Ćwiczenia z ateizmu

Ćwiczenia z ateizmu 8. Wypędzanie szatana.

W Polsce działa ponad stu egzorcystów *, oficjalnie powołanych przez biskupów. Zajmują się wypędzaniem szatana z dusz i ciał wiernych. Mają pełne ręce roboty. Najpierw trochę faktów, a na koniec sugestia, w jaki sposób Kościół mógłby pełnić konstruktywną rolę w profilaktyce i terapii choroby psychicznej nazwanej opętaniem (ang. possession – owładnięcie). Do zamieszczenia tego artykułu skłonił mnie nowy film Konrada Szołajskiego „Walka z szatanem”, dokumentalny, bardzo dobry.

  • dane z października 2015 roku kiedy ukazał się po raz pierwszy ten artykuł ( przyp. red.)

Opętanie i egzorcyzmy według Kościoła

Doktryna Kościoła katolickiego jednoznacznie stwierdza, że szatan to osoba i byt realny, żadna tam przenośnia/metafora zła, którego nie brakuje w świecie. Również opętanie to – według Kościoła – stan realny, a nie np. urojenie czy choroba psychiczna. Na czym polega opętanie? Oto dosłownie szatan, który jest osobą, dostaje się do czyjegoś ciała i duszy, i egzorcysta ma go przegonić.

Nie chcę być gołosłowny i posądzony o przesadne przedstawianie stanowiska kościelnego. Oto kilka przykładów:

Na oficjalnym portalu katolickim opoka.org.pl , prowadzonym przez Fundację Konferencji Episkopatu Polski, czytamy: „Szatan nie chce, aby o nim pisano. Przeszkadza. Wiedzą o tym zarówno autorzy poważnych teologicznych traktatów, jak i szukający sensacji dziennikarze. Ks. Roman Kempny zmarł, pracując nad tym tematem. Gdy podejmowano temat związany z szatanem, pojawiały się zastanawiające trudności, psuły się urządzenia, komplikowały się relacje międzyludzkie, a czasami następowały bardzo tragiczne wydarzenia. Niewiara w diabła jest jednym z jego sukcesów. Podobnie jak traktowanie go jedynie jako mitu lub symbolu ogólnego zła. Nauczanie Kościoła jest jasne: „Kiedy na zakończenie Modlitwy Ojcze nasz mówimy: »ale nas zbaw ode Złego«, zło o którym mówi ta prośba, nie jest jakąś abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana, Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu, a nie zło w ogólności (Katechizm, pkt. 2851)”.

To sugestywny tekst, może przemawiać do wyobraźni wierzących, o ile są podatni na tego rodzaju przekonania. Co może poczuć po przeczytaniu takich tekstów ktoś wierzący nieco naiwnie, niepewny, lękliwy? Są to teksty podawane przez autorytety kościelne, a nie przez domorosłych świętych lub przez autorów popularnych powieści o czarach. Można poczuć obecność szatana w swoim pokoju, poczuć wzmożony lęk? Sądzę, że kościelni autorzy robią to z premedytacją. Łowią – jak mówi przysłowie – ryby w mętnej wodzie. Takich tekstów jest w kościelnych publikacjach zatrzęsienie.

Katechizm Kościoła Katolickiego wyraźnie stwierdza, że egzorcyzmy mają na celu wypędzenie złego ducha, szatana, a szatan to osoba: „Egzorcyzmy maja na celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu, mocą duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi. Czymś zupełnie innym jest choroba, zwłaszcza psychiczna, której leczenie wymaga wiedzy medycznej. Przed podjęciem egzorcyzmów należy więc upewnić się, że istotnie chodzi o obecność Złego, a nie o chorobę” (pkt. 1673). Obecnie Kościół rozróżnia rzeczywiste opętanie przez szatana i chorobę psychiczną, ale zdecydowanie stoi na stanowisku, że szatańskie opętania istnieją realnie.

Egzorcyści mówią o rzeczywistym wejściu szatana w ciało człowieka i powołują się często na katechezę Jana Pawła II z 13 września 1986 r. Papież powiedział: „W pewnych wypadkach działalność złego ducha może posunąć się również do owładnięcia ciałem człowieka, wtedy mówimy o opętaniu”.

Liczne teksty i wypowiedzi przedstawiają opętanie w sposób dosadny i malowniczy. Przytoczę fragment znanego i szeroko kolportowanego wywiadu z egzorcystą kurii białostockiej ojcem Benedyktem Barkowskim. Przeprowadziła go dziennikarka „Gazety Polskiej”, sama nie stroniąca od wiary w opętanie:

„Egzorcysta: – Złego ducha mogą kierować na nas inni. Wrogi człowiek, który chce kogoś skrzywdzić, będzie uparcie prosił diabła, by ten nawiedził jego adwersarza.

Dziennikarka: Czy w ten właśnie sposób urok rzuca się na innego człowieka?

Egzorcysta: – Tak. Rzuca się urok, lub dokładniej przeklina go. Niekiedy takie przekleństwo może objąć całą rodzinę. (…)

Dziennikarka: Czy w opętanym człowieku diabeł jest ciągle, czy przychodzi do niego tylko co jakiś czas?

Egzorcysta: Oczywiście, że jest. Jednak diabeł potrafi doskonale się maskować, ukrywać. To, kiedy się ujawnia, zależy od sytuacji. Czasem wygodniej jest mu się nie objawiać, cicho siedzieć i ukrywać się.

Dziennikarka: A dlaczego się ukrywa? Boi się czegoś?

Egzorcysta: By zrozumieć diabelskie myślenie, trzeba uświadomić sobie jedną podstawową sprawę: on myśli odwrotnie niż człowiek. Oznacza to, że dobre rzeczy są dla niego czymś strasznym, a to, co dla niego jest do przyjęcia, dla nas jest okropne. Diabeł nie ma zatem interesu ujawniać się komuś, kto czyni zło, próbuje grzechu. Wprost przeciwnie – siedzi wówczas cicho, aby tylko nie przestraszyć swoją obecnością owego nieszczęśnika”. (…)

Dziennikarka: Czy podczas egzorcyzmu Ksiądz rozmawia z diabłem?

Egzorcysta: Tak. Rytuał przewiduje zadawanie pytań diabłu, ale jedynie tych, które mogą pomóc uwolnić opętanego człowieka od złego ducha. Nie można wypytywać diabła tylko z ciekawości.

Dziennikarka: Więc o co można go zapytać?

Egzorcysta: Na przykład o imię.

Dziennikarka: To takie ważne?

Egzorcysta: Oczywiście, że ważne. Każdy zły duch ma swoje imię. Poznanie go, a później wypowiedzenie podczas egzorcyzmu jest dla diabła ogromnym ciosem. Wtedy wprost wije się z nieszczęścia”.

Takich kwiatków jest mnóstwo. Byłoby to zabawne, gdyby nie było beznadziejnie głupie i jednocześnie szkodliwe. Przeczytałem wiele wypowiedzi egzorcystów i muszę powiedzieć, że nie spodziewałem się aż takiej ciemnoty i prymitywizmu. To mocna ocena, ale trafna i nie formułowana pochopnie. Nasuwa się natomiast ważny wniosek. Nie powinno się egzorcystom powierzać tak ciężkich przypadków chorób psychicznych, jakimi są tzw. opętania. Mogą chorym bardzo zaszkodzić. Sądząc po wypowiedziach, egzorcyści sami wymagają leczenia. Ale egzorcyści to tylko pionki. Odpowiedzialność spada na kościelnych hierarchów, także na kościelne uczelnie.

Na wydziałach teologii Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego i Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie zagadnienie egzorcyzmów i opętania jest ciągłym przedmiotem prowadzonych tam rzekomo naukowych badań. Ale łatwo można zauważyć, że „badania”, kształcenie i dydaktyka w zakresie opętania i egzorcyzmów mają tylko jeden cel, i innego mieć nie mogą. Jest nim umacnianie wiary w osobowego szatana, opętanie i egzorcyzmy.

Nie ma innej możliwości, cały KUL i tzw. wydziały kościelne na UKSW poddane są ścisłemu nadzorowi ze strony władz kościelnych, muszą statutowo przestrzegać doktryny Kościoła. A ta nakazuje wiarę w szatańskie opętanie i egzorcyzmy. Zatrudnienie tam wymaga (według statutu i obowiązujących przepisów) akceptacji przez władze kościelne, a w przypadku profesorów – zatwierdzenia aż przez watykańską Kongregację Wychowania Katolickiego.

Paranoja „opętania” panuje więc od góry do dołu. Radosna twórczość profesorów, doktorów i magistrów kwitnie, przybywa publikacji, odczytów, rozwija się dydaktyka. W programie studiów na Wydziale Teologii KUL znajduje się temat: „zniewolenie szatańskie i egzorcyzmy”. Skoro Kościół uznaje oficjalnie opętania, temat musi być w programie. Nie można kwestionować paranoicznych wyobrażeń, obowiązuje wierność doktrynie kościelnej. Pisane są prace magisterskie. Jakie? Oto informacja dostępna na portalu UKSW:

Tytuł pracy magisterskiej: „Egzorcyzmy jako narzędzie walki Kościoła z szatanem. Studium teologiczno-moralne w świetle współczesnej literatury przedmiotu”.

Streszczenie: „Szatan i jego działanie stanowi przedmiot analizy wielu dziedzin wiedzy, w tym szczególnie teologii. Aktualność aktywności szatana we współczesnym świecie, a nawet jej charakterystyczne nasilenie, domaga się ciągłego analitycznego pochylenia się nad tym fenomenem. Rzeczywistość ta stała się problemem badawczym niniejszej pracy. Nie ma ona na celu demonizowania wszystkiego, co nas otacza, wyszukiwania sensacji, czy wzbudzania strachu u odbiorcy. Jest próbą analitycznego poznania prawdy i stwierdzeniem o istnieniu problemu z szatanem oraz jego „aniołami”. Praca ta podejmuje teologiczną analizę faktu istnienia dobra i zła, w kontekście współczesności. Tak określony problem koncentruje się na walce Kościoła z szatanem i jego działaniem przy pomocy szczególnego środka, jakim są egzorcyzmy, który w dzisiejszym świecie wzbudza trwogę, ciekawość lub obojętność”.

Urocze i przedziwne jest w tej pracy pomieszanie materii, jakby technika kontrapunktu. Z jednej strony deklaruje się analizą faktu istnienia dobra i zła, w kontekście współczesności, a z drugiej – wiarę w osobowego szatana i walkę z nim za pomocą kościelnych egzorcyzmów. Sądzę, że w streszczeniu tym ujawnia się doskonale głęboki konflikt między kulturą współczesną a kulturą głębokiego średniowiecza, do której należy wiara w opętanie przez szatana. Autor zapewnia, że nie chce demonizować, wzbudzać strachu i trwogi. A co chce? Chce napisać pracę magisterską na bałamutny temat, a kościelne uczelnie to umożliwiają.

Wydziały teologii istnieją także na sześciu uniwersytetach państwowych, finansowane z budżetu państwa.

Choroba psychiczna

Międzynarodowa klasyfikacja chorób WHO wymienia zaburzenie transowe i opętaniowe (trance and possession disorder) jako chorobę psychiczną. Mieści się w tej kategorii także poczucie opętania (owładnięcia) przez diabła. Nie uznaje się tzw. rzeczywistego opętania człowieka przez szatana. Psychiatria jest tu zdecydowanie sprzeczna z religią katolicką i niektórymi innymi. Według psychiatrii chory ma poczucie (!), że owładnęły nim szatańskie moce – na tym polega jego choroba. Natomiast Kościół z uporem twierdzi, że są przypadki, kiedy to szatan rzeczywiście opętuje. W efekcie egzorcyzmów – jak przekonuje Kościół – szatan jest skutecznie wypędzany.

Jak wygląda choroba opętaniowa? Jakie są jej przyczyny? Choroba charakteryzuje się czasową utratą dotychczasowego poczucia osobistej tożsamości i normalnej świadomości. Chory ma poczucie, że owładnęła nim jakaś zewnętrzna siła. W przypadku osób religijnych może być przekonany, że to szatan. Choroba wiąże się z czasowymi atakami/wybuchami niekontrolowanych zachowań, ruchów, krzyków, agresji, halucynacji. Osoby przekonane, że są w mocy szatana, często agresywnie reagują na symbole religijnie. Mogą słyszeć głosy nakazujące im czynić zło. Choroba ujawnia elementy histerii, transu, psychozy, schizofrenii, paranoi.

Przyczyny tych stanów mogą być bardzo różne. Z jednej strony w grę wchodzi podatność czy swoista nadwrażliwość psychiczna. Z drugiej – życiowe trudności, z którymi chory nie mógł sobie poradzić, traumatyczne wydarzenia i nieszczęścia. Może to prowadzić do poważnych zaburzeń, a u osób religijnych rodzić poczucie opętania przez szatańskie moce.

To, co widzimy, rzekome opętanie, jest objawem procesów zachodzących w ludzkiej psychice/umyśle. Według psychiatrii poczucie owładnięcia przez szatana to przypadek absorpcji religijnej, tj. pochłonięcia przez religijne wyobrażenia aż do stanu chorobowego. Ludzie różnią się znacznie między sobą podatnością na absorpcję i urojenia. Czasami ta podatność jest tak duża, że prowadzi do choroby psychicznej.

Kościół wśród przyczyn umieszcza szatana. Można powiedzieć, że egzorcysta, Kościół i chory doświadczają tych samych urojeń.

Dodajmy, że efektem procesów absorpcji, zachodzących w mózgu/umyśle osób głęboko religijnych, bywa poczucie mistycznego kontaktu z bogiem, a także patologiczne przypadki religijności.

Skuteczność egzorcyzmów

Głównym argumentem, przytaczanym często na rzecz realności szatańskich opętań, są przypadki skuteczności egzorcyzmów. Można usłyszeć: ale przecież egzorcyzmy są skuteczne. Zaznaczmy najpierw, że egzorcyzmy dość rzadko są skuteczne, nie można pochopnie uogólniać. A po drugie, skuteczność egzorcyzmów nie polega na tym, że egzorcysta rzeczywiście wygania rzeczywistego szatana. Psychiatria jednoznacznie wskazuje, że mamy tu do czynienia z działaniem sugestii. Opętanie to choroba psychiczna, w której wiara religijna, sugestia i autosugestia odgrywają szczególnie dużą rolę. Jeżeli psychicznie chory głęboko wierzy, że opętał go szatan, to jest też w stanie uwierzyć, że egzorcyzmy, moce boskie, uwolnią go od złych mocy. Inaczej mówiąc, zachodzi tu tzw. efekt placebo. To tak, jakbyśmy komuś nadmiernie pobudzonemu podali pastylkę zawierającą mąkę, a on wierzy, że dostaje skuteczny środek farmakologiczny. Wielu ludzi, podatnych na sugestię, poczuje się znacznie lepiej. Skuteczność sugestii potwierdzają liczne eksperymenty, chociaż oczywiście nie zawsze sugestia działa.

W przypadku rzekomego opętania chory zawdzięcza Kościołowi swoje chorobliwe wyobrażenia. I Kościół czasami może go od tych wyobrażeń uwolnić. Koło się zamyka, błędne koło. Lepiej byłoby, żeby Kościół zrezygnował ze swoich interpretacji „opętania”, przestał je głosić, i co najwyżej pomagał psychiatrom w uzasadnionych przypadkach (np. kiedy psychiatra uzna, że odprawienie modłów przez księdza jest pożądane). Kościół z uporem nie chce zrezygnować z propagowania swoich interpretacji, szkodliwych w rezultacie, bo często pobudzających i nasilających stany chorobowe.

Szkodliwość egzorcyzmów

Egzorcyzmy rzadko dają pozytywny skutek, sami egzorcyści mówią o trudnościach, nawrotach opętania, konieczności długotrwałego kontaktu z opętanym. Trzeba jednak wyraźnie powiedzieć, że egzorcyzmy często szkodzą, pobudzają i utrwalają chorobę, powodują stany krytyczne, niebezpieczne.

Notuje się przypadki silnych wybuchów histerii i agresji na widok kapłana-egzorcysty, krzyża, religijnych akcesoriów, obrazów, wody święconej, którą egzorcysta podczas rutynowych rytuałów kropi chorego. W ten sposób chory wyładowuje tłumioną w sobie agresję, mającą różne podłoże, ale głęboka wiary w szatana sprawia, że jest ona zgodna z wyobrażeniem o tym, jak szatan postępuje. Nie ma co się dziwić tym zachowaniom, dopiero w szpitalach psychiatrycznych możemy poznać prawdę o umyśle człowieka i jego patologiach.

Egzorcyści w tych agresywnych zachowaniach widzą potwierdzenie, że szatan rzeczywiście owładnął chorym. To obłędny wniosek. Chciałoby się powiedzieć, boże zlituj się nad swoimi orędownikami i uwolnij ich od tych urojeń. O ile chorym trzeba współczuć, to egzorcystów i Kościół trzeba krytykować, obnażać fałszerstwo.

Sygnalizowane czasami takie zachowania chorych, jak niespotykana siła fizyczna, są znane z innych sytuacji, np. w przypadku silnego poczucia zagrożenia życia. Reakcja organizmu bywa wtedy „nadludzka”, wydziela się niespotykana ilość adrenaliny, dają o sobie znać mechanizmy mobilizujące organizm do niezwykłych działań. Wszystkie te efekty (także tzw. mówienie językami, halucynacje, doświadczenia mistyczne) można osiągnąć za pomocą środków farmakologicznych. Nie trzeba szatana ani boga.

Obecnie Kościół w swoim nauczaniu szerzy paranoiczne wyobrażenia, że szatan może wstąpić w człowieka. M.in. za sprawą Kościoła liczba opętanych w Polsce rośnie. Kościół „leczy” opętanych, a jednocześnie ich produkuje. Przypomina strażaka, który podpala po to, by mieć co gasić.

Warto podkreślić znaczne podobieństwo między niegdysiejszą wiarą w czary i czarownice, a dzisiejszą wiarą w opętanie i egzorcyzmy. Kościół nauczał, że istnieją czarownice, które mają konszachty z diabłami. Wierzono w czary i czarownice. Skoro tak, w społeczeństwach o zakorzenionej religijności rzekome czarownice się pojawiały. Nieszczęsne kobiety pod wpływem różnych okoliczności i urojeń były przekonane, że są w kontaktach z szatanem. Procesy czarownic były czymś oczywistym i kończyły się dla nich często tragicznie.

Na szczęście pod wpływem Oświecenia Kościół utracił możliwość wytaczania procesów. Ale nie łudźmy się, gdyby mógł, to by chciał. Można zauważyć, że skoro Kościół zrezygnował z nauczania o czarownicach, czarownic jest mniej. Byłoby lepiej, gdyba dziś zaczął nauczać, że tzw. opętania to wyłącznie choroba psychiczna. Straciłby jednak jedną z dziedzin swej działalności i wpływów.

Czego powinniśmy wymagać od Kościoła

Działalność egzorcystów jest zbędna i Kościół nie powinien ich powoływać. Nie powinien też nauczać, że rzeczywiste diabelskie opętania mają miejsce. W uzasadnionych wypadkach ksiądz mógłby, pod kierownictwem psychiatry, pomagać w leczeniu choroby, o ile psychiatra uzna to za wskazane. Ksiądz nie powinien występować jako egzorcysta, lecz tylko jako kapłan. Nie powinien potwierdzać opętania swoją obecnością. Powinien swym autorytetem zaświadczać choremu, że nie jest opętany, tylko chory.

Warto spojrzeć szerzej. Kościół musi wiele zmienić w swej działalności, by przestać być ostoją obskurantyzmu, ciemnoty, zabobonu. Sprawa szatańskich opętań i egzorcyzmów to przykład ciemnej strony Kościoła. Powołując egzorcystów Kościół kompromituje siebie. Swoimi naukami szerzy paranoiczne wyobrażenia, że szatan może wstąpić w człowieka.

W jaki sposób Kościół mógłby uzasadnić rezygnację z głoszenia wiary w opętanie i egzorcyzmy? Teolodzy mówią, że według Ewangelii sam Chrystus wypędzał demony z opętanych, Kościół nie może więc odstąpić od tych nauk i praktyk. Sądzę, że to żaden problem. Przez wieki Kościół wypracował sposoby wycofywania się z absurdalnych poglądów i dziś nie twierdzi, że bóg stworzył świat dosłownie w ciągu sześciu dni. Powinien ogłosić, że w tamtych czasach były to przekonania i praktyki odpowiadające mentalności ludzi, nie było też psychiatrów i dzisiejszych metod terapii. Natomiast dziś trzeba korzystać z terapii psychiatrycznej, a nie z egzorcyzmów.

Spotkać można pogląd, że jeżeli Kościół zrezygnowałby z egzorcyzmowania, rozrosłoby się podziemie egzorcystyczne. To nieprzekonujący argument na rzecz utrzymania obecnego stanu rzeczy. W dzisiejszej Polsce jasne opowiedzenie się Kościoła przeciw wierze w opętanie i egzorcyzmy powodowałoby stopniowe ograniczenie przypadków tej choroby.

Rezygnując z egzorcyzmów Kościół uczyniłby krok w kierunku myślenia racjonalnego. Obecnie teolodzy powtarzają, że ich wiara jest racjonalna, a wspierają wierzenia, które mają charakter paranoiczny i irracjonalny. Wspierają praktyki rodem ze starożytności i średniowiecza, która nie powinny obecnie mieć miejsca. – Alvert Jann

PS. Od opublikowania tego artykułu po raz pierwszy w 2015 r. w sprawie egzorcystów nie nastąpiły w Kościele żadne istotne zmiany. – Alvert Jann

………………………………………………………………….

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ : Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się. – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Na blogu znajduje się w tej chwili 49 artykułów.

………………………………………………………………….

Ćwiczenia z ateizmu 3. Chrześcijaństwo obłędu.

Chrześcijaństwo obłędu nie należy do przeszłości. „Mówienie językami”, wiara w rzucanie uroku, w opętanie przez szatana, egzorcyzmy, cudowne uzdrowienia, to wszystko znajduje się dziś w oficjalnej doktrynie i praktyce Kościoła katolickiego oraz wielu kościołów protestanckich. Warto powiedzieć o tych urojeniach i sięgnąć do wyników badań neurologicznych.

Mówienie językami”

W Nowym Testamencie czytamy:Kiedy nadszedł wreszcie dzień Pięćdziesiątnicy (tj. Zielonych Świąt), znajdowali się wszyscy razem na tym samym miejscu. Nagle dał się słyszeć z nieba szum, jakby uderzenie gwałtownego wiatru, i napełnił cały dom, w którym przebywali. Ukazały się im też języki jakby z ognia, które się rozdzieliły, i na każdym z nich spoczął jeden. I wszyscy zostali napełnieni Duchem Świętym, i zaczęli mówić obcymi językami, tak jak im Duch pozwalał mówić” (1 Kor 12).

„Mówienie językami” zdarza się do dziś. Wierni wprawiają się w stan religijnego uniesienia/ekstazy i wyrzucają z siebie potoki niezrozumiałych słów. Na gruncie chrześcijaństwa „mówienie językami” (inaczej glossolalia) jest obecnie kultywowane przede wszystkim w protestanckich kościołach zielonoświątkowych (pentekostalianie/pentecostals), a także w katolickich wspólnotach Odnowy w Duchu Świętym. W Polsce istnieją one we wszystkich diecezjach i cieszą się pełną aprobatą władz kościelnych. To tam mówi się „językami”, wydając niezrozumiałe dźwięki. Rzecz traktowana jest z całą powagą, wartą chyba lepszej sprawy.

Na jezuickim portalu służącym temu ruchowi profesor teologii z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego pisze:Tematyka „mówienia językami” jest współcześnie niezwykle aktualna. W naszych czasach tysiące chrześcijan we wspólnotach Odnowy w Duchu Świętym odkryły w sobie ten charyzmat: mówią, modlą się i śpiewają Panu w nowym języku: w języku niezrozumiałym, którego nawet sami ci ludzie nie potrafią wyjaśnić. Są przekonani, że w ten sposób realizują charyzmat glossolalii, o którym mówi św. Paweł w Liście do Koryntian. To doświadczenie i to przekonanie należą do najbardziej charakterystycznych cech Odnowy Charyzmatycznej (F. Sullivan). Modlitwa ich staje się bardziej spontaniczna i intensywna, a równocześnie wyzwalająca”.

W Nowym Testamencie o mówieniu językami wspomina się kilkanaście razy. Teolodzy na ogół twierdzą, że to „mówienie” jest niezrozumiałe dla innych, ale czasami być może ma charakter mowy zrozumiałej. Delikatnie rzecz ujmując, natchnione „mówienie językami” to zwykły bełkot, ale Kościół uznaje, że to charyzmat, dar Ducha Świętego. Analogiczne zachowania (słowny bełkot) zdarzają się u osób z zaburzeniami psychicznymi, także w przypadku rzekomych opętań przez szatana, kiedy to – jak twierdzi Kościół – szatan owładnął ciałem chorego. Kościelni egzorcyści widzą w tym wypadku inspirację szatana, a nie ducha świętego.

W każdym przypadku mamy tu do czynienia z psychozą, zaburzeniem psychicznym występującym z różną częstością i nasileniem. Może być nieszkodliwe, ale może też mieć poważne konsekwencje psychiczne i życiowe.

Psychoza kryjąca się pod nazwą „mówienia językami” znana była na długo przed powstaniem chrześcijaństwa, a etnolodzy w XIX/XX w. opisali ja dokładnie w społecznościach tubylców w Afryce i Indian amerykańskich.

ghosts-572038_1280

Cuda i opętanie

W Afryce ważną dziś postacią Odnowy w Duchu jest katolicki ks. Bashobora, rzekomo uzdrawiający chorych za sprawą Chrystusa. W Polsce znany jest ze spektakli na Stadionie Narodowym, organizowanych przez abp Hosera specjalnie dla niego.

Chrześcijaństwo obłędu, którego znakomitym przykładem są zielonoświątkowcy i katolicka Odnowa w Duchu Świętym, wyrasta wprost z Nowego Testamentu. Cały Nowy Testament przeładowany jest cudownymi uzdrowieniami, wypędzaniem szatana z ciał opętanych, obecnością ducha świętego i szatana, apokaliptycznymi wyobrażeniami końca świata. To niewątpliwy pierwowzór i inspiracja gatunku literackiego i filmowego nazywanego horrorem, tematów grozy, cudów, uzdrowień, duchów, demonów.

Jezus uzdrawiał i egzorcyzmował nie tylko pojedyncze osoby, ale czynił to masowo. Rzecz jest ważna, bo dostarcza uzasadnienia stadionowym spektaklom z uzdrawiaczami w roli głównej (doktryna kościelna głosi, że to nie „uzdrawiacz” uzdrawia, ale Chrystus za sprawą uzdrawiacza, np. za sprawą ks. Bashobory na Stadionie Narodowym).

Oto przykłady grupowego uzdrawiania przez Jezusa:

„Z nastaniem wieczora, gdy słońce zaszło, przynosili do Niego wszystkich chorych i opętanych; i całe miasto było zebrane u drzwi. Uzdrowił wielu dotkniętych rozmaitymi chorobami i wiele złych duchów wyrzucił” (Mk 1, 32-34).

„Gdy wchodzili do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!” Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom!” A gdy szli, zostali oczyszczeni” (Łk 17, 12-14).

Szatan

Wielkim tematem paranoicznego chrześcijaństwa jest szatan. Także Jan Paweł II, w katechezie przywoływanej często przez egzorcystów, nauczał: „W pewnych wypadkach działalność złego ducha może posunąć się również do owładnięcia ciałem człowieka, wtedy mówimy o opętaniu”.

Religia chrześcijańska nie jest tylko pogodną wiarą w boga, dziedziną wzniosłych rytuałów, modlitwy, pocieszającej wiary w życie wieczne i zbawienie. Taka pocieszająca wiara jest – jak się często uważa – ludziom potrzebna. Chrześcijaństwo ma też ponurą stronę, pełną paranoicznych urojeń, obłędnych lęków, niezdrowych emocji, chorobliwej religijności, zabobonnej wiary w cuda. Kościoły skutecznie podtrzymują te urojenia.

Kościół katolicki mocno podkreśla, że demony istnieją realnie jako duchy i są bytami osobowymi, a nie jakąś abstrakcją, symbolem czy personifikacją zła. Katechizm wprost stwierdza: „Kiedy na zakończenie Modlitwy Ojcze nasz mówimy: „ale nas zbaw ode Złego”, zło o którym mówi ta prośba, nie jest jakąś abstrakcją, lecz oznacza osobę, Szatana, Złego, anioła, który sprzeciwił się Bogu, a nie zło w ogólności (Katechizm, pkt. 2851)”. Katechizm mówi też: „Egzorcyzmy maja na celu wypędzenie złych duchów lub uwolnienie od ich demonicznego wpływu, mocą duchowej władzy, jaką Jezus powierzył Kościołowi” (pkt. 1673).

Przekonanie, że szatan istnieje rzeczywiście, pozbawione jest jakichkolwiek sensownych uzasadnień. To fałszywa i szkodliwa koncepcja. Pojęcie szatana jest wytworem chorobliwej religijnej wyobraźni.

W tekstach religijnych nierzadko mówi się, że szatan jest władcą tego świata. Teolodzy mają problem z wyjaśnieniem tego zdania, pochodzącego z Ewangelii. Cokolwiek by powiedzieli, sugeruje ono niedwuznacznie, że szatan jest wszędzie. Satanizacja obrazu świata to jedno ze szkodliwych dokonań chrześcijaństwa. Kościół z tego przesłania wiary do dziś nie zrezygnował, tylko nieco złagodził.

Zdrowy rozum na ogół każe ludziom ignorować lub neutralizować te urojenia. Gdzieś tam jednak w umysłach szatańskie koszmary tkwią i czasami wyłażą, wzmagając niepokój i lęki towarzyszące nieuchronnie ludzkiemu życiu. U niektórych ludzi prowadzi to do zaburzeń psychicznych, a szatańskie urojenia napełniają nierzadko umysły cierpiących na schizofrenię i paranoję. Urojeń tych doświadczać mogą także osoby niereligijne, cierpiące na te choroby, bowiem religijne wyobrażenia są im znane i w stanie choroby umysłu mogą się u nich mimowolnie aktywizować.

demon-177816_1280

Czary

Wydawać się by mogło, że wiara w czary to w Kościele przeszłość, co najwyżej pokątny zabobon katolickiego ludu. Tak nie jest.

Wiara w czary jest zawarta w doktrynie Kościoła katolickiego, chociaż nie na miejscu eksponowanym. Kościół zakazuje czarów, ale nie zaprzecza, że są możliwe i mają miejsce. Jak wygląda dziś teologiczna teoria czarów?

Kościół uznaje, że czary polegają na posłużeniu się szatanem. Ktoś, przywołując skutecznie szatana, może za jego pośrednictwem wyrządzić drugiemu człowiekowi poważną krzywdę, spowodować nawet śmierć lub opętanie przez szatana. Nazywa się taki proceder czarami lub – w bardziej księżowskim żargonie – rzucaniem uroku, rzucaniem klątwy, rzucaniem przekleństwa na kogoś.

Czary są jakby odwrotnością cudów. Cudów uzdrowienia dokonuje bóg wysłuchując modlitwy ks. Bashobory lub przyszłego świętego. Czary to zło wyrządzane przez szatana za sprawą jakiegoś złego człowieka. Kościół nie potrafi wyzbyć się wiary w cudowne uzdrowienia, i tak samo nie potrafi otrząść się z wiary w rzucanie uroku.

Głosicielami kościelnej doktryny o czarach są przede wszystkim powoływani przez biskupów egzorcyści, zajmujący się praktycznie rzekomym wypędzaniem szatana z ciał opętanych (w Polsce jest ich grubo ponad stu). Kilka przykładów:

Ksiądz egzorcysta mówi w jednym z wywiadów:

„Pytanie: Jak to się dzieje, że >działanie< przez słowo (tj. klątwę) jest tak skuteczne?

Egzorcysta: – Jeżeli ten człowiek, który źle życzy, rzuca klątwę, jest w stanie grzechu, nie ma więzi z Bogiem, ma w sercu zło, nienawiść, zazdrość, to wtedy otwiera się na moc demonów. Wówczas to słowo jest spotęgowane siłami demonicznymi. (…) Jeżeli człowiek, na którego została rzucona klątwa, nie jest w stanie łaski uświęcającej, nie ma ochrony od Pana Boga, to uderzenie może być druzgocące”.

Trzeba powiedzieć, że to chytre uzasadnienie interesów Kościoła i egzorcystów.

Na jednym z portali polskich katolików brazylijski egzorcysta przedstawia sprawy według tego samego schematu:

„Pytanie: Czy często zdarza się, żeby ludzie rzucali czary, uroki lub przekleństwa na innych?

Egzorcysta: – Niestety zdarzają się takie przypadki. Nie możemy zapominać, że istnieją osoby, pełne zazdrości, urazów osobistych czy złej woli, bądź takie, które pragną zła dla innych i w tym celu szukają w diable sprzymierzeńca. (…) Czasem efekt czarów jest fizyczny i dana osoba może czuć bóle różnych części ciała, czasem nachodzą ją koszmary, a innym razem – ataki paniki lub psychicznej depresji. W niektórych przypadkach rzucony czar może spowodować, że dotknięta nim osoba przeżyje dramat osobisty lub rodzinny”.

Polski ksiądz jezuita uczenie wyjaśnia: „Gdzie więc kryje się istotna przyczyna skuteczności działań magicznych? Trudno bowiem uznać, że nagle zupełnie neutralne przedmioty czy słowa mogą nabierać niezwykłej mocy, i to o charakterze szkodliwym dla człowieka.(…) Objawienie Boże mówi nam o Bogu i o całej rzeczywistości istot duchowych niewidzialnych dla ludzi, które mają wpływ na życie człowieka i świat go otaczający. Ten wpływ może być zgodny z Bożym planem dla świata – o tych duchach mówimy: anioły; ale może być sprzeczny z Bożym planem i o takich duchach mówimy: duchy złe, nieczyste. Działanie tychże duchów sprawia, że ryty, zaklęcia czy inne praktyki magiczne, same z siebie wyglądające na niewinne, okazują się skuteczne i niszczące człowieka, jego zdrowie i życie, więzi rodzinne czy innego rodzaju dobro”.

Czytając wypowiedzi egzorcystów wkraczamy w świat niedorzecznych urojeń, zwidów, zinstytucjonalizowanego szalbierstwa. Chrześcijaństwo obłędu w pełnej krasie. Ciekawy stan umysłu ujawnił jeden z egzorcystów warszawskich, warto przeczytać:

„Przed jego kościołem – mówi o swoim znajomym, polskim księdzu z Ukrainy – szamani pozawieszali kolorowe wstążeczki. Miejscowi ludzie dobrze wiedzieli, co to znaczy. Nikt nie odważył się ich zerwać, by wejść do kościoła. Przychodzi wspomniany ksiądz. Pyta, co się stało. Zrywa wstążeczki i wszyscy wchodzą. A konsekwencje? Po niedługim czasie pojawiły się u niego poważne dolegliwości z kolanem. Najpierw z jednym, później z drugim. Miejscowi twierdzili, że to poważna sprawa, że choroba może okazać się śmiertelna. Gdy kłopot pojawił się z drugim kolanem, ksiądz był akurat w Krakowie. Badano go w różnych klinikach, nie wykryto śladu jakiejkolwiek choroby, choć kolano było spuchnięte jak balon. Nie mógł chodzić. Po tygodniu wszystko przeszło. Wtedy on, a po jego świadectwie i ja, uwierzyliśmy, że czarna magia to nie żarty”.

Pismo „Egzorcysta”, zajmujące się kościelnymi egzorcyzmami, znajduje się od lat w powszechnej sprzedaży, jest reklamowane, żeruje na ludzkich słabościach, na ludzkiej łatwowierności, szerzy kościelną ciemnotę (przepraszam, nie można tego inaczej nazwać). Od Kościoła można by oczekiwać czegoś więcej. A wypowiedzi egzorcystów wskazują, że poziom ich kwalifikacji jest bardzo niski. Odradzałbym korzystania z ich usług, mogą bardzo zaszkodzić.

Koniec świata

Obłędne wyobrażenia wiążą się w chrześcijaństwie z oczekiwaniem końca świata, sądu ostatecznego i nadejścia królestwa bożego. Zapowiada to Stary i Nowy Testament w wielu miejscach. Wielostronicowy opis tego horroru zawiera Objawienie św. Jana, obłędna halucynacja włączona do kanonu Nowego Testamentu. Ze względu na rozwlekłość i wyjątkową niedorzeczność nie sposób ten tekst cytować.

Apokaliptyczne proroctwo miało się spełnić za życia pokolenia z czasów Chrystusa. Mimo że okazało się fałszywe, pobudza do dziś apokaliptyczne nastroje grozy i nadziei w różnych środowiskach i odłamach chrześcijaństwa.

Według Ewangelii św. Łukasza, Chrystus zapowiedział:

Będą znaki na słońcu, księżycu i gwiazdach, a na ziemi trwoga narodów bezradnych wobec szumu morza i jego nawałnicy. Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażających ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy ujrzą Syna Człowieczego (tj. Chrystusa), nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwałą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście głowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie (…) gdy ujrzycie, że to się dzieje, wiedzcie, iż blisko jest królestwo Boże. Zaprawdę, powiadam wam: Nie przeminie to pokolenie, aż się wszystko stanie” (Łk 21, 25-26).

W wielu kościołach chrześcijańskich wyciszono – chociaż nie do końca – sprawę tych urojeń, bowiem mijały kolejne stulecia i nic. W kościołach fundamentalistycznych i ewangelikalnych mówi się o tych fantazjach często. Świadkowie Jehowy powtarzają niestrudzenie przy każdej okazji, że apokaliptyczny koniec nastanie wkrótce. Baptyści głoszą, że Królestwo Boże nadchodzi, chociaż – jak można zauważyć – miało nadejść już dawno.

Armagedon1024x768

Neurologia

Warto wiedzieć, że bardzo intensywna religijność, a także poczucie opętania przez szatana, są skorelowane z chorobowymi zmianami w mózgu. Zwyczajna religijność może pozytywnie wpływać na stan i samopoczucie człowieka, ale w artykule tym piszę o religijności i ideach religijnych związanych z zaburzeniami psychicznymi i paranoicznymi urojeniami. „Mówienie językami”; tzw. „upadki w Duchu Świętym” zdarzające się podczas religijnych wydarzeń (stany przypominające atak padaczki); poczucie owładnięcia przez szatana, którego częściej doświadczają osoby wrażliwe religijnie niż niereligijne; dezorganizujące normalne życie poczucie kontaktu z bogiem; obsesyjne przekonanie o wszechobecności osobowego szatana; słyszenie głosów boga czy szatana, co jest częstym objawem schizofrenii – to nie jest zdrowa, zwyczajna religijność. To religijność, najdelikatniej mówiąc, paranormalna, związana często z zaburzeniami psychicznymi i patologicznymi zmianami w mózgu.

Jakie to zmiany? Literatura medyczna nie jest łatwa do prezentowania, ale wnioski płynące z badań prowadzonych za pomocą rezonansu magnetycznego i tomografii nie pozostawiają wątpliwości. Wysoki poziom religijności (można powiedzieć, zbyt wysoki), przeżyć religijnych, mistycznych, medytacyjnych, poczucie opętania itp., skorelowane są w szczególności z zaburzeniami synchroniczności półkul mózgowych. Skorelowane są też z nadmierną podatnością na absorpcję religijną (opanowanie świadomości przez religijne wyobrażenia).

W Anglii duże zainteresowanie, a także protesty, wzbudziły wypowiedzi Kathleen Taylor z Oxfordu, prowadzącej neurologiczne badania dotyczące m.in. ekstremalnych form religijności. Sugerowała ona możliwość leczenia neurologicznego takich osób. Wielu komentatorów odniosło to do ekstremizmu czy fundamentalizmu islamistycznego. Inni posądzali autorkę o chęć zamykania osób religijnych w szpitalach psychiatrycznych. Są to zarzuty bezpodstawne. Kathleen Taylor nie mówi o przymusie, tylko o możliwości leczenia. Nie ma nic złego w tym, że muzułmanin zwróci się do neurologa lub psychiatry, gdy poczuje nadmierne wzmożenie religijne i gotowość do złożenia ofiary z własnego życia i zabijania innych. Możliwości leczenia nie należy zakazywać, raczej trzeba dać szansę. Od przymusowego „zamykania” to są siły policyjne, a nie lekarze.

W Polsce mamy problemy inne niż w Anglii. Ale jeżeli kogoś zaczynają poważnie interesować wspólnoty w Duchu Świętym lub fronda, to warto wykonać rezonansem magnetycznym badania, bo objawy te mogą świadczyć o początkach chorobowych zmian w mózgu i zaburzeń psychicznych. Obecnie medycyna jest w stanie zapobiec pogłębianiu się schorzenia, a im wcześniej wykryje się chorobowe zmiany, tym lepiej. Badania neurologiczne pozwalają zdiagnozować patologiczne zmiany już w bardzo wczesnych stadiach (por.M.S. Keshavan, G. Berger, R.B. Zipursky, Neurobiology of early psychosis, British Journal of Psychiatry, 2005).

Warto wziąć pod uwagę coś jeszcze. Jak wskazują badania psychiatryczne, obłęd może się udzielać w grupie, w kontaktach z innymi ludźmi (nazywa się to indukowanym zaburzeniem urojeniowym lub obłędem indukowanym). W objawach takie indukowane urojenie jest bliskie schizofrenii.

Ludzie bardzo się różnią podatnością na uleganie zbiorowym urojeniom i psychozom. Różnią się też zdolnością do ich kreowania i przekazywania innym (posiadający tę zdolność to charyzmatyczni przywódcy lub charyzmatyczni psychotycy).

kto-sie-tak-przezywa..

Słowo na zakończenie

Prawa człowieka i polskie ustawodawstwo gwarantują swobodę wyznania i praktyk religijnych. Jak ktoś chce, może sobie „mówić językami” i wierzyć, że władcą tego świata jest szatan. Ale prawa człowieka i nasze ustawy gwarantują też prawo do krytyki przekonań i praktyk religijnych oraz kościołów. Można krytykować. Także dlatego, że Kościół i część wiernych wykazują przemożną skłonność do narzucania innym zasad przyjętych w ich religii. Chcą to robić za pośrednictwem prawa stanowionego przez państwo. Mając takie ambicje, chcąc urządzić życie innym, muszą liczyć się ze zdecydowanym oporem i krytyką. – Alvert Jann

Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ : „Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się. – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Na blogu znajduje się w tej chwili 17 artykułów, m.in.:

„Jan  Paweł II bez taryfy ulgowej” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/jan-pawel-ii-bez-taryfy-ulgowej/

Ewolucja i moralność” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/ewolucja-i-moralnosc/

Dowód na nieistnienie. Kogo? – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dowod-na-nieistnienie-kogo-2/

Bóg przed trybunałem nauki” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/bog-przed-trybunalem-nauki/