Spotkania przy trzepaku

Adam Cioch „Święty, święty i po świętym”

 

Czy to nie jest niesamowite, że chyba najbardziej zdemoralizowana organizacja religijna na świecie,

wypowiada się z wielką pewnością siebie

o doskonałości czyjegoś życia?

Beatyfikacja prymasa Wyszyńskiego, to kolejny odcinek w niekończącym się serialu kościelnego orzekania o tym, kto z całą pewnością trafił do nieba. Kogo w tym kościelnym niebie już nie ma?! Cała plejada potworów i dziwaków, psychopatów i łajdaków. A także postaci, które najprawdopodobniej nigdy nie istniały, bo ich życiorysy są tak baśniowe, że mogłyby powstać na ich podstawie zupełnie ciekawe filmy z gatunku fantasy.

Stefek Wyszyński był podobno uroczym chłopcem i być może to zdecydowało o jego błyskawicznej i imponującej karierze kościelnej. Bo w wieku trzydziestu lat  był już redaktorem naczelnym czasopisma dla księży „Ateneum Kapłańskie”, gdzie puszczał do druku m.in. teksty sławiące nazizm, autorstwa innych polskich księży.

Niestety, nikt go po wojnie nie zdenazyfikował. Za to  awansowano go na najmłodszego w Polsce biskupa. Po rzezi Żydów w Kielcach, kiedy biskupów w Polsce błagano, aby wydali odezwy do wiernych potępiające antysemityzm, Wyszyński miał powiedzieć, że nie wiadomo jak to jest z tymi mordami żydowskimi na katolickich dzieciach. Innymi słowy, dał do zrozumienia, że są prawdopodobne.

 

 

Błyskawicznie został prymasem i szedł na rękę stalinowskiej władzy, m.in. potępiając zbrojne podziemie. Skądinąd na ogół słusznie, choć raczej nie tego chyba od niego oczekiwano w Watykanie.

Potem drogi władz i Stefka na jakiś czas rozeszły się. Został internowany. To było bardzo łaskawe, szczerze mówiąc, bo w tym czasie prominentny komunista i przyszły przywódca partii, Władysław Gomułka, po prostu siedział w stalinowskim więzieniu.

W czasach PRL Wyszyński czasem się dobrze dogadywał z władzą, jako to dyktatura z dyktaturą, czasem rywalizował.

Władze nadmiernie nie utrudniały życia kościołowi, a duchowni wiedli bardzo dostatnie i spokojne życie, o ile nadmiernie nie zajmowali się polityką. Cenzura partyjna ograniczała krytykę kościoła i religii, a kler pacyfikował wiernych, jak wtedy, gdy Wyszyński, latem 1980 roku, wzywał do zaprzestania strajków.

Z ciekawostek mniej znanych, warto przypomnieć przyjaźń Wyszyńskiego z Jerzym Zawiejskim, katolickim pisarzem i politykiem. Zawiejski mieszkał ze swoim partnerem życiowym, a Wyszyński odwiedzał ich w domu. Jak widać „życie w grzechu ciężkim” przyjaciół nie przeszkadzało „błogosławionemu”.      https://pl.wikipedia.org/wiki/Jerzy_Zawieyski

 

 

 

 

 

 

 

Ale nie chcę się skupiać na Wyszyńskim, bo więksi krętacze, fanatycy i miłośnicy przemocy trafiali na katolickie ołtarze.

Nieodmiennie bawi mnie kościelna procedura, która wymaga cudów zrobionych za pośrednictwem kandydatów na świętych i błogosławionych, aby mogli za takich być uznani.

Pojawia się więc nagle jakaś pobożna pani lub pan i opowiada, że modliła się/modlił się do jeszcze nieświętego nieboszczyka (?!), a ten zdziałał cud, czyli doszło do niewyjaśnionego uzdrowienia.

Jak wiadomo, cudowne uzdrowienia są zwykle spowodowane wadliwymi diagnozami. Po prostu zdiagnozowano u kogoś jakąś chorobę poważniejszą, która w końcu przechodziła. Bo poważna nie była. Medycyna do dzisiaj się myli, mimo ogromnych postępów, a wiele chorób daje bardzo zbliżone objawy. O pomyłkę łatwo. A pomyłka w medycynie to cud w religii.

Ale nie ta naiwność mnie zdumiewa najbardziej. Otóż, niesamowite jest to, że wszyscy wierzą, że jak pani Kowalska powiedziała, że cud zrobił Wyszyński, to wszyscy nagle jej wierzą ? Jaki ten kler jest wierzący! ? Jak to mnie wzrusza u tych wiecznych cyników! ?

 

 

Przyjmijmy na chwilę, że rzeczywistość religijna istnieje naprawdę. Jeżeli zdarzył się cud, to skąd wiadomo, że Kowalska mówi prawdę? To po pierwsze. Po drugie, skąd wiadomo, że cud wymodlił nieboszczyk Wyszyński? A nie np. święty Franciszek? Czy jak się mówi do Wyszyńskiego, to inni święci tego nie słyszą? A co, jeśli nad chorą Kowalską zlitował się… Kriszna. Albo… Mahomet. Albo jakiś chasydzki cadyk siedzący po prawicy Jahwe? ? Czy oni wszyscy są bez serca, poza jednym Stefkiem Wyszyńskim, który chciał sobie zarobić w ten sposób na wyniesienie na ołtarze. Zawsze był taki skromny! ?

W historii pana Stefana, jeszcze i to jest ciekawe, że jego świętość tak bardzo się odwlekła, jak na ekspresowe standardy wymyślone przez Jana Pawła II, który zaludniał katolickie niebo hurtowo i ekspresowo. Wyszyński umarł dawno – w 1981 roku. Że sam Wojtyła Wyszyńskiemu nie załatwił świętości, to nie dziwi, bo panowie chyba się nie lubili. Ale że Stefan trafił na ołtarz dopiero w 16 lat po śmierci Jana Pawła II?! Dużo później niż on sam?!

 

 

Czy czekano aż jakiś ważny świadek (nie)świętości Wyszyńskiego umrze, aby nie narobił hałasu? Nie wiem czy się tego kiedykolwiek dowiemy, ale byłoby miło. Szkoda, że nawrócenia na przyzwoitość katolickich notabli i osób dobrze poinformowanych zdarzają się tak rzadko. Stąd przepływ informacji taki ograniczony. Ale dobór kadr jest tam tak bardzo negatywny, że o nawrócenia raczej trudno.

Adam Cioch (Marek Krak), autor książki o manipulacji religijnej (www.letraprint.pl)

Wpisy Obserwatorium

Kard. Gulbinowicz, bp Dziwisz, i nawet cały Episkopat nie udźwigną win kościoła rzymskokatolickiego. Czas na prawdę o kościele. Czas na refleksję co dalej z tym wrzodem. Czyli prawdziwe oblężenie czas zacząć.

Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawało się, że hierarchowie poświęcą kilku „swoich” na ołtarzu nietykalności i w imię zachowania wizerunku kościoła jako wspólnoty wiernych. Tymczasem Capo di tutti capi postanowił inaczej – ze swojej wysokości zauważył szansę obrony, zarządzanej przez siebie organizacji, jedynie w dekapitacji wszystkich hierarchów, umoczonych w system ochrony przestępców seksualnych. Zapomniał wszakże o jednym szczególe – że hierarchowie wykonali wyraźne polecenia niegdysiejszego papieża JP2, który jak na ironię został ogłoszony świętym. Tak więc jest to strzał w kolano, choć nam, niewierzącym może się podobać, ale tylko do momentu, gdy zdamy sobie sprawę ze skutków tego desperackiego czynu…

 

A skutek jest  przewidywalny. „Naprawa kościoła”, „kościół otwarty”, „kościół progresywny” czy jak kto sobie życzy nazywać przestępczą organizację po liftingu, to nadal ten sam wrzód, tylko opróżniony z ropy i zgnilizny. Papież właśnie usiłuje kupić sobie czas na zmianę strategii, na uruchomienie nowych narzędzi wpływu. Zachowa dobra doczesne i pomnoży je wielokrotnie. Ofiarami i tak nikt się specjalnie nie przejmuje – większość z nich nawet nie może ubiegać się o odszkodowanie za zmarnowanie im życia, bo przestępca albo już nie żyje, albo sam czyn się przedawnił- rzecz w tym, że skutki trwają nadal, tylko nikt się nie pali, by zajrzeć w tę część rzeczywistości ofiar. Nawet znakomite reportaże braci Sekielskich niewiele wnoszą na ten temat…

O ile łatwo można zrozumieć Ojca Chrzestnego  – Franciszka, wszak to jego obowiązek walczyć o przetrwanie kościoła katolickiego, o tyle zniesmaczona jestem za każdym razem, gdy słyszę i widzę,

jak akolici tegoż kościoła – świeckie osoby, publicyści i politycy – osoby, które wiedzą i doskonale rozumieją

jak szkodliwa jest to instytucja

dla życia społecznego,

                 dla rozwoju kraju,

                                     dla edukacji i kultury

i wreszcie

jak rujnujące jest utrzymanie tego obcego

bytu z podatków obywateli,

– skrupulatnie omijają kwestię

sekularyzacji,

           prawdę o JP2,

                        nie diagnozują samego systemu,

sprzyjającego przestępczości zorganizowanej w hierarchicznej instytucji i zdają się w ten sposób wmawiać nam, to samo co Franciszek –

kościół jest święty, wieczny i czysty, to tylko ludzie są słabi i grzeszni…

 

 

 

 

 

Otóż nie jest tak. Prawda wygląda całkiem inaczej. Instytucja, w której najważniejszą cnotą jest POSŁUSZEŃSTWO, nie zaś – skromność, ubóstwo, powściągliwość, czystość intencji i czynów, spolegliwość wobec potrzebujących, itp ,tworzy sprzyjające warunki i staje się środowiskiem, które jak magnes przyciąga różnego rodzaju popaprańców emocjonalnych, w tym także pedofilów. Gwarantuje

dostęp do zwierzyny, na którą w innych warunkach nie mogliby zapolować, oraz

ochronę przed odpowiedzialnością.

 

W tym miejscu warto przypomnieć jak surowo zwierzchnicy karzą swoich podwładnych, gdy ci nie okazują owego posłuszeństwa – ks. Boniecki ukarany został za słowa prawdy, a ks. Lemański za wypowiedzenie posłuszeństwa swojemu przełożonemu, bp Hoserowi. Czy warto się pochylać nad takimi przypadkami? Nie. Ja się nie pochylam. Podaję jako przykład, dobrze ilustrujący taką oto tezę: możesz być pedofilem, wielokrotnym gwałcicielem, złodziejem, deprawatorem młodzieży, możesz nawet założyć nieformalnie rodzinę i płodzić dzieci, ale dopóki jesteś posłuszny i dobrze ukrywasz swoje prawdziwe ja kościół cię nie potępi, a włos z głowy ci nie spadnie.

 

 

 

 

Jeszcze jedna prawdziwa historia przypomina mi się jak na zawołanie. Mieszkała w naszej kamienicy w Krakowie pewna zacna rodzina 2+3. Najmłodszy syn przeszedł typową karierę przyszłego kanonika- chodził pilnie na religię, służył do mszy i marzył o zostaniu księdzem. Wydawało mu się, że czuje powołanie. Poszedł więc po maturze do seminarium duchownego. Najpierw był zaskoczony, potem poczuł wyraźny dysonans poznawczy – dlaczego? Bo okazało się, że w seminarium wcale nie ma atmosfery skupienia, medytacji i duchowego wzrastania w wierze, nie ma tam boga, ani ducha świętego. Są koledzy i przełożeni, wszyscy zainteresowani pornografią, dziecięcą także, że jeśli już rozmawiają, to lecą obrzydliwe kawały, opowieści nie nadające się do powtórzenia, że panuje tam rozwiązłość, pycha i cynizm. Z początku ten mój znajomy próbował sygnalizować problem, ale szybko okazało się, że to on jest jedynym problemem. Został wydalony z seminarium z powodu trudności w przystosowaniu się!! Tak w skrócie brzmiał powód wydalenia. To wiele mówi o systemie kształcenia postaw przyszłych księży.

 

 

Jest to również instytucja, która już na etapie kształcenia kleryków wypacza ich samoocenę – mówi się bowiem tym młodym, niedoświadczonym chłopakom, że po święceniach będą mieli konsekrowane dłonie, że będą kimś więcej niż tylko zwykłym człowiekiem, będą niezbędnym elementem, by wierzący mógł wejść w kontakt z Chrystusem. Uczy się ich, że wszystko inne jest złe – źli są oczywiście żydzi. Tak samo jak i geje, którzy wychodzą z szafy – dopóki w tej szafie tkwią są w porządku. Geje w sutannach też są w porzo – przynajmniej dopóki piętnują i usiłują „leczyć” innych gejów… Złe są kobiety, dlatego na miasto mogą (klerycy) wychodzić tylko trójkami tak, żeby w razie nieuwagi miał kto skarcić za gapienie się na fajne dziewczyny. A wzrok ucieka i snuje się wygłodniały po kształtnych wypukłościach – to w końcu zupełnie naturalne zainteresowanie w ich wieku.

 

Po 6-10 latach izolacji, przebywania w męskim monotematycznym środowisku, następują zaślubiny z Chrystusem i dorosły, acz nie zbyt dojrzały facet wydostaje się na zewnątrz, na parafię, a jeśli był grzeczny i czasem ogrzał to czy inne łoże zwierzchnika, dostaje kopa do samego Rzymu… Czytaliście 'Sodomę” więc nie ma się co powtarzać – wiecie doskonale co się tam wyprawia. Dla nas, ateistów mógłby to być temat poza naszym zainteresowaniem, gdyby nie to, że wewnętrzna zgnilizna tego środowiska wylewa się od 30 lat z hakiem i zatruwa życie społeczne, w którym też uczestniczymy.

 

 

Ja jestem kobietą i nie zgadzam się na przyjmowanie jedynej chrześcijańskiej perspektywy widzenia mojej osoby. To jest zresztą szerszy problem- zauważyliście, że jakoś nie słyszy się o innych źródłach wartości? No właśnie. A przecież chrześcijaństwo to niechciana, narzucona siłą i ogniem wiara monoteistyczna na terenach, gdzie Słowianie mieli bardzo bogatą kulturę i swoje, zupełnie inne wierzenia, zbudowane na obserwacji bezpośredniej w przyrodzie – zatem, można powiedzieć w pełni  naukowo uzasadnione. Dlaczego nikt nie porusza tego bulwersującego tematu? Gdzie podziały się wartości humanistyczne? Oświeceniowe idee społeczne? Naukowe podejście do diagnozy społecznej i opisu rzeczywistości? Osobiście jestem znudzona i zniesmaczona słuchaniem i to z ust poważnych ekspertów, profesorów i opiniotwórczych ośrodków narracji, ograniczonej do chrześcijańskiej aksjologii, a także używania perwersyjnego języka hierarchów – owej swoiście niestrawnej mowy-trawy – dużo haseł, dużo twierdzeń i zero dowodu, przykładu, same oczywiste oczywistości wyssane z,… khekhe… palca kościoła katolickiego.

Czy pisze to zgorszona osoba? Nie!

Zgorszona to jestem dysonansem między tym czego kościół wymaga od swoich wiernych, a tym jak sam postępuje. To jest hipokryzja, ale nie tylko. To jest coś znacznie więcej. Wpływ na politykę państwa, oraz gmeranie w jego prawie przez osoby takiej proweniencji jest najbardziej szkodliwym skutkiem toksycznego związku państwa z kościołem. To w istocie patologizacja stosunków społecznych. To szczucie różnych grup społecznych przeciwko sobie nawzajem. To w końcowym efekcie – zrujnowanie społeczności Polek i Polaków. I tym będzie się kościół nadal zajmował – przynajmniej ten w Polsce.

 

 

Dlaczego nie zrezygnuje z tego kierunku? Bo jest zbyt mocno uwikłany w polityczne zaplecze konserwatywnych partii – ma swoich akolitów w POPISie, ale też i w SLD i Razem. A ponieważ jego być albo nie być zależy od szantażu politycznego zaplecza w sejmie, nie spodziewajmy się rychło świeckiego państwa. Świeckie państwo sprowadziłoby tę instytucję na teren jego autonomii – czyli do parafii i biskupstw, a także radykalnie zmieniłoby źródła ich finansowania. Natomiast winni pospolitych przestępstw trafiliby w jedynie odpowiednie miejsce – jako ateistka nie zadowalam się nadzieją wierzących, że czeka na nich kara po śmierci… Zdecydowanie wolałabym żeby ponieśli ją za życia i dopóki choć trochę jeszcze kojarzą rzeczywistość…

 

 

W wojnie, jaką rozpętał Kaczyński przeciwko Kobietom, chodzić będzie tak naprawdę o świeckie państwo i przywrócenie równowagi między sacrum i profanum. Religie są z gruntu szkodliwe, ale dopóki nie zaczniemy się porządnie edukować humanistycznie i dopóki tolerujemy hodowanie dzbanów i fajansów intelektualnych w szkole powszechnej – religia nie zniknie w listy potrzeb przeciętnego człowieka, o przeciętnej świadomości i z przeciętnymi możliwościami weryfikacji podawanych na wiarę treści.Ludzie lubią bajki, legendy, magiczne myślenie, które zastępuje wnioskowanie na podstawie wiedzy i w gruncie rzeczy zwalnia z uczestnictwa w czymkolwiek co wymaga wysiłku i pracy organicznej. Zestaw wierzeń czy też dogmatów zwalnia z odpowiedzialności za swoje decyzje. To SPA dla leniwych.

To nie znaczy, że nie można zdelegalizować instytucji obciążonej tak ciężkimi zarzutami o działalność przestępczą. Najlepiej zrobić to w pakiecie – z delegalizacją Ordo Iuris i Narodowcami wszelkiej maści. Gdyby Kaczyński faktycznie był genialnym strategiem, jak twierdzą niektórzy z jego otoczenia, zrobiłby taka woltę zanim ospała lewica i KO zdąży się ogarnąć i zanim przestaną trząść się na myśl o starciu z kościołem.

Smutna jest konstatacja, że wstęp na wszelkie pola życia społecznego, dała KK  inteligencja katolicka, ta sama, która teraz leje krokodyle łzy i marzy o odmianie i naprawie moralnej kościoła. Czyli niczego się nie nauczyli z najnowszej historii tej potężnej z pozoru instytucji. Zostawmy ich z ich winą i ich głupotą, bo wydaje się, że co pokolenie, to nowe rzesze formalnie inteligentnych, a jednak wciąż tak samo naiwnych wierzących w dobre intencje KK, opowiadają swoje mrzonki np. w Tygodniku Powszechnym albo w Znaku…

 

 

I nie kupujmy tej grzecznej narracji pana Kraśko, czy Terlikowskiego, którzy nie dotykają sedna sprawy, którzy wskazują na pojedynczych winnych. A przecież ich podstawowa wina polega na … POSŁUSZEŃSTWIE wobec poleceń papieskich – nie udawajmy, że tego nie wiemy. Zatem nie pojedynczy ludzie – słabi i grzeszni – ale SYSTEM który jest wytworem instytucji działającej od pona 1500 lat (!) jest przyczyną tragedii tysięcy ofiar – małych chłopców i dziewczynek – dziś dorosłych, ale także takich, którzy nie doczekali matury, bo odeszli w wyniku samobójstwa. Drodzy obrońcy katolickich wartości – przestańcie oszukiwać siebie i widzów – ja mam medyczne podejście, bo jestem lekarzem – choroby trzeba prawidłowo diagnozować, zanim zacznie się je leczyć skutecznie, a więc przyczynowo. Pudrowanie pryszcza nie spowoduje, że pryszcz zniknie. Czas na PRAWDĘ O KOŚCIELE KATOLICKIM bardzo ostatnio się skurczył. Warto więc przypomnieć sobie pewnego już klasyka gatunku –

 

WARTO BYĆ PRZYZWOITYM!!

 

 

kuna2020Kraków

Episkopat wytargał z kapelusza bp Janiaka i po sprawie? Kupicie to?

I po wszystkim? Tak po prostu????

Ciekawe…

Czekamy więc na kolejna odsłonę.

Oby nie była kolejną przewidywalną kalką poprzednich.

Lubimy być zaskakiwani, zmiana strategii, zwroty akcji, coś w ten deseń…

I pamiętajcie- temat staje się coraz bardziej trywialny, a my coraz bardziej z nim oswojeni, a to niebezpieczne zjawisko masowe…

 

A winni tysięcy dziecięcych, a potem dorosłych tragedii, jak na razie mają się doskonale i tylko pykają wybranych spośród siebie, żeby za nich świecili oczami.

 

Prawda jednak jest taka, że skostniała hierarchiczna struktura organizacyjna kościoła rzymskokatolickiego opiera się na jednej naprawdę stosowanej zasadzie i jest nią:

 

 

 

POSŁUSZEŃSTWO

 

 

 

 

Posłuszny był Janiak, posłuszni byli i inni szefowie swoich biskupstw. Zatem i ci, którzy dzisiaj wyjęli Janiaka jak królika z cylindra i rzucili nam na pożarcie, też są dokładnie tak samo winni. Nie mówię, że to niewiniątko, bo tak nie jest- film Braci Sekielskich dokładnie pokazał kim jest Edward J.

Ja zobaczyłam także kim się staje człowiek w takiej organizacji. Gdyby Edward J. był cwany, miałby coś na każdego kolegę w swoim sejfie pod podłogą. Ale się nie wychylał, nie pyskował, nie bywał na salonach – ot taki zwyczajny prawie wiejski proboszczyna ni do polubienia ni do zignorowania właściwie… Jakiś przypadek sprawił, że został biskupem. Bywa.

Tym razem jednak zaszczyt bycia biskupem przekłada się na  namaszczenie na ofiarę całopalną, coby zatkać gawiedzi usta, coby ocalić ICH święty kościół… i ICH święty spokój, choć na chwilę. Potrzebują czasu, żeby wybrać z tak wielu, o których wiedzą,  kolejną historię, by znowu na jakiś czas zatkać usta tym, którzy krzyczą o sprawiedliwość. Ciekawe, czy już wybrali kolejnego tytularza o odpowiedniej randze, by nakarmić naszą złość i bezsilność wobec ich niewzruszonej obojętności?

Jeśli nie powstanie kompetentna komisja niezależna od rządu i chroniona przed aparatem nacisku i przymusu, która rozpatrzy wszystkie sprawy i ukarze wszystkich winnych, to oni nadal będą się z nami bawili w ciuciubabkę, albo jak kto woli w chowanego….

 

PS.: a tymczasem – miejmy świadomość, że proceder trwa nadal, w całej Polsce, i wszędzie tam, gdzie o sprawiedliwości nie ma co marzyć.

kuna2020Kraków

 

Niech mnie ktoś uszczypnie, bo nie wierzę, że to rzeczywistość, czyli jak się zdekompensowałam w zetknięciu z głupotą powszechną moich współobywateli.

Na początek taka uwaga: kto jest wrażliwy na słowa powszechnie uznane za wulgarne niech dalej nie czyta. Nie jest moim zamiarem nikogo obrażać, ale będę stosowała uogólnienia i daleko idące wnioski na nasz temat. I nie będę za to przepraszać.

 

Od pierwszej publikacji na polskim ateiście, na temat nadchodzącej epidemii podkreślałam, że musimy sami o siebie zadbać, bo nikt się nad nami nie będzie pochylał, ani nie zadba o nas systemowo. Było to oczywiste od co najmniej miesiąca, który upłynął służbom odpowiedzialnym za przygotowanie Polski na nadejście epidemii koronawirusa na błogim zapewnianiu siebie, że przecież nic się na razie nie dzieje, może w ogóle się nie wydarzy i po co robić panikę… Skąd to wiem? Bo nie poczyniono absolutnie żadnych przygotowań. Nie zabezpieczono odpowiedniej ilości testów, masek, respiratorów, personelu medycznego, a przede wszystkim nikt nie zadbał o informację publiczną w taki sposób by była i rzetelna i docierała do każdego obywatela.  Zastaliśmy w skrzynkach na listy jedynie jakieś idiotyzmy od prezydenta – kupa nieprzydatnych pierdół – które były wyłącznie częścią kampanii wyborczej.

Jest oczywiście wiele źródeł informacji na ten temat, ale jakoś do naszych rodaków dotarło tylko, że cosik nadchodzi, a jak cosik nadchodzi, to lepiej mieć pełną lodówę i szuflady pełne suchego prowiantu… no i oczywiście papier toaletowy – ten luksus Polski posttransformacyjnej. A dziś dotarło do nich, że może tez zabraknąć leków p/bólowych i na przeziębienie – i furt wszyscy rzucili się pustoszyć apteki. Oni będą mieli na „wszelki wypadek”, a naprawdę potrzebujący, mniej zapobiegliwi – czyt NORMALNI, nie dostaną ich kiedy będą chorzy.

Dzwoniła do mnie siostra z Wrocławia – to co dzisiaj zastała w swoim osiedlowym markecie, było czymś z goła innym niż wczoraj, bo wczoraj tez tam była na zakupach, jak co dzień i wczoraj ludzie zachowywali się normalnie, a dziś jak dzikie hordy wrogów – każdy dla każdego. Chrześcijański kraj ruszył do boju o przetrwanie, kurwa mać!

Kiedy jedni napierdalają się w marketach, inni rozważają zapewne  inną drogę przetrwania i czy przypadkiem nie posłuchać bp Depo i nie wybrać się do wyciskarki – pardon – świątyni opatrzności bożej, na uroczyste modły z okazji 7. rocznicy wyboru papieża Franciszka. A ci co nie mogą  do Warszawy pojechać zapewne rozważą inne zaproszenia np. na tłumne pielgrzymki na łysą górę – pardon – na Jasną Górę do klasztoru Paulinów – wyjątkowych zjebów faszystowskich – pewnie im się marzy jakiś mały holokauścik – dawno nie mieli okazji się napawać zbrodnią masową. Gratulujemy pomysłu. No i oczywiście do Torunia ruszy cała rodzina Radia Maryja… pozostaje tylko życzyć sobie i koronawirusowi obfitych żniw.

Nie wiadomo jaki będzie to miało wpływ na rozprzestrzenianie się epidemii – oceniam, że znaczny. Kiedy Watykan zamyka kościoły w solidarności z Włochami i by przynajmniej nie dokładać do pieca epidemii, w Polsce ta sama korporacja w najlepsze eksperymentuje sobie na żywym organizmie ludzkim – no czemu nie! Przecież rząd pozwala im na to od 30 lat, tylko, że w tej akurat sprawie jest to ewidentne narażanie ludzi na skutki zdrowotne. Pytam co na to służby sanitarne i naczelny szef pionu epidemiologicznego! Ano nie słyszałam, żeby ktokolwiek z władz apelował jakkolwiek o opamiętanie się episkopatu. Pewnie obawiają się ekskomuniki- idioci!

 

 

 

 

Z pewnością Jarosław Gowin nie musi się jej obawiać – ten gość, jako członek Opus Dei ale też minister Szkodnictwa Wyższego i Nauki – tak tak Nauki! Powiedział całkiem serio i oficjalnie – koronawirusa w kościele NIE MA!  Czy ktoś wreszcie zauważy, że ten facet zajmuje niewłaściwe stanowisko, i że może powinien jednak otrzymać święcenia zaocznie i zasilić grupę trzymającą władzę  czyli Episkopat? Ludzie, kurwa nie wytrzymam tego ciśnienia – co rano otrzymuję taką dawkę jebanych informacji o tym gdzie my jesteśmy i gdzie żyjemy, że zaczynam mieć podejrzenia z gatunku teorii spiskowych… Serio, niech mnie ktoś uszczypnie, bo nie wierzę że to jest rzeczywiste.

A teraz powiem wam dlaczego się zdekompensowałam do tego stopnia, żeby po przyjściu do domu, mimo zmęczenia usiąść i pisać do Was ten swoisty traktat o głupocie. Bo to ma być o naszej głupocie zbiorowej. Otóż dzisiaj jak co dzień od tygodnia, ćwiczę protokoły zachowań ochronnych. Te protokoły są dość proste i skutecznie chronią osobę stosująca je jak i, co bardzo podkreślam, są skierowane także na ochronę wszystkich stykających się ze mną. Założyłam, że siebie jak i innych – wszystkich nas, trzeba traktować jak POTENCJALNYCH nosicieli wirusa. I nie po to by siać panikę, tylko po to by jej zapobiec, gdy zaczną się wydostawać przecieki informacji na temat zgonów.

A wiadomo już dość dokładnie parę rzeczy.  Można zachorować powtórnie. Wirus mutuje i może stać się z dnia na dzień dużo groźniejszy. Roznoszą go najintensywniej dzieci, które chorują bezobjawowo lub bardzo lekko. Ludzie młodzi z alergiami i astmą mogą skończyć na OIOMie, z ciężką dusznością. Ludzie 60+ maja przejebane. I jeszcze jedno bardzo ważne przypomnienie – tak jak nie można być trochę w ciąży, tak nie można być trochę zarażonym. To zawsze jest układ zerojedynkowy.

Ale ludzie zachowują się  nieracjonalnie – pustoszą sklepy i apteki,  już nie chodzą do kawiarni i restauracji, nie jeżdżą komunikacją masową jeśli nie muszą, ale całkowicie ignorują zalecenia noszenia maski lub jakiejkolwiek zasłony na ustach, nie myją rąk po wejściu z zewnątrz gdzie dotykali czegokolwiek, nadal macają się po całej facjacie i trą oczy gdy ich zaswędzą oraz grzebią bezwiednie w nosie, bo lubią.

 

A wiecie skąd wiem, że kompletnie nie kumają zaleceń? Bo kiedy dzisiaj szłam ubrana w maskę w lekkiej czapce na głowie i w rękawiczkach skórzanych na dłoniach, ludzie gwałtownie omijali mnie w znacznej odległości. Nie wiedzieli, że jestem dla nich najbezpieczniejszym pieszym. Nie rozumieją, że męczę się w tej cholernej masce dla ich dobra, bo jeśli jestem – a zakładam że jestem nosicielem tego gówna, – to ich nie narażam! Kurwa, czy to jest takie trudne do pojęcia – powiedzcie sami – jaki macie z tym problem? Przecież to jest proste jak budowa cepa.

Ale dobił mnie ostatecznie wywiad z facetem, którego do tej pory szanowałam za wiedzę i kompetencje. Sami możecie sobie posłuchać całkiem sensownych wskazówek TUTAJ. Pod koniec wywiadu jednak postawił mi oczy w słup. Powiedział dwie kardynalne nieprawdy – że maski powinny nosić osoby z objawami zarażenia wirusem – czyli dopiero gdy kaszlą, kichają i oddychają aerozolem pełnym wirusa oraz, że maski powinni też założyć ci, którzy udają się do miejsc zwiększonego ryzyka np. do przychodni, gdzie siedzą chorzy w poczekalni, bo maska ich ochroni przed zakażeniem się koronawirusem.

 

 

Jeśli chodzi o pierwsze łgarstwo, to polega ono na tym, że pan ekspert zapomniał chyba, że przez 14 dni wylęgania tego cholerstwa nie mamy żadnych objawów – to z tego własnie powodu uważam siebie i każdego innego za POTENCJALNEGO nosiciela wirusa. I jak najbardziej w tym okresie bezobjawowym zarażamy innych – gdyby było tak jak marzy na jawie ekspert, to epidemia byłaby stosunkowo łatwa do opanowania. Już nawet nie wspomnę, że jeśli ktoś ma objawy, to powinien bezwzględnie pozostać w łóżku i się leczyć, a nie łazić po mieście i cherlać ludziom w nos.

Drugie łgarstwo jest równie nielogicznym zaleceniem – sugeruje bowiem, że maska chroni przed zarażeniem – MASKA NIE CHRONI PRZED ZARAŻENIEM – ile razy trzeba to powtarzać żebyście ludzie zrozumieli po co się nosi maski! Gość, który pójdzie do przychodni, gdzie siedzą chorzy i kichają ma przerąbane – w tamtym powietrzu, w zamkniętym i niewietrzonym pomieszczeniu jest taka koncentracja wirusa, że raczej żadna ze znanych mi masek nie uchroni go przed wciągnięciem nosem wielu z nich.

Gratuluję panu ekspertowi umiejętności kojarzenia faktów naukowych z zapotrzebowaniem propagandowym nastawionym na ograniczenie paniki. Chciałabym tylko podkreślić, że głównym powodem paniki jest  ZAWSZE brak rzetelnych informacji podanych w odpowiedniej formie i czasie, oraz równie rzetelne przygotowanie systemowe do obrony przed skutkami epidemii. Jak Polacy będą wiedzieli, że zawsze zostaną otoczeni odpowiednią opieką, że zawsze dostaną w razie potrzeby respirator z tlenem, że nie zabraknie antybiotyków do leczenia zapalenia śródmiąższowego płuc jakie pojawia się u osłabionych starszych osób, to panikować nie będą. Nie będą też przeżywać stresu, który jest jednym z głównych powodów obniżania się odporności. .

Ale my już wiemy, że nic takiego nie nastąpiło w małych, atroficznych mózgach naszych dziwnych sterników u władzy. Nie przygotowano dosłownie niczego! Cud boski, że zamknęli szkoły, ale niektórzy dyrektorzy zarządzili obecność w nich nauczycieli – kurwa! czy to nie kwalifikuje ich przypadkiem do wypierdolenia ze stanowisk? I to na ten tychmiast? Moim zdaniem kwalifikuje. Ale wiem, że im włos z głowy nie spadnie, bo i czemu miałby, skoro rząd nie upada pod większymi ciosami rzeczywistości? Nieodpowiedzialne decyzje to dziś wyróżnik kasty pisowskiej i niektórzy bardzo chcą zapisać się do tego mentalnie zjebanego towarzystwa.

Jestem tak zniesmaczona całą sytuacją i tak zawiedziona postawami moich współobywateli w Krakowie, że tylko jeszcze wypłaczę się Wam moi mili na swój własny temat. Mam poczwórnie przerąbane – jestem po dwóch przeszczepach szpiku, mam chorobę układowa, która polega min. na obniżonej odporności, zdiagnozowaną od lat obturacyjną chorobę płuc, i nadciśnienie. Więc moi drodzy – jeśli pewnego dnia zamilknie polski ateista.pl to znaczy, że wyjechałam nogami do przodu, bo obywatele tego kraju mimo, że są tak dobrze wykształceni, tak dobrze odżywieni, tacy inteligentni i bystrzy – niestety są zbiorowo głupi jak dzieci we mgle. Ładnie pomalowane panienki nie chcą się szpecić maską, a młodzi chłopcy wciąż potrzebują adoracji innych młodych chłopców, więc łażą kupami i się dowartościowują nieustająco – co tam starzy – przecież nikt ich już nie potrzebuje, a oni wszak mają przeżyć bez uszczerbku i to tylko się liczy.

Znam niejednego gazdę z Podkarpacia  bez szkół, co ma więcej rozumu od wykształconych i wysoko funkcjonujących obywateli RP. Bo mądrość okazuje się, ma mało wspólnego z poziomem inteligencji – coby nie powiedzieć jest to tylko narzędzie pomocnicze, a wykształcenie i ew. tytuły naukowe niewiele mówią o samej mądrości nosicieli onych odznak – widać to szczególnie w ostatnich trzech dekadach a swoiście w ostatnich pięciu latach, gdzie jeden z drugim same profesory, a jak ich posłuchasz to włos się jeży, takie głupoty pieprzą. Wystarczy poczytać co produkują goście z IPN-u…

Więc, powtarzam ostatni raz – zadbajmy o siebie i siebie nawzajem, bo nikogo specjalnie nasz los nie interesuje.  A przy okazji pozwolę sobie stwierdzić, że nasz Rząd nie potrafi liczyć, albo straty gospodarcze ich w ogóle nie interesują. Gdyby było inaczej zrobiliby wszystko, żeby ograniczyć zasięg strat i pewnie wiedzieliby, że każdy dzień epidemii dłużej, to straty właśnie i to narastające w postępie geometrycznym. Ale jak sądzę, interesuje ich tylko władza dla samej władzy i dbanie o dobre samopoczucie wodza, bo jak prezes ma dobry humor to i może nie wypieprzy kogoś z roboty, albo zapewni cioci Kloci fuchę za 60 tys. miesięcznie na rękę. Jest o co dbać –  łagodne podejście prezesa do swoich ludzi to jest ich być albo nie być. Prawda, że to wiele wyjaśnia?

 

https://oko.press/msza-w-swiatyni-opatrznosci-naprawde-sie-odbyla/?utm_medium=Social&utm_source=Facebook&fbclid=IwAR2Ze5pnq0T3xvhtfhE1YRBDNU-yHDRSXw1QkZbvVzwuOuDiBuC053EUHBE#Echobox=1584046333

https://wyborcza.pl/7,82983,25777655,koronawirus-co-robic-gdy-zachorujemy.html#S.strefa_ogladania-K.C-B.2-L.1.videogruby:undefined  zniknęły nagrania z tego wywiadu ale są nadal treści.

PS>: Ponieważ jednak nikt nie zadbał o niski poziom stresu Polaków może powinnam udostępnić wam wpis z pewnej stronki, gdzie naukowo udowadniają że masturbacja jest doskonałym środkiem do podnoszenia poziomu białych ciałek krwi i to już w 45 minut po osiągnięciu pełnej satysfakcji czyli zajebistego orgazmu. Osobiście polecam. Na pohybel bredniom głoszonym przez klechów

https://k-mag.pl/article/masturbacja-chroni-przed-koronawirusem-twierdza-naukowcy?fbclid=IwAR0ZKJ_go82Riwkg-mEgC3FAK-MZxNtBykCyXqZdXC-BOsYpIDGKRzmzJfA

 

https://wyborcza.pl/7,75399,25781786,z-koronawirusem-najlepiej-radzi-sobie-tajwan-lekcja-dla-polski.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza&fbclid=IwAR38PrnTvxZ4J3Zrw-QMb7mxcSp3QT-FPtH3QGZSuYR8ib33-ugjjqelG7Q

 

Kuna2020Kraków

 

 

 

Ustawa jak bumerang – wraca w to samo miejsce. Zaczyna przypominać czek bez pokrycia.

 

W ostatnich dniach mieliśmy okazję obejrzeć on line, prace w komisji ds. Polityki Społecznej i Rodziny (PSR), nad ustawą antyaborcyjną całkowicie zabraniającą przerywania ciąży. Zobaczyliśmy tylko jak wkłada się ustawę, która wzbudza wielkie emocje społeczne, do tzw lodówki, czyli odkłada dyskusję i namysł nad jej treścią, na bliżej nieokreślony czas. Kaja Godek wrzała z oburzenia, ja także, choć z zupełnie innego powodu.

Zastanawia  jedno – jak to jest z tym słuchaniem biskupów. No bo albo słuchają i powinni klepnąć ustawę bez poprawek, albo Episkopat razem z PIS-em robią sobie z nas jaja i odgrywają teatr dla ubogich. Zarówno PIS, jak i Episkopat nie są zainteresowani zaostrzeniem ustawy. Większość posłów także tego nie chce. Ustawa z 1993 roku, dzięki sprawnej polityce KRK nie działa w żadnym zakresie, dostęp do badań prenatalnych jest bliski zeru, kobieta nie otrzymuje wsparcia w żadnej sytuacji związanej z świadomym macierzyństwem, tym bardziej w obliczu tragedii. I wszyscy są zadowoleni!  Oczywiście wszyscy poza samymi kobietami.

Do wyborów parlamentarnych jeszcze sporo czasu. Zastanawiam się ile kasy PIS wypłaci  kościołowi, kiedy ten zacznie strzelać focha z powodu zamrożenia ustawy Godek. A strzeli focha na 100%! Gdyby to ode mnie zależało, to na miejscu kobiet domagałabym się procedowania tej ustawy, żądałabym od wszystkich posłów by wypowiedzieli się na jej temat i oczekiwałabym jawnego głosowania w tej sprawie na najbliższej sesji sejmu RP. Sprawa jest ważna, dotyczy połowy społeczeństwa, a właściwie to całego społeczeństwa – w końcu wszyscy się rozmnażamy- nie widzę powodu, żeby odpuszczać parlamentarzystom – po to ich wybraliśmy, żeby nas reprezentowali. I mamy prawo zobaczyć jak nas reprezentują!

 

 

 

A co robią parlamentarzyści? Chowają głowę w piasek, nie uczestniczą w pracach sejmowych, ławy świecą pustkami. Nie czytają ustaw, nie znają ekspertyz, pozwalają sobie na nieobecność podczas głosowań nad ustawami. Nie wiem za co do cholery biorą niemałe, nasze pieniądze! Kobiety powinny przestać czegokolwiek oczekiwać od tego leniwego towarzystwa. Kobiety powinny zacząć walczyć o swoje prawa. Bo praw się nie dostaje. Te, które dostaliśmy – nie szanujemy! Dopóki trwa świat zdominowany przez patriarchat – o prawa trzeba walczyć! I nie będziemy walczyć o utrzymanie tzw. kompromisu, który odebrał kobietom głos na ponad dwadzieścia lat! Jeśli o coś warto walczyć,  to o wszystko! O cały pakiet praw! Ani mniej, ani więcej, tylko tyle ile się nam należy.

 

Bo wszyscy, przede wszystkim i najpierw jesteśmy ludźmi

 

05.07.2018 Kraków

Elżbieta Kunachowicz

#WszyscyPrzedeWszystkimJesteśmyLudźmi

 

 

Ćwiczenia z ateizmu

Intronizacja Chrystusa już 19 listopada!!

19 listopada 2016 r., podczas kościelnych uroczystości w sanktuarium w Krakowie-Łagiewnikach, Polska – jak głosi episkopat – ma uznać królowanie Jezusa Chrystusa. Kulminacyjny punkt, to odmówienie „Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”. Następnego dnia podobne obchody mają się odbywać we wszystkich kościołach. Później „Jubileuszowy Akt” będzie propagowany w parafiach oraz w ruchach i grupach przykościelnych. Dokument ten kończy się słowami: „Oto Polska w 1050. rocznicę swego Chrztu uroczyście uznała królowanie Jezusa Chrystusa”.

Uroczystości te Kościół połączył z jubileuszem chrztu Mieszka I. Chrzest władcy Kościół nazywa – wbrew prawdzie historycznej – „Chrztem Polski”. Podobnie bezpodstawnie twierdzi, że to Polska uzna królowanie Jezusa Chrystusa.

Trzeba powiedzieć wyraźnie, ani chrzest Mieszka nie był chrztem Polski, ani obecne uroczystości nie są uznaniem przez Polskę królowania Chrystusa. 

„Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” i obchody z nim związane, tylko w niewielkim stopniu mają charakter religijny. „Jubileuszowy Akt” zawiera ideologię polityczną wyznawaną przez biskupów, wyrażoną językiem religijnym, oraz określa kierunek ich politycznej działalności. Jaka to ideologia? Jaki kierunek? Niedwuznacznie celem jest klerykalizacja państwa i społeczeństwa polskiego, tj. jak najdalej idące podporządkowanie władzom Kościoła państwa, prawa, życia publicznego i prywatnego.

Europa w ciągu dwóch ostatnich stuleci wyzwoliła się z praw wprowadzanych pod dyktando kościołów, przeciwstawiając im prawa człowieka. Prawa te Kościół katolicki zdecydowanie zwalczał aż do drugiego soboru watykańskiego (1962-1965), kiedy to uznał je w ograniczonej postaci. Klerykalizacja nie przestała jednak straszyć. Chociaż dziś budowa państw wyznaniowych w Europie jest na szczęście utopią, w krajach takich jak Polska Kościół może osiągać częściowe sukcesy, na szkodę ogółu.

Poza drenowaniem społeczeństwa, by utrzymać rozdęty kościelny aparat, księży, katechetów, kapelanów, parafie, kurie biskupie, instytucje, kościoły i budynki kościelne, których ciągle przybywa, coś innego może zacząć dolegać zwykłym obywatelom. To opresyjność w sferze obyczajowej i religijnej. Wystarczy wsłuchać się w głos ludzi Kościoła, by zrozumieć, jakie skrywane pomysły mogą ujrzeć światło dzienne.

Na horyzoncie majaczy całkowity zakaz aborcji i karanie więzieniem kobiet za aborcję, całkowity zakaz używania środków antykoncepcyjnych, represjonowanie homoseksualizmu, zakaz in vitro, zakaz prowadzenia badań prenatalnych (także USG), klerykalizacja szkolnictwa, w nieco dalszej perspektywie zakaz rozwodów, karalność seksu przed i pozamałżeńskiego (tak jest w państwach islamistycznych, a najostrzejsze kary dotyczą kobiet), odrzucenie zasady równości kobiet i mężczyzn, ograniczenie wolności religijnej i wprowadzenie w znacznym zakresie cenzury kościelno-państwowej. Co jeszcze?

Władze kościelne mogą dziś sprawiać wrażenie, jakby nie chciały stosować represji. Ale gdyby mogły, to by chciały.

Biskupi polscy nie pogodzili się z rozdziałem państwa i Kościoła. Uznają doktrynę wyższości „prawa bożego” nad prawem stanowionym w demokratycznym państwie, zgodnym z prawami człowieka ustalonymi w dokumentach międzynarodowych. Mówią otwarcie, że chcą daleko idących zmian prawa obowiązującego w Polsce. I to oni mieliby decydować, jakie to prawo ma być, interpretując zgodnie ze swoim interesem Pismo Święte. Zasady zawarte w Piśmie Świętym, także w Dekalogu, są zwięzłe, nieprecyzyjne i niedostosowane do współczesnych warunków. Władze kościelne interpretują je jak chcą, tak zresztą jest od wieków.

W Polsce, jak na razie, biskupie „prawo boże” (nazywane też „prawem naturalnym”, co jest mylące) nie stoi ponad prawem stanowionym, które ma respektować prawa człowieka ustalone w dokumentach międzynarodowych. Biskupom to nie w smak. Są przekonani, że w obecnej sytuacji politycznej – pisowska większość w Sejmie – mogą dokonać daleko idącej klerykalizacji Polski.

Co można powiedzieć katolikom? Nie powtarzajcie bez zastanowienia słów „Aktu Przyjęcia Chrystusa za Króla”. Tam nie idzie o pogłębienie wiary religijnej, ani o przywrócenie zdrowych zasad moralnych. Idzie o klerykalizację Polski. Kościelna opresyjność dotknie także katolików.

Tylko społeczny sprzeciw może powstrzymać biskupów i pisowskich polityków przed daleko idącą klerykalizacją Polski. Jeżeli sprzeciw będzie słaby, będziemy żyć w coraz bardzie opresyjnym państwie i społeczeństwie. Odczują to wszyscy.

Uroczystości „przyjęcia Chrystusa za króla” same z siebie nie stwarzają bezpośredniego zagrożenia. Ale są sposobem oddziaływania władz kościelnych na polskie społeczeństwo, promowania klerykalizmu. Ziarnko do ziarnka, a zbierze się miarka. „Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” ujawnia polityczne ambicje, ideologię i dążenia biskupów polskich. Nie łudźmy się, biskupi nie wyzbyli się snu o katolickim państwie wyznaniowym. – Alvert Jann

* * *

O intronizacji Chrystusa na króla Polski piszę w dwóch artykułach:

Intronizacji Chrystusa nie będzie …” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/intronizacji-chrystusa-bedzie/

Gra królem Chrystusem” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/gra-krolem-chrystusem/ . W artykule tym szerzej komentuję treść „Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” oraz zamieszczam pełny jego tekst.

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/

Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

…………………………………………………………………………………………………

* * *

Gra królem Chrystusem

 

 hearts-884196_960_720Podczas uroczystości kościelnych w listopadzie 2016 r. ma być odmówiony „Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”. Dokument ten, przygotowany przez episkopat, warto przeczytać uważnie. Jest on efektem ciągnącej się od lat sprawy intronizacji Chrystusa na „Króla Polski”. Warto zobaczyć, jak królem Chrystusem grają dziś biskupi.

O kwestii intronizacji pisałem przed miesiącem. Dziś o samym „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” (będę używał tej skróconej nazwy).

My, Polacy”?

W pierwszym zdaniu czytamy: „my, Polacy, stajemy przed Tobą (Jezusem Chrystusem)… by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu”. (…) „uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem”. W zakończeniu stwierdza się: „Oto Polska w 1050. rocznicę swego chrztu uroczyście uznała królowanie Jezusa Chrystusa”.

Dlaczego „my, Polacy”, a nie „my, polscy katolicy”? Dlaczego mówi się, że Polska uznała królowanie Jezusa? Uznali ci, którzy „Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” uważają za swój.

Ani episkopat katolicki w Polsce (tj. ogół biskupów), ani katoliccy aktywiści nie są uprawnieni do wypowiadania się w imieniu Polaków, ani do składania symbolicznych deklaracji oddających Polskę i naród pod panowanie Jezusa. Episkopat nie został wybrany przez naród, a chociaż katolicy stanowią w Polsce większość, mit utożsamiający Polaków z katolikami zawsze był fałszywy.

Uznanie panowania Jezusa nad Polską i polskim narodem ma wręcz humorystyczny charakter. „Uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem”. A może polski episkopat uznałby panowanie Jezusa Chrystusa nad Niderlandami? Kiedyś pan Zagłoba podarował Szwedom Niderlandy, dlaczego dziś nie podarować Niderlandów Jezusowi?

spider-1195429_960_720Totalizm

Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” to całkowity odlot (pełny tekst zamieszczam na końcu). Chrystus ma królować wszędzie, we wszystkich dziedzinach życia prywatnego, publicznego i politycznego. Sfera życia świeckiego wolna od jego panowania nie istnieje. Inaczej mówiąc, ma to być panowanie totalne.

Zważywszy, że to władze Kościoła występują w imieniu niewidocznego Chrystusa – jest to akt głoszący panowanie władz kościelnych, a nie panowanie Jezusa. Jak zobaczymy, nie idzie tu o panowanie symboliczne. Władze Kościoła roszczą sobie prawo do ustawowego regulowania życia prywatnego, publicznego i polityki. „Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” nie jest tekstem religijnym. To wykład ideologii politycznej wyznawanej przez biskupów polskich, podanej w religijnym sosie.

Przyjrzyjmy się tekstowi Aktu.

Wzywa się, by Chrystus królował „W naszych sercach” i „W naszych rodzinach”, czyli w życiu prywatnym (o ile wiem, dalece nie wszyscy katolicy mają ochotę poddać swoje życie prywatnie pod dyktando władz kościelnych). „W naszych parafiach” – OK.

Dalej mamy rzeczy horrendalne: „W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam Chryste!”. Z kontekstu wynika, że nie idzie tylko o szkoły i uczelnie katolickie, ale wszystkie, „nasze” znaczy polskie. Wygląda na to, że wszystkie miałyby być poddane kurateli Chrystusa, czyli w praktyce biskupom, bo przecież Chrystus nie może tej kurateli sprawować.

Podobnie w następnym punkcie: „W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam Chryste!”. Tu nawet nie jest powiedziane „w naszych”. Bez wątpienia idzie nie tylko o katolickie środki komunikacji, ale o wszystkie.

Następnie: „W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku” – Króluj nam Chryste!”. Niedwuznacznie idzie tu o „nasze” w znaczeniu wszelkie. A dalej: „W naszych miastach i wioskach – Króluj nam Chryste!”, czyli wszędzie.

No i dochodzimy do poziomu najwyższego: „W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste!” Czyli cały naród i państwo polskie miałyby być poddane panowaniu Chrystusa, co może oznaczać tylko jedno – panowanie episkopatu, biskupów.

Ma obowiązywać prawo boże – i basta!

W „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” mówi się, na czym królowanie Chrystusa w państwie polskim miałoby polegać. Wzywa się Chrystusa: „Spraw, aby wszystkie podmioty władzy (…) stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi”. O tym, jakie są te prawa, decydować miałyby władze Kościoła. Inaczej być nie może, przecież Chrystus się nie wypowie.

Ostatnio biskupi wielokrotnie ogłaszali doktrynę polityczną, według której „prawo boże” stoi wyżej niż prawo stanowione przez demokratyczne organy państwowe, szanujące prawa człowieka zapisane w dokumentach międzynarodowych. Prawo stanowione – głosi doktryna – ma być zgodne z „prawem bożym”.

Doktryna ta daje władzom kościelnym nieograniczone prawo decydowania o tym, jakie ustawy mają obowiązywać, a jakie nie. Bo trzeba powiedzieć wyraźnie: to, jakie „prawo boże” jest, ustalają władze Kościoła zgodnie ze swoim interesem. Mówią, że robią to na podstawie Pisma Świętego. Ale jest to źródło niejasne, metaforyczne, skrótowe, archaiczne. Władze kościelne i teolodzy znajdują w „Piśmie Świętym” to, co chcą znaleźć. Interpretują jak chcą. Tak jest od wieków. Dowolnym interpretacjom i manipulacjom podlega także Dekalog, czemu sprzyja jego skrótowość i niejasność. Każdy punkt Dekalogu interpretowano i przekręcano w ciągu wieków na wszelkie możliwe sposoby.

Na szczęście w Polsce nie obowiązuje doktryna wyższości prawa bożego nad prawem stanowionym. Obowiązuje w Iranie, gdzie prawo boże (szariat) wywodzone jest z Koranu. Przynosi to opłakane skutki, degraduje Iran, na dłuższą metę nie przetrwa.

W krajach demokratycznych, szanujących prawa człowieka ustalone w dokumentach międzynarodowych, prawo stanowione stoi ponad tzw. prawem bożym, a kościoły muszą podporządkować się prawu stanowionemu, a nie prawo stanowione rzekomemu prawu bożemu.

Żeby nie było wątpliwości, powtórzmy: „prawo boże” (lub koncepcje podobne, jak np. „prawo naturalne” w rozumieniu teologii katolickiej) jest ustalane przez kościoły. Nie ma powodu, by przyznawać kościołom tak wielki przywilej, jak decydowanie o treści ustaw.

broom-1294880_960_720Porządkowanie wszystkiego

Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” mobilizuje wiernych do agresywnej polityki: „Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa”. No, jeżeli katoliccy aktywiści i biskupi wezmą się za „porządkowanie” życia narodowego, a także osobistego i rodzinnego, to możemy oczekiwać zaskakujących propozycji. Owo porządkowanie to jakby zapowiedź ostrej walki, mającej wprowadzić w Polsce prawo boże ustalone przez władze Kościoła.

W „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” nie ma nawet wzmianki o tym, że porządkując życie osobiste, rodzinne i narodowe władze Kościoła będą szanować prawa człowieka ustalone w dokumentach międzynarodowych, uznawanych również przez Polskę.

Przydałoby się wpisanie do omawianego dokumentu następującego przyrzeczenia: >Przyrzekamy, że będziemy przestrzegać praw człowieka, ustalonych w dokumentach międzynarodowych, w tym praw osób wyznających inne religie, niereligijnych oraz osób o różnych orientacjach seksualnych<. Zamiast tego czytamy: „Przyrzekamy budować Twoje (tj. Chrystusa) królestwo i bronić go w naszym narodzie”, „Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw”.

Biskupom wyraźnie zabrakło chęci, by zatroszczyć się o prawa innych, pamiętali tylko o prawach swoich. Jakby chcieli powiedzieć: To my będziemy panować w imieniu Chrystusa, a wy macie słuchać – i basta. Uderza brak wrażliwości na prawa wszystkich innych poza duchownymi i władzami Kościoła.

bishops-1343063_960_720Superwładza

Królowanie Chrystusa to niedwuznacznie metafora politycznego panowanie episkopatu. Episkopat miałby być czymś na kształt partyjnego komitetu centralnego w państwie komunistycznym – nie rządzi wprost, ale decyduje o wszystkich ważnych sprawach. Albo jak w Iranie, w republice islamskiej, gdzie najwyższą władzę dzierży organ islamskiego duchowieństwa, decyduje jakie ustawy mogą wejść w życie, komu wolno startować w wyborach itp.

Biskupi najwidoczniej uznali, że rządy PiS to doskonała okazja, by zaszaleć, spróbować sklerykalizować wszystko, co się da. By stać się superwładzą stojącą ponad państwem, demokracją i prawami człowieka ustalonymi w dokumentach międzynarodowych. Pod pozorem królowania Chrystusa episkopat uzurpuje sobie rolę najwyższego organu władzy. „Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” ujawnia te niezdrowe dążenia.

psychics-1036496_960_720Panowanie nad światem

W „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” Jezus Chrystus nazywany jest jedynym Władcą państw i narodów. Są tam też następujące słowa: „zawierzamy Tobie (Jezusowi) wszystkie narody świata (…). Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu”. „Spraw, aby naszą Ojczyznę i świat cały objęło Twe Królowanie (…)”.

Warto zastanowić się nad tymi słowami.

Przekonanie, że Jezus Chrystus, bóg chrześcijan, jest prawowitym panem i królem wszystkich narodów, brzmi niedorzecznie. Jezus nie jest prawowitym panem i królem wszystkich narodów świata. To chorobliwa mitomania religijna rodem ze średniowiecza, a zarazem demonstracja religijnej buty. Niedwuznacznie przywołane zostały aspiracje chrześcijaństwa do panowania nad całym światem. A właściwie nie chrześcijaństwa, tylko władz Kościoła katolickiego. Bo przeciętnemu chrześcijaninowi czy katolikowi idea panowania jego religii nad światem jest obca. To władze kościelne takimi wypowiedziami jak powyższa sączą – można powiedzieć bez przesady – jad zatruwający umysły wiernych. Nie powinno być na to zgody wśród samych chrześcijan i katolików. Ci, którzy podobne mamidła głoszą na gruncie jakiejkolwiek religii, źle kończą.

explosion-139433_960_720Straszenie

Mało tego, episkopat nie tylko wzywa wszystkie narody świata do nawrócenia się, ale straszy końcem świata i tym, że nie zostaną zbawione. Oto przyzywa się Jezusa: „Spraw, by (wszystkie narody światarozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu”. No właśnie, bo skończy się czas dany przez Ojca, nastąpi koniec świata i jak do tego czasu nie nawrócą się na katolicyzm, nie zostaną zbawieni. Jezus ma bowiem królować „w każdym narodzie (…) dla zbawienia ludzi”. Sugeruje się dość jasno: te narody świata, które nie nawrócą się, nie dostąpią zbawienia.

Śmiać się? Płakać? Episkopat z całą powagą głosi, że będzie armagedon, koniec świata, wszyscy niewierni zginą marnie. Teolożka Celestyna, moja znajoma, twierdzi na podstawie Pisma Świętego, że Bóg rozliczy najpierw biskupów i księży. „Niektóre metafory w księdze Apokalipsy – mówi Celestyna – wyraźnie odnoszą się do duchowieństwa katolickiego i wskazują, że źle ono skończy, nie przetrwa zawieruchy armagedonu, którą dziś straszą wszystkie narody świata”.

Retoryka? Modlitwa? Metafora?

A może to tylko uroczysta retoryka, styl modlitewny mający wyłącznie znaczenie religijne? Może to wszystko na niby, dla dodania sobie animuszu? A może idzie tylko o pogłębienie wiary religijnej? Nieprawda. Za religijnymi frazami kryją się partykularne interesy władz kościelnych, dążenie do klerykalizacji państwa i społeczeństwa, do zmiany prawa, kontrolowania ustawodawstwa i najważniejszych dziedzin życia społecznego, do umacniania i poszerzania własnych wpływów.

Królowanie Jezusa Chrystusa to z pewnością metafora. Czego? Już wspomniałem. To metafora politycznego panowania episkopatu. O to idzie. Bo przecież Chrystus nie będzie królował, prawo do występowania w jego imieniu rezerwują sobie władze Kościoła. Królowanie Chrystusa ma proste przełożenie na królowanie biskupów. Zgodnie z kościelną ideologią polityczną, wyrażoną językiem religii, to oni mieliby nadzorować wszystkie dziedziny życia osobistego, publicznego i politycznego. Mieliby królować – jak wymieniono w „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” – w szkołach, uczelniach, mediach, urzędach, miejscach pracy i służby, w miastach i wioskach, w narodzie i państwie polskim, w rodzinach i w umysłach ludzi poddawanych kościelnej indoktrynacji.

Summa summarum:

Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana” brzmi jak napisany w amoku przez katolickiego ekstremistę. Warto zdać sobie sprawę, że w dokumencie tym episkopat głosi ideologię polityczną. Jaką? Panowanie katolickiego episkopatu i przebudowa Polski w państwo i społeczeństwo poddane władzom kościelnym. To katolicki odpowiednik islamizmu. Nie stroni się nawet od średniowiecznej idei panowania chrześcijaństwa na całym świecie.

Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” ma być wykorzystywany – jak komentują biskupi – w pracy parafialnej, w diecezjach, w ruchach i wspólnotach katolickich w całej Polsce. Treść tego dokumentu tylko w niewielkim stopniu może służyć autentycznym potrzebom religijnym osób wierzących. Służy przede wszystkim propagowaniu ideologii, której celem jest podporządkowanie życia prywatnego, publicznego i politycznego władzom Kościoła katolickiego.

Nie wiadomo, jak daleko klerykalizacja w Polsce zajdzie. Za radykalizmem biskupów kryje się kalkulacja, że w czasach rządów PiS można grać o wysoką stawkę i dużo wygrać. Episkopat gra królem Chrystusem. „Miłe złego początki, lecz koniec żałosny?” – Alvert Jann

*   *   *

Konferencja Episkopatu Polski

Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana

Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! W Roku Jubileuszowym 1050-lecia Chrztu Polski, w roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, oto my, Polacy, stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.

Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie.

Pragnąc uwielbić majestat Twej potęgi i chwały, z wielką wiarą i miłością wołamy: Króluj nam Chryste!

W naszych sercach – Króluj nam Chryste!

W naszych rodzinach – Króluj nam Chryste!

W naszych parafiach – Króluj nam Chryste!

W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam Chryste!

W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam Chryste!

W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku – Króluj nam Chryste!

W naszych miastach i wioskach – Króluj nam Chryste!

W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste!

Błogosławimy Cię i dziękujemy Ci Panie Jezu Chryste:

Za niezgłębioną Miłość Twojego Najświętszego Serca – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Za łaskę chrztu świętego i przymierze z naszym Narodem zawarte przed wiekami – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Za macierzyńską i królewską obecność Maryi w naszych dziejach – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Za Twoje wielkie Miłosierdzie okazywane nam stale – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Za Twą wierność mimo naszych zdrad i słabości – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy, a zwłaszcza za odwracanie się od wiary świętej, za brak miłości względem Ciebie i bliźnich. Przepraszamy Cię za narodowe grzechy społeczne, za wszelkie wady, nałogi i zniewolenia. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw.

Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa:

Przyrzekamy bronić Twej świętej czci, głosić Twą królewską chwałę – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych sumień – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Jedyny Władco państw, narodów i całego stworzenia, Królu królów i Panie panujących! Zawierzamy Ci Państwo Polskie i rządzących Polską. Spraw, aby wszystkie podmioty władzy sprawowały rządy sprawiedliwie i stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi.

Chryste Królu, z ufnością zawierzamy Twemu Miłosierdziu wszystko, co Polskę stanowi, a zwłaszcza tych członków Narodu, którzy nie podążają Twymi drogami. Obdarz ich swą łaską, oświeć mocą Ducha Świętego i wszystkich nas doprowadź do wiecznej jedności z Ojcem.

W imię miłości bratniej zawierzamy Tobie wszystkie narody świata, a zwłaszcza te, które stały się sprawcami naszego polskiego krzyża. Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu.

Panie Jezu Chryste, Królu naszych serc, racz uczynić serca nasze na wzór Najświętszego Serca Twego.

Niech Twój Święty Duch zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Niech wspiera nas w realizacji zobowiązań płynących z tego narodowego aktu, chroni od zła i dokonuje naszego uświęcenia.

W Niepokalanym Sercu Maryi składamy nasze postanowienia i zobowiązania. Matczynej opiece Królowej Polski i wstawiennictwu świętych Patronów naszej Ojczyzny wszyscy się powierzamy.

Króluj nam Chryste! Króluj w naszej Ojczyźnie, króluj w każdym narodzie – na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia ludzi. Spraw, aby naszą Ojczyznę i świat cały objęło Twe Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju.

Oto Polska w 1050. rocznicę swego Chrztu uroczyście uznała królowanie Jezusa Chrystusa.

(Źródło: Konferencja Episkopatu Polski – http://episkopat.pl/jubileuszowy-akt-przyjecia-jezusa-chrystusa-za-krola-i-pana-2/ )

…………………………………………………………………… 

O intronizacji Chrystusa na portalu polskiateista.pl:

Mariusz „Intronizacja, czyli jak manipuluje >plebsem< Episkopat” – https://polskiateista.pl/kaprawymokiem/intronizacja-czyli-manipuluje-plebsem-episkopat/ 

Alvert Jann „Intronizacji Chrystusa nie będzie …” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/intronizacji-chrystusa-bedzie/ 

Gra królem Chrystusem

hearts-884196_960_720 Podczas uroczystości kościelnych w listopadzie 2016 r. ma być odmówiony „Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”. Dokument ten, przygotowany przez episkopat, warto przeczytać uważnie. Jest on efektem ciągnącej się od lat sprawy intronizacji Chrystusa na „Króla Polski”. Warto zobaczyć, jak królem Chrystusem grają dziś biskupi.

O kwestii intronizacji pisałem przed miesiącem – link poniżej. Dziś o samym „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” (będę używał tej skróconej nazwy).

„My, Polacy”?

W pierwszym zdaniu czytamy: „my, Polacy, stajemy przed Tobą (Jezusem Chrystusem)… by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu”. (…) „uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem”. W zakończeniu stwierdza się: „Oto Polska w 1050. rocznicę swego chrztu uroczyście uznała królowanie Jezusa Chrystusa”.

Dlaczego „my, Polacy”, a nie „my, polscy katolicy”? Dlaczego mówi się, że Polska uznała królowanie Jezusa? Uznali ci, którzy „Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” uważają za swój.

Ani episkopat katolicki w Polsce (tj. ogół biskupów), ani katoliccy aktywiści nie są uprawnieni do wypowiadania się w imieniu Polaków, ani do składania symbolicznych deklaracji oddających Polskę i naród pod panowanie Jezusa. Episkopat nie został wybrany przez naród, a chociaż katolicy stanowią w Polsce większość, mit utożsamiający Polaków z katolikami zawsze był fałszywy.

Uznanie panowania Jezusa nad Polską i polskim narodem ma wręcz humorystyczny charakter. „Uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem”. A może polski episkopat uznałby panowanie Jezusa Chrystusa nad Niderlandami? Kiedyś pan Zagłoba podarował Szwedom Niderlandy, dlaczego dziś nie podarować Niderlandów Jezusowi?

spider-1195429_960_720  Totalizm

„Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” to całkowity odlot (pełny tekst zamieszczam na końcu). Chrystus ma królować wszędzie, we wszystkich dziedzinach życia prywatnego, publicznego i politycznego. Sfera życia świeckiego wolna od jego panowania nie istnieje. Inaczej mówiąc, ma to być panowanie totalne.

Zważywszy, że to władze Kościoła występują w imieniu niewidocznego Chrystusa – jest to akt głoszący panowanie władz kościelnych, a nie panowanie Jezusa. Jak zobaczymy, nie idzie tu o panowanie symboliczne. Władze Kościoła roszczą sobie prawo do ustawowego regulowania życia prywatnego, publicznego i polityki. „Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” nie jest tekstem religijnym. To wykład ideologii politycznej wyznawanej przez biskupów polskich, podanej w religijnym sosie.

Przyjrzyjmy się tekstowi Aktu.

Wzywa się, by Chrystus królował „W naszych sercach” i „W naszych rodzinach”, czyli w życiu prywatnym (o ile wiem, dalece nie wszyscy katolicy mają ochotę poddać swoje życie prywatnie pod dyktando władz kościelnych). „W naszych parafiach” – OK.

Dalej mamy rzeczy horrendalne: „W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam Chryste!”. Z kontekstu wynika, że nie idzie tylko o szkoły i uczelnie katolickie, ale wszystkie, „nasze” znaczy polskie. Wygląda na to, że wszystkie miałyby być poddane kurateli Chrystusa, czyli w praktyce biskupom, bo przecież Chrystus nie może tej kurateli sprawować.

Podobnie w następnym punkcie: „W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam Chryste!”. Tu nawet nie jest powiedziane „w naszych”. Bez wątpienia idzie nie tylko o katolickie środki komunikacji, ale o wszystkie.

Następnie: „W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku” – Króluj nam Chryste!”. Niedwuznacznie idzie tu o „nasze” w znaczeniu wszelkie. A dalej: „W naszych miastach i wioskach – Króluj nam Chryste!”, czyli wszędzie.

No i dochodzimy do poziomu najwyższego: „W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste!” Czyli cały naród i państwo polskie miałyby być poddane panowaniu Chrystusa, co może oznaczać tylko jedno – panowanie episkopatu, biskupów.

Ma obowiązywać prawo boże – i basta!

W „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” mówi się, na czym królowanie Chrystusa w państwie polskim miałoby polegać. Wzywa się Chrystusa: „Spraw, aby wszystkie podmioty władzy (…) stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi”. O tym, jakie są te prawa, decydować miałyby władze Kościoła. Inaczej być nie może, przecież Chrystus się nie wypowie.

Ostatnio biskupi wielokrotnie ogłaszali doktrynę polityczną, według której „prawo boże” stoi wyżej niż prawo stanowione przez demokratyczne organy państwowe, szanujące prawa człowieka zapisane w dokumentach międzynarodowych. Prawo stanowione – głosi doktryna – ma być zgodne z „prawem bożym”.

Doktryna ta daje władzom kościelnym nieograniczone prawo decydowania o tym, jakie ustawy mają obowiązywać, a jakie nie. Bo trzeba powiedzieć wyraźnie: to, jakie „prawo boże” jest, ustalają władze Kościoła zgodnie ze swoim interesem. Mówią, że robią to na podstawie Pisma Świętego. Ale jest to źródło niejasne, metaforyczne, skrótowe, archaiczne. Władze kościelne i teolodzy znajdują w „Piśmie Świętym” to, co chcą znaleźć. Interpretują jak chcą. Tak jest od wieków. Dowolnym interpretacjom i manipulacjom podlega także Dekalog, czemu sprzyja jego skrótowość i niejasność. Każdy punkt Dekalogu interpretowano i przekręcano w ciągu wieków na wszelkie możliwe sposoby.

Na szczęście w Polsce nie obowiązuje doktryna wyższości prawa bożego nad prawem stanowionym. Obowiązuje w Iranie, gdzie prawo boże (szariat) wywodzone jest z Koranu. Przynosi to opłakane skutki, degraduje Iran, na dłuższą metę nie przetrwa.

W krajach demokratycznych, szanujących prawa człowieka ustalone w dokumentach międzynarodowych, prawo stanowione stoi ponad tzw. prawem bożym, a kościoły muszą podporządkować się prawu stanowionemu, a nie prawo stanowione rzekomemu prawu bożemu.

Żeby nie było wątpliwości, powtórzmy: „prawo boże” (lub koncepcje podobne, jak np. „prawo naturalne” w rozumieniu teologii katolickiej) jest ustalane przez kościoły. Nie ma powodu, by przyznawać kościołom tak wielki przywilej, jak decydowanie o treści ustaw.

broom-1294880_960_720Porządkowanie wszystkiego

„Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” mobilizuje wiernych do agresywnej polityki: „Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa”. No, jeżeli katoliccy aktywiści i biskupi wezmą się za „porządkowanie” życia narodowego, a także osobistego i rodzinnego, to możemy oczekiwać zaskakujących propozycji. Owo porządkowanie to jakby zapowiedź ostrej walki, mającej wprowadzić w Polsce prawo boże ustalone przez władze Kościoła.

W „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” nie ma nawet wzmianki o tym, że porządkując życie osobiste, rodzinne i narodowe władze Kościoła będą szanować prawa człowieka ustalone w dokumentach międzynarodowych, uznawanych również przez Polskę.

Przydałoby się wpisanie do omawianego dokumentu następującego przyrzeczenia: >Przyrzekamy, że będziemy przestrzegać praw człowieka, ustalonych w dokumentach międzynarodowych, w tym praw osób wyznających inne religie, niereligijnych oraz osób o różnych orientacjach seksualnych<. Zamiast tego czytamy: „Przyrzekamy budować Twoje (tj. Chrystusa) królestwo i bronić go w naszym narodzie”, „Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw”.

Biskupom wyraźnie zabrakło chęci, by zatroszczyć się o prawa innych, pamiętali tylko o prawach swoich. Jakby chcieli powiedzieć: To my będziemy panować w imieniu Chrystusa, a wy macie słuchać – i basta. Uderza brak wrażliwości na prawa wszystkich innych poza duchownymi i władzami Kościoła.

bishops-1343063_960_720  Superwładza

Królowanie Chrystusa to niedwuznacznie metafora politycznego panowanie episkopatu. Episkopat miałby być czymś na kształt partyjnego komitetu centralnego w państwie komunistycznym – nie rządzi wprost, ale decyduje o wszystkich ważnych sprawach. Albo jak w Iranie, w republice islamskiej, gdzie najwyższą władzę dzierży organ islamskiego duchowieństwa, decyduje jakie ustawy mogą wejść w życie, komu wolno startować w wyborach itp.

Biskupi najwidoczniej uznali, że rządy PiS to doskonała okazja, by zaszaleć, spróbować sklerykalizować wszystko, co się da. By stać się superwładzą stojącą ponad państwem, demokracją i prawami człowieka ustalonymi w dokumentach międzynarodowych. Pod pozorem królowania Chrystusa episkopat uzurpuje sobie rolę najwyższego organu władzy. „Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” ujawnia te niezdrowe dążenia.

psychics-1036496_960_720Panowanie nad światem

W „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” Jezus Chrystus nazywany jest jedynym Władcą państw i narodów. Są tam też następujące słowa: „zawierzamy Tobie (Jezusowi) wszystkie narody świata (…). Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu”. „Spraw, aby naszą Ojczyznę i świat cały objęło Twe Królowanie (…)”.

Warto zastanowić się nad tymi słowami.

Przekonanie, że Jezus Chrystus, bóg chrześcijan, jest prawowitym panem i królem wszystkich narodów, brzmi niedorzecznie. Jezus nie jest prawowitym panem i królem wszystkich narodów świata. To chorobliwa mitomania religijna rodem ze średniowiecza, a zarazem demonstracja religijnej buty. Niedwuznacznie przywołane zostały aspiracje chrześcijaństwa do panowania nad całym światem. A właściwie nie chrześcijaństwa, tylko władz Kościoła katolickiego. Bo przeciętnemu chrześcijaninowi czy katolikowi idea panowania jego religii nad światem jest obca. To władze kościelne takimi wypowiedziami jak powyższa sączą – można powiedzieć bez przesady – jad zatruwający umysły wiernych. Nie powinno być na to zgody wśród samych chrześcijan i katolików. Ci, którzy podobne mamidła głoszą na gruncie jakiejkolwiek religii, źle kończą.

explosion-139433_960_720  Straszenie

Mało tego, episkopat nie tylko wzywa wszystkie narody świata do nawrócenia się, ale straszy końcem świata i tym, że nie zostaną zbawione. Oto przyzywa się Jezusa: „Spraw, by (wszystkie narody świata) rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu”. No właśnie, bo skończy się czas dany przez Ojca, nastąpi koniec świata i jak do tego czasu nie nawrócą się na katolicyzm, nie zostaną zbawieni. Jezus ma bowiem królować „w każdym narodzie (…) dla zbawienia ludzi”. Sugeruje się dość jasno: te narody świata, które nie nawrócą się, nie dostąpią zbawienia.

Śmiać się? Płakać? Episkopat z całą powagą głosi, że będzie armagedon, koniec świata, wszyscy niewierni zginą marnie. Teolożka Celestyna, moja znajoma, twierdzi na podstawie Pisma Świętego, że Bóg rozliczy najpierw biskupów i księży. „Niektóre metafory w księdze Apokalipsy – mówi Celestyna – wyraźnie odnoszą się do duchowieństwa katolickiego i wskazują, że źle ono skończy, nie przetrwa zawieruchy armagedonu, którą dziś straszą wszystkie narody świata”.

Retoryka? Modlitwa? Metafora?

A może to tylko uroczysta retoryka, styl modlitewny mający wyłącznie znaczenie religijne? Może to wszystko na niby, dla dodania sobie animuszu? A może idzie tylko o pogłębienie wiary religijnej? Nieprawda. Za religijnymi frazami kryją się partykularne interesy władz kościelnych, dążenie do klerykalizacji państwa i społeczeństwa, do zmiany prawa, kontrolowania ustawodawstwa i najważniejszych dziedzin życia społecznego, do umacniania i poszerzania własnych wpływów.

Królowanie Jezusa Chrystusa to z pewnością metafora. Czego? Już wspomniałem. To metafora politycznego panowania episkopatu. O to idzie. Bo przecież Chrystus nie będzie królował, prawo do występowania w jego imieniu rezerwują sobie władze Kościoła. Królowanie Chrystusa ma proste przełożenie na królowanie biskupów. Zgodnie z kościelną ideologią polityczną, wyrażoną językiem religii, to oni mieliby nadzorować wszystkie dziedziny życia osobistego, publicznego i politycznego. Mieliby królować – jak wymieniono w „Akcie Przyjęcia Jezusa za Króla” – w szkołach, uczelniach, mediach, urzędach, miejscach pracy i służby, w miastach i wioskach, w narodzie i państwie polskim, w rodzinach i w umysłach ludzi poddawanych kościelnej indoktrynacji.

Podsumujmy:

„Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana” brzmi jak napisany w amoku przez katolickiego ekstremistę. Warto zdać sobie sprawę, że w dokumencie tym episkopat głosi ideologię polityczną. Jaką? Panowanie katolickiego episkopatu i przebudowa Polski w państwo i społeczeństwo poddane władzom kościelnym. To katolicki odpowiednik islamizmu. Nie stroni się nawet od średniowiecznej idei panowania chrześcijaństwa na całym świecie.

„Akt Przyjęcia Jezusa za Króla” ma być wykorzystywany – jak komentują biskupi – w pracy parafialnej, w diecezjach, w ruchach i wspólnotach katolickich w całej Polsce. Treść tego dokumentu tylko w niewielkim stopniu może służyć autentycznym potrzebom religijnym osób wierzących. Służy przede wszystkim propagowaniu ideologii, której celem jest podporządkowanie życia prywatnego, publicznego i politycznego władzom Kościoła katolickiego.

Nie wiadomo, jak daleko klerykalizacja w Polsce zajdzie. Za radykalizmem biskupów kryje się kalkulacja, że w czasach rządów PiS można grać o wysoką stawkę i dużo wygrać. Episkopat gra królem Chrystusem. „Miłe złego początki, lecz koniec żałosny?” – Alvert Jann

……………………………………………………………………………

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” – https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi/cwiczenia-z-ateizmu/

Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się. – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

O sprawie intronizacji Chrystusa na króla Polski piszę w artykule: „Intronizacji Chrystusa nie będzie …” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/intronizacji-chrystusa-bedzie/

Na blogu znajduje się w tej chwili 26 artykułów, m.in.:

Cykl artykułów o podręcznikach do religii, ostatni to „Podręczniki do religii. Ewolucja według Kościoła” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/podreczniki-religii-ewolucja-wedlug-kosciola/

Ponadto:

Chrześcijaństwo obłędu” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/chrzescijanstwo-obledu/

Jan Paweł II bez taryfy ulgowej” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/jan-pawel-ii-bez-taryfy-ulgowej/

Dowód na nieistnienie. Kogo? – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dowod-na-nieistnienie-kogo-2/

Bóg przed trybunałem nauki” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/bog-przed-trybunalem-nauki/  i inne.

……………………………………………………………………………..

Konferencja Episkopatu Polski

Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana

Nieśmiertelny Królu Wieków, Panie Jezu Chryste, nasz Boże i Zbawicielu! W Roku Jubileuszowym 1050-lecia Chrztu Polski, w roku Nadzwyczajnego Jubileuszu Miłosierdzia, oto my, Polacy, stajemy przed Tobą [wraz ze swymi władzami duchownymi i świeckimi], by uznać Twoje Panowanie, poddać się Twemu Prawu, zawierzyć i poświęcić Tobie naszą Ojczyznę i cały Naród.

Wyznajemy wobec nieba i ziemi, że Twego królowania nam potrzeba. Wyznajemy, że Ty jeden masz do nas święte i nigdy nie wygasłe prawa. Dlatego z pokorą chyląc swe czoła przed Tobą, Królem Wszechświata, uznajemy Twe Panowanie nad Polską i całym naszym Narodem, żyjącym w Ojczyźnie i w świecie.

Pragnąc uwielbić majestat Twej potęgi i chwały, z wielką wiarą i miłością wołamy: Króluj nam Chryste!

W naszych sercach – Króluj nam Chryste!

W naszych rodzinach – Króluj nam Chryste!

W naszych parafiach – Króluj nam Chryste!

W naszych szkołach i uczelniach – Króluj nam Chryste!

W środkach społecznej komunikacji – Króluj nam Chryste!

W naszych urzędach, miejscach pracy, służby i odpoczynku – Króluj nam Chryste!

W naszych miastach i wioskach – Króluj nam Chryste!

W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste!

Błogosławimy Cię i dziękujemy Ci Panie Jezu Chryste:

Za niezgłębioną Miłość Twojego Najświętszego Serca – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Za łaskę chrztu świętego i przymierze z naszym Narodem zawarte przed wiekami – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Za macierzyńską i królewską obecność Maryi w naszych dziejach – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Za Twoje wielkie Miłosierdzie okazywane nam stale – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Za Twą wierność mimo naszych zdrad i słabości – Chryste nasz Królu, dziękujemy!

Świadomi naszych win i zniewag zadanych Twemu Sercu przepraszamy za wszelkie nasze grzechy, a zwłaszcza za odwracanie się od wiary świętej, za brak miłości względem Ciebie i bliźnich. Przepraszamy Cię za narodowe grzechy społeczne, za wszelkie wady, nałogi i zniewolenia. Wyrzekamy się złego ducha i wszystkich jego spraw.

Pokornie poddajemy się Twemu Panowaniu i Twemu Prawu. Zobowiązujemy się porządkować całe nasze życie osobiste, rodzinne i narodowe według Twego prawa:

Przyrzekamy bronić Twej świętej czci, głosić Twą królewską chwałę – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy pełnić Twoją wolę i strzec prawości naszych sumień – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy troszczyć się o świętość naszych rodzin i chrześcijańskie wychowanie dzieci – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy budować Twoje królestwo i bronić go w naszym narodzie – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Przyrzekamy czynnie angażować się w życie Kościoła i strzec jego praw – Chryste nasz Królu, przyrzekamy!

Jedyny Władco państw, narodów i całego stworzenia, Królu królów i Panie panujących! Zawierzamy Ci Państwo Polskie i rządzących Polską. Spraw, aby wszystkie podmioty władzy sprawowały rządy sprawiedliwie i stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi.

Chryste Królu, z ufnością zawierzamy Twemu Miłosierdziu wszystko, co Polskę stanowi, a zwłaszcza tych członków Narodu, którzy nie podążają Twymi drogami. Obdarz ich swą łaską, oświeć mocą Ducha Świętego i wszystkich nas doprowadź do wiecznej jedności z Ojcem.

W imię miłości bratniej zawierzamy Tobie wszystkie narody świata, a zwłaszcza te, które stały się sprawcami naszego polskiego krzyża. Spraw, by rozpoznały w Tobie swego prawowitego Pana i Króla i wykorzystały czas dany im przez Ojca na dobrowolne poddanie się Twojemu panowaniu.

Panie Jezu Chryste, Królu naszych serc, racz uczynić serca nasze na wzór Najświętszego Serca Twego.

Niech Twój Święty Duch zstąpi i odnowi oblicze ziemi, tej ziemi. Niech wspiera nas w realizacji zobowiązań płynących z tego narodowego aktu, chroni od zła i dokonuje naszego uświęcenia.

W Niepokalanym Sercu Maryi składamy nasze postanowienia i zobowiązania. Matczynej opiece Królowej Polski i wstawiennictwu świętych Patronów naszej Ojczyzny wszyscy się powierzamy.

Króluj nam Chryste! Króluj w naszej Ojczyźnie, króluj w każdym narodzie – na większą chwałę Przenajświętszej Trójcy i dla zbawienia ludzi. Spraw, aby naszą Ojczyznę i świat cały objęło Twe Królestwo: królestwo prawdy i życia, królestwo świętości i łaski, królestwo sprawiedliwości, miłości i pokoju.

Oto Polska w 1050. rocznicę swego Chrztu uroczyście uznała królowanie Jezusa Chrystusa.

(Źródło: Konferencja Episkopatu Polski – http://episkopat.pl/jubileuszowy-akt-przyjecia-jezusa-chrystusa-za-krola-i-pana-2/ )

……………………………………………………………………

Intronizacji Chrystusa nie będzie …

throne-571836_960_720Episkopat przygotowuje coś, co ma być i zarazem nie być intronizacją Chrystusa na króla Polski. W kwietniu 2016 r. opublikowano „Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana”, który będzie w listopadzie uroczyście odmawiany podczas kościelnych uroczystości w Krakowie-Łagiewnikach i innych miejscach.

W czerwcu br. episkopat wydał „Komentarz do Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa za Króla i Pana”, w którym wyjaśnia sens całego przedsięwzięcia. Czytamy tam, że potrzeba intronizacji Chrystusa wynika z objawień, jakich doświadczyła około 1937 r. Rozalia Celakówna, krakowska pielęgniarka i mistyczka. W objawieniach tych, jak piszą biskupi, „Jezus domaga się m.in. aktu intronizacyjnego od narodu polskiego. Świadczy o tym choćby ten zapis (cytuje się fragment objawienia): >Jest ratunek dla Polski: jeżeli mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez intronizację, nie tylko w poszczególnych częściach kraju, ale w całym państwie z rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga<”.

Nie żartuję, według episkopatu Jezus rzeczywiście coś takiego objawił Rozalii. I episkopat chce żądanie Jezusa spełnić. Teolożka Celestyna, moja dobra znajoma, mówi, że jest to niemożliwe. Dlaczego?

Jezus powiedział, jak czytamy, że uznanie go za króla „ma być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga”. Hm, to zaporowy warunek. Nawet jeżeli Jezus użył zwrotu konwencjonalnego, którego nie można rozumieć literalnie, to z pewnością oczekuje co najmniej poprawy. Trudno na to liczyć. Wystarczy posłuchać księży i wiernych, jak boleją nad postępującym upadkiem moralności i prawdziwej wiary.

Niespełnienie warunku postawionego przez Jezusa będzie miało – mówi Celestyna – poważne konsekwencje. Kościół dokona aktu intronizacji, ale Jezus go odrzuci. „Nie widzę w Was poprawy” – powie. Tron pozostanie pusty.

Wobec zaporowych warunków, jakie postawił Jezus w objawieniu danym Rozalii Celakównie, episkopat zmienił formułę uroczystości. Nie będzie intronizacji Jezusa. A co będzie?

affair-1238428_960_720Będzie przyjęcie.

W uroczystym „Jubileuszowym Akcie Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” słowo intronizacja w ogóle nie pada. Mówi się o przyjęciu Chrystusa, a nie o intronizacji.

Teolożce Celestynie słowo „przyjęcie” kojarzy się przede wszystkim z poczęstunkiem, a nie z intronizacją. Zwolennicy prawdziwej intronizacji, ustanowienia Jezusa królem Polski, mogą czuć się zawiedzeni. Tym bardziej, że w pierwotnej wersji aktu episkopat mówił o intronizacji, a w obecnej słowo intronizacja w ogóle nie pada. Zamiast intronizacji mamy poczęstunek.

surgery-676385_960_720Kulisy zmiany

Badacze episkopatu, tj. episkopatolodzy, wskazują kilka przyczyn zamiany intronizacji na przyjęcie.

Po pierwsze, episkopat obawiał się śmieszności. To poważny powód. Wystarczy, że religijni posłowie ośmieszają Kościół, odprawiając w Sejmie w czasie suszy modły w intencji deszczu. Intronizacja byłaby przez wielu zlaicyzowanych obywateli, także katolików, odbierana podobnie, jako kabaret. Postanowiono zmienić intronizację na przyjęcie – i włączyć w ciąg kościelnych uroczystości, ślubowań, symbolicznych gestów i religijnego pustosłowia, do czego ludzie od wieków są przyzwyczajeni. Ale to nie jedyny powód.

Po drugie, episkopat do niedawna w ogóle odcinał się od idei intronizacji. Dlaczego teraz postanowił przeprowadzić intronizację, chociaż w zmienionej formule? Najpewniej uznał, że rządy pisu to odpowiedni moment, by zaszaleć, klerykalizować wszystko, co się da. Kościół potrzebuje do tego spektakli, publicznej i medialnej obecności, szumu. Uroczystości intronizacji/przyjęcia Chrystusa za króla dobrze się do tego nadają.

Po trzecie, pomysł intronizacji, mimo sprzeciwu episkopatu, zyskiwał popularność w wielu środowiskach i głowach katolickich. Biskupi postanowili w końcu sprawę rozwiązać, tym bardziej że entuzjaści intronizacji sprawiali wrażenie owieczek gotowych kąsać pasterzy.

Episkopat od dawna był pod naciskiem zwolenników intronizacji, którzy utworzyli coś w rodzaju ruchu intronizacjnego. Zyskał on na znaczeniu po transformacji ustrojowej. Powstały wspólnoty intronizacyjne, strony internetowe, lobby intronizacyjne, intronizacyjny szum.

Nie brakowało intronizatorów, którzy w ogłoszeniu Chrystusa „Królem Polski” chcieli widzieć demonstracyjny akt mający przyspieszyć politykę radykalnej klerykalizacji państwa i społeczeństwa polskiego. Episkopat jest oczywiście za klerykalizacją, ale chce to robić pod swoją kontrolą i na swoich warunkach, obawia się zbyt ostrych harcowników i radykałów. Wariackie inklinacje ruchów przykościelnych (intronizacyjnych, charyzmatycznych, oazowych, frondy, radiomaryjnych itp.) są dobrze znane i niejeden raz budziły niepokój kościelnych hierarchów. Episkopat chce przeprowadzić intronizację po swojemu, a przy okazji pokazać intronizatorom, kto tu rządzi.

Katolicki odpowiednik islamizmu

W „Akcie Przyjęcia Jezusa” nie mówi się, że Jezus Chrystus będzie „Królem Polski”, co bardzo boli wielu intronizatorów. Ale …

Ale mamy tam wezwanie: „W całym Narodzie i Państwie Polskim – Króluj nam Chryste!”. Głosi się, że Jezus Chrystus jest jedynym Władcą państw, narodów i całego stworzenia. Wzywa się Jezusa: „Spraw, aby wszystkie podmioty władzy (…) stanowiły prawa zgodne z Prawami Twoimi”.

To nader radykalny program polityczny, a nie religijny – katolicki odpowiednik politycznego islamizmu. Ruch i ideologia intronizacji ma ten właśnie niechlubny charakter, skrywany pod osłoną miłości do Chrystusa. Warto o tym wiedzieć.

Przytoczone przed chwilą frazy z „Aktu Przyjęcia Jezusa” to oczywiście nie jedyny dowód na polityczny radykalizm idei i dążeń intronizacyjnych (zajmę się tym w innym artykule).

Biskupi liczą, że organizując przyjęcie/intronizację, poddadzą ruch intronizacyjny ściślejszej kontroli, skanalizują, usuną podskakiwaczom grunt spod nóg. A jednocześnie pchną do przodu politykę klerykalizacji Polski. Mówiąc metaforycznie, episkopat liczy, że urwie łeb hydrze, a cielsko wykorzysta dla własnych potrzeb. Póki co, karmi potwora.

„Akt Przyjęcia Jezusa” nie jest gestem bez znaczenia, wyraża dążenie polskiego episkopatu do klerykalizacji państwa i społeczeństwa. Trudno przewidzieć, jak daleko to pójdzie. Nie można wykluczyć, że episkopat i PiS przedawkują substancje halucynogenne, które podają ludowi swojemu. Społeczeństwo polskie jest dość zlaicyzowane, wielu może nie przełknąć aplikowanej im dawki obłędu. Oby.

Podsumujmy: Jezus nie był i nie będzie królem Polski. To tylko episkopat i składający przyrzeczenie katolicy przyjmują go symbolicznie za swojego „Króla i Pana”.

Młyny kościelne

Sama Rozalia Celakówna jest najmniej winna całej tej aferze z intronizacją, chociaż to jej wizje stały się podstawą pomysłów intronizacyjnych.

Była pielęgniarką, zwykłą i uczciwą kobietą, ale nadmiernie przejmującą się religią i cierpiącą na poważne zaburzenia psychiczne. Miała wielokrotnie widzenia i słyszała głosy (częsty symptom zaburzeń psychicznych i schizofrenii), które pojmowała jako objawienia pochodzące od Jezusa. Zaburzenia te wpływały niekorzystnie na jej życie i powinno się jej z tego powodu współczuć.

Pretensję trzeba mieć do kościelnego otoczenia, które w dobrej lub złej wierze zaczęło żerować na jej przypadłości. Duchowni zachęcali ją do spisywania wizji, pobudzali zamiast uspokajać, umacniali wiarę w prawdziwość jej kontaktów z Jezusem. Atmosfera niepokoju przed 1939 r. stymulowała lęk przed wojenną katastrofą i apokaliptyczne nastroje. W 1937 i 1938 r. Rozalia doznawała objawień, dokładnie i obszernie przez nią spisanych, które stały się podstawą późniejszego ruchu intronizacyjnego.

Znalazł się lekarz, który na zlecenia władz kościelnych w 1938 r. wydał pozytywne orzeczenie o jej stanie psychicznym.

Sprawa objawień i intronizacji zaczęła żyć własnym życiem, machina kościelna produkująca cuda, objawienia i świętych, mełła powoli ale skutecznie. Rozalia zmarła w 1944 r., a po jej śmierci znajdowali się wpływowi ludzie zdolni nadawać jej objawieniu coraz większe znaczenie i rozgłos. Odpowiednie instancje kościelne, zamiast powiedzieć zdecydowane „nie”, uwiarygodniały prawdziwość jej rozmów z Chrystusem. W 1996 r. rozpoczął się proces beatyfikacyjny, zakończony pozytywnie na szczeblu diecezjalnym w 2007. Dokumenty zostały przekazane do watykańskiej Kongregacji Spraw Kanonizacyjnych.

Gwoli sprawiedliwości trzeba powiedzieć, że jeszcze przed wojną Rozalia spotykała czasami trzeźwych kapłanów. W jej notatkach czytamy: „Jedni spowiednicy mówili, że mam pomieszanie zmysłów, inni, że im Bóg nie dał zrozumienia mej duszy, a inni jeszcze mnie besztali, że opowiadam takie rzeczy, które się nie dzieją na świecie, a jeszcze inni wprost mówili, że to wszystko jest nienormalne”.

Objawienia

Jeśli starczy wam cierpliwości, przeczytajcie poniższe cytaty z obszernych notatek Rozalii. Warto przeczytać, bo inaczej trudno zrozumieć, jak wielkich nadużyć intelektualnych i moralnych dokonują pospołu episkopat, Kościół i ruchy intronizacyjne.

Pewnego razu Rozalia upadła zemdlona i tak opisuje swój stan:

„Odczuwałam ogień piekielny na sobie, który zdawał się palić me ciało. Ryk i wycie szatanów było tak przejmujące, że żaden rozum ludzki tego nie pojmie. Gdy Bóg w ten sposób duszę krzyżuje i zostawia w ciemności – wówczas człowiek nic nie może pomóc”.

Inne widzenie:

jesus-christ-1340401_960_720„Zbliżył się do mnie Pan Jezus, ujął mnie za ramię i wyszedł z tej sali na korytarz ze mną. Był ubrany w suknię białą i płaszcz bordo. Nie mogę określić z czego względnie jaki był materiał. W boku Jezusowym była Rana. O z jakąż miłością i słodyczą przemówił do mnie, do tak ogromnie nędznej duszy (…): >Moje drogie dziecko popatrz, jak straszną boleść zadają mi grzechy nieczyste<„.

Od 1937 r. pojawiają się widzenia coraz częściej mające za temat Polskę, świat, wojnę i intronizację. Oto Rozalia widzi postać i słyszy głos:

„Nastaną straszne czasy dla Polski. Burza z piorunami oznacza karę Bożą, która dotknie naród Polski za to, że ten naród odwrócił się od Pana Boga przez grzeszne życie. Naród Polski popełnia straszne grzechy i zbrodnie, a najstraszniejsze z nich są grzechy nieczyste i morderstwa, i wiele innych grzechów”.

,,Moje dziecko, za grzechy i zbrodnie (wymieniając zabójstwa i rozpustę) popełniane przez ludzkość na całym świecie ześle Pan Bóg straszne kary. Sprawiedliwość Boża nie może znieść dłużej tych występków. Ostoją się tylko te państwa, w których będzie Chrystus królował. Jeżeli chcecie ratować świat, trzeba przeprowadzić Intronizację Najświętszego Serca Jezusowego we wszystkich państwach i narodach na całym świecie. Tu i jedynie tu jest ratunek. Które państwa i narody jej nie przyjmą i nie poddadzą się pod panowanie słodkiej miłości Jezusowej, zginą bezpowrotnie z powierzchni ziemi i już nigdy nie powstaną”.

,,Trzeba wszystko uczynić, by Intronizacja była przeprowadzona. Jest to ostatni wysiłek Miłości Jezusowej na te ostatnie czasy! Pytam z bojaźnią tej osoby, czy Polska się ostoi? Odpowiada mi, że Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu, jeżeli się podporządkuje pod prawo Boże, pod prawo Jego miłości; inaczej, moje dziecko, nie ostoi się. (…) W tej chwili powstał straszliwy huk – owa kula (glob ziemski) pękła. Z jej wnętrza wybuchnął ogromny ogień, za nim polała się obrzydliwa lawa jak z wulkanu, niszcząc doszczętnie wszystkie państwa, które nie uznały Chrystusa. Widziałam zniszczone Niemcy i inne zachodnie państwa Europy. Z przerażeniem uciekałam wprost do tej osoby – pytam – czy to koniec świata, a ten ogień i lawa czy to jest piekło – otrzymuję odpowiedź: to nie jest koniec świata ani piekło, tylko straszna wojna, która ma dopełnić dzieła zniszczenia. Granice Polski były nienaruszone – Polska ocalała. Ta osoba nieznana mówi jeszcze do mnie: >Państwa oddane pod panowanie Chrystusa i Jego Boskiemu Sercu dojdą do szczytu potęgi i będzie już jedna owczarnia i jeden pasterz<. Po tych słowach wszystko znikło”.

I na koniec fragment, z którego pochodzi cytat eksponowany przez episkopat w „Komentarzu do Aktu Przyjęcia Jezusa” (tekst pogrubiony):

„Zdawało mi się, że ten ogień zniszczy całkowicie cały świat. Po pewnym czasie ten ogień ogarnął całe Niemcy niszcząc je doszczętnie tak, że ani śladu nie pozostało z dzisiejszej Trzeciej Rzeszy. Wtem usłyszałam w głębi duszy głos i równocześnie odczułam pewność niezwykłą, że tak się stanie, czego nie potrafię opisać: >Moje dziecko, będzie wojna straszna, która spowoduje takie zniszczenie. Niemcy upadną i już nigdy nie powstaną za karę, bo Mnie nie uznają jako Boga Króla i Pana swego. Wielkie i straszne są grzechy i zbrodnie Polski. Sprawiedliwość Boża chce ukarać ten naród za grzechy, a zwłaszcza za grzechy nieczyste, morderstwa i nienawiść. Jest jednak ratunek dla Polski, jeżeli Mnie uzna za swego Króla i Pana w zupełności przez Intronizację nie tylko poszczególnych części kraju, ale całego Państwa z Rządem na czele. To uznanie ma być potwierdzone porzuceniem grzechów i całkowitym zwrotem do Boga„.

Proroctwa powyższe – twierdzi teolożka Celestyna – odnoszą się wyraźnie do czasów ostatniej wojny światowej. Sprawdziły się średnio, wojna była, ale narody, które nie dokonały intronizacji Chrystusa, nie zginęły z powierzchni ziemi. Odnoszenie proroctw Rozalii Celakówny do czasów nam współczesnych jest ciężkim błędem. Episkopat i intronizatorzy, głosząc je dziś, wchodzą w rolę fałszywych proroków, o których mówi ewangelia św. Mateusza. Potrzebna byłaby aktualizacja proroctw przez godne wiary nowe objawienia. A tych brak.

Szerzej z objawieniami Rozalii Celakówny można zapoznać się w obszernej publikacji, przygotowanej w środowisku wspólnot intronizacyjnych: Ewa Wieczorek, Służebnica Boża Rozalia Celakówna. Życie i misja, Ustroń 2006. Stamtąd pochodzą przytoczone wyżej cytaty.

Sens objawień według intronizatorów

Ksiądz, duszpasterz wspólnot intronizacyjnych, w wymienionej przed chwilą publikacji z 2006 r., tak podsumowuje sens objawień: „Przesłanie Rozalii do Narodu Polskiego jest wyjątkowo alarmujące: na świat może nadejść kara, a jego losy w dużej mierze zależne są od nas, od tego, czy wypełnimy zleconą nam przez Boga misję Intronizacji.”

W zakończeniu książki czytamy: „Jednakże to, co w tych pismach jest najcenniejsze i co powinno stanowić zwieńczenie wszystkich refleksji, to przyjęcie do serca wezwania, jakie Pan Jezus kieruje przez swoją Służebnicę: Intronizacja w Polsce musi być przeprowadzona, Polska nie zginie, o ile przyjmie Chrystusa za Króla w całym tego słowa znaczeniu”.

Wyraźnie widać, że autorzy powyższych wypowiedzi nie uwzględnili trafnych uwag teolożki Celestyny i błędnie odnoszą proroctwa Rozalii do czasów nam współczesnych.

schizophrenia-388869_960_720Psychiatria

„>Na schizofrenię cierpi 1 proc. społeczeństwa. Ponad trzy czwarte z tych osób doświadcza w pewnym okresie choroby halucynacji słuchowych czy wzrokowych< – mówi w rozmowie z PAP psycholog dr Łukasz Gawęda z II Kliniki Psychiatrycznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego i Uniwersytetu SWPS. (…)

Badacz podkreśla, że chorzy pochodzenie głosów mogą różnie wyjaśniać. >Niektórzy sądzą, że mówi do nich mafia z Moskwy. Innym wydaje się, że mówi do nich sąsiad przez ścianę. Niektórzy uważają, że ktoś przesyła im myśli przez nadajnik radiowy. A czasem ludzie są pewni, że słyszą głos Boga lub szatana. Mechanizm słyszenia halucynacji jest podobny, ale różne są przekonania co do pochodzenia tych głosów. Najprawdopodobniej znaczenie ma tutaj historia życia pacjentów, ich doświadczenia, związki z innymi i przekonania na temat ludzi i siebie w ogóle< (…).

Neuropsycholodzy omamy słuchowe wyjaśniać mogą pobudzeniem kory słuchowej. >Wiemy, że jak kora słuchowa jest pobudzona, zaczyna produkować doświadczenia słuchowe. Czasem – na razie nie wiemy dlaczego – ta część mózgu pobudza się spontanicznie. Oznacza to, że bez odpowiednich dźwięków, słów z otoczenia możemy słyszeć głosy< – mówi rozmówca PAP i zapewnia, że zdrowa osoba zaczęłaby słyszeć głosy lub dźwięki, gdyby wszczepiło się jej odpowiednią elektrodę do kory słuchowej. Pobudzenie pierwszorzędowej kory słuchowej sprawiłoby, że osoba ta słyszałaby trzaski i szumy, a przy pobudzeniu drugorzędowej kory słuchowej – bardziej złożone wrażenia słuchowe, np. głosy<”.

Fragmenty artykułu: Osoby ze schizofrenią swój głos w głowie uznają za obcy. „Nauka w Polsce”, Servis PAP, 22.07.2015.

Od siebie dodam, że dopiero w klinice psychiatrycznej możemy zobaczyć, co potrafi ludzki mózg, co mogą widzieć i słyszeć ludzie. Objawienia Rozalii Celakówny to halucynacje typowe dla schizofrenii.

magic-790704_960_720Memento

To, że episkopat i ruchy przykościelne robią sobie polityczny i religijny spektakl, wykorzystując przeżycia kobiety doznającej halucynacji i słyszącej „głosy”, źle świadczy przede wszystkim o episkopacie. Wykorzystywanie zaburzeń psychicznych, doświadczanych przez wiernych i kapłanów, ma miejsce w Kościele od wieków. Nie znaczy to, że tak musi być nadal. Dziś przynosi to wstyd.

Zamiast dać sobie spokój z intronizacją, episkopat powiela wyobrażenia, którym czas trafić do archiwum. Wpisuje się w ciąg irracjonalizmu i intelektualnych malwersacji, sieje wiarę w objawienia, cuda, opętanie przez szatana, egzorcyzmy. Starożytna i średniowieczna kultura religijna w pełnej krasie. Jako relikwie rozprowadza się próbki krwi kanonizowanego papieża, ogłasza pojawienie się krwi Jezusa w hostii. Może już czas, by biskupi zrezygnowali z kultywowania tego rodzaju religijności, bo ośmieszają Kościół i daję podstawę podejrzeniom o chęć oszustwa. – Alvert Jann

………………………………………………………………

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” – https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi/cwiczenia-z-ateizmu/

Zapraszam licealistów, studentów i wszystkich zainteresowanych na ćwiczenia z ateizmu. Co miesiąc <pierwszego>, czasami częściej, będę zamieszczał krótki tekst, poważny ale pisany z odrobiną luzu. Nie widzę siebie w roli mentora czy wykładowcy, mam na myśli wspólne zastanawianie się. – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Na blogu znajduje się w tej chwili 25 artykułów:

O „Jubileuszowym Akcie Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” piszę w artykule: Gra królem Chrystusem” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/gra-krolem-chrystusem/

Ponadto:

Cykl artykułów o podręcznikach do religii, ostatni to „Podręczniki do religii. Ewolucja według Kościoła” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/podreczniki-religii-ewolucja-wedlug-kosciola/ 

Wypędzanie szatana” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/wypedzanie-szatana/

Dowód na nieistnienie. Kogo? – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/dowod-na-nieistnienie-kogo-2/

Bóg przed trybunałem nauki” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/bog-przed-trybunalem-nauki/

Sens według teologów i nie tylko” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/sens-wedlug-teologow-i-nie-tylko/ i inne.

………………………………………………………………

Publikacje cytowane:

Jubileuszowy Akt Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” – http://episkopat.pl/jubileuszowy-akt-przyjecia-jezusa-chrystusa-za-krola-i-pana-2/

„Komentarz do Jubileuszowego Aktu Przyjęcia Jezusa Chrystusa za Króla i Pana” – http://episkopat.pl/komentarz-do-jubileuszowego-aktu-przyjecia-jezusa-za-krola-i-pana /

Ewa Wieczorek: „Służebnica Boża Rozalia Celakówna. Życie i misja” – http://www.regnumchristi.com.pl/celakowna.pdf

Osoby ze schizofrenią swój głos w głowie uznają za obcy”, Nauka w Polsce, Servis PAP, 22.07.2015 – http://naukawpolsce.pap.pl/aktualnosci/news,405857,psycholog-osoby-ze-schizofrenia-swoj-glos-w-glowie-uznaja-za-obcy.html