Wpisy

Nie zapomnijcie wieszaków


Bloomberg.
Rok temu, kiedy rząd polski zapowiedział zaostrzenie prawa antyaborcyjnego, na ulicę miast w proteście wyszło ponad 100 tysięcy ludzi, w tym większość kobiet. PIS wtedy wycofał się z tej propozycji. Do dzisiaj. Debata na temat zaostrzenia prawa antyaborcyjnego, i tak już w Polsce jednego z najbardziej drakońskich na świecie, ma zostać teraz wznowiona.
Całkowitego zakazu aborcji chce Kościół katolicki w Polsce, którego fundamentalizm stoi w wyraźnej sprzeczności z naukami papieża. Papież wielokrotnie krytykował chciwość polskiego kleru i odejście naszego katolicyzmu od nauki Jezusa. Ale w Polsce papieżem jest Tadeusz Rydzyk, dzisiaj jeden z najbogatszych obywateli w Polsce; kuriozum w świecie sług Bożych, człowiek obsypywany przez rząd pieniędzmi podatników. Politycy PIS są więc pod wyraźnym wpływem Episkopatu, a zatem szansa na wprowadzenie całkowitego zakazu aborcji jest realna.

I prezydent Andrzej Duda i prezes PIS, Jarosław Kaczyński, pytani o propozycję nowego prawa, zasłaniają się nauką Kościoła. To znaczy polskiego Kościoła, który jest chyba jedną z bardziej wstecznych instytucji w Europie. Papież Franciszek nie jest autorytetem.

Polski fundamentalizm katolicki może więc osiągnąć sukces. Jeżeli tak się stanie, to kolejna podstawowa wolność – prawo decydowania o swoim ciele, zostanie odebrana kobietom. Zadecydują o tym zgrzybiali starcy w czerwonych czepcach. Jak w średniowieczu. Albo we współczesnym państwie wyznaniowym. Brakuje jeszcze inkwizycji.

Kilka dni temu miały już miejsce pierwsze protesty. Znamienne, że obywatele pojawili się z wieszakami przed pałacami arcybiskupów, wiedząc, że rząd – jak w teokracji – uchwala prawo na życzenie Kościoła.

Ale ogólnopolskie protesty zapowiadane są na piątek. Jeżeli będą masowe, mogą zwrócić się nie tylko przeciwko rządowi, ale i Kościołowi. Do protestów dołączają się tysiące rodaków (z wieszakami), mieszkających poza Polską, w krajach, gdzie wolność kobiety i jej wybór są respektowane.

Dariusz Wiśniewski

https://www.bloomberg.com/news/articles/2018-03-21/catholic-church-wades-into-poland-s-debate-on-banning-abortion

Catholic Church Wades Into Poland’s Debate on Banning Abortion
Poland’s Catholic Church entered into the country’s debate over whether to tighten abortion rules.
bloomberg.com

Spotkania przy trzepaku

Episkopat pod rękę z Ordo Iuris przeciwko kobietom. Odkurzamy parasolki…

 

 

Głównymi zagrożeniami dla kobiet i rodzin nie są, zdaniem Episkopatu, ani religia, ani tradycja, lecz: „alkoholizm, narkomania i inne uzależnienia, a także pornografizacja kultury masowej oraz związane z nią uprzedmiotowienie kobiety i dehumanizacja życia seksualnego”.

Równocześnie z uznaniem przyjmujemy powstanie społecznej inicjatywy ustawodawczej na rzecz wypowiedzenia Konwencji Stambulskiej i zastąpienia jej Międzynarodową Konwencją Praw Rodziny, zachęcając do wspierania tej akcji”.

ŹRÓDŁO

 

Komentarz redakcyjny

Wydawać by się mogło, że taka instytucja, która trzyma ucho blisko ludzi, niemal ma ich non stop na podsłuchu chociażby z racji kontaktów w konfesjonale, powinna mieć jakieś pojęcie o czym jest mowa, gdy świat dyskutuje od lat na temat przemocy wobec kobiet i w ogóle przemocy domowej. Wydawać by się mogło, że kościół, że jego pasterze mają narzędzia i możliwości by zmieniać motywacje ludzi tworzących patologiczne związki oparte na przemocy każdego typu. Że potrafią przemówić do swoich wiernych w duchu pokory i mądrości, która nakazuje w NT przykazanie miłości bliźniego.

I nie wątpię, że taki potencjał drzemie w murach kościołów w Polsce. Dlaczego drzemie, zasypia, chrapie i gada przez sen? Dlaczego nie rozmawia z ludźmi, dlaczego nie potępia przemocy domowej?

Zamiast tego obraża się na twórców Konwencji stambulskiej, bo słowo <religia> zostało użyte, zgodnie z prawdą, w nie najlepszym kontekście? Bo  kulturoznawcy,  stwierdzili w oparciu o badania,  że przemoc domowa jest utrwalana z mocy religii i tradycji, i jest społecznie tolerowaną postawą głównie z tego powodu. Kler się burzy, bo to prawda. Dlaczego nie stanie po jej stronie? Dlaczego woli stare znane piekło od nieznanego nieba? Czego się boi?

A polski Episkopat nie tylko nie potrafi wspierać kobiet, ale boi się ich tak bardzo, że wchodzi w relacje z Ordo Iuris- organizacją, która programowo i metodycznie niszczy prawa kobiet w Polsce. To wymowny fakt i świadczy dobitnie z kim mamy do czynienia oraz pozwala domyślać się intencji i motywacji kleru.

 

 

Szczęśliwie nadal mamy rząd, sejm, senat i całe rzesze ludzi wystarczająco przytomnych, by nie dopuścić do tego, aby kler i Ordo Iuris doprowadzili do wypowiedzenia przyjętej i ratyfikowanej konwencji. Wprawdzie obecny rzad już parokrotnie mocno Polskę ośmieszył, ale wypowiedzenie konwencji stambulskiej byłoby czymś znacznie bardziej poniżającym nas w oczach Europy i reszty świata. Z takim wyrazem woli politycznej nie można się nie zgadzać, bo w konwencji stambulskiej mamy oczywiste intencje i to są szlachetne intencje. Treści zawarte w konwencji stambulskiej to efekt wieloletniego wysiłku specjalistów i ekspertów, którzy zbudowali mocną podstawę naukową i zaprezentowali kulturowo-historyczną metaanalizę. To bardzo solidnie uzasadniony dokument, który tworzy nadzieję na zmianę trudnej sytuacji kobiet na świecie.

Odrzucenie jej, to odrzucenie zaproszenia do tworzenia lepszego świata. To także odwrócenie się od współpracy międzynarodowej i skazanie Polaków na życie w skansenie stereotypów, przesądów, zaścianku kulturowym i zapyziałej tradycji, która na to wszystko zezwala i to wszystko gloryfikuje. Każdy, kto dziś mówi, że ta konwencja czymkolwiek zagraża –  jest tchórzem i kłamcą. Jest kimś, kto nie chce, by kobiety żyły w bezpiecznym świecie, by mogły korzystać ze swoich uprawnień i praw człowieka. Taki ktoś ma wyłącznie złe intencje i nienawidzi kobiet, tak jak i rodziny, nie rozumie potrzeb ludzkich i nie ma pojęcia o cierpieniu dzieci i ich rodziców. Ktoś taki w ogóle nie ma prawa się wypowiadać na temat przemocy w rodzinie, a cóż dopiero prezentować alternatywne treści utrwalające stare piekło kobiet i dzieci.

 

Do bezczelności Episkopatu, do jego nienawiści wobec ludzi i jego pogardy dla maluczkich zdążyliśmy się już przyzwyczaić. To nie znaczy, że uznajemy ich głos za liczący się pogląd. Natomiast wiemy że z tym głosem trzeba się liczyć, bo ma on w tym kraju wartość handlową, a politycy właśnie tym się zajmują – handlem. Pozostaje nam jedynie przyglądać się i ocenić efekt negocjacji. Jeśli się kobietom nie spodoba – wyjdą na ulicę z parasolkami i nie tylko… Będą z nimi mężczyźni i dzieci. Wszyscy z nimi pójdziemy.

 

 

Kuna2020Kraków

Wpisy Obserwatorium

Powyborcze kłębowisko myśli i wniosków niewesołych. Pierwsza tura za nami… w drugiej Polacy będą zdawali egzamin z odpowiedzialności za przyszłość swoich dzieci i wnuków.

 

 

I nastał ten smutny dzień „The day after”. Policzono głosy wyborów pierwszej tury. Dwa zdania na ten temat. Trzaskowski – to wielki sukces, biorąc pod uwagę ilość błota jakie rządowe media wylały na tego jegomościa i czas jaki dostał w tych mediach sam kandydat, w ciągu zaledwie dwóch tygodni kampanii. Duda wprawdzie wygrał formalnie, natomiast z takim wynikiem, po tak długiej i wszechobecnej kampanii – to klęska, żeby nie rzec kompromitacja całego systemu propagandowego i zwłaszcza w przeliczeniu na ilość kasy jaką w tym bagnie intelektualnym utopiono.

Najbardziej jednak powalił mnie wynik Bosaka z Konfederacji…

 

 

 

…i to, że 40% poparcia dostał od …kobiet! Jak bardzo trzeba być źle poinformowaną kobietą, żeby poprzeć chłystka, który nienawidzi kobiet, mizogina i fircyka z lokiem, wyuczonego retoryki bezczelnego smarkacza…

No ale to jest też pokłosie braku edukacji feministycznej. Konserwatyści zrobili wszystko, by odciąć je od głosu, od mikrofonu, od mediów i środków na działalność organizacji pożytku publicznego.

Poza Strajkiem Kobiet z twarzą Marty Lempart – ruchem nieformalnym zrzeszającym tysiące kobiet z odpowiednią świadomością na temat praw reprodukcyjnych i praw człowieka w ogólności, pozostałe nurty są w życiu społecznym nieobecne od lat.

Od czasu gdy Katarzyna Bratkowska zapowiedziała w tv że w wigilię Bożego Narodzenia dokona aborcji, a potem jeszcze gdy Anka Zawadzka wykonała swoje wejście w kościele  zaś prof. Magdalena Środa zaczęła wplatać w wypowiedzi swój osobisty zachwyt nad wartościami chrześcijańskimi, a pozostałe znane twarze feministycznej walki o prawa kobiet zniknęły całkowicie z życia publicznego… mamy systematyczne oddawanie pola narracji kobiet prawicowych, konserwatywnych – i te kobiety mówią tak:

” Nie róbcie nam tu równouprawnienia – po co nam równe prawa! Chłop ma zarabiać na rodzinę i decydować o wszystkim. My nie chcemy tego zmieniać. Nam jest tak dobrze. My chcemy tylko emeryturę państwową za rodzenie im dzieci i za pracę w domu. Jeśli o coś warto walczyć to właśnie o to.”

I czemu by nie? To są jak najbardziej feministyczne postulaty. Wolność wyboru jak chce się żyć, zgodnie z jakimi ambicjami i jakimi preferencjami – NIE JEST SPRZECZNE I MIEŚCI SIĘ W POSTULACIE PRAWA DO DECYDOWANIA O SOBIE. Dlaczego feministki tego nie dostrzegają? Dlaczego konserwatystki udają obleganą twierdzę? 

Dlaczego kobiety prawicowe myślą, że feminizm zabrania im być zależnymi od mężczyzn? Może mi się to w głowie nie mieścić, mogę nie rozumieć takich ambicji, ale nie mogę zaprzeczyć, że jeśli to jest jej wybór, wolny od kulturowego przymusu środowiskowego, to niech jej tak będzie jak chce- życzę spełnienia się i powodzenia! Tylko, że co to za równość- powie ktoś? No właśnie – warto chyba o tym porozmawiać.

Konserwatystki nie tylko chcą same tak żyć jak chcą. One chcą żeby w ustawach zawarowano obowiązek życia na sposób konserwatywny dla WSZYSTKICH kobiet. Tak jak Kaja Godek chce, i od wielu lat o to walczy, żeby każda kobieta miała obowiązek rodzić chore dzieci – tak jak ona, Kaja kiedyś zdecydowała sama o sobie. I o ile mogę akceptować jej niegdysiejszą decyzję, tak nie zgodzę się nigdy, żeby stał się on, ten jej wolny, kajowy wybór, kanonem obowiązującym w Polsce. Bo kiedy coś jest nakazem obligatoryjnym, to o wolnym wyborze nie może być mowy. Sprzeciwiam się rozciąganiu inercji prawicowych kobiet w decydowaniu o swoim losie na wszystkie Polki, bo z jakiej racji? 

 

W tym sporze o priorytety najistotniejsze wydaje się być dotarcie do kobiet z prawicy z taką oczywistością jak ta:

Nie chcesz aborcji to jej sobie nie rób.

Najwyraźniej jednak kobiety prawicy muszą czuć bicz pański nad sobą, bez którego tracą orientację i nie potrafią podjąć własnej, niezależnej decyzji w żadnej sprawie. Można się wyzłośliwiać, ale nie czarujmy się – wśród konserwatystów jest tak samo dużo aborcji, jak w pozostałych środowiskach. Oni tylko w deklaracjach i w polityce robią z siebie mitycznych obrońców życia, ale jak poskrobiesz lekko paznokciem wyłazi zaraz cała hipokryzja tego środowiska. Przez ich mizoginiczną politykę cierpią kobiety wykluczone ekonomicznie, których nie stać ani na środki antykoncepcyjne, ani na zabieg przerwania ciąży w odpowiednich warunkach. 

 

***

 

Złodziejstwo, oszustwo, rozboje, przemoc w rodzinach, dzieciobójstwo,  korupcja, i wiele innych przestępstw kodeksowych to plagi społeczne w naszym państwie. Tylko skuteczne ramię sprawiedliwości może mieć faktyczny wpływ, ograniczający patologiczne zachowania w relacjach społecznych. Nawiasem mówiąc to ramię, jeśli nie chwyta złodziei spośród najwyższych władz państwa, czy spośród członków samorządu terytorialnego – staje się współodpowiedzialne za demoralizację i zachęca wręcz do popełniania malwersacji  zwykłych obywateli.

 

 

I po ostatnich „porządkach” w tym sektorze mamy właśnie taką oto sytuację, jak z ośmiornicą rodziny Szumowskich –  jest oczywiste oszustwo i malwersacje środków publicznych, ale nie ma możliwości ukarania sprawców, bo szeryf Ziobro zadbał o to, by kolejna wersja tarczy anty – cowid19 chroniła kolegę przed odpowiedzialnością za straty … Okazuje się, że to wszystko zmienia – brak sankcji karnej sprawia, że od dziś tak wolno! Po prostu. Czego nie rozumiesz człowieku? 

 

 

Jak jeszcze do tego jakiś szeregowy poseł mówi :

 

” jak ktoś nie radzi sobie w rzeczywistości polskiej to powinien zrezygnować…”

 

…to mamy do czynienia z zachętą do kombinacji i przekraczania prawa wzorem najwyższych władz państwa. Czy widzicie tę ironię – państwo, które okrada swoich obywateli nie mając dla nich żadnych propozycji prócz 500+, radzi wprost uczyć się od najlepszych. Może więc powinniśmy na początek i na przekór własnemu interesowi, przestać płacić podatki? Głupi pomysł- wiem, ale z logicznego punktu widzenia – pozbawienie władz dopływu gotówki do budżetu czyni ją bezradną, bo pozbawiona jedynego argumentu, jakim potrafi się skutecznie posługiwać, starci też wyborców i zwolenników „dojnej zmiany”. 

 

 

Co innego gdy  ustawa  zmusza do zachowań niezgodnych z intencją  praw człowieka – a takim prawem jest ustawa antyaborcyjna z 1993 roku i obecnie procedowana, całkowicie zabraniająca przerywania ciąży -bo mamy tu do czynienia z opresywnym prawem eugenicznym, z inżynierią społeczną opartą na terrorze religijnym, co bardzo niebezpiecznie zbliża nas do kolejnych ustaw takich jak : zakaz rozwodów, zakaz używania środków antykoncepcyjnych, zakaz zapłodnienia pozaustrojowego, zakaz pracy zawodowej dla matek, zakaz wychowywania dzieci w rodzinach patchworkowych i przez singli, i co sobie jeszcze wymarzy konserwatywny mizogin z dostępem do władzy.

Zastanawiam się też dlaczego kobiety konserwatywne popierają terror religijny. Czy czerpią z tego sadystyczną satysfakcję? A może czuły zawsze, że feministki oczekują od nich innego podejścia do życia, na które one nigdy nie miały ochoty? Czy tak trudno zrozumieć, że wolny wybór każdej z nas to sprawa każdej z nas i że bez względu na to jaki on ostatecznie będzie, ważne jest by był faktycznie wolny?

A może uważają, że to część ich obowiązku ewangelizacyjnego – wszak konserwatystki to także katoliczki – konserwatyzm nie istnieje bez tej obowiązkowej łatki. To część szkieletu zewnętrznego, narzucona w ich rodzinach od urodzenia – katolicyzm i konserwatyzm przenikają się wzajemnie zarówno w kwestiach priorytetów jak i w specyficznym postrzeganiu człowieka. Ten specyficzny obraz człowieka jaki konserwatysta nosi w swojej świadomości, to zunifikowany osobnik, bez prawa do siebie samego, bez praw człowieka, oddany zawsze większej sprawie np. NARODOWI, WSPÓLNOCIE RELIGIJNEJ, REWOLUCJI OBYCZAJOWEJ, NAPRAWIE MORALNEJ – zawsze według jedynie słusznej koncepcji.

 

 

No i jeszcze największa cnota – POSŁUSZEŃSTWO! To samo posłuszeństwo, przez które tysiące dzieci molestowanych w łonie kościoła katolickiego, do dziś nie doczekało się sprawiedliwości… To samo posłuszeństwo, które sprawia, że wieś wyrzuca poza swoje granice rodzinę dziecka molestowanego i murem staje za księdzem – sprawcą przestępstwa na tle seksualnym. To samo posłuszeństwo, które stworzyło silny PIS – z miernym ale wiernym członkiem, z prezydentem i premierem, z byłą premier, z kontrowersyjnymi europarlamentarzystami – Czarneckim, Kępą, Sobecką i innymi personami godnymi pożałowania.

Tak zbudowano postać prezydenta Dudy. Dzięki takiemu fanatycznemu posłuszeństwu poseł Kaczyński, prezes PIS-u rządzi od 5 lat, niszczy Polską demokrację, okrada nas z zasobów finansowych na rzecz swoich zwolenników w tym też w znacznym stopniu (20mld!) na rzecz kościoła katolickiego i ośrodka biznesu i mediów katolickich ojca Rydzyka. Korumpuje w ten sposób swoich wyborców, którzy nawet jeśli widzą z czym mają do czynienia, nie głosują przecież przeciwko swojej prosperity. To nie przekonania licznych wyborców PIS-u sprawiają, że tak trudno podnieść się opozycji i wygrać kolejne wybory. To perfekcyjnie zaplanowana korupcja wśród akolitów PIS-u jest matką ich sukcesów wyborczych. I robią to za nasze pieniądze!

Czy konserwatyści, prawicowo myślący ale i uczciwi jednocześnie, to tylko oksymoron? Czy doprawdy tak trudno zauważyć do czego zmierza kościół ze swoimi podopiecznymi, pieszczoszkami nazistami zwanymi dla niepoznaki narodowcami? Czy oni sami, Konfederaci rozumieją swoje cele i, że ich osiągnięcie to dramat dla Polski? Czy  potrafią w porę dostrzec jak wielkimi krokami zmierzamy do nacjonalizmu i fanatyzmu religijnego z wszystkimi tego konsekwencjami? 

Przecież nie będziemy mieli dobrej edukacji, ani kultury, ani debaty społecznej… PIS zniszczyło wszystko czego nie zniszczyło PO i pozostali… Tak drodzy państwo – usługi publiczne zostały nam odebrane. W ich miejsce nic nie powstało – katolickie uniwersytety, gimnazja i szkoły podstawowe, to nie jest to czego oczekuje społeczeństwo w którym tylko 20% to optymistyczna ilość katolików praktykujących swoją religię.

Jesteśmy bardzo zróżnicowanym zbiorem światopoglądów i stylów życia. Każdy z nas składa się do budżetu podatkami, każdy z nas ma prawa wyborcze. Dlaczego 40% wyborców, jak zwykle zostało w domu i ma wywalone na politykę? Tego nie potrafię zrozumieć. Nie teraz, kiedy mamy ostry zakręt na prawo… Czy myślicie państwo niegłosujący, że to was nie dotknie? Jesteście bardzo naiwni jeśli tak sądzicie.

Przekonali się już o tym przedsiębiorcy, właściciele małych biznesików. Wkrótce przekonają się o tym rentierzy, właściciele kamienic, wie o tym już młodzież licealna i studenci – całe młode pokolenie, które coraz częściej radykalizuje się w swoich poglądach politycznych… Z jednej strony niby dobrze, że zaczynają się interesować, ale jak patrzę według ich sympatii to widzę, że lekcje odrobiła Konfederacja, Kościół Katolicki i reszta konserwy. Na wagary poszła Lewica i resztki centrum, jakie jeszcze gdzie nie gdzie się odzywają.

Wygląda, że PIS utorował drogę Konfederacji, która uważa za swoim guru Korwinem, że demokracja to zło i należy ją zniszczyć. Podobnie uważają politycy kościoła katolickiego. A PIS właśnie kończy swoje dzieło destrukcji systemu, który nawet nie miał szans się rozwinąć dostatecznie dobrze, żeby Polki i Polacy mogli go docenić i nauczyć się go praktykować skutecznie. Co nastąpi, gdy kryzys sceny politycznej utrzyma się dostatecznie długo?

 

Jeśli do tego dodać, że edukacja społeczna jako taka w ogóle nie istnieje od początku transformacji, to staje się zrozumiałe, dlaczego tyle młodzieży błądzi po omacku w polityce i ideologiach, serwowanych im w formie jedynie słusznej racji dla nich i dla Polski. Kiedy zderzą się z murem, na którym będzie wielkie graffiti mówiące o tym, że nie mają prawa żyć w tym kraju – może być za późno na debaty i dyskusje.

Nigdy nie uwierzę w to, że  cała młodzież pozbawiona jest umiejętności wyciągania wniosków, logicznego myślenia, racjonalnego oglądu rzeczywistości. Na razie wszystko jest dla nich fascynującą przygodą z dorosłością z aktywizmem… ale kiedy założą rodziny i naprawdę zaczną myśleć odpowiedzialnie za siebie i swoich najbliższych  zmieni im się optyka i dojdą do słusznych wniosków – że zostali wykorzystani, zmieleni i wypluci na boczne tory, a nawet wprost do rowu rzeczywistości, w której nie przewiduje się dla nich ani sukcesu ani pomocy w dźwiganiu ciężarów codzienności. Wtedy dopiero zrozumieją swój błąd i zobaczą, że nie głosowali dla siebie tylko dla partyjnych beneficjentów władzy.  Pytanie – czy zdążą się przegrupować nim nastąpi totalny krach państwa nad Wisłą?

Żeby być sprawiedliwym – moje pokolenie nie zdążyło się ani opamiętać ani zmobilizować przeciwko jednej wielkiej hucpie – dopuściliśmy do głębokiego kryzysu politycznego w Polsce. Uśpieni gonitwą za sukcesem, za pieniądzem, za karierami – a tak naprawdę konkurując o kość, którą nam rzucili neoliberałowie, zapomnieliśmy o wychowaniu naszych dzieci, albo nie starczyło nam na to czasu, albo padaliśmy z nóg, bo wyścig szczurów jest bardzo wyczerpujący… słowem zaniedbaliśmy obowiązki. A teraz widzę co się z tego urodziło i wznoszę larum. I czuję bezradność. 

 

PS,:

Kłębowisko myśli nie daje zasnąć i powoduje, że zapadam się w depresji… Bezradność to ogromnie destrukcyjny stan, nie sprzyja wyzwalaniu twórczego wysiłku, zwłaszcza gdy człowiek nie ma wsparcia organizacyjnego, bo organizacje straciły polot, motywację, poczucie sensu… czemu trudno się dziwić.

Mordor dymi, zbroi się armia Orków, a Gollum knuje…

 

 

Kuna2020Kraków

Dlaczego kościół i jego akolici świeccy zwalczają konwencję antyprzemocową? Ziobro zabezpiecza bezkarność kościoła katolickiego w Polsce. Odpowiednia ustawa już jest na stole.

Witam ponownie w świecie absurdu, czyli w polskim cyrku, gdzie każdy może gadać co mu ślina na język przyniesie, ewentualnie co przyniesie mu bardzo konkretny zysk. I  tym razem, zapraszam właśnie na wspólną zabawę, w której rozprawiczymy tekst ultrakatolickiej agendy spod znak Ordo Iuris – przypominam,

to taka organizacja o której sąd zakazał mówić,

że jest finansowana przez Kreml.

a która zwie się dla niepoznaki Stowarzyszenie Obrońców Wiary – Fidei Defensor. Zdaje się, że jest takie odznaczenie przyznawane dla świeckich, którzy i które się szczególnie zasłużyły kościołowi w tym zadaniu. Przy czym stwierdzić wypada w tym miejscu, że jeśli wiara katolicka spotyka się gdziekolwiek z krytyką, jest to zwykle dyskurs merytoryczny między badaczami tych samych źródeł wiary. Nie jest to nigdy dyskryminacja wierzących ani tym bardziej prześladowanie. Bo wiara jako zjawisko powszechne może być przedmiotem krytyki, jak wszystko co człowiek wymyśla, i zaledwie przyczynkiem do rozważań nad kruchą psychiką istoty ludzkiej.

Co innego zaś krytyka instytucji zajmującej się nadzorem nad treściami wiary i sposobem wykorzystania tych treści dla swoich spektakularnych celów. I to właśnie tych interesów bronią setki stowarzyszeń katolickich w Polsce i na świecie. Warto więc być uważnym i pamiętać, że gdy przedstawiciele kościoła lub ich akolici świeccy zaczynają mówić o obronie wiary, to zwykle chodzi im o bardzo przyziemne sprawy takie jak kasa i władza. I to z tego powodu i dla takich celów kościół wystąpił, z tyleż ostrą co absurdalną krytyką konwencji stambulskiej. A co się kryje w tej konwencji, że kościół boi się jej jak diabeł święconej wody? O tym potem.

Tu możecie przeczytać artykół w całości;

A tu można zapoznać się z celami Stowarzyszenia Fidei Defensor czyli obrońców wiary

Najkrócej cele działalności prokatolickich NGO-sów, poza tym, że są kolejną  przyssawką do budżetu państwa, sprowadza się do:

walczymy z dyskryminacją chrześcijan, którym nie pozwala się dyskryminować wszystkich innych…

 

tak, jak np. w tym przypadku:

 

 

 

Artykuł ze strony SFD usiłuje udowodnić, że konwencja stambulska jest dokumentem, który Polska powinna wypowiedzieć, ponieważ zdaniem autora jest niepotrzebny, kłamliwy, niechrzescijański i szkodliwy dla tzw. rodziny. Nawiasem mówiąc chciałabym poznać ich definicję rodziny – mogła by być niemałym zaskoczeniem dla nas. Tak sądzę.

Jak katolicy widzą kobietę i jej miejsce w hierarchii społecznej pisaliśmy tu

 

Żebyśmy mogli zobaczyć skalę manipulacji zawartej w artykule, trzeba sięgnąć do tekstu źródłowego, czyli do samej Konwencji.  Autor krytykowanego przeze mnie artykułu liczył zapewne, i skądinąd słusznie, że nikt z jego czytelników nie sięgnie po oryginał. Zróbmy to jednak, bo w przeciwnym razie nie będziemy w ogóle wiedzieli o co chodzi.

Oto i on – specjalnie dla Was.  Konwencja Stambulska…. Wystarczy kliknąć

Mało zorientowanym o jaki dokument chodzi przypomnę, że rzecz tyczy przemocy wobec kobiet i przemocy domowej. Powstał w oparciu o wiedzę socjologiczną, kulturoznawczą, antropologiczną, psychologiczną – ujęte i analizowane przez gender studies – kierunek zajmujący się badaniem naukowym nierówności społecznych, m.in. ze względu na płeć. Dokument zarysowuje kompleksowe działania, jakie powinniśmy podjąć jako społeczeństwo, jeśli chcemy zlikwidować przemoc w stosunkach społecznych – przemoc wobec słabszych, w tym kobiet,  jest definiowana jako skutek nierówności płci.

Konwencja proponuje systemowe metody przeciwdziałania przemocy i kładzie nacisk na wychowanie antydyskryminacyjne i edukację dla równości. Taki plan nie może podobać się środowiskom ultrakatolickim, które raczej skłaniają się i pochwalają  karanie kobiet, gdy te nie spełniają oczekiwań tego środowiska. A jakie to oczekiwania? Przeczytajcie Wandę Półtawską, przyjaciółkę JP2, która wypowiada się obszernie na ten temat np. TU

 

 

 

 

 

***

 

A teraz chwila prawdy; będziemy wspólnie analizować treści fragmentów artykułu w oparciu o porównanie z treściami wskazanymi przez autora, a zawartymi w krytykowanej przez niego konwencji.

 

Już artykuł 1 ust. 1 pkt b Konwencji budzi kontrowersje. Przede wszystkim dlatego, że zakłada konieczność “usamodzielnienia” kobiet, tj. zniechęcenia ich do zakładania rodziny. Zakłada, że kobiety nie mają równych praw z mężczyznami. Jest to nieprawdą, ponieważ m.in. Konstytucja RP i inne ustawy podkreślają równość płci. Równość w koncepcjach Konwencji zakłada zwalczanie instytucji rodziny o charakterze heteroseksualnym i monogamicznym.

artykuł 1(cele konwencji) ust. 1 pkt b brzmi:

b. przyczynienie się do eliminacji wszelkich form dyskryminacji kobiet oraz wspieranie rzeczywistego równouprawnienia kobiet i mężczyzn, w tym poprzez wzmocnienie pozycji kobiet;

Albo inny fragment…

Artykuł 3 Konwencji zawiera w sobie “definicje” różnych pojęć. W punkcie „c” omawianego przepisu stwierdza się, że płeć nie jest czymś obiektywnym biologicznie. Jest to zastosowanie teorii Gender w praktyce. Zakłada się, że płeć to konstrukcja (wymysł) społeczeństwa i przyznaje określone role społeczne kobietom i mężczyznom ze względu na budowę ciała, psychikę i atrybuty. Ma to na celu rozmycie granicy pomiędzy kobiecością a męskością. Jest to szeroko rozumiana negacja płci. Przemoc wobec kobiet jest, według tej teorii, efektem kultury europejskiej.

Jak nie, jak tak…

Ano zobaczmy co też konwencja mówi w przywołanym punkcie

artykuł 3 c:

c. „płeć społeczno-kulturowa” oznacza społecznie skonstruowane role, zachowania, działania i atrybuty, które dane społeczeństwo uznaje za odpowiednie dla kobiet lub mężczyzn;

Tyle i ani słowa więcej. To niesamowite ile autor artykułu potrafi wywnioskować z prostych stwierdzeń konwencji, tak prostych żeby najbardziej tępy czytelnik zrozumiał. Ale najwyraźniej autorzy konwencji nie przewidzieli ordojurków. Cóż bywa! Nie pierwszy i nie ostatni to raz ktoś odczytuje intencje na opak i interpretuje jak mu wygodnie, byle nie powiedzieć o co naprawdę mu chodzi…. ale o tym za chwilę.

Artykuł 4 ust. 3 rozróżnia płeć biologiczną oraz płeć społeczno-kulturową, co jest efektem teorii Gender. Zakłada się, że istnieją inne płcie niż płeć biologiczna. Zwraca się również uwagę na “orientację seksualną” oraz “tożsamość płciową”, co ma na celu wskazanie, że człowiek może posiadać więcej niż jedną identyfikację własnej płci. W tych koncepcjach mężczyzna uważający siebie za kobietę i spełniający “społeczno-kulturowe” role kobiety, jest rzeczywiście kobietą. Jest to sprzeczne z biologią.

A konwencja w tym miejscu mówi, że:

Art 4

3. Wdrożenie przepisów niniejszej konwencji przez Strony, w szczególności środków chroniących prawa ofiar, zostanie zagwarantowane bez dyskryminacji ze względu na: płeć biologiczną, płeć kulturowo-społeczną, rasę, kolor skóry, język, religię, poglądy  polityczne i inne, pochodzenie narodowe lub społeczne, przynależność do mniejszości narodowej, własność, urodzenie, orientację seksualną, tożsamość płciową, wiek, stan zdrowia, niepełnosprawność, stan cywilny, status uchodźcy lub migranta lub inny.

Ten punkt w konwencji mówi zwyczajnie o tym, że status ofiary może mieć każdy kto doznaje krzywdy i przemocy i żeby nie było wątpliwości akcentuje wyraźnie, że przepisy tej konwencji maja być wdrożone bez dyskryminacji ze względu na cokolwiek, po czym na wszelki wypadek i żeby uniknąć niewłaściwych interpretacji podaje dokładnie kryteria dyskryminujące.

Autor artykułu natomiast uważa najwyraźniej, że fakty biologiczne które potwierdzają wnioski gender studies nie istnieją, a jedyną dyskryminowaną grupą na świecie są chrześcijanie. I wcale nie chodzi tu o spór merytoryczny czy naukowy. Nie. Tu cały czas mamy do czynienia z przygotowaniem podkładu pod polityczne nadużycia partii, które działają w naszym kraju wyłącznie na rzecz  dobrostanu kościoła. Dla mnie to oczywiste i czytelne od lat… Żeby dla większości nie było to tak czytelne i oczywiste, w mediach prokatolickich ukazują się takie teksty jak krytykowany tu artykuł Stowarzyszenia Fidei Defensor, czy dziesiątki innych na setkach stron i FP na FB …

Ziobro za nasze pieniądze sponsoruje pismo „Do Rzeczy”, gdzie ukazują się elaboraty na ten temat. Państwo PIS bowiem przygotowuje się do uchwalenia ustawy antydyskryminacyjnej dotyczącej wyłącznie katolików i wielce prawdopodobne jest, że umieszczą w niej zabezpieczenia chroniące od odpowiedzialności karnej kościół rzymskokatolicki za przestępstwo pedofilii i wszystkie inne, w tym także nadużycia gospodarcze i finansowe jeśli dotyczą tej instytucji…

Stanie się to tak czy inaczej, chyba, że całe społeczeństwo stanie do plebiscytu zamiast wyborów, i powie PIS-owi, że nie ma naszej zgody na taką chucpę. Trudno te ich działania nazwać inaczej jak autorytarnym dewastowaniem prawa i zasad, nie tylko etycznych i moralnych, ale także standardów do których zdążyliśmy się już przyzwyczaić i od których nie zamierzamy odchodzić.

Jeśli się mylę i obywatele znowu zlekceważą zagrożenia, to państwo PIS będzie trwało przez wiele jeszcze dekad. I wcale nie chcę straszyć PIS-em – tego już nikt robić nie musi. Ludzie wiedzą, bo widzą do czego są zdolni, ale z jakiegoś powodu nie wierzą w siłę tłumu, w sens demonstracji, w aktywność prospołeczną i że warto rzutem na taśmę przezwyciężyć obecny trend do autodestrukcji.

PS.: Kościół i jego miłośnicy dobrze wiedzą czego się boją w konwencji. Boją się mianowicie prawdy o walnym udziale działalności kościoła w kulturotwórczym procesie, który wygenerował m.in. także dyskryminację kobiet i przemoc, która jest tego zjawiska następstwem. Krótko mówiąc proponowane w konwencji zmiany w kształtowaniu młodego pokolenia, odbiorą kościołowi szereg argumentów na rzecz usprawiedliwiania przemocy w naszej kulturze, opartej w znacznej mierze na supremacji jednych wobec innych- mniejszych, słabszych, mniejszości, wobec dzieci, kobiet i starców.

Czy ten artykuł mojego autorstwa, jak niemal wszystkie, które pisuję dla polskiegoateisty.pl są wołaniem na puszczy?

Kuna2020Kraków

Ordo Iuris zamyka kobietom w Polsce dostęp do legalnej aborcji. Ustawa o zawodzie lekarza i farmaceuty umożliwi kolejne nadużycia wobec pacjentów. Po klauzuli sumienia bez ograniczeń, to kolejny krok systemowej przemocy wobec kobiet.

PiS właśnie próbuje całkowicie zablokować Polkom możliwość legalnej aborcji. Tylnymi drzwiami, w ustawie o zawodzie lekarza i farmaceuty planuje zapisy, które odetną kobiety od wiedzy o placówkach, które dokonują aborcji z ustawowych przesłanek.

 

źródło czytaj dalej

 

Co na to NRL ( Naczelna Rada Lekarska)? Co na to przewodniczący tej rady Dr Andrzej Matyja? Jak daleko od dobra pacjenta, na rzecz którego każdy lekarz składa przyrzeczenie lekarskie ( dawniej przysięgę Hipokratesa), zamierza samorząd lekarski odejść w zamian za wygodne dla lekarzy zapisy w ustawie o zawodzie lekarza i farmaceuty? Czy lekarze zastanawiają się w ogóle nad swoją rolą w systemie ochrony zdrowia? Czy są jakieś granice hipokryzji środowiska lekarskiego, których nie przekroczą dla własnej prosperity? Takie pytania przychodzą mi do głowy jak czytam, że znowu lekarze mają stać po stronie władzy zamiast murem stać po stronie pacjentów.

Taka sytuacja miała już miejsce w historii świata. Na przełomie XIX i XX wieku narodziła się w głowach biologów, zwolenników teorii ewolucji Karola Darwina i nazywana jest do dziś darwinizmem społecznym, a szerzej wprowadzona w życie pod postacią praw eugenicznych. Jedynymi dysponentami nieograniczonej władzy z mocy tego prawa byli właśnie lekarze. To oni decydowali o tym, czy dana kobieta powinna czy też nie powinna rodzić dzieci, ich wyroki nie były kwestionowane, a skutki ich działalności mocno odbiły się na stosunkach społecznych, gdzie klasy wyższe nigdy nie podlegały ocenie przydatności danej jednostki dla społeczności, podczas gdy klasy niższe i biedne warstwy były notorycznie gnębione sterylizacją kobiet, by te się nie rozmnażały. Były postrzegane jako obciążenie dla społeczeństwa i kaleczono je przez ubezpłodnienie w sposób ostateczny i nieodwracalny.

Zapisy w ustawie o zawodzie lekarza i farmaceuty zmierzają w prostej linii do zalegalizowania nadużyć i łamania praw człowieka. Jeśli zapisy o których mowa ostaną się w ustawie,  to kobiety w Polsce nie będą miały żadnego dostępu do legalnej, zgodnej z prawem aborcji. Nie wykluczone, że dzieje się to przy współpracy lobbystów z podziemia aborcyjnego – nie trzeba być jasnowidzem, by przewidzieć jak to wpłynie na ceny zabiegu…

Oprawcom w kitlach lekarskich a’la Chazan, nigdy nie chodziło o ochronę czegokolwiek, poza swoim własnym interesem. Obłuda jednak mocno zrosła się z tym środowiskiem w ostatnich trzydziestu latach RP, więc raczej nie spodziewam się ożywionej dyskusji w gronie samych lekarzy. Wobec zerowej możliwości wszczęcia debaty społecznej i ponieważ stan taki będzie trwał jeszcze całe dekady, pozostaje nam jedynie wyartykułować nasze zdanie na ten temat. Rzucamy to zdanie w eter, siejemy je w waszej czytelniczej pamięci, licząc na to, że  przetrwa, jako osad, gorycz i niesmak wobec takiego spojrzenia na nas, pacjentów,  na kobietę, na człowieka jako takiego.

 

Kuna2020Kraków

 

Ustawa jak bumerang – wraca w to samo miejsce. Zaczyna przypominać czek bez pokrycia.

 

W ostatnich dniach mieliśmy okazję obejrzeć on line, prace w komisji ds. Polityki Społecznej i Rodziny (PSR), nad ustawą antyaborcyjną całkowicie zabraniającą przerywania ciąży. Zobaczyliśmy tylko jak wkłada się ustawę, która wzbudza wielkie emocje społeczne, do tzw lodówki, czyli odkłada dyskusję i namysł nad jej treścią, na bliżej nieokreślony czas. Kaja Godek wrzała z oburzenia, ja także, choć z zupełnie innego powodu.

Zastanawia  jedno – jak to jest z tym słuchaniem biskupów. No bo albo słuchają i powinni klepnąć ustawę bez poprawek, albo Episkopat razem z PIS-em robią sobie z nas jaja i odgrywają teatr dla ubogich. Zarówno PIS, jak i Episkopat nie są zainteresowani zaostrzeniem ustawy. Większość posłów także tego nie chce. Ustawa z 1993 roku, dzięki sprawnej polityce KRK nie działa w żadnym zakresie, dostęp do badań prenatalnych jest bliski zeru, kobieta nie otrzymuje wsparcia w żadnej sytuacji związanej z świadomym macierzyństwem, tym bardziej w obliczu tragedii. I wszyscy są zadowoleni!  Oczywiście wszyscy poza samymi kobietami.

Do wyborów parlamentarnych jeszcze sporo czasu. Zastanawiam się ile kasy PIS wypłaci  kościołowi, kiedy ten zacznie strzelać focha z powodu zamrożenia ustawy Godek. A strzeli focha na 100%! Gdyby to ode mnie zależało, to na miejscu kobiet domagałabym się procedowania tej ustawy, żądałabym od wszystkich posłów by wypowiedzieli się na jej temat i oczekiwałabym jawnego głosowania w tej sprawie na najbliższej sesji sejmu RP. Sprawa jest ważna, dotyczy połowy społeczeństwa, a właściwie to całego społeczeństwa – w końcu wszyscy się rozmnażamy- nie widzę powodu, żeby odpuszczać parlamentarzystom – po to ich wybraliśmy, żeby nas reprezentowali. I mamy prawo zobaczyć jak nas reprezentują!

 

 

 

A co robią parlamentarzyści? Chowają głowę w piasek, nie uczestniczą w pracach sejmowych, ławy świecą pustkami. Nie czytają ustaw, nie znają ekspertyz, pozwalają sobie na nieobecność podczas głosowań nad ustawami. Nie wiem za co do cholery biorą niemałe, nasze pieniądze! Kobiety powinny przestać czegokolwiek oczekiwać od tego leniwego towarzystwa. Kobiety powinny zacząć walczyć o swoje prawa. Bo praw się nie dostaje. Te, które dostaliśmy – nie szanujemy! Dopóki trwa świat zdominowany przez patriarchat – o prawa trzeba walczyć! I nie będziemy walczyć o utrzymanie tzw. kompromisu, który odebrał kobietom głos na ponad dwadzieścia lat! Jeśli o coś warto walczyć,  to o wszystko! O cały pakiet praw! Ani mniej, ani więcej, tylko tyle ile się nam należy.

 

Bo wszyscy, przede wszystkim i najpierw jesteśmy ludźmi

 

05.07.2018 Kraków

Elżbieta Kunachowicz

#WszyscyPrzedeWszystkimJesteśmyLudźmi

 

 

Kiedy prawo tworzą psychopaci, a mandaty poselskie dzierżą marionetki

W ubiegłą środę, 10.01.2018 posłowie opozycji ostatecznie oblali test na termin przydatności do czegokolwiek, dzięki czemu psychopaci są coraz bliżej stanowienia prawa w Polsce. Brawo panie posłanki, brawo panowie posłowie! Myślę, że

Podejrzewam, że przynajmniej ci, którzy śledzą wydarzenia na Wiejskiej, bez względu na  przekonania polityczne i światopogląd, z pewnym niedowierzaniem przyjęli do wiadomości, że osoby dzierżące mandaty poselskie, całkowicie zlekceważyły swoje obowiązki podczas zapowiedzianej wcześniej sesji, na której mieli zająć stanowisko w sprawie dalszego procedowania obywatelskiego projektu „Ratujmy Kobiety”.

 

 

Barbara Nowacka:

[…] Powiem państwu, że ja jestem zgnieciona. Zabrakło dziewięciu głosów, żeby projekt Ratujmy Kobiety trafił do komisji. Zabrakło dziewięciu głosów, żeby debata o edukacji seksualnej, o prawach kobiet, o godności kobiet, o normalnym prawie, o prawie kobiet do stanowienia o sobie, a w końcu o prawie dzieci do bezpieczeństwa przed obsceną, trafiła do komisji. Zabrakło 39 posłów opozycji. To jest po prostu niewiarygodne. Mieli możliwość.

W 2015 roku zabrakło posłów, wtedy PO i PSL, by zagłosować za Trybunałem Stanu dla Zbigniewa Ziobry. Wiemy, w jakim innym miejscu bylibyśmy, gdyby wtedy pojawili się na sali sejmowej, gdyby zagłosowali za Trybunałem Stanu. Dzisiaj 39 osób, tych osób, które przychodzą czasami na czarne marsze, tych osób, które mówią: Tak jesteśmy za równością, wolnością, demokracją, nie przyszło na głosowanie. Nie przyszło na głosowanie projektu obywatelskiego, pod którym setki, tysiące osób podpisało się. […]

Jestem naprawdę rozgoryczona, bo nie taka powinna być postawa obywatelska, nie tak postępują parlamentarzyści, ci, dla których ważna jest demokracja. Nie ma demokracji bez praw kobiet, ale też nie ma dobrego parlamentaryzmu bez udziału tych posłów. Płacimy im. Płacimy im do cholery za to, żeby przychodzili do sejmu i głosowali czasami za naszymi projektami, żeby chcieli nas wysłuchać. 39 osób olało projekt obywatelski, 39 osób z opozycji […]

Polki miały szansę na oddech w tym szybko klerykalizującym się społeczeństwie i kraju. Zabrakło odwagi! Panie posłanki, panowie posłowie, gdzie do cholery byliście, kiedy nasz projekt przepadał? Wystarczyło 9 głosów za projektem! […] naprawdę, nie za to płacimy wam jako obywatele i obywatelki […] Wstyd mi za taką opozycję, która może wyjść tylko na selfiaki, fajne demonstracje, a wtedy, kiedy dzieje się coś ważnego — zwyczajnie nas olewa. Nie zgadzamy się, żebyście nas olewali. Widać tym olaniem, tym pokazaniem lekceważenia — nie jesteście, zwyczajnie godni zaufania. […]

Relacja Barbary Nowackiej, na świeżo po wystąpieniu w sejmie R.P.

 

Lawina krytyki, jaka poleciała na ich głowy nie będzie tematem niniejszej publikacji. Kilka dni już minęło od tamtej kompromitacji, nie widzę sensu powtarzać argumentów, które wymieniła Barbara Nowacka, tuż po wyjściu z sejmu, gdzie mówiła do pustej sali, jeśli nie liczyć kilkunastu obecnych posłów…

Chcę opowiedzieć Wam o bulwersującej sprawie, bezpośrednio związanej z tym głosowaniem. Chodzi mianowicie o akcję społeczną pod osobistym patronatem Kai Godek, mającą na celu skłonienie posłów i posłanek do głosowania za przyjęciem ustawy „Zatrzymaj Aborcję”, zaprojektowanej przez Ordo Iuris. Projekt tej osobliwej ustawy całkowicie odbiera obywatelom polskim prawo do świadomego rodzicielstwa, a kobietom prawo do zachowania zdrowia i życia. Jest współczesną formą prawa eugenicznego, które stoi w drastycznej sprzeczności z prawami człowieka.

Wspomniana akcja, polegała na wykorzystaniu prac plastycznych dzieci niepełnosprawnych. Postawiono specjalną stronę, na której, jak w sklepie, można było sobie wybrać laurkę oraz adresata/posła i wysłać tak przyozdobiony mail następującej treści:

 

Pośle, zatrzymaj aborcję, głosuj za życiem!

Szanowny Panie Pośle/Szanowna Pani Poseł!

Zbliża się głosowanie w sprawie projektu #ZatrzymajAborcję znoszącego możliwość

zabijania dzieci ze względu na zły stan ich zdrowia.

Projekt w ciągu dwóch miesięcy poparło 830 000 Polaków. Przesyłam laurkę narysowaną dla Pani/Pana przez niepełnosprawne dziecko i wraz z nim proszę o głosowanie za życiem.

Z poważaniem,

…. (Twoje imię i nazwisko)

patrz więcej

Wyróżnienia wskazują trzy podstawowe kłamstwa, trzy manipulacje emocjonalne, które w opinii autorki pomysłu miały  deprecjonować mniej uważnych posłów i posłanki. Piszę o tym, bo na przykładzie tego pomysłu na walkę z przeciwnikiem, można zobaczyć zarówno ideologię, metodę, sposób myślenia i poziom dojrzałości emocjonalnej autorów.  Presja tego rodzaju, nie jest, jak sądzę dość skuteczna, by usprawiedliwiała nieodpowiedzialne, ignoranckie zachowania parlamentarzystów z opozycji, ci bowiem od dawna rozmijają się i z ideą demokracji i  z mandatem, otrzymanym od swoich wyborców. Poza tym nie spodziewam się w tamtym towarzystwie zbyt wielu wrażliwych społecznie jednostek, jakkolwiek dziwacznie by to nie zabrzmiało wszak teoretycznie posłowie powinni rekrutować się z takiej właśnie klasy, ale przecież to tylko idealistyczne bzdury!

Owe trzy manipulacje to:

  • głosuj za życiembrzmi dobrze, odruchowo wszyscy jestesmy za…, problem w tym, że ta fraza jest pusta, nie ma treści. Ma formę nakazu bezwarunkowego, udaje zasadę moralną i podszywa się pod bliżej nie sprecyzowane dobro. 
  • głosuj przeciwko jakiejkolwiek możliwości zabijania dzieci  Acha. Nie ma innej możliwości być za życiem, jak tylko być przeciwko aborcji. Przy czym aborcję przebrano za morderczy proceder z thrillera o seryjnym zabójcy. I to nie wobec zygoty,  moruli,  płodu czy zaśniadu groniastego, tudzież zniekształconej i mocno uszkodzonej, niezdolnej do życia hybrydy. To brzmiałoby jak krzyżowanie kobiet, jak chłosta na rynku, jak gwałt na zgwałconej nieletniej. Jak przemoc wobec Matki Polki. Zatem przedmiotem aborcji uczyniono dziecko, które jest uosobieniem wszystkiego co czyste, niewinne, kruche i piękne. Takim różowym berbeciem, śmiesznie pełzającym po dywanie w living roomie naszego posła lub posłanki, co prezentuje się znacznie lepiej i pobudza wyobraźnię zdewociałych, narodowobogoojczyźnianych parlamentarzystów wszystkich opcji. I nie znajdziesz tu miejsca na inne obrazki. Wyobraźnia nie podsunie ci dramatycznego zdjęcia zwłok dwuletniego syryjskiego uchodźcy na brzegu Adriatyku. To będzie z całą pewnością spadkobierca kultury białych panów. Bo tego projektu nie napisali humaniści. Tego nawet głęboko wątpiący sceptycy mogą być pewni.
  • laurka narysowana dla posłanki / posła przez dziecko niepełnosprawne —  po to, by razem z nim, znaczy z tym dzieckiem, zagłosował/ła za tym, żeby inne dzieci też miały tak fajowo jak one. Zaiste, szatański pomysł.  A my idioci wyborcy myśleliśmy, że posłowie to samodzielnie myślący, krytyczni ludzie, zdolni do debaty i wglądu w każdy problem. Ordo Iuris i Kaja Godek pierwsi zorientowali się, że takie oczekiwania to mrzonki. Wysłali więc dzieci niepełnosprawne, by te uświadamiały posłów co jest teraz w Polsce najważniejszym problemem. Jeden czort wie dlaczego te dzieci miałyby kolędować za taką durną ustawą, zamiast wytworzyć presję na posłów by raczyli zauważyć jak ciężkie jest życie rodzin z dziećmi wymagającymi np. całodobowej opieki i ciągłej rehabilitacji, by spróbowali realnie pomóc tym rodzinom.

Fakt, że sięgnięto po dziecko, że zawłaszczono jego głos, bez pytania o jego zdanie na temat życia z niepełną sprawnością, w kraju w którym państwo nie gwarantuje mu odpowiedniej opieki medycznej, skazuje rodziny na życie heroiczne i wykańczające przed czasem, gdzie niepełnosprawne dorosłe dziecko, po śmierci rodziców skazane jest na łaskę niewydolnej opieki społecznej i patologiczne zachowania opiekunów  to desperacja, bezczelność czy brak przyzwoitości, wynikający z permanentnego braku empatii w kręgach obrońców życia poczętego? A może po prostu cynizm, tak pożądany gdy chodzi o realizację politycznych celów? Jakie to cele? Nawet nie chce mi się zgadywać.

Dość powiedzieć, że tzw. zygotarianie najchętniej przejmują się nienarodzonymi dziećmi, rozwiązują ich nieistniejące problemy, obdarzają je nieistniejącym uczuciem i otaczają absolutnie niewyobrażalną troską. Na podobny heroizm nie potrafią się zdobyć wobec dzieci narodzonych i faktycznie potrzebujących wsparcia tak finansowego, jak i emocjonalnego. Cóż, współczuję, ale jestem bezsilna wobec tylu deficytów na raz.

Najwyraźniej ktoś dostał mało miłości w dzieciństwie i nie ma pojęcia o budowaniu dobrych relacji z ludźmi, o wsparciu emocjonalnym, o zaufaniu i pustce po stracie. O ludzkich uczuciach w ogóle, w szczególności zaś o autentycznych problemach zwykłych ludzi, kobiet i mężczyzn, szczęśliwych rodziców i nieszczęśliwych par, nie mogących doczekać się własnego potomstwa. Ludzi starych, chorych i zapomnianych przez wszystkich. Także dzieci, tych głodnych i zaniedbanych i tych kochanych, które straciły rodziców oraz tych, które stracą matkę, bo klauzulowy lekarz nie po to ma sumienie, by uświadomić sobie w porę, że ta czy inna kobieta może nie przeżyć  kolejnego z rzędu porodu. O tych wszystkich aspektach życia stadnego, Ordo Iuris oczywiście wie, ale wiedzę tą ignoruje. Nie wolno dopuścić by psychopaci tworzyli prawo w Polsce.

 

Gorąco polecam także:

patolodzy na klatce  

Kaja kontra reszta świata

 

 

Zdarzyło się dwadzieścia dwa lata temu…

Było to dwadzieścia dwa lata temu…

Remember 1994 rok!

1994 rok

Moja najstarsza córka miała dwanaście lat, po niej druga córka lat dziewięć i roczny syn. Nadchodziły wielkimi już krokami święta bożego narodzenia A.D. 1994. Jak co roku, tradycyjnie przed świętami byłam rozbita, nie umiałam niczego ogarnąć, spóźniłam się z wysłaniem kartek świątecznych, nie zakupiłam jeszcze prezentów, nie zaplanowałam menu i chodziłam napięta jak struna. Mąż pracował jak najdłużej, byleby nie wchodzić mi w drogę, dzieciaki chodziły popod ścianami i dbały o to, żeby nasze trajektorie się nie krzyżowały.

Byłam zmęczona. Praca zawodowa była moją pasją, więc nigdy mnie nie męczyła, za to prowadzenie domu, wychowywanie dzieci, gotowanie, wywiadówki, wizyty u lekarzy – to był świat, w którym nie umiałam się poruszać bez przekraczania prędkości i stłuczek…

Tamtego roku powinno być tak samo, jak zwykle. Wszystko wypucowane, okna umyte, framugi doczyszczone, klamki lśniące, pościel zmieniona, firany śnieżnobiałe, podłogi pachnące pastą „Agata”, a wokół woń jedliny oraz kuchenne zapachy. Ja zaś miałam być umęczoną ofiarą własnych przekonań na przykład na temat tego, że:

              Święta należny robić dla dzieci, bo dzieci tego oczekują, tego wyglądają i pragną z całej siły

Nic podobnego!

Było wczesne popołudnie, dzień przed wigilią. Szalałam, jak zwykle, kiedy wiem, że już z połową rzeczy nie zdążę, a mózg bezczelnie szydzi ze mnie, że niestety nie mam dziesięciu rąk, a, prawdę mówiąc, nawet te dwie, które mam są w tej sytuacji do niczego… Fakt.

Najgorsze było być szefem kuchni i odpowiadać za efekt końcowy. Sprzątać? Bardzo proszę, czemu nie. Prać, wieszać, składać, segregować — jak najbardziej! Nakryć do stołu? Już się robi! Ale nie gotować! Nie lubiłam wymyślać menu. Dałabym wszystko za bycie podkuchenną i wykonałabym każde polecenie… Byle nie decydować o przyprawieniu czegokolwiek…

Kiedy jesteś w takim stanie przegrzania na stykach, a do tego nie nauczono cię dobrej organizacji pracy i delegowania zadań domownikom, jesteś zdany/na tylko na siebie i musisz polec. Zdarzało mi się to przez dwanaście kolejnych lat, co roku. Musiałam żyć zupełnie czym innym na co dzień, bo przez te lata nie miałam czasu na refleksję na temat przyczyn takiego stanu rzeczy.

Za całą mądrość musiało mi wystarczyć oparcie się o przekaz kulturowy. Problem w tym, że o ile moja starsza siostra była dość dobrze poinstruowana przez naszą mamę co, gdzie, kiedy i dlaczego, o tyle ja byłam zostawiona na pastwę domysłów. A ponieważ nigdy mnie do kuchni nie ciągnęło, więc w tej akurat dziedzinie jestem początkującym amatorem i wybitnym konsumentem wyników cudzej kreatywności.

Wszystko jednak do czasu. Powiadają mądrzy :

„Póty dzban wodę nosi, póki się ucho nie urwie”

Kamienie na drodze

Aż onego roku moja, 12-letnia N. skrzyżowała swoją trajektorię z moją, w naszej dużej kuchni, w naszym dużym mieszkaniu, przy ul. Św. Sebastiana 12 w Krakowie… weszła cichuśko, usiadła przy naszym wielkim stole i poprosiła mnie, żebym nie stawała w kontrze, tylko posłuchała jej przez chwilę, bo ma mi coś do powiedzenia.

kawka2

Mamo — powiedziała — usiądź na chwilkę, odpocznij sobie, a ja zrobię kawkę. Będziesz sobie piła, a ja ci opowiem o świętach. Już miałam zacząć stawiać opór, ale coś mnie zatrzymało wpół drogi… Pomyślałam — czemu nie!? Córcia zrobiła kawkę, podała mamuni, podsunęła papieroski i popielniczkę… I, patrząc mi głęboko w oczy, powiada do mnie tak:

Co roku sprzątasz całe mieszkanie, myjesz sześć wielkich okien, pastujesz podłogi, robisz zakupy, gotujesz i pieczesz. A potem jesteś zmęczona i chodzisz przez całe święta zła. A ja bym chciała, żebyś była uśmiechnięta i zadowolona. Świat się nie zatrzęsie i nie zapadnie z wrażenia, jak raz nie umyjesz tych okien albo nie wypolerujesz tych sztućców. Proszę cię, mamo, zatrzymaj się na chwile i pomyśl.

kawki1

A więc pomyślałam… Przede wszystkim poczułam ogromną ulgę, że być może to tylko moja wyobraźnia i zwykły, bezmyślny nawyk i komplet bezpodstawnych przekonań, na temat oczekiwań męża, teściowej i dzieci sprawia, że w powtarzalnych sytuacjach zachowuję się w określony sposób, tańczę jak mi zagrają nuty tradycji i przekazu rodzinnego.

A kiedy już tak pomyślałam, to i zrozumiałam, dlaczego tak często jestem zła, napięta, negatywnie nastawiona, a nawet wybucham wściekłością. Ta niezgoda zawsze we mnie była i nadal jest. Pamiętam doskonale jak wszystko we mnie się skręcało, kiedy robiłam coś wbrew sobie, wbrew uczuciom, instynktowi, ale za to poprawnie i zgodnie z… whatever.

Przypominam dziś o tamtych zdarzeniach sprzed wielu lat, żeby opowiedzieć o tym, jak podniosłam pewien kamień na swojej drodze, zamiast się o niego potknąć i iść dalej z siniakiem na kostce. Takich kamieni jest sporo w ciągu życia. Większość z nich usuwamy zgrabnym, dobrze wytrenowanym ruchem na pobocze zdarzeń i szybko o nim zapominamy. Niektórzy z nas robią to po mistrzowsku, nie przerywając wątku, nie zauważając nawet, że to robią. Ja jestem dociekliwą analityczką więc te większe zauważam, pochylam się nad nimi, oglądam z każdej strony i niekiedy, po przetarciu z kurzu, oczom mym ukazuje się prawdziwy skarb.

Tamta krótka wymiana spojrzeń i to, co powiedziało mi 12-letnie dziecko – to jeden z kamieni milowych mojego życia. Miałam już bliżej niż dalej do czterdziestki, ale wciąż goniłam w piętkę, wokół słupa powinności, wokół ustalonych z dawna zasad, wokół cudzych potrzeb i cudzych planów. W ogóle jeszcze nie żyłam, nawet nie widziałam swojej ścieżki, nawet nie miałam czasu się nad nią zastanowić, nie wiedziałam, że kroczę nią, a zarazem błądzę. To zdarzenie miało swoje poważne następstwa. Stało się początkiem dojrzewania, poszukiwania siebie w ogromie sprzeczności, jakimi otulona ciasno, kroczyłam we mgle niezrozumienia świata i siebie samej.

Czas refleksji

W pracy zawodowej byłam kimś zupełnie innym. Wiedziałam co robię i dlaczego tak, a nie inaczej. Czułam, że tylko w tej sferze się naprawdę rozwijam, idę naprzód. W sferze rodzinnej byłam jak samosterowne urządzenie elektronicznie, dzisiaj powiedzielibyśmy – cyfrowo/komputerowo. Mąż wraca do domu, urządzenie, cokolwiek właśnie robi, rzuca to i przygotowuje kolację, hektolitry herbaty dla zmęczonego żywiciela rodziny. Kiedy dziecko płacze urządzenie analizuje możliwe przyczyny, a kiedy ustali, że ciężka choroba nie wchodzi w grę, wraca do wcześniej zaplanowanych czynności, czyli mycia garów, albo kibla w zależności…

Może to dziwne, ale byłam urządzeniem obsługującym wszystko dookoła, ale bez programu w zakresie empatii z kimkolwiek. Miałam taki zapieprz, od rana do wieczora, że na refleksje czy uważne słuchanie moich domowników nie miałam czasu ani siły. Byłam perfekcjonistką – nikomu nie życzę takiego partnera/partnerki. To powinno się leczyć – takie nastawienie do wszystkiego musi się skończyć poczuciem klęski i nieuniknioną dekompensacją.

Moja córka sprawiła, że od 1994 roku, powoli krok po kroku, zdarłam z siebie większość patchworka, udzierganego dla kobiet przez kobiety, którym wydaje się, że nam w tym do twarzy i że w takim stroju czujemy się najlepiej. Drogie antenatki! Mylicie się, cały czas się myliłyście. A to, czego nie wiecie, jak i nie wiedziałyście wprzódy, dziś wam oto oświadczam – Kobiety są murzynem świata, nie dlatego, że są kobietami, tylko dlatego, że nie potrafiły przeciwstawić się patriarchatowi, który nadszedł wraz z cywilizacją monoteistyczną i hierarchicznym porządkiem świata. Stłamsiłyście w sobie prawdziwą wolność i godność, zastępując te wartości powołaniem do macierzyństwa i godnością szyi, która kręci głową. Co za banał i substytut pełnego człowieczeństwa! Dziś nie ma już powodu, by nadal trwać w gorsecie fałszywych przekonań i kulturowym przekazie pokoleniowym. Czas zmierzyć się z nieuniknioną zmianą i powrotem do oczywistego twierdzenia, które już kilkakrotnie przywoływałam, że:

Najpierw i przede wszystkim, wszyscy jestesmy ludźmi.

Proszę państwa – nie chcę zanudzać Was swoimi opowieściami, chciałam tylko zwrócić Waszą uwagę na to, że zatrzymanie się w pełnym pędzie, jest nieodzowne, by zobaczyć, gdzie się znaleźliśmy, w naszej drodze przez życie. Trzeba czasem stanąć, niekoniecznie na szczycie, pozwolić by wiatr ochłodził nam czoło, a oczy — te niezwykłe gadżety anatomiczne, ten szczyt ewolucji ze zmienną ogniskową — zobaczyły i to, co blisko i to, co na horyzoncie. I nie bójmy się tego robić, bo nawet jeśli nie ma tam nadzwyczajnych widoków, pięknych perspektyw, ani nie widać oczywistego celu i sensu, to sama możliwość kontemplacji rzeczywistości jest warta zachodu. A czasem wynika z niej coś więcej niż tylko przyjemność trwania i świadomość uczestnictwa w istnieniu świata.

Przerwa świąteczna u schyłku roku jest doskonałą okazją na zatrzymanie się i zadumę, na spoglądanie w czyjeś oczy tak, jak dawno tego nie robiliśmy i na słuchanie tych, dla których nigdy nie starcza czasu.

Z pozdrowieniami. Kuna.

Petycja jak akt oskarżenia o uprawianie eugeniki…

Ta petycja trafiła do mnie przypadkiem. A szkoda, bo jestem dobra w krytyce, więc zapewne natychmiast zaproponowałabym zmianę wiodącego napisu informującego o wydarzeniu…

Patrzę na  zbitek rozżalonych buziek niemowlaków.

Wiem dokładnie na co patrzę, i rozumiem jak ta socjotechnika ma działać, odruchowo zastygam jak w tej zabawie- raz, dwa, trzy, Baba Jaga pa-trzy, by zobaczyć to, o co naprawdę chodzi  — o komórkę jajową? Zapłodniona czy nie, wszystko jedno przecież, bo nie o nią tu chodzi…

 

I po chwili widzę te same buźki, zrozpaczone twarze niemowlaków, nie znających pojęcia upływu czasu, czekających w bezmiarze wieczności na powrót swojej matki karmicielki, bijącego jej serca, jej zapachu, głosu, uśmiechu, czyli tego wszystkiego, co określa  sens ich życia na tym etapie.

Ale ich MATEK już nie ma, nigdy już nie przyjdą, nie przytulą, nie obetrą łez, nie zanucą mruczanki, nie wymasują wzdętego brzuszka… Nie będą też obecne w ich życiu, gdy będą dorastać i uczyć się jak sobie radzić z licznymi deficytami życiowymi.

matki

 

Te dzieci będą musiały z tym żyć. Pewnego dnia, kiedy podrosną na tyle, by zmierzyć się z prawdą o powodach, dla których ich matki banasiukskazano na śmierć, dowiedzą się o tych wszystkich  ludziach, uwiedzionych nowomową katolickiej propagandy, którzy uznali, że prawo do  eugenicznego zarządzaniagodek  płodnością kobiet należy do dogmatycznego kościoła katolickiego w Polsce i akolitów typu Ordo Iuris i cała kato prawica.

 

Ktoś tym dzieciakom opowie, co to jest eugenika i nie omieszka wspomnieć, że u jej podłoża leży pycha i pogarda dla ludzi oraz brak wiedzy i prymitywna chęć  nadużycia władzy wobec obywateli. Polska nie będzie mogła być z tego dumna. Eugenika kwitła już raz w Europie, w Stanach Zjednoczonych i na Wyspach Japońskich, w początkach XX w. Szwecja tak bardzo się wstydziła być kolebką tej swoistej inżynierii społecznej,  że po II W.Ś. wymazała te fakty z wszystkich źródeł informacji — encyklopedii, historii, literatury i prasy.

W początkach XXI w. reporter Maciej  Zaremba Bielawski był jednym z tych dziennikarzy śledczych, któremu udało się dotrzeć do ocalałych źródeł historycznych i wydobyć ten wstydliwy fakt na światło dzienne. Do dziś żyją ofiary tamtych zdarzeń, a rząd szwedzki higieniściwypłaca odszkodowania za ten haniebny proceder. Nasz rodak opisał te fakty w tomiszczu pt. Higieniści. Z dziejów eugeniki. wydawnictwo Czarne,Wołowiec 2011.

Ktoś się zdziwi, ktoś powie – oszalała? — co to ma wspólnego z ruchem za życiem, z prolifem, z ochroną życia dzieci nienarodzonych itd.

Otóż wcale nie oszalała. Bo drodzy Państwo, eugenika to nie tylko zabijanie niepełnosprawnych i chorych psychicznie przez starożytnych Rzymian, to nie  tylko pozbawianie płodności kobiet złej proweniencji — cyganek, prostytutek, dziewcząt, które zostały pozbawione dziewictwa przed ślubem, czy nosicielek chorób dziedzicznych, ani mężczyzn — alkoholików,  morderców, recydywistów wszelkiej maści. To także zmuszanie niemieckich kobiet do współżycia z nordyckimi mężczyznami, by zaludnić kraj wartościową rasą białych blond niebieskookich panów, a także zakaz rozmnażania ponad jedno dziecko na parę, w Chinach Ludowych — to także eugenika.

Eugenika, czyli systemowe poprawianie i modelowanie jedynie słusznego profilu społeczeństwa podległego kontroli to utopia, która zawsze opiera się na wątpliwych przesłankach naukowych, za to mocno wsparta jest o rozbuchane ego ludzi władzy, którym przeszkadza fakt, że ludzie dysponują wolnością i prawem do samostanowienia o sobie. I chociaż po wojnie w latach pięćdziesiątych prawa eugeniczne nauka ostatecznie ośmieszyła, to dopiero w latach siedemdziesiątych zapisy tych ustaw oficjalnie zniesiono w Szwecji.

 

Eugenika ma zawsze takie oblicze jak teza, która w danym czasie i miejscu, akurat pasuje wszelkiego rodzaju moralistom u władzy. A ponieważ nie ma na nią zgody, ani nawet etycznej dyspensy, bo i być nie może, to tworzy się coś na kształt faktów dokonanych, a to przez zmianę języka opisu, poprzez kneblowanie merytorycznego dyskursu, nadużywanie autorytetów moralnych, a wszystko po to, by zdobyć poparcie społeczne, niezbyt dobrze wykształconych warstw i zagłuszyć protest tych, którzy mają świadomość skutków.

W dzisiejszej Polsce eugeniczna ustawa antyaborcyjna nie jest nawet inżynierią społeczną, ponieważ tą drogą nie osiąga się ani wzrostu dzietności, ani nie zmniejsza się ilość aborcji. To już empirycznie sprawdzone, bo swoiście polski sposób na dyscyplinowanie przez groźbę egzekwowania opresyjnego prawa, nie zagraża klasom średnio, dobrze uposażonym i dotyczy w zasadzie tylko kobiet nisko uposażonych bądź całkowicie zależnych ekonomicznie. Przykro mi, Jarosław Gowin nadal będzie nocą słyszał krzyk zygot. Taka eugenika jest już tylko rodzajem przemocy systemowej, opartej o środki przymusu prawnego.

Skoro więc ustaliliśmy, że nic się nie zmieni, z ustawą czy bez niej nadal urodzą się oczekiwane, a nie urodzą się nieplanowane i niechciane dzieci, czyli kobiety nie zrezygnują ze swojego prawa do życia, to moje pytanie jest takie: komu robi dobrze ta ustawa? Jedna  25-ciolatka, powiedziała kiedyś tak:

Ta ustawa chroni kobiety zmuszane do aborcji.

(!???!)

Te znaki zapytania i wykrzykniki oznaczają mój wytrzeszcz i opad szczęki oraz pacnięcie rąk, które mi opadły do ziemi. Nie no, poważnie pytam —

komu ta ustawa robi dobrze???

 

A oto spontaniczna reakcja na zaproszenie do podpisania petycji zygotarian

Jak sobie pomyśle o tym, że ta petycja jest w sprawie zygot to natentychmiast widzę dokładnie takie rozpłakane dzieciaki po utracie matki, której np. nie udzielono pomocy, nie leczono jej, nie empatyzowano z nią, gdy dostała rozpoznanie nowotworu nerki i okazało się tydzień później, ze jest w ciąży i nie pozwolą jej przerwać ciąży bo … no właśnie bo co?

No właśnie, bo co?

Grona gniewu czyli : Nie ma mojej zgody!

propagandowy materiał konserwatystów prawicowych

 

 

Obejrzałam. I jestem poruszona własną reakcją. Chcę się podzielić z Wami moimi przemyśleniami, skojarzeniami i emocjami – tu i teraz, na gorąco, zanim przepuszczę tą propagandową papkę przez krytyczny filtr.

3008235_ttip-ceta-protest-demonstrace-nemecko-usa-obchod-kanada-berlin

Jakkolwiek miło jest i wzruszająco, stać w tłumie , ramię w ramię z moimi współbraćmi i siostrami, współobywatelami RP, śpiewać hymn i ukradkiem ocierać łzy, słuchać pieśni z czasów pierwszej Solidarności, tak równocześnie myśl, że miałabym powierzyć nasze losy tym ludziom, którzy dziś pchają się na mównicę – Schetynie, Petru, Balcerowiczowi, Czarzastemu, spotyka się natychmiast z moim wewnętrznym sprzeciwem, nawet rodzajem obrzydzenia.

demo politycal manipulationsTo nie jest akurat fotka z ostatnich demonstracji w sprawie sądów, ale mniej więcej o taki obrazek chodzi…

Ci ludzie, wszystko jedno, opłacani czy nie przez szarą eminencję z pękatym portfelem, to apologeci i jednocześnie beneficjenci neoliberalizmu, który rozdarł ostatecznie nasze społeczeństwo i podzielił na pojedyncze atomy oraz sprawił, że dzisiaj u sterów siedzą psychopaci z PIS-u.

enforce-46910_640

Ja doskonale pamiętam umizgi polityków wszystkich opcji do biskupów, ich pielgrzymki do Częstochowy, te wszystkie fałszywe dowody na katolickie źródła wartości jakim chcą służyć, te śluby kościelne brane w pośpiechu, żeby się uwiarygodnić, te wszystkie legitymacje dla nieuprawnionej obecności biskupów na scenie politycznej, to haniebne oddanie młodego pokolenia na wychowanie księżom katechetom… wszystko pamiętam.

tusk

Nigdy też nie zapomnę, że pozwolili przez lata poniżać ustawowo kobiety, a nawet czynnie występowali przeciwko kobietom i dopuścili by KK odebrał im prawa nabyte w okresie PRL-u do decydowania w sprawie własnej prokreacji – czyli jak być powinno w świecie wolnych ludzi.

polkawalczaca

Oni nie wiedzą co to jest odpowiedzialność za społeczeństwo. To oni stopniowo odcinali nas, obywateli, ich wyborców od usług publicznych. Dopuścili do powstania przepaści między najbogatszymi i najbiedniejszymi. To wreszcie im nie przeszkadza, że Polska B traci kontakt z Polską A i że awans społeczny to już dziś tylko hasło encyklopedyczne, pusty termin bez treści.

DSCN3973

Nie mam wątpliwości, że jeśli tylko będą potrzebowali poparcia KK dla jakichś , swoich celów to przehandlują bez mrugnięcia okiem np. prawo do rozwodów, uchwalą zakaz antykoncepcji, czy podatek od braku potomstwa, a nawet ustawy eugeniczne, zabraniające przeszczepów lub hodowli z komórek macierzystych – wszak rząd się wyżywi!

12472798_10209251982919502_3845086472467066802_n

I dlatego pójdę na protest pod hasłami młodej, oddolnej, zjednoczonej lewicy, nawet jeśli ich program w wielu miejscach wymaga dopracowania i debaty społecznej… bo na takim proteście nikt nie wymaga ode mnie naiwnego skandowania za utrzymaniem niezależności sądów, zanim się nie zdefiniuje od nowa o jaką niezależność chodzi i o stanie na straży jakiego prawa. Każdy kto otarł się o sądy powszechne wie jakie szanse na sprawiedliwość ma szary obywatel bez odpowiednio dużych środków na opłacenie dobrego adwokata.

Najkrócej mówiąc – NIE MA mojej ZGODY NA POWRÓT TEGO CO BYŁO.

A jakie są Twoje przemyślenia?

Spotkajmy się i porozmawiajmy o naszych indywidualnych motywacjach

by się pochylać z troską o nasz wspólny dom.

„Ratujmy Kobiety”… zanim całkiem zamilkną.

60 lat temu 27 kwietnia, Posłanka Stronnictwa Demokratycznego, przedstawiła projekt ustawy : „O warunkach dopuszczalności przerywania ciąży”, zwracając kobietom ich, wydawało się wówczas, niezbywalne prawo do decydowania o własnym życiu i kontroli własnej prokreacji, oraz w trosce o ich zdrowie i życie.

Rodziły się dzieci a przyrost naturalny był taki, o jakim obecni rządzący mogą tylko pomarzyć.

Obecna ustawa obowiązuje od 1993 roku, przyrost ani drgnął, a Polska od kilku dekad nie ma zastępowalności pokoleń. Bo też i nie o to chodziło żeby kobiety rodziły różowe, zdrowe bobasy i cieszyły się odpowiedzialnym, pełnym radości macierzyństwem. Kiedy się wprowadza zakazy i restrykcje prawne, ograniczające prawa człowieka, zawsze chodzi o to samo. To jeden z najmocniejszych pręgierzy jakim poddaje się kobiety w państwach totalitarnych, rządzonych przez psychopatycznych, na ogół mizoginicznych mężczyzn, dla których przemoc prawna wobec różnych grup społecznych to prawdziwa rozkosz i spełnienie mrocznych, ukrytych pragnień.

Żeby ukryć swoje motywy najchętniej sięga się w takich razach po ideologię lub religię – w zasadzie to jeden pies…

hitler1stalinkaczyńskiepiskopat8

Inicjatywa ustawodawcza „ Ratujmy Kobiety” zainicjowana przez Barbarę Nowacką, a następnie podjęta w ramach mobilizacji wielu drobnych organizacji pozarządowych i prokobiecych, dobiega końca. Jest odpowiedzią na projekt ordo iuris zabraniający bezwzględnie zabiegów przerywania ciąży, przewidujący wysokie kary pozbawienia wolności dla kobiety i wszystkich osób przyczyniających się do złamania zakazu. Nie przewiduje odstępstwa także w przypadku ciąży z gwałtu, stosunków kazirodczych, ciąży z wadą letalną płodu, także wówczas, gdy kobieta w ciąży zostanie zdiagnozowana w kierunku choroby, której leczenie zagraża życiu płodu. Musimy uzyskać 100 tysięcy podpisów od wolnych obywateli i obywatelek polskich, uprawnionych do głosowania. Wychodzimy wieczorami, po pracy, spotkać ich na ulicach miast. Rozmawiamy z nimi, tłumaczymy, odpowiadamy na pytania…

ratujmy12

Dla mnie to, nie ukrywam, traumatyczne spotkania z całym przekrojem społecznych postaw. Wracam po każdej akcji z ciężarem świadomości, że tylko mi się wydawało, że kobiety polskie to dumne istoty, nowoczesne, świadome. Dziś już wiem, że to nieprawda. Kobiety i mężczyźni, którzy życie znają od podszewki, którzy wiedzą co to odpowiedzialne, często samotne rodzicielstwo, trud wychowania dziecka, ryzyko śmierci w okresie ciąży, porodu i połogu, depresja po porodowa, brak wsparcia instytucjonalnego w przypadku urodzenia dziecka z ciężkim upośledzeniem, problemy psychologiczne wynikające z urodzenia dziecka z gwałtu i stosunków kazirodczych… to nasi sygnatariusze. Podpisują chętnie, ustawiają się w kolejce i dziękują nam, że mogli wyrazić swoje zdanie i jednocześnie sprzeciw…

ratujmy14

Szczególnie zasmucające są postawy młodych kobiet, oraz kobiet dobrze uposażonych przez swoich pracujących mężów. Brakuje im empatii w stosunku do innych kobiet. Te pierwsze obezwładniają swoim naiwnym przekonaniem, że zygota to mały różowy dzidziuś, zaś te drugie wyższością, wynikającą ze statusu majątkowego, który daje im wolność wyboru, jakiego nie mają kobiety z obszarów biedy. Jedne i drugie nie widzą nic ważniejszego od własnego końca nosa, niefrasobliwe, nieczułe, ślepe i głuche nigdy nie zrozumieją, że właśnie przyłożyły rękę do niejednej śmierci, niejednej tragedii życiowej. Ale przecież to jest cudze życie, cudzy dramat. Miło jest być po stronie silniejszych… Rzadko zatrzymują się by porozmawiać, raczej idą z wzrokiem wbitym w ziemię lub w niebo, szybko przemykają obok nas jakby bały się otrzeć o fakty, o których mówi przez megafon nasza koleżanka, albo inaczej – patrzą na nas z politowaniem i zdają się mówić- nas to nie dotyczy, jesteśmy ponad systemem, damy sobie radę bez was i waszej głupiej akcji skazanej z góry na niepowodzenie.

Osobną kategorią są mężczyźni, w różnym wieku, którzy nie potrafią wręcz ukryć satysfakcji z opresji kobiet, pozbawionych głosu w kwestiach ich prokreacji. Są jak św. Augustyn, czy św. Tomasz z Akwinu – mizoginiczni, aroganccy- czyli podszyci irracjonalnym lekiem przed kobietami. Próbują nas zagadać, zarzucić pytaniami, przeszkadzają wykonywać nam naszą syzyfową pracę. Bywają napastliwi i agresywni.

Nie wiem czy zdążymy spotkać i wyłuskać z tłumu brakującą liczbę obywatelek i obywateli sygnatariuszy słusznego sprzeciwu wobec urągającej prawom człowieka ustawie zakazującej bezwzględnie przerywania ciąży. Jeśli się uda, złożymy nasz projekt do sejmu RP i nikt nie będzie mógł twierdzić, że wszyscy obywatele i obywatelki popierają inicjatywę ordo iuris. Jeśli stanie się inaczej, martwa cisza wypełni się pychą klerykalnej arogancji, a kobiety zamilkną na wiele lat. Od czasu do czasu, gdzieś tam w Polsce B, powiesi się kolejna kobieta, być może matka dzieciom, albo umrze bogobojna katoliczka, której lekarze odmówią pomocy w imię ochrony życia poczętego, albo kiedy odmówią zabiegu w przypadku ciąży pozamacicznej- śmiertelnego zagrożenia dla życia ciężarnej… Media o tym nie napiszą, telewizornia nie powie, statystyki nie pokażą. A konserwatywni oprawcy kobiet chwalić się będą gwałtownym spadkiem przestępstw na tle seksualnym, bo kobiety w obawie przed ścisłym nadzorem i karą więzienia, nie będą zgłaszać tego typu zdarzeń organom ścigania.  Nastanie raj statystyczny w kraju nad Wisłą, tak jak nastał on w latach po wejściu w życie ustawy z 1993 roku, mimo że ilość faktycznych zabiegów nie zmniejszyła się… statystyki o mich milczą.

Fakt, że KK w Polsce wymusił tamtą ustawę i inspiruje tę pro-layferską dzisiaj, to wyraźny dowód, że nauka kościoła katolickiego poniosła klęskę – wśród 150 tysięcy kobiet, które rocznie przerywają ciążę, większość to katoliczki. Oczywiście każdy przypadek jest sytuacją wyjątkową, na którą kobiety dają sobie dyspensę i rozgrzeszenie. I prawidłowo. Dzięki tym trudnym decyzjom, będzie mniej niechcianych, niekochanych dzieci. Propagowanie świadomego rodzicielstwa to tak naprawdę jedyna droga by dzieci rodziły się z miłości i były wychowywane przez dojrzałych do tej odpowiedzialnej funkcji rodziców.

Strach pomyśleć co zrobi KRK, do czego będzie parł w następnych krokach, jeśli wprowadzenie ustawy zabraniającej bezwzględnie przerywania ciąży, oraz kontraktacja niemowląt 500+ nie przyniesie spodziewanych rezultatów… Drżyjcie panowie – nas już bardziej nie mogą upokorzyć i odczłowieczyć, teraz mogą się zabrać za was. Może to będzie marchewka, a może bat. Sądząc jednak po stanie budżetu, będzie to raczej bat.