Wpisy Obserwatorium

Dzieje się, czuje się, wie się…

Kilka głosów z polskiej, społecznej sali wiecznej debaty, sporu i wymiany myśli, emocji i uczuć…

Radek Wiśniewski

[The Land of Confusion. Nasi polscy faszole zawsze wiedzą gdzie rosną poziomki]

Także ten, pytałem kolegi co półtora miesiąca zapierdala w punkcie w Przemyślu czy widział tam faszoli od pana bąkiewicza?

Mówił, że widział księży, widział harcerzy, gospodynie z kół gospodyń wiejskich, strażaków, świadków jehowy, wojsko, anarchistów, żołnierzy maryi, sikhów, kurdów, taryfiarzy zwykłych,

ale nie, faszoli od Bąkiewicza nie widział.

Pytałem znajomych, którzy goszczą pojedyncze osoby, rodziny z Ukrainy czy zadzwonił do nich zapukał ktoś z opaską z mieczykiem chrobrego na ramieniu, żeby zapytać czy zakupów nie zrobić, czy czegoś nie brakuje,

ale nie, nikt ich nie widział.

Pytałem znajomych od morza do Tatr

gdzie podziali się dzielni chłopcy w bryczesach, wyrównanych szeregach, gotowi zawsze syczeć jak na zawołanie

syczeć jak węże

syczeć jak żmije

a ich syczenie układa się zawsze tylko w jedno słowo

powtarzane tak, jakby im zastępowało zdania podrzędnie złożone

zdania proste, zdania pytające, zdania oznajmujące, czasy przeszłe, przyszłe, teraźniejsze, dokonane i niedokonane

i zawsze to jest

Wołyń Wołyń Wołyń

nawet jak chuja o tym Wołyniu wiedzą, podobnie jak

powstaniu warszawskim, styczniowym, listopadowym, kościuszkowskim, wojnie obronnej 1939 i bitwie pod Monte Cassino

to syczą i syczą

żmijowe plemię.

Byli podobno tacy, co widzieli polskich faszoli szóstego dnia wojny jak przyjechali pobić kobiety z dziećmi w Przemyślu,

w czym jak wiadomo są dobrzy,

jak to faszyści,

ale podobno jakoś im nie wyszło. Może dlatego, że ta akcja wypadła im w szabas.

Sam byłem kilka godzin na granicy z tą sanitarką co kumpel po tamtej stronie potrzebował do batalionu medycznego

a znajomy z tej strony kupił i wyekwipował

i przyznam że widziałem wielu i wiele osób

ale chłopców lub dziewcząt od Bąkiewicza nie widziałem.

Zatem nie wiem, nie rozumiem jak to jest

że tych odważnych jak chór wujów wojów

nigdzie nie było widać przez dni

– nomen omen numerus clasus –

czterdzieści i cztery

a jednak wiedzą faszole gdzie rosną poziomki.

Oto bowiem dnia czterdziestego piątego rządzący nami rząd o niejasnej proweniencji ogłosił, że przyznał kasę na pomoc uchodźcom organizacjom pozarządowym, tym uchodźcom wybranym,

bo dla tych, którzy mają zły kolor skóry są pałki, psy, las nocą i polska śmierć zadana czystymi łapkami.

Zatem rząd który na nic nie ma kasy a buduje mur z blachy za półtora milirada złotych powiedział, że nie, nie będzie tak źle, że my się weźmiemy a wy zrobicie, damy wam jakieś grosiwo z pańskiego stołu.

nie będzie to siedemdziesiąt baniek sasina

ani nawet siedemset czy ile tam blokowane przez magistra ziobro herbu oblane wstępne na aplikacje prokuratorską

to będą grosze, ale dla was

żebyście jeszcze raz mogli o nas powiedzieć, że

kradną, ale

się dzielą

i nagle okazało się, że ćwierć miliona złotych ma dostać organizacja pana bąkiewicza z pierdziszewa,

dokładnie 264 tysiące złotych.

Tego samego dnia postanowiono z okazji równej, okrągłej 12 rocznicy katastrofy lotniczej uruchomić o poranku syreny alarmowe, chyba po to żeby kobiety i dzieci z Ukrainy dostały ataku serca po kilkunastu dniach spokoju, ale już pierdolę, trudno, rządzą nami bezmyślne nekrofile

tylko jako prezes organizacji pozarządowej która musi wyliczać się z każdych dwudziestu złotych wydanych na projekt, gdzie często brakuje mi na znaczki i dokładam z własnej kieszeni,

chciałbym zobaczyć chociaż jeden poprawnie złożony raport organizacji pana bąkiewicza z pierdziszewa dolnego, jeden.

I wszystkie załączniki, pokserowane faktury z opisem, poświadczeniem i dokumentację stanu faktycznego uzasadniającego poniesione wydatki i tak dalej.

taki, kurwa czerstwy i spleśniały zarazem chleb powszedni szefostwa małego ngo’sa.

Powiecie co to jest ćwierć miliona, wobec siedemdziesięciu milionów?

O co tutaj się burzyć?

No to wam powiem, że pamiętam jak w 2016 roku robiliśmy trasę po Polsce poecie, żołnierzowi z Donbasu, nie wymieniam go w poście z imienia nazwiska bo do dzisiaj mi wstyd z powodu tego jak ta trasa się zakończyła.

Bo kolega, poeta, który teraz mimo 57 lat na karku znowu z karabinem w ręku nadstawia łeb, między innymi za dziarskich chłopców od bąkiewicza z pierdziszewa musiał wrócić wcześniej do Ukrainy.

Ostatnie dwa spotkania miał mieć na Podkarpaciu. I podobno faszole zaczęli wydzwaniać do dyrektora biblioteki, gdzie miały mieć miejsce przedostatnie i ostatnie spotkanie kolegi poety.

I dyrektor tej biblioteki miał powiedzieć, że

nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa spotkania literackiego w swojej bibliotece.

tak, tak w kraju gdzie 63 procent ludzi jest analfabetami funkcjonalnymi ciężko jest zapewnić bezpieczeństwo spotkania poetyckiego.

szczególnie jeżeli to jest Wolska po roku 2015.

Dlatego te ćwierć miliona dla polskich faszoli to jednak mnie wkurwia.

Ale ciekaw jestem co by było gdyby tak spotkali się oko w oko Borys z bąkiewiczem jeszcze raz. Wtedy nie wyszło.

Ooops, napisałem, że to był Borys?

Niemożliwe.

Przecież tylko pomyślałem, to był taki rodzaj snu na jawie

tak więc snu na jawie

i w tym śnie

Borys poprosiłby o to sprawozdanie finansowe z opieki nad ukraińskimi uchodźcami.

I powiedziałby do bąkiewicza, usiądź chłopcze, sprawdzę

potem pogadamy

na poważnie.

ŹRÓDŁO

 

Ryszard Tutko

Według prezesa NBP Glapińskiego gdyby nie wojna to inflacja wynosiłaby w Polsce 6%.

Dlaczego? Bo tak sobie powiedział.

Tak więc, zaczyna się to, co było do przewidzenia. Tusk poszedł w odstawkę a teraz wszystkiemu będzie winna wojna, która spadła tej władzy jak manna z nieba.

Szczerze mówiąc mam ochotę już walić w mordę za te nieustanne kłamstwa, widząc to co się dzieje wokół i to co się jeszcze wydarzy.

Poniżej przedstawiam obecną sytuację na dolarze.

Wczoraj po podniesieniu stóp procentowych złoty się osłabił a dzisiaj po przemowach Glapińskiego właściwie pozostaje w stagnacji.

Jeśli ktoś spojrzy w górę wykresu to dwie czerwone, długie świece z 8 i 9 marca to są ostatnie reakcje na poprzednie podniesienie stóp i na obietnice kolejnych podwyżek.

Teraz można porównać z tym co się wydarzyło wczoraj i dzisiaj.

Po intensywnych ruchach, obecnie kurs pozostaje praktycznie w miejscu.

Co to oznacza?

To, że NBP wystrzelał się z amunicji i nie ma już czym walczyć z inflacją.

Czyli inflacja musi umrzeć śmiercią naturalną – zacznie spadać wtedy, kiedy wszyscy będą odpowiednio biedni i nie będą już mieli czym płacić.

Dlaczego wczorajsza podwyżka nie umocniła złotego, chociaż stopy zostały podniesione o wyższy wskaźnik niż poprzednio?

Dlatego, że to nie działa matematycznie i to nie komputery podejmują decyzje. Gdyby to działało liniowo, to większa podwyżka stóp powinna spowodować jeszcze większe umocnienie złotego.

Tymczasem jaką informację otrzymały rynki? Taką, że skoro trzeba aż tak bardzo windować stopy procentowe, to znaczy, że musi być bardzo źle.

Rynki oceniły, że jest to efekt paniki a to nie wróży dobrze.

Tymczasem co mogliśmy usłyszeć na konferencji? Że mamy silną koniunkturę i mamy silny rząd, silny bank centralny. Zapomniał dodać, że do tego wysoką inflację.

Glapiński zaczął od przedstawiania inflacji w innych krajach, tak jakbyśmy żyli w Holandii, czy w Czechach.

Nie przejmujcie się, inni też mają źle.

Tylko zapomniał dodać, że w Polsce został obniżony VAT po to, żeby ukryć prawdziwą inflację.

Najważniejsze, że mamy wspaniały rząd i wszyscy nam zazdroszczą.

Wazelina jest stałym elementem każdej jego konferencji, szczególnie że zamierza ubiegać się o kolejną kadencję.

Glapiński przewiduje, że szczyt inflacji nastąpi w czerwcu tego roku ale nie potrafi powiedzieć jaki będzie jej poziom.

Jednocześnie nie potrafi przewidzieć jaka będzie sytuacja w przyszłym miesiącu i nie wie czy będą podniesione stopy, czy nie.

Czyli wie co będzie w czerwcu ale nie wie co będzie w maju.

Jednocześnie twierdzi, że stopy procentowe są niskie. Kredytobiorcy słyszą?

To oznacza, że jeśli są niskie, to będą nadal podnoszone. To pewnie z powodu silnej koniunktury.

Niech ktoś spróbuje to poskładać w sposób logiczny.

Jednocześnie twierdzi, że skutki obecnych podwyżek stóp będą widoczne za 5 – 7 kwartałów i ewentualna obniżka stóp będzie możliwa dopiero pod koniec 2023 r. Czyli po wyborach.

Prawda jest taka, że jest to działanie w panice, ponieważ jest spóźnione ale Glapiński nigdy się do tego nie przyzna, choćby mu przedstawiano dowody pod nos.

Tak więc szykujcie się na potężne okradanie z każdej strony, bo wojna, która się toczy na Ukrainie w dziwny sposób będzie zabierała wam więcej niż Ukraińcom i nikt nie ma się temu dziwić.

Tymczasem nie odczuliśmy jeszcze żadnych skutków tej wojny. Mówi się o wojnie ale nikt nie potrafi powiedzieć konkretnie co ona właściwie u nas spowodowała?

Nadal kupujemy tani węgiel z Rosji, nadal nasze TIR-y jeżdżą na Białoruś i do Rosji i nadal kupujemy tańszy gaz od Rosji.

Mamy tylko osłabioną walutę co wpływa na koszty między innymi paliwa i NBP nie potrafi tego złotego umocnić.

Bo tak nas oceniają rynki jako słabą gospodarkę albo taką, która będzie słabnąć, ponieważ wartość waluty oddaje siłę gospodarki.

Co więc zrobił ten wspaniały silny rząd i ten silny bank centralny, skoro jest coraz gorzej i to już z dnia na dzień?

Jak wszystko wskazuje, wojna będzie trwała jeszcze bardzo długo więc będzie totalne i zbiorowe okradanie.

Jeśli w najbliższym czasie złoty się nie umocni, to walka z inflacją będzie odbywać tylko poprzez nakręcanie zysków bankom przez kredytobiorców.

Jednoczenie UE potrąciła transzę kar zasądzonych przez TSUE ze środków, które trafiły do Polski i konkretne województwa otrzymały mniej na konkretne projekty.

Z jakiego więc powodu ma być lepiej i dlaczego złoty ma się umacniać? To też są skutki wojny?

Ktoś może z tym polemizować i nadal wielbić ten rząd ale oszuka tylko sam siebie.

Jeśli ta sesja zamknie się na takim etapie w jakim jest teraz, to dolne, długie cienie ostatnich dwóch świec sygnalizują, że powstaje opór przez spadkiem kursu. Taką mamy sytuację po działaniach NBP. Złoty praktycznie nie zareagował.

Wnioski wyciągnijcie sami.

ŹRÓDŁO

 

 

Elżbieta Kurowska

Wiem, uciekamy od tych obrazów na różne sposoby, bo ranią boleśnie. Uciekamy od przytłaczających wieści, ale rzeczywistość nas dopada. Uciekaliśmy tak od obrazów z Syrii, z Birmy, gdzie dokonano rzezi na Rohinga, z Ameryki Południowej, skąd na północ ciągnęły tłumy, w końcu od obrazów z polskiego Podlasia, a teraz z Ukrainy. To tylko kilka ostatnich lat… Uciekamy przed rzeczywistością, a ona nas ściga, chwyta za kark, ściska za gardło. Na razie wciąż przez bibułkę obrazów, ale coraz cieńszą. Nie, nie śpimy. To jawa. Nie obudzimy się w lepszym świecie. Musimy go sobie stworzyć, bo to, co miało chronić, znów nie działa. Zło nas przechytrzyło. Od jesiennych pomruków w kontekście polsko-białoruskiej granicy, że wkrótce będziemy mieli u siebie tysiące Ukraińców, minęły lata świetlne. Zauważyliście? Te pomruki braliśmy za żart. To było takie nierealne… A nagle stanęło przed nami w całej swojej realności. Do bólu. Na razie przez bibułkę…

ŹRÓDŁO