Kilka refleksji przy okazji „walentynek” Elżbieta Kurowska 2017 rok.

* Felieton powstał kilka lat temu. Na oświatowe krzesełko Zalewskiej wskoczył Piontkowski, a po nim rozsiadł się Czarnek. Torcikowi przybyło warstw i kolejne wisienki wieńczyły jego piramidalną głupotę.

Ciekawe, kiedy przyjdzie wystarczająco bolesna i powszechna niestrawność…

 

WISIENKA NA TORCIE

Wkrótce Walentynki. Zaroi się od serduszek. Będą takie do wzruszania, do jedzenia w różnych smakach, pobudzające wszelkie zmysły, uskrzydlone, pikantne, z podtekstem, dosadne, figlarne, praktyczne, nieśmiałe, pęknięte, złamane, kamienne, będą serca w rozterce, w plecaku, w młodej piersi i w starej, ściśnięte, na dłoni, serca z kamienia albo miękkie jak plastelina. Serca na każdą okazję. Może to i obce, kiczowate, banalne, ale… Ale otwiera furtki, staje się pretekstem, bodźcem, kruszy lody, upraszcza, dodaje odwagi, czasem pozwala coś zamknąć lub zacząć. Dla mnie też jest pretekstem, żeby poruszyć temat z pozoru drugorzędny.

PiS szykuje nam pacyfikację serc, aseksualną rewolucję, zamach na energię życia, zawłaszczenie testosteronu i progesteronu. To jedno z najbardziej rujnujących działań, precyzyjny cios w splot słoneczny. Przy ubezwłasnowolnieniu Trybunału Konstytucyjnego temat seksualności Polaków wydaje się zaledwie wątłą strugą w tym niedorzeczu wartko płynących spraw. A moim zdaniem ma znaczenie zasadnicze, jak Konstytucja dla państwa. Konstytucja urządza, ustanawia, reguluje. Z seksualnością przychodzimy na świat i jak przyjrzymy się uważnie sprawom tego świata, ludzkim sprawom, to nasza seksualność urządza nas, ustanawia i reguluje.

Seksualność jest naturalną funkcją organizmu człowieka. Decyduje o naszej witalności, determinuje role społeczne, przejawia się w kulturze, ma dla nas wartość osobistą, buduje kondycję psychiczną, integruje się z osobowością, wpływa na nasze relacje, jest źródłem potrzeb, tęsknot, motywacją naszych działań, trampoliną osobistych sukcesów. Najpierw istnieje poza świadomością, wystawiona na kontakt ze światem zewnętrznym, naga, bezbronna i zachłanna – chłonie każdy dotyk, łagodne dźwięki, bliskość, ciepło, kojące poczucie nasycenia, bycia jednią, kosmosem. Z czasem buduje się świadomość i zaczyna tę jednię dzielić, rozróżniać, konfigurować. Trwa proces doświadczania siebie: badanie wszelkimi zmysłami, poznawanie roli, nadawanie znaczenia. Rodzi się pierwsze poczucie płci, jej ekspresja w przestrzeni społecznej i kulturowej, w przeżywaniu.

Potem stopniowo pojawia się przeczucie nowej jakości, nowego znaczenia. Preświadomość własnej seksualności miesza się z niepokojem, z powracającą falą nowych emocji, zaciekawieniem, ekscytacją, nieznanym wcześniej poruszeniem. A wszystko to w dynamicznym procesie życia, w kontekście zdarzeń, w sieci relacji, w wewnętrznym przymusie szukania dla siebie drogi, miejsca, celu, sensu, przy wzmożonym oglądaniu siebie w społecznym lustrze. Aż przychodzi czas, że seksualność staje się świadoma i determinuje nasze najważniejsze wybory. Ważniejsze od politycznych. A często nawet wywiera na te polityczne znaczący wpływ.

I tu zaczyna się nieszczęście. Skoro politycy wiedzą, że seksualność jednostek decyduje o powodzeniu ich politycznej misji, to bywa, że dla swoich niecnych celów próbują ją spacyfikować. I teraz właśnie dzieje się coś takiego. Im bardziej pani Urszula Dudziak (nie ta od papai, broń boże) próbuje przekonać, że seks służy jedynie prokreacji, tym częściej sensacyjne opowieści z intymnego życia jej kolegów polityków wyciekają do przestrzeni publicznej. Im mocniej oszalała prawica stara się zaprzeczyć odkryciu Kopernika, tym bardziej wszystko kręci się wokół seksu. Im uporczywiej kościół zamiata pod dywan swoje sekscesy, tym szybciej dywan parcieje i odsłania ponure wysypisko. Im więcej publicznie manifestowanej niechęci do homoseksualistów, tym mocniej objawia się niejednoznaczność preferencji seksualnych samych manifestantów. Prawica, która zbiorowo i indywidualnie wypiera swoją seksualność, jednocześnie projektuje ją na społeczeństwo, przypisując mu rozpasanie i wyuzdanie. Im bardziej pikantne są jej skrywane fantazje erotyczne, tym większe przerażenie, że się wyda. A skoro tak, to trzeba wymyślić doskonałe mechanizmy kontroli. Mają być z tego rozliczne korzyści i gwarantowany święty spokój.

Natarcie dokonuje się na kilku frontach: zniechęcić osoby homoseksualne do manifestowania swojej orientacji, bo będą z tego same kłopoty i żadnego pożytku. Testosteron półgłówków zagospodarować w ramach formacji obrony terytorialnej i wszelkich bojówek podszytych faszyzmem i rasizmem. Ofiary przemocy pozbawić jakiegokolwiek wsparcia, a ich oprawcom dać gwarancję bezkarności, przy czym mają mieć poczucie dziejowej misji: one – cierpiętnice, oni – rycerze silnej ręki. Kobiety i mężczyzn pozbawić możliwości decydowania o tym, czy, kiedy i jak chcą zostać rodzicami. Dzieci utrzymywać jak najdłużej w przekonaniu, że winne są dozgonną wdzięczność rodzicom za to, że znaleźli je w kapuście, a edukację młodzieży powierzyć wspomnianej wyżej Urszuli Dudziak, która zjadła zęby na termometrze, kalendarzyku i śluzie szyjkowym, a przy okazji wszystkie rozumy łącznie z własnym. Ta pani przeprowadzi młodzież przez rafy zagrożeń, oblekając w pokutny wór winy i wstydu, przygotuje do płodzenia po bożemu i rodzenia po bożemu. Najlepiej w takiej ilości, żeby żaden obcy nie zmieścił się już w granicach Rzeczpospolitej, a źródła zasobności ojca Rydzyka nigdy nie wystygły. Podstawa programowa wychowania do życia w rodzinie ma być zatwierdzona do realizacji w Dniu Świętego Walentego. Taka walentynka od minister Zalewskiej dla umiłowanej dziatwy szkolnej.

Została jeszcze wisienka na torcie. I niech mnie kaczka kopnie, jeśli nie będzie to… No, zgadujcie, obstawiajcie, co zwieńczy ten ciężkostrawny torcik.

Elżbieta Kurowska

 

Minęło 5 lat i możemy sobie odpowiedzieć na postawione przez Elżbietę Kurowska pytanie…

Odpowiedź może przybrać postać listy kolejnych szykan, jakim jesteśmy poddawani w zakresie naszej seksualności. Możemy też pójść dalej i spróbować odpowiedzieć sobie na pytanie o skutki opresji seksualnej Polek i Polaków. W ostatnim czasie mogliśmy podziwiać całą serię skutków na samej prawicy – że tylko wspomnę afery w łonie Ordo Iuris, albo kłamstwa kurator oświaty małopolskiej Barbary Nowak i entuzjastyczne opinie na jej temat ze strony ministra Czarnka, choć już nawet pisowcy uważają, że ta pani powinna zejść z oczu i ust opinii publicznej, bo spektakularnie kompromituje prawicę. Gdzie tu skutek opresji życia seksualnego?

 

 

W Ordo Iuris nie wydarzyło się nic takiego strasznego, w każdym razie nic, co  nie mieściłoby  się w ramach zwyczajnych ludzkich zachowań. Nasza uciecha nie miała końca, bo to czysta hipokryzja, że akurat ta organizacja, a w szczególności ten pan – Tymoteusz Zych i ta pani  – Karolina Pawłowska mieli nam maluczkim tak wiele do powiedzenia na temat moralności, wierności małżeńskiej i dobra rodziny. Owym fundamentalnym dobrom rozwód nie służy – dlatego będzie najpierw bardzo drogą procedurą, żeby biedne, niesamodzielne ekonomicznie  kobiety nie ważyły się o tym myśleć, a następnie całkowicie zabronione. I to jest kolejny szczyt deprywacji naszego życia seksualnego – zamknąć w czterech ścianach cały ból, przemoc i krzywdę dzieci, odebrać sens życia i uniemożliwić udane życie seksualne – i to po równo i kobietom i mężczyznom. choć ci ostatni jakoś sobie zawsze poradzą… Bo chyba nikt nie wierzy, że nienawidzący się  lub zwyczajnie wypaleni ludzie zechcą zastosować się do rad psychologów kurialnych i mediatorów przedrozwodowych. Przecież to tylko kolejne, niepotrzebne stanowiska pracy beznadziejnej, za które będziemy wszyscy płacić w podatkach. Ale to taka uwaga przy okazji. Jeśli jednak władza pieniądze i seks idą ramię w ramię – to uprawianie takiej nędznej profesji, w ramach opresji życia seksualnego obywateli, jest oznaką całkowitego braku przyzwoitości osób, które zechcą na tym polu pasożytować na tkance społecznej. Mówię o tym już dziś, żebyście drodzy i drogie nie udawali, że nie wiecie w czym uczestniczycie.

Że nie drgnie przyrost naturalny? No nie drgnie i nadal nie będzie zastępowalności pokoleń, a nawet gorzej – powoli będziemy się starzeć jako społeczeństwo, wymrzemy, a następnie zostaniemy zastąpieni – może to będą Ukraińcy, a może uchodźcy syryjscy, albo inni uciekający przed zmianami klimatycznymi – kto to wie? W każdym razie świat nawet tego nie odczuje, nie zauważy i nie będzie nad nami się pochylał z troską.

Bo i nie o przetrwanie tego konkretnego narodu chodzi w polityce antyspołecznej takich „mózgów” jak twórcy 500+, czy tym bardziej takim, całkowicie obcym nam organizacjom, jak Ordo Iuris, finansowanym przez Kreml, a działających w ramach polityki ekspansji wartości takich, jak w tytule nadrzędnej jednostki zarządzającej TFP – na polski język „Tradycja, Rodzina,Własność” – to fundamentalne i fundamentalistyczne wartości konserwatystów – ich chore idee są kosmopolityczne i rozlewają się szeroką, mętną wodą na całym świecie.

Takie oto skutki wróżę i taka jest moja odpowiedź na pytanie Elżbiety Kurowskiej. A wasza?

kuna2022kraków