Henryk Hoser już nie odpowie na żadne pytania. KK nadal istnieje i zna odpowiedzi. Dlaczego nikt nie pyta?
ABP HENRYK HOSER (1942-2021) -część I.
W ostatni piątek, w dniu 13 sierpnia 2021 roku, po długiej chorobie nowotworowej i po licznych komplikacjach wynikających z przebytego koronawirusa, zmarł emerytowany ordynariusz warszawsko-praski, abp Henryk Hoser, kapłan ze Zgromadzenia Pallotynów.
W obliczu cierpienia i śmierci każdego człowieka człowiek schyla nisko głowę i wyraża swoją empatię wobec rodziny zmarłego i tych, których ta śmierć dotyka. Ale w wypadku śmierci kogoś ważnego, kogoś powszechnie znanego, a przede wszystkim kogoś, kto wywierał konkretne wpływ na życie innych ludzi, poza zadumą nad jego odejściem, mamy prawo dokonać pewnego podsumowania. Tego co zrobił w swoim życiu i czego nie zrobił, a powinien. Co powiedział i czego nie powiedział, a powinien. Jak wpłynął na życie innych ludzi i czy ten wpływ był właściwy, godny i nie krzywdzący dla innych ludzi. Takie podsumowanie należy się każdemu człowiekowi, który był osobą publiczną. Tym bardziej należy się ono biskupowi.
W polskiej tradycji mówimy od dawna, że „o człowieku zmarłym mówimy dobrze lub wcale”. Mam co do tej tego powiedzenia pewne wątpliwości, gdyż uważam, że o każdym człowieku, bez względu na to czy żywym czy zmarłym, należy mówić przede wszystkim prawdę. I tę prawdę należy mówić także nad trumną zmarłego arcybiskupa…
Zadumie nad jego trumną towarzyszą jednak padające na nią cienie. Te cienie są niezwykle bolesne i dlatego warto o nich nie tylko rozmawiać, ale także głęboko nad nimi się zadumać. Tym bardziej, gdy doczesne życie hierarchy dobiegło końca i trwają obecnie intensywne przygotowania do jego uroczystości pogrzebowych.
Najciemniejsze cienie padają z dalekiej afrykańskiej Rwandy, gdzie przed laty pracował przez ponad dwadzieścia lat, zmarły polski hierarcha. To niezwykle dramatyczne wydarzenia w historii tego afrykańskiego kraju i całego regionu. A cieniom blisko miliona ofiar tych krwawych dni towarzyszą liczne pytania stawiane zmarłemu arcybiskupowi. Na wiele z nich nigdy nie odpowiedział, a te odpowiedzi, które udzielił stoją w sprzeczności z wieloma dokumentami i wspomnieniami innych świadków tych krwawych wydarzeń.
Afrykańska tragedia to także setki tysięcy gwałtów i aktów seksualnej przemocy wobec kobiet na całym świecie. Słowa arcybiskupa o odczuciach gwałconej kobiety i ewentualnych poczęciach w wyniku tego gwałtu, powtórzone także w stosunku do polskich kobiet podczas ich ulicznych protestów sprzed kilku miesięcy, to także cienie, które padają w tych dniach na jego trumnę.
Cienie na tę trumnę padają obecnie także znad Wisły. Padają one na rzekome bruzdy na czołach dzieci, poczętych metodą pozaustrojowego zapłodnienia in vitro. Dzieci te są największą radością ich rodziców, owocem ich wielkiego poświęcenia i prawdziwej miłości. Są także darem od Boga, tak jak darem od Boga jest umysł ludzki, rozwój medycyny i talent współczesnych lekarzy. Zmarły hierarcha, mimo iż sam także lekarz ze swojego pierwszego wykształcenia, zwalczał tę metodę wszelkimi dostępnymi metodami, a za słowa które w tej walce padły nigdy nie przeprosił.
Wielokrotnie zmarły hierarcha odwoływał się w swoich wypowiedziach do etyki i moralności. Ale cieniami kryje się jego własne postępowanie jako człowieka, lekarza i jako biskupa. Jego osobisty naganny stosunek do swoich kościelnych podwładnych, opisywany ze szczegółami przez polskie media. A równocześnie milczenie w stosunku do afer z udziałem jego podwładnych, a przede wszystkich jego braci w biskupstwie.
Odniosę się więc szczegółowo do tych cieni, jakie padają w tych dniach na trumnę zmarłego arcybiskupa w odrębnym cyklu.
Ciąg dalszy nastąpi…
Andrzej Gerlach