Ćwiczenia z ateizmu

Ćwiczenia z ateizmu. Część 40 „Religijny totalitaryzm w Biblii”

Zwykle nie dostrzega się, że w Biblii mamy doskonały pierwowzór religijnego totalitaryzmu. Oto należy wierzyć w jedynego prawdziwego Boga i w jedynie prawdziwą religię. Prawa, rzekomo objawione przez tego Boga, mają kontrolować wszystkie dziedziny życia człowieka. Zarówno życie intymne, jak i władza polityczna, ma podlegać jedynie prawdziwej religii. Posłuszeństwo wymuszać mają okrutne kary, ustanowione przez Boga.

Jest to totalitaryzm w pełnej krasie. Ideałem totalitaryzmu jest całkowite, tj. totalne panowanie nad umysłami i postępowaniem ludzi, nad życiem prywatnym i państwem, sankcjonowane ostrymi karami. Nie ulega wątpliwości, że jest to ideał autorów Biblii.

Sięgnijmy do szczegółów.

1. Jedyny prawdziwy Bóg

Oto fragment oryginalnego tekstu Dekalogu, tj. dziesięciu przykazań bożych (Kościół w nauczaniu posługuje się tekstem skróconym, ujętym w 10 punktów, ale obowiązuje oryginał zapisany w Biblii, w którym nie ma numerów):

Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (…) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą. Okazuję zaś łaskę aż do tysięcznego pokolenia tym, który Mnie miłują i przestrzegają moich przykazań” (Wj 20,3-7).

Nakaz wiary w jedynego rzekomo prawdziwego Boga, usankcjonowany groźbą kar bożych, jest tym samym co nakaz wiary w jedynie słuszną ideologię. Według Dekalogu i Biblii istnieje jeden prawdziwy bóg i jedna prawdziwa religia. Wszystkie inne religie są fałszywe. W tę jedynie prawdziwą trzeba wierzyć, bo inaczej będzie się srodze ukaranym. Nie tylko zresztą przez Boga, ale – jak się dowiadujemy z Biblii – także przez ludzi, którzy zgodnie z prawem bożym mają okrutnie karać odstępców. Karą szczególnie polecaną przez Boga jest tzw. kamienowanie.

Na czym polega kamienowanie? Na zabiciu kamieniami rzucanymi przez zgromadzony tłum. Wykonywane jest z wyroku sądowego, ale nierzadko – jak wynika z Biblii – ma charakter samosądu. W niektórych państwach islamskich prawo przewiduje kamienowanie także dziś.

Dekalog stanowi niewielką część praw, które Bóg miał objawić Mojżeszowi. Pierwsze księgi Biblii zawierają mnóstwo szczegółowych nakazów i zakazów dotyczących wszystkich dziedzin życia osobistego i publicznego.

2. Zero tolerancji religijnej

W prawie, które według Biblii Bóg przekazał Mojżeszowi, nie ma nawet cienia tolerancji religijnej. Za to lubuje się ono w okrutnych karach. Oto ciekawy fragment, trochę przydługi, ale warto przeczytać:

„Jeśli cię będzie pobudzał skrycie twój brat, syn twojej matki, twój syn lub córka albo żona (…) mówiąc: =Chodźmy, służmy bogom obcym=, bogom, których nie znałeś ani ty, ani przodkowie twoi – jakiemuś spośród bóstw okolicznych narodów, czy też dalekich od jednego krańca ziemi do drugiego – nie usłuchasz go, nie ulegniesz mu, nie spojrzysz na niego z litością, nie będziesz miał miłosierdzia, nie będziesz taił jego przestępstwa. Winieneś go zabić, pierwszy podniesiesz rękę, aby go zgładzić, a potem cały lud. Ukamienujesz go na śmierć, ponieważ usiłował cię odwieść od Pana, Boga twojego, który cię wywiódł z ziemi egipskiej, z domu niewoli. Cały Izrael, słysząc to, ulęknie się i przestanie czynić to zło pośród siebie.
Jeśli usłyszysz (…) że wyszli spośród ciebie ludzie przewrotni i uwodzą mieszkańców swego miasta mówiąc: =Chodźmy, służmy obcym bogom!=, których nie znacie – przeprowadzisz dochodzenia, zbadasz, spytasz, czy to prawda. Jeśli okaże się prawdą, że taką obrzydliwość popełniono pośród ciebie, mieszkańców tego miasta wybijesz ostrzem miecza, a samo miasto razem ze zwierzętami obłożysz klątwą” (Pwt 13,7-16).

W innym miejscu Bóg nakazuje kamienować tych, którzy przechodzą „do bogów obcych, by służyć im i oddawać pokłon” (Pwt 17,3).

Okrutnie karane ma być tzw. bluźnierstwo, tj. ubliżanie Bogu. Oto co Bóg przekazał Mojżeszowi: „Ktokolwiek bluźni imieniu Pana, będzie ukarany śmiercią. Cała społeczność ukamienuje go. Zarówno tubylec, jak i przybysz będzie ukarany śmiercią za bluźnierstwo przeciwko Imieniu” (Kpł 24,16-23).

Kamienowaniem ma być karane nawet lekkie naruszenie zasady świętowania szabatu, tj. dnia świętego. Dekalog mówi ogólnie: „Pamiętaj o dniu szabatu, aby go uświęcić” (w wersji katolickiej: „Pamiętaj, abyś dzień święty święcił”). Oto jak przykazanie powyższe zostało uszczegółowione:

„Gdy Izraelici przebywali na pustyni, spotkali człowieka zbierającego drwa w dzień szabatu. Wtedy przyprowadzili go ci, którzy go spotkali przy zbieraniu drew, do Mojżesza, Aarona i całego zgromadzenia. Zatrzymali go pod strażą, bo jeszcze nie zapadło postanowienie, co z nim należy uczynić. Pan zaś rzekł do Mojżesza: =Człowiek ten musi umrzeć – cała społeczność ma go poza obozem ukamienować=. Wyprowadziło go więc całe zgromadzenie poza obóz i ukamienowało według rozkazu, jaki wydał Pan Mojżeszowi” (Lb 15,32-36).

Tolerancja religijna jest dla autorów Biblii nie do pojęcia.

Jaki wniosek? Biblia odzwierciedla mentalność i archaiczne wyobrażenia ludzi zamieszkujących na Bliskim Wschodzie przed około 2-3 tysiącami lat. Wiara w to, że zawiera jakiekolwiek prawdy objawione przez boga, jest dziecinadą. Nie da się ukryć, że głosząc nieomylność Biblii, powołując się na święte księgi, władze kościołów chrześcijańskich robią z wiernych i z siebie głupków.

Na zdjęciu posąg Mojżesza z 1513-1516 r. w Bazylice św. Piotra w Okowach w Rzymie, dzieło Michała Anioła.

3. Kara boża za winy przodków

Biblijny Dekalog zawiera „kwiatek”, którego nie można pominąć. Bóg mówi, że za czczenie innych bogów będzie karał do czwartego pokolenia: „Ja Pan, twój Bóg, jestem bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia”. Zaś wiernym będzie okazywać łaskę „aż do tysięcznego pokolenia” (Wj 20,5-6).

Dekalog jest tu sprzeczny ze świecką etyką praw człowieka. Dlaczego? Trzeba powiedzieć wyraźnie, że karanie za winy przodków, jak i nagradzanie za ich zasługi, jest niesprawiedliwe. Ponadto każdy człowiek ma prawo wyznawać taką religię, jaka wydaje mu się odpowiednia. Albo nie wyznawać żadnej. Dziś jest to jedno z podstawowych praw człowieka. Dekalog, nakazując wiarę w jedynie słuszną religię i grożąc za odstępstwo karą bożą „do trzeciego i czwartego pokolenia”, jest z zasadami praw człowieka sprzeczny.

Wzorując się na Biblii, w średniowiecznej Europie karano śmiercią za herezję i ateizm, dyskryminowano innowierców. W niektórych krajach islamskich takie prawa, oparte na Koranie, obowiązują do dziś. Koran ma wiele zapożyczeń z Biblii.

4. Potworne groźby

Warto powiedzieć, jakie to groźby obiecywał zesłać Bóg na naród wybrany, jeżeli będzie nieposłuszny. Podam jeden tylko przykład. Po wymienieniu długiej listy kar Bóg oświadcza:

„Jeżeli i wtedy nie będziecie Mi posłuszni i będziecie Mi postępować na przekór, to i Ja z gniewem wystąpię przeciwko wam i ześlę na was siedmiokrotne kary za wasze grzechy. Będziecie jedli ciało synów i córek waszych. Zniszczę wasze wyżyny słoneczne, rozbiję wasze stele, rzucę wasze trupy na trupy waszych bożków, będę się brzydzić wami. Zamienię w ruiny wasze miasta, spustoszę wasze miejsca święte” (Kpł 26, 27-39) … wystarczy, dalej już nie cytuję. Ma się wrażenie, że tekst ten powstał w umysłach zwyrodnialców, a nie kapłanów i mędrców, za jakich uchodzą osoby spisujące biblijne księgi (zresztą jedno drugiego nie wyklucza).

Przypomnę jeszcze, że według Biblii Bóg zgładził niemal całą ludzkość w potopie, bo była mu nieposłuszna: „Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi (…) rzekł: =Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki= (…). Tylko Noego Pan darzył życzliwością” (Rdz 6,5-8). Rezultat: „Wszystkie istoty poruszające się na ziemi (…) wyginęły wraz ze wszystkimi ludźmi” (Rdz 7,21). Bóg nie patyczkował się, zginęły także niewinne niemowlaki i dzieci nienarodzone.

Kościelni teolodzy próbują przemilczać okrucieństwo Boga, a czasami uciekają się do pokrętnych wyjaśnień. Ale nawet jeżeli się przyjmie, że te straszne kary i groźby to tylko przenośnie, to pokazują Boga jako nieobliczalnego okrutnika, który – jak niejeden mafiozo – potrafi być łagodny, by za chwilę masowo mordować. Użyłem mocnych słów, ale to autorzy Biblii tak Boga przedstawiają. Postać Boga w Biblii to jakby wzór totalitarnego władcy, który żąda, by w niego wierzyć i być mu posłusznym, a za nieposłuszeństwo okrutnie karze.

5. Okrutne kary

Prawo przekazane Mojżeszowi przez Boga przewidywało karę śmierci za szeroką gamę uczynków.

Już mówiłem o karaniu śmiercią za odstępstwo od jedynie słusznej religii, za bluźnierstwo i za pracę w szabat. Kara śmierci ma być wymierzana także za wywoływanie duchów i wróżenie (pierwowzór palenia na stosie czarownic w średniowieczu). Ulubionym tematem kar jest seks. Kara śmierci przez kamienowanie przewidziana była za cudzołóstwo, seks homoseksualny, seks ze zwierzętami. Prawa biblijne nie pozostawiały poza kontrolą nawet najbardziej osobistej, intymnej sfery życia człowieka, wdzierały się wszędzie. Śmiercią miał być karany brak dziewictwa u poślubionej młodej kobiety: „jeśli oskarżenie to okaże się prawdziwym, bo nie znalazły się dowody dziewictwa młodej kobiety, wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca i kamienować ją będą mężowie tego miasta, aż umrze” (Pwt 22,20-21).

6. „Usunąć zło”

Na kartach Biblii ujawnia się mentalność typowa dla wszelkiej maści tyranów i totalitarnych polityków. Okrutne kary i groźby są – jak czytamy – stosowane po to, by usunąć zło i by lud żył w strachu i pokorze: „Cały lud słysząc to (tj. słysząc o okrutnych prawach i karach) ulęknie się i już więcej nie będzie się unosił pychą” (Pwt 17,13). Wielokrotnie powtarza się fraza: „Usuniesz zło spośród siebie” itp. Co jest tym złem i jak ma być karane, określa tyrańskie „prawo boże” ustanowione rzekomo przez Boga. Czym jest to prawo? To totalitarna paranoja do kwadratu.

7. Sojusz tronu i kościoła

Według Starego Testamentu władza króla pochodzi od Boga i ma polegać na wykonywaniu jego woli. Wprawdzie król nie jest kapłanem czy bóstwem, ale jest „namaszczonym” przez Boga wybrańcem, osobą uświęconą. Ideałem jest sojusz króla i kapłanów, czy – jak byśmy dziś powiedzieli – sojusz tronu i kościoła. W tym tandemie ważniejszy ma być kościół/kapłani.

W państwie ma obowiązywać „prawo boże” ustanowione rzekomo przez Boga i zawarte w Biblii. Król ma przestrzegać tego prawa, co nakłada na jego władzę ograniczenia. Ale nie idzie tu o prawo świeckie, tylko o prawo religijne, okrutne i totalitarne. Król nie jest wprawdzie władcą absolutnym, ale za to jest funkcjonariuszem totalitarnego państwa całkowicie podporządkowanego religii.

W Biblii jest ciekawa scena, w której Bóg mówi do Mojżesza: „tego tylko ustanowisz królem, kogo sobie Pan, Bóg twój, wybierze spośród twych braci – tego uczynisz królem (…). Gdy zasiądzie na królewskim swym tronie, sporządzi sobie na zwoju odpis tego Prawa u tekstu kapłanów-lewitów. Będzie go miał przy sobie i będzie go czytał po wszystkie dni swego życia, aby się nauczył czcić Pana, Boga swego, strzegąc wszystkich słów tego Prawa i stosując jego postanowienia, by uniknąć wynoszenia się nad swych braci i zbaczania od przykazań na prawo czy też na lewo” (Pwt 17,15-20).

Mamy tu wyraźnie zarysowaną ideę prymatu religii nad państwem i prawem. Podobny sens ma na też następująca przestroga zawarta w Biblii:

„Słuchajcie więc, królowie, i zrozumiejcie (…), bo od Pana otrzymaliście władzę, od Najwyższego panowanie: On zbada uczynki wasze i zamysły wasze rozsądzi. Będąc bowiem sługami Jego królestwa, nie sądziliście uczciwie aniście prawa nie przestrzegali, aniście poszli za zamysłem Boga, przeto groźnie i rychło natrze On na was, będzie bowiem sąd straszny nad panującymi” (Mdr 6,1-9).

Biblia na przestrzeni wieków wzmacniała przekonanie, że władza polityczna powinna podlegać ograniczeniom i przestrzegać prawa. Ale to nie wszystko. Biblia umacniała przede wszystkim  przeświadczenie, że państwo ma mieć charakter totalnie religijny. Obłęd!!

A jak się mają do tego znane słowa Jezusa: „Oddajcie co jest cesarskiego, cesarzowi, a co jest bożego Bogu” (Mt 22,21). Wypowiedziane zostały w szczególnych okolicznościach, kiedy Żydzi żyli w cesarstwie rzymskim, w państwie okupacyjnym, a nie własnym. Jezus powiedział, że należy wypełniać podstawowe obowiązki wobec okupacyjnego państwa. Ale dla Żydów w tym czasie nadal ideałem było wyczekiwane mesjanistyczne królestwo, w którym władca i kapłani pozostają w sojuszu, a państwo ma charakter religijny.

A co z chrześcijanami? Kiedy chrześcijaństwo stało się religią panującą, także wśród nich sojusz tronu i kościoła nabrał żywego blasku. Niektórym biskupom pozostało to do dziś.

Na zdjęciu jabłko cesarskie z krzyżem – symbol władzy chrześcijańskiego cesarza nad całym światem.

8. Totalitarny ekspansjonizm

Biblia zawiera ideę nieograniczonej ekspansji totalitarnego państwa. W proroctwach biblijnych pojawia się wizja królestwa Izraelitów, które ogarnie cały świat. Np. w halucynacjach proroka Daniela mamy następujący obraz: „a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy. Podchodzi do Przedwiecznego i wprowadzają Go przed Niego. Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (Dn 7,13-14). W księgach Izajasza Bóg ustami proroka wyznacza mesjaszowi, który ma zbudować wieczne królestwo Izraelitów, następującą misję: „Ustanowię cię światłością dla pogan, aby moje zbawienie dotarło aż do krańców ziemi” (Iz 49,6).

Są to poetyckie imaginacje i rojenia proroków. Izraelici byli słabi, a halucynacje tego rodzaju miały raczej podnosić ich na duchu wobec doznawanych klęsk, niż skłaniać do ekspansji (podobnie jak w przypadku Polaków Sienkiewiczowska Trylogia pisana „dla pokrzepienia serc”).

Niemniej fakt jest faktem. Maniakalna idea imperium opartego na jedynie prawdziwej religii – jest zawarta w Biblii.

W średniowieczu chrześcijański totalitarny ekspansjonizm dał o sobie znać dążeniem do nawracania pogan przemocą, dominacji Kościoła nad władzą świecką i panowania chrześcijańskiego imperium nad całym światem. Krzyż stał się symbolem panowania chrześcijaństwa: tam gdzie stoją krzyże, tam sięga władza chrześcijaństwa.

Słowo na zakończenie

W średniowiecznym chrześcijaństwie obficie korzystano w biblijnych wzorów. Śmiercią karano oskarżonych o herezję, ateizm, bluźnierstwo, konszachty z diabłem, stosunki homoseksualne. Preferowanymi metodami było palenie żywcem na stosie oraz torturowanie.

Na szczęście nie żyjemy w państwie skrojonym według biblijnych standardów. Dzięki Oświeceniu i ograniczeniu wpływu kościołów jest to przeszłość. Warto jednak przypominać, co zawiera Biblia, bowiem kościoły chrześcijańskie ciągle się na nią, na Stary i Nowy Testament, powołują.

Również we współczesnym Izraelu prawa biblijne nie obowiązują w starożytnej postaci. Państwem najbliższym dziś biblijnym wzorom jest Arabia Saudyjska. Źródłem praw jest tam Koran, ale Biblia dostarczała twórcom Koranu ważnych inspiracji. Ustrój Arabii Saudyjskiej uzmysławia, jak z grubsza mogłyby wyglądać państwa europejskie, gdyby wpływy kościołów chrześcijańskich nie zostały zdecydowanie ograniczone.

Władzom kościołów chrześcijańskich do dziś pozostało wiele biblijnych manier i skłonności. Chcą na przykład za pomocą prawa ingerować w prywatne i intymne życie ludzi. Za pomocą prawa chcą narzucać swoje zasady nie tylko wiernym, ale wszystkim.

Kościół katolicki nadal sprzeciwia się prawu do rozwodów małżeńskich. W maniacki wręcz sposób sprzeciwia się stosowaniu wszelkich środków antykoncepcyjnych (nawet prezerwatyw!!) i gdyby mógł, to zakazałby ich sprzedaży. Ponieważ nie może, to stara się różnymi sposobami utrudnić ich sprzedaż, np. propaguje tzw. klauzulę sumienia aptekarzy (zobowiązanie, że dana apteka nie będzie sprzedawać środków antykoncepcyjnych).

Władze kościelne potępiają, uznają za grzech, wszelkie seksualne stosunki przedmałżeńskie i pozamałżeńskie, stosunki homoseksualne, a nawet masturbację. Osoby, które po rozwodzie zawarły nowe małżeństwo uprawiają, według kościelnych mędrców, cudzołóstwo. Kościelne głowy debatują, czy w małżeństwie seks oralny jest grzechem, czy może nie.

Księża podczas spowiedzi potrafią pytać dziewczyny o stosunki seksualne i mają przy tym – jak słychać – niezły ubaw lub podniecają się.

Kościół sprzeciwia się ustawodawstwu, które umożliwiałoby zawieranie heteroseksualnych związków partnerskich. Ale iście szaleńczy sprzeciw władz kościelnych budzą związki i małżeństwa homoseksualne. Chociaż są one zalegalizowane w prawie wszystkich krajach zachodnich (także w USA), nie powodują szkodliwych skutków i są tam akceptowane przez większość obywateli. W Polsce, jak wskazują sondaże, legalizację małżeństw homoseksualnych akceptuje ponad 30%. Nie jest tak źle, jak mogłoby się wydawać.

Najlepiej byłoby, gdyby władze kościelne zajęły się swoim, a nie cudzym życiem seksualnym.

Na koniec jeszcze jedna uwaga. Nie wyrywam cytatów z kontekstu. Cytaty stanowią materiał ilustracyjny, by to co piszę nie wyglądało na gołosłowie. Nie traktuję też Pisma Świętego ahistorycznie. Wprost przeciwnie. To kościoły chrześcijańskie traktują Biblię ahistorycznie jako „słowo boże”, jako uniwersalne i wieczne źródło prawdy.

Dodam też, że Kościół katolicki uznaje Stary Testament za część kanonu biblijnego, tj. za księgi święte zawierające prawdy przekazane przez Boga. Katechizm stwierdza wyraźnie:Bóg jest Autorem Pisma świętego. Prawdy przez Boga objawione, które są zawarte i wyrażone w Piśmie świętym, spisane zostały pod natchnieniem Ducha Świętego. Święta Matka Kościół uważa, na podstawie wiary apostolskiej, księgi tak Starego, jak Nowego Testamentu w całości, ze wszystkimi ich częściami za święte i kanoniczne, dlatego że, spisane pod natchnieniem Ducha Świętego, Boga mają za Autora i jako takie zostały Kościołowi przekazane” (105). Alvert Jann

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ : Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się  

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia..

Na blogu znajduje się kilkadziesiąt artykułów, m.in.:

Teoria Boga krótko wyłożona” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/teoria-boga-krotko-wylozona/

Kim był Jezus” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/kim-byl-jezus/

Dziewicze narodziny Jezusa” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dziewicze-narodziny-jezusa/

Diabeł i inne demony” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/diabel-inne-demony/

Pismo Święte jakiego nie znacie?” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/pismo-swiete-jakiego-nie-znacie/ – o ukrywanych stronach Biblii.

……………………………………………………………………

Stary i Nowy Testament cytuję za Biblią Tysiąclecia (wydawnictwo Pallottinum) – http://biblia.deon.pl/

Katechizm Kościoła Katolickiego – http://www.katechizm.opoka.org.pl/

……………………………………………………………………

Ćwiczenia z ateizmu. Część 39 „Przenośnie w Biblii: 12 przykładów”

Kościelni teolodzy tłumaczą często, że wielu fragmentów Biblii nie należy rozumieć dosłownie, np. że Bóg dosłownie stworzył świat w sześć dni, mężczyznę ulepił z ziemi, a kobietę z jego żebra. Teolodzy bronią w ten sposób Biblię przed zarzutem, że zawiera nonsensy.

Chciałbym pokazać, że jest to obrona nieskuteczna. Dlaczego? Kościelni teolodzy wybierają mało ważne, wyglądające niedorzecznie fragmenty Biblii – i o nich mówią, że nie powinny być rozumiane dosłownie. Natomiast dużo ważniejsze i równie niedorzeczne fragmenty uznają w pełni, oraz każą wierzyć, że zawierają prawdę.

Przedstawiam poniżej dwanaście przykładów biblijnych niedorzeczności, w które Kościół każe wierzyć dosłownie, co najwyżej pomijając mało ważne szczegóły.

1. Cuda

Kościelni teolodzy uznają niedwuznacznie, że w Kanie Galilejskiej podczas wesela Jezus rzeczywiście przemienił wodę w wino. W ich rozumieniu, opartym ściśle na ewangelii św. Jana, Jezus chciał w ten sposób objawić się zebranym jako Bóg i przekonać do swego posłannictwa. Teolodzy podkreślają, że dzięki temu cudowi „uwierzyli w Niego Jego uczniowie” (Jana 2,1-11). Według kościelnej interpretacji opowieść powyższa nie jest przenośnią. Należy ją rozumieć dosłownie: Jezus przemienił wodę w wino.

W Biblii mamy setki cudów, czynili je także prorocy i apostołowie. Przed Izraelitami uciekającymi z niewoli egipskiej rozstąpiło się morze, dzięki czemu mogli przejść suchą stopą. Jezus uciszył burzę, chodził po powierzchni jeziora, uzdrawiał chorych, wskrzeszał zmarłych, wypędzał demony z ciał opętanych. Są też cuda śmieszne i straszne zarazem. Prorok Elizeusz w cudowny sposób uśmiercił dzieci, które naśmiewały się z jego łysiny. Jak to zrobił? „Przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci” (2 Krl 2,23-25).

Realność tego cudu nie jest przez kościelnych teologów kwestionowana, przemilcza się go lub poszukuje pokrętnych interpretacji, które usprawiedliwiałyby Elizeusza i Boga. Być może teolodzy obawiają się, że jeśli tę opowieść uzna się za przenośnię, to trzeba będzie w końcu za przenośnię uznać zmartwychwstanie Jezusa? Ruszając kamyk, można poruszyć lawinę.

Stanowisko Kościoła w sprawie cudów jest jednoznaczne:  Władze kościelne uznają realność cudów opisanych w Piśmie Świętym. Biblijne opowieści o cudach każą rozumieć dosłownie. Każą też wierzyć, że cuda zdarzają się również dziś. Robią z siebie i wiernych głupków, małych Jasiów święcie wierzących w bajki.

W Kościele niedopuszczalna jest myśl, że biblijne opowieści o cudach to fikcja literacka, a samo pojęcie cudu jest starożytnym wyobrażeniem wywodzącym się z magii. W starożytnych mitologiach, a dziś w bajkach dla dzieci i fantastycznych opowieściach, mocą czynienia cudów dysponują czarownicy. W Biblii moc tę posiada Bóg, a za jego sprawą cuda czynili prorocy, apostołowie, święci.

Przypomnijmy, że w Kościele katolickim do dziś w toku postępowań kanonizacyjnych oficjalne komisje kościelne badają, czy za sprawą kandydata na świętego dokonał się jakiś cud. I rzekome cuda znajdują, zazwyczaj mają to być cudowne uzdrowienia. Również za sprawą Jana Pawła II miały się dokonać cudowne uzdrowienia. Kościół uznaje też inne cuda, dziś – poza uzdrowieniami – największy entuzjazm budzą cudowne objawienia oraz pojawianie się krwi Jezusa w hostii (tzw. cud eucharystii).

W niektórych kościołach protestanckich uznano, że cuda miały miejsce w czasach biblijnych, ale epoka cudów już się skończyła. Stanowisko to można określić jak nonsens połowiczny, zreformowany.

Dodajmy, że wiara w cuda przeżywa zdecydowany kryzys w krajach zachodnich, powoli słabnie także w Polsce. Według sondażu przeprowadzonego w 2015 r. na próbie reprezentatywnej, na pytanie „Czy wierzy Pan/Pani w cuda?”, 28% polskich katolików odpowiedziało, że NIE WIERZY (przypis na końcu).

angel-mniejszy 1939761_960_720

2. Diabły i anioły

Władze kościelne zdecydowanie zaprzeczają, że diabeł to tylko symbol zła. Ma to być rzeczywista osoba. W katechizmie można przeczytać, że nie jest on „jakąś abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana, Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu”. Czytamy też, że „Szatan, czyli diabeł, i inne demony są upadłymi aniołami, którzy w sposób wolny odrzucili służbę Bogu” (pkt 2851 i 414). Oczywiście aniołowie także mają istnieć realnie, nie są to twory ludzkiej wyobraźni, nie idzie o symbole czy przenośnie.

Kościół głosi dziś oficjalnie, że demon/diabeł może dosłownie wejść w ludzkie ciało i owładnąć nim (nazwano to opętaniem). Biskupi powołują egzorcystów, którzy mają demony z ludzkich ciał wypędzać. Obiektem ich zabiegów, często szokujących, stają się osoby mające poczucie, że zostały opętane przez diabła.

Według neurologii i psychiatrii są to osoby cierpiące na poważne zaburzenia psychiczne typu schizofrenicznego i paranoidalnego. W Polsce działa grubo ponad stu kościelnych egzorcystów.

3. Okrucieństwo

W Biblii jest bardzo dużo opisów okrucieństw dokonanych przez samego Boga lub z jego nakazu („Pismo Święte jakiego nie znacie” – link na końcu). Oto na przykład Bóg nakazał Izraelitom, z którymi zawarł przymierze, wymordować ludy zamieszkujące ziemię obiecaną. Czy rozumieć to jako przenośnię? A w potopie Bóg zgładził prawie wszystkich ludzi, także dzieci nienarodzone.

Opowieści te nie są przedstawiane przez kościelnych teologów jako przenośnie. Raczej pomija się je lub poddaje pokrętnym interpretacjom, mającym łagodzić ich drastyczną wymowę i uchronić Biblię oraz Boga przed kompromitacją. Można na przykład przeczytać, że Bóg okazał się miłosierny, bo ocalił bogobojnego Noego i jego rodzinę (ale niemowlaki i dzieci nienarodzone poszły na straty). Albo że potop ma uzmysłowić ludziom, że Bóg jednych karze, a innych nagradza.

Nie trudno zauważyć, że nawet gdyby uznano te opowieści za przenośnie, to są one tak okrutne i prymitywne, że dyskwalifikują Biblię jako źródło zasad moralnych.

Nasuwa się ogólniejszy wniosek: Lepiej nie szukać w Piśmie Świętym wzorów sprawiedliwości i zasad moralnych, niezależnie od tego, czy biblijne opowieści rozumie się dosłownie, czy w przenośni. Księgi biblijne zostały spisane przed około 2-3 tysiącami lat przez ówczesnych ludzi i dla ówczesnych ludzi. Dziś Biblia nie ma nic wartościowego do przekazania. Warto wiedzieć, co zawiera, bo to sprawa znajomości historii kultury. Ale powoływanie się na Biblię jako na obowiązujący autorytet i źródło mądrości, to nonsens.

Gdybym miał najkrócej powiedzieć, jak biblijne opowieści traktować, powiedziałbym bez wahania: należy się z nich śmiać. To najlepsza odtrutka na religijną propagandę.

4. Dekalog

W Kościele przyjmuje się, że Bóg objawił Mojżeszowi Dekalog, dziesięć przykazań mających obowiązywać Izraelitów, później uznawanych także przez chrześcijan. Objawienie Dekalogu przez Boga jest rozumiane dosłownie, nie jako przenośnia. Za opis metaforyczny kościelni teolodzy skłonni byliby uznać co najwyżej przedstawione w Biblii szczegóły dotyczące okoliczności przekazania Mojżeszowi Dekalogu (tj. dotyczące pobytu Mojżesza na górze Synaj).

Można zrozumieć, dlaczego w Biblii przedstawia się Dekalog jako objawiony przez Boga: Boskie pochodzenie Dekalogu miało dodać mu boskiego autorytetu. Ale władze Kościoła każą w to wierzyć dziś, co jest dziecinadą.

Ponadto trzeba powiedzieć, że Dekalog zawiera także zasady, które dziś są nie do przyjęcia. W pełnym tekście Dekalogu czytamy: „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (…) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą” (Wj 20,3-5). Oznacza to karalność za odstąpienie od religii, oraz karanie za winy przodków. 

Kościół uważa Dekalog za „prawo boże”, któremu ma być podporządkowane prawo stanowione przez ludzi. Na szczęście nie chce wymienionych wyżej punktów wcielać w życie. Są one, zauważmy, sprzeczne z prawami człowieka, z prawem do wolności religii, w tym do zmiany wyznawanej religii lub do niewyznawania żadnej. W średniowiecznej Europie karano śmiercią za herezję. W niektórych krajach islamskich do dziś obowiązują kary za odstępstwo od islamu.

Sprzeczne z prawami człowiek jest też karanie za winy przodków. 

Jaki wniosek? Dekalog nie jest dziś wartościowym źródłem prawa. A co z takimi zasadami, jak „nie kradnij”, „nie zabijaj”? Są tak ogólnikowe lub niejasne, że nie mogą być przydatne przy stanowieniu prawa. Zaś jako zasady moralne mają charakter powszechny, uniwersalny, niezależny od religii, są starsze niż judaizm i Stary Testament (z tym, że zasada „nie zabijaj” jest wyjątkowo niejasna, była i jest rozumiana bardzo różnie). Dziś etyka świecka, związana z prawami człowieka, zawiera dużo bardziej wartościowe zasady moralne, niż Biblia.

5. „Życie po śmierci”

Kościół naucza, że po śmierci ciała człowiek żyje nadal, jego nieśmiertelna dusza jest sądzona przez Boga i trafia do nieba, czyśćca lub piekła.

W dawniejszych czasach „życie po śmierci”, w szczególności piekło, wyobrażano sobie dość realistycznie. W piekle grzesznik doznawał mąk, najpewniej w ogniu. Od kilkudziesięciu lat unika się mówienia o męczarniach doświadczanych przez grzeszników w piekle, o ogniu piekielnym itp.

Ale według Kościoła należy rozumieć dosłownie, że człowiek ma duszę nieśmiertelną, czeka go sąd boży, a potem zbawienie, czyśćcowa pokuta lub potępienie. Teolodzy kościelni mają jednak kłopot z ustaleniem szczegółów, uciekają w abstrakcje, ogólniki, a człowiek to konkret. Jeżeli ma istnieć po śmierci, to jak i gdzie? Chciałoby się wiedzieć dokładniej. Inaczej wygląda, że to „obiecanki cacanki, a głupiemu radość”.

Kłopoty teologów są odzwierciedleniem osłabienia wiary religijnej wśród bardzo dużej części wiernych. Związane jest to ze zmianami zachodzącymi w kulturze współczesnej. Gdzieś w tle narastają wątpliwości, czy opowieść o „życiu po śmierci” nie jest wyłącznie fikcją literacką. Można odnieść wrażenie, że bardziej otwarci teolodzy byliby skłonni te opowieści włożyć między bajki, uznać za metafory. Bardziej zależałoby im na przeżywaniu duchowego związku z Bogiem. Tylko co wtedy z religią i zawartością Biblii? Wszystko to trzeba by także włożyć między bajki. Więc biedni teolodzy tkwią świadomie w kłamstwie.

6. Narodziny Jezusa

Czy poczęcie Jezusa nastąpiło rzeczywiście w cudowny sposób za sprawą Ducha Świętego? Według władz kościelnych należy to rozumieć dosłownie, nie idzie tu o metaforę. Także podręcznik religii dla liceum, zredagowany przez jezuitów, stwierdza jasno: „poczęcie Jezusa nastąpiło poza normalnym, fizjologicznym aktem seksualnym kobiety i mężczyzny” (przypis na końcu).

7. Zmartwychwstanie Jezusa

Z kościelnego nauczania wynika jasno, że zmartwychwstanie Jezusa należy rozumieć dosłownie: Jezus umarł na krzyżu, został pochowany, a następnie zmartwychwstał. Biblijny opis ma w szczegółach walory literackie, ale całą opowieść o zmartwychwstaniu należy – według Kościoła – rozumieć jako wierny opis zdarzenia rzeczywistego.

Nie brak publikacji, w których twierdzi się, że Jezus to postać legendarna, nie istniał w rzeczywistości. Sprzyja tej tezie szczupłość źródeł historycznych potwierdzających działalność Jezusa. Bardziej prawdopodobne, że Jezus był jednym z wielu „nawiedzonych”, który zaczął przedstawiać siebie jako mesjasza zapowiedzianego w Starym Testamencie, zdołał zgromadzić grono uczniów i wyznawców, i być może rzeczywiście poniósł męczeńską śmierć. To mogą być realia.

Jeśli jednak ktoś zachowuje trzeźwość umysłu, to opowieści o tym, że Jezus był synem Boga, czynił cuda, a po śmierci zmartwychwstał, nie będzie rozumiał dosłownie. Będą to dla niego fikcyjne opowieści tworzone na kanwie starożytnych mitologii i urojeń.

8. Powstanie świata

Biblia zawiera metaforyczną opowieść o powstaniu świata. Zaczyna się ona od słów: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię”. Następnie stworzył rośliny, zwierzęta i pierwszą parę ludzi. Mężczyznę miał ulepić z ziemi, a kobietę z jego żebra. Wszystko to trwało sześć dni (Księga Rodzaju 1,1-28; 2,7-25).

Czy biblijną opowieść o stworzeniu świata należy rozumieć dosłownie?

Fundamentaliści chrześcijańscy mówią, że dosłownie. W Kościele katolickim przyjmuje się, że szczegółów mówiących o sześciu dniach, o ulepieniu z ziemi itp. nie powinno się rozumieć dosłownie. To opis poetycki, fantazja. Ale – podkreślmy – to, że Bóg stworzył świat, Kościół każe rozumieć dosłownie.

W biblijnej opowieści są dwie warstwy: Pierwsza, jakby zewnętrzna, to szczegóły, akcesoria, rekwizyty (stworzenie w sześć dni, ulepienie z ziemi, z żebra itp.). Druga warstwa, zasadnicza, to zdania mówiące o stworzeniu świata, roślin, zwierząt i człowieka przez Boga. Nie ulega wątpliwości, że według Kościoła należy to rozumieć dosłownie. Teolodzy powtarzają: Bóg jest stwórcą rzeczy widzialnych i niewidzialnych. W stworzenie świata przez Boga należy wierzyć dosłownie: Bóg stworzył świat. Nietrudno zauważyć, że każą wierzyć w starożytną mitologię.

Potrzebny jest być może krótki komentarz.

W czasach spisywania Biblii z całą pewnością nie wiedziano, jak świat powstał. Wymyślono więc, że stworzył go Bóg i przedstawiono poetycznie, mówiąc o sześciu dniach itd. Nie ma powodu, by uznawać, że stworzenie świata przez Boga jest czymś więcej niż mitem, fikcją literacką, metaforyczną opowieścią z Bogiem w roli głównej (nie idzie o szczegóły aktu stworzenia, ale o sam akt). W starożytności wszelkie nieznane zjawiska, w tym powstanie świata i człowieka, wyjaśniano za pomocą mitologicznych opowieści. Mity były namiastką wiedzy, zawierały wyjaśnienia fantastyczne, nie przekazywały wiedzy, zawierały zmyślone opowieści i urojenia.

Dziś także nie wiemy, jak świat powstał. Nie ma zadowalającej naukowej teorii powstania świata. Nie znaczy to jednak, że trzeba uznawać starożytne mity, pochodzące sprzed około 2-3 tysięcy lat. Lepiej uczciwie powiedzieć, że nie wiemy jak świat powstał, niż przyjmować mitologiczne wyjaśnienie, że został stworzony przez Boga.

Warto zauważyć, że Bóg-stworzyciel świata jest kimś na wzór czarownika z wielu starożytnych mitologii i dzisiejszych bajek dla dzieci. Jak czarownik potrafi wszystko, m.in. stworzył świat.

9. Stworzenie człowieka

Od wieków w Kościele przyjmowano, że człowieka dosłownie – nie w przenośni – stworzył Bóg. Sprawy się skomplikowały, kiedy od końca XIX w. na znaczeniu zyskała teoria ewolucji biologicznej. Według niej gatunek ludzki powstał w wyniku naturalnych procesów zachodzących w przyrodzie, bez udziału Boga.

Uznanie ewolucyjnego pochodzenia człowieka spowodowało, że biblijna opowieść o stworzeniu człowieka zyskała status metafory, która nijak ma się do rzeczywistości.

W tej trudnej sytuacji kościelni teolodzy poszli po rozum do głowy. Kościół przyjął stanowisko połowiczne. Szczegółowy biblijny opis powstania człowieka uznano za metaforę i przestano zaprzeczać ewolucji biologicznej. Władze kościelne każą natomiast wierzyć, że Bóg ingeruje w proces ewolucji i dzięki tej ingerencji powstał człowiek. W ten sposób „wilk syty i owca cała”. Biskupi polscy w oficjalnym stanowisku przedstawiają to następująco: W celu powołania do życia człowieka Bóg mógł posłużyć się jakąś istotą przygotowaną na planie cielesnym przez miliony lat ewolucji i tchnąć w nią duszę – na swój obraz i podobieństwo” (link na końcu). Wygląda to, trzeba powiedzieć, dość zabawnie.

Kościół trzyma się kurczowo biblijnego obrazu Boga-stwórcy człowieka. Zmodyfikował go nieco, ale każe weń wierzyć.

Nauki biologiczne nie potwierdzają ingerencji Boga w proces ewolucji. Dokumentują bardzo dobrze, jak w wyniku naturalnych procesów ewolucyjnych powstawały różnorodne gatunki roślin i zwierząt, w tym człowiek.

10. Grzech pierworodny

Kuriozalną rzeczą jest interpretacja biblijnej opowieści o raju i grzechu pierworodnym, podawana przez kościelnych teologów i szkolne podręczniki religii.

Za poetycki, fantastyczny obraz uznaje się co najwyżej zamieszczony w Biblii szczegółowy opis wydarzeń w rajskim ogrodzie. Natomiast sam „grzech pierworodny” jest rozumiany dosłownie i przypisuje mu się realne skutki. Pisze się wyraźnie, że pierwsi ludzie dopuścili się nieposłuszeństwa Bogu i wskutek tego także dziś wszyscy ludzie doświadczają cierpień, chorób, a ich życie kończy się śmiercią. W szkolnym podręczniku religii można przeczytać: „Grzech pierworodny spowodował, że człowiek podlega fizycznemu cierpieniu, a jego życie kończy się śmiercią” (przypis na końcu). Ponieważ nie brzmi to jasno, katechizm stwierdza, że mamy tu do czynienia z tajemnicą „której nie możemy w pełni zrozumieć” (KKK 404). Śmiać się czy płakać? Śmiać!!

Jeszcze nie tak dawno cierpienia, choroby i śmierć przedstawiano w Kościele jako karę bożą za grzech pierworodny. Obecnie unika się takich sformułowań.

11. Koniec świata

W Piśmie Świętym rozsiane są liczne wzmianki i opowieści mówiące o końcu świata. Kościelni teolodzy dawniej i dziś różnie je interpretują. Biblijne opisy końca świata są chaotyczne, podawane najczęściej w formie bardzo ekspresyjnych obrazów, albo wręcz mają charakter obłędnych halucynacji, jak księga Apokalipsy, wchodząca w skład Nowego Testamentu. Trzeba jednak powiedzieć zdecydowanie, że władze kościelne traktują te wypowiedzi jako rzeczywisty opis wydarzeń czekających ludzkość. Jako metafory, symbole, traktuje się tylko niektóre drugorzędne elementy tych wypowiedzi.

Jak według Kościoła ma wyglądać koniec świata?

W momencie, który zna tylko Bóg, Jezus ponownie pojawi się na ziemi, wszyscy ludzie zmartwychwstaną, odbędzie się sąd boży, jedni zostaną zbawieni, inni potępieni. Będzie to kres dziejów ludzkości na ziemi. Wspomina się zazwyczaj, że – jak mówi Pismo Święte – wydarzenia te poprzedzone będą wielkimi wojnami i kataklizmami żywiołowymi.

Opis ten nie jest przedstawiany jako przenośnia, ale jako przyszły rzeczywisty bieg wypadków. Mówi się jedynie, że biblijne teksty na ten temat, zwłaszcza Apokalipsa, zawierają symbole i przenośnie, ale zmartwychwstanie wszystkich umarłych, sąd ostateczny itp., należy rozumieć dosłownie.

Temat końca świata dość szeroko przedstawiany jest w szkolnych podręcznikach religii – i to nie jako przenośnia, ale jako opis przyszłych wydarzeń. Mędrcy jezuiccy piszą tam ciekawe rzeczy: „powtórne przyjście Chrystusa będzie (…) absolutnym zakończeniem ciągu wydarzeń historii i czasu”. „Zmartwychwstanie człowieka dokonuje się przy końcu świata …”. „Dla wierzących Paruzja (tj. powtórne przyjście Chrystusa) nieodłącznie oznacza sąd Boży. Kościół naucza, że jedynie Bóg zna czas sądu i tylko On decyduje o jego nadejściu” (przypis na końcu). Nie wyjaśnia się, na czym ma polegać absolutne zakończanie czasu. Mają to chyba wyjaśniać katecheci i fizycy.

god-the-father-2662308_960_720

Na zdjęciu powyżej: Rzeźba Boga Ojca z okresu kontrreformacji. Znajduje się w Katedrze św. Zbawiciela w Brugii (została wykonana w końcu XVII w.).

12. Metafora Boga

W Biblii wielokrotnie relacjonowane są rozmowy Mojżesza z Bogiem. Czy te sceny trzeba rozumieć dosłownie? Kościelni teolodzy powiedzą trafnie, że jest to opis literacki i nie należy ich rozumieć dosłownie. Ale jednocześnie Kościół wyraźnie naucza, że Bóg jest realnie istniejącą osobą, Bogiem osobowym – dokładnie tak jak w Biblii.

Trzeba wobec tego powiedzieć zdecydowanie: fikcją literacką są nie tylko rozmowy Mojżesza z Bogiem – fikcją jest także Bóg. Skąd bowiem autorzy spisujący Biblię mieliby wiedzieć, że Bóg rzeczywiście istnieje, stworzył świat, sądzi i nagradza ludzi?

Bóg to metafora, przenośnia, alegoria, personifikacja, symbol. Czego? To wyobrażenie nieznanych mocy, którym nadano postać osoby. Jest to postać fikcyjna, natomiast według Kościoła jest to realnie istniejąca osoba – i należy to rozumieć dosłownie.

Na zakończenie

Władze Kościoła każą katolikom wierzyć w prawie wszystkie biblijne opowieści, rozumiane dosłownie. Np. uznają zgodnie z biblijną opowieścią, że Bóg stworzył świat, Jezus przemienił wodę w wino w Kanie Galilejskiej, a wszyscy ludzie zmartwychwstaną przed sądem ostatecznym. Nie jest przesadą powiedzenie, że robią z siebie i wiernych głupków.

Kościelni teolodzy tłumaczą często, że Pismo Święte zawiera bulwersujące treści, bo spisane było w dawnych czasach, miało przemówić do ówczesnych ludzi. Tłumaczą, że zawiera boże objawienie i powstało pod bożym natchnieniem, ale nie należy wyobrażać sobie, że Bóg dyktował księgi biblijne słowo po słowie. Spisujący je ludzie stosowali istniejące w tamtych czasach sposoby przedstawiania treści, pojęcia i obrazy.

To prawda, ale powyższe stwierdzenia mają daleko idące konsekwencje. Teolodzy potwierdzają w ten sposób, że treść Pisma Świętego zawiera wyobrażenia charakterystyczne dla ludzi żyjących przed około 2-3 tysiącami lat na Bliskim Wschodzie. Płynie z tego wniosek, że dziś nie ma co szukać w Biblii zasad moralnych, wierzeń i wiedzy. Dominuje w niej wiara w cuda, objawienia, złe duchy i anioły, przymierze Boga z Izraelitami, proroctwa, w mesjasza, w zmartwychwstanie Jezusa, no i we wszechmocnego Boga oraz w inne fantastyczne wyobrażenia religijne. W Kościele naucza się, że Biblia zawiera prawdy objawione przez Boga. Ale również to wyobrażenie pochodzi z odległych epok i jest pozbawione jakiegokolwiek wiarygodnego uzasadnienia.

Uzmysławia to, że Biblia nie ma ponadczasowego charakteru, jest księgą swoich czasów, dziś nie ma nic wartościowego do przekazania. – Alvert Jann

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/: Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się.

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Na blogu znajduje się kilkadziesiąt artykułów, m.in.:

Pismo Święte jakiego nie znacie” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/pismo-swiete-jakiego-nie-znacie/

Teoria Boga krótko wyłożona” https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/teoria-boga-krotko-wylozona/

Jan Paweł II bez taryfy ulgowej” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/jan-pawel-ii-bez-taryfy-ulgowej/

Afera z doktoratem na Uniwersytecie Kardynała Wyszyńskiego” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/afera-doktoratem-uniwersytecie-kardynala-wyszynskiego/

………………………………………………………………………………….

Przypisy:

Kościół wobec ewolucji. Stanowisko Rady naukowej Episkopatu Polski” (2006 r.) – https://opoka.org.pl/biblioteka/W/WE/kep/kosciol_ewolucja_27112006.html

Cytowane podręczniki religii: „Drogi świadków Chrystusa w świecie” oraz „Drogi świadków Chrystusa w Kościele”, dla liceum i technikum (Wydawnictwo WAM – księża jezuici, notes ucznia i płyta DVD)

Badania Pew Research Center dot. Europy Środkowo-Wschodniej- http://www.pewforum.org/2017/05/10/religious-belief-and-national-belonging-in-central-and-eastern-europe/ 

Pismo Święte cytuję za Biblią Tysiąclecia (wydawnictwo Pallotinum)

…………………………………………………………………………………

Ćwiczenia z ateizmu. Część 31 „Życie w kłamstwie. Złe skutki lekcji religii, cz. 2.”

child mini-1044177_960_720Jednym ze skutków religii jest, najkrócej mówiąc, życie w kłamstwie. Na czym polega? „Prawdy wiary”, których naucza Kościół, są – najdelikatniej mówiąc – niewiarygodne. Katolicy wierzą w kłamstwa. Jeżeli w kłamstwa się wierzy, to jest się okłamanym i w kłamstwie się żyje.

Autorzy „Pisma Świętego”, na które powołuje się Kościół, dokładali starań, by to co piszą przedstawić jako głos Boga. Np. Mojżesz miał otrzymywać polecenia i zasady prawa bezpośrednio od Boga. Biblijni prorocy głoszą to, co mieli usłyszeć od Boga. Trzeba okazać bezgraniczną łatwowierność, by uwierzyć, że to prawda. Widać wyraźnie, że autorzy spisujący święte księgi dopuszczają się oszustwa. Postępują w myśl zasady, że ciemny lud wszystko kupi.

Władze kościelne postępują podobnie. Powołują się na boże objawienie, które według nich zawierają księgi Starego i Nowego Testamentu. Mamy ciekawą sytuację. Nie dość, że starożytne księgi zostały oszukańczo spreparowane, to jeszcze Kościół twierdzi, że rzeczywiście zawierają boże objawienie. Nie ma na to jakichkolwiek dowodów, argumentów, uzasadnień. Wszystko wskazuje, że to szyte grubymi nićmi kłamstwo. Dlatego wierzyć w to, czego naucza Kościół, to żyć w kłamstwie.

Skupiam tu uwagę na Kościele katolickim, odgrywającym w Polsce największą rolę, ale inne kościoły i religie mają tę samą skazę.

* * *

„Pismo Święte”, tak jak mitologia grecka, zawiera pewne historyczne i geograficzne fakty. Ale jest tam mnóstwo zmyśleń.

Mojżesz co i rusz rozmawia z Bogiem, a następnie obwieszcza bożą wolę Izraelitom. Np. Bóg polecił Mojżeszowi wyprowadzić Izraelitów z Egiptu: „Pan mówił: «Dosyć napatrzyłem się na udrękę ludu mego w Egipcie i nasłuchałem się narzekań jego na ciemięzców, znam więc jego uciemiężenie. Zstąpiłem, aby go wyrwać z ręki Egiptu i wyprowadzić z tej ziemi do ziemi żyznej i przestronnej, do ziemi, która opływa w mleko i miód” (Wj 3, 7-8). Według Biblii Bóg kazał Mojżeszowi ogłosić, że zawarł z Izraelitami przymierze. W ten sposób Izraelici dowiedzieli się, że są narodem wybranym.

Można zrozumieć, że Mojżesz i autorzy Biblii, powołując się na Boga, chcieli pokrzepić serca Izraelitów, umocnić patriotycznego ducha. Podobny cel przyświecał Sienkiewiczowi, gdy pisał Trylogię. Sienkiewicz raczej nie podpierał się bożym objawieniem. Natomiast autorzy Biblii i Kościół robią to ciągle. Uporczywe i bezpodstawne powoływanie się na boże objawienie ma smak propagandowego kłamstwa.

Czy mamy wierzyć, że Bóg rzeczywiście przekazał Mojżeszowi wszelkie prawa i zasady mające obowiązywać Izraelitów, łącznie z Dekalogiem? A może najzwyczajniej chciano dodać prawom większego autorytetu mówiąc, że pochodzą od Boga?

Także prorocy mówią to, co mieli usłyszeć wprost od Boga. Np. Izajasz, jeden z głównych biblijnych proroków, tak zaczyna: „Niebiosa, słuchajcie, ziemio, nadstaw uszu, bo Pan przemawia” – i następnie cytuje Boga wytykającego Izraelitom niewierność i liczne nieprawości (Iz 1,2-20).

Zwróćmy uwagę, że także dziś niektórzy ludzie słyszą głos Boga. W klinikach psychiatrycznych diagnozuje się to jako schizofrenię. Izajasz albo cierpiał na to schorzenie, albo kłamał, że ma wieści bezpośrednio od Boga. Współcześni teolodzy i biskupi na ogół nie twierdzą, że słyszą głos Boga. Powołują się na objawienie boże zawarte w „Piśmie Świętym” i na „zmysł wiary”, który mają zawdzięczać łasce bożej. Wychodzi na to samo. Albo mają urojenia, albo próbują wprowadzić wiernych w błąd. Zamiast mówić własnym głosem, powołują się na głos Boga.

Boskie pochodzenie ma mieć mitologia religijna podawana przez Kościół do wierzenia. Mówi ona o stworzeniu świata i człowieka przez Boga, o raju i grzechu pierworodnym, przymierzu Boga z Izraelitami, narodzinach Jezusa, który miał być synem Boga-Ojca poczętym przez Ducha Świętego, został ukrzyżowany, zmartwychwstał i przed końcem świata ma sądzić żywych i umarłych. Jest tam też o duszy nieśmiertelnej, zbawieniu i potępieniu, aniołach, szatanie, licznych cudownych wydarzeniach, w tym uzdrowieniach i wskrzeszaniu zmarłych. Itd.

Podsumujmy: Na prawdziwość wierzeń religijnych, także na istnienie Boga, o którym mówią religie, brak jakichkolwiek dowodów, argumentów, uzasadnień. Wszystko wskazuje, że mamy do czynienia z fantazją przedstawianą jako prawda, czyli z kłamstwem. Dlatego wyznawanie jakiejkolwiek religii to nieuchronnie życie w kłamstwie.

* * *

Teolodzy bronią „Pisma Świętego” twierdząc, że nie można go rozumieć dosłownie, literalnie. Są tam – mówią – przenośnie, symbole, trzeba też wziąć pod uwagę, że księgi miały przemówić do ludzi odległych epok.

Jest to nieskuteczna obrona prawdziwości „Pisma Świętego”. Pozwala natomiast przeinaczać jego treść, dowolnie interpretować, usprawiedliwiać absurdy. Gdy jakieś treści są zupełnie nie do obrony, teolodzy mówią, że to przenośnie, symbole. W ten sposób, mimo absurdów i kompromitującej zawartości, Kościół katolicki niezmiennie utrzymuje, że – jak czytamy w katechizmie – księgi Starego i Nowego Testamentu zawierają prawdy objawione przez Boga, spisane zostały pod natchnieniem Ducha Świętego i „Boga mają za Autora” (Katechizm 105).

Nie dajmy się zwariować, dziś Bóg nie przemawia do papieży i biskupów – i tak samo nie przemawiał wówczas do Mojżesza i proroków. Nic nie objawił i nie objawia.

Moja znajoma, niepokorna teolożka Celestyna twierdzi, że autorzy ksiąg biblijnych znajdowali się pod natchnieniem poetyckim, powstającym pod wpływem wina a nie Ducha Świętego. Daje ono niepohamowaną zdolność zmyślania. Z Biblii wynika niezbicie, że Izraelici spożywali wina bardzo dużo i traktowali jako produkt pierwszej potrzeby. Wyjaśniałoby to, dlaczego w księgach mamy tyle niedorzeczności i słów wzniosłych jednocześnie.

Wrabianie Boga w autorstwo Biblii, jak robi to katechizm Kościoła katolickiego, jest nie fair. Celestyna mówi, że Bóg, gdyby istniał, na pewno nie zgodziłby się ze stanowiskiem Kościoła. Nie potwierdziłby kłamstwa o boskim pochodzeniu treści zawartych w „Piśmie Świętym”. Zważywszy na dziwactwa i niedorzeczności, których tam pełno, trudno byłoby mu się dziwić.

Oto na przykład w Biblii napisano – mówi Celestyna – że Bóg spowodował śmierć czterdziestu dwojga dzieci, bo biblijny prorok Elizeusz przeklął je imieniem Bożym za niemądre wygłupy. A było to tak: „Kiedy (Elizeusz) postępował drogą, mali chłopcy wybiegli z miasta i naśmiewali się z niego wzgardliwie, mówiąc do niego: «Przyjdź no, łysku! Przyjdź no, łysku!» On zaś odwrócił się, spojrzał na nich i przeklął ich w imię Pańskie. Wówczas wypadły z lasu dwa niedźwiedzie i rozszarpały spośród nich czterdzieści dwoje dzieci.” (2Krl 2,23-24).

A oto co Bóg przekazał ludowi swojemu za pośrednictwem Mojżesza: „Jeśli się bić będą mężczyźni, mężczyzna i jego brat, i zbliży się żona jednego z nich i – chcąc wyrwać męża z rąk bijącego – wyciągnie rękę i chwyci go za części wstydliwe, odetniesz jej rękę, nie będzie twe oko miało litości” (Pwt 25,11-12).

Czy to nie głupota przypisywać Bogu coś takiego? – pyta retorycznie Celestyna.

Nie ma też – dodaje – żadnego uzasadnienia przekonanie, że Bóg uznaje Kościół katolicki za swój.

* * *

Wielu ludzi, wychowywanych w religijnych rodzinach, zrywa z religią wchodząc w okres dojrzewania, gdzieś między 12 a 16 rokiem życia. Sam to przeszedłem. Jak napisałem w innym miejscu, stojąc w kościele w tłumie ludzi coraz bardziej miałem poczucie, że uczestniczę w przedziwnym kulcie nieprawdy, fałszu. Dziwiłem się, że ludzie mogą w te zmyślone „prawdy wiary” wierzyć. Wstydziłem się być w kościele, uczestniczyć w kłamstwie. – Alvert Jann

………………………………………………………………………..

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się. 

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Na blogu znajduje się kilkadziesiąt artykułów, m.in.:

Złe skutki lekcji religii (część 1)” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/zle-skutki-lekcji-religii

Teoria Boga krótko wyłożona” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/teoria-boga-krotko-wylozona/

„Pismo Święte jakiego nie znacie” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/pismo-swiete-jakiego-nie-znacie/

Dusza nieśmiertelna i życie po śmierci” https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dusza-niesmiertelna-i-zycie-po-smierci/

Jak ks. prof. Heller dowodzi istnienia Boga?” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/ks-prof-heller-dowodzi-istnienia-boga/

Kościół jest niepotrzebny!” https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/kosciol-jest-niepotrzebny/

Podręczniki do religii. Ewolucja według Kościoła” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/podreczniki-religii-ewolucja-wedlug-kosciola/

Mit narodu wybranego i przymierza z Bogiem – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/mit-narodu-wybranego-i-przymierza-z-bogiem/

……………………………………………………………………………………….

Ćwiczenia z ateizmu. Część 30 „Czytanie Pisma Świętego”

married-23778_960_720Oto co Bóg przekazał ludowi swojemu za pośrednictwem Mojżesza: Jeśli się bić będą mężczyźni, mężczyzna i jego brat, i zbliży się żona jednego z nich i – chcąc wyrwać męża z rąk bijącego – wyciągnie rękę i chwyci go za części wstydliwe, odetniesz jej rękę, nie będzie twe oko miało litości” (Pwt 25,11-12).

Co to za Bóg, który wymyśla tak dziwaczne i okrutne prawa? Czy komuś mądremu i sprawiedliwemu mogło przyjść do głowy tak niemądre i niesprawiedliwe prawo? A może to tylko przenośnia i wcale nie idzie o obcinanie żonie ręki, bo ratując męża przed napastnikiem chwyciła go za części wstydliwe?

Za dużo tych przenośni, teolodzy dowolnie sugerują, co jest a co nie jest przenośnią.

Ponadto z przenośniami trzeba uważać, bo same z siebie mogą być jak walenie obuchem w łeb. Słyszałem, że potop, za pomocą którego Bóg miał wytępić wszystkich ludzi i zwierzęta (z wyjątkiem nielicznych osobników uratowanych w arce) to tylko przenośnia. Czego przenośnia? Bożej miłości, sprawiedliwości, czy okrucieństwa? To jakaś głupota, a nie przenośnia. Jeżeli autorzy Biblii chcieli postraszyć grzeszników i wymyślili taką przenośnię, to dali złe świadectwo o sobie. Jeżeli uznamy, że Bóg ich do tego natchnął, to źle świadczy o Bogu.

Absurdów zawartych w Piśmie Świętym nie da się usprawiedliwić żadnymi pokrętnymi wyjaśnieniami.

Niedorzeczność powyższego prawa kontrastuje z tym, co o Piśmie Świętym mówi Katechizm: „Prawdy przez Boga objawione, które są zawarte i wyrażone w Piśmie świętym, spisane zostały pod natchnieniem Ducha Świętego. Święta Matka Kościół uważa, na podstawie wiary apostolskiej, księgi tak Starego, jak Nowego Testamentu w całości, ze wszystkimi ich częściami za święte i kanoniczne, dlatego że, spisane pod natchnieniem Ducha Świętego, Boga mają za Autora i jako takie zostały Kościołowi przekazane” (KKK 105).

Co wobec tego? Trzeba uczciwie powiedzieć, że Pismo Święte nie zawiera żadnego bożego objawienia. Zostało spisane ok. 2-3 tys. lat temu na użytek starożytnych Izraelitów i ówczesnych wyznawców Jezusa Chrystusa. Zawiera pewne fakty historyczne i geograficzne, ale przede wszystkim mamy tam masę zmyśleń, religijną mitologię i nonsensy. – Alvert Jann

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Na blogu znajduje się kilkadziesiąt artykułów.

O Biblii piszę w: „Pismo Święte jakiego nie znacie” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/pismo-swiete-jakiego-nie-znacie/

Złe skutki lekcji religii”- https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/zle-skutki-lekcji-religii/  

Podręczniki do religii. Kim jest Bóg?” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/podreczniki-religii-bog/  

Podręczniki do religii. Ewolucja według Kościoła” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/podreczniki-religii-ewolucja-wedlug-kosciola/  

Podręczniki do religii. Co wyjaśnia teologia?” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/podreczniki-religii-wyjasnia-teologia/

Ćwiczenia z ateizmu. Cz.20: Podręczniki do religii. Grzech pierworodny

Kościół nie chce uznać grzechu pierworodnego za mit. Podręczniki do religii nie pozostawiają pod tym względem wątpliwości, biblijna opowieść ma wyjaśniać rzeczywistą przyczynę cierpień, chorób, śmierci i wszelkiego zła. „Grzech pierworodny spowodował – czytamy – że człowiek podlega fizycznemu cierpieniu, a jego życie kończy się śmiercią. Ograniczone zostały jego możliwości poznawcze”, nabrał „skłonności do grzechu”. Autorzy podręcznika podają to wszystko jako prawdę, której Kościół naucza, nie jako mitologię (cytuję tu podręcznik dla liceum i technikum „Drogi świadków Chrystusa w świecie”, jezuickiego Wydawnictwa WAM, płyta DVD i notes ucznia; w innych podręcznikach jest podobnie). Grzechowi pierworodnemu poświęcono w podręczniku cały rozdział pt. „Bóg odrzucony”.

Ewa prometejska

Na mit o grzechu pierworodnym spójrzmy odmiennie niż podręcznik.

Według podręcznika istotą grzechu pierworodnego jest nieposłuszeństwo Bogu. Pierwsi ludzie – Adam i Ewa – żyli szczęśliwie i bezpiecznie w rajskim ogrodzie, ale źle się to skończyło: „Człowiek nadużył podarowanej mu przez Boga wolności. Dopuścił się grzechu”, okazał nieposłuszeństwo Bogu. Skutkiem tego grzechu mają być nieszczęścia trapiące ludzi – cierpienia, śmierć, skłonność do zła.

Podręcznik kamufluje istotę buntu, widzi ją w nieposłuszeństwie Bogu, a pomija, o co był ten bunt.

emancipation-156066_960_720Czego chcieli pierwsi ludzie wypowiadając posłuszeństwo Bogu? Chcieli uwolnić się od zależności od potężnego władcy i zyskać wiedzę, którą zastrzegł on dla siebie. Bo Bóg-Władca umieścił ludzi w złotej klatce. Warunki życia były rajskie, ale trzymał ich w niewiedzy i pozbawił możliwości decydowania o sobie. W Biblii symbolicznie mówi się, że Bóg zabronił im jeść owoce, dzięki którym znaliby dobro i zło. Ta wiedza była zastrzeżona tylko dla Boga.

Opowieść o grzechu pierworodnym to w istocie saga o dążeniu człowieka do wolności, o buncie, którego głównym celem była – podkreślmy – wiedza. Ludzi skusiła perspektywa posiadania pełnej wiedzy, wolność myśli, którą dziś uważamy za fundamentalne prawo człowieka.

Czy to źle?

Można usłyszeć odpowiedź, że źle, bo ludzie nie potrafią rządzić się sami, powinni być posłuszni … , no właśnie, komu? Biblijny mit i podręcznik sugerują niedwuznacznie, że Bogu. Ale Bóg jest niewidoczny. W praktyce w Starym Testamencie chodziło o posłuszeństwo nie Bogu, a władcom Izraelitów. A w podręczniku – o posłuszeństwo władzom Kościoła katolickiego. Bo to oni przypisali sobie prawo występowania w imieniu biblijnego Boga.

Problem w tym, że władze Kościoła doświadczają wszelkich patologii i zła, właściwych ludziom. Bez nacisków z zewnątrz nie potrafią poradzić sobie z nadużyciami, np. z seksualnym wykorzystywaniem dzieci przez księży i ze skłonnością kleru do życia w luksusie. A kiedy Kościół panował, było z nim tak źle, że doprowadziło do buntu przeciw kościelnej władzy (takie jest moralne źródło reformacji, protestantyzmu i świeckiego liberalizmu, który ogłosił prawa człowieka zamiast kościelnego prawa bożego). Wygląda na to, że lepiej polegać na świeckiej władzy respektującej prawa człowieka, niż na mądrości władz Kościoła.

Wróćmy do raju. Czy bunt się udał? To zależy od punktu widzenia. Człowiek poznał dobro i zło, zrzucił blokadę nałożoną na jego umysł przez Boga. W Biblii czytamy: Bóg rzekł: >Oto człowiek stał się taki jak My: zna dobro i zło<” (Rdz 3,21). Po zjedzeniu jabłka „niewiasta spostrzegła, że (…) owoce tego drzewa nadają się do zdobycia wiedzy”(Rdz 3,6), poznała i mogła decydować, co dobre, a co złe. Ale Bóg-Władca nie chciał człowieka równego mu wiedzą, wygnał/wydalił (tak napisano w Księdze) ludzi ze złotej klatki. Zyskali wolność i wiedzę, ale życie stało się bez porównania trudniejsze.

W buncie przewodziła Ewa, jej należą się laury. Zamiast tego przypięto jej łatkę grzesznicy, kusicielki, która namówiła Adama do zła. Spójrzmy na to przekornie.

Ewa zapragnęła wyzwolić siebie i swojego partnera z zależności od władcy, zdobyć wiedzę, znać dobro i zło. Chwała jej za to. Nieposłuszeństwo Ewy to nie grzech, tylko – niech to nie zabrzmi zbyt patetycznie – czyn wielki, prometejski. Bunt w słusznej sprawie. Ewa może być symbolem wyzwolenia kobiet i ludzkości.

Żeby przedstawić Ewę w jak najgorszym świetle, autorzy Biblii wymyślili, że czyn swój popełniła z inspiracji szatana. W podręczniku czytamy: „Sprawcą zaistnienia tego zła, a także sprawcą każdego następnego grzechu, jest upadły anioł, nazywany też Szatanem lub diabłem”. Według Biblii to on miał powiedzieć: „gdy spożyjecie owoc z tego drzewa, otworzą się wam oczy i tak jak Bóg będziecie znali dobro i zło” (Rdz 3,5). Moja znajoma teolożka Celestyna złośliwie twierdzi, że w takim razie szatan działał w słusznej sprawie.

Ktoś powie, że grzech pierworodny spowodował straszne skutki, lepiej gdyby go nie było. Nic z tych rzeczy. To tylko fikcyjna opowieść, mit, a mity nie mówią, jak było naprawdę, tylko w archaiczny sposób próbują objaśniać rzeczywistość „ciemnemu ludowi”, a ten – jak mówią niektórzy politycy – wszystko kupi.

Biblijną opowieść o grzechu pierworodnym trzeba dziś odczytać jako mit prometejski, chociaż został wymyślony po to, by utrzymać ludzi w poddaństwie.

Prometeizm to walka o dobro ludzkości, bunt przeciwko zniewoleniu, bogom, władcom, siłom wyższym, losowi – w imię wolności i wielkości człowieka. Co zrobił Prometeusz? Wbrew Zeusowi dał ludziom ogień, liczne umiejętności i wiedzę. Zeus okrutnie ukarał Prometeusza, kazał przykuć do skały na Kaukazie, gdzie Prometeusz cierpiał męczarnie. A na ludzi zły bóg zesłał plagi, cierpienie, kataklizmy.

W Prometeuszu widzimy postać wielką, a nie grzesznika.

Skutki grzechu pierworodnego

Według teologii grzech pierworodny przeszedł na wszystkich ludzi. Z winy pierwszych ludzi cierpią wszyscy do dziś, chorują, umierają itd. W podręczniku czytamy: „Pierwsi ludzie przekazali konsekwencje nieposłuszeństwa Bogu swemu potomstwu”.

Na jednym z oficjalnych portali katolickich katechetka pisze, że dzieci w szkole podstawowej pytają, dlaczego muszą cierpieć za grzech Adama i Ewy? Nie mogą tego zrozumieć. Katechetka przyznaje, że nie jest zadowolona ze swoich odpowiedzi, nie potrafi sensownie odpowiedzieć. Trudno jej się dziwić. Również znany teolog, którego poproszono o wyjaśnienie, tonął w wywodach tyleż pokrętnych, co nieprzekonujących chyba nawet dla czytelnika pozytywnie nastawionego do Kościoła.

Autorzy podręcznika – w ślad za katechizmem – podają następującą odpowiedź: „Przekazywanie grzechu pierworodnego jest tajemnicą, której nie można ani zrozumieć, ani wyjaśnić”. Hm…, sprytnie powiedziane, sofistyka w pełnej krasie (sofistyka to pokrętne, oszukańcze argumentowanie i wyjaśnianie). Jest to pozorne wyjaśnienie problemu, niczego nie wyjaśnia. W ten sam sposób można by wyjaśniać i uzasadniać każdy absurd, nonsens. Np. ktoś może twierdzić, że wróżby karciane pozwalają przewidzieć datę czyjejś śmierci. Jak ? Dlaczego? Odpowiedź: To tajemnica, której nie da się zrozumieć ani wyjaśnić, ale tak twierdzi nasza wróżka ubrana w czarne szaty.

W opowieści o grzechu pierworodnym nie ma żadnej tajemnicy. Teolodzy dlatego mówią o tajemnicy, bo przekonanie, że to wskutek grzechu pierworodnego dzisiejsi ludzie są śmiertelni i doznają cierpień, brzmi niedorzecznie. By wybrnąć z głupiej sytuacji wymyślili, że mamy tu do czynienia z tajemnicą nie dającą się zrozumieć ani wyjaśnić.

Bóg jest Miłością?

Opowieść o wygnaniu z raju każe domniemywać, że za grzech pierwszych ludzi Bóg ukarał cierpieniem i śmiertelnością wszystkich ludzi. Teolodzy wkładają wiele wysiłku, by dowieść, że te przypadłości to konsekwencja grzechu pierworodnego, a nie kara boża. Także podręcznik mówi o konsekwencjach i skutkach, nie o karze. „Grzech pierworodny – czytamy – spowodował, że człowiek podlega fizycznemu cierpieniu, a jego życie kończy się śmiercią”. Bo Bóg karzący całą ludzkość cierpieniami i śmiercią byłby postacią raczej straszną. Nie pasuje do propagowanego obecnie wizerunku Boga, który ludzi kocha i wspomaga. W podręczniku czytamy, że „Bóg dla ludzi jest Ojcem i Miłością”.

Ale Boga nie da się łatwo wybielić, usprawiedliwić. Padają pytania, dlaczego nie powstrzymał strasznych konsekwencji grzechu, przecież jest wszechmocny? Może wbrew temu, czego naucza dziś Kościół, Bóg ukarał zbiorowo wszystkich ludzi? Może nie jest miłością ale …? W Wielkiej Improwizacji Konrad gotów był powiedzieć, że jest … carem!

Autorzy podręcznika znaleźli sprytne wyjaśnienie niesłusznych wątpliwości co do dobroci Boga. Znów wszystkiemu winien ma być grzech pierworodny. Spowodował on bowiem – jak czytamy – osłabienie możliwości poznawczych człowieka. Dlatego człowiek nie jest w stanie wyrobić sobie prawdziwego obrazu Boga. Nie jest w stanie zrozumieć, że Bóg jest miłością.

„Wskutek grzechu pierworodnego – czytamy – zafałszowany został w człowieku obraz Boga (…). Bóg jawi się jako małostkowy, mściwy, karzący”, albo też niezdolny „do okazywania człowiekowi swej przychylności i stawania w jego obronie. Te fałszywe wyobrażenia budzą w człowieku lęk i niechęć do Niego. (…) Tymczasem biblijny obraz jest całkowicie inny. Biblia ukazuje człowiekowi Boga – Osobę, która kocha i działa na rzecz dobra człowieka”. Czy tak? Bóg w Biblii jest nie tylko „małostkowy, mściwy, karzący”. Jest dużo gorszy.

Biblijny Bóg wielokrotnie karał śmiercią masowo i nakazywał zbiorowe morderstwa, nie odpuszczał niemowlakom i kobietom w ciąży.

Sięgnijmy do Pisma Świętego.

Oto scena potopu z Księgi Rodzaju: „Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi (…) rzekł: >Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki< (…). Tylko Noego Pan darzył życzliwością” (Rdz 6,5-8). Rezultat: „Wszystkie istoty poruszające się na ziemi (…) wyginęły wraz ze wszystkimi ludźmi” (Rdz 7,21).

A oto jak Bóg potraktował zbiorowo mieszkańców Sodomy i Gomory, których oskarżył o różne bezeceństwa: „Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana >z nieba<. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność” (Rdz 19,24-25). Zginęły także niemowlaki, które nie miały okazji zgrzeszyć. Bóg w tych scenach przywodzi na myśl Godzillę lub jakiegoś innego potwora z filmów grozy.

Czy więc słusznie autorzy podręcznika twierdzą, jak cytowałem, że wyobrażenie Boga budzącego lęk i niechęć jest fałszywe? Według nich, powtórzmy: „biblijny obraz jest całkowicie inny. Biblia ukazuje człowiekowi Boga – Osobę, która kocha i działa na rzecz dobra człowieka”.

Na temat innych bestialstw, popełnionych według Pisma Świętego przez Boga lub z jego rozkazu, polecam krótki artykuł „Pismo Święte jakiego nie znacie” (link poniżej).

A teraz pytanie: Czy potop i zagłada Sodomy i Gomory nie są zastosowaniem odpowiedzialności zbiorowej, a także karaniem dzieci za winy rodziców? Nie da się odwrócić kota ogonem, biblijny Bóg stosował barbarzyńskie zasady zbiorowego karania śmiercią.

Jeszcze wzmianka o Dekalogu. W Dekalogu, który jest podstawą wiary chrześcijan, Bóg mówi, że będzie karał do czwartego pokolenia za odstępstwo od właściwej religii (pełny tekst Dekalogu znajduje się w Księdze Wyjścia): „Nie będziesz miał cudzych bogów obok Mnie! (…) Nie będziesz oddawał im pokłonu i nie będziesz im służył, ponieważ Ja Pan, twój Bóg, jestem Bogiem zazdrosnym, który karze występek ojców na synach do trzeciego i czwartego pokolenia względem tych, którzy Mnie nienawidzą” (Wj 20;3-5).

Teolodzy przytaczają fragment biblijnej Księgi Ezechiela: „Syn nie poniesie kary za winę ojca ani ojciec nie poniesie kary za winę syna. Sprawiedliwość będzie zaliczona sprawiedliwemu, a bezbożność spadnie na bezbożnego” (Ez 18,20). Cytat ten dotyczy sytuacji indywidualnych, mówi o tym, że np. ojciec nie poniesie kary za morderstwo popełnione przez syna, i odwrotnie. Ale w tejże księdze Ezechiela czytamy, że jeżeli jakiś kraj zgrzeszyłby przeciwko Bogu niewiernością, to nikt nie ocaleje, z wyjątkiem Noego, Danela i Hioba, jeśli by tam byli (Ez 14,12-20)Bóg, jak przedstawiono go w Piśmie Świętym, wielokrotnie karał śmiercią zbiorowo i nakazywał mordowanie całych plemion i ludności miast. Pomijając to, czy kary te świadczą o sprawiedliwości i mądrości Boga, ginęły dzieci za winy rodziców. W Dekalogu Bóg obiecuje karać do czwartego pokolenia.

Wbrew temu co mówią autorzy podręcznika, Pismo Święte przedstawia Boga jako postać groźną i okrutną. Nie ma co ściemniać. Taki Bóg mógł ukarać całą ludzkość za grzech pierwszych rodziców i – jak dość jasno wynika z biblijnego tekstu – ukarał. Nie traktując biblijnych scen jako literalnego opisu realnych wydarzeń trzeba stwierdzić, że Biblia przedstawia Boga jako nieobliczalnego okrutnika.

Całe szczęście, że to wszystko są mity, których nie można traktować poważnie. Kościelny dogmat, że Pismo Święte zawiera słowo boże, nie ma racji bytu i źle świadczy o władzach Kościoła, które w katechizmie głoszą, że „księgi tak Starego, jak Nowego Testamentu w całości (…) Boga mają za Autora” (KKK 105). 

I jeszcze jedno.

Można by sądzić, że na lekcjach religii dzieci i młodzież uczą się czegoś pożytecznego i dobrego. Nic z tych rzeczy. Katecheci wciskają do głów starożytne opowieści i kościelne dogmaty. Gdyby uczniowie wzięli to wszystko na poważnie, mieliby mentalność sekciarzy. Na szczęście psychika ludzka stawia opór takiemu gwałtowi, chociaż zaburzenia powodowane religijną indoktrynacją nie są rzadkością.

Na koniec humor

Apokryficzne wersje Księgi Rodzaju podają wiele przypadków nieposłuszeństwa Bogu, jakich dopuścili się w raju Adam i Ewa. Oto jeden z nich:

„Ewa z partnerem, skryci za krzakiem bukszpanu, oddają się rozkoszom cielesnym. Dostrzegł ich Pan Bóg i pyta:

– Adamie, Ewo, jak możecie coś takiego robić?

– Panie – odrzekł Adam – kazałeś nam mnożyć się, napełniać Ziemię. Nie czynimy nic złego.

– Tak? A co tu robi ta prezerwatywa? Nędznicy! Spójrzcie na biedronki, słusznie nazywane bożymi krówkami. I na inne owady. Nie używają antykoncepcji. A wy?”

macro-1271771_960_720 Teolożka Celestyna twierdzi, że to na ten apokryf powołują się władze Kościoła katolickiego zakazując stosowania wszelkich środków antykoncepcyjnych. Kanoniczne księgi Pisma Świętego nie zawierają nigdzie zakazu antykoncepcji, chociaż środki antykoncepcyjne (roślinne, tampony, pęcherze rybne podobne do prezerwatyw itp.) były w starożytności znane i stosowane. – Alvert Jann

………………………………………………………………………………….

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” : https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się.

 Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Inne artykuły z cyklu „Podręczniki do religii”:

Podręczniki do religii. Koniec świata według Kościoła” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/podreczniki-do-religii-koniec-swiata-wedlug-kosciola/

Podręczniki do religii. Czy są wiarygodne?” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/podreczniki-do-religii-czy-sa-wiarygodne/

Pismo Święte jakiego nie znacie” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/pismo-swiete-jakiego-nie-znacie/

Na blogu znajdują się w tej chwili 22 artykuły, m.in.:

Lekcje religii w szkołach wyższych”- https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/lekcje-religii-w-szkolach-wyzszych/

Wypędzanie szatana” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/wypedzanie-szatana/

Jan Paweł II bez taryfy ulgowej” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/jan-pawel-ii-bez-taryfy-ulgowej/

 

enforce-46910_640

Ćwiczenia z Ateizmu. Część 16. Pismo Święte jakiego nie znacie

Zarówno katolicy, jak i ateiści, mogą być zaskoczeni tym, co zawiera Pismo Święte. Są tam rzeczy obłędne i straszne. Podręczniki szkolne i katechizm pomijają kompromitujące treści, a warto o nich wiedzieć. Tytuł tego artykułu zapożyczyłem z nieistniejącej już strony poświęconej Biblii.

Święte wojny, rzezie, masakry

Prorok Izajasz tak oto wieszczy wojnę, w której wrogowie zostaną za sprawą Boga zmasakrowani:

„Zawyjcie, bo bliski jest dzień Pański, nadchodzi jako klęska z rąk Wszechmocnego.(…) Każdy odszukany będzie przebity, każdy złapany polegnie od miecza. Dzieci ich będą roztrzaskane w ich oczach, ich domy będą splądrowane, a żony – zgwałcone. (…) Wszyscy chłopcy będą roztrzaskani, dziewczynki zmiażdżone. Nad noworodkami się nie ulitują, ich oko nie przepuści także niemowlętom” (Iz 13, 6,15-16,18).

Jest też w Starym Testamencie ludobójstwo dokonane z bożego nakazu. Oto polecenie dane przez Boga narodowi wybranemu: 

„Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, do której idziesz, aby ją posiąść, usunie liczne narody przed tobą: Chetytów, Girgaszytów, Amorytów, Kananejczyków, Peryzzytów, Chiwwitów i Jebusytów: siedem narodów liczniejszych i potężniejszych od ciebie. Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz, obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litości” (Pwt 7, 1-2).

Warto wiedzieć, co zrobił Mojżesz, kiedy schodząc z tablicami Dekalogu z góry Synaj, zastał w obozie Izraelitów rozpasanie i kult złotego cielca.

„Zatrzymał się Mojżesz w bramie obozu i zawołał: «Kto jest za Panem, do mnie!» A wówczas przyłączyli się do niego wszyscy synowie Lewiego. I rzekł do nich: «Tak mówi Pan, Bóg Izraela: „Każdy z was niech przypasze miecz do boku. Przejdźcie tam i z powrotem od jednej bramy w obozie do drugiej i zabijajcie: kto swego brata, kto swego przyjaciela, kto swego krewnego”». Synowie Lewiego uczynili według rozkazu Mojżesza, i zabito w tym dniu około trzech tysięcy mężów. Mojżesz powiedział wówczas do nich: «Poświęciliście ręce dla Pana, ponieważ każdy z was był przeciw swojemu synowi, przeciw swemu bratu” (Wj 32, 26-28).

Obrazów masakry, wojennych zbrodni i ludobójstwa, dokonanych z nakazu Boga, jest w Biblii więcej.

Masowa zagłada

Oto scena potopu z Księgi Rodzaju:

„Kiedy zaś Pan widział, że wielka jest niegodziwość ludzi (…) rzekł: >Zgładzę ludzi, których stworzyłem, z powierzchni ziemi: ludzi, bydło, zwierzęta pełzające i ptaki< (…). Tylko Noego Pan darzył życzliwością” (Rdz 6,5-8). Rezultat: „Wszystkie istoty poruszające się na ziemi (…) wyginęły wraz ze wszystkimi ludźmi” (Rdz 7, 21).

A oto jak Bóg potraktował zbiorowo mieszkańców Sodomy i Gomory, których oskarżył o różne bezeceństwa:

„Pan spuścił na Sodomę i Gomorę deszcz siarki i ognia od Pana >z nieba<. I tak zniszczył te miasta oraz całą okolicę wraz ze wszystkimi mieszkańcami miast, a także roślinność” (Rdz 19, 24-25).

Bóg zgładził, jak widać, także niemowlaki i małe dzieci, oraz kobiety w ciąży.

Kary okrutne

Prawo, przekazane Mojżeszowi przez Boga, nakazuje karę śmierci w kilkudziesięciu przypadkach. Za co?

„Jeśli się znajdzie człowieka śpiącego z kobietą zamężną, oboje umrą: mężczyzna śpiący z kobietą i ta kobieta. (…) Jeśli dziewica została zaślubiona mężowi, a spotkał ją inny jakiś mężczyzna w mieście i spał z nią, oboje wyprowadzicie do bramy miasta i kamienować ich będziecie, aż umrą” ( Pwt 22, 22-24 ).

Na czym polega kamienowanie? Na zabiciu kamieniami rzucanymi przez zgromadzony tłum. Wykonywane jest z wyroku sądowego, ale nierzadko – jak wynika z Biblii – ma charakter samosądu. 

  Kamienowaniem miał być karany brak dziewictwa u poślubionej młodej kobiety: „jeśli oskarżenie to okaże się prawdziwym, bo nie znalazły się dowody dziewictwa młodej kobiety, wyprowadzą młodą kobietę do drzwi domu ojca i kamienować ją będą mężowie tego miasta, aż umrze” (Pwt 22,20-21).

Także syn, zachowujący się nagannie, ma być ukamienowany:

Jeśli ktoś będzie miał syna nieposłusznego i krnąbrnego, nie słuchającego upomnień ojca ani matki, tak że nawet po upomnieniach jest im nieposłuszny, ojciec i matka pochwycą go, zaprowadzą do bramy, do starszych miasta, i powiedzą starszym miasta: «Oto nasz syn jest nieposłuszny i krnąbrny, nie słucha naszego upomnienia, oddaje się rozpuście i pijaństwu». Wtedy mężowie tego miasta będą kamienowali go, aż umrze” (21, 18-21).

Śmiercią miały być karane stosunki homoseksualne oraz seks ze zwierzętami:

„Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, sami tę śmierć na siebie ściągnęli. Jeżeli kto bierze za żonę kobietę i jej matkę, dopuszcza się rozpusty: on i ona będą spaleni w ogniu, aby nie było rozpusty wśród was. Ktokolwiek obcuje cieleśnie ze zwierzęciem wylewając nasienie, będzie ukarany śmiercią. Zwierzę także zabijecie. Jeśli kobieta zbliży się do jakiegoś zwierzęcia, aby z nim się złączyć, zabijesz i kobietę, i zwierzę” ( Kpł 20, 13-16).

A oto inny ciekawy fragment. Prawo, rzekomo objawione przez Boga, nakazuje zabijać członków własnej rodziny, jeśli nakłaniają do zmiany religii:

Jeśli cię będzie pobudzał skrycie twój brat, syn twojej matki, twój syn lub córka albo żona (…) mówiąc: <Chodźmy, służmy bogom obcym>, bogom, których nie znałeś ani ty, ani przodkowie twoi – jakiemuś spośród bóstw okolicznych narodów, czy też dalekich od jednego krańca ziemi do drugiego – nie usłuchasz go, nie ulegniesz mu, nie spojrzysz na niego z litością, nie będziesz miał miłosierdzia, nie będziesz taił jego przestępstwa. Winieneś go zabić, pierwszy podniesiesz rękę, aby go zgładzić, a potem cały lud. Ukamienujesz go na śmierć, ponieważ usiłował cię odwieść od Pana, Boga twojego (Pwt 13,7-11).

I jeszcze:

Jeśli usłyszysz (…) że wyszli spośród ciebie ludzie przewrotni i uwodzą mieszkańców swego miasta mówiąc: <Chodźmy, służmy obcym bogom!>, których nie znacie – przeprowadzisz dochodzenia, zbadasz, spytasz, czy to prawda. Jeśli okaże się prawdą, że taką obrzydliwość popełniono pośród ciebie, mieszkańców tego miasta wybijesz ostrzem miecza, a samo miasto razem ze zwierzętami obłożysz klątwą” (Pwt 13,13-16).

W innym miejscu Bóg nakazuje kamienować tych, którzy przechodzą „do bogów obcych, by służyć im i oddawać pokłon” (Pwt 17,3).

Wiara w cuda i opętanie

Nowy Testament przeładowany jest opisami cudownych uzdrowień, wskrzeszeń zmarłych, wypędzania złych duchów z ciał opętanych. Kościół podtrzymuje te wierzenia, poszukuje cudów przy okazji kanonizowania świętych, powołuje egzorcystów. Oto kilka scen z Ewangelii:

„Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. (…) Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli” (Mk 1, 21-27).

„I przypłynęli do kraju Gergezeńczyków (…) wybiegł Mu naprzeciw pewien człowiek, który był opętany przez złe duchy. Już od dłuższego czasu nie nosił ubrania i nie mieszkał w domu, lecz w grobach. (…) A Jezus zapytał go: «Jak ci na imię?» On odpowiedział: «Legion», bo wielu złych duchów weszło w niego. Te prosiły Jezusa, żeby im nie kazał odejść do Czeluści. A była tam duża trzoda świń, pasących się na górze. Prosiły Go więc [złe duchy], żeby im pozwolił wejść w nie. I pozwolił im. Wtedy złe duchy wyszły z człowieka i weszły w świnie, a trzoda ruszyła pędem po urwistym zboczu do jeziora i utonęła” (Łk 8, 26-33).

„Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił” (Mk 1, 32-34).

„Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!” Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom!” A gdy szli, zostali oczyszczeni” (Łk 17, 12-14).

Apokalipsa

W Nowym Testamencie znajduje się objawienie św. Jana, nazwane Apokalipsą. Obłędna halucynacja zawiera obraz zagłady mas ludzkich i dewastacji Ziemi przed nastaniem Sądu Bożego i Królestwa Bożego. Wszystko z woli Boga, o którym Kościół mówi, że jest Miłością.

Tekst Apokalipsy jest długi, zawiły, przytaczam tylko kilka zdań. Oto po różnych dziwacznych i strasznych zdarzeniach do dzieła przystępują aniołowie:

„I pierwszy zatrąbił. A powstał grad i ogień – pomieszane z krwią, i spadły na ziemię. A spłonęła trzecia część ziemi i spłonęła trzecia część drzew, i spłonęła wszystka trawa zielona” (Ap 8, 7).

(…) „I zostali uwolnieni czterej aniołowie, gotowi na godzinę, dzień, miesiąc i rok, by pozabijać trzecią część ludzi. (…) I tak ujrzałem w widzeniu konie (…) a z pysków ich wychodzi ogień, dym i siarka. Od tych trzech plag została zabita trzecia część ludzi” (Ap 9, 15-18).

Słowo na zakończenie

Katechizm Kościoła katolickiego i Sobór Watykański II stwierdzają:Bóg jest Autorem Pisma świętego. Prawdy przez Boga objawione, które są zawarte i wyrażone w Piśmie świętym, spisane zostały pod natchnieniem Ducha Świętego. Święta Matka Kościół uważa, na podstawie wiary apostolskiej, księgi tak Starego, jak Nowego Testamentu w całości, ze wszystkimi ich częściami za święte i kanoniczne, dlatego że, spisane pod natchnieniem Ducha Świętego, Boga mają za Autora i jako takie zostały Kościołowi przekazane” (KKK 105).

Teolodzy mają dziś problem. Próbują kompromitujące fragmenty Pisma Świętego pomijać albo poddać pokrętnej interpretacji, złagodzić, przedstawić w wersji soft, zmiękczyć, zakamuflować. Mówi się, że tekstów biblijnych nie można rozumieć dosłownie, mamy tam metafory, przenośnie, symbole. Ale czy metaforyczna wizja, w której z woli Boga „wszyscy chłopcy będą roztrzaskani, dziewczynki zmiażdżone”, nie może budzić odrazy? I kto jest autorem tych słów?

A może zamiast szukać pokrętnych wyjaśnień, trzeba powiedzieć, że nie są to księgi spisane pod natchnieniem Ducha Świętego, tylko zwyczajne pełne zmyśleń starożytne opowieści, jakich wiele. I traktować tak samo jak mitologię starogrecką.- Alvert Jann

PS. Wszystkie cytaty według: Biblia Tysiąclecia. Pismo Święte Starego i Nowego Testamentu. Pallottinum – http://biblia.deon.pl

Katechizm Kościoła Katolickiego cytuję za: – http://www.katechizm.opoka.org.pl/

……………………………………………………………………………………………………………………..

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu”  https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ : Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się. – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

………………………………………………………………………………………………………………………..

Mit mesjasza

W czasach Jezusa z Nazaretu wśród Żydów powszechnie oczekiwano nadejścia mesjasza, wybawiciela i zbawiciela, który z woli Boga odbuduje niepodległe królestwo Izraelitów. Oczekiwano też nadejścia rajskiego królestwa bożego pod jego panowaniem.

Wierzenia te były oparte na niejasnych proroctwach zawartych w Starym Testamencie, w świętej księdze Żydów. Owocowały one dość częstym pojawianiem się ekscentryków, którzy twierdzili, że to oni są owymi mesjaszami. Jedną z takich osób był też Jezus z Nazaretu. Chrześcijanie wierzą, że był on mesjaszem prawdziwym. Natomiast żydzi nie uznają, by jakikolwiek prawdziwy mesjasz już się pojawił i ciągle oczekują jego nadejścia.

Mitowi mesjasza i rajskiego królestwa bożego warto przyjrzeć się nieco bliżej. Przedstawię tu, jak wyobrażano sobie mesjasza w judaizmie i w chrześcijaństwie, oraz czym jest on w świeckim, niereligijnym rozumieniu.

Zobaczymy, na jak niewiarygodnych podstawach opiera się wiara w mesjasza i przyszłe rajskie królestwo boże, A opiera się ona na poetyckich zwidach, fantazjach i mitach, spisanych grubo ponad 2500 lat temu, włączonych następnie do kanonu świętych ksiąg żydów i chrześcijan.

Społeczne funkcje mitów mesjasza i królestwa bożego są całkowicie zrozumiałe. Miały one budzić nadzieję na lepszą przyszłość na ziemi i na życie wieczne po śmierci. Może nie dziwić, że mity te wymyślono w starożytności. Nie dziwi też, że rabini, księża i pastorzy kultywują je do dziś. Oni z tych mitów żyją. Natomiast dziwić może, że mity te znajdują wyznawców także obecnie.

Zaznaczmy na wstępie, że greckim odpowiednikiem hebrajskiego słowa mesjasz (maszijach) jest chrystus (christos).

1. Mesjasz po żydowsku

Mit mesjasza powstał – jak oceniają badacze Starego Testamentu – w VIII-V w.p.n.e. Pojawił się w księgach zawierających proroctwa. Nie ma go w najstarszych tekstach, których powstanie datuje się na kilka wieków wcześniej.

Trochę proroctw. Przytoczę najpierw kilka fragmentów z najsławniejszych proroctw, interpretowanych przez religijnych teologów jako mówiące o mesjaszu. Można wtedy posmakować, czym są te proroctwa. Chcę jednak ostrzec, że są one pełne metafor, egzaltacji i obłędnych wizji. Sprawia to, że są ciężkostrawne. Są też przydługie. Dlatego serwuję tylko kilka małych porcji z morza obfitości.

Oto w proroctwie Izajasza czytamy: „I wyrośnie różdżka z pnia Jessego (tj. z rodu Dawida, największego króla Izraelitów), wypuści się odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej Duch Pański, duch mądrości i rozumu” (Iz 11,1-2). Ta różdżka to ma być właśnie boski mesjasz z rodu króla Dawida. Odbuduje on królestwo Izraela. Sprawi, że powrócą z wygnania wszyscy Izraelici. Będzie to władca sprawiedliwy. Przyjdą do niego po radę inne ludy.

Z nieokiełznaną fantazją Izajasz kreśli obraz rajskich warunków, jakie wówczas zapanują: „Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, krowa i niedźwiedzica przestawać będą przyjaźnie, lew też jak wół będzie jadał słomę”. (cytuję dokładnie, ale ze skrótami Iz 11,6-7). W innym proroctwie o przyszłej Jerozolimie: Już się nie usłyszy w niej odgłosów płaczu ni krzyku narzekania. Nie będzie już w niej niemowlęcia, mającego żyć tylko kilka dni, ani starca, który by nie dopełnił swych lat; bo najmłodszy umrze jako stuletni, a nie osiągnąć stu lat będzie znakiem klątwy” (Iz 65,19-20).

W licznych wizjach Izajasz przepowiada klęskę wrogów Izraelitów, upadek wszystkich wrogich królestw i władców. Ulubionym tematem proroctw są też srogie kary, które Bóg zsyła na Izraelitów, bowiem nie są mu dość wierni.

Inny prorok, Daniel, wieszczy nadejście Syna Człowieczego. To ktoś, kto jest – jak można przypuszczać – zarazem istotą nadprzyrodzoną i człowiekiem. Bóg ma powierzyć mu wieczne panowanie nad swoim królestwem. Będzie to jednocześnie panowanie ludu bożego, Izraelitów, na całej ziemi.

Oto wizja Daniela w skrócie: „Patrzałem, aż postawiono trony, a Przedwieczny (tj. Bóg) zajął miejsce. … Tron Jego był z ognistych płomieni, jego koła – płonący ogień. … a oto na obłokach nieba przybywa jakby Syn Człowieczy (tj. boski mesjasz). Podchodzi do Przedwiecznego … Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki. Panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie”. I dalej: „panowanie i władzę, i wielkość królestw pod całym niebem, otrzyma lud święty Najwyższego” (Dn 7,9-27). W Starym Testamencie to Izraelici nazywani są ludem świętym, bożym, bowiem Bóg zawarł z nimi wieczne przymierze i uczynił swoim narodem wybranym.

Co znaczy „mesjasz”? Nazwa „mesjasz” znaczyła pierwotnie tyle co namaszczony oliwą. W starożytności na Bliskim Wschodzie praktykowano namaszczanie oliwą wybitnych osób. Był to akt sakralny, wskazujący na rzekomy związek tej osoby z bogiem lub nadający jej cechy boskie. W hebrajskim tak wyróżnioną osobę nazywano maszijach, czyli mesjaszem, pomazańcem (tradycyjnie w polskich tłumaczeniach używa się słowa pomazaniec, które kojarzy się dość zabawnie). Jak już pisałem, greckim odpowiednikiem hebrajskiego słowa mesjasz (maszijach) jest chrystus (christos) – nazwa dobrze znana chrześcijanom.

W czasach Jezusa pojęcie mesjasza nabrało wśród Żydów szczególnego znaczenia. Najkrócej mówiąc, to oczekiwany wybitny wódz, władca lub święty mąż, którego przysłać ma Bóg – albo wręcz postać boska, która z woli Boga przyniesie zbawienie. To jakby postać ludzka i boska zarazem.

Postać mesjasza pojawia się dopiero w proroctwach. Postać mesjasza nie występuje w pierwszych pięciu księgach Starego Testamentu, najważniejszych dla Żydów (księgi te nazywane są przez Żydów Torą lub Pięcioksiągiem Mojżesza). Nie ma tam też mowy o przyszłym rajskim królestwie bożym. Księgi te zawierają mit o stworzeniu świata i człowieka przez Boga, oraz o zawarciu przez Boga przymierza z Izraelitami. Żydzi stali się w ten sposób narodem wybranym przez Boga: „będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich narodów … będziecie Mi królestwem kapłanów i ludem świętym” – miał powiedzieć Bóg do Mojżesza (Wj 19,3-6). Księgi te zawierają też mnóstwo praw, które Bóg miał im przekazać, oraz są mitologiczną kroniką najdawniejszych dziejów Izraelitów.

Postać mesjasza pojawia się dopiero w późniejszych księgach, przypisywanych starotestamentowym prorokom, pochodzących z VIII-V w.p.n.e. Bibliści dopatrują się w Starym Testamencie nawet kilkuset odniesień do postaci mesjasza. Najważniejsze proroctwa mesjanistyczne znajdują się w księgach Izajasza i Daniela. W proroctwach tych boski wybawiciel i zbawiciel nie jest nazywany mesjaszem, ale – zależnie od kontekstu i upodobań proroka – w inny sposób.

Zwróćmy uwagę, że proroctwa tworzą chaos, ubrane są często w obłędne wizje. Prorocy piszą tak, jakby doświadczali halucynacji i chorobliwych urojeń. Trudno ocenić, czy jest to kwestia stylu literackiego, czy zaburzeń psychicznych, czy jedno i drugie. W rezultacie obraz wybawcy daleki jest od jakiejkolwiek przyzwoitej jednoznaczności. Kapłani i rabini starali się później ten proroczy chaos uporządkować.

Model standardowy. Jak wygląda standardowa postać mitu mesjasza, ukształtowana w końcu starej ery, żywa w czasach Jezusa i trwająca w judaizmie do dziś?

Mesjasz ma pochodzić z rodu Dawida, największego króla Izraelitów. Ma odbudować niepodległe królestwo Izraelitów, zapewnić mu wielkość i wieczne trwanie. Wszyscy Izraelici mają wrócić z wygnania, a wszystkie ludy uznają Boga Izraelitów. Mesjasz ów ma być namaszczony przez proroka Eliasza, który przebywa w niebie, dokąd został zabrany na ognistym wozie. Powróci on na ziemię, by namaścić mesjasza i obwieścić dzień sądu ostatecznego przed końcem świata.

Odbudowa królestwa Izraelitów, to – można powiedzieć – zadanie polityczne, które ma wykonać mesjasz.

Ale w proroctwach mówi się też o kwestiach eschatologicznych. Boży wysłannik, mesjasz, pojawić się ma przed „końcem dni”, w „czasach ostatecznych”, tj. przed sądem ostatecznym i końcem świata. Jego nadejście ma być poprzedzone wielkimi katastrofami i cierpieniami. Po sądzie ostatecznym ma nastać rajskie królestwo mesjańskie, czas zbawienia, wiecznego życia po śmierci, końca cierpień, wiecznej szczęśliwości. Bóg stworzy wówczas nowe niebiosa i nową ziemię” (Iz 65,17). Mesjasz będzie wykonawcą bożych przedsięwzięć i będzie panował w niebiańskim królestwie bożym bez końca.

Mówi się tu nie o zadaniach politycznych (odbudowy wielkiego królestwa Izraelitów), ale o kwestiach eschatologicznych. W teologii i filozofii eschatologią nazywane są zagadnienia losów człowieka po śmierci i końca świata.

Jak widać, w standardowym modelu mesjasz występuję w dwóch rolach: jako mesjasz polityczny i jako mesjasz eschatologiczny. Ma do wykonania zadania polityczne (odbudowa wielkiego królestwa Izraelitów) oraz zadania eschatologiczne (realizowanie bożych planów dotyczących „końca świata” i zapewnienia wiernym życia wiecznego w niebiańskim królestwie bożym).

Komentarz: Trudno powiedzieć, by standardowy model mitu mesjasza był dopracowany i spójny, ale nie wymagajmy zbyt wiele. Chaos w proroctwach nie sprzyja stworzeniu zwartej wizji wydarzeń i dla rabinów był to wielki problem.

Historycy judaizmu sygnalizują, że próbując opanować proroczy chaos, rabini zaczęli przydzielać zadania polityczne i eschatologiczne dwom różnym mesjaszom, gdyż jeden – jak sądzili – nie mógłby się zmieścić w czasie. Jak widać, rabini, parający się tymi problemami, dają upust fantazji nie mniejszej niż starotestamentowi prorocy.

Przykłady mesjaszy. Mit mesjasza zyskał wśród Żydów duże znaczenie w ostatnich wiekach starej ery. Wskutek mody na mesjasza wśród Żydów pojawiło się wielu pretendentów do odegrania roli boskiego wysłannika, rojących sobie, że mają do spełniania wielką misję powierzoną im przez Boga. Byli to albo buntownicy, podburzający do walki z rzymskim okupantem, a więc mesjasze polityczni. Albo byli to mesjasze eschatologiczni, głosili nadzieję na zbawienie pozaziemskie, duchowe, w rajskim królestwie bożym. Jezus był mesjaszem eschatologicznym: Królestwo moje – mówił – nie jest z tego świata” (J 18,36).

W czasach Jezusa Żydzi oczekiwali przede wszystkim mesjasza politycznego, kogoś, kto z bożej woli wyzwoli ich spod okupacji rzymskiej. To epoka buntów i powstań żydowskich, na czele których stawali samozwańczy mesjasze.

Żydowski historyk Józef Flawiusz (ur. w 37 r., zm. po 94 r. nowej ery) wspomina o kilku niewielkich powstaniach przeciwko Rzymowi, na czele których stali przywódcy podający się za mesjaszy. To Szymon z Perei, który wszczął bunt na przełomie starej i nowej ery (Flawiusz nie podaje dokładnych dat). Na czele innego buntu w tym samym okresie stał Athronges. Jeszcze innemu powstaniu około 45 r.n.e przewodził Theudas.

W latach 132-135 n.e. przywódcą wielkiego żydowskiego powstania był Szymon Bar Kochba, namaszczony uroczyście na mesjasza przez sławnego wówczas rabina Akibę ben Josefa.

Mesjasze-powstańcy ponosili jednak klęski, nie zdołali odbudować niepodległego królestwa Izraelitów. W rezultacie byli uważani później za mesjaszy fałszywych. Prawdziwy mesjasz miał bowiem z woli Boga zwyciężyć. Jak nie zwyciężył, to znaczy że mesjaszem nie był.

Jezus – jak pisałem – był mesjaszem eschatologicznym. Ale byli też inni tego rodzaju. Największym był Sabataj Cwi, który ogłosił się mesjaszem w 1648 r. w Smyrnie (miasto w zachodniej Turcji). Sabataj Cwi był inicjatorem wielkiego ruchu religijnego wśród Żydów. Głosił ideę duchowego zbawienia, a nie odbudowy królestwa Izraelitów i królestwa bożego na ziemi. Historia tego mesjasza i jego ruchu była nader burzliwa, co mogę tu tylko zasygnalizować.

Mesjanizm, wyrastający ze starotestamentowych proroctw, jest do dziś obecny w judaizmie i w chrześcijaństwie (wszak mesjaszem, czyli z grecka chrystusem, jest dla chrześcijan Jezus z Nazaretu).

Mesjanizm dzisiaj. W dzisiejszym judaizmie reformowanym (liberalnym) występuje silna tendencja do pomniejszania roli mesjasza i mesjanizmu, usuwania na margines. Ale mesjanizm kołacze się nadal w głowach żydowskich tradycjonalistów. Co więcej, został pobudzony i utrwalony w XX w. przez ruch na rzecz utworzenia państwa żydowskiego, tj. przez syjonizm. Ten świecki ruch polityczny, budując nowoczesne państwo żydowskie pod nazwą Izrael, nie stronił od tradycyjnej mitologii religijnej, w tym od żydowskiego mesjanizmu. Powód wydaje się dość jasny. Syjoniści, jak można sądzić, traktowali religię instrumentalnie, by pobudzić emigrację do Izraela i uwiarygodnić państwo w oczach religijnych Żydów. Ale dla bardziej skrajnych religijnych tradycjonalistów świeckie państwo żydowskie było raczej czymś obcym, a nawet budzącym sprzeciw. Dla nich obecny Izrael nie ma nic wspólnego z realizacją mesjańskiej obietnicy odbudowy królestwa Izraelitów. Większość religijnych Żydów uznała jednak państwo izraelskie, chociaż konflikty wokół kwestii mesjanizmu i religii zapewniają Izraelowi wieczny zamęt.

Moja dobra znajoma, niepokorna teolożka Celestyna sądzi, że mesjasz, którego wyczekują religijni Żydzi, nigdy się nie pojawi. „Jest tylko – mówi – jedno jedyne dobre wyjście z tej trudnej sytuacji. Rabini powinni zgodnie ogłosić, że mesjasz już przyszedł i żyjemy w rajskiej nowej ziemi i nowym niebie”.

2. Mesjasz po chrześcijańsku

Wiara w mesjasza, którym ma być Jezus z Nazaretu, odgrywa w chrześcijaństwie rolę kluczową. O ile w judaizmie mesjasz to temat jednak poboczny, to w chrześcijaństwie jest tematem centralnym.

Ewangeliści, teolodzy chrześcijańscy oraz Katechizm Kościoła katolickiego jednoznacznie stwierdzają, że mesjaszem, o którym mówią proroctwa Starego Testamentu, jest Jezus z Nazaretu. Trzeba powiedzieć, że jest to przekonanie pozbawione podstaw – i to podwójnie.

Po pierwsze: Jezus nie był i nie może być prawdziwym mesjaszem, tak jak nikt nie był i nie będzie prawdziwym Posejdonem, bogiem mórz, jezior i rzek. Jak ktoś chce, może wierzyć w bogów z mitów greckich albo w boga i mesjasza ze Starego Testamentu. Ale jest to – przepraszam za mocne określenie – dziecinada, infantylizm. Dlaczego? Bowiem nie ma nawet cienia dowodów wskazujących, że takie postacie istniały lub mogą zaistnieć w przyszłości. Wiara w to, że przed około 2000 lat pojawił się w ludzkiej postaci Jezus Chrystus, bóg posłany na ziemię przez Boga-Ojca, jest tak samo pozbawiona jakichkolwiek wiarygodnych podstaw, jak wiara w bogów, o których śpiewano pieśni w starożytnej Grecji. Jezus mógł być co najwyżej kaznodzieją, ale nie synam bożym czy Bogiem.

Po drugie: Załóżmy jednak, że – jak wierzą żydzi i chrześcijanie – proroctwa zawierają prawdę. Otóż także wtedy nie ma żadnych podstaw, by twierdzić, że Jezus z Nazaretu był mesjaszem zapowiadanym w starotestamentowych proroctwach.

Warto wobec tego przyjrzeć się nieco bliżej, jak wyznawcy Jezusa uzasadniają, że Jezus jest mesjaszem prawdziwym.

Dowodzenie mesjańskości Jezusa. Ewangeliści, teolodzy chrześcijańscy i autorzy Katechizmu Kościoła katolickiego uznają za niewątpliwe, że wersety Starego Testamentu mówiące o mesjaszu dotyczą Jezusa. Nie podzielają tego przekonania Żydzi. Według nich starotestamentowe proroctwa nie mówią o Jezusie, a stanowisko chrześcijan jest dla nich chyba czymś w rodzaju uzurpacji: bezpodstawnym przywłaszczeniem postaci mesjasza. Mamy tu zadawniony konflikt między dwiema pokrewnymi religiami.

Wykazanie mesjańskości Jezusa było jednym z najważniejszych – jeżeli nie najważniejszym – celów ewangelii. Naiwność tych zabiegów może zadziwiać, ale trzeba wziąć pod uwagę, że żadnych wiarygodnych argumentów nie da się w tej sprawie znaleźć. Argumenty muszą być naiwne, fikcyjne, bo fikcją jest mit mesjasza.

Jak ewangeliści dowodzą, że Jezus jest prawdziwym mesjaszem?

1. Potwierdzenie przez Ducha Bożego. Mesjasz, zgodnie z wierzeniami Żydów, powinien być namaszczony, potwierdzony w swym boskim posłannictwie. I ewangeliści piszą, że tak się właśnie stało. Jezus miał być namaszczony „Duchem Świętym” podczas chrztu udzielonego mu w Jordanie przez Jana Chrzciciela.

W ewangelii Mateusza czytamy: A gdy Jezus został ochrzczony, natychmiast wyszedł z wody. A oto otworzyły Mu się niebiosa i ujrzał Ducha Bożego zstępującego jak gołębicę i przychodzącego na Niego. A głos z nieba mówił: <Ten jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie>” (Mt 3,16-17). A według ewangelii Łukasza, kiedy narodził się Jezus, anioł obwieścił pasterzom pilnującym owiec:dziś w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan” ( Łk 2,11).

Jak widać, fantazja dopisywała ewangelistom. Potrafili nie tylko opisywać wydarzenia, ale także je zmyślać.

Ale pomijając naiwność, w powyższych opisach mamy zgrzyt, odstępstwo od panujących wśród Żydów przekonań, opartych na proroctwach. Według ówczesnych wierzeń i proroctw najpierw powinien przyjść prorok Eliasz i to on, zstąpiwszy z nieba, ma ogłosić nadejście prawdziwego mesjasza. Nie Duch Święty! Wiara Żydów w posłannictwo Eliasza znajduje oddźwięk także w ewangeliach, gdzie mówi się o tym kilkakrotnie. Natomiast ewangeliści zignorowali Eliasza, zastąpili go Janem Chrzcicielem i Duchem Świętym.

2. Cuda. Argumentem za mesjańskością Jezusa mają być cuda, które rzekomo czynił. Cudów tych, opisanych w ewangeliach, jest zatrzęsienie. Jezus zbiorowo uzdrawia, wypędza złe duchy, wskrzesza zmarłych, rozmnaża chleb i wino, chodzi po wodzie, w cudowny sposób narodził się i zmartwychwstał. Jeden przykład: „Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił” (Mk 1,32-34). Cuda – jak piszą wprost ewangeliści – miały przekonywać i przekonywały, że Jezus jest rzeczywiście przysłanym przez Boga mesjaszem, czyli chrystusem.

3. Zgodność z proroctwami. Ewangeliści uważali, że proroctwa rzeczywiście mówią o Jezusie, bo wydarzenia przedstawione w ewangeliach są zgodne z tym, co mówią starotestamentowe proroctwa. Jest to argumentacja złudna lub wręcz oszukańcza. Dlaczego?

Ewangeliści stosowali metodę pisania o Jezusie, którą można nazwać ściąganiem z proroctw. Na czym to polega? Ewangeliści chcieli udowodnić, że starotestamentowe proroctwa, mówiące o mesjaszu, odnoszą się do Jezusa – wprowadzali więc odpowiednia tematy, zaczerpnięte z proroctw, do tekstów swoich ewangelii. W ten kuglarski sposób powstawała zgodność między proroctwami a ewangeliami.

Podam tylko dwa przykłady. Według proroctw mesjasz ma pochodzić z rodu króla Dawida. Ewangeliści pisali więc, że tak właśnie było. Mateusz i Łukasz zamieszczają nawet dokładną listę przodków Jezusa, wśród których był też król Dawid. Łukasz wymienia listę tych przodków począwszy od Adama, pierwszego człowieka!! (ciekawe, ilu katolików gotowych jest wierzyć, że lista mówi prawdę). Mateusz jest skromniejszy, podaje listę poczynając od Abrahama.

Fikcyjność tych list jest uderzająca. Są to, po pierwsze, przodkowie Józefa, który według ewangelii był ojcem Jezusa prawnie, ale nie biologicznie. Ale co ważniejsze, rodowody Jezusa, podane przez Łukasza i Mateusza, nie zgadzają się ze sobą w sposób kompromitujący nawet w przypadku przodków najbliższych. Kościelni teolodzy w pokrętny sposób próbują usprawiedliwić te rozbieżności. Nie da się. Pochodzenie Józefa – a tym bardziej Jezusa – z rodu Dawida ma charakter legendy. Rodowody wymyślano, by fikcyjnie wykazać, że zgodnie z proroctwami Jezus pochodzi z rodu króla Dawida.

Dodajmy na marginesie. To na podstawie tych rodowodów żydzi i chrześcijanie do XIX w. ustalali, że Ziemia liczy nieco ponad 6 tys. lat. Fundamentaliści religijni głoszą to do dziś.

Inny przykład. W proroctwie Zachariasza (VII/VIII w. p.n.e) mamy następującą scenę: „Raduj się wielce, Córo Syjonu … Oto Król twój idzie do ciebie, sprawiedliwy i zwycięski. Pokorny – jedzie na osiołku, na oślątku, źrebięciu oślicy. On … pokój ludom obwieści. Jego władztwo sięgać będzie od morza do morza, od brzegów Rzeki aż po krańce ziemi” ( Za 0,9-10).

I oto w ewangelii Łukasza znajduje się znana scena: Jezus triumfalnie wjeżdża na osiołku do Jerozolimy (Łk 19,29-40).

Postawmy pytanie: Czy scena ta oznacza, że spełniło się starotestamentowe proroctwo, czy też Łukasz napisał tak, bo tak mówiło proroctwo?? Jeśli chrześcijanie powiedzą, że jest to dowód spełniania się proroctw, to posługują się tzw. logiką katolicką, którą zawdzięczają duchowi świętemu. Inaczej mówiąc: posługują się wiarą religijną wbrew rozumowi.

Podkreślmy: Ewangeliści, pisząc o Jezusie, nagminnie stosowali metodę ściągania z proroctw. Wydarzenia dotyczące Jezusa przedstawiali na podstawie starotestamentowych proroctw (ściągali z proroctw), a następnie twierdzili że opisane przez nich wydarzenia miały miejsce dlatego, by wypełniło się proroctwo, czyli słowo boże i wola boża.

Na tej podstawie wyznawcy Jezusa umacniali się w przekonaniu, że Jezus jest rzeczywiście mesjaszem zapowiedzianym w proroctwach Starego Testamentu. Pomagał im chyba duch święty, ale nie rozum. Rozum na czas działania ducha świętego usypiał.

Zauważmy, że sama postać mesjasza, którym miał być Jezus, została ściągnięta z proroctw Starego Testamentu. To w proroctwach występuje mityczna postać mesjasza i Jezus jest przedstawiony przez ewangelistów jako mesjasz. I to na podstawie starotestamentowych proroctw Jezus – bohater ewangelicznych opowieści – uroił sobie, że jest zapowiedzianym w tych proroctwach mesjaszem.

Komentarz: Wydarzenie, opisane przez proroka Zachariasza, ma charakter poetyckiej alegorii symbolizującej los Izraelitów. Oto znaleźli się w trudnej sytuacji, są uciśnieni i biedni, ich wymarzony król jedzie na oślątku, a nie w królewskiej karocy. Ale Izraelitów czeka wielka przyszłość, ich królestwo sięgać będzie po krańce ziemi.

Ciekawa pomyłka. W ewangeliach czytamy, że Jezus został poczęty w ciele matki w sposób cudowny za sprawą ducha świętego. Jego matka Maria, mimo że zaszła w ciążę i urodziła syna, pozostała dziewicą.

Warto powiedzieć, że mit o dziewiczym poczęciu Jezusa powstał w wyniku błędnego rozumienia jednego ze starotestamentowych proroctw. Warto tej sprawie przyjrzeć się bliżej. Jest ona kompromitująca dla Kościoła.

Otóż w proroctwie Izajasza, pochodzącym z VIII w. p.n.e., znajduje się zdanie, które w Biblii Tysiąclecia przetłumaczono następująco: „Oto Panna (w oryginale hebrajskim alma) pocznie i porodzi Syna, i nazwie go Emmanuel” (Iz 7,14). Teolodzy chrześcijańscy zaczęli to zdanie odnosić do Jezusa (w ewangeliach Jezus jest nawet nazywany Emmanuelem) i potraktowali jako zapowiedź dziewiczego poczęcia Jezusa.

Jest to horrendalna pomyłka. Prorok Izajasz wygłosił swoje poetyckie proroctwo wobec jerozolimskiego króla Achaza, walczącego właśnie z licznymi wrogami. Z kontekstu wynika jednoznacznie, że prorok mówi o młodej żonie króla Achaza, która właśnie spodziewa się potomka. Nie mówi ani o pannie ani o dziewicy, ani o Emmanuelu, którym miałby być Jezus lub inny nieznany mesjasz. Izajasz zapowiada górnolotnie (jak przystało na proroka), że młoda żona króla Achaza urodzi mu syna, następcę tronu, który wybawi kraj z ciężkiego położenia i zapewni królestwu Achaza wielkość. Nie ma tam mowy o żadnym dziewiczym poczęciu. Proroctwa nie da się też odnieść do Jezusa.

Dlaczego powstał błąd w rozumieniu proroctwa?

W biblijnym hebrajskim istnieje słowo „alma”, które – jak powszechnie zgadzają się bibliści – nie oznacza dziewicy, tylko młodą kobietę lub młodą mężatkę, która jeszcze nie urodziła dziecka. Prorok, mówiąc do króla Achaza, użył słowa „alma”, a nie dziewica w dzisiejszym rozumieniu („Oto alma pocznie i porodzi Syna”). Mówił więc, że młoda żona króla niebawem urodzi mu syna.

Natomiast w greckim tłumaczeniu Biblii, dokonanym przez Izraelitów około pięć wieków po ogłoszeniu proroctwa i 200 lat przed narodzinami Jezusa (tzw. Septuaginta), słowo alma zostało przetłumaczone na grecki jako parthenos, dziewica, kobieta, która nie odbyła jeszcze stosunku seksualnego.

Z czasem powyższe proroctwo zaczęto rozumieć – niezgodnie z jego pierwotnym znaczeniem – jako zapowiedź przyjścia mesjasza, którego urodzi dziewica. Tak rozumieli je, zgodnie z greckim tekstem, ewangeliści. Np. Mateusz wyraźnie cytuje proroctwo Izajasza według greckiego tłumaczenia Biblii, w którym jednoznacznie mówi się o dziewicy (pathenos): „Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel” (Mt 1,23). Podkreślmy, Mateusz popełnił ewidentny błąd. Proroctwo Izajasza mówi nie o dziewicy, ale o młodej żonie króla Achaza, która oczekuje syna. Nie mówi o żadnym dziewiczym poczęciu. Mówi o synu króla Achaza, a nie o Jezusie. Jak widać, duch święty nie uchronił ewangelisty Mateusza przed popełnieniem strasznego błędu.

Dodajmy, że Mateusz także w tym wypadku stosuje metodę ściągania z proroctw i tzw. logikę katolicką, którą zawdzięczać ma duchowi świętemu. Pisze, że Jezus urodził się z dziewicy dlatego, że tak mówi proroctwo: „stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka” (Mt 1,22-23).

Sprawa błędnego tłumaczenia i rozumienia słowa alma, występującego w proroctwie Izajasza (nie idzie tam o dziewicę), jest dobrze znana biblistom. Ale kościelni teolodzy wolą błędu Mateusza nie korygować, tylko tkwić w nim do końca.

Błędne rozumienie proroctwa Izajasza, przyjęte przez ewangelistów, miało duże konsekwencje dla chrześcijaństwa. Wiara w dziewicze poczęcie Jezusa stała się jednym z głównych dogmatów i obowiązuje w Kościele do dziś. A teolodzy także dziś dokładają starań, by na różne sposoby uzasadnić dziewicze poczęcie Jezusa.

Jezus Mesjasz. Jakim mesjaszem był Jezus? O Jezusie możemy mówić tylko na podstawie źródeł pochodzących od jego wyznawców, tj. na podstawie Nowego Testamentu (Ewangelii, Dziejów apostolskich i listów apostołów). Nie ma bowiem żadnych innych źródeł historycznych, pochodzących z czasów Jezusa, mówiących o jego działalności. Nie brak więc głosów, że Jezus w ogóle nie istniał (nie podejmuję tu tej kwestii).

O Jezusie nie ma najmniejszej wzmianki w dziełach Filona z Aleksandrii, żydowskiego teologa i filozofa żyjącego dokładnie w czasach Jezusa (od około 10 r. przed nowa erą do 50 r.n.e.), autora wielu zachowanych dzieł, dobrze znającego sytuację panującą w Jerozolimie.

Chrześcijańscy autorzy przywiązują często dużą wagę do krótkiej wzmianki o Jezusie, znajdującej się w dziele żydowskiego historyka Józefa Flawiusza „Dawne dzieje Izraela”. Fragmenty te nie mają jednak istotnej wartości jako pozachrześcijańskie źródło historyczne. Flawiusz urodził się w 37 r., a „Dawne dzieje Izraela” napisał po 90 r., a więc ponad pół wieku po śmierci Jezusa. Pisał w Rzymie, informacje o Jezusie z cała pewnością mógł zaczerpnąć ze źródeł chrześcijańskich. W Rzymie przebywali już wtedy wyznawcy Jezusa oraz przypuszczalnie istniały także co najmniej niektóre ewangelie i teksty je poprzedzające. Ponadto wzmianka o Jezusie została – jak wskazują historycy – z całą pewnością w części sfałszowana przez kopistów, albo wręcz w całości dopisana.

Co możemy powiedzieć o Jezusie, zakładając, że Jezus był taki, jak opisują go ewangeliści?

1. Z ewangelii wynika, że działalność Jezusa była głośna, szeroko znana. Ewangeliści chyba jednak poważnie przesadzili. Ponieważ żadne inne źródła z czasów Jezusa nie wspominają o jego działalności, musiała mieć niewielkie rozmiary. Źródeł historycznych dotyczących ówczesnej Palestyny, w tym rzymskich, jest sporo. A o Jezusie nic, tylko pisma apostołów, które ponadto powstały kilkadziesiąt lat po jego śmierci. Trzeba przyjąć, że dopiero działalność apostołów przysparzająca mu zwolenników, uczyniła postać Jezusa szerzej znaną.

2. Jezus, przedstawiony w ewangeliach, nie jest mesjaszem-buntownikiem. Nie jest mesjaszem politycznym, tylko eschatologicznym. Nie obiecywał odbudowy ziemskiego królestwa Izraelitów, nie podburzał – jak niektórzy inni mesjasze – do buntu przeciw rzymskim okupantom. Unikał kwestii politycznych, głosił daleko idącą lojalność wobec władz rzymskich.

”Program” Jezusa miał charakter eschatologiczny, dotyczył losów człowieka po śmierci i końca świata. Jezus obiecywał zbawienie po śmierci i życie wieczne w pozaziemskim królestwie bożym po sądzie ostatecznym i końcu świata.

Jak wynika z Nowego Testamentu, wyznawcy Jezusa nie brali udziału w buntach. Nie oczekiwali zwycięstwa w powstaniach. Oczekiwali zbawienia po śmierci i „końca świata”. Czasy, kiedy zaczną organizować agresywne wojny, podboje i krucjaty, miały dopiero nadejść w średniowieczu.

3. Zwolennicy Jezusa początkowo byli jedną z żydowskich grup religijnych, a dopiero z czasem stali się odrębnym wyznaniem. Jak twierdzi wielu badaczy, z ewangelii wynika jasno, że Jezus i jego uczniowie nie zamierzali opuszczać judaizmu. Można powiedzieć, że Jezus zamierzał judaizm zmienić, chociaż nie tak głęboko, jak się czasami sądzi. Na pewno nie chciał zastępować judaizmu nową religią.

Na czym miały polegać zmiany proponowane przez Jezusa?

Otóż Jezus miałby być uznany przez Żydów za mesjasza, miałby stanąć ponad ówczesnymi kapłanami i ugrupowaniami  religijno-politycznymi (wśród nich szczególne znaczenie mieli faryzeusze). Konflikt z kapłanami i faryzeuszami był więc oczywisty i jest o nim głośno w ewangeliach.

Jak wynika z ewangelii, Jezus – a za jego życia także apostołowie – nie kwestionowali tradycyjnych praw religijnych, obowiązujących wówczas Żydów. Np. nie sprzeciwiano się obrzezaniu, wymaganemu w judaizmie od wszystkich Żydów. Do konfliktu na tle obrzezania doszło – jak wynika z Dziejów apostolskich (roz.15) – około 50 r. n.e., a więc sporo po śmierci Jezusa. Wtedy to apostołowie Paweł i Piotr przeforsowali zasadę, że wyznawcy Jezusa nie muszą się obrzezywać. Apostołowie zamierzali pozyskiwać wyznawców także poza społecznością żydowską, a wymóg obrzezania – jak mówili wprost – hamuje ekspansję.

Jezus, podkreślmy, nie odrzucał ani nawet nie reformował religijnych praw żydowskich. Odrzucał natomiast faryzejski formalizm (koncentrowanie się na przestrzeganiu zwyczajów). Pozostawało to w zgodzie z wieloma wypowiedziami starotestamentowych proroków, którzy także krytykowali dominację formalizmu nad wiarą. Zarzucali Izraelitom skłonność do trzymania się litery przepisów, a ignorowania treści wiary religijnej.

Według ewangelii Jezus ogłosił kilka zasad etycznych odmiennych od tradycyjnych. W skondensowanej postaci zawiera je Kazanie na Górze (Mt 5,1-48). Świętym radykalizmem Jezus „przelicytował” kapłanów i faryzeuszy. Posługuje się przy tym stylem hiperbolicznym, tj. przesadnym do granic absurdu. Głosi – można powiedzieć – hiperetykę, etykę absurdalną w swym maksymalizmie.

Dwa przykłady tylko: „Słyszeliście – mówi Jezus – że powiedziano: Oko za oko i ząb za ząb! A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi!” ( Mt 5,38-39).

Jezus mówi też: „Słyszeliście, że powiedziano: Nie cudzołóż! A Ja wam powiadam: Każdy, kto pożądliwie patrzy na kobietę, już się w swoim sercu dopuścił z nią cudzołóstwa. Jeśli więc prawe twoje oko jest ci powodem do grzechu, wyłup je i odrzuć od siebie. Lepiej bowiem jest dla ciebie, gdy zginie jeden z twoich członków, niż żeby całe twoje ciało miało być wrzucone do piekła”( Mt 5,27-30). Zauważmy na marginesie, że Jezus, którego przedstawia się jako głosiciela miłości, straszy mężczyzn piekłem, jeżeli tylko pożądliwie spojrzą na kobietę.

Podkreślmy wady etyki ogłoszonej przez Jezusa w Kazaniu na Górze. Zasady etyczne podaje Jezus stylem hiperbolicznym, absurdalnie przesadnym, co praktycznie pozbawia je mocy regulacyjnej. Nie są one reformą żydowskiego prawa religijnego. Ale dzięki etycznemu maksymalizmowi i dzięki ostrej krytyce faryzejskiego formalizmu, Jezus przedstawia się swym słuchaczom jako świętszy od kapłanów i faryzeuszy. Chcąc jako mesjasz zapanować nad Żydami, przedstawia się jako maksymalista, religijny radykał, prawdziwie wierzący Żyd, podczas gdy wokoło pełno obłudników. Jezus przypomina pod tym względem tych polityków, którzy walczą o władzę w partii głosząc, że obecne kierownictwo jest nie dość radykalne, nieszczerze wierzy w partyjne ideały, dba tylko o stołki.

Podsumujmy ten fragment. Jak wynika z Nowego Testamentu, Jezus zmierzał do władzy nad Żydami uroiwszy sobie, że jest mesjaszem i synem bożym. Głosił, że jest świętszy od kapłanów i faryzeuszy, którzy nie żywią w sercach prawdziwej wiary. Zaś on, Jezus, szczerze wierzy w żydowską religię i jej misję. Ale nawet po ukrzyżowaniu Jezusa jego wyznawcy pozostawali judaistyczną grupą religijną. Do otwartego zerwania doszło stopniowo w ciągu kilku dziesięcioleci już po śmierci Jezusa.

4. Związki chrześcijaństwa z judaizmem są bardzo głębokie. Chrześcijanie odrzucili pewne tradycyjne rytuały żydowskie, ale zachowali zasadniczy zrąb judaizmu. Uznają Stary Testament na równi z Nowym za swoje pismo święte i identyfikują się ze starotestamentowymi opowieściami. Katechizm Kościoła katolickiego podkreśla głęboką więź katolicyzmu z judaizmem. Jezus był w swoim mniemaniu żydowskim mesjaszem i zamierzał stać się w tej roli boskim zwierzchnikiem judaizmu. W znanym fragmencie ewangelii Jezus mówi do apostoła Piotra:Ty jesteś Piotr [czyli Skała], i na tej Skale zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne go nie przemogą” ( Mt 16,18). Jezus nie mówi, że ma to być Kościół odrębny od judaizmu. Ma to być, zgodnie ze starotestamentowymi proroctwami, Kościół żydowski, sięgający po krańce ziemi.

Silne związki chrześcijaństwa z judaizmem są ewidentne, a w tym splocie niewątpliwym fundamentem jest judaizm. Pozwala to powiedzieć coś zaskakującego: Chrześcijaństwo można trafnie nazwać judaizmem Jezusowym. Jest to judaizm, który uznał Jezusa z Nazaretu za mesjasza zapowiedzianego w starotestamentowych proroctwach.

Wprawdzie, jak pisałem, Jezus został przez swych wyznawców uznany za mesjasza bezpodstawnie. Nie spełnił też politycznych i eschatologicznych oczekiwań, wynikających z tych proroctw. Ale nie ma to żadnego znaczenia. Mamy tu do czynienia z fikcją w fikcji, iluzją opartą na iluzji. Bowiem także mesjasz, którego oczekują Żydzi, oraz przymierze, które Bóg miał z nimi zawrzeć – to całkowicie bezpodstawne mity i urojenia utrwalone w judaizmie.

3. Mesjasz po świecku

W świeckim, niereligijnym rozumieniu, postać mesjasza – boskiego wysłannika czy boga w ludzkiej skórze – to mit religijny, fikcja literacka, fantazja, iluzja. Nie ma bowiem dowodów, które chociażby w części potwierdzały, że postać taka pojawiła się lub może się pojawić. Podobnie jest z wyobrażeniami rajskiego królestwa bożego, piekła, sądu ostatecznego, „końca świata”, boga, aniołów, złych duchów i wieloma innymi. Wszystkie te wyobrażenia mają charakter urojeń zinstytucjonalizowanych.

Czym są urojenia? Czym są urojenia zinstytucjonalizowane?

Pisałem o tym nieco szerzej w „Teorii boga krótko wyłożonej” (link na końcu). Tu tylko w największym skrócie.

Urojenia (ang. delusions) to bezpodstawne, niepotwierdzone żadnymi dowodami przekonania o istnieniu określonych zjawisk, istot czy wydarzeń, które postrzega się jako prawdziwe. Najczęstszą przyczyną są zaburzenia psychiczne, ale incydentalnie doświadczać ich mogą także osoby zdrowe psychicznie.

Mózg ludzki potrafi wytwarzać nie tylko pojęcia i informacje, które mówią o otaczającej człowieka rzeczywistości i są potwierdzone dowodami. Psychiatrzy notują, że człowiek może doświadczać wzrokowych i głosowych omamów (halucynacji). Może słyszeć głosy np. kosmitów, szpiegów, zmarłych osób, boga. Może widzieć wyimaginowane postacie i wydarzenia. Albo może być przekonany, że bóg powierzył mu jakąś misję, lub że jest wielką postacią historyczną, Jamesem Bondem, aniołem lub w ciało jego wstąpił diabeł (to tzw. opętanie przez szatana). Doznania te powstają w mózgu samoistnie, nie są informacjami o rzeczywistości otaczającej doznającego. Natomiast przez doznającego są traktowane jako mówiące prawdę. To są właśnie urojenia. Mogą one pojawiać się incydentalnie i bez istotnych konsekwencji dla doznającego, ale mogą być efektem poważnych zaburzeń psychicznych, związanych np. ze schizofrenią. Mogą też być wywołane środkami farmakologicznymi, narkotykami, alkoholem.

Pierwotnie wyobrażenia religijne, takie jak wiara w duchy osób zmarłych i „życie po śmierci”, powstawały najpewniej pod wpływem snów. W snach widziano osoby zmarłe oraz różne przedziwne wydarzenia i postacie.

I teraz rzecz najważniejsza. Niektóre wyobrażenia, powstające ze snów, halucynacji i urojeń, zyskiwały w określonych społecznościach szczególne znaczenie: były uznawane za mówiące prawdę, kultywowane i utrwalone w kulturze tych społeczności. Oznacza to – zgodnie z pojęciami używanymi w naukach społecznych – że zostały zinstytucjonalizowane (stały się urojeniami zinstytucjonalizowanymi). Są przedmiotem kultu, nauczania, przekazuje się je z pokolenia na pokolenie. Uchodzą za prawdziwe, mimo że nie zostały w jakikolwiek wiarygodny sposób potwierdzone. Na tym właśnie polega instytucjonalizacja wyobrażeń i przekonań religijnych.

Urojeniem zinstytucjonalizowanym w judaizmie i chrześcijaństwie jest wiara w mesjasza, a także w życie wieczne po śmierci, w rajskie królestwo boże, w piekło i oczywiście w Boga, anioły, złe duchy itd.

Wskutek kultywowania, nauczania jako „prawdy”, przekazywania z pokolenia na pokolenie, czyli wskutek instytucjonalizacji – zanika poczucie, że jest to fikcja, urojenie. Nawet jeżeli ktoś w te urojenia nie wierzy, oswaja się z nimi, często nie widzi ich dziwaczności i śmieszności.

Powstaje pytanie, dlaczego urojenia religijne spotykają się z uznaniem? Dlaczego są akceptowane?

Są oczywiście po temu poważne powody. Najogólniej można powiedzieć, że niektóre urojenia zaspokajają istotne potrzeby psychiczne, społeczne i polityczne: dostarczają psychicznego wsparcia, tłumaczą niezrozumiałe zjawiska przyrody, dają pozór rozumienia świata. Mogą jednoczyć wielkie zbiorowości ludzkie oraz służyć kapłanom, władcom i politykom do panowania nad wiernymi, poddanymi i obywatelami. Mogą mobilizować do wspólnego działania, obrony, wojny.

Urojenia religijne to podaż. I niektóre z urojeń, tak jak niektóre towary na rynku, spotykają się znacznym popytem, zapotrzebowaniem. Podaż trafia na popyt.

Takie same funkcje pełni magia oraz wróżby. Różnica polega na tym, że magia i wróżby straciły już sporo na znaczeniu, zeszły na margines, przynajmniej we współczesnych społeczeństwach wysoko cywilizacyjnie rozwiniętych. Religia zachowuje ciągle znacznie mocniejszą pozycję, chociaż w krajach zachodnich jej wpływy topnieją. I bardzo dobrze!

Urojony mesjasz, wykreowany przez starotestamentowych proroków, stwarzał nadzieję na odzyskanie przez Izraelitów niepodległości i wielkość. Miał też – w wersji eschatologicznej – stwarzać nadzieję na życie wieczne w rajskim królestwie bożym.

Mesjasz Jezus, kreowany w ewangeliach, spotkał się z odzewem nie tyle wśród Żydów, ale raczej poza społecznością żydowską. Żydzi oczekiwali przede wszystkim mesjasza, który odbuduje niepodległe królestwo Izraelitów. Np. w 132 r. n.e. ogłosili mesjaszem – jak już wspominałem – Szymona Bar Kochbę, przywódcę wielkiego powstania żydowskiego.

Natomiast Jezus, mesjasz eschatologiczny obiecujący zbawienie i wieczne życie po śmierci, cudotwórca, bóg w ludzkiej skórze, to produkt, na który – jak się okazało – było znaczne zapotrzebowanie społeczne na rozległych terenach imperium rzymskiego.

4. Słowo na zakończenie

Czy Jezus z Nazaretu był prawdziwym mesjaszem? Czy prawdziwy mesjasz dopiero się pojawi? Niepokorna teolożka Celestyna mówi, że jest tylko jedno trafne rozwiązanie tych problemów. Powinny trafić do przepastnego archiwum religijnych mitów, fantazji i urojeń. Tam gdzie spoczywają bogowie, w których nikt już nie wierzy. – Alvert Jann

*Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Polecam:

Teoria Boga krótko wyłożona” https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/teoria-boga-krotko-wylozona/

Dziewicze narodziny Jezusa” https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dziewicze-narodziny-jezusa/

Mit narodu wybranego i przymierza z Bogiem https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/mit-narodu-wybranego-i-przymierza-z-bogiem/

Dusza nieśmiertelna i życie po śmierci” https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dusza-niesmiertelna-i-zycie-po-smierci/

Stary i Nowy Testament cytuję za Biblią Tysiąclecia http://biblia.deon.pl/

……………………………………………………………………………..

Wpisy Obserwatorium

Święta świętami, a urzędnik publiczny nie może gadać biblią… przynajmniej w państwie świeckim.

OKO.press prezentuje wybór najbardziej zdumiewających życzeń i przypomina, że zgodnie z Konstytucją „władze publiczne powinny zachowywać bezstronność w sprawach przekonań religijnych”.

Art. 25.

  1. Kościoły i inne związki wyznaniowe są równouprawnione.
  2. Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych, zapewniając swobodę ich wyrażania w życiu publicznym.
  3. Stosunki między państwem a kościołami i innymi związkami wyznaniowymi są kształtowane na zasadach poszanowania ich autonomii oraz wzajemnej niezależności każdego w swoim zakresie, jak również współdziałania dla dobra człowieka i dobra wspólnego.
  4. Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a Kościołem katolickim określają umowa międzynarodowa zawarta ze Stolicą Apostolską i ustawy.
  5. Stosunki między Rzecząpospolitą Polską a innymi kościołami oraz związkami wyznaniowymi określają ustawy uchwalone na podstawie umów zawartych przez Radę Ministrów z ich właściwymi przedstawicielami.

 

Tyle KONSTYTUCJA

A jak to wygląda w rzeczywistości?

A w rzeczywistości usiłuje się naginać sędziów do  postaw zawodowych prywatnych i publicznych, polegających na bierności i niepodejmowaniu żadnych działań w zakresie bezstronności światopoglądowej, ergo, nie rób sędzio nic co by mogło godzić w interesy państwa i rządu oraz kościoła i wiernych mu akolitów. Nie jest ważna sprawiedliwość, ani prawo, tylko jak wyroki będą wpływały na interesy rządu z kościołem. Ergo- nie drażnij kościoła i katolików sędzio… Nie ważne są fakty, rodzaj przestepstwa, sprawiedliwy wyrok… ważne jest zadowolenie elektoratu PIS-u. A żeby ten elektorat czuł się bezpiecznie, otulony opiekuńczym ramionami wymiaru sprawiedliwości na stronie Sądu Najwyższego postawiono taki banerek oto:

 

Rzecznik SN Olek Stępkowski, założyciel Ordo Iuris (- organizacji opłacanej przez Kreml, o czym nie wolno oczywiście mówić głośno, zgodnie z wyrokiem sądu,) na dziennikarskie zaczepki o komentarz w sprawie pozwu  Komisji Europejskiej przeciwko Polsce w sprawie Izby Dyscyplinarnej, ma jedynie tyle do powiedzenia:

Kolejny raz w Wielką Środę Komisja Europejska występuje z podobnym wnioskiem. Rok temu była podobna sytuacja. To jest znowu Wielka Środa, dzień w którym Judasz zdradza Jezusa, w którym bierze za to pieniądze. To jest taka refleksja, która mi się prywatnie nasuwa, gdy myślę o tych wnioskach”

Prawda, jakie to merytoryczne! Czy na tym ma polegać kultura prawna, która stoi w nazwie Ordo Iuris? Czy takiej retoryki uczy się młodych adeptów prawa na kursach organizowanych przez tą organizację? Słyszałam, że uczy się ich nowomowy przeciwko prawom człowieka… I to wydaje się logicznym działaniem – żeby wygrać kampanię przeciwko niezbywalnym prawom ludzi będzie potrzebny tabun ludzi odpowiednio wykształconych no i wierzących w sens tej walki. W Polsce, gdzie aplikację po prawie nie jest łatwo zrobić, nie dziwi, że z oferty Ordo Iuris chętnie korzystają mniej zdolni i bardziej skorzy do kompromisu między etyką i poczuciem odpowiedzialności, a wygodną i szybką ścieżką kariery prawniczej. W końcu przy dużej powszechności zjawiska degradacji zawodowej pedagogów, psychologów, lekarzy, duchownych, nie mówiąc o całej scenie politycznej nie wyłączając niby lewicy, młodzi adepci sztuki prawniczej czują się swojsko i bezpiecznie.

Za PRL- też było coś takiego jak NOWOMOWA.  Każdy kto chciał i komu zależało na przychylności władzy zaczynał od zmiany retoryki i języka właśnie. Puszczał więc oko do władzy mówiąc jej zdaniami i operując jej pojęciami, abstrahując częstokroć od faktycznej definicji tych pojęć. Wszak wolność, mądrość, szczęście, praworządność a nawet konstytucyjność to pojęcia płynne i pojemne. Znaczenia są kwestią umowy między użytkownikami – czasem więc szczęście to poczucie spełnienia w morzu niesprawiedliwości i tragedii, gdy ani jedno ani drugie osobiście nas nie dotyka. A taka wolność to może być wszystko- od „róbta co chceta” po świadomy wybór wśród różnych konieczności. A konstytucyjność religii w szkole polega tylko na tym, że TK źle, za to po myśli rządu interpretował zapis o wolności religijnej w ustawie zasadniczej. W ten oto sposób gadające głowy – ci kreatorzy niby rzeczywistości – mogą mówić ładnie skonstruowane potoczyste teksty, gdzie za każdym pojęciem brzmiącym i dobrze i szlachetnie, kryje się coś zgoła odwrotnego. Lud słucha i cieszy się, że rządzą nim dobre pany.

Jak bardzo można się pomylić w ocenie może świadczyć słynna już wypowiedź papieża Franciszka na temat państwa świeckiego. Powiedział on niegdyś, że ” Państwa muszą być świeckie” Może pamiętacie ten cytat – wszystkie gazety cytowały to jedno stwierdzenie… Gdyby potrafili czytać ze zrozumieniem, gdyby byli rzetelnymi dziennikarzami, a nie łowcami sensacji, to wiedzieli by, że pod hasłem świeckość Franciszek rozumie zupełnie coś innego niż przeciętny zjadacz chleba. I że jest to bardzo ściśle określone przez kościół katolicki miejsce świeckich w świecie wierzących; że jest to nie mniej nie więcej tylko łaskawe pozwolenie świeckim na egzystencję obok wierzących. Nic ponad to. A urzędnicy państwa mają znać prawo boskie i jemu się podporządkować. Tak sobie wyobraża państwo świeckie papież Franciszek.

Dlaczego ” Zachód” piewca kultury zachodnich wartości się na to godzi? Bo zawsze się godzi z partnerem, który tak perfekcyjnie udaje, że ogarnia owieczki i ich problemy. Dzięki temu rządy, parlamenty, biznes i finansjera nie musi się ludźmi przejmować i rozwiązywać problemów społecznych. Nawet nie muszą ich definiować, diagnozować i dyskutować. Nic nie muszą. Robią więc tylko politykę fiskalną i reinwestują, żeby napędzać wzrost gospodarczy. A że kościół nigdy jeszcze nie rozwiązał żadnego problemu społecznego, a nawet wydłuża listę tych problemów? Nie ważne! Dopóki ludzie nie zdają sobie z tego sprawy, dopóki tylko garstka antyklerykałów o tym gada w swojej bańce, skutki takiej polityki, a to rozwarstwienie i poszerzanie się obszarów biedy strukturalnej – żadnego biznesmena i lobbysty nie niepokoi.

 

A teraz szybki rzut oka na inne instytucje i osoby publiczne i odpowiedź dlaczego dla 60% społeczeństwa to jednostki, które nie zasługują na nasze zaufanie i współpracę…

Trybunał Konstytucyjny

Także w Trybunale Konstytucyjnym Julii Przyłębskiej przygotowania do Świąt Wielkiej Nocy ruszyły pełną parą. Najpierw 29 kwietnia ogłoszono, że Wielki Piątek będzie dniem wolnym od pracy, której, jak wskazują liczby, i tak nie ma tam za dużo.

W środę 31 marca sama prezes opublikowała na stronie życzenia „nadziei, wiary i radości płynących ze Zmartwychwstania Pańskiego”.

 

 

Intensywny tydzień ma za sobą również sędzia TK Krystyna Pawłowicz. Na Twitterze na przemian kłóciła się z nastolatkami o piosenkę „Patoreakcja” i rapera Matę, zamieszczała fragmenty czytań z Pisma Świętego na Wielki Tydzień, retłitowała zdjęcia rzeźb Jezusa oraz ostrzegała, że na platformie społecznościowej w dniach Triduum Paschalnego grasuje szatan.

Wszyscy obywatele Polski mogą odetchnąć z ulgą na myśl, że taki Trybunał będzie orzekać w kwestii zgodności rozmaitych przepisów z konstytucyjną zasadą wolności sumienia i wyznania.

 

 

Rzecznik Praw Dzieci Bożych

Chrystus Zmartwychwstał! Prawdziwie Zmartwychwstał! Niech Zmartwychwstały Pan rozprasza mroki i trudy naszej codzienności, a nasze serca niech wypełni niegasnącą wiarą, żywą nadzieją i piękną miłością” – czytamy na oficjalnym koncie tłiterowym Rzecznika Praw Dziecka.

Życzenia nie są nawet podpisane imieniem i nazwiskiem Mikołaja Pawlaka, widać tylko nazwę instytucji. I to ona składa takie życzenia.

 

Ministerstwo Edukacji

 

Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego” życzy nam kierownictwo Ministerstwa Edukacji i Nauki, resortu odpowiedzialnego za dbanie o to, by polskich szkołach nikt nie był zmuszany do uczestniczenia w praktykach religijnych, a program przez nie realizowany odpowiadał aktualnej wiedzy naukowej.

 

 

 

 

Prokuratura Krajowa

Niech Zmartwychwstanie Pańskie niosące ze sobą odrodzenie duchowe napełni wszystkich nadzieją i wiarą o wzmocni w pokonywaniu własnych słabości” – życzy I Zastępca Prokuratora Generalnego, Prokurator Krajowy Bogdan Święczkowski. Na towarzyszącej grafice Jezus Chrystus wstępuje do nieba.

 

 

 

 

 

Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego szuka bożej opieki

„Święta Zmartwychwstania Pańskiego to czas, w którym doświadczamy siły wiary, nadziei i Bożej miłości (…) Niech Zmartwychwstały Chrystus opiekuje się nami i naszą Ojczyzną” – życzy szef Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego płk Krzysztof Wacławek.

 

 

 

 

 

Minister Kultury – Piotr Gliński

Szanowni Państwo,

Święta Wielkiej Nocy to piękny, symboliczny czas. Celebrujemy Zmartwychwstanie Pańskie – zwycięstwo Jezusa nad grzechem i śmiercią. To najważniejsze wydarzenie dla chrześcijan, które wypełnia nas radością i nadzieją. Tej nadziei bardzo teraz potrzebujemy.

Po raz kolejny przychodzi nam spędzać Wielkanoc w trudnych, bo naznaczonych walką z pandemią, okolicznościach. Wierzę jednak, że zbliżające się tygodnie i miesiące będą czasem powrotu do społeczno-gospodarczej normalności. Pomoże nam w tym – wierzę, że o tym pamiętamy – inny, najważniejszy wyznacznik naszej wiary – miłość. Miłość, solidarność i odpowiedzialność wobec wszystkich w naszej wspólnocie” – przemawia w filmiku minister kultury, dziedzictwa narodowego i sportu, Piotr Gliński. I my również zawsze, gdy słyszymy pana ministra, myślimy o miłości, solidarności i odpowiedzialności.

 

Kurator oświaty Barbara Nowak

Nie zaskoczyła niczym szczególnym, jest bowiem znana głównie ze swoich wyskoków światopoglądowych – na liście jej osiągnięć jako kuratorki nie ma niczego godnego pamięci…

Dziś, gdy śmierć jest ogłaszana głównym celem naszej cywilizacji, bardzo potrzebujemy siły płynącej z cudu Zmartwychwstania” – wyjaśnia w filmiku Barbara Nowak.

Nie precyzuje niestety, gdzie właściwie to ogłoszono, bo jako żywo we wszystkich konwencjach i traktatach stoi, że państwa zobowiązują się do respektowania prawa do życia i godności ludzkiej. Nikt nie postuluje poddawania noworodków eutanazji.

 

 

 

 

 

Marian Banaś i NIK; NIK i Marian Banaś

A ten to zawsze wprowadzi jakiś element humorystyczny…

Przed nami Święta Wielkiej Nocy. Przepiękne święta, czas, kiedy przyroda swym rozkwitem wydaje się towarzyszyć treściom religijnym, które wielu z nas głęboko przeżywa…

Te szczególne Święta są triumfem życia nad śmiercią, światła nad ciemnością i dobra nad złem!

To dla nas ważny przekaz i cenne wskazówki” – snuje rozważania Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś.

Pamiętajcie Państwo, że działania i misja NIK głęboko wpisują się w budowanie dobrej rzeczywistości, w tworzenie ładu, przewidywalności, bezpieczeństwa. Bądźmy dumni z tej misji!” – kontynuuje sugerując, że NIK rozprawi się z korupcją i marnowaniem pieniędzy publicznych niczym Jezus z samym Złym. Nie wiemy, czy obejmie to także samego Pana Prezesa.

Wszystkim Państwu, którzy wierzą, że czekamy na zmartwychwstanie samego Boga życzę, aby to napełniło Was radością, zachwytem i pokojem, a wszystkim, którzy dobra i piękna szukają inaczej życzę optymizmu, wiary w lepsze jutro i pewności, że – wszyscy – jesteśmy razem”.

I tu pewien odmienny akcent, który może nie tyle cieszy co pokazuje, że nie wszyscy urzędnicy państwa zmuszeni są klęczeć na obydwu kolankach.

W tym miejscu składam dzięki dla OKOpress za zebranie tych interesujących wypowiedzi urzędników publicznych w teoretycznie świeckim państwie.

 

Macie dość tej nowomowy? No to tylko jeszcze takie ćwiczenie i pytanie- co słyszy wyborca PIS-u i co czuje gdy słucha tych życzeń? Jeśli uda się komuś wejść w ich buty – gwarantuję, że migiem zrozumie dlaczego PIS będzie jeszcze długo rządził w Polsce.

A i jeszcze jedno- niech to zestawienie będzie moją odpowiedzią tym wszystkim, którzy nie zrozumieli w porę, gdy nawoływałam, żeby może jednak skreślili ze swojej listy wszystkich kandydatów na jakiekolwiek stanowiska państwowe, jeśli ci kandydaci uznają za stosowne opowiadać o swoim osobistym światopoglądzie. Właśnie takich serwilistycznych zachowań można się po takich ludziach spodziewać. A następny krok będzie polegał na tym, że decyzje w sprawie każdego z nas będą podejmowane w oparciu o słowo żywcem wyjęte z biblii albo innych opracowań teologicznych, prawo zaś zostanie przeformułowane i dostosowane do oczekiwań Watykanu. Brzmi głupio? No jasne, że głupio! Ale tak właśnie będzie. A potem to już tylko powszechne w użyciu -bóg zapłać, -szczęść boże, -niech będzie pochwalony- zamiast -ile się należy, -wszystkiego dobrego, -jestem dobrym człowiekiem.

Niby nic takiego – tylko słowa, ale nie zapominajcie, że –

 

Na początku było słowo

 

kuna2020kraków

 

 

Spotkania przy trzepaku

Czy wolno kraść w szabat?

7Q5

Bardzo ciekawy, zwłaszcza w świetle uwag Hyama Maccomy’ego jest fragment o łuskaniu kłosów w szabat. Tu wersja w Ewangelii według Marka 2:23-27:

23 Pewnego razu, gdy Jezus przechodził w szabat wśród zbóż, uczniowie Jego zaczęli po drodze zrywać kłosy. 24 Na to faryzeusze rzekli do Niego: «Patrz, czemu oni robią w szabat to, czego nie wolno?» 25 On im odpowiedział: «Czy nigdy nie czytaliście, co uczynił Dawid, kiedy znalazł się w potrzebie, i był głodny on i jego towarzysze? 26 Jak wszedł do domu Bożego za Abiatara, najwyższego kapłana, i jadł chleby pokładne, które tylko kapłanom jeść wolno; i dał również swoim towarzyszom». 27 I dodał: «To szabat został ustanowiony dla człowieka, a nie człowiek dla szabatu. 28 Zatem Syn Człowieczy jest panem szabatu».

Ten fragment (i jego paralele: Mat 12:1-8, Łuk 6:1-5) jest używany do wytykania faryzeuszom małostkowości a także do uzasadniania zmiany dnia świętego przez chrześcijan:

Mówiąc, że Syn Człowieczy jest panem szabatu, Jezus stwierdza, że jest najwyższym prawodawcą. Może więc ustanawiać nowe formy świętowania dnia świętego. Odnowiona przez Niego religia, nazwana później chrześcijaństwem, będzie miała swój nowy dzień spoczynku. Nowym szabatem stanie się dla chrześcijan niedziela. Jej świętowanie będzie dostosowane do istoty odnowionej przez Jezusa religii. (ks. dr Michał Kaszowski, Rozważanie Ewangelii wg. św. Łukasza)

Specjalnego wyjaśnienia wymaga wers 28, który wygląda nielogicznie. Dlaczego z tego, że szabas jest dla człowieka (wers 27) miałoby wynikać, że panem owego szabasu jest jakiś Syn Człowieczy? Inaczej brzmi to po aramejsku, języku w którym te słowa, jeżeli są autentyczne, były oryginalnie wypowiedziane. Po aramejsku „syn człowieczy” oznacza po prostu człowieka. Wtedy wynikanie treści wersu 28 z 27 staje się oczywiste: szabat dla człowieka, zatem człowiek jest panem szabatu.

Warto zauważyć, że prawa, które naruszają uczniowie Jezusa to nie tylko nakaz świętowania szabatu, ale również zakaz kradzieży, bo było to z pewnością cudze pole. Jak usprawiedliwia uczniów Jezus? Podaje przykład Dawida, który razem z towarzyszami posilił się chlebami (plackami) pokładnymi, obrzędowym pieczywem, które zjadać wolno było tylko kapłanom. Dawida usprawiedliwiał głód i niebezpieczeństwo – ucieczka przed ścigającym go królem Saulem. Drugie usprawiedliwienie to hasło „szabas dla człowieka”, faryzejskie powiedzenie oznaczające, że rytuały są ważne, ale jeżeli na szali jest zdrowie lub życie, nie trzeba ich przestrzegać (faryzeusze uważają, że od rytuałów jest ważniejsza również miłość – Mk 12:33).

Te usprawiedliwienia mówią, że cała ta wycieczka nie jest turystyką, ale ucieczką przed zagrożeniem. Dlaczego zagrożenie to pozostaje tylko między wierszami, być może usunięte z oryginalnego źródła tekstu według-Marka? Zagrożeniem dla namaszczonego i jego uczniów mogli być herodianie, saduceusze lub Rzymianie. Ewangeliści nie wahają się rzucać na Heroda Antypasa najstraszniejszych oskarżeń. Znana jest z ewangelii – i znikądinąd, bo przypuszczalnie zmyślona – historia o głowie Jana Chrzciciela na tacy. Tym bardziej nie krępowaliby się przypisać mu prześladowań Jezusa, które faktycznie mogły się zdarzyć. Nie hamują się również w obelgach rzucanych na saduceuszy (dostaje się przy okazji też faryzeuszom, którzy byli z zupełnie innej parafii). Wzmianka o okrutnych saduceuszach mogłaby się pojawić i tu. Przypuszczam więc, że w tej enigmatycznie opisanej sytuacji bezpośrednimi prześladowcami Jezusa musieli być Rzymianie, których okrucieństwa ewangeliści wolą opisywać oględnie lub pomijać i dlatego informacja o nich została usunięta z tekstu. W związku z tym sytuacja jakby zawisła w powietrzu, stała się tajemnicza i daje pole do popisu egzegetom próbującym opisać o co tak naprawdę chodziło.

Rafał Maszkowski

Źródła:
H. Maccomy, Jesus the Pharisee,
Ks. M. Kaszowski, Rozważanie Ewangelii wg. św. Łukasza,
uwagi B. Ehrmana o słowie „człowiek” po aramejsku.