Kocham ploteczki z dobrego źródła. Andrzej Gerlach przy okazji ślubów Kurskiego…
Jestem po lekturze kolejnych materiałów prasowych na temat Jacka Kurskiego i jego rodziny. Widzę, że kolejny ślub kościelny tego głównego propagandzisty „Dobrej Zmiany”, wywołał w całym kraju i w środowisku dziennikarskim prawdziwą burzę medialną.
Oczywiście głównym powodem tego jest hipokryzja i zakłamanie nie tylko samego Jacka Kurskiego, którego cała niemal kariera polityczna oparta była od początku na zakłamaniu i półprawdach, a jego powiedzenia w stylu „ciemny lud to kupi”, przeszły już do klasyki powiedzonek w temacie manipulacji ludźmi w naszym kraju.
W całej sprawie ponownego kościelnego ślubu Jacka Kurskiego obrywa się także reprezentantom Kościoła, bo to oni od wielu lat podkreślają religijne zaangażowanie polityków prawicy, stawiając ich za wzór prostemu Ludowi Bożemu polskich miast i wsi, mimo iż dobrze wiedzą jak naprawdę wygląda ich życie osobiste. Być może urzędnikom Pana Boga na Ziemi jest w ten sposób znacznie łatwiej zaakceptować zawirowania osobiste polityków których popierają, bo w tyle głowy mają swoje własne liczne życiowe epizody…
Jacek Kurski zawsze politycznie „jechał” na swoim przywiązaniu do wartości chrześcijańskich, gdy miał przedmałżeńskie epizody, gdy mu się trzydzieści lat temu odwróciła kolejność w zakładaniu rodziny, najpierw wniósł wkład w męskiego potomka, a potem przypomniał sobie, że nie stanął jeszcze z jego matką na ślubnym i do tego kościelnym kobiercu. Po trzydziestu zresztą latach, ta ślubna, osobista, kościelna żona przestała być nie tylko ślubna, osobista, ale nawet stała się niekościelna. A dzieci Zdzisław (rocznik 1991) i Zuzanna (rocznik 1994), pobłogosławione przez Świętego Papieża w listopadzie 1999 roku, stały się teraz nieślubnymi bękartami, zachowując nazewnictwo kościelne. Dołączył do nich w 2007 roku ich młodszy braciszek Olgierd, którego tatuś ofiarował mamusi przed rozstaniem.
Od wczoraj media rozpisują się o pedofilskich wyczynach tegoż Zdzisława, który w mediach społecznościowych od czasów licealnych przedstawia się nie wiedząc czemu jako Antoni i który przez blisko cztery lata molestował córkę przyjaciół rodziny Kurskich, także działaczy PIS, gdy ta miała 8 – 12 lat. Zdzisław miał wówczas blisko dziesięć lat więcej, a więc trudno byłoby teraz uznać, że 18 – 22 latek nie wiedział co robi z małą Magdą podczas wspólnych wakacji obu rodzin w Leśniczówce „Danielówka” w Donielinie koło Malborka.
Gdy sprawa wyszła na jaw w obu rodzinach w 2015 roku, wydawało się, że rodzice staną na wysokości zadania i zmierzą się z tym dramatem własnych dzieci. Świadczył o tym chociażby jeden z maili „Nie chcę, aby mój syn był dalej zagrożeniem dla innych”, ale gdy „zreformowana” prokuratura pod wodzą prokuratora Mniej Niż Zero, podjęła sprawę z urzędu, tak skandaliczna sprawa moralna i do tego rozgrywająca się między znanymi gdańskimi działaczami PIS, stać się miała prawdopodobnie już na zawsze jedynie tajemnicą partyjną. Tatusiowi dziewczyny miano nawet podobno proponować dochodowe stanowisko w spółce LOTOS, a według innej wersji wydarzeń, sam zainteresowany miał postawić taką cenę za swoją dyskrecję. Jednym słowem, PIS-owskie wysokie, katolickie standardy moralne.
Nie przesądzając o niczyjej winie czytam teraz z niesmakiem, jak obie strony przerzucają się wzajemnymi oskarżeniami i aż trudno uwierzyć, że dotyczy to dwóch zaprzyjaźnionych przez długie rodzin, do tego pochodzących z jednej opcji partyjnej.
Po wczorajszej publikacji w jednym z ogólnopolskich dzienników, w którym zastępcą redaktora naczelnego jest starszy brat Jacka Kurskiego i równocześnie stryj Zdzisława, widać najlepiej jak teraz przebiegają podziały polityczne, moralne i emocjonalne, także w obrębie naszych polskich rodzin. Samo życie.
A kiedy do tego czyta się na forach internetowych jak obecnie dziennikarki zdobywają prace, a aktorki role w produkcjach TVP, opłacanych także z naszych wspólnych podatków i abonamentu, to dopełnia to w pełni obraz moralny tej całej tuby propagandowej, tak równocześnie wychwalanej z tysięcy ambon w naszym kraju.
Przypadek Jacka Kurskiego to tylko mały fragment większej całości, gdyż wyliczankę podobnych grzechów, można by zastosować niemalże do większości prawicowych polityków, którzy na co dzień grzmią świętym oburzeniem na zmiany społeczne i kulturowe zachodzące w naszym społeczeństwie. Raz jeszcze okazuje się, że ten kto bardziej głośno się modli, ten kto dłużej klęczy przed każdą kamerą, ten co bardziej składa ręce przed każdym aparatem fotograficznym, ten ma więcej do ukrycia z grzechów własnego życia.
Wypadałoby zatem zadać pytanie kiedy „ciemny lud już tego nie kupi” i kiedy zacznie wybierać wyłącznie tych polityków, którzy nie będą zaglądać im pod kołdry, decydować jak i z kim mają iść przez życie, ale sami żyjąc w szczęśliwych i nie zawsze sformalizowanych związkach, będą podejmowali decyzje jedynie kierując się dobrem wspólnym narodu i państwa.
Andrzej Gerlach