem jednak, że kościelna rzeczywistość często odwołuje się do cudów, ale w kwestii kościelnej pedofilii, limit kościelnych cudów został tu zdecydowanie przekroczony.
W sprawie ks. Mariusza G. przekroczony został również w diecezji tarnowskiej limit zwykłej przyzwoitości o czym dowiecie się Państwo już wkrótce.
Ciąg dalszy nastąpi…
Andrzej Gerlach