Spotkania przy trzepaku

Jawnie antyamerykańska petycja/ustawa o przeciwdziałaniu wpływom obcym na kulturę polską będzie procedowana? Witek robi swoje.

„Każdy ma prawo składać petycje, wnioski i skargi w interesie publicznym, własnym lub innej osoby za jej zgodą do organów władzy publicznej oraz do organizacji i instytucji społecznych w związku z wykonywanymi przez nie zadaniami zleconymi z zakresu administracji publicznej. Tryb rozpatrywania petycji, wniosków i skarg określa ustawa.”.

Tajemnicza ustawa, o której mowa w art. 63 Konstytucji RP, to ustawa z dnia 11 lipca 2014 r. o petycjach (u.p.), która określa, jak dokładnie przebiega składanie i rozpatrywanie petycji. W tymże akcie ustawodawca wskazał między innymi, że przedmiotem petycji może być „żądanie, w szczególności, zmiany przepisów prawa, podjęcia rozstrzygnięcia lub innego działania w sprawie dotyczącej podmiotu wnoszącego petycję, życia zbiorowego lub wartości wymagających szczególnej ochrony w imię dobra wspólnego, mieszczących się w zakresie zadań i kompetencji adresata petycji” (art. 3 u.p.).

ŹRÓDŁO

 

Cała ustawa w jej oryginalnym brzmieniu jest tutaj

 

W skrócie chodzi o to, że ma nie być Halloween. Kropka.

Może to być też papierek lakmusowy, sprawdzający naszą społeczną gotowość do przyjęcia kolejnych, absurdalnych oczekiwań… Na przykład, że będzie karane każde spóźnienie na mszę świętą, albo za brak obrazka z rorat -bęc- grzywna! A co! Nie podoba się? To wypad z baru! Nie, no żartuję sobie trochę, ale tylko trochę.

Najlepsze, że jak pierwszy raz usłyszałam od mojej córki, lat wtedy siedem, że w szkole językowej, do której uczęszczała, będą obchodzić święto Halloween, to nie bardzo wiedziałam o co chodzi. A potem jak już wiedziałam, to wcale mi się nie podobało, że naśladujemy Stany, bo ja to USA nie bardzo lubię. Ale skoro po 30 latach się przyjęło, podobnie jak Walentynki, to dajmy sobie spokój z wojną kulturową. Dzieciaki lubią, zakochani też nie mają nic przeciwko, to o co chodzi?

 

 

I można by przejść nad tym dziwolągiem (petycją) obojętnie, jak nad wieloma petycjami będącymi wydzieliną niesubordynowanego umysłu, gdyby nie to, że pani marszałek sejmu, niejaka Witek „wielkie oko”,  nadała bieg onemu projektowi. Poważnie. Będzie procedowany.

W najgorszym wypadku 31 października powiemy władzy – sprawdzam! …  i wyjdziemy przebrani, w ilościach przekraczających zdrowy rozsądek, na ulice, a pukać będziemy przede wszystkim do kruchty kościelnej,  na komisariaty, do urzędów miast i gmin i do naszych niechętnych amerykańskiej tradycji sąsiadów, słuchaczy radia Maryja…

W najlepszym zaś PIS potraktuje ustawę jako materiał i pretekst, by przećwiczyć procedowanie ustaw we właściwy sposób, z należytą powagą, merytorycznie i w oparciu o dialog społeczny. Takie ćwiczenie bardzo by się PIS-owi przydało, bo nie najlepiej sobie z tym radzą – albo pracują po nocach, albo głosują wielokrotnie i w miejscach które nie mieszczą posłów, albo załatwiają sprawy pod stołem, piszą coś na kolanie – no czas najwyższy zażyć nieco edukacji w zakresie demokratycznych procedur. I to może być całkiem dobra okazja.

Czy jest możliwe, że ustawa o przeciwdziałaniu wpływom amerykańskim w kulturze polskiej jest traktowana przez „wielkie oko” poważnie? Cóż, wszystko jest możliwe w tej formacji politycznej, bo bazuje ona na populizmie skierowanym do określonego targetu. Jedna z osób tej proweniencji  napisała projekt omawianej tu ustawy. PIS chce być postrzegany jako zbawca tej grupy, zatem powinien się zastanowić jakie może ponieść straty wizerunkowe jeśli tę ustawę zlekceważy. Mówię całkiem poważnie.

No i nie zazdroszczę zagwozdki…

 

kuna2020kraków