Pod Krzyżem Giewontu. Krystian Piwowarczyk grzesznik pod ochroną. Cz.1
KOŚCIELNY GRZECH POD KRZYŻEM GIEWONTU –część 1.
Jestem już często zmęczony ciągłym pisaniem o pedofilii w szeregach naszego duchowieństwa. Jako historyk wolałbym dzielić się ze swoimi czytelnikami swą wiedzą na ciekawe tematy z odległej historii, także tej dotyczącej dziejów Kościoła, ale grzeszna codzienność duchowieństwa w tym kraju, nie pozwala mi na zbyt długo oderwać się od tego co rozgrywa się stale w naszych parafiach, w salkach katechetycznych, w ośrodkach rekolekcyjnych, wielu klasztorach, a także podczas różnego rodzaju aktywności i wydarzeń sportowych, wycieczek i pielgrzymek organizowanych przez naszych duchownych.
Tym razem zapraszam czytelników pod Giewont, do archidiecezji krakowskiej, zarządzanej w latach 2005-2016 przez kard. Stanisława Dziwisza (rocznik 1939), a następnie od 2016 roku przez abp Marka Jędraszewskiego (rocznik 1949).
Niefortunnym „bohaterem” tej historii jest ks. Krystian Piwowarczyk. Nie żaden ks. Krystian P., lecz ks. Krystian Piwowarczyk. Mam już dość tego ukrywania i ciągłego udawania przed całym światem, że żadnych problemów moralnych w naszym Kościele nie ma, albo że są one tu jedynie marginalne.
Urodził się w 1982 roku, co ciągle podkreślał i z czego był niezwykle dumny, w cieniu bazyliki wadowickiej, przy której w 1920 roku urodził się i mieszkał z rodzicami i bratem sam Karol Wojtyła (1920-2005), późniejszy metropolita krakowski, kardynał, a od października 1978 roku papież Jan Paweł II. Wielu z nas zna to miasto i muzeum-dom rodzinny Karola Wojtyły oraz samą bazylikę wadowicką gdzie został on ochrzczony. Małopolskie Wadowice każdemu Polakowi, nawet jak nie jest członkiem wspólnoty Kościoła, kojarzą się i pewnie kojarzyć się już będą zawsze z polskim papieżem. O słynnych na świecie wadowickich kremówkach papieskich nie wspominając.
Pochodzący z miasta Wojtyły ks. Krystian Piwowarczyk był niezwykle aktywnym młodym księdzem. Już w seminarium krakowskim, wstąpił do niego w 2001 roku, gdy metropolitą krakowskim był jeszcze kard. Franciszek Macharski (1927-2016), był niezwykle aktywny i nigdy nie ukrywał, że jego pasją jest aktywna praca z dziećmi i młodzieżą. Swój życiowy cel realizował krok po kroku. Zadaje sobie w tym momencie tylko jedno tu ważne pytanie. Czy rzeczywiście nikt z przełożonych krakowskiego seminarium (rektor, liczni prefekci, ojcowie duchowni, psycholodzy i spowiednicy), a pracowało tam wówczas wielu z tych, którzy dzisiaj tak chętnie chodzą we fioletach biskupich i prałackich i są znani powszechnie w całej Polsce, nie zauważył wówczas podwójnej moralności i skłonności dewiacyjnych w tym adepcie do kapłaństwa? Nie zauważył tego zupełnie nikt, mimo cotygodniowych spowiedzi seminarzystów? Ciągłych rozmów, wielu konferencji, licznych rekolekcji i stałej sześcioletniej formacji w murach seminaryjnych?
Kiedy w 2007 roku diakon Krystian Piwowarczyk został wyświęcony na księdza archidiecezji krakowskiej przez byłego sekretarza papieskiego, a od 2006 roku purpurata Kościoła, kard. Stanisława Dziwisza, trafił jako wikariusz, na swoją pierwszą placówkę duszpasterską do znanej podkrakowskiej Parafii Najświętszej Maryi Panny w Michałowicach, przy ulicy (a jakże by inaczej) Jana Pawła II nr 2. I co niezwykle ważne, został natychmiast mianowany diecezjalnym moderatorem Służby Liturgicznej i Ruchu Światło-Życie, mimo iż nie miał wówczas żadnego doświadczenia duszpasterskiego do pełnienia tej funkcji i zerowy staż kapłański. Podlegali mu więc wszyscy ministranci, lektorzy, dzieci z oazy, a potem jeszcze ruchy w ramach Nowej Ewangelizacji, nie tylko z samych Michałowic, ale z całego dekanatu Kraków-Prądnik. I znowu nikt niczego nie zauważył? Okazuje się teraz, że niepokojące sygnały wówczas były, od dzieci i ich rodziców, ale reakcji przełożonych już niestety nie było żadnej.
Były natomiast ciągłe przenosiny młodego wikarego, potem pobliska Parafia Św. Małgorzaty w Raciborowicach, a w lipcu 2015 roku Parafia Przemienienia Pańskiego w Brzeziu koło Wieliczki (gmina Kłaj). Kiedy tam dochodziło do kolejnych „kontrowersyjnych zachowań” księdza katechety wobec zaledwie chłopców na etapie szkoły podstawowej i gimnazjum, pewna rodzina nie wytrzymała i postanowiła reagować. Z dokumentacji do jakiej mam dostęp wynika, że „ksiądz pozwalał sobie na niewybredne komentarze z seksualnym podtekstem oraz sprośne zaczepki wobec uczniów”. Ale ani kuria metropolitarna, ani organy ścigania nie widziały wtedy problemu. Rodzice jednego z uczniów postanowili zatem wziąć sprawy w swoje ręce i złożyli wobec księdza pozew cywilny do sądu. I wygrali…
I dopiero gdy ks. Krystian Piwowarczyk przegrał wytoczoną mu przez rodziców ucznia w sądzie cywilnym sprawę, jego kościelni przełożeni wtedy zareagowali… Zareagowali i przenieśli go do Parafii Miłosierdzia Bożego w Zakopanem, pod adresem Chramcówki 19. Zdjęcie tego zakopiańskiego kościoła parafialnego załączone do wpisu. Był czerwiec 2017 roku. Osobiście decyzję w tej sprawie podjął najbardziej znany w tym kraju znawca w kwestii „tęczowej zarazy”, abp Marek Jędraszewski.
Parafia była duża, niezwykle dochodowa, ludek Boży jak to na Podhalu pobożny i w każdego księdza wpatrzony jak w obrazek święty. Księży na tej parafii było pięciu, ale ks. Krystian wśród nich był najmłodszy i najbardziej zainteresowany pracą wśród młodzieży. Nikt w krakowskiej kurii w tej sprawie jednak nie zareagował… Trudno jednak przyjąć tezę, że nikt nie wiedział. Wiedzieli wszyscy, bo wszyscy wiedzieli dlaczego młody ksiądz trafia wtedy do Zakopanego.
Co więc się stało takiego, że w piątek, w dniu 8 lutego 2019 roku, w tej spokojnej raczej zakopiańskiej parafii wkroczyli na plebanię uzbrojeni policjanci, a po chwili wyprowadzili z mieszkania skutego już młodego księdza wikarego? To nie jedyne pytanie na które w ciągu najbliższych dni padną na tym profilu odpowiedzi. Nie wszystkim zapewne się one spodobają, ale życie jest pełne niewygodnych pytań i jeszcze bardziej zawstydzających odpowiedzi.
Ciąg dalszy nastąpi…
Andrzej Gerlach