Tomasz Korzan „Metodologia demokracji fasadowej” Cz.19

Partyjne sądy kapturowe: jak działają?

 

Zacznijmy może od tego, że nie stanowią „instytucji” ani „organu” w ścisłym tego słowa znaczeniu. Są po prostu zbiorem procesów decyzyjnych, tworzących, wraz z innymi procesami, zjawisko znane nam powszechnie jako kumoterstwo.
Samo kumoterstwo jest jednak bardzo złożonym zbiorem zjawisk, dlatego jeśli chcemy je trochę lepiej zrozumieć, musimy podzielić ten dość duży zbiór na podzbiory, tak aby móc uporządkować nasze obserwacje.
Jakimś sposobem uporządkowania, mam nadzieję, że czytelnym, będzie zastosowanie analogii do formalnych podziałów władzy przedstawicielskiej, stosowanych zarówno w organizacjach demokratycznych, jak i w organizacjach biznesowych (czasem bardziej przydatne będą jedne, czasem drugie).
W tym przypadku, będziemy mieli do czynienia ze zbiorem procesów zastępujących sąd partyjny, sąd koleżeński, organ rozjemczy itp. wydzieloną funkcję w organizacji demokratycznej.

Dla przypomnienia: kumoterstwo jest nieformalnym, ukrytym procesem sprawowania autorytarnej władzy, przez małą grupę ludzi, w organizacji fasadowo demokratycznej (i nie tylko demokratycznej).
Przez analogię, jego działanie można porównać do patogenu, pasożyta lub nowotworu, obecnego w organizmie, i obniżającego jego sprawność, poprzez przejęcie z krwioobiegu zasobów odżywczych i tlenu, w skrajnym przypadku doprowadzającego organizm do nieodwracalnego zniszczenia.
Przejmowanie zasobów organizacji przez kumoterstwo może działać kilkutorowo, n.p.:
– poprzez zdobycie kontroli nad procesami bezpośrednio-demokratycznymi (n.p. wybory lub referenda w warunkach rozpowszechniania zmanipulowanej informacji),
– poprzez przejęcie kontroli nad procesami decyzyjnymi w organach przedstawicielskich (n.p. poprzez manipulację informacyjną, wprowadzenie własnych ludzi do tych organów, korupcję, szantaż, naciski itp. działania),
– poprzez pacyfikację lub eliminację z organizacji osób przeciwnych kumoterstwu, lub postrzeganych jako potencjalna konkurencja (zwłaszcza, gdy są członkami organów przedstawicielskich),
– poprzez łączenie lub sojusze konkurujących grup kumoterskich
– itp.
Oczywiście, zjawisko „sądu kapturowego” może wiązać się ze wszystkimi tymi procesami, ale szczególne (lub przynajmniej bezpośrednie) znaczenie ma ono zasadniczo dla pacyfikacji i eliminacji osób „niewygodnych” dla najsilniejszej grupy kumoterskiej.

Jak to działa?
1. Zaczyna się to zazwyczaj od decyzji podjętej albo przez „szarą eminencję”, a więc osobę pełniącą kluczową rolę w organizacji. Osoba ta (czasem jest to kilka osób) pełni zazwyczaj również jakąś kluczową funkcję w formalnych organach partii, co znacznie ułatwia przeprowadzenie „akcji”.
Czasami, inicjatorem „akcji” jest osoba mniej znacząca, ale mająca „wtyki” u osób znaczących, „dług wdzięczności” od osób znaczących, lub składająca osobom znaczącym jakąś ofertę „przysługi wzajemnej”.
„Akcja” sądu kapturowego, w odróżnieniu od procesu sądowego, zaczyna się zatem od wydania „wyroku skazującego”, którego przyczyną jest ukryty, egoistyczny interes prywatno-polityczny jakiejś osoby, lub grupy inicjującej.
2. Drugim etapem akcji jest „poczta pantoflowa odgórna”.
Ten etap polega to na tym, że osoby które „wydały wyrok”, szukają współwykonawców „akcji” wśród osób, które są już „pod pantoflem” osób znaczących, zdolnych przyjąć każde polecenie nieformalnej władzy w sposób bezrefleksyjny.
3. Kolejnym etapem jest „sztuczny tłum”.
Partyjni „pantoflarze”, przyjąwszy wcześniej „zlecenie” zniszczenia osoby skazanej, wpływają w nieformalnych rozmowach na opinie „biernych konformistów”, tworząc wrażenie, jakoby „wszyscy byli tego samego zdania”.
Na ewentualnych „wątpiących” wywierany jest nacisk na zasadzie „musimy być lojalni i solidarni, siła wyższa, zagrożenie organizacji” itp.
4. Przez cały ten okres, zbierane są „haki” na skazanego, tak aby w chwili ujawnienia „akcji” można było przedstawić ewentualnym „obrońcom” i „nieprzekonanym” tak dużą ilość „materiału dowodowego”, by jakiekolwiek odniesienie się skazańca lub jego obrońców do wszystkich zarzutów było niemożliwe, lub przynajmniej brzmiało nieczytelnie i niewiarygodnie.
Chodzi o to, by sama masa zarzutów była przytłaczająca.
Ponieważ nikt nie jest człowiekiem idealnym, na każdego znajdą się jakieś „haki”. Przy odpowiednio dużym nakładzie czasu, bardzo łatwo jest jednak stworzyć wrażenie, że „skazany” jest wyjątkowo bogatym siedliskiem wad, dlatego nawet jeśli każdy z tych haków jest banalny, połączenie liczby zarzutów, z liczbą osób przekonanych, sprawia na większości wrażenie, że skazaniec „sobie zasłużył”, więc musi zostać ukarany.
5. Przedostatnim etapem „akcji” jest wyprowadzenie zarzutów na forum publiczne.
Na tym etapie, skazaniec zostaje zaatakowany publicznie przez tak liczną grupę „świadków”, tak liczną masą „zarzutów”, że żadna racjonalna obrona nie jest możliwa.
Jeżeli atak następuje na spotkaniu „realnym”, na którym każdy mówca ma ograniczony czas na wypowiedzi, łączny czas wypowiedzi „skazańca” jest po prostu na tyle krótszy od łącznego czasu trwania wypowiedzi atakujących, że jego wypowiedź ginie w masie wypowiedzi krytycznych.
Nawet zatem jeśli każdy z atakujących ma tyle samo „wad urody” co skazaniec (a nawet więcej), skazaniec jest i tak w beznadziejnej sytuacji, ponieważ
– nawet gdyby wiedział, że zostanie zaatakowany, nie miałby czasu na przygotowanie „haków” przeciwko swoim agresorom,
– nawet gdyby przygotował takie haki, zostałby szybko uciszony, bo przecież „rozmowa jest o nim, a nie o kimś innym, więc nie wolno zmieniać tematu”,
– każdy kontratak byłby zinterpretowany na jego niekorzyść,
– brak kontrataku byłby uznany za przyznanie do winy.
Na forum „pisanym” wygląda to podobnie, a nawet jeszcze gorzej. Komentarze wrogie skazanemu mają kolosalną przewagę objętościową.
6. Ostatnim etapem „akcji” jest zatwierdzenie „wyroku tłumu” przez oficjalne organy administracyjne i/lub sądownicze organizacji.
Nawet jeśli członkowie tych organów nie brali udziału w „części przygotowawczej”, t.j. zbieraniu popleczników i haków (a taki udział jest zazwyczaj nieunikniony), bardzo trudno jest im podjąć decyzję sprzeczną z „wyrokiem tłumu”.
Po pierwsze, ich „pierwsze wrażenie” będzie „na dzień dobry” skrzywione, ze względu na asymetrię docierających do nich informacji.
Po drugie, nawet jeśli uda im się pomyśleć krytycznie pośród wrzasków tłumu, będą kierować się, w większym lub mniejszym stopniu, własną ugodowością, wygodą i podświadomym strachem. Niewykluczona jest również chęć zadowolenia własnych wyborców.
Po trzecie, mało który członek organu obieralnego poświęci wiele godzin czasu, by zbliżyć się choćby do prawdy obiektywnej, zwłaszcza gdy do jego drzwi dobijać się będzie gniewny tłum, krzyczący biblijne: „Ukrzyżuj, ukrzyżuj go!” (Tak, problem jest już ździebko stary: nie wytworzyły go bynajmniej dopiero współczesne partie, i nie dotyczy tylko demokratycznych organizacji).
W takich warunkach, „obiektywna decyzja demokratycznie wybranego organu”, by wobec skazanego zastosować represje dyscyplinarne lub administracyjne, jest tylko przyklepką do decyzji, która podjęta została przez partyjne kumoterstwo, lub (jak ktoś woli stare bukłaki słów do nowego wina politycznej libacji) przez faryzeuszy demokracji fasadowej.

Lekarstwa?
Jest kilka sposobów, by to zjawisko ograniczyć. Całkowicie wyeliminować najprawdopodobniej się nie da, ale trzeba próbować. Nie jestem w stanie zaproponować wszystkich możliwych działań zapobiegawczych, zatem liczę na pomoc Czytelników w komentarzach.
Oto niektóre z nich:
1. Edukacja.
Nowi członkowie muszą być przyjmowani na podstawie egzaminów wstępnych, oczywiście testowych, opartych o jawną listę pytań i odpowiedzi.
Część pytań egzaminacyjnych musi dotyczyć wiedzy z zakresu zapobiegania mechanizmom demokracji fasadowej. Brak takiej wiedzy rzuca zbyt dużą część członków partii na pastwę kombinatorów.
Treść pytań powinna być cyklicznie zmieniana, a członkowie egzaminowani ponownie, by wyeliminować „słupy” i „śpiochów”.
2. Utrudniona usuwalność członków.
Usunięcie członka partii powinno być możliwe tylko kwalifikowaną większością głosów, przy bardzo wysokim progu (n.p. 90% głosów). Organ decyzyjny w sprawach dyscyplinarnych powinien być wybierany losowo, spośród osób niebędących członkami innych organów, oraz niezamieszkałych w tym samym okręgu wyborczym, by utrudnić wywieranie nacisków na członków organu, oraz ograniczyć własne konflikty interesów.
Wyjątkiem od tej zasady powinno być tylko oblanie egzaminu testowego, niepłacenie składek, oraz inne sytuacje, weryfikowalne obiektywnie.
3. Wysoka autonomia członków.
Im mniej władzy odgórnej nad szeregowym członkiem, tym trudniej jest zastosować wobec niego represje administracyjne. To zmniejsza motywację sprawców do inicjowania „akcji” sądu kapturowego.
Autonomia członka jest potrzebna również z innych względów: członek partii ma reprezentować wyborców przed partią, a nie partię przed wyborcami. Wyborcy nie potrzebują przecież partii, które mówią im co mają robić. To partie mają robić to, co mówią do nich wyborcy.
4. Jawność.
Członek partii powinien być osobą publiczną, a więc taką, która reprezentuje wyborców wobec partii. Dlatego członkostwo powinno być jawne, a przebieg wszelkich spotkań pomiędzy członkami partii powinien być rejestrowany i publikowany w internecie.
5. Bezwzględny zakaz agresji słownej.
Część pytań egzaminacyjnych musi dotyczyć zasad komunikacji bez przemocy.
Członek partii, uczestniczący w jawnych spotkaniach z innymi członkami partii, musi wypowiadać się w sprawie konkretnych potrzeb wyborców, oraz sposobów ich zaspokajania. Rozmowy muszą mieć przebieg rzeczowy, tzn. dotyczyć wykonalności, kosztów, zagrożeń, szans, korzyści itp. wynikających z konkretnych działań na rzecz wyborców.
Jakiekolwiek uwagi dotyczące personalnie innych członków, w tym, przykładowo, ich kwalifikacji lub zaangażowania, powinny być eliminowane z zapisu rozmowy przed jego publikacją.
Kwalifikacje członków mogą być legalnie mierzone tylko metodami obiektywnymi, lub oceniane przez wyborców.
Zakaz wzajemnej antyreklamy członków powinien być najważniejszym wyjątkiem od zasady autonomii członka oraz jawności rozmów pomiędzy członkami, a członkowie uporczywie ignorujący ten zakaz, powinni podlegać karom (raczej łagodnym, tylko w ostateczności, dyscyplinarnym).

Jeszcze coś?
Oczywiście, mechanizm sądu kapturowego nie jest jedynym mechanizmem demokracji fasadowej. Tego jest, niestety, więcej. O niektórych już pisałem. O innych jeszcze napiszę.
Ciąg dalszy nastąpi.

Link do poprzedniego odcinka:
https://www.facebook.com/tomasz.korzan.polityk/posts/253093530152328
Link do następnego odcinka:
https://www.facebook.com/tomasz.korzan.polityk/posts/256624003132614
Dziękuję!

Tomasz Korzan