Tomasz Korzan „Metodologia demokracji fasadowej” Część 9

Jak Kaliksiński komuś zabiera krowy, to dobrze. Jak ktoś Kaliksińkiemu, to źle.

 

Brzmi znajomo?

Pewnie! Niestety, nie tylko dlatego, że jest to parafraza cytatu z (nie)sławnej powieści Henryka Sienkiewicza, ale raczej z tego, że jest to pierwsze przykazanie naszej największej (choć ukrytej) religii narodowej: obowiązkowej hipokryzji.

Zapytacie: jak to „obowiązkowej”? Czyż nie piętnujemy namiętnie hipokryzji u naszych wrogów, konkurentów i przeciwników politycznych?

Oczywiście, że ją piętnujemy, ale… TYLKO u przeciwników, a więc tylko w cudzej partii, w cudzej frakcji tej samej partii, ewentualnie, w cudzej koalicji cudzych partii itd. To właśnie jest drugie przekazanie.

Chcecie więcej przykazań?

Proszę bardzo:

Przykazanie 3: kto piętnuje hipokryzję u „swoich”, ten jest zdrajcą.

Przykazanie 4: kto sam nie jest hipokrytą, jest durniem i/lub cwelem, i należy go gnębić fizycznie i psychicznie, bo przynosi nam wstyd i hańbę od samego swojego istnienia i nie bycia gnębionym.

Zapytacie pewnie, jak się ma ta religia do innych religii (tych tradycyjnie rozumianych), innych ideologii czy ich (deklaratywnego) braku?

Proszę bardzo!

Każda religia, każda ideologia, lub deklarowana „wolność” od takowych, będzie przykrywką dla obowiązkowej hipokryzji, działającą tak:

a) jeżeli ktoś inny wyznaje jakąś religię lub ideologię inną niż nasza (lub, w odróżnieniu od nas jest „pieprzonym” sceptykiem lub ateistą), to jest to powód dla którego uznajemy go za hipokrytę,

b) jeżeli to my wyznajemy jakąś religię lub ideologię (lub, uważamy się za wolnych od wyznania), to jest to powód dla którego uważamy się za wolnych od hipokryzji, ponieważ nasza religia, nasza ideologia, nasz sceptycyzm i bezwyznaniowość, stanowią tarczę, która nas chroni, niczym partyjny beton (tak, dokładnie, właśnie „taki” beton).

Co czyni nam ta religia społecznie, politycznie i gospodarczo?

Odpowiedzcie sobie na to pytanie sami (w komentarzu). Jestem ciekaw, czy dojdziecie do podobnych wniosków.

Jak językowo odróżnić „tę” religię od „tradycyjnych” religii?

W języku angielskim, „tego typu” zjawiska określane są mianem „implicit religion”, w odróżnieniu „od explicit religion” czyli „tych typowych religii”. Oczywiście, przydałyby się na takie zjawiska jakieś fajne słowa w języku polskim, bowiem jak czegoś nie potrafimy nazwać, często tego nie zauważamy, a…

POWINNIŚMY WRESZCIE ZACZĄĆ ZAUWAŻAĆ!

Zapraszam zatem do proponowania jakichś fajnych polskich nazw na „implicit religion” w komentarzach.

Czy znacie jakieś podobne „ukryte” zjawiska, oprócz „obowiązkowej hipokryzji”, które warto by opisać?

Jak sądzicie, czy nazwa „dulszczyzna” pokrywa się znaczeniowo ze zjawiskiem „obowiązkowej hipokryzji”?

Link do poprzedniego odcinka:

https://www.facebook.com/tomasz.korzan.polityk/posts/242371257891222

Link do następnegoodcinka:

https://www.facebook.com/tomasz.korzan.polityk/posts/246354654159549

Dziękuję!