Stoimy przed ścianą. Zamknąć oczy na różnice i przegonić szkodnika.

I oto, Moi Drodzy nastał ten czas, kiedy już polskiateista.pl nie musi bić w dzwony. Takich postów jak poniższy jest coraz więcej w sieci, w prasie, nawet wydaje się książki na temat polskiej frustracji społecznej, bezradności wyuczonej i klasycznego budzenia się z ręka w nocniku… Zaraz zaraz … czy to nie jakies 7 lat temu wołaliśmy na naszych łamach, że najwyższy czas, że potem będzie za późno itd…?

Tak. Teraz już nie musimy wołać. Teraz wszyscy świadomi rzeczywistości doświadczają tego co my 7 lat temu. Szkoda, że ne było nas stać na mobilizację, na walkę każdego we własnym zakresie, na własnym podwórku.

Dołączamy się do postulatu autora postu – Wojtka Fuska – bez względu na różnice poprzeć trzeba jednego polityka. Czy mamy coś do wyboru? Nie bardzo…

 

 

Pisać o bandzie złodziei, debili i rosyjskich agentów, nie ma już sensu, widać co te śmiecie i ich skarlały, nie tylko moralnie, wódz robią z Polską. Wyrok pseudo TK jest tylko gwoździem do trumny jaką nam wyfasowali. O bezmyślnej większości, która sądzi, że da się żyć obok polityki też nie będę pisał, nic nie rozumieją, zaczną płakać dopiero, gdy będzie już dawno za późno. Tak mają te pustogłowy.

Nie pytam też jak się czują Budki, Halickie, Siemoniaki, Kopacze, Kamysze oraz inni nieskuteczni i leniwi, którzy przespali te 6 lat w sejmowych ławach, bo mam ich w głęboki poważaniu. Podobnie jak symetrystycznych dziennikarzy, z Marcinem – nie straszcie pisem – Mellerem – na czele, o Wosiu, to nawet nie pomyślę. Podobnie jak nie wspomnę o tych co się sprzedali dla kasy. A jest ich niestety legion.

Pytam tych, których szanuję, choć często się z wieloma z Nich nie zgadzam, i czasem kompletnie nie rozumiem. Pytam koleżanki i kolegów z ruchów ulicznych, NGO-sów, pytam niezależnych dziennikarzy, wspaniałych, dzielnych prawników, pytam uczciwych zrozpaczonych obywateli. Pytam wszystkich, którzy chodzili na demonstracje, blokowali faszystów i marsze smoleńskie, głosowali i zasiadali w komisjach wyborczych, pisali ostro na FB i twetterze, czy wywieszali tęczowe flagi w oknach, jeździli na granice, by ratować uchodźców, zawieszali dziecięce buciki na ogrodzeniach biskupich pałaców, pytam tych, którzy zerwali kontakty z pisowcami albo wręcz przeciwnie poświęcali czas, by ich przekonać (zwykle bezskutecznie), że służą czystemu złu. Pytam nas wszystkich po jasnej stronie mocy. Wściekłych, załamanych, zobojętniałych w stuporze bezradności, miotających się od działania do rezygnacji.

Jak się teraz czujemy, my kilkanaście procent, które straciło 6 lat na marsze, blokady, kłótnie, dyskusje, wpisy na FB, wygłaszanie mądrości o nieteraziźmie, o wspaniałym Biedroniu, o jedynym Holowni, o tym, że podziały to też wynik naszej agresji, o tym, że mają w dupie d’Hondta.

Czy my kiedyś zaciśniemy zęby, staniemy za, bezsprzecznie, jedynym obecnie, politykiem – Tuskiem (też mam do niego tony uwag i pretensji) i zrobimy coś co nie tylko ukoi nasze sumienia, rozładuje złość i frustracje, połechcze nasze ego ale sprawi, że pisowska banda poczuje prawdziwy dreszcz strachu i zacznie się cofać.

Dość mam słuchania, że głosujący na PiS mają swoje racje, dość mam uwag, że pogarda wobec nich nie przystoi. Dość mam gadania, że odsunięcie PiS-owskich świń od koryta to nie jest żaden program. To jest program! To jest kluczowy krok, by stworzyć choć cień szansy powrotu do żywych. Bez tego nie będzie nadziei na małżeństwa jednopłciowe, dostęp do środków antykoncepcyjnych, prawa dla kobiet, normalną oświatę, bogate państwo, sprawiedliwsze i bezpieczniejsze, wolne media i niezależne sądy, i na ulice na których nie biją za skarpetki w tęcze.

Jak ktoś znów zacznie pieprzyć, że Tusk nie, że źle, nie teraz, nie on i równocześnie nie przedstawi sensownego i realnego planu, wywalę natychmiast z mojego FB, bo tylko tyle mogę.

Nie chce umrzeć w państwie rządzonym przez te moralne pokurcze, przez kretynów i szubrawców z PiS i solidarnej polski. Nie mam też ochoty do śmierci patrzeć jak panoszą się po kraju te pasibrzuchy w sutannach , ale nie zmienię niczego i wy nic nie zmienicie jeśli nie pójdziemy na kompromisy z własnym wyobrażeniem o oporze, jeśli nie zgodzimy się na to, że wszystkie siły trzeba rzucić na program minimum, który i tak wydaje się dziś nierealnym programem maksimum, jeśli nie zdecydujemy się na jednego lidera. Jeśli wspólnie nie wyprowadzimy jednego ciosu w splot słoneczny tej mafijnej ośmiornicy jaka nas oplotła i żywi się nasza pracą, naszą rozpaczą i naszym pieprzonym indywidualizmem.

Innej drogi niż zamknięcie oczu na różnice,

niż schowanie ambicji,

połączenie sił i wspólny cel,

NIE MA.

Wojtek Fusek

ŹRÓDŁO

 

Czy to przemawia desperacja? Tak!! To jest desperacja, jeśli nie mamy nikogo innego, by za nim stanąć i przegonić hołotę i złodziei, zdrajców racji stanu i apologetów episkopatu kościoła katolickiego. Tak. To jest desperacja. Ale czekanie na ruch UE w obronie wartości, to czekanie na Godota… Europa interesu zawsze spycha w otchłań Europę  wartości. I trzeba sobie z tego zdawać sprawę, choćby nie wiem jak była nam nie w smak.

kuna2021kraków