Spotkania przy trzepaku

Święte prawo własności sprzyja rabunkowej działalności i niszczy środowisko w którym żyjemy.

Pod Pabianicami wycięto 10 ha lasu, by mogła tam powstać kopalnia piasku. Przeciwko kościelnej inwestycji protestują mieszkańcy wsi i Partia Zieloni.

Źródło czytaj dalej…

 

Pewnie zacznie się znowu nagonka na ekologów, biologów, ludzi chroniących dobra przyrody i naszego dobra przy okazji…

Ekologom domalują gębę jakiejś ideologii, bo ten numer sprawdza się jak mało co, w szczuciu przeciwko każdemu, kto zechce zaprotestować przeciwko samowoli kleru, na ponad 140 tys. hektarów ziemi. Dodajmy, że chodzi o ziemię oddaną najpierw w ramach nie zawsze legalnej działalności komisji majątkowej, oraz  darowanej za darmo przez samorządy terytorialne nie wiadomo w zasadzie po jaką cholerę i za co? Żeby choć ich modły były skuteczne, ale każdy widzi, że nie są! Więc? Chciałabym znać odpowiedź na pytanie czym się kierowały samorządy, ich poszczególni radni. Co mieli w zamian? Zapytać ich, czy się opłacało?

Święte prawo własności to hasło wytrych wszędzie tam, gdzie chce się wyhamować zdrowy rozsądek nakazujący roztropność i odpowiedzialne działanie. Bo święte – znaczy nienaruszalne – czyli w wolnym tłumaczeniu – właściciel może robić co chce, nikt nie ma prawa mu niczego zabronić, nawet jeśli to wysoce szkodliwe i niebezpieczne dla reszty świata. Bo jak ktoś jest właścicielem, to reszta świata przestaje go na ogół interesować.

 

 

Z powodu świętego prawa własności w takim Krakowie na przykład wiele kamienic niszczeje w oczach, bo właściciele nie potrafią podzielić nieruchomości, nie potrafią się dogadać w kwestii sprzedaży, rozbiórki czy przeznaczenia jej na jakieś cele społeczne. Bo święte znaczy nienaruszalne, moje, i tylko ode mnie zależy itd itp… A tak naprawdę, to prawo reprywatyzacyjne nie zostało do dziś uregulowane, w sposób który nie urągałby poczuciu sprawiedliwości i uwzględniałby również interes społeczny mieszkańców, nie wspominając już nawet o zdrowym rozsądku. Tak więc całe stare miasto opustoszało, nie ma w nim jego mieszkańców, a wiele kamienic stoi pustych, choć miasto cierpi na brak lokali komunalnych, a ilość bezdomnych rośnie z roku na rok.

 

 

Podobnie rzecz się ma z terenami rolniczymi, obszarami leśnymi, łąkami na podmokłych terenach – jak jesteś właścicielem, możesz sobie teren osuszyć, postawić na nim każdego szpetnego gargamela, nie martwiąc się o to, że psujesz krajobraz i urok okolicy… i niszczysz być może nisze rzadkich gatunków… Zmyślam teraz – nie mam nic konkretnego na myśli, ale pewna jestem, że takie poczynania mają miejsce, bo dlaczego nie? Przecież każdy plan zagospodarowania miejscowego przy odpowiednich wejściach i znajomościach, albo przynajmniej gdy się ma tupet, a prawo w tyle… da się obejść, zlekceważyć, a jak się jest duchownym, to w ogóle można wszystko. Taka jest w Polsce praktyka.

 

 

I to nie jest dobra praktyka. Całe święte prawo własności jest mało święte i ma na swoim koncie wiele drwin z ludzkiej niemocy w przeciwstawianiu się jego mocy sprawczej.

 

 

W łódzkiej sprawie, gdzie wycięto już 10 hektarów zdrowego lasu planuje się zrobić kopalnię piasku? A jak się hierarcha rozmyśli, drewno sprzeda, a 10 hektarów piachu odsprzeda – wszak wolnoć Tomku w swoim domku!? Po co archidiecezji kłopot z jakąś kopalnią. Oni zawsze woleli gotowy, twardy pieniądz. Za taki twardy grosz kupują najlepsze nieruchomości w dużych miastach na całym świecie. Nie tylko w Rzymie, Londynie czy Nowym Yorku, wszędzie, w Krakowie też. W zasadzie w Krakowie to kler jest właścicielem 70 % miasta. Zwolnieni od podatków. Wyobrażacie sobie jakie straty ponosi miasto  tylko z tego jednego powodu?

Póki co nie ma większego sensu brnąć w tą krytykę. Musimy przemyśleć prawo własności od początku i sprawić, żeby było mniej święte, a więcej zwyczajne, pożyteczne, dające właścicielowi poczucie stabilizacji i bezpieczeństwa, gdzie współpraca z odpowiednim sektorem gospodarki zasobami, w oparciu o głos doradczy i pomoc specjalistów w różnych dziedzinach, będzie dla właściciela pomocą, a nie zmorą, która spać nie daje i dusi po nocy.

Bo skąd u licha taki pierwszy lepszy właściciel czegokolwiek ma wiedzieć, że reklamy wielkopowierzchniowe w terenie otwartym psują krajobraz, albo, że sklecony byle jak, za marne grosze płot rani oczy przechodnia, albo piętnastopiętrowy  budynek ze szkła i aluminium nijak się ma do górskiego pejzażu. Przecież tego w szkole nie uczyli, a kapitał kulturowy wyniesiony z domu pozostawia wciąż wiele do życzenia. Zwłaszcza jak się przez kilkadziesiąt lat co jakiś czas słyszy od księdza z ambony i czyńcie sobie ziemię poddaną. Amen.

kuna2020Kraków

 

Wpisy Obserwatorium

Prawo do legalnej i darmowej aborcji do 14 tygodnia ciąży. Gratulujemy kobietom w Argentynie.

Senatorowie w parlamencie argentyńskim debatowali przed ostatecznym głosowaniem od 16.00 29.12. do 4.30 30.12 2020 . W wyniku głosowania ustawa o legalnej, dostępnej i bezpłatnej aborcji została przyjęta – sześć osób w randze senatora rozstrzygnęło wyniki głosowania- przed debatą 32 było za, 32 przeciw,  tych sześciu nie było zdecydowanych, a po wielu godzinach rozmów 38 zagłosowało za, 29 przeciw a 1 głos to brak zdania – czyli ktoś się wstrzymał.

główne punkty ustawy:

  • od zgłoszenia woli przerwania ciąży do zabiegu ma minąć nie więcej niż 10 dni;

  • uznaje się prawo do klauzuli sumienia, ale penalizowane są próby celowego uniemożliwiania czy opóźniania zabiegu przez lekarzy (zapis jest jednak łagodniejszy niż istniejący już Protokół Ministerstwa Zdrowia, który zabrania lekarzom odmowy wykonania zabiegu, jeśli nie zapewnią pacjentce innego lekarza, który go przeprowadzi);

  • klauzula sumienia obowiązuje wyłącznie osoby przeprowadzające zabieg, nie obowiązuje w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia osoby w ciąży, oraz w opiece poaborcyjnej;

  • lekarz musi też konsekwentnie utrzymywać klauzule w praktyce prywatnej i publicznej;

  • granica 14 tygodni nie dotyczy przypadków zagrożenia życia i ciąży z gwałtu.

 

Poprzednie głosowanie w 2018 roku zakończyło się przegraną Argentynek walczących o swoje prawa. Bezpośrednio i tylko z tego powodu zmarło wciągu  863 dni,  podczas nielegalnego zabiegu 70 kobiet, a tylko w ciągu 10 dni od momentu zablokowania przez senat ustawy liberalizującej – zmarły 2 kobiety i osierociły 6-cioro dzieci. Państwo nie zaproponowało im ani reperacji po stracie matki, ani nie ma żadnego innego pomysłu jak udzielić tym dzieciom wsparcia.

Proponuję zatrzymać się właśnie nad kwestią ponoszenia odpowiedzialności przez państwo za skutki działania złych, krzywdzących ustaw. Wygląda na to, że nikt z polityków i polityczek nie czuje dysonansu i wręcz zgrzytu, jaki my słyszymy i czujemy, gdy państwo za pośrednictwem parlamentu uchwala ustawy, które poniżają, segregują, blokują obywateli. W szczególności dotyczy to praw człowieka i konsekwencje ich deptania nie są brane pod uwagę gdy takie haniebne ustawy się przepuszcza. Każda taka ustawa jest symptomem złego rządzenia, jest dowodem na supremację wobec obywateli, zapowiada ponadto zmierzch demokracji liberalnej a początki reżimu albo dyktatury, która dla niepoznaki ukrywa się za demokracją deliberatywną. I nie nazewnictwo jest tu istotne – bo ostatecznie, to nie wolny rynek, ani prawo własności ma być święte, tylko człowiek i jego dobrostan ma być celem, zaś umowa społeczna aktem potwierdzającym ten priorytet i nadającym sens istnieniu państwa.

A w tego typu ustawach, jak nasz „kompromis aborcyjny” nie chodzi o niczyje dobro. Jest ona wynikiem handlu z dogmatyczną religią  i  ma umacniać wpływy instytucji religijnych na  sposób i styl życia obywateli. W szczególności ma podkreślić i pozbawić nas złudzeń co do tego kto tu rządzi i kto ma tu ostatnie słowo.  To nie przypadek, że pełnię praw miałyśmy za czasów realnego socjalizmu, a obecnie grozi nam całkowity zakaz aborcji, gdy kościół nie potrafi już utrzymać się w jednym kawałku i mówić jednym głosem jak to ma w zwyczaju. Dziś w Polsce kościół sypie się na naszych oczach i rzutem na taśmę za pośrednictwem skrajnych i fundamentalistycznych organizacji typu Ordo Iuris czy ONR wrzuca rządowi i parlamentarzystom takie kwiatki jak projekt Kai Godek.

Zacytuję w tym miejscu argentyńską senator:

Lucía Crexell, która również była niezdecydowana powiedziała: „Nie jest mi obojętny dramat podziemnych aborcji, które przyczyniają się do śmierci i kryminalizacji kobiet w trudnej sytuacji. To prawo niczego nie zmieni dla tych, którzy są jemu przeciwni, bo przecież nie będą musieli z niego korzystać”.

ŹRÓDŁO

Jak raz przypomina mi to taki polski slogan :

 

Nie chcesz aborcji , to jej sobie nie rób

 

Niby proste, ale jakby nie do strawienia przez pełnych pychy fundamentalistów i fundamentalistki…

 

A Argentynkom bardzo mocno ściskamy rękę w geście gratulacyjnym… Długo cierpiały i wiele z nich zmarło, wiele zasiedliło więzienia i zawiodło się na swoim państwie. A to także niesie za sobą bardzo konkretne konsekwencje…

 

Kuna2020kraków

Kard. Gulbinowicz, bp Dziwisz, i nawet cały Episkopat nie udźwigną win kościoła rzymskokatolickiego. Czas na prawdę o kościele. Czas na refleksję co dalej z tym wrzodem. Czyli prawdziwe oblężenie czas zacząć.

Jeszcze kilkanaście miesięcy temu wydawało się, że hierarchowie poświęcą kilku „swoich” na ołtarzu nietykalności i w imię zachowania wizerunku kościoła jako wspólnoty wiernych. Tymczasem Capo di tutti capi postanowił inaczej – ze swojej wysokości zauważył szansę obrony, zarządzanej przez siebie organizacji, jedynie w dekapitacji wszystkich hierarchów, umoczonych w system ochrony przestępców seksualnych. Zapomniał wszakże o jednym szczególe – że hierarchowie wykonali wyraźne polecenia niegdysiejszego papieża JP2, który jak na ironię został ogłoszony świętym. Tak więc jest to strzał w kolano, choć nam, niewierzącym może się podobać, ale tylko do momentu, gdy zdamy sobie sprawę ze skutków tego desperackiego czynu…

 

A skutek jest  przewidywalny. „Naprawa kościoła”, „kościół otwarty”, „kościół progresywny” czy jak kto sobie życzy nazywać przestępczą organizację po liftingu, to nadal ten sam wrzód, tylko opróżniony z ropy i zgnilizny. Papież właśnie usiłuje kupić sobie czas na zmianę strategii, na uruchomienie nowych narzędzi wpływu. Zachowa dobra doczesne i pomnoży je wielokrotnie. Ofiarami i tak nikt się specjalnie nie przejmuje – większość z nich nawet nie może ubiegać się o odszkodowanie za zmarnowanie im życia, bo przestępca albo już nie żyje, albo sam czyn się przedawnił- rzecz w tym, że skutki trwają nadal, tylko nikt się nie pali, by zajrzeć w tę część rzeczywistości ofiar. Nawet znakomite reportaże braci Sekielskich niewiele wnoszą na ten temat…

O ile łatwo można zrozumieć Ojca Chrzestnego  – Franciszka, wszak to jego obowiązek walczyć o przetrwanie kościoła katolickiego, o tyle zniesmaczona jestem za każdym razem, gdy słyszę i widzę,

jak akolici tegoż kościoła – świeckie osoby, publicyści i politycy – osoby, które wiedzą i doskonale rozumieją

jak szkodliwa jest to instytucja

dla życia społecznego,

                 dla rozwoju kraju,

                                     dla edukacji i kultury

i wreszcie

jak rujnujące jest utrzymanie tego obcego

bytu z podatków obywateli,

– skrupulatnie omijają kwestię

sekularyzacji,

           prawdę o JP2,

                        nie diagnozują samego systemu,

sprzyjającego przestępczości zorganizowanej w hierarchicznej instytucji i zdają się w ten sposób wmawiać nam, to samo co Franciszek –

kościół jest święty, wieczny i czysty, to tylko ludzie są słabi i grzeszni…

 

 

 

 

 

Otóż nie jest tak. Prawda wygląda całkiem inaczej. Instytucja, w której najważniejszą cnotą jest POSŁUSZEŃSTWO, nie zaś – skromność, ubóstwo, powściągliwość, czystość intencji i czynów, spolegliwość wobec potrzebujących, itp ,tworzy sprzyjające warunki i staje się środowiskiem, które jak magnes przyciąga różnego rodzaju popaprańców emocjonalnych, w tym także pedofilów. Gwarantuje

dostęp do zwierzyny, na którą w innych warunkach nie mogliby zapolować, oraz

ochronę przed odpowiedzialnością.

 

W tym miejscu warto przypomnieć jak surowo zwierzchnicy karzą swoich podwładnych, gdy ci nie okazują owego posłuszeństwa – ks. Boniecki ukarany został za słowa prawdy, a ks. Lemański za wypowiedzenie posłuszeństwa swojemu przełożonemu, bp Hoserowi. Czy warto się pochylać nad takimi przypadkami? Nie. Ja się nie pochylam. Podaję jako przykład, dobrze ilustrujący taką oto tezę: możesz być pedofilem, wielokrotnym gwałcicielem, złodziejem, deprawatorem młodzieży, możesz nawet założyć nieformalnie rodzinę i płodzić dzieci, ale dopóki jesteś posłuszny i dobrze ukrywasz swoje prawdziwe ja kościół cię nie potępi, a włos z głowy ci nie spadnie.

 

 

 

 

Jeszcze jedna prawdziwa historia przypomina mi się jak na zawołanie. Mieszkała w naszej kamienicy w Krakowie pewna zacna rodzina 2+3. Najmłodszy syn przeszedł typową karierę przyszłego kanonika- chodził pilnie na religię, służył do mszy i marzył o zostaniu księdzem. Wydawało mu się, że czuje powołanie. Poszedł więc po maturze do seminarium duchownego. Najpierw był zaskoczony, potem poczuł wyraźny dysonans poznawczy – dlaczego? Bo okazało się, że w seminarium wcale nie ma atmosfery skupienia, medytacji i duchowego wzrastania w wierze, nie ma tam boga, ani ducha świętego. Są koledzy i przełożeni, wszyscy zainteresowani pornografią, dziecięcą także, że jeśli już rozmawiają, to lecą obrzydliwe kawały, opowieści nie nadające się do powtórzenia, że panuje tam rozwiązłość, pycha i cynizm. Z początku ten mój znajomy próbował sygnalizować problem, ale szybko okazało się, że to on jest jedynym problemem. Został wydalony z seminarium z powodu trudności w przystosowaniu się!! Tak w skrócie brzmiał powód wydalenia. To wiele mówi o systemie kształcenia postaw przyszłych księży.

 

 

Jest to również instytucja, która już na etapie kształcenia kleryków wypacza ich samoocenę – mówi się bowiem tym młodym, niedoświadczonym chłopakom, że po święceniach będą mieli konsekrowane dłonie, że będą kimś więcej niż tylko zwykłym człowiekiem, będą niezbędnym elementem, by wierzący mógł wejść w kontakt z Chrystusem. Uczy się ich, że wszystko inne jest złe – źli są oczywiście żydzi. Tak samo jak i geje, którzy wychodzą z szafy – dopóki w tej szafie tkwią są w porządku. Geje w sutannach też są w porzo – przynajmniej dopóki piętnują i usiłują „leczyć” innych gejów… Złe są kobiety, dlatego na miasto mogą (klerycy) wychodzić tylko trójkami tak, żeby w razie nieuwagi miał kto skarcić za gapienie się na fajne dziewczyny. A wzrok ucieka i snuje się wygłodniały po kształtnych wypukłościach – to w końcu zupełnie naturalne zainteresowanie w ich wieku.

 

Po 6-10 latach izolacji, przebywania w męskim monotematycznym środowisku, następują zaślubiny z Chrystusem i dorosły, acz nie zbyt dojrzały facet wydostaje się na zewnątrz, na parafię, a jeśli był grzeczny i czasem ogrzał to czy inne łoże zwierzchnika, dostaje kopa do samego Rzymu… Czytaliście 'Sodomę” więc nie ma się co powtarzać – wiecie doskonale co się tam wyprawia. Dla nas, ateistów mógłby to być temat poza naszym zainteresowaniem, gdyby nie to, że wewnętrzna zgnilizna tego środowiska wylewa się od 30 lat z hakiem i zatruwa życie społeczne, w którym też uczestniczymy.

 

 

Ja jestem kobietą i nie zgadzam się na przyjmowanie jedynej chrześcijańskiej perspektywy widzenia mojej osoby. To jest zresztą szerszy problem- zauważyliście, że jakoś nie słyszy się o innych źródłach wartości? No właśnie. A przecież chrześcijaństwo to niechciana, narzucona siłą i ogniem wiara monoteistyczna na terenach, gdzie Słowianie mieli bardzo bogatą kulturę i swoje, zupełnie inne wierzenia, zbudowane na obserwacji bezpośredniej w przyrodzie – zatem, można powiedzieć w pełni  naukowo uzasadnione. Dlaczego nikt nie porusza tego bulwersującego tematu? Gdzie podziały się wartości humanistyczne? Oświeceniowe idee społeczne? Naukowe podejście do diagnozy społecznej i opisu rzeczywistości? Osobiście jestem znudzona i zniesmaczona słuchaniem i to z ust poważnych ekspertów, profesorów i opiniotwórczych ośrodków narracji, ograniczonej do chrześcijańskiej aksjologii, a także używania perwersyjnego języka hierarchów – owej swoiście niestrawnej mowy-trawy – dużo haseł, dużo twierdzeń i zero dowodu, przykładu, same oczywiste oczywistości wyssane z,… khekhe… palca kościoła katolickiego.

Czy pisze to zgorszona osoba? Nie!

Zgorszona to jestem dysonansem między tym czego kościół wymaga od swoich wiernych, a tym jak sam postępuje. To jest hipokryzja, ale nie tylko. To jest coś znacznie więcej. Wpływ na politykę państwa, oraz gmeranie w jego prawie przez osoby takiej proweniencji jest najbardziej szkodliwym skutkiem toksycznego związku państwa z kościołem. To w istocie patologizacja stosunków społecznych. To szczucie różnych grup społecznych przeciwko sobie nawzajem. To w końcowym efekcie – zrujnowanie społeczności Polek i Polaków. I tym będzie się kościół nadal zajmował – przynajmniej ten w Polsce.

 

 

Dlaczego nie zrezygnuje z tego kierunku? Bo jest zbyt mocno uwikłany w polityczne zaplecze konserwatywnych partii – ma swoich akolitów w POPISie, ale też i w SLD i Razem. A ponieważ jego być albo nie być zależy od szantażu politycznego zaplecza w sejmie, nie spodziewajmy się rychło świeckiego państwa. Świeckie państwo sprowadziłoby tę instytucję na teren jego autonomii – czyli do parafii i biskupstw, a także radykalnie zmieniłoby źródła ich finansowania. Natomiast winni pospolitych przestępstw trafiliby w jedynie odpowiednie miejsce – jako ateistka nie zadowalam się nadzieją wierzących, że czeka na nich kara po śmierci… Zdecydowanie wolałabym żeby ponieśli ją za życia i dopóki choć trochę jeszcze kojarzą rzeczywistość…

 

 

W wojnie, jaką rozpętał Kaczyński przeciwko Kobietom, chodzić będzie tak naprawdę o świeckie państwo i przywrócenie równowagi między sacrum i profanum. Religie są z gruntu szkodliwe, ale dopóki nie zaczniemy się porządnie edukować humanistycznie i dopóki tolerujemy hodowanie dzbanów i fajansów intelektualnych w szkole powszechnej – religia nie zniknie w listy potrzeb przeciętnego człowieka, o przeciętnej świadomości i z przeciętnymi możliwościami weryfikacji podawanych na wiarę treści.Ludzie lubią bajki, legendy, magiczne myślenie, które zastępuje wnioskowanie na podstawie wiedzy i w gruncie rzeczy zwalnia z uczestnictwa w czymkolwiek co wymaga wysiłku i pracy organicznej. Zestaw wierzeń czy też dogmatów zwalnia z odpowiedzialności za swoje decyzje. To SPA dla leniwych.

To nie znaczy, że nie można zdelegalizować instytucji obciążonej tak ciężkimi zarzutami o działalność przestępczą. Najlepiej zrobić to w pakiecie – z delegalizacją Ordo Iuris i Narodowcami wszelkiej maści. Gdyby Kaczyński faktycznie był genialnym strategiem, jak twierdzą niektórzy z jego otoczenia, zrobiłby taka woltę zanim ospała lewica i KO zdąży się ogarnąć i zanim przestaną trząść się na myśl o starciu z kościołem.

Smutna jest konstatacja, że wstęp na wszelkie pola życia społecznego, dała KK  inteligencja katolicka, ta sama, która teraz leje krokodyle łzy i marzy o odmianie i naprawie moralnej kościoła. Czyli niczego się nie nauczyli z najnowszej historii tej potężnej z pozoru instytucji. Zostawmy ich z ich winą i ich głupotą, bo wydaje się, że co pokolenie, to nowe rzesze formalnie inteligentnych, a jednak wciąż tak samo naiwnych wierzących w dobre intencje KK, opowiadają swoje mrzonki np. w Tygodniku Powszechnym albo w Znaku…

 

 

I nie kupujmy tej grzecznej narracji pana Kraśko, czy Terlikowskiego, którzy nie dotykają sedna sprawy, którzy wskazują na pojedynczych winnych. A przecież ich podstawowa wina polega na … POSŁUSZEŃSTWIE wobec poleceń papieskich – nie udawajmy, że tego nie wiemy. Zatem nie pojedynczy ludzie – słabi i grzeszni – ale SYSTEM który jest wytworem instytucji działającej od pona 1500 lat (!) jest przyczyną tragedii tysięcy ofiar – małych chłopców i dziewczynek – dziś dorosłych, ale także takich, którzy nie doczekali matury, bo odeszli w wyniku samobójstwa. Drodzy obrońcy katolickich wartości – przestańcie oszukiwać siebie i widzów – ja mam medyczne podejście, bo jestem lekarzem – choroby trzeba prawidłowo diagnozować, zanim zacznie się je leczyć skutecznie, a więc przyczynowo. Pudrowanie pryszcza nie spowoduje, że pryszcz zniknie. Czas na PRAWDĘ O KOŚCIELE KATOLICKIM bardzo ostatnio się skurczył. Warto więc przypomnieć sobie pewnego już klasyka gatunku –

 

WARTO BYĆ PRZYZWOITYM!!

 

 

kuna2020Kraków

Popieramy sygnatariuszy Deklaracji o Świeckości Państwa

Kongres Świeckości zwrócił się do kandydatek i kandydatów do władz samorządowych z pytaniem o ich stosunek do świeckości państwa, czyli do kwestii

rozdziału kościoła od państwa.

Wybory już za pasem, a odpowiedzi w postaci jasnej deklaracji w tej sprawie od większości kandydatów i kandydatek brak. Przypadek to czy reguła, że partie rządzące w Polsce po 1989 roku nie potrafią wyciągać wniosków z oceny rzeczywistości? Przecież gołym okiem widać, że państwo jest w głębokim regresie w obszarze usług publicznych takich jak edukacja, opieka zdrowotna, kultura masowa, mieszkalnictwo, bezpieczeństwo wewnętrzne czy opieka społeczna. Nie chcą też zauważyć, że ten regres następuje wprost proporcjonalnie do stopnia zawłaszczania tych obszarów życia społecznego przez ekspansywną politykę kościoła katolickiego.

Szczególnie wyraźnie ten kierunek zmian jest widoczny na ścianie wschodniej i ogólnie w małych skupiskach – wsiach i miasteczkach. Tam niemal całe życie  kręci się wokół parafii, bo państwo oddało im rząd dusz nad mieszkańcami. Mamy też możliwość obserwować skutki spektakularnych decyzji na najwyższym szczeblu, w wielkich miastach wojewódzkich. W Krakowie przeżyliśmy Światowe Dni Młodzieży katolickiej, w Warszawie mieszkańcy przyglądają się budowie sanktuarium opatrzności bożej i widzą czym jest beczka bez dna, w Poznaniu klerykalizacja zmusiła organizatorów znanego na świecie festiwalu teatralnego do wykluczenia pewnego, uznanego za wybitne dzieło, bo ekstremistom katolickim nie spodobał się tytuł…

Oczkiem w głowie włodarzy ogromnej większości  jednostek samorządu terytorialnego jest dobre samopoczucie przedstawicieli kleru, choć powinni się raczej pochylić nad potrzebami mieszkańców. Nie da się obecnie już dłużej utrzymać fikcji, że 90% obywateli to katolicy, zatem z pewnością są zachwyceni tym, że ich życie sprowadzono do kalendarza świąt kościelnych i cotygodniowej liturgii w kościele. Po pierwsze praktykujących wiarę jest zaledwie około 20%, z czego zadowolonych z tej sytuacji jest jeszcze mniej. Nie sądzę też, że wyrastające nam kolejne roczniki nowego pokolenia, kształtowane do postaw konformistycznych przez szkołę zdominowaną przez księży katechetów, są zachwycone poziomem wykształcenia i posiadaną wiedzą, wyniesioną z tak zarządzanych przybytków oświaty. Topnieje nam od trzech dekad kapitał ludzki, a promuje się w to miejsce wszelką miernotę.

W tej sytuacji, jednym z najważniejszych kroków na drodze wynurzania się Polski z mulistego dna rzeczywistości klerykalnej, jest przywrócenie świeckiego charakteru przestrzeni publicznej, urzędów państwowych, instytucji oraz wszystkich trzech filarów demokracji. Dlatego powinniśmy pilnie wsłuchiwać się w deklaracje polityków, aspirujących do stanowisk publicznych oraz wybierać takich, którzy potrafią trzeźwo analizować rzeczywistość w jakiej przyszło nam żyć.

A jeżeli jeszcze ktoś nie wie co to właściwie jest ta świeckość państwa, to zachęcam do zapoznania się z jedynym stanowiskiem w tej sprawie wygenerowanym przez partie – autorami stanowiska są członkowie partii Razem – oddolnej lewicy demokratycznej.

 

 

W  Małopolsce o świeckość będą zabiegały kandydatki i kandydaci z Razem,

startujący do Sejmiku Województwa z listy nr. 6 

oraz

do Rady Miasta Krakowa z listy nr. 18

 

Oddajmy im głos na chwilę…

 21 października oddaj na nas swój głos.

        W okręgu nr.1 Monika Szymańska lista 6 miejsce 1

       W okręgu nr.2 Wiktoria Aleksandra Barańska lista 6 miejsce 1

       W okręgu nr.3 Tomasz Zawada lista 6 miejsce 5

 

Partia Razem wciągnęła świeckość na swoje sztandary i wygląda, że nie jest to typowa kiełbasa wyborcza, o której się zapomina na okres kadencji. Będziemy się przyglądać rozwojowi tej lewicującej partii, która budzi nadzieję szczególnie, że tworzą ją dość młodzi jeszcze ludzie, pełni sił, energii i pomysłów na inną politykę, która ich zdaniem jest wciąż możliwa. Wszystkim kandydatkom i kandydatom życzymy dobrego wyniku , bo tylko wtedy uzyskamy jakiś wpływ na bieg wydarzeń.

                                               POWODZENIA

 

18.10.2018 Kraków

E.Kunachowicz

 

 

 

Na skraju załamania nerwowego przy łuskaniu pedofilii w kościele.

Ostatnimi czasy w Polsce problem pedofilii w  kościele katolickim został maksymalnie strywializowany i spłycony. Dramatu ofiar nie dostrzeżesz i o nim nie usłyszysz. W centrum uwagi są jedynie pedofile i oblężona twierdza, czyli instytucja, w której wyjątkowo łatwo uprawiać ten proceder latami i równie długo po wykryciu przestępstwa.  Od czasu do czasu dostojnicy kościoła katolickiego, zmuszeni okolicznościami wypowiadają się w osobliwy sposób na ten trudny temat.

Publikowałam nie tak dawno stary materiał z TV sprzed 2015 r., w którym mogliśmy usłyszeć szczere wyznanie na temat pedofilii bp. Hosera. Przywołałam ten wywiad, byśmy mogli przesłuchać go dowolną ilość razy, ponieważ język, jakim posługują się dostojnicy kościoła katolickiego, wprowadza najczęściej w błąd i trzeba nie lada uważności, by wyłapać  prawdziwe intencje i odpowiednio na nie reagować. Redaktor prowadzący wywiad był niezły, ale i tak poległ.

W wypowiedzi bp. Hosera, człowieka biegłego w mowie bez treści, a także w robieniu wrażenia, że mówi coś zupełnie odwrotnego niż faktycznie, nie znajdziemy ani jednego potknięcia się na temat odpowiedzialności kościoła za pedofilię, nie znajdziemy też potępienia pedofilii, omerty i braku woli, by oczyścić kościół z tej plagi. Całą analizę tego wywiadu przypomnieć sobie można TU 

O pedofilii w kościele mówią też inni duchowni. Mówią szczerze, zgodnie z własnym, najgłębszym przekonaniem, językiem prostym i nieskomplikowanym,  dzięki czemu wiemy, jak kościół widzi czyny pedofilskie, naruszanie cielesności dzieci i pozostałe czyny zabronione wobec nieletnich. Kilka cytatów:

Długo miałem ochotę pracować z dziećmi. W 1972 roku złożyłem podanie o pracę w alternatywnym [państwowym] przedszkolu we Frankfurcie nad Menem. Pracowałem tam ponad dwa lata. Mój nieustanny flirt z dziećmi szybko przyjął charakter erotyczny. Te małe pięcioletnie dziewczynki już wiedziały, jak mnie podrywać. Rzecz jasna niejedna z nich przygląda się rodzicom, kiedy się pieprzą. Kilka razy zdarzyło się, że dzieci rozpięły mi rozporek i zaczęły mnie głaskać. Ich życzenie było dla mnie problematyczne. Jednak często mimo wszystko i ja je głaskałem. Wtedy oskarżono mnie o perwersję (…). Pytałem się ich: „Dlaczego wybrałyście mnie i nie bawicie się z innymi dziećmi?”

Paryż 1975 rok Autor: Daniel Cohn-Bendit,

Ile jest ran w dziecięcych sercach, w dziecięcych życiorysach, kiedy rozchodzą się rodzice. Dzisiaj nikt nie mówi o rozwodzie, że to jest krzywda dla dziecka. (…) Wiele tych molestowań udałoby się uniknąć, gdyby te relacje między rodzicami były zdrowe. Słyszymy nie raz, że to często wyzwala się ta niewłaściwa postawa, czy nadużycie, kiedy dziecko szuka miłości. Ono lgnie, ono szuka. I zagubi się samo i jeszcze tego drugiego człowieka wciąga. (…) Dzisiaj otrzymujemy z instancji międzynarodowych światowych instrukcję, że mamy zaczynać informację, czy wprowadzenie w życie seksualne dziecka, w przedszkolach. To jest horrendalna rzecz (…).

Karygodne są nadużycia dorosłych wobec dzieci, o których wciąż mówią media. Jednak nikt nie zwraca uwagi na przyczyny tych zachowań: pornografia i fałszywa miłość w niej pokazywana, brak miłości rozwodzących się rodziców i promocja ideologii gender.

Autor: bp Józef Michalik

Jeżeli chodzi o samych biskupów i wyższych przełożonych zakonnych nie mamy takiego obowiązku prawnego, żeby osoby te musiały składać zawiadomienia w prokuraturze o swych podwładnych.

Autor: bp  Wojciech Polak

Kościół jest atakowany także za to, że jego przedstawiciele nie są donosicielami i nie przekazują informacji na temat pedofilii do odpowiednich instancji. Każdy duchowny jest potencjalnym (…) powiernikiem wielu spraw, łącznie z tymi najstraszniejszymi, jak choćby morderstwa. Duchowny zawsze będzie pod tym kątem widziany, a gdyby na kogoś złożył donos, to trudno mu będzie się wytłumaczyć, czy ten ktoś był u niego u spowiedzi, czy też nie. To może podważać zaufanie do sakramentu. Nie można naciskać na duchownych, by byli współpracownikami świeckich instancji. Państwowe organa mają tysiące osób właściwie przygotowanych i przeróżne sposoby, aby jak najszybciej docierać do źródeł zła, nie musi się do tego mieszać kapłanów.

Autor: bp Antoni Dydycz

Tacy, rozbrajająco szczerzy duchowni jak ci powyżej, zmuszają do refleksji nad realnymi możliwościami wykrywania i przeciwdziałania pedofilii w kościele. Tym bardziej w polskiej, przaśnej rzeczywistości, tym bardziej na ścianie wschodniej i w małych gminach, zagubionych na pustkowiu. Tym bardziej, gdy widzimy, jaki jest dobrotliwy stosunek do księdza proboszcza, najczęściej jedynego organizatora społeczności lokalnej, jedynego dysponenta funduszy na zorganizowanie wycieczki, odpustowej zabawy, kina objazdowego itp. atrakcji. Tym bardziej, gdy z pozoru dojrzali i inteligentni celebryci mówią takie brednie jak w przykładzie poniżej :

2014 rok XXI wiek!

Wolałbym, by moja córka trafiła w łapy pedofila (pedofila – nie gwałciciela!), który po pupie poklepie, biuścik pomaca, może popieści i pocałuje – niż poszła na taką lekcję [wychowania seksualnego]. Bo po zetknięciu z pedofilem pozostanie cenne uczucie wstydu i napięcie erotyczne (…). Z tą pedofilią mocno się przesadza. Pedofilem miłośnikiem ośmioletnich panienek był np. Ludwik Carroll (ten od „Alicji w Krainie Czarów”); nie tylko sąsiadki, ale i panie z towarzystwa na ogół bez obaw posyłały dziewczynki do jego domu, uważając, że dotykanie przez mężczyznę (byle, oczywiście, bez nadmiernego natręctwa) raczej rozbudza kobiecość i pomaga, niż szkodzi.

Autor: Janusz Korwin-Mikke

Ale  w drugim końcu rozpiętości poglądów na temat pedofilii są i takie głosy:

 

Okazuje się, że pedofilów w sutannach jest dwudziestokrotnie więcej, niż twierdzili dotychczas! Nie jeden na tysiąc, lecz dwudziestu na tysiąc! Dwóch na sto! Jeden na pięćdziesięciu! Oznacza to ni mniej, ni więcej, że po świecie grasuje 8260 księży pedofilów. To cała dywizja zboczonego wojska. Na Polskę przypada z tego statystycznie aż 570! Jeśli wierzyć papieskim ekspertom, z prawdopodobieństwem bliskim pewności mamy w Polsce ponad 500 księży pedofilów (XP)!

prof. Jan Hartman 2014

I jeszcze inna próba ogarnięcia tematu:

Eklezjalna mniejszość, tak jak bolszewicy, chce zdrowej większości narzucić swe chore standardy. Zagrożone są zwłaszcza dzieci, którym eklezjalizm wtłaczany jest do głów już od przedszkola pod pozorem katechizacji. Szczególnie groźny wydaje się rytuał spowiedzi, w czasie którego nadzorcy eklezjalni wchodzą w bliskie relacje z nieletnimi pod nieobecność rodziców, wypytując ich o szczegóły ich seksualności i nakłaniając do rozmów na ten temat. Ta eklezjalna seksualizacja dzieci czyni z nich ofiary molestowania i gwałtów. Sytuacja jest tym bardziej alarmująca, że na tysiąc zdiagnozowanych przypadków pedofilii aż czterysta (!) jest wśród duchownych, natomiast statystycznie w tej grupie może się znaleźć zaledwie jeden gej.

Autor: Wojciech MaziarskiIdeologia eklezjalna zgubą narodu, wyborcza.pl, 6 lutego 2014

 

 

Jakbyśmy tego tematu nie zgłębiali i jakbyśmy się nad nim nie pochylali, jedno trzeba stwierdzić wyraźnie – problemem nie jest samo przestępstwo i jego karanie, tylko brak możliwości wykrywania i ścigania, oraz brak należytego  zadośćuczynienia pokrzywdzonym, gdyż w kościele obowiązuje OMERTA – zmowa milczenia. Ważniejszy jest nieskazitelny wizerunek hierarchii kościelnej i samej instytucji jako takiej, niż otwarta walka z patologią, jaka drąży od wieków to środowisko. Wielkie są pokłady zła i krzywdy ludzkiej zamiecione pod dywan. Teraz kiedy mleko się wreszcie rozlało, wstyd i pokora, z jaką kościół musiałby się objawić wiernym, żeby przeprosić i odkupić swoje winy, przerasta tych panów.

Nie spodziewajmy się po tej wiekowej i zaprawionej w kłamstwie instytucji, że nagle zmieni swoje obyczaje. Seksualizacja nieletnich chłopców i dziewcząt to u nich wielowiekowa tradycja – to tylko nam, ignorantom wiedzy historycznej wydaje się to czymś potwornym, bo nie zdajemy sobie sprawy z tego, że prawa dziecka to zaledwie kilkadziesiąt lat. Co to jest kilkadziesiąt lat dla instytucji z nieprzerwaną kilkunastowiekową (!!) tradycją rozwiązłości seksualnej. Toż to dla nich nieważna nowinka świeckich oszołomów, pięknoduchów, którym zachciało się jakichś praw człowieka – szatańskie wymysły pod maską humanizmu!

Kościół zostanie w końcu zmuszony do wydania przestępców. Sądzę, że chętnie ich odda w ręce sprawiedliwości – pod warunkiem, że nie będzie musiał brać za ten skandal odpowiedzialności finansowej. Bo od złego PR-u gorsza jest tylko bida w kościele. Będzie więc postulował, żeby zadośćuczynienie płaciło państwo. Tylko że państwo to podobno MY! I może, biorąc pod uwagę, jak sobie to państwo urządziliśmy przez ostatnie trzy dekady, to gdzieś jest w tym ziarno sprawiedliwości dziejowej. Ale tylko małe ziarenko.

Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności przyrody, postuluję najprostszy sposób na wprowadzenie pełnej sanacji od pedofilii, a to poprzez:

odsunięcie dzieci od możliwości napastowania księży w szkole, kościele, w ZHP, na pielgrzymce, oazie, w fundacji „wiosna”, w sierocińcach, szpitalach, domach poprawczych, podczas kolędy, i pozostałych, niewymienionych tu okazjach

surowe kary dla tych rodziców, którzy nie pełnią należytego nadzoru nad nieletnimi dziećmi w tym, szczególnie gdy zapisują oni swoje dzieci na katechezę w szkole, posyłają synów na proboszczówkę w charakterze wolontariusza – ministranta, a nawet do spowiedzi. Są to sytuacje narażające duchownych w sposób szczególny

wprowadzenie do programów nauczania przyszłych kleryków, kursów rozpoznawania złego dotyku, odpierania ataku i emocjonalnego szantażu ze strony małoletniego dziecka, ofiary złych rodziców.

Tą sarkastyczną i prześmiewczą receptą na uzdrowienie sytuacji, która ma i ten walor, że zastosowana z całą surowością i  konsekwentnie ma potencjał, by odprowadzić kościół tam gdzie jego miejsce w świeckim państwie, kończę rozważania nad klerem w kraju nad Wisłą. I się z Państwem żegnam  do miłego.

 

E.Kunachowicz

Kraków 04.10.2018

 

 

Medycyna alternatywna i inne chiromancje dla opornych na wiedzę.

med alter1Medycyna alternatywna, z całym jej arsenałem niewiedzy i potęgą niewiedzy jej klientów, robi wielką karierę na całym świecie, a najlepiej przyjmuje się na glebie pozbawionej dobrej edukacji systemowej, w krajach średnio rozwiniętych, z dużymi różnicami ekonomicznymi w obrębie społeczności. W Polsce stanowi ukoronowanie wszystkich niemal działań państwa na polu systemowego ogłupiania społeczeństwa. Mimo, że państwo w tego typu prywatnych  inicjatywach nie macza już rączek,  jest odpowiedzialne za stworzenie ogromnej masy klientów, za popyt na usługi oszustów, gdy nie ma możliwości dostać się do specjalisty, bo jest ich coraz mniej i kolejki coraz dłuższe, bo źle zarabiają, za dużo pracują, nawet schodzą z tego świata po trzech, czterech dyżurach, bez przerwy na wypoczynek…. Odmładzanie społeczeństwa, skracanie żywota emerytów i rencistów to przecież normalna konsekwencja myślenia neoliberalnego, czyż nie?

A jak biedni stają się jeszcze biedniejsi i całą tę ludzką masę zaczynają gnębić choróbska, to kościół ma moc sprawczą, oferuje produkt ekstra i super – życie wieczne w blasku samego boga ojca, a docześnie modlitwę zamiast medykamentów. I w ten oto sposób staje się naturalnym partnerem beneficjentów i wyznawców wolnego rynku i świętego prawa własności.

 

Nauka w opałach czy w oparach?

Na portalu PolskiAteista, od samego początku jego powstania, często pochylamy się z autentyczną troską nad światem nauki. W innym czasie, w zupełnie innych okolicznościach przyrody, zapewne czerpaliśmy tylko przyjemność z tego co ten fascynujący świat oferuje. Obecnie nie ma najlepszej pogody dla myślenia, twórczej refleksji, co skutkuje zastojem rozwoju społecznego. Tym bardziej więc, z obawą o przyszłość, obserwujemy i informujemy Was o nadużyciach wobec odbiorców szerokiej oferty niby-edukacyjnej. W istocie bowiem, mamy do czynienia z hochsztaplerską propozycją do łyknięcia przez każdego, kto nie jest wystarczająco czujny, albo odpowiednio wyedukowany, czyli de facto anons ten dotyczy  większości z nas, zwykłych śmiertelników.

A zaczęło się dawno temu, po cichu, bez fajerwerków i dużego budżetu marketingowego. Środowiska inteligencji katolickiej wespół z częścią duchowieństwa poczuli wspólną wenę i stworzyli niebezpieczny precedens polegający na wpuszczeniu w obszar nauki tego co nauką nigdy nie będzie tj. teologię i pochodne dziedziny. Na niektórych uniwersytetach powstały jak grzyby po deszczu katedry teologii, pod rozmaitymi zresztą nazwami. Dotychczas rzetelni naukowcy, pod wpływem narastającej klerykalizacji, na koniec rosnącej hegemonii KRK w Polsce, coraz chętniej i śmielej podejmują tematy, nie koniecznie podlegające badaniu metodą naukową.

Przypomina mi to czasy jak raz PRL-owskie, kiedy to również pewna część elity akademickiej, ta bardziej elastyczna,  podejmowała tematy miłe władzy. Zatem nie dziwi nic, jedynie przypomina, że każdy reżym zagarnia wszystko, także sferę Nauki. Wydaje się jednak, że czarny, jest dla niej jeszcze bardziej niebezpieczny. O ile bowiem w PRL-u władze partyjne nie rozpieszczały świata nauki, to jednak nie ingerowały w samą naukę i nic przeciwko niej, jako takiej, nie miały.

Państwo Wyznaniowe w Świecie Nauki

Osmoza teologii do nauki, tak dziedzin humanistycznych jak i ścisłych, musi budzić niepokój i zgrozę. Te dwa obszary są z zasady osobne i zajmując inne półki w tej samej bibliotece mają się najlepiej. Przenikanie nauki do teologii jest efektowne ale nie efektywne i chyba nigdy nikt tego nie próbował. No chyba, że Czterech Jeźdźców Apokalipsy Ateistycznej uznamy za tego rodzaju, wielce udaną,  próbę. I trzeba przyznać, cel był dokładnie taki sam – zniszczyć kolosa. Ale już intencja i sposób działania odmienny.  Jak pamiętamy, były to odważnie i publicznie podejmowane debaty, a nie mimetyzacja i fraternizacja w celu osłabienia przeciwnika i zatarcia znaczących różnic.

Mroczne czasy mogą trwać bardzo długo, dłużej niż pokolenie, ale kulturę można przekazać wieloma innymi drogami, niż tą oficjalną i dozwoloną przez władzę. Już wiele razy musieliśmy to robić i robiliśmy z powodzeniem. Zatem słuchajcie sygnalistów i przechowajcie w swoich bibliotekach, kufrach, szafach i zasobach cyfrowych wszystko co wydaje się wam cenne i warte zachowania dla tych co po nas…

Dzisiaj jednak nie o tym chciałam…

Lubię od czasu do czasu uporządkować swoje obserwacje. Niniejszy tekst jest jedną z wielu tego typu prób, choć mogę się założyć, że znowu niezbyt udaną…

Nauka czekoladopodobna

A zatem, po cichym romansie elity akademickiej z duchowieństwem przyszedł czas na prezentację efektów, nic   nie podejrzewającej, publiczności. Najlepszą do tego okazją są masowe wydarzenia takie jak kongresy, konferencje, sympozja. Oczywiście, by nadać im odpowiednią rangę muszą odbywać się na terenie akademickiego dominium, czyli najlepiej w aulach uniwersyteckich, pełnych studentów. Muszą także skutecznie dezinformować, na plakatach i w mediach cyfrowych, że impreza jest Naukowa, jakże by inaczej!

I, żeby tę naukowość jakoś potwierdzić, wykłady, prelekcje i dyskusje prowadzone są przez gęsto utytułowane persony. Doktorzy i profesorowie są autentyczni, tyle tylko, że zwykle w innych dziedzinach niż ta, którą właśnie usiłują legitymizować swoimi poważnymi tytułami. Efekt jest żenujący. Pamiętam, że parę lat temu któraś z macierzystych uczelni zachodnich wystosowała specjalną notę, w której wyraźnie podkreślono, że kreacjonizm jest uboczną pasją ich profesora, specjalisty od wytrzymałości materiałów budowlanych i nie biorą odpowiedzialności za to co ten profesor wygaduje na innej uczelni na tematy paranaukowe lub wręcz pseudonaukowe.

Konferencja naukowa?

 

Wspólną cechą takich imprez jest na ogół brak dyskursu czy debaty na określony w tytule temat. Nie uczestniczą w nich adwersarze mający inny pogląd lub wiedzę. Zarówno na widowni jak i na scenie uczestnicy czynni i bierni to zwolennicy jakiejś teorii spiskowej- prelegenci opowiadają bajki z mchu i paproci, a słuchacze chłoną, robią notatki i wychodzą absolutnie usatysfakcjonowani, jeszcze mocniej utwierdzeni w przekonaniu oraz z poczuciem wyższości nad tymi, którzy nie są wtajemniczeni.

Neoliberalny konik na biegunach

Cóż, takie czasy nastały, że począwszy od zabójczych dla rozwoju społecznego, pomysłów Jeffreya Sachsa, a skończywszy na powszechnym poszukiwaniu duchowości w każdym, nawet niechętnym umyśle człowieka , doszliśmy do ściany, gdzie każdy może każdego robić w konia,  zapędzać w ślepą uliczkę bezkarnie, bezkrytycznie i z poczuciem misji. Dorobiliśmy się całej rzeszy ignorantów, w każdym wieku i obu płci, ergo, doskonałej publiczności, by odbierać z wypiekami na twarzy treści,  serwowane im ochoczo przez wyżej wspomnianych hobbystów.

Neoliberalnemu porządkowi sprzyjają przede wszystkim politycy, kościół katolicki, oraz marnej proweniencji elita intelektualna. Skala zgłupienia zaczyna się już dramatycznie kończyć. Po drodze minister sprawiedliwości, nijaki Gowin z Krakowa, zdążył w swojej skróconej kadencji, a konkretnie  w latach 2011 – 2013 wymyślić i zrealizować tzw. deregulację niektórych profesji, a przy tej okazji wprowadzić na listę zawodów takie cacuszka jak : wróżbiarstwo, numerologię, bioenergoterapię, różdżkarstwo, chiromancję, astrologię itp. pasje gawiedzi. A w 2015 roku Ewa Kopacz bez szemrania zrobiła jak niżej:

holda_milosz_ksKs. dr Miłosz Hołda Laureatem nagrody Prezesa Rady Ministrów za wyróżniającą się rozprawę doktorską

 

 

Ksiądz Hołda w swojej rozprawie doktorskiej udowadnia, albo raczej spekuluje na temat ducha świętego, co to ma wg. niego być nieodzownym czynnikiem i siłą sprawczą, że w ogóle nauka się rozwija, że naukowcy cokolwiek odkrywają. Ciśnie się na usta – autor! autor! autor!

Pozytywne aspekty braków

Dziś, kiedy pediatria ma przestać istnieć jako specjalizacja medyczna, wchodzi w życie kolejna deforma – tym razem opieki zdrowotnej – i kiedy kobietom grozi za chwilę, że nie będą mogły w żadnym przypadku uciec się do przerwania ciąży, by np. ujść z życiem w razie choroby, ta nowa grupa specjalistów od ogłupiania będzie jak znalazł! Dobry minister, zadbał. I jest to przykładny syn kościoła katolickiego, co przypominam, bo te puzzle  dobrze się łączą. Dlaczego? To proste!

Polska to kraj europejski promieniujący kulturą chrześcijańską, a skoro w leczeniu wszystkich chorób, w tym  także w zwalczaniu chronicznej bezpłodności, stosuje się kameralne i zbiorowe modły o uzdrowienie do samego boga jedynego w trójcy świętej, to przecież nie można ograniczać innych czarodziei. Szczycimy się w całej Europie, że mamy pluralizm, wolność słowa i wyznania, a co najważniejsze wolny rynek, także w sferze usług, wychodzących na przeciw życzeniom wszelkim, nie tylko pobożnym.

tłu

I nikt nie zarzuci polskiemu rządowi, że zrobił Polskę klerykalną potęgą europy przez likwidację konkurencji – co to to nie mili państwo – u nas jest niczym nie zagrożona demokracja, tolerancja, wolność niektórych od prawa stanowionego i równość wszystkich wobec praw boskich. Amen. A jak się to komuś nie podoba tym gorzej dla niego i trzech pokoleń po nim. Się nie podoba ateisto – tam są drzwi!!!. W końcu to nie jakaś pierwsza lepsza Bruksela tylko Mocarstwo Jaśnie Panującej Rzeczypospolitej Katolickiej.

sejm modli się

I żeby oddać sprawiedliwość –  nie jest tak, że potężny KRK robi co mu się żywnie podoba. Bez polityków wszystkich rządzących opcji po 89 roku, bez konkordatu i dwóch kryzysów – zaufania do instytucji państwa oraz neoliberalnego fiaska usług publicznych – ten sam kościół pozostałby na swoim miejscu a faszyzm nie urodziłby się w główkach niedopieszczonych i  niedożywionych chopoków z prowincji.

narodowcy1

W kwestii ogłupiania obywateli

Proces ogłupiania społeczeństwa trwa nieprzerwanie od 30 lat i odbywa się na różnych poziomach i prawdopodobnie od zawsze ma charakter systemowy. Jednocześnie niemal każdy ziomal powtarza jak mantrę : głupim społeczeństwem łatwiej rządzić, co nie przeszkadza, że chętnie w tym procesie bierze udział. Geniusz, który to kiedyś dawno temu przemyślał, zdystansował o kilka długości cwaniaczków z PRL-u, którzy wiedzieli od carów rosyjskich, że dobrze się rządzi ludem pijanym od świtu do nocy. Głupim społeczeństwem rządzi się znacznie bezpieczniej! Pijani czasem trzeźwieją i robią się agresywni, albo robią rewolucje. Piją w dużej części ludzie z depresją, a jak wiadomo tacy widzą wyraźniej rzeczywistość… Co by nie powiedzieć lepiej pogania się głupka niż pijanicę, poza tym głupek może być użyteczny, pijanica nigdy użytecznym nie będzie.

I już kończąc, moje kolejne trąbienie na alarm, opowiem o jeszcze jednym wielkim graczu na polu głupoty. Tym razem będą to usługi medyczne, czy jak wolę – paramedyczne, szkodliwe, dezinformujące, skandaliczne…

No i mam pewien dylemat w tym miejscu. Otóż wczoraj kiedy przeglądałam pocztę i już miałam jednym kliknięciem pozbyć się spamu, omsknął mi się paluszek i otworzyłam zaproszenie na konferencję,  organizowaną i sponsorowaną przez cwaniaków, speców od oszustwa zbiorowego, z udziałem kilku osób, które posiadają nadal prawo wykonywania zawodu lekarza medycyny. Nie szkodzi, że od dłuższego już czasu ich praca polega m. in. na zaprzeczaniu wszystkiemu czego się na studiach medycznych nauczyli i co przez czas jakiś praktykowali. Lekarz medycyny – brzmi poważnie i kojarzy się nadal z nadprzyrodzonymi możliwościami, więc po co z tego rezygnować, można sobie nadal przydawać blasku i szkodzić chorym ile wlezie.

konferencja1

Mogłabym w tym miejscu wkleić zrzut z ekranu tego zaproszenia i sami moglibyście sprawdzić z kim mamy w tym przypadku do czynienia. Nie zrobię tego jednak, ponieważ takich towarzystw, takich konferencji jest całe mnóstwo i nie tylko w Polsce, ale na niemal całym świecie. Nie byłoby w porządku stawiać pod pręgierzem krytyki akurat tych pięcioro ludzi płci obojga, a poza tym  darmowej reklamy nie zrobię, bo nie wątpię, że i wśród ateistów znaleźć można wielu zwolenników pana Zięby, który jest oczywiście gwiazdą tej konferencji.

med alter3

To na co warto, myślę, zwracać uwagę gdy mamy z czymś takim do czynienia, to język opisu, to treść życiorysów tych różnych guru, zwykle ze sporymi lukami,  to łapanie klienta – bo to już nie jest otwarta, tylko bardzo kosztowna impreza – na tani lep, ocieplającego wizerunek dzieciaczka, albo współczucia w cierpieniu, bo prelegent niepełnosprawny ruchowo, itd. Dużo można wnosić na temat tego czy innego schowmana na podstawie opinii pacjentów w sieci – ich ilości, a przede wszystkim treści opinii negatywnych – to uderzające, że pozytywne są niemerytoryczne i strasznie naiwne, a negatywne właśnie merytoryczne i bogate w doświadczenie życiowe. To wiele mówi o społecznej kondycji, bo na 78 opinii, tylko 7 jest negatywnych… smutne to.

med alt2

Mnie osobiście oburza ubieranie guseł w szatki medycyny. Ludzie się na taki prosty zabieg wizerunkowy łatwo nabierają. Wygórowane ceny usług, to znany sposób na podbicie bębenka i onieśmielenie klienta – skoro tyle bierze, to musieć być dobra/y w te klocki. No i są w tym oszustwie mistrzami, albo raczej klientela odpowiednio sformatowana na papce medialno- internetowej. W końcu po coś powstały takie profesje jak trener interpersonalny, couch, czy specjalista od komunikacji…

 

Szczyt perfidii czyli jak być bardziej papieskim od papieża

 

dziecko1 konferencja

 

I z ostatniej chwili: XXVIII sesja naukowa z cyklu ” Etyka w medycynie” – ” Prawo dziecka do życia”

Sesję otwiera Ks.dr.hab.n.teol., lek. med. Lucjan Szczepaniak SCJ

Moderacja: Prof. dr hab. n. med. Bogumiła Milewska-Bobula

Prof. dr hab. n. med. Janusz Skalski

Dyrektor Instytutu Pediatrii Wydz. Lek. CM UJ; Kierownik Kliniki Kardiochirurgii Dziecięcej CM UJ
OD PEDIATRII MISTYCZNEJ DO PRAGMATYCZNEJ W DAWNEJ POLSCE (50′)

Dr inż. Antoni Zięba
Prezes Polskiego Stowarzyszenia Obrońców Życia Człowieka; Współzałożyciel Krucjaty Modlitwy w Obronie Poczętych Dzieci
OBROŃCA ŻYCIA – ŚWIADEK WIARY (30′)

Dr hab. n. med. Wojciech Górecki
Kierownik Kliniki Chirurgii Dziecięcej CM UJ
WSPÓŁCZESNE MOŻLIWOŚCI RATOWANIA DZIECI Z NAJWYŻSZYM RYZYKIEM ŚMIERCI OKOŁOPORODOWEJ (25′)

Dr hab. n. med. Szymon Skoczeń
Klinika Onkologii i Hematologii Dziecięcej CM UJ
PRAWO DZIECKA DO ŻYCIA – PERSPEKTYWA ONKOLOGA DZIECIĘCEGO (25′)

Dr n. med. Andrzej Grudzień
Klinika Chorób Dzieci CM UJ
POSTĘPY NEONATOLOGII SZANSĄ NA URATOWANIE CORAZ WIĘKSZEJ LICZBY NOWORODKÓW (25′)

Ks. dr hab. n. teol., lek. med. Lucjan Szczepaniak SCJ
PRAWO DZIECKA DO ŻYCIA WYPEŁNIENIEM PRAWA MIŁOŚCI (25′)

DYSKUSJA

 

ZA UDZIAŁ W SESJI NAUKOWEJ PRZYZNANO 4 PUNKTY EDUKACYJNE
Sprawy organizacyjne: s. dr n. hum. Bożena Leszczyńska (tel. kom: 601 954 400) w godz. 11-13.00;
Osoby, które chcą uzyskać certyfikat uczestnictwa, proszone są o zgłoszenie elektroniczne na adres e-mail: etykawmedycynie@onet.pl do 11 grudnia 2017 r.

 

Za: www.pro-life.pl

XXVIII sesja naukowa

 

… Oto jeszcze bardziej wysublimowany szczyt polskiego ogłupienia lat ostatnich – prawdziwi lekarze, rączka w rączkę przeciwko życiu dziesiątek matek i ojców, w obronie tego, czego nie da się uratować, za to mało szlachetnie ryzykując cudzym życiem – kobiety i cierpiącego noworodka – bo najważniejsze jest sumienie lekarza, który sprzeniewierza się pierwszemu przykazaniu medyka- przede wszystkim dobro pacjenta!

… i z tego co konstatuję to względnie naukowo brzmią dwa tematy, na które łącznie przeznaczono 50 minut (sic!) Słuchaczy wabi się 4 punktami edukacyjnymi –  i już wiadomo dlaczego sesja na wskroś religijna, każe nazywać się naukową…

Jest mi strasznie przykro to powiedzieć, ale chyba wszyscy to widzimy

 MAMY POZAMIATANE NA WIELE LAT.

PS. ratus! nawet mi nie powtarzaj po raz kolejny, że wszystko idzie swoją ścieżką i jakoś się w końcu ułoży, ani, że postęp następuje w swoim właściwym tempie i nic mu nie zagraża, bo ja bym sobie życzyła jednak dożyć jaśniejszych momentów i choćby światełka w tunelu…

prawda

 

 

 

 

Ćwiczenia z ateizmu

Odpowiedzialność Kościoła za pedofilię księży

Stanowisko biskupów w Polsce jest niezgodne z Katechizmem. Biskupi i księża twierdzą, że Kościół nie ponosi odpowiedzialności za seksualne wykorzystywanie dzieci przez księży, bowiem oznaczałoby to odpowiedzialność zbiorową. Każdy ksiądz – mówią – ponosi odpowiedzialność za swoje czyny i tylko od niego można zasadnie dochodzić odszkodowania.

2 października 2018 r. Sąd Apelacyjny w Poznaniu zasadził od zakonu chrystusowców wysokie odszkodowanie dla ofiary gwałtów księdza-pedofila z tego zakonu. Wyrok jest prawomocny i zakon wypłacił zasądzoną sumę, bowiem inaczej zakonowi groziło postępowanie egzekucyjne. Ale zakon zamierza się odwoływać, wnosząc o kasację wyroku do Sądu Najwyższego.

Wina zakonu w świetle prawa jest oczywista, co uzasadnił sąd. Mimo to nie tylko zakon, ale także biskupi nie zmienili swojego stanowiska w sprawie odszkodowań za przestępstwa księży. Warto więc przypomnieć, co mówi Katechizm Kościoła katolickiego:

Grzech jest czynem osobistym; co więcej, ponosimy odpowiedzialność za grzechy popełniane przez innych, gdy w nich współdziałamy:
– uczestnicząc w nich bezpośrednio i dobrowolnie;
– nakazując je, zalecając, pochwalając lub aprobując;
– nie wyjawiając ich lub nie przeszkadzając im, mimo że jesteśmy do tego zobowiązani;
– chroniąc tych, którzy popełniają zło” 
(Katechizm pkt 1868).

Nawet z Katechizmu wynika więc jednoznacznie, że instytucje Kościoła ponoszą odpowiedzialność za seksualne wykorzystywanie dzieci przez księży, bowiem ewidentnie chroniły przestępców, nie ujawniały ich przestępczej działalności i nie przeciwdziałały jej w dostateczny sposób. Zgodnie z własnym Katechizmem, obowiązującym prawem i ludzkim poczuciem sprawiedliwości, instytucje kościelne powinny wypłacać odszkodowania. – Alvert Jann

Dodane 12 grudnia 2020 r.:

I stało się!

31 marca 2020 r. Sąd Najwyższy odrzucił skargę zakonu chrystusowców. Wyrok jest już ostateczny, zakon musi wypłacać odszkodowanie!

Jest też następny wyrok w podobnej sprawie. Wrocławska prasa informuje:

„Precedensowy wyrok w sprawie pedofilii w Kościele: kurie zapłacą za przestępstwa księży pedofilów. Ofiara ks. Kani: czuję wielką ulgę

Przez całe lata kurie wrocławska i bydgoska ukrywały księdza pedofila, przenosząc Pawła Kanię z parafii do parafii, dzięki czemu miał możliwość krzywdzenia kolejnych dzieci. Sąd uznał, że tym samym ponoszą winę za wyrządzone przez niego krzywdy. I że w związku z tym jednej z jego ofiar muszą wypłacić 300 tys. odszkodowania. – Biskupi byli świadomi pedofilii swojego księdza – uznał sąd. Wyrok jest prawomocny.

Sprawa byłego już księdza Pawła Kani z Wrocławia (rok temu wykluczonego ze stanu duchownego przez papieża) swój początek ma w roku 2005. Wtedy to po raz pierwszy zatrzymany został przez policję, gdy proponował małoletnim seks za pieniądze.

Przez kościelnych zwierzchników nie został jednak suspendowany. Przez kilka lat, pomimo wciąż powtarzających się zarzutów o niewłaściwe zachowanie względem uczniów (był katechetą) i ministrantów, nad którymi w różnych parafiach sprawował opiekę, nie robiono nic, by odseparować go od pracy  z dziećmi i młodzieżą. Gdy pojawiały się skargi, Kania przenoszony był do kolejnych parafii: we Wrocławiu, Bydgoszczy, znów Wrocławiu i Miliczu. Jego ochroną zajmował się przede wszystkim skompromitowany dziś i pozbawiony urzędu biskup kaliski Edward Janiak, negatywny bohater demaskatorskiego filmu braci Sekielskich Zabawa w chowanego.

Kania wpadł na dobre w grudniu 2012 r., gdy w Wigilię zameldował się w jednym z wrocławskich hoteli razem z 13-letnim chłopcem. W ich pokoju i samochodzie ówczesnego księdza policjanci zabezpieczyli kamerę video i materiały o charakterze pedofilskim. Również z udziałem towarzyszącego duchownemu chłopca (…)”. Ksiądz dopuścił się więcej podobnych przestępstw.

(Jacek Harłukowicz 2020-12-03: https://wroclaw.wyborcza.pl/wroclaw/7,35771,26569933,precedensowy-wyrok-w-sprawie-pedofilii-w-kosciele-kurie-odpowadaja.html?token=eji8vuN4AyCehim3NLMNObBKaP-A3Vrh2eNI2wRGBdY )

………………………………………………………

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu”https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ . – Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

…………………………………………………………………………

Link do Katechizmu – http://www.katechizm.opoka.org.pl/rkkkIII-1-1.htm

…………………………………………………………………………