Pod Krzyżem Giewontu. Krystian Piwowarczyk grzesznik pod ochroną. Cz.3 i 4

KOŚCIELNY GRZECH POD KRZYŻEM GIEWONTU –część 3.

Zapewne mieszkańcy zakopiańskiej parafii Miłosierdzia Bożego byli zaskoczeni, gdy po kilku godzinach, gdy jeszcze w pełni nie ochłonęli po wkroczeniu funkcjonariuszy policji na zakopiańską plebanię, ks. Krystian Piwowarczyk (tutaj kapłan na zdjęciach z ministrantami na wycieczce w Sanktuarium w Kalwarii Zebrzydowskiej), niespodziewanie powrócił do domu.

Do tej pory nie zauważyłem, aby miejscowi dziennikarze, teraz gdy już wina zakopiańskiego wikarego została w pełni udowodniona na sali sądowej i ostatecznie prawomocnie osądzona, powrócili do wielu słów wypowiedzianych na temat kościelnego pedofila, bezpośrednio po jego zatrzymaniu. I nie myślę tutaj o wypowiedziach jego obrońców wśród zakopiańskich parafian, ale chociażby szefowej zakopiańskiej prokuratury. A więc nie jakiegoś podrzędnego prokuratora miejscowej prokuratury, z szacunkiem dla wszystkich zakopiańskich prokuratorów, ale pierwszego prokuratora w tym mieście. Urzędnika państwowego, osobiście i dożywotnio chronionego ustawowo immunitetem, osoby która jest ustawowo zobowiązana do ochrony najsłabszych w każdym sporze prawnym. A kto był ofiarą w tym sporze? Sprawca czy jego ofiary? Ksiądz czy jego ministranci?

Kiedy zszokowani wydarzeniami z plebanii mieszkańcy Zakopanego oczekiwali jakiś wyjaśnień w tej bulwersującej wszystkich sprawie i próbowali dowiedzieć się co tak naprawdę wydarzyło się pomiędzy ich księdzem, a jego ministrantami oraz uczniami, szefowa zakopiańskiej prokuratury kilkakrotnie wypowiedziała się i to całkiem autorytatywnie. Oto kilka cytatów z lutego 2019 roku:

Wszystko wskazuje na to, że w wypadku tego duchownego nie ma mowy o jakichkolwiek działaniach pedofilskich z jego strony. Bardziej prawdopodobne, że jego jedyną „winą” jest to, że w rozmowach z parafialnymi ministrantami pozwalał sobie na zbyt młodzieżowy ton”.

Trudno dopatrzyć się tutaj w zachowaniu tego księdza jakiegokolwiek przestępstwa. Na dziś ja go tutaj nie widzę. Nie widza go też inni moi prokuratorzy. Dlatego jeszcze w piątek po przesłuchaniu ksiądz został zwolniony do domu. Nie postawiono mu żadnych zarzutów”.

Nie boję się spraw w których jest mowa o pedofilii wśród kleru. Wiele takich spraw już prowadziłam i zawsze byłam za tym by surowo karać takich sprawców. W tej sytuacji po prostu trudno jednak dopatrzyć się przestępstwa”.

Ten ksiądz to od lat parafialny opiekun ministrantów oraz katecheta z pobliskich szkół. Jego jedyną „winą” jest to, że zbyt mocno zżył się z prowadzoną młodzieżą i wszedł w nimi w zbyt luźny ton rozmowy”.

Ksiądz tłumaczył, że chłopiec miał problemy z seksualnością, a on mu chciał pomóc jedynie”.

Pozwólcie Państwo, że w tym wpisie w pierwszej kolejności zwrócę się teraz do szefowej zakopiańskiej prokuratury. Pani Barbaro B. ( to są ulubione zwroty w tekstach prawniczych, nieprawdaż?), po pierwsze nie wiedziałem, że szef lub szefowa jakiejkolwiek prokuratury w tym kraju ma „swoich prokuratorów”. W swojej naiwności wierzyłem do dzisiaj, że urząd każdego prokuratora jest niezależny od nikogo, a każdy prokurator w tym kraju działa w pełni suwerennie. To Pani od dzisiaj zawdzięczam jakże cenną wiedzę, że w prokuraturze wszystkich szczebli w tym kraju, kierowanej obecnie centralnie przez Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobrę, są jedynie prokuratorzy, którzy do kogoś należą i od kogoś zależą. Jeszcze raz dziękuję.

Dziękuję także za równie cenną wiedzę, że na terenie Podhala, a więc na obszarze podlegającego Pani prokuraturze, byli inni księża pedofile, których Pani ostro zwalczała i przykładnie karała. Poproszę o listę z nazwiskami, parafiami i daty prawomocnych wyroków, które w tych sprawach zapadły. Gdyż na liście skazanych pedofilów, którą prowadzi Ministerstwo Sprawiedliwości nie mogę ich odnaleźć, ale ja jestem widać niegramotny i potrzebuję pomocy Pani prokurator. Nawet ks. Krystiana Piwowarczyka, bohatera naszego obecnego cyklu, skazanego już prawomocnie, tam też nie ma.

Także Pani prokurator zawdzięczam to co dowiedziałem się dzisiaj, że to zakopiański wikary jest ofiarą tego całego zamieszania, a winny jest tu jedynie czternastoletni ministrant, który miał problemy ze swoją seksualnością. Rozumiem, że seksualność księdza wikarego nie budziła nigdy żadnych zastrzeżeń Pani prokurator. Jego jedyną „winą” był tylko „zbyt młodzieżowy język” i „luźny ton rozmowy”.

Kiedy po raz pierwszy czytałem cytowane słowa pani Barbary B., byłem przekonany, że to są cytaty z wypowiedzi jego sądowego obrońcy. Pierwszy raz widziałem wypowiedzi prokuratora (i to samego szefa prokuratury), który w pierwszym dniu po zatrzymaniu potencjalnego pedofila stwierdza, że „nie ma mowy o jakichkolwiek działaniach pedofilskich”. Czy te słowa padłyby, gdyby pedofil nie nosił sutanny? Nie słyszałem, aby szefowa zakopiańskiej prokuratury kiedykolwiek odniosła się do swoich słów i po skazaniu ks. Krystiana Piwowarczyka przeprosiła nieletnie ofiary i ich rodziny. Bo widać zakopiańskiej opinii publicznej żadne przeprosiny się nie należą.

Nie dziwi więc fakt, że już w kilka godzin po zatrzymaniu ks. Krystian Piwowarczyka w lokalnych mediach ukazywały się materiały opatrzone tytułami: „Ksiądz zatrzymany przez policję nie jest pedofilem”.

Jak więc doszło do zwrotu akcji w tej skandalicznej sprawie i jak doszło do prawomocnego skazania kościelnego pedofila na Podhalu?

Ciąg dalszy nastąpi…

 

 

KOŚCIELNY GRZECH POD KRZYŻEM GIEWONTU –część 4.

W swoim ostatnim wpisie cytowałem tu wypowiedzi Pani prokurator Barbary B., szefowej zakopiańskiej prokuratury, w sprawie zatrzymania, a potem wypuszczenia ks. Krystiana Piwowarczyka. W podobnym tonie wypowiadał się w tej sprawie, przynajmniej na tym wstępnym etapie śledztwa, jego bezpośredni kościelny przełożony, proboszcz Parafii Miłosierdzia Bożego w Zakopanem, ks. Piotr Pławecki (rocznik 1960).

Gdy wierni tej zakopiańskiej niewielkiej wspólnoty podzielili się na tych zszokowanych zatrzymaniem ich wikarego i tych, którzy bronili go za wszelką cenę, usłyszeli od swojego proboszcza te słowa:

Ksiądz arcybiskup (Marek Jędraszewski – mój dopisek) zwolnił go z posługi wikariusza w naszej parafii. Nie wiem gdzie obecnie przebywa, ale mam nadzieję, że odpoczywa. Dobrze, że ta sprawa jest badana i bardzo dobrze, że prokuratura twierdzi, że nie doszło do żadnego przestępstwa. My od początku sądziliśmy, że ksiądz wikary mógł paść ofiarą prowokacji”.

Skoro ks. Krystian Piwowarczyk padł ofiarą prowokacji, to dlaczego metropolita krakowski go zwolnił niemal natychmiast ze stanowiska wikariusza po opuszczeniu zakopiańskiego komisariatu policji? „Nie wiem gdzie przebywa” i „mam nadzieję, że odpoczywa”? Jednak mój informator w kurii krakowskiej twierdzi, że proboszcz wywiózł go na polecenie krakowskiego szefa w ustronne miejsce, gdzie przebywał blisko rok. Wymienia się tutaj pewien klasztor. Ale moje informacje nie muszą być precyzyjne. Jak znam takie sytuacje, to aż trudno mi w to uwierzyć, że proboszcz nie znał wówczas miejsca przebywania swojego niedawnego podwładnego.

Ale cały kontekst tych słów obraża same ofiary. Wypowiadający te słowa kapłan od 2012 roku, codziennie staje przy ołtarzu w parafii, którą kieruje. Służą mu do mszy przy tym właśnie ołtarzu ministranci, którzy padli ofiarą księdza wikariusza. Słuchają go tysiące parafian, wielu z nich klęka przy kratkach konfesjonału i wyznaje mu swoje grzechy, a ksiądz świadomie kłamie i mówi o prowokacji?

Jak wyglądają dziś słowa Pani prokurator i księdza proboszcza? W świetle dalszych faktów, procesu, skazania sprawcy i konsekwencji tego wyroku? Czy padły po latach słowa przeprosin za te kłamstwa i manipulacje?

A sprawa nabrała przyspieszenia, za sprawą pewnych policjantów, którzy zadali sobie trud i mimo iż początkowo nic nie znaleziono w komputerze i telefonie zatrzymanego księdza, po wnikliwym zbadaniu pamięci nośników okazało się, że kompromitujące zdjęcia i nagrania zostały skasowane z nośników w ostatniej chwili, przed wkroczeniem policjantów do jego mieszkania. Przypadek? Cud? Wstawiennictwo świętych? O ile mi wiadomo limit takich cudów, nawet w Kościele, został tutaj już przekroczony. Zadawałem w tej sprawie wielokrotnie trudne, ale istotne pytania. Kto wiedział o planach wkroczenia na plebanię? Kto powiadomił księdza? Dlaczego prokuratura nie podjęła tego jakże istotnego w całej sprawie wątku? Pytania nadal czekają na odpowiedzi.

Potem nastąpiło dalsze śledztwo, zarzuty, proces i wyrok: 26 miesięcy bezwzględnego więzienia. Sąd pierwszej instancji nie miał wątpliwości co do winy oskarżonego. Żadna ze stron się nie odwołała i wyrok się uprawomocnił. Trudno jednak szukać danych skazanego księdza na liście kościelnych pedofilów. Ks. Krystian Piwowarczyk został bowiem poproszony o złożenie sutanny i przejście w stan świecki. Gdy zapadł wyrok był już osobą świecką, a więc nie kościelnym pedofilem. Można? Wszystko można.

Gdy więc po raz kolejny Prokurator Generalny stanie przed naszymi dziennikarzami i będzie na podstawie statystyk swojego Ministerstwa Sprawiedliwości udowadniał tu tezę, że pedofilia niemal nie dotyczy księży, a głównie szewców, nauczycieli, murarzy, kosmitów i zielone ludziki, to ciekawe gdzie dopisze kogoś kto przez całe życie grzeszył nosząc sutannę, ale skazany został już po jej zrzuceniu?

Wielu znanych dostojników kościelnych, urzędników, samorządowców, polityków, dyrektorów placówek oświatowych na terenie archidiecezji krakowskiej, było jeszcze niedawno dumnych ze znajomości i przyjaźni z ks. Krystianem Piwowarczykiem. Internet jest pełen zdjęć z różnego rodzaju spotkań, aktywności i wzajemnych powiązań, z których wiele budzi do dzisiaj mieszane uczucia. Być może należałoby do wielu tych ciekawych wątków powrócić i je w pełni ujawnić, ale to już zapewne rola dziennikarzy.

Zadałem ostatnio pytanie dobrze zorientowanej osobie, z kręgu ulicy Franciszkańskiej w Krakowie, czy skazany Krystian Piwowarczyk już odsiedział zasądzony mu wyrok i czy nadal przebywa w więzieniu. Nie dostałem na to żadnej odpowiedzi, ale mina mojego rozmówcy była wymowna i wskazywałaby, że dziennikarze mogą mieć w tej sprawie jeszcze wiele do wyjaśnienia.