Kościół a pandemia. Część 11 i 12
KOŚCIÓŁ POLSKI, A PANDEMIA – część XI.
W moim prywatnym archiwum znalazłem słynną książkę, która w 1904 roku, wywołała wielką burzę, początkowo na terenie austro-węgierskiej Galicji, a następnie innych diecezji w pozostałych zaborach.
Mam tu na myśli kontrowersyjną książkę „O krzyczącej niedorzeczności i strasznej szkodliwości szczepienia ospy” autorstwa ks. Wincentego Pixa, wydanej w Berlinie w 1904 roku. Na przeszło 200 stronach autor, powołując się na znane autorytety medyczne dowodzi, że szczepienie przeciwko ospie jest niezwykle szkodliwe i grozi mam zagładą całej ludzkości.
Autorem tego szokującego „dzieła” nie był jakiś nieznany pleban jakiejś wiejskiej parafii na terenie Galicji, ale znany i powszechnie szanowany kanonik diecezji krakowskiej, długoletni katecheta wielu szkół na terenie Krakowa, a potem długoletni spowiednik Kościoła Mariackiego w Krakowie, ks. kanonik Wincenty Pixa (1836-1927). Był niezwykle wpływowym kanonikiem w diecezji krakowskiej, w czasach gdy na jej czele stał kard. Jan Puzyna, a następnie bp Stefan Sapieha (od 1925 arcybiskup, a od 1946 kardynał). Po wydaniu swojej książki w Berlinie w 1904 roku, ksiądz kanonik stał się „autorytetem” wśród polskiego duchowieństwa, w kwestii walki ze wszelkimi szczepionkami, które ratowały ludzi przed chorobami zakaźnymi dziesiątkującymi całą ludzkość od stuleci.
Nie wchodząc w szczegóły dodam tylko, że autor dowodził w swojej książce, że to właśnie katolicy, ludzie wierzący, mają wręcz obowiązek sprzeciwić się wszelkim szczepionkom, które są nie do pogodzenia z nauczaniem biblijnym i wizją Boga, który stworzył świat i człowieka. Oczywiście za ochronę dzieci przed szczepionkami odpowiedzialni są ich rodzice i oni będą odpowiedzialni za ich zaszczepienie.
Książka krakowskiego kanonika wywołała prawdziwa burzę zarówno w środowisku kościelnym jak i medycznym, gdyż znany autor w sposób tendencyjny powoływał się w niej na rzekome autorytety medyczne, czym jeszcze potęgował całe zamieszanie społeczne wobec szczepień przeciw ospie, która dziesiątkowała ludzkość od wieków. O całej skali zamieszania świadczy chociażby fakt, że po przeszło stu latach, obecni przeciwnicy szczepionek powołują się nadal na autorytet ks. kanonika Wincentego Pixa i jego książkę z 1904 roku.
Aby zrozumieć jak ważne dla nauki było to „dzieło” przed stu laty, dodam jedynie, że szczepionki na ospę, według księdza kanonika, wywoływały nie tylko choroby weneryczne i inne groźne choroby zakaźne, ale także wzmagały masturbację u młodzieży, powodowały wysychanie piersi u młodych kobiet i uniemożliwiały im karmienie piersią, a także powodowały problemy z rekrutacją młodych mężczyzn do wojska.
Oto dwa krótkie, ale moim zdaniem jakże wymowne cytaty z tego ponad dwustu stronnicowego dzieła:
„Groźne ze szczepienia ospy wymienić należy weneryzm, którym wedle twierdzenia uczonych cała prawie ludzkość europejska jest zarażona, gdyż z niewielkim wyjątkiem wszędzie praktykuje się to nieszczęsne szczepienie, a ospa ludzka i krowianka mają powinowactwo z weneryzmem i podobnymi chorobami, jakiemi są: gruźlica, szkarlatyna, odra (żarnica), zołzy, suchoty płuc, cholera i rak” (pisownia oryginalna).
„Również powszechne niestety ! u młodzieży szkolnej zepsucie moralne (onanizm) wedle opinii lekarzy (-) ma swoją przyczynę często w szczepieniu ospy, bo jadowita materja podrażnia narządy płciowe i przyspiesza płciową dojrzałość. W Niemczech żalą się, że z powodu powtórnego szczepienia dziewcząt powszechne panuje u nich plaga wyschnięcia gruczołów mlecznych, że zostawszy matkami nie mogą dawać piersi swoim dzieciom, a wiadomo, że najlepszym dla niemowląt pokarmem jest mleko macierzyńskie i żadnym innym, ani mamczynym, ani sztucznym, zastąpić się nie da. Także słabości żołądka u dzieci, niebezpieczna róża, osłabienie wzroku itd. ze szczepienia powstają. Wreszcie tej operacji przypisuje się degeneracje zwyrodnienie i osłabienie rodu ludzkiego, mający z każdym rokiem wzrost spisowych młodzieńców i choroby w wojsku, na co uwagę p. Ministra wojny zwrócićby wypadało, aby rekrutów nie kazano szczepić” (pisownia oryginalna).
Minęło już ponad sto lat od ukazania się tej kontrowersyjnej książki ks. kanonika Wincentego Pixa, o szkodliwości szczepień przeciw ospie, ale warto ją nadal przywoływać w obecnej dyskusji, gdyż wywołała ona niezwykłe zamieszanie i śmiem twierdzić, doprowadziła na początku XX wieku, do tysięcy niepotrzebnych zgonów tych, którzy uwierzyli w jej argumentacje. Teraz świat zwalcza pandemię koronawirusa, a ludzie Kościoła nadal uważają się za jedynych fachowców od wszelkich pandemii i medycznych zagrożeń ludzkości… Czy kogoś to dziwi?
KOŚCIÓŁ POLSKI, A PANDEMIA – część XII.
Od kilku dni piszę o absurdach podejścia instytucji polskiego Kościoła do problemu obecnej pandemii, do obowiązujących praw biologii czy współczesnej wiedzy medycznej. I wydawało mi się, że temat jest już wyczerpany, ale wczorajsze oświadczenie bp Józefa Wróbla (rocznik 1952) i jego zespołu współpracowników na temat „moralnych i tych niemoralnych” szczepionek „wbił mnie w ziemię”. Poddaję się. Nie mam już siły „kopać się z koniem”.
Mógłbym przytaczać liczne argumenty o tym, że przecież każdy ksiądz i osoba życia konsekrowanego, w ciągu swojego całego życia sama wielokrotnie była szczepiona, zarówno jako dziecko czy osoba dorosła, różnymi szczepionkami, które pochodzą z linii komórkowej, która wczoraj została uznana przez biskupa pomocniczego lubelskiego i jego zespół za niemoralną. Tylko po co?
Mógłbym przypomnieć, że przecież większość ludzi Kościoła, w tym także ci najmłodsi, oraz cały episkopat jest już dawno zaszczepiony, mimo iż ich świeccy rówieśnicy najczęściej jeszcze czekają na swoją kolej. Mógłbym zadać ważne pytanie, czy zaszczepili was moralnymi szczepionkami? Tylko po co?
Mógłbym przypomnieć wyczyny młodego studenta, ks. Józefa Wróbla, ze Zgromadzenia Księży Sercanów, podczas jego pobytu na studiach rzymskich. Mógłbym przypomnieć, że jego znany osobisty protektor i konsekrator, australijski kardynał zmarł zaledwie pięć dni temu. Nosisz Wróbelku po nim żałobę?
Mógłbym przy tym zapytać czy to normalne, że po ośmiu latach bycia ordynariuszem w Helsinkach, składa się „dobrowolną rezygnację” na ręce papieża, który czyści kadry po swoim poprzedniku, i ląduje się na stanowisku biskupa pomocniczego lubelskiego? Tylko po co?
Nie wiem co jeszcze wydarzy się w naszym kraju w dobie obecnych problemów z szalejąca pandemią? Czym zaskoczy nas jeszcze nasze duchowieństwo? Możemy spodziewać się wszystkiego. W końcu jak ktoś dysponuje siłą kadzidła, wody święconej, monstrancji, mocy relikwii, zawierzenia, poświęcenia, litanii, nowenny czy procesji, jest go stać na wszystko.
Powołałem się na znane mi, absurdalne z punktu widzenia nauki, przykłady działań naszych księży w dobie obecnej pandemii. Ale w ciągu tych dni dostałem od swoich czytelników, aż 138 przykładów (!!!) podobnych działań na terenie naszego kraju, i to wszystkie zaledwie w ciągu ostatniego roku. Skala tego szaleństwa nadaje się nie na wpisy na Facebooku, ale na książkę, albo cały cykl wydawniczy…
Nie spodziewam się zatem żadnej refleksji ze strony tych szarlatanów, którzy pomylili sobie czasy obecnej pandemii z okresem mroków głębokiego średniowiecza. Ale nie ukrywam, że równocześnie liczę na zdrowy rozsądek zwykłych ludzi, także tych głęboko wierzących.
Kończąc ten cykl o pandemii, życzę wszystkim dużo zdrowia i dedykuję czytelnikom słowa ks. prof. Józefa Tischnera (1931-2000):
„POBOŻNOŚĆ JEST NIEZWYKLE WAŻNA, ALE ROZUMU NIE ZASTĄPI”.
Andrzej Gerlach