Andrzej Gerlach „Pedofilia po tarnowsku” Część 7 i 8

PEDOFILIA PO TARNOWSKU –część VII.

Od kilku dni bulwersujemy się decyzjami personalnymi ordynariusza tarnowskiego, bp Andrzeja Jeża, który zaledwie przed miesiącem umieścił „po chichu i w pełnej dyskrecji”, niemoralnych księży ze swojej diecezji w kilku znanych parafiach na terenie diecezji tarnowskiej.

Jednym z nich był ks. Mariusz G., skazany przez sąd pedofil, który został umieszczony przez biskupa tarnowskiego w bocheńskiej parafii pod wezwaniem Św. Mikołaja Biskupa. Ksiądz nie pracował co prawda w szkole, był spowiednikiem w tutejszej bazylice, ale czy to cokolwiek zmienia? Spowiadał przecież dzieci, zajmował się różnymi grupami duszpasterskimi w parafii, mógł być więc potencjalnym zagrożeniem dla wielu dzieci z parafii i z miasta. Biskup nie uwzględnił w swoich personalnych decyzjach, że skazany kapłan ma dożywotni zakaz pracy z dziećmi. A może według księdza biskupa, pedofil nie może pracować w szkole, ale może spowiadać dzieci? To doprawdy niezwykle pokrętna moralność. W zeszłym tygodniu ten prawomocnie skazany przez sąd pedofil został co prawda usunięty z parafii bocheńskiej, ale stało się to po licznych protestach i doniesieniach medialnych. Pozostali księża nadal pozostają w swoich parafiach.

Nawet nie można postawić tezy, że rządca diecezji tarnowskiej nie wiedział kogo w tych parafiach umieszcza. Biskup wiedział dobrze, bo musiał wiedzieć. Ponadto, gdyby cała sprawa miała jedynie charakter incydentalny, też byłaby naganna i nie miałaby prawa się zdarzyć, ale być może ktoś mógłby wówczas powiedzieć, że tylko jeden niemoralny ksiądz znalazł się w dużej miejskiej bocheńskiej parafii, ale co można powiedzieć na obronę tarnowskiego ordynariusza, gdy jego polityka to świadome działanie. Pomijam tu chociażby także fakt, że tego typu działania są od lat publicznie napiętnowane przez samego papieża Franciszka. Widać jego władza nie sięga jednak do diecezji tarnowskiej, tu sięga wyłącznie władza bp Andrzeja Jeża i jego współpracowników.

Czy zatem ordynariusz tarnowski przeprosił za swoje decyzje? Wyraził skruchę? Przynajmniej udawał, że nie znał przeszłości ks. Mariusza G.? Nic z tych rzeczy. Ale pokazał wyraźnie jak traktuje owieczki w swoim diecezjalnym stadzie. A przede wszystkim co sam ordynariusz myśli o swoich bocheńskich owieczkach.

W dniach od 3 do 10 października 2021 roku odbywa się w Bochni tygodniowy odpust ku czci Matki Boskiej Różańcowej. W czwartek, 7 października, pasterz tarnowskiej diecezji, z całą kolegiacką kapitułą bocheńską, ubraną w swoje piękne prałackie i kanonickie stroje, w dniu głównych uroczystości, uroczyście przemaszerował ulicami Bochni, w słynnej procesji różańcowej. Brakowało tylko pedofila, do niedawna głównego spowiednika przy miejscowej bazylice. Ale czy wśród tak licznych duchownych maszerujących w bocheńskiej procesji wokół swojego ordynariusza, ks. Mariusz G., nie miał godnych następców, zagwarantować nie mogę.

W bocheńskiej procesji brali jak zawsze liczny udział mieszkańcy tego miasta, a towarzyszyły im ich nieletnie pociechy. Dumny z siebie jak zawsze ordynariusz, maszerował przed słynnym obrazem Matki Boskiej Różańcowej, a poprzedzali go w niezwykle licznej grupie tarnowscy duchowni.

Zadaję sobie teraz pytanie, które ciśnie mi się od czwartku na usta. Ilu z tych tarnowskich księży czuło moralnego kaca maszerując w tej jakże uroczystej procesji? Ilu myślało, że im po prostu tak po ludzku wstyd, przed tymi mieszkańcami Bochni? Ilu księży myślało o tym, że jest być może także moralnie współwinnych tego, że nie miało odwagi głośno zaprotestować wobec działań swojego szefa, za to co zrobił zaledwie kilka dni wcześniej? A może nikogo z kościelnych uczestników procesji nie było stać na żadne wyrzuty sumienia, na żadną refleksję?

Bo przecież było tak pięknie. Uroczyste stroje. Towarzystwo samego ordynariusza, które dodawało splendoru, który spływał także na jego uczestników. Kto by się więc przejmował jakimiś zasadami moralnymi, jakimiś upadkami moralnymi księży, że ktoś tam kogoś molestował, że wykorzystał dziecko seksualnie? Że widzi to Bóg? Że być może kiedyś to też oceni? Żeby się jednak przejmować potępieniem Boga, trzeba w niego najpierw wierzyć, a z tym zapewne wśród uczestników procesji bocheńskiej bywa różnie. Natomiast nie ulega żadnej wątpliwości, że uczestnicy tej pięknej uroczystości wierzą głęboko, że obecny jest z nimi ich ordynariusz. On patrzy, ocenia ich obecność i zachowanie, a to może mieć decydujące znaczenie na ich przyszłe życie. Biskup darował wszystko pedofilowi, więc być może przymknie kiedyś w przyszłości swoje biskupie oko na niejedną obrzydliwość, niemoralność, wywołany skandal mój lub maszerującego obok mnie kolegi. A tylko to się liczy na takiej procesji…

O pedofilii w Kościele Powszechnym mówi się już od lat, o pedofilii w polskim Kościele mówi i pisze się teraz coraz więcej. Czas, aby pisać, mówić…, nie, wręcz krzyczeć, także o kościelnej pedofilii po tarnowsku. Także wówczas, gdy odpowiedzialni za dewiację, maszerują w pięknych procesjach po ulicach naszych miast.

Ciąg dalszy nastąpi…

 

 

PEDOFILIA PO TARNOWSKU –część VIII.

Cykl o pedofilii i jej świadomego ukrywania w diecezji tarnowskiej, nie tej dawnej z czasów rządów bp Wiktora Skworca (rocznik 1948), czyli z lat 1998-2011, ale tej obecnych, budzi w tej diecezji niezwykłe emocje. Nic dziwnego, nie opisuję tu bowiem spraw sprzed lat, ale zaledwie te sprzed tygodni czy wręcz ostatnich dni.

Pada w nich najczęściej imię obecnego ordynariusza, bp Andrzeja Jeża (rocznik 1963), który od 2009 roku był biskupem pomocniczym bp Wiktora Skworca, a od maja 2012 roku sam stanął na czele diecezji tarnowskiej jako jej nowy rządca. Trudno sobie nawet wyobrazić fakt, że mógł on nie wiedzieć, jakie decyzje personalne podejmowane są w diecezji tarnowskiej za jego poprzednika w odniesieniu do pedofilów w sutannach i ich ofiar. Choć nie brakuje w jego otoczeniu i wśród wiernych diecezji tarnowskiej takich osób, które z uporem godnym większej sprawy, mimo wielu faktów, nadal go bronią. Nie wiem czy bardziej w ten sposób obrażają pamięć ofiar kościelnych pedofilów z tej diecezji czy też uwłaczają własnej inteligencji.

Ale także obecnie, gdy pełna odpowiedzialność spada na obecnego ordynariusza, bp Andrzeja Jeża, nie możemy zapominać, że także część odpowiedzialności moralnej za politykę personalną w diecezji spada na jego najbliższych współpracowników, w tym na jego biskupów pomocniczych.

A mam tu na myśli między innymi bp Wiesława Lechowicza (rocznik 1962), jednego z dawnych najbliższych współpracowników bp Wiktora Skworca, od 2008roku jego biskupa pomocniczego. Nie chcę tutaj przypominać czasów, gdy był on rektorem tarnowskiego seminarium i wielu faktów z życia tej uczelni, które dyskwalifikuje go moralnie, gdyż nie było wówczas takiego świństwa, którego by wtedy nie uczynił dla swojego ordynariusza. Od swoich wczesnych czasów seminaryjnych, obecny bp Wiesław Lechowicz był rzekomo przyjacielem bp Andrzeja Jeża, pracowali obaj po swoich święceniach kapłańskich na jednej parafii w Krościenku nad Dunajcem, a obecnie jest zaś jego biskupem pomocniczym. Powszechnie znaną tajemnicą jest fakt, że przyjaźń obu hierarchów mocno ucierpiała od czasów, gdy bp Wiesław Lechowicz, po odejściu bp Wiktora Skworca na metropolitę katowickiego, pełnił obowiązki jej administratora i niemal „drukował” już zaproszenia na swój ingres do tarnowskiej katedry. Do dzisiaj jego wielkie biskupie ambicje cierpią srogie męki, od czasów gdy w maju 2012 roku, przyszła do Tarnowa papieska bulla nominacyjna z nazwiskiem bp Andrzeja Jeża, a nie jego samego. Poluje nadal, choć podobno nieskutecznie, nad tymi wszystkimi w diecezji, którzy dołożyli wtedy swoje ręce (ja bym raczej powiedział, że nie ręce lecz języki) do jakże skutecznego wysadzenia go z tronu biskupa tarnowskiego.

Dostał co prawda na pociechę stanowisko delegata Episkopatu Polski do spraw duszpasterstwa Polonii i łupi finansowo polonijne parafie na całym świecie aż miło, ale żadne dolary ani euro nie uleczą zranionej dumy żadnego hierarchy w naszym kościelnym piekiełku. Ale mimo iż jest obecnie delegatem dla Polonii, nie zaprzestał być nadal biskupem pomocniczym tarnowskim, a więc jest także współodpowiedzialnym za to co dzieje się w tej diecezji, w tym za personalne decyzje i nominacje.

Tym bardziej, gdy także niegodni moralnie księża diecezji tarnowskiej, dziwnym trafem „lądują” w jakże dochodowych polonijnych parafiach na terenie Stanów Zjednoczonych, Kanady i w krajach Zjednoczonej Europy.

Wieśku, nie zrobiłeś nic, aby przeciwstawić się tym kompromitującym diecezję „cichym i dyskretnym” przenosinom niegodnych księży do innych parafii. A wiedziałeś, bo nie mogłeś nie wiedzieć…

Wiedzieli także inni biskupi pomocniczy diecezji tarnowskiej, ale oni poczekają na swoją kolej w naszym cyklu. Kto jak kto, ale historyk Kościoła wie, że struktura kościelna jest hierarchiczna, wiec należy zachować szacunek dla godności i hierarchiczności Ich Ekscelencji.

Ciąg dalszy nastąpi…

Andrzej Gerlach