„Padło jak grom z jasnego nieba…”

Padło jak grom z jasnego nieba. Cały nasz polski Episkopat został wezwany w trybie pilnym na spotkanie z papieżem Franciszkiem!!! Co to oznacza w praktyce? Że cierpliwość Watykanu w kwestiach afer moralnych, jakie miały i mają nadal coraz częściej miejsce w naszym polskim Kościele, dobiegła naprawdę końca, a teraz Panowie Bracia w Biskupstwie muszą osobiście złożyć szczegółowe wyjaśnienia w samej centrali, na „dywaniku u Szefa”.

Ale zacznijmy od początku. Każdy biskup ordynariusz tradycyjnie co kilka lat składa w Watykanie wizytę zwaną „at limina Apostolorum”, podczas której jest zobowiązany złożyć w poszczególnych dykasteriach Stolicy Apostolskiej szczegółowe sprawozdania ze swojej działalności duszpasterskiej w diecezji, którą kieruje. Jest tam wiele tabelek, liczb, dokumentów i tak dalej. Wszystko co dotyczy szczegółowej statystyki danej prowincji kościelnej. Liczba powołań, księży, dane o świeckich, udzielone sakramenty i tym podobne dane. Co rośnie, co maleje i dlaczego. Jak rośnie to dobrze, jak maleje to się trzeba tłumaczyć. Jak to w dużej korporacji o zasięgu światowym. I oczywiście pieniądze w tle, bo czy rośnie czy maleje to jedno, ale „kasiorka” musi być i ma jej być odpowiednio dużo. Proste? Proste.

Ale obecna sytuacja w polskim Episkopacie jest zupełnie inna i nie o dane statystyczne tutaj chodzi, choć od kilku dni liczni dziennikarze zajmujący się Kościołem i specjaliści od informacji kościelnej robią wszystko, aby wmówić wszystkim mediom, że obecne pilne wezwanie do Watykanu, to typowa wizyta „at limina Apostolorum”.

Większość naszych polskich biskupów była w Rzymie z taką wizytą, na przełomie listopada i grudnia 2005 roku u nowego papieża Benedykta XVI, potem w lutym 2014 roku u nowego papieża Franciszka. Podobnie było z biskupami czeskimi, bułgarskimi, austriackimi czy biskupami z Meksyku, których wizyty „at limina” niemal pokrywały się z wizytami w Rzymie naszych biskupów. Jest tylko jedno ale… Nikt jednak obecnie nie wzywa w trybie pilnym biskupów z tych krajów na takie spotkanie z papieżem Franciszkiem. Więc niech specjaliści od wizerunku naszego Episkopatu nie robią nam wszystkim „wody z mózgu” i swoją energię i medialne talenty wykorzystają na „mydlenie oczu tym w centrali…”

O kłopotach obecnego nuncjusza w Polsce, abp Salvatore Pennacchio (rocznik 1952) z naszymi polskimi biskupami wiemy nie od dzisiaj. Liczne afery z seksualnym wykorzystywaniem dzieci i młodzieży z udziałem samych polskich biskupów i ich podwładnych, rosnące od lat wpływy „lobby gejowskiego” na nominacje w strukturach polskiego Kościoła i dramatyczny odpływ Polaków, tradycyjnych katolików od pokoleń, głównie ludzi młodych ze struktur wspólnoty Kościoła, to główne zarzuty nuncjusza względem polskich kolegów w fioletach.

I znowu kilka faktów i dat. Co kilka lat Głowa Kościoła spotyka się ze swoimi nuncjuszami i omawia z nimi bieżące sprawy administracyjne i duszpasterskie dotyczące kościołów partykularnych. Tym razem to nuncjusz z Warszawy osobiście poprosił o pilną rozmowę z papieżem Franciszkiem. Mam swoich informatorów w Watykanie i zapewniam, że do spotkania obu hierarchów doszło, nie z powodu tęsknoty nuncjusza do swojego szefa, ale z powodu tego, że sam nuncjusz uznał, że musi uprzedzić papieża Franciszka o poważnej sytuacji w Kościele nad Wisłą. Osobiście znam dość dobrze, choć nie pałam wielką sympatią do tego watykańskiego dyplomaty i nasze osobiste kontakty, na szczęście niezwykle rzadkie, określiłbym jako oziębłe i tylko służbowe, ale tym razem jestem mu wdzięczny za taką decyzję. Nie wykluczam jednak, że abp Salvatore Pennacchio chroni w tej sytuacji swój dyplomatyczny tyłek i nie chce teraz dołączyć do kilku innych nuncjuszy, którzy za niepoinformowanie papieża Franciszka na czas o kryzysie w państwie w którym rezydowali, a nawet osobistym udziale w pewnych aferach o charakterze moralnym, polecieli na przedwczesne emerytury. Kilka z takich wydarzeń może opiszę kiedyś bardziej szczegółowo.

Papież Franciszek spotkał się z nuncjuszem Abp Salvatore Pennacchio, na jego osobistą prośbę, w dniu 15 kwietnia 2021 roku. Mój rzymski informator twierdzi, że watykański dyplomata prosił samego papieża o interwencję, bo sytuację w polskim Kościele określił jako krytyczną. Papież Franciszek wezwał wówczas do siebie w trybie pilnym prefekta Kongregacji do Spraw Biskupów, Kanadyjczyka, kard. Marca Quelleta (rocznik 1944) i to on po wyjściu od papieża był mocno wzburzony i ujawnił nieco faktów swoim współpracownikom. Kanadyjski kardynał też ma niejeden grzech na swoim sumieniu i przyłożył nieraz rękę do nominacji niegodnych biskupów w naszym kraju, nawet co najmniej jednego osobiście konsekrował, ale jak widać teraz nie zamierza sam „umierać” za grzechy naszych biskupów, tym bardziej, że jest już sam w wieku emerytalnym i chce dotrwać w spokoju do własnej emerytury.

W dniu 14 maja 2021 roku wszyscy polscy biskupi diecezjalni dostali wezwanie do pilnego stawienia się przed obliczem papieża Franciszka. Dokument jest datowany na dzień 10 maja 2021 roku. Wynika z niego, że biskupi ordynariusze mają czas do końca czerwca na przygotowanie pisemnych sprawozdań dla poszczególnych dykasterii rzymskich, a do osobistego spotkania z papieżem ma dojść zaraz po wakacjach. W normalnym trybie na takie sprawozdania biskupi mają od sześciu do dziewięciu miesięcy. Nasi biskupi dostali zaledwie sześć tygodni.

Spotkanie z papieżem ma być dopiero po wakacjach, bo w miesiącach wakacyjnych Watykan niemal nie pracuje. Wiadomo, upały i urlopy… Mój watykański informator w dniu dzisiejszym przesłał mi wiadomość, że papież Franciszek, w dniu 12 września 2021 roku, osobiście wybiera się na Kongres Eucharystyczny do Budapesztu na Węgry, więc panowie po tej dacie mogą już robić rezerwacje na samoloty do Rzymu.

Na naszych purpuratów padł teraz blady strach. Sytuacja przypomina bowiem nie wizytę „at limina Apostolorum”, ale wydarzenia sprzed kilku miesięcy, gdy wezwany przed oblicze papieża Franciszka cały Episkopat Chile, podał się w całości do dymisji. Nie wszyscy biskupi tego kraju zostali wówczas odwołani, ale poleciały tam liczne głowy. Do dziś przypomnienie tych traumatycznych wydarzeń powoduje drżenie na karku niejednego biskupa na świecie.

Nikt z naszych biskupów nie ma jednak teraz odwagi stanąć przed kamerami i zmierzyć się z tymi faktami, a tak niedawno byli wszyscy tacy dumni i zarozumiali. Tylko między poszczególnymi kuriami i biskupami diecezjalnymi przesyłane są nerwowe maile i odbywają się gorączkowe rozmowy telefoniczne, jak teraz skutecznie uporać się z czarnymi chmurami, które zawisły nad ich głowami.

Z nieoficjalnych informacji jakie dochodzą do nas teraz z Krakowa, z ulicy Franciszkańskiej 3, dowiadujemy się, że na dni 11-12 czerwca 2021 roku, obecny metropolita krakowski, abp Marek Jędraszewski (rocznik 1949), wezwał pilnie wszystkich polskich biskupów na wspólne obrady. Oby panowie tylko nie zapomnieli zabrać ze sobą na to ważne spotkanie do Krakowa tych sprawozdań, które muszą wysłać do końca czerwca do Watykanu i nie pomylili się przy ich wypełnianiu. Trzeba je przecież wypełnić jednakowo i solidarnie. Ale to już zapewne dobrze przypilnuje gospodarz tego spotkania w Krakowie.

Andzrej Gerlach