PolskiAteista.pl
  • strona główna
  • Blogi
  • Biblioteczka ateisty
  • Artykuły
  • Szukaj

Spotkania przy trzepaku

Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek. Są ofiary wśród białego personelu medycznego. Nie jesteśmy pewni czy to ofiary koronawirusa czy indolencji rządzących

12 maja 2020/0 Komentarze/w Aktualności Polityka /przez Kuna

 

Do Pielęgniarek, Pielęgniarzy i Położnych!

Szanowni Państwo, od kilku miesięcy piszemy w „Gazecie Wyborczej” o Waszej pracy.

Dziękujemy Wam, że chcieliście nam opowiedzieć o codziennych problemach związanych z wykonywaniem Waszego zawodu i dzielić się z naszymi czytelnikami swoimi osobistymi historiami.

Wszyscy potrzebujemy Waszej opieki na każdym etapie życia. Przynosicie nam nie tylko fachową pomoc medyczną w chorobie, ale też dobre słowo, wsparcie i uśmiech. I za to jesteśmy Wam wdzięczni.

Wasz trud i poświęcenie często z narażeniem własnego zdrowia doceniamy zwłaszcza teraz, gdy cały świat walczy z pandemią koronawirusa.

Wasz zawód nieustannie nas fascynuje. Chcemy dalej pisać o tym, jak radzicie sobie z obecnym obciążeniem i strachem. Dlaczego wybraliście taki, a nie inny zawód? Czy uważacie, że epidemia zmieni postrzeganie zawodów medycznych przez pacjentów?

Dziś z okazji Międzynarodowego Dnia Pielęgniarek dziękujemy Wam za Waszą pracę.

Zespół „Gazety Wyborczej” wraz z partnerami akcji „Pod dobrą opieką” – Naczelną Izbą Pielęgniarek i Położnych oraz firmami ARJO, Skamex i Novamed

 

ŹRÓDŁO

 

Dołączamy się do tych życzeń i żywimy nadzieję, że wygracie tę wojnę mimo wielu niedogodności i mimo przeszkód jakich nie szczędzą Wam zarówno wasi pracodawcy jak i nasi rządzący i zarządzający opieka zdrowotną. Chcielibyśmy także aby wasze poświęcenie w czas pandemii było odpowiednio  gratyfikowane.

Składamy także kondolencje rodzinom tych, którzy polegli na pierwszej linii frontu. Cześć Ich Pamięci.

PolskiAteista.pl

 

PS: w dodatku toruńskim GW możemy przeczytać że:

Dzisiaj z jednej strony media przedstawiają naszą ciężką pracę, z drugiej strony wylewa się fala hejtu na wszystkich pracowników medycznych, nie tylko na pielęgniarki i położne – to nie spowoduje, że nagle tłumy absolwentów liceów, tłumy maturzystów ruszą do uczelni i będą chciały się uczyć. Na pewno obecna sytuacja pokazuje trudności naszego zawodu, zawodu, w którym nie można odmówić udzielania pomocy. Docierały do nas przecież informacje, że pielęgniarki przenoszone są z jednego miasta do drugiego, aby udzielać świadczeń medycznych. Boimy się, że chęci podejmowania pracy w tym zawodzie będzie mniej. Ale mamy nadzieję, że decydenci zauważą, że jest taka grupa, która tak jak wojsko pójdzie wykonywać swoje zadania, zostawi dzieci i mężów i będzie świadczyć pomoc, mimo ryzyka zakażenia się w pracy i przyniesienia zakażenia do domu. A czasami nawet zapłaci za to najwyższą cenę, jak nasza koleżanka.[…]

[…]W kwietniu u 10 osób pracujących w toruńskim szpitalu zakaźnym wykryto koronawirusa. Wśród zakażonych byli m.in. ratownicy, lekarka, pracownik techniczny, ale największą grupę stanowiły pielęgniarki. Jedną z nich była Katarzyna Zawada. Przewieziono ją do szpitala w Grudziądzu, tam zmarła. Sześciu innych zakażonych koronawirusem pracowników szpitala już wróciło do pracy.[…]

ŻRÓDŁO

 

Czas pandemii odkrywa przed nami całe spektrum postaw, jakie ludzie prezentują w zależności od środowiska, wychowania, kapitału kulturowego jaki przejęli po rodzicach… I widać wyraźnie, że jesteśmy bardzo różni – to nic złego, to normalne, ale to nie znaczy, że hejtowanie pracowników opieki zdrowotnej nie będzie podlegać ocenie, krytyce i wyciąganiu konsekwencji… Przemoc i ostracyzm środowiskowy, to nie jest godne zachowanie wobec współobywateli, zwłaszcza, że chodzi o tych, którzy stoją na pierwszej linii i pilnują, by wirus nie rozlał się w sposób niekontrolowany.

Planowane przez Premiera poluzowanie zaleceń uważamy za pomysł całkowicie pozbawiony podstaw i  groźny w skutkach, bo druga fala może całkowicie rozłożyć system opieki zdrowotnej, a to oznacza wiele ofiar i nie tylko ofiar koronawirusa mam na myśli.

 

Kuna2020Kraków

Myślenice. Burmistrz domaga się przetestowania całej załogi miejscowych zakładów odzieżowych, które są wylęgarnią koronawirusa. Zarząd ma zrozumiałe obawy. A my apelujemy o poczucie odpowiedzialnosci.

26 kwietnia 2020/0 Komentarze/w Aktualności Polityka /przez Kuna

– Chcę, aby testy na koronawirusa przeprowadzono u wszystkich pracowników Myślenickich Zakładów Odzieżowych – apeluje burmistrz Jarosław Szlachetka. Firma: – Nie wstrzymamy produkcji.

ŹRÓDŁO

 

Fakty

1.ponad 20% spośród tylko tych potwierdzonych przypadków koronawirusa w powiecie myślenickim to pracownicy MZO (Myślenickie Zakłady Odzieżowe) 13:69]

2.miejscowa jednostka SANEPID nałożyła obowiązek kwarantanny, łącznie w powiecie, na 164 osoby, w tym 130 osób to krąg ludzi stykających się bezpośrednio z 13 osobami z MZO u których wykryto i potwierdzono testami zakażenie koronawirusem. Przeprowadzone śledztwo wskazuje na to, że największe ognisko rozsiewu wirusa jest w zakładach MZO , a doszło do zakażeń najprawdopodobniej w zakładowym autobusie rozwożącym pracowników do domu.

3 MZO nie zamierza zamykać produkcji

Sanepid uspokaja: – Koronawirusa wykryto u mniej niż 5 procent załogi. Jesteśmy na bieżąco w kontakcie z osobami odpowiadającymi za bezpieczeństwo warunków pracy w zakładzie. Decyzję o nałożeniu kwarantanny na cały zakład podejmuje dyrekcja firmy – informuje Dominika Łatak-Glonek.

4.Burmistrz miasta, słusznie zresztą, zakłada że skala problemu moze być wielokrotnie większa, niż wskazują oficjalne dane i w związku z tym chce poznać prawdę:

 

Jarosław Szlachetka zwrócił się do stacji sanitarno-epidemiologicznej z prośbą, aby test na koronawirusa wykonano u wszystkich pracowników firmy. Tylko wtedy bowiem poznamy skalę zakażenia.

Samo poświęcenie szpitala myślenickiego może okazać się niewystarczającym zabiegiem, gwarantującym, że cuda będą się tu zdarzały częściej niż gdzie indziej. Burmistrz to rozumie, rozumie to także dyrekcja szpitala, czas, żeby zrozumiał to także zarząd MZO i władze sanepidu.

 

Popieramy postulat Burmistrza. Pytanie właściwe to – czy prawda o skali zakażeń musi automatycznie oznaczać zamknięcie zakładów? A może raczej pozwoli na racjonalizację decyzji o zatrudnieniu zdrowych i poddaniu kwarantannie zakażonych? Myślę, że warto rozpatrzyć postulat Burmistrza i położyć kres domysłom. Poza tym skutki ignorowania tej już groźnej dla okolicy sytuacji, mogą i nawet na pewno będą nie do udźwignięcia przez jedyny miejscowy i nie najlepiej przygotowany na ofensywę wirusa szpital.

Apelujemy do władz, Sanepidu i zarządu MZO

o decydowanie w tej sprawie z poczuciem odpowiedzialnosci.

 

Kuna2020Kraków

System policyjny i permanentna inwigilacja to recepta rządu na skuteczną walkę z koronawirusem?

5 kwietnia 2020/0 Komentarze/w Aktualności Polemiki /przez Kuna

Tytułem wstępu – prezentujemy dziś dwa teksty na temat regulacji prawnych zawartych w Tarczy antykryzysowej, która nie tylko jest antypracownicza, antyspołeczna, antyludzka i walnie przyczyni się do dalszej destrukcji, którą tak kocha wódz naczelny, ale okazuje się być także ustawą o wprowadzeniu systemu policyjnego nadzoru, w którym jesteśmy właśnie odzierani z resztek prywatności, praw obywatelskich, praw człowieka… kto ma słabe nerwy, może już zamawiać karetkę, kto jest wtórnym analfabetą moze czytać spokojnie – i tak nic nie zrozumie.

 

Ceiling sejm- kot sejmowy

W skrócie/TL;DR: Jeśli ktoś zadaje sobie pytanie, gdzie można znaleźć projekt kolejnej ustawy około-wirusowej, to jest na to prosta odpowiedź. Tam, gdzie wszystkie poprzednie podobne projekty, czyli – pardon le miauk – w dupie.

—

O tym, że w rządzie trwają prace nad nowelizacją 49 ustaw, która ma być uchwalona przez Sejm we wtorek, dowiadujemy się po raz kolejny dlatego, że był mniej lub bardziej kontrolowany wyciek i do tekstu projektu „dotarły” media (np. Gazeta Prawna, Rzeczpospolita i prawo.pl[1]). Nie lubię powtarzać tu po mediach – którym tuńczyk za to, że opisują ten projekt – ani po innych osobach piszących już na ten sam temat, ale sprawa jest ważna.

A sprawa jest ważna, bo jednym z „drobiazgów”, o których mowa w projekcie (stan na sobotę), jest rozszerzenie zastosowania „przesyłki hybrydowej”. Polega to na tym, że Poczta Polska, której prezesem jest od niedawna były wiceminister obrony narodowej – otwiera przesyłki, skanuje zawartość i wysyła mailem.

Przesyłka hybrydowa jako usługa istnieje od pewnego czasu[2] i polega głównie na tym, że poczta przyjmuje korespondencję w postaci elektronicznej, a potem dostarcza jak klasyczną pocztę. Ale teraz działałoby to jednak „nieco” inaczej i miałoby zastosowanie do postępowań administracyjnych, egzekucyjnych, karnych, karno-skarbowych lub w sprawach o wykroczenia, gdy przepisy przewidują doręczenie wezwań, zawiadomień oraz innych pism, od których daty doręczenia biegną terminy.

Czyli gdzieś w Polsce (a może nie w Polsce; część polskich danych przetwarzanych przez instytucje publiczne znajduje się fizycznie na serwerach za granicą) może powstać baza danych o przesyłkach objętych różnymi tajemnicami. A nawet jeśli nie powstanie, to treść przesyłek poznają osoby zatrudniane w Poczcie Polskiej S.A. Żeby było zabawniej, z poprzedniej ustawy jeszcze w trakcie prac w Sejmie wyleciał przepis, który miał dopuścić wnoszenie pism do sądów elektronicznie.

Czyli wnoszenie pism elektronicznie be, paraliż sądownictwa teraz i zatkanie go po pandemii najwidoczniej cacy, a czytanie korespondencji (także tej objętej na przykład tajemnicą adwokacką) przez Pocztę Polską i diabli wiedzą kogo jeszcze – też cacy.

Michał Tomczyk

Źródło

 

Z prawniczego na ludzkie

APPENDIX] Tydzień temu to był jeszcze zwykły Monty Python z tą tarczą antykryzysową, a dla tego, co się właśnie wydarzyło, nie mam skali porównawczej – choć wyobraźnia moja jest równie nieprzebrana, jak nadzieje polskich przedsiębiorców, że „Tarcza 2.0” coś im da.

Myślałam, że jak już przewalczyłam te 180 stron w 5 wersjach, urobiłam się jak zwierzę przy tworzeniu instrukcji dla 6 rodzajów wsparcia, to będę mogła spocząć dzisiaj na kanapie i z czystym sumieniem oglądać „Dom z papieru”.

Tymczasem zamiast serialu Netfliksa czytam właśnie projekt ustawy stanowiącej uzupełnienie tarczy antykryzysowej, czyli właściwie appendix do ustawy, która nie funkcjonuje jeszcze nawet tygodnia.

Zmiany merytoryczne w stosunku do wcześniej uchwalonych regulacji, obowiązujących od 31 marca 2020 r., są właściwie kosmetyczne – dlatego miażdżąca większość błędów, jakie wskazałam w swoich opracowaniach, praktycznie zostaje (i uzupełnia się je o nową kolekcję błędów! <3 <3). Te ponad 100 stron to raczej dodanie przepisów, o których naszemu ustawodawcy zapomniało się ostatnio.

Ale i tym razem Najjaśniejszy Prawodawca zamierza dać czadu. O otwieraniu przesyłek przez Pocztę Polską trąbi już cały internet, ale atrakcji legislacyjnych jest znaczenie więcej. Mnie najbardziej urzekły przepisy dozwalające inwigilację użytkowników w internecie i zmuszanie każdego podmiotu, który świadczy usługi drogą elektroniczną, do ujawniania danych o użytkownikach na życzenie premiera. W jakim celu? W celu „zasilenia danymi narzędzi analitycznych służących do przeciwdziałania COVID-19, o których mowa w art. 11f ust. 6”.

Po co „zasilać narzędzia analityczne danymi” dowolnych użytkowników…?

To już słodka tajemnica władzy, bo z tego z ustawy się nie dowiemy. 🙂 🙂

„Art. 11g. 1. W celu przeciwdziałania COVID-19 Prezes Rady Ministrów, na wniosek ministra właściwego do spraw informatyzacji, w stanie zagrożenia epidemicznego, stanie epidemii ALBO STANIE KLĘSKI ŻYWIOŁOWEJ może wydawać polecenia usługodawcy świadczącemu usługi drogą elektroniczną, o którym mowa w art. 2 pkt 6 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną (Dz.U. z 2020 r. poz. 344), którego usługa:
1) jest kierowana do usługobiorców w rozumieniu art. 2 pkt 7 ustawy z dnia 18 lipca 2002 r. o świadczeniu usług drogą elektroniczną na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej,
2) jest dostępna w języku polskim lub
3) jest wykorzystywana przez usługobiorców na terytorium Rzeczypospolitej Polskiej
– przekazywania ministrowi właściwemu do spraw informatyzacji danych dotyczących lokalizacji usługobiorcy W CELU ZASILENIA DANYMI narzędzi analitycznych służących do przeciwdziałania COVID-19, o których mowa w art. 11f ust. 6. Polecenia są wydawane w drodze decyzji administracyjnej, podlegają one natychmiastowemu wykonaniu z chwilą ich doręczenia lub ogłoszenia oraz nie wymagają uzasadnienia.
2. Szczegółowy zakres danych, sposób i tryb ich przekazywania mogą zostać określone w umowie pomiędzy ministrem właściwym do spraw informatyzacji a usługodawcą świadczącym usługi drogą elektroniczną”.

Cały projekt appendixu można znaleźć tutaj: https://www.prawo.pl/…/tarcz…/projekt_tarcza_ii-3.04.20.pdf…

P.S. Skoro pojawia się wzmianka o stanie klęski żywiołowej, to czyżby ktoś tu się szykował do wprowadzenia stanu nadzwyczajnego…?

Z prawniczego na ludzkie

źródło

 

Wpisy Obserwatorium

Czekając na Godota przegrywamy z wirusem Covid-19. Ilość zgonów przekroczyła setkę. Próba podsumowania.

7 kwietnia 2020/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

 

 

 

Jeszcze nie tak dawno skrupulatnie śledziłam poczynania pisowskiego rządu. Nie miałam żadnych wątpliwości co do jego intencji, kompetencji oraz kondycji emocjonalnej i psychicznej. Nie potrafię znaleźć wśród tej formacji nikogo, kto  budziłby choć odrobinę sympatii. A z zasady nie uprzedzam się a’priori do nikogo. Jestem osobą otwartą, skłonną  podziwiać wszystko co warte mojej uwagi, chylę z pokora czoła przed ludzkim geniuszem i nie mam problemu przyznać, że się mylę w ocenie. Więcej – uwielbiam wręcz nie mieć racji, zwłaszcza gdy przewiduję złe następstwa cudzych poczynań.

 

Jak więc to możliwe, że tonąc od lat w morzu absurdów z jakimi musimy się godzić w Polsce i wiedząc jak bezprzykładnie PIS dokonał destrukcji instytucji państwa prawa, mogłam przypuszczać, że w obliczu nadchodzącej pandemii ten sam PIS zachowa się inaczej? Z jakiegoś powodu mój mózg nie brał pod uwagę, że ten rząd, jakkolwiek by nie był złym rządem i jakkolwiek by nie był niekompetentny, dopuści się takiego spotwarzenia swojego suwerena. Ale nie czas teraz zastanawiać się nad własną ułomnością…

Kiedy na początku lutego było już dla każdego z nas jasne, że coś jest na rzeczy z wirusem z Wu Han myślałam naiwnie, że rząd organizuje w pośpiechu, ale jednak organizuje procedury, lazarety, sprzęt, maseczki, rękawiczki itd, słowem wszystko co będzie potrzebne kiedy TO COŚ do nas dotrze. Ale kiedy pod koniec lutego w szpitalach nie zauważyłam wzmożonych działań, szkoleń, treningu dla personelu pielęgniarskiego, tylko trochę się zdziwiłam. Znowu pomyślałam naiwnie – nie no przecież mamy dobre szkoły, dobrych lekarzy, zwyczajnie nie muszą, bo mają to w jednym palcu, przecież to ich codzienność.

Dopiero, kiedy moja córka przeszkoliła mnie na okoliczność koronawirusa, a jeden z autorytetów epidemiologów opowiadał sprzeczne z logiką i wiedzą bajki na temat używania, a raczej nie używania maseczek – zrozumiałam swój błąd w ocenie i rządu i stanu gotowości personelu medycznego na okoliczność pandemii. Nie bałam się o siebie – ja miałam potrzebną wiedzę, już od tygodnia trenowałam procedury wyjścia i powrotu do domu, ale bałam się o przebieg epidemii w Polsce i skutki zastoju na rynku pracy. Bałam się z czego będziemy żyć, czym zapłacimy nasze rachunki, jak poradzą sobie z tą sytuacją drobni przedsiębiorcy i jednoosobowe działalności gospodarcze czyli samozatrudniony prekariat.

Wiedziałam co się dzieje na granicach, jak traktuje się wjeżdżających czy lądujących na lotniskach obywateli, że mierzy się im temperaturę! Że jeśli jest normalna, to taki pasażer idzie do domu i wszyscy o nim zapominają. Było już wtedy oczywiste, że rząd nie wdraża żadnych procedur, nie korzysta z wiedzy jaką już wtedy dysponowali badacze wirusolodzy.

Rząd robił wszystko, co jego zdaniem jest skuteczne, by nie dopuścić do paniki, czyli zastosował najgorszy z możliwych sposób – propagandę sukcesu oraz dezinformację. Napisałam wtedy artykulik w którym tłumaczyłam – że dezinformacja i sprzeczne informacje to najlepsza droga do paniki, zaś rzetelna wiedza i informacja jak zapobiegać szerzeniu się epidemii, to najlepszy sposób by do paniki nie doszło.

Na szczęście Polacy rzucili się na półki sklepowe, trochę się ze sobą kłócili i coś tam sobie wyszarpywali z rąk, ale zapchawszy swoje lodówy uspokoili się, zasiedli przed telewizornią i cieszyli się, że rząd nad wszystkim panuje, bo taki był oficjalny przekaz. Chociaż nie sądzę, żeby po ostatnim wydukanym z trudem wystąpieniu prezydenta Dudy w sejmie, ktokolwiek jeszcze wierzył w moc tego rządu…

Testowo – maseczkowy horror

W Polsce nie mamy odpowiedniej ilości maseczek, rękawiczek i pozostałych części garderoby ochronnej, bo pisowskie ślamazary nie zdążyły się zorganizować z pociotkami i ogarnąć produkcji, dystrybucji i ustalić ceny spekulacyjnej na ten wielce poszukiwany towar. Postanowili więc nie wziąć udziału w zbiorczym zamówieniu w ramach unii europejskiej, następnie zablokować wielkie zamówienie Owsiaka i Kulczykówny, rekwirować każdą  przesyłkę zawierającą ten asortyment  i przekazać do dyspozycji Krajowych Rezerw Materiałowych. Magazyny tych ostatnich były puste, bo wcześniej, w połowie lutego sprzedały one swoje rezerwy, by za uzyskaną kasę kupić węgiel. Kupić musieli, bo górnicy się trochę zdenerwowali, a wiadomo z górnikami żartów nie ma.

A teraz Ministerstwo Zdrowia odmówiło zakupu miliona testów, które zwiększyłyby wydolność laboratoriów do 60 tys. testów na dobę, bo Szumowski uznał tę ofertę za niepoważną. No to popatrzmy jak to się ma do faktów.

„Pierwszą większą partię testów Ministerstwo Zdrowia kupiło na początku marca: niecałe 70 tys. od firmy Blirt, w której udziałowcem jest Jerzy Milewski, członek Narodowej Rady Rozwoju przy prezydencie RP. Politycy Koalicji Obywatelskiej Barbara Nowacka, Izabela Leszczyna i Adam Szłapka oburzyli się: – Na koronawirusie zarabiają ludzie Andrzeja Dudy.”

70 tys. testów przy tym tempie ich użycia starczą na trzy miesiące. Powiedzmy sobie jasno – te testy służą wyłącznie do późnej weryfikacji, czyli mają zastosowanie wyłącznie w przypadku osób z objawami choroby oraz zmarłych z powodu ciężkich duszności. Nie pomogą więc określić jak bardzo jesteśmy zarażeni, ani wyeliminować z grup izolowanych osób zdrowych, narażając je na zarażenie od tych, które noszą już w sobie wirusa. Oznacza to w praktyce, że nie tylko nie mamy danych o przebiegu epidemii w Polsce, ale wręcz poszerza się tempo przekazywania patogenu w naszej populacji. Wiem jak to brzmi, ale taka właśnie jest prawda wynikająca z logiki.

– Przy obecnym tempie badań starczy na trzy miesiące. Tylko że za trzy miesiące ta epidemia dobije całą gospodarkę – mówi Jan Rybski, prezes firmy Pro-Salus. To on trzy tygodnie temu zaproponował rządowi zakup miliona testów łącznie z aparaturą do ich przeprowadzania. Właśnie o tej ofercie mówił w ubiegłotygodniowym wywiadzie dla „Wyborczej” Andrzej Sośnierz z PiS, podając to jako przykład opieszałości rządu w walce z epidemią.

No dobra – powiem to prosto z mostu –
Ktoś tu jest niegospodarny albo powinien stanąć przed sądem za korupcję. Po pierwsze testy od firmy Blirt, to testy jednogenowe, co nie kwalifikuje ich jako testy o najwyższej jakości – co próbuje nam wmawiać rząd w swoich propagandowych wystąpieniach. Po drugie są drogie – 1 test to koszt 400 zeta. I po trzecie firma Pro-Salus, która jest wyłącznym przedstawicielem producenta z Chin na Polskę, oferuje testy trójgenowe wysokiej klasy po – UWAGA – 100 zł za sztukę. Nie wygląda mi to na niepoważną ofertę panie ministrze Szumowski.

Pro-Salus to firma od dwóch lat współpracująca przy badaniach genetycznych z Warsaw Genomics, pierwszym komercyjnym laboratorium, które zostało przez ministerstwo włączone do badań na obecność koronawirusa. Przedstawiona przez Rybskiego oferta zakładała, że w ciągu sześciu tygodni dostarczy sprzęt i milion testów firmy Xiamen Zeesan Biotech Co. Pro-Salus jest jej wyłącznym przedstawicielem w Polsce. Testy produkowane przez Xiamen są stosowane w ponad 200 szpitalach w całych Chinach. Mają certyfikat Unii Europejskiej. Ich skuteczność jest potwierdzona w badaniu klinicznym na 280 pacjentach. To tzw. małe badanie, ale produkty innych firm dopuszczono do sprzedaży bez żadnych badań.

A fakt, że z zamówieniem rząd czekać zamierza aż do 23 kwietnia (!) sugeruje, że ma to coś wspólnego z kończącymi się zapasami w Chinach, gdzie zaopatruje się reszta Europy, albo z terminem uruchomienia własnych linii produkcyjnych, co być może byłoby dobrym pomysłem, gdyby nie powaga sytuacji i drastyczne braki w zaopatrzeniu sektora ochrony zdrowia publicznego. W oparciu o dotychczasową wiedzę na temat zwyczajów biznesowych obecnej władzy mam prawo domniemać, że mogą się za tym późnym terminem kryć również inne motywacje, na przykład chciwość i chęć wykorzystania okazji. Spekulacja na rynku zbytu rządzi się własnymi prawami i są one dalekie od służenia zaspokajaniu potrzeb społecznych, ale to jest oczywiste.

Generalnie więc można śmiało powiedzieć, że wszystkie decyzje od początku epidemii są trudne do pojęcia. Nie sądzę też by przeciętny obywatel pozostał obojętny na konkluzje jakie z tego wynikają, a mianowicie, że rząd nie stanął na wysokości zadania. Nie sprawdził się w obliczu problemu, którego nie dało się nie zauważyć i zignorować, jak tylu innych przedtem – zniszczenie edukacji, kolejki do specjalistów, niedofinansowanie ochrony zdrowia publicznego, niewydolność sądownictwa, przemoc w przestrzeni publicznej, rozpasanie hierarchii katolickiej, faszyzacja stosunków społecznych, korupcja polityczna i gospodarcza w łonie PIS-u, poszerzający się obszar biedy i skrajnego ubóstwa, kompromitacja za kompromitacją na forum międzynarodowym polskich przedstawicieli z PIS-u, i wiele innych.

Decyzje, które trudno zrozumieć nie będąc pisowcem to min.:

brak wcześniej opracowanych procedur na wypadek kryzysu czy klęski żywiołowej

Reżim satrapów zawsze bardziej ceni sobie inwigilację tu i teraz niż zawory bezpieczeństwa na wypadek czegoś tam w przyszłości. Dlatego w  2016 roku zamiast wprowadzić gotowe już procedury do planu operacyjnego antykryzysowego – wyrzucono je do kosza, a pieniądze zainwestowano w techniki wglądu i kontroli – czyli inwigilację powszechną. Poza tym oni nie interesują się jakąś tam przyszłością – stosują zasadę – po mnie choćby potop! . Z  zasady też niszczą wszystko co przeszkadza im w realizacji rabunku i korzystają z chwili przewagi, kradną i pasa się na ludzkim pocie i owocach ich pracy. Kiedy dany kraj przestaje być dla nich workiem korzyści i zaczynają się problemy na masową skalę – uciekają, albo wprowadzają terror i wyzysk, jak w czasach niewolnictwa.

puste magazyny Agencji Rezerw Materiałowych

Agencja, na polecenie rządu pozbyła się w połowie lutego(!) swoich zapasów, by za pieniądze jakie w ten sposób pozyskano zakupić węgiel od polskich górników.

brak odpowiedniej ilości i jakości testów oraz laboratoriów z odpowiednim personelem

To akurat był świadomy krok, albowiem – jak nie badamy, to nic nie wiemy, możemy mówić co nam się podoba. Przynajmniej przez jakiś czas, dopóki ludzie się nie zorientują co się dzieje naprawdę.

całkowity brak zainteresowania i nadzoru nad miejscami kwarantanny i izolacji

Tak samo jak wyżej – świadome bagatelizowanie problemu by stworzyć wrażenie, ze mamy do czynienia ze zwykła grypką jak wiele razy poprzednio. Są nawet na to „odpowiednie” statystyki z poprzednich lat.

brak kluczowych decyzji i zarządzeń dot. ruchów personelu medycznego

Wielu lekarzy i pielęgniarek od lat dorabia sobie w placówkach opieki społecznej – dzięki temu mamy dziś tragedię w DPS-ach w całym kraju. Nikt nie pomyślał o drogach szerzenia się epidemii? Gdzie byli wtedy, w lutym eksperci od epidemiologii? Ktoś ich pytał o zdanie? A sami nie oferowali swojej wiedzy? Tego nie wiemy i pewnie nigdy się nie dowiemy.

brak wsparcia dla personelu medycznego z pierwszej linii walki z epidemią

Brak pokoi w hotelach dla personelu, który z dużym prawdopodobieństwem może być  zarażony i nie powinien kontaktować się z rodziną, brak wsparcia psychologicznego, przeciążenie pracą ponad siły, brak uzupełnienia personelu wykluczonego z działania, że o ochronie bezpośredniej – maskach, rękawiczkach, przyłbicach jednorazowych kitlach i płynach odkażających nie wspomnę…

brak oświaty zdrowotnej kierowanej do obywateli, a zamiast tego

– sprzeczne i często nielogiczne informacje o patogenie, dezinformacja dot. noszenia maseczek i rękawiczek, sprzeczne i nielogiczne zarządzenia dot. zachowania się w przestrzeni poza domowej – grodzenie parków, skwerków, ścieżek rowerowych, zakaz wchodzenia do lasów, konieczność towarzyszenia nieletnim poza domem. Trudno przy tym zrozumieć, że zarządzenia te nie są wcale obligatoryjne dla wszystkich – nie obowiązują katolików w ich  kościołach, ani księży, którzy chodzą po domach bez żadnego zabezpieczenia, podają hostię wprost do ust.  Nie słyszałam, żeby dawali gwarancję, że wirusy omijają konsekrowane dłonie kapłanów… przepisy nie obowiązują też myśliwych, ani polityków PIS-u, którzy gromadzą się w dużych kupach i chodzą kupami.

niesprawny system sygnalizacyjny

– nieme numery telefonów pod które zaleca się dzwonić każdemu kto ma objawy choroby, brak obsługi telefonów, a w związku z tym brak odzewu instytucjonalnego na zgłoszenia od osób chorych poza szpitalem, czekających na instrukcję co dalej. Niby to nic takiego, ale proszę sobie wyobrazić co przezywają chorzy i ich opiekunowie, gdy stan jest ciężki a telefony milczą.

nie odwołanie wyborów prezydenckich z 10 maja i absurdalny pomysł, byśmy głosowali przez pocztę 

tego nawet nie będę komentować…

 

 

Nasza zbiorowa dyscyplina i dobrowolna izolacja,

to dziś jedyny skuteczny element

ograniczający zarażenia i postęp epidemii.

Zostańmy w domu.

 

Niestety nasz wkład może okazać się niewystarczający przy tak wielkim chaosie i bałaganie w pozostałych obszarach objętych „frontem działań”. Ludzie są już dość zmęczeni całą tą sytuacją, potrzebują ruchu, światła, słońca, kontaktu z przyrodą i mogą złamać każdy zakaz, zwłaszcza gdy rząd zachowuje się jak rozkapryszony smarkacz, który nie może się zdecydować czy chce zjeść ciastko czy sobie na nie tylko popatrzeć.

Wiemy, że nikt się nami nie przejmuje, już się do tego przyzwyczailiśmy za komuny. Wiemy, że PIS walczy o władzę i tylko to ma na uwadze. Wiemy, że zamówili armatki wodne za 20 mln, bo boją się niepokojów masowych ludności miast, boją się strajków pracowników/bezrobotnych. Trzęsą się na swoich miękko wyściełanych fotelach, bo za trzy miesiące kryzys spowodowany przez banksterów, średni i duży kapitał spekulantów oraz spolegliwy im rząd, osiągnie apogeum.

Gdyby małpka Fiki-Miki nie rozdała za bezdurno całego sklepiku Rydzykom i pispociotkom, mogliby jeszcze ewentualnie przekupić część społeczeństwa, mieliby za co udawać krezusów. Ale nie mają już nic lub prawie nic, ot tyle, żeby rzutem na taśmę rozdać resztki swoim. A 500+? Z czego wezmą na ten kosztowny argument przetargowy? Na szczęście to nie mój problem i nie mnie głowa boli z tego powodu.

Żródło

źródło

 

Kuna2020Kraków

Jak nie dać się zwariować w czas epidemii i dlaczego potrzebujesz wiedzy a nie wiary w media, które zamiast być czwartą władzą, od dawna wysługują się politykom.

24 marca 2020/0 Komentarze/w Blogi Szkiełko /przez Kuna

Nie licząc na zbyt wielkie zaufanie czytelników co do treści zamieszczanych na naszym portalu, a to z powodu dwóch paskudnych fejków jakie zdarzyło mi się umieścić z powodu jakiejś wydawniczej sraczki… spróbuję jednakowoż zrobić coś w rodzaju posumowania na temat tego z czym mamy do czynienia, jak się zachować i dlaczego to ważne by zachowywać się tak a nie inaczej, oraz kilka słów na temat implikacji jakie mamy z powodu epidemii w polityce.

Co to jest koronawirus

Czytaliście dziesiątki opisów ich biologii, historii ich pojawienia się w naszej biologii i przypuszczalnych źródeł tych problemów. Nie będę więc zasypywać  Was tu powtórkami… Zamieściłam z resztą bardzo dobre opisy prawdziwych ekspertów, więc nie ma powodu się dublować.

Natomiast zrobię coś, czego nie da się z tamtych tekstów łatwo wyłuskać. Po pierwsze, że wirusy to formy życia całkowicie zależne od organizmu nosiciela, gospodarza jak zwał tak zwał. To oznacza, że wykichany, wysmarkany, wykaszlany i wygadany z parą wodną z ust biedaki wirus-pechowiec pozostaje jakiś czas w wilgotnym środowisku powietrza, na powierzchniach różnych przedmiotów i jeśli napatoczysz mu się, czyli dotkniesz takiej powierzchni, albo weźmiesz głębszy wdech w miejscu, w których ktoś go zostawił w zawiesinie powietrza przed trzema godzinami, to masz szansę się zarazić. Oczywiście pojedynczy skurczybyk nie zrobi ci krzywdy, większa ilość – szanse na zachorowanie rośną, gdy ktoś kichnie ci prosto w nos – masz to jak w banku.

Opisałam obrazowo jak dochodzi do zakażenia się nie dla zabawy w słówka, tylko żebyście pobudzili swoją wyobraźnię i zauważyli, że to co tu opisałam generuje sposób w jaki powinniśmy się zachowywać. Ale o tym później…

Testy – dlaczego wykonuje się ich stosunkowo niewiele

Dopiero dzisiaj, dzięki internautce – podkreślam to w opozycji do ekspertów, od których tego się nie dowiedziałam, że testy są bardzo mało czułe – wychodzą dopiero gdy emisja wirusa u badanego jest dość wysoka- zwykle przypada to na 2-3 dni przed klinicznymi objawami. Następstwem tego faktu jest traktowanie ich wyłącznie jako badania weryfikującego, czy pacjent jest przeziębiony czy też stoi za tym koronavirus.

Zatem moje czepianie się od dawna, że lekarzom nie robi się codziennie testów – było bez sensu. Przyznaję się bez bicia- ale jestem dość logiczną osobą zatem mając niepełne informacje na temat testów miałam prawo się dziwić. A na marginesie – zobaczcie jak brak rzetelnych informacji w tzw. opiniotwórczych mediach generuje zamieszanie, pretensje od bani, i wkurw powszechny.

Inna sprawa, że nie wiemy czy testy jakie u nas są stosowane to naprawdę jedyne jakie są do dyspozycji – trudno mi uwierzyć w taki stan rzeczy i podejrzewam, że wybrano takie jakie politycznie się opłacało zakupić, takie, które niewiele pokazują i nie nadają się do badań populacyjnych, przesiewowych. Ale moze jestem zbyt podejrzliwa, czemu proszę się nie dziwić – już nie ma we mnie ani krzyny zaufania do państwa i jego instytucji – pewnie to dlatego dmucham tak często na zimne.

Przy okazji testów zwracam waszą uwagę także na jeszcze inną implikację – ważną z naszego indywidualnego punktu widzenia – jeśli robi się testy tylko weryfikujące, a już wiadomo, że 50% zakażonych będzie przechodziło infekcję bezobjawowo, czyli bez świadomości, że zarażają, to stanowi to ogromnie istotną przesłankę do tego o czym pisałam wcześniej i przypomniałam tutaj powyżej – jedyną racjonalną postawą jest traktowanie siebie i wszystkich wokół jak potencjalnych rozsadników zarazy. Jest to też odpowiedź na pytanie- dlaczego wszyscy musimy poddać się temu reżimowi prewencyjnemu.

I nie pytajcie mnie dlaczego piszę o tym na PA a nie czytacie tego gdzie indziej – bo wolelibyście poczytać sobie o tym w poważnych mediach. Zapomnijcie. Tam jest polityka, ale o tym później.

Zasady zachowania rozsądku prewencyjnego

1.Siedź w domu jeśli możesz sobie na to pozwolić. Zwłaszcza uświadom mocno starszych już członków rodziny, że nie muszą nigdzie wychodzić, pomóżcie im się ogarnąć – wiem, to nie jest takie proste jak się wydaje. Jesli wam na nich zależy, to nawet zamknęłabym, na klucz. Czasem nie ma wyjścia. Nie podrzucajcie teściowej wnuków – nawet jeśli miła jest wam perspektywa rychłego zejścia nielubianej zrzędy i wtrącalskiej. Są lepsze sposoby na pozbycie się problemu, po których poczujecie się znacznie lepiej zamiast gorzej.

2.mieszkanie ma być waszą strefą bezpieczną – więc poświęćcie temu miejscu nieco więcej uwagi niż zwykle – to zresztą doskonała okazja by pozbyć się nadmiaru papierzysk, sprzętów, ciuchów – zróbcie sobie więcej przestrzeni, do tego takiej przestrzeni którą łatwo sprzątać, w której dokładnie widać co jest i gdzie każda rzecz ma swoje miejsce. Odkaźcie przynajmniej 2 razy dziennie te powierzchnie, które są ciągle dotykane – włączniki światła, klamki, blaty, uchwyty. Ręczniki pierzcie często i dosuszajcie na grzejnikach- tam może się z czasem zrobić niezły rozsadnik wirusa – one lubią wilgoć, a temperatur tak niskich jak i wyższych się nie boją. Wilgoć to warunek sine qua non ich istnienia.

 

3.I bardzo istotna dla wygody jest strefa buforowa – jeśli tylko macie taką możliwość to wyznaczcie sobie pomieszczenie, najlepiej tuż po wejściu do mieszkania, albo tuż przed np. w komórce na półpiętrze. Może to być wiatrołap, albo część przedpokoju wyraźnie oddzielona optycznie. W buforze się rozbieracie z wierzchniego odzienia, zostawiacie tam w zamykanym pojemniku maseczki jednorazowe lub dezynfekujecie maseczki wielorazowe i pozostawiacie je do wyschnięcia na wieszaku, ściągacie też rękawiczki jednorazowe na lewą stronę i wyrzucacie do pojemnika z pokrywą z maskami jednorazowymi. Ściągacie też obuwie, dezynfekujecie ręce i przechodzicie dalej. W łazience – wiadomo porządnie myjecie ręce zgodnie z instrukcją, oraz twarz, a najlepiej wziąć krótki gorący prysznic, oczywiście z użyciem mydła.

 

 

           

 

4.Na zewnątrz chodzimy w maskach lub zasłaniamy twarz czymkolwiek – i tak nie chodzi o ochronę nas – bo maska, żadna maska, nie daje pełnej ochrony przed zarażeniem się. Nosząc maski – ale wszyscy je nosząc (!) – w najlepszy sposób ograniczamy ekspansję wirusa w naszej populacji, na naszym terenie, w naszej wsi, miasteczku czy wielkim mieście. Przysłona na twarz jest jedynym elementem hamującym rozsiew aerozolu wirusowego na większą odległość. Ona ogranicza impet wydalania powietrza z naszych płuc w trakcie kichania, kaszlu czy smarkania bez użycia chusteczki jednorazowej. Jeśli smarkasz w jednorazówkę – natychmiast się jej pozbądź wyrzucając do śmietnika. A zatem wszyscy nosimy maski lub inne przesłony na twarz – i to co napisałam jest odpowiedzią na pytanie – po cholerę maska skoro nie chroni mnie przed niczym – bo wciąż pojawiają się takie pytania na forach zdezorientowanych obywateli.

Nie wierzycie mi, to sobie poczytajcie poważnych wydawców np. TU

5.Noszenie masek i okularów, najlepiej typu gogle, lub dobrze dopasowane do krzywizny twarzy, to także znakomity sposób na opanowanie się przed dotykaniem twarzy. Wiecie, że przeciętnie każdy z nas w ciągu doby dotyka twarzy około 3000 razy? To podświadomy odruch, który bardzo trudno opanować. Okulary na nosie i maska – przypominają nam o zagrożeniu przeniesienia wirusa z rąk (nawet ubranych w rękawiczki) w pobliże oczu, nosa i ust utrudniają te odruchy. I moze dlatego mężczyźni częściej padają ofiarą zakażenia – kobiety z ich makijażem chyba relatywnie znacznie mniej dotykają swojej facjaty, a mężczyźni nie mając takich ograniczeń pozwalają sobie ile wlezie – a to wąsa podjęci a to bródkę pogładzi, oczka potrze, okularki poprawi… Tak tylko sobie teraz skojarzyłam…

 

 

I choćby dlatego warto nosić i maskę i okulary – i tym razem ze względu na własną ochronę i we własnym interesie – zwracam na ten aspekt uwagę, ponieważ czytałam już wypowiedzi dziwnych ludzi, dla których robienie czegoś dla innych wydaje się absurdalnie głupie. No więc solidarność i dbanie o siebie, ale także o siebie nawzajem nie jest absurdalne, a konieczne, jeśli kryzys ma trwać tak krótko jak to tylko możliwe. Polecam przebudzić wyobraźnię i zastanowić się, z czego będziemy żyć w kryzysie, który nieuchronnie nastąpi po pandemii.

 

Zdając sobie sprawę z tego, że opis powyżej, dotyczący zasad prewencji wydaje się skomplikowany – kiedy zostałam teoretycznie przeszkolona przez moją córkę parę tygodni temu, też czułam ciężar i niechęć do podporządkowania się – jednocześnie chcę powiedzieć, że gwarantuję wam, że zastosowanie się do nich nie jest trudne- ja ćwiczyłam tydzień procedury i z każdym, dniem czułam się i bezpieczniej i lżej z tymi niedogodnościami.

Kiedy lud rzucił się do sklepów wykupywać produkty żywnościowe, ja już miałam wszystko uładzone i czułam, że mam odruchy i wyrabia mi się pamięć mięśniowa – nie muszę dziś zastanawiać się w jaki sposób zdjąć maseczkę żeby się nie narażać na kontakt z zewnętrzną jej powierzchnią, albo rękawiczki – w zasadzie to nie używam rękawiczek na zewnątrz- bo nie dotykam się do twarzy, a potem ręce myję dokładnie, uznałam więc że nie jest mi to do niczego potrzebne jako prewencja. Obawiam się też, że laik może sobie opacznie myśleć, dość bezmyślnie, że jak ma rękawiczki na dłoniach to może dotykać twarzy, albo nie musi myć rąk? Nie wiem, prawdę mówiąc i wstyd mi trochę, po co zaleca się noszenie rękawiczek. Może mi to ktoś wyjaśni w komentarzach? Będę wdzięczna.

 

 

 

 

Znajomość dynamiki zakażeń przez koronawirusa jest też odpowiedzią na pytania malkontentów w rodzaju – dlaczego nie mogę sobie pójść na spacer do parku, albo pobiegać, albo pojeździć na rolkach czy hulajnodze – bo nie! Bo im mniej ziejących gęb w przestrzeni publicznej, tym lepiej i tym szybciej pozbędziemy się kłopotu. To, że tobie jeden z drugim to nie zaszkodzi – bo np. już jesteś nosicielem – a pamiętajmy, że nie wiemy czy jesteśmy zdrowi czy zakażeni – 50% z nas nigdy się tego nie dowie(!), to nie znaczy, że możesz sobie lekceważyć nas i nasz zbiorowy interes. Więc siedź na tyłku jak wszyscy – nie jesteś w żaden sposób wykluczony z tego zbiorowego wysiłku.

Polityka

Mamy wszystkie przesłanki, że obiektywnie panują warunki do ogłoszenia stanu wyjątkowego, wojennego lub stanu klęski żywiołowej Rząd tego nie chce uznać, zaczarowuje opinię publiczna, kłamie na temat statystyk, bądź po prostu unika tworzenia danych autoryzowanych – bo jak nie wiemy to nie kłamiemy, tak? A robi to ze względu na polityczne korzyści i to różnego typu, nie tylko wyborcze.

A jak bardzo im zależy na utrzymaniu fikcji informacyjnej może świadczyć kilka przesłanek. Nawet bardzo dobrzy eksperci puszczali między wierszami fałszywe informacje byle ukryć fakt, ogromnych niedostatków materiałowych- chodzi o te maseczki, których nie mamy. Mówili więc, że maski maja nosić tylko kichający i kaszlący, reszta nie musi. Pisałam o tym TU. A potem ten i ów idzie do szpitala w odwiedziny, a tam wszyscy opatuleni od stóp do głowy- no to jak to? Wszyscy kaszlą i kichają? – co jest kurna! Myśli sobie człowiek i dostaje małpiego rozumu. Tak właśnie tworzy się warunki do wyzwalania się paniki.

Nie powiedzieli też o niedoskonałości testów i tego nie rozumiem, bo toby bardzo uspokoiło ludzi. Przynajmniej tych, którzy lubią wiedzieć, a nie polegają jedynie na wierze… A propos wiary – traktowanie kościoła jakby faktycznie był pod jakąś specjalną opieka, to kolejny przywilej od rządzących dla „biednego” kościoła – to pokazanie, że im wolno więcej. A tak naprawdę to jest trybunał stanu, za świadome narażanie ludzi na niebezpieczeństwo zdrowotne. To, że ktoś jest praktykującym katolikiem nie sprawia, że przestaje być obywatelem tego kraju – przynajmniej mam taką nadzieje. A zatem państwo ma zasrany obowiązek chronić ich nawet przed nimi samymi z myślą o większości, która siedzi karnie w domu. Tego oczekujemy i to nam się należy.

 

Rząd nie ogłasza stanu wyjątkowego, bo musiałby oddać władzę regionom, gdzie nie wszędzie ma swoich sługusów. Samorządy mogłyby szybko wprowadzić swoje zarządzenia i zadbać o ludzi. Mogłyby tez zarządzać informacją, a toby była dla PIS-u katastrofa PR-owa. Z przepisów związanych ze stanem wyjątkowym wynikają też inne bolesne dla budżetu konsekwencje jak choćby to, że przedsiębiorcy mogą ubiegać się o odszkodowanie za utracone możliwości uzyskania przychodu.

PIS odwlekając wprowadzenie stanu wyjątkowego popełnia przestępstwo przeciwko społeczeństwu i racji stanu tego państwa.  Dlaczego tzw. opozycja nic z tym nie robi jest dla mnie ostatecznym dowodem na to, że nie mamy żadnej opozycji, o czym warto pamiętać podczas każdych następnych wyborów. 

 

Na temat konkluzji prawnych i politycznych najlepiej merytorycznie wypowiedziała się jak dotąd

pani prof. Ewa Łętowska tutaj.

Turcja – „Dobre praktyki” – ucz się Europo!

23 marca 2020/0 Komentarze/w Aktualności Szkiełko /przez Kuna

Niech mnie ktoś uszczypnie, bo nie wierzę, że to rzeczywistość, czyli jak się zdekompensowałam w zetknięciu z głupotą powszechną moich współobywateli.

13 marca 2020/0 Komentarze/w Blogi obserwator obywatelski /przez Kuna

Na początek taka uwaga: kto jest wrażliwy na słowa powszechnie uznane za wulgarne niech dalej nie czyta. Nie jest moim zamiarem nikogo obrażać, ale będę stosowała uogólnienia i daleko idące wnioski na nasz temat. I nie będę za to przepraszać.

 

Od pierwszej publikacji na polskim ateiście, na temat nadchodzącej epidemii podkreślałam, że musimy sami o siebie zadbać, bo nikt się nad nami nie będzie pochylał, ani nie zadba o nas systemowo. Było to oczywiste od co najmniej miesiąca, który upłynął służbom odpowiedzialnym za przygotowanie Polski na nadejście epidemii koronawirusa na błogim zapewnianiu siebie, że przecież nic się na razie nie dzieje, może w ogóle się nie wydarzy i po co robić panikę… Skąd to wiem? Bo nie poczyniono absolutnie żadnych przygotowań. Nie zabezpieczono odpowiedniej ilości testów, masek, respiratorów, personelu medycznego, a przede wszystkim nikt nie zadbał o informację publiczną w taki sposób by była i rzetelna i docierała do każdego obywatela.  Zastaliśmy w skrzynkach na listy jedynie jakieś idiotyzmy od prezydenta – kupa nieprzydatnych pierdół – które były wyłącznie częścią kampanii wyborczej.

Jest oczywiście wiele źródeł informacji na ten temat, ale jakoś do naszych rodaków dotarło tylko, że cosik nadchodzi, a jak cosik nadchodzi, to lepiej mieć pełną lodówę i szuflady pełne suchego prowiantu… no i oczywiście papier toaletowy – ten luksus Polski posttransformacyjnej. A dziś dotarło do nich, że może tez zabraknąć leków p/bólowych i na przeziębienie – i furt wszyscy rzucili się pustoszyć apteki. Oni będą mieli na „wszelki wypadek”, a naprawdę potrzebujący, mniej zapobiegliwi – czyt NORMALNI, nie dostaną ich kiedy będą chorzy.

Dzwoniła do mnie siostra z Wrocławia – to co dzisiaj zastała w swoim osiedlowym markecie, było czymś z goła innym niż wczoraj, bo wczoraj tez tam była na zakupach, jak co dzień i wczoraj ludzie zachowywali się normalnie, a dziś jak dzikie hordy wrogów – każdy dla każdego. Chrześcijański kraj ruszył do boju o przetrwanie, kurwa mać!

Kiedy jedni napierdalają się w marketach, inni rozważają zapewne  inną drogę przetrwania i czy przypadkiem nie posłuchać bp Depo i nie wybrać się do wyciskarki – pardon – świątyni opatrzności bożej, na uroczyste modły z okazji 7. rocznicy wyboru papieża Franciszka. A ci co nie mogą  do Warszawy pojechać zapewne rozważą inne zaproszenia np. na tłumne pielgrzymki na łysą górę – pardon – na Jasną Górę do klasztoru Paulinów – wyjątkowych zjebów faszystowskich – pewnie im się marzy jakiś mały holokauścik – dawno nie mieli okazji się napawać zbrodnią masową. Gratulujemy pomysłu. No i oczywiście do Torunia ruszy cała rodzina Radia Maryja… pozostaje tylko życzyć sobie i koronawirusowi obfitych żniw.

Nie wiadomo jaki będzie to miało wpływ na rozprzestrzenianie się epidemii – oceniam, że znaczny. Kiedy Watykan zamyka kościoły w solidarności z Włochami i by przynajmniej nie dokładać do pieca epidemii, w Polsce ta sama korporacja w najlepsze eksperymentuje sobie na żywym organizmie ludzkim – no czemu nie! Przecież rząd pozwala im na to od 30 lat, tylko, że w tej akurat sprawie jest to ewidentne narażanie ludzi na skutki zdrowotne. Pytam co na to służby sanitarne i naczelny szef pionu epidemiologicznego! Ano nie słyszałam, żeby ktokolwiek z władz apelował jakkolwiek o opamiętanie się episkopatu. Pewnie obawiają się ekskomuniki- idioci!

 

 

 

 

Z pewnością Jarosław Gowin nie musi się jej obawiać – ten gość, jako członek Opus Dei ale też minister Szkodnictwa Wyższego i Nauki – tak tak Nauki! Powiedział całkiem serio i oficjalnie – koronawirusa w kościele NIE MA!  Czy ktoś wreszcie zauważy, że ten facet zajmuje niewłaściwe stanowisko, i że może powinien jednak otrzymać święcenia zaocznie i zasilić grupę trzymającą władzę  czyli Episkopat? Ludzie, kurwa nie wytrzymam tego ciśnienia – co rano otrzymuję taką dawkę jebanych informacji o tym gdzie my jesteśmy i gdzie żyjemy, że zaczynam mieć podejrzenia z gatunku teorii spiskowych… Serio, niech mnie ktoś uszczypnie, bo nie wierzę że to jest rzeczywiste.

A teraz powiem wam dlaczego się zdekompensowałam do tego stopnia, żeby po przyjściu do domu, mimo zmęczenia usiąść i pisać do Was ten swoisty traktat o głupocie. Bo to ma być o naszej głupocie zbiorowej. Otóż dzisiaj jak co dzień od tygodnia, ćwiczę protokoły zachowań ochronnych. Te protokoły są dość proste i skutecznie chronią osobę stosująca je jak i, co bardzo podkreślam, są skierowane także na ochronę wszystkich stykających się ze mną. Założyłam, że siebie jak i innych – wszystkich nas, trzeba traktować jak POTENCJALNYCH nosicieli wirusa. I nie po to by siać panikę, tylko po to by jej zapobiec, gdy zaczną się wydostawać przecieki informacji na temat zgonów.

A wiadomo już dość dokładnie parę rzeczy.  Można zachorować powtórnie. Wirus mutuje i może stać się z dnia na dzień dużo groźniejszy. Roznoszą go najintensywniej dzieci, które chorują bezobjawowo lub bardzo lekko. Ludzie młodzi z alergiami i astmą mogą skończyć na OIOMie, z ciężką dusznością. Ludzie 60+ maja przejebane. I jeszcze jedno bardzo ważne przypomnienie – tak jak nie można być trochę w ciąży, tak nie można być trochę zarażonym. To zawsze jest układ zerojedynkowy.

Ale ludzie zachowują się  nieracjonalnie – pustoszą sklepy i apteki,  już nie chodzą do kawiarni i restauracji, nie jeżdżą komunikacją masową jeśli nie muszą, ale całkowicie ignorują zalecenia noszenia maski lub jakiejkolwiek zasłony na ustach, nie myją rąk po wejściu z zewnątrz gdzie dotykali czegokolwiek, nadal macają się po całej facjacie i trą oczy gdy ich zaswędzą oraz grzebią bezwiednie w nosie, bo lubią.

 

A wiecie skąd wiem, że kompletnie nie kumają zaleceń? Bo kiedy dzisiaj szłam ubrana w maskę w lekkiej czapce na głowie i w rękawiczkach skórzanych na dłoniach, ludzie gwałtownie omijali mnie w znacznej odległości. Nie wiedzieli, że jestem dla nich najbezpieczniejszym pieszym. Nie rozumieją, że męczę się w tej cholernej masce dla ich dobra, bo jeśli jestem – a zakładam że jestem nosicielem tego gówna, – to ich nie narażam! Kurwa, czy to jest takie trudne do pojęcia – powiedzcie sami – jaki macie z tym problem? Przecież to jest proste jak budowa cepa.

Ale dobił mnie ostatecznie wywiad z facetem, którego do tej pory szanowałam za wiedzę i kompetencje. Sami możecie sobie posłuchać całkiem sensownych wskazówek TUTAJ. Pod koniec wywiadu jednak postawił mi oczy w słup. Powiedział dwie kardynalne nieprawdy – że maski powinny nosić osoby z objawami zarażenia wirusem – czyli dopiero gdy kaszlą, kichają i oddychają aerozolem pełnym wirusa oraz, że maski powinni też założyć ci, którzy udają się do miejsc zwiększonego ryzyka np. do przychodni, gdzie siedzą chorzy w poczekalni, bo maska ich ochroni przed zakażeniem się koronawirusem.

 

 

Jeśli chodzi o pierwsze łgarstwo, to polega ono na tym, że pan ekspert zapomniał chyba, że przez 14 dni wylęgania tego cholerstwa nie mamy żadnych objawów – to z tego własnie powodu uważam siebie i każdego innego za POTENCJALNEGO nosiciela wirusa. I jak najbardziej w tym okresie bezobjawowym zarażamy innych – gdyby było tak jak marzy na jawie ekspert, to epidemia byłaby stosunkowo łatwa do opanowania. Już nawet nie wspomnę, że jeśli ktoś ma objawy, to powinien bezwzględnie pozostać w łóżku i się leczyć, a nie łazić po mieście i cherlać ludziom w nos.

Drugie łgarstwo jest równie nielogicznym zaleceniem – sugeruje bowiem, że maska chroni przed zarażeniem – MASKA NIE CHRONI PRZED ZARAŻENIEM – ile razy trzeba to powtarzać żebyście ludzie zrozumieli po co się nosi maski! Gość, który pójdzie do przychodni, gdzie siedzą chorzy i kichają ma przerąbane – w tamtym powietrzu, w zamkniętym i niewietrzonym pomieszczeniu jest taka koncentracja wirusa, że raczej żadna ze znanych mi masek nie uchroni go przed wciągnięciem nosem wielu z nich.

Gratuluję panu ekspertowi umiejętności kojarzenia faktów naukowych z zapotrzebowaniem propagandowym nastawionym na ograniczenie paniki. Chciałabym tylko podkreślić, że głównym powodem paniki jest  ZAWSZE brak rzetelnych informacji podanych w odpowiedniej formie i czasie, oraz równie rzetelne przygotowanie systemowe do obrony przed skutkami epidemii. Jak Polacy będą wiedzieli, że zawsze zostaną otoczeni odpowiednią opieką, że zawsze dostaną w razie potrzeby respirator z tlenem, że nie zabraknie antybiotyków do leczenia zapalenia śródmiąższowego płuc jakie pojawia się u osłabionych starszych osób, to panikować nie będą. Nie będą też przeżywać stresu, który jest jednym z głównych powodów obniżania się odporności. .

Ale my już wiemy, że nic takiego nie nastąpiło w małych, atroficznych mózgach naszych dziwnych sterników u władzy. Nie przygotowano dosłownie niczego! Cud boski, że zamknęli szkoły, ale niektórzy dyrektorzy zarządzili obecność w nich nauczycieli – kurwa! czy to nie kwalifikuje ich przypadkiem do wypierdolenia ze stanowisk? I to na ten tychmiast? Moim zdaniem kwalifikuje. Ale wiem, że im włos z głowy nie spadnie, bo i czemu miałby, skoro rząd nie upada pod większymi ciosami rzeczywistości? Nieodpowiedzialne decyzje to dziś wyróżnik kasty pisowskiej i niektórzy bardzo chcą zapisać się do tego mentalnie zjebanego towarzystwa.

Jestem tak zniesmaczona całą sytuacją i tak zawiedziona postawami moich współobywateli w Krakowie, że tylko jeszcze wypłaczę się Wam moi mili na swój własny temat. Mam poczwórnie przerąbane – jestem po dwóch przeszczepach szpiku, mam chorobę układowa, która polega min. na obniżonej odporności, zdiagnozowaną od lat obturacyjną chorobę płuc, i nadciśnienie. Więc moi drodzy – jeśli pewnego dnia zamilknie polski ateista.pl to znaczy, że wyjechałam nogami do przodu, bo obywatele tego kraju mimo, że są tak dobrze wykształceni, tak dobrze odżywieni, tacy inteligentni i bystrzy – niestety są zbiorowo głupi jak dzieci we mgle. Ładnie pomalowane panienki nie chcą się szpecić maską, a młodzi chłopcy wciąż potrzebują adoracji innych młodych chłopców, więc łażą kupami i się dowartościowują nieustająco – co tam starzy – przecież nikt ich już nie potrzebuje, a oni wszak mają przeżyć bez uszczerbku i to tylko się liczy.

Znam niejednego gazdę z Podkarpacia  bez szkół, co ma więcej rozumu od wykształconych i wysoko funkcjonujących obywateli RP. Bo mądrość okazuje się, ma mało wspólnego z poziomem inteligencji – coby nie powiedzieć jest to tylko narzędzie pomocnicze, a wykształcenie i ew. tytuły naukowe niewiele mówią o samej mądrości nosicieli onych odznak – widać to szczególnie w ostatnich trzech dekadach a swoiście w ostatnich pięciu latach, gdzie jeden z drugim same profesory, a jak ich posłuchasz to włos się jeży, takie głupoty pieprzą. Wystarczy poczytać co produkują goście z IPN-u…

Więc, powtarzam ostatni raz – zadbajmy o siebie i siebie nawzajem, bo nikogo specjalnie nasz los nie interesuje.  A przy okazji pozwolę sobie stwierdzić, że nasz Rząd nie potrafi liczyć, albo straty gospodarcze ich w ogóle nie interesują. Gdyby było inaczej zrobiliby wszystko, żeby ograniczyć zasięg strat i pewnie wiedzieliby, że każdy dzień epidemii dłużej, to straty właśnie i to narastające w postępie geometrycznym. Ale jak sądzę, interesuje ich tylko władza dla samej władzy i dbanie o dobre samopoczucie wodza, bo jak prezes ma dobry humor to i może nie wypieprzy kogoś z roboty, albo zapewni cioci Kloci fuchę za 60 tys. miesięcznie na rękę. Jest o co dbać –  łagodne podejście prezesa do swoich ludzi to jest ich być albo nie być. Prawda, że to wiele wyjaśnia?

 

https://oko.press/msza-w-swiatyni-opatrznosci-naprawde-sie-odbyla/?utm_medium=Social&utm_source=Facebook&fbclid=IwAR2Ze5pnq0T3xvhtfhE1YRBDNU-yHDRSXw1QkZbvVzwuOuDiBuC053EUHBE#Echobox=1584046333

https://wyborcza.pl/7,82983,25777655,koronawirus-co-robic-gdy-zachorujemy.html#S.strefa_ogladania-K.C-B.2-L.1.videogruby:undefined  zniknęły nagrania z tego wywiadu ale są nadal treści.

PS>: Ponieważ jednak nikt nie zadbał o niski poziom stresu Polaków może powinnam udostępnić wam wpis z pewnej stronki, gdzie naukowo udowadniają że masturbacja jest doskonałym środkiem do podnoszenia poziomu białych ciałek krwi i to już w 45 minut po osiągnięciu pełnej satysfakcji czyli zajebistego orgazmu. Osobiście polecam. Na pohybel bredniom głoszonym przez klechów

https://k-mag.pl/article/masturbacja-chroni-przed-koronawirusem-twierdza-naukowcy?fbclid=IwAR0ZKJ_go82Riwkg-mEgC3FAK-MZxNtBykCyXqZdXC-BOsYpIDGKRzmzJfA

 

https://wyborcza.pl/7,75399,25781786,z-koronawirusem-najlepiej-radzi-sobie-tajwan-lekcja-dla-polski.html?utm_source=facebook.com&utm_medium=SM&utm_campaign=FB_Gazeta_Wyborcza&fbclid=IwAR38PrnTvxZ4J3Zrw-QMb7mxcSp3QT-FPtH3QGZSuYR8ib33-ugjjqelG7Q

 

Kuna2020Kraków

 

 

 

Relacja lekarza. Włochy. sytuacja zmienia się z doby na dobę, z godziny na godzinę. Juz teraz trzeba dokonywać wyboru komu dać namiot tlenowy. To zawsze są dramatyczne i trudne decyzje. I to własnie do nas idzie. Przygotujmy się.

9 marca 2020/0 Komentarze/w Aktualności Pod rozwagę... /przez Kuna

Kuba Przyłuski

1 godz.

Tak wygląda teraz sytuacja w Bergamo we Włoszech. Wystarczy nie przestrzegać kwarantanny…

„by Bergamo Editorial online

Publikujemy apel lekarza ze szpitala Humanitas Gavazzeni, zamieszczony w mediach społecznościowych. Ważny głos w sprawie realnego zasięgu koronawirusa i lekarzy, którzy toczą wojnę, aby walczyć z zagrożeniem.

„W mailach z wytycznymi, które obecnie codziennie otrzymuję z departamentu zdrowia, jest także akapit zatytułowany „Odpowiedzialność społeczna” – zawiera zalecenia, które w pełni popieram. Długo zastanawiałem się, czy opisać to, co się dzieje u nas i uznałem, że milczenie jest dalekie od odpowiedzialności. Postaram się więc opisać ludziom „nie zaangażowanym w sytuację” i bardziej odległym od naszej rzeczywistości, jak naprawdę wygląda sytuacja w Bergamo w ciągu ostatnich dni pandemii Covid-19. Rozumiem potrzebę powstrzymywania paniki, ale czuję powinność, aby przekazać informację o zagrażającym niebezpieczeństwie. Kiedy słyszę o osobach, które narzekają, że nie mogą chodzić na siłownię, albo nie mogą zagrać meczów piłkarskich, drżę. Rozumiem także szkody ekonomiczne i również martwię się sytuacją gospodarczą. Po epidemii, tragedia zacznie się na nowo.

Jednakże, pomimo faktu, że w zasadzie dewastujemy także ekonomicznie nasz system opieki zdrowotnej, wykorzystam swoje prawo do wypowiedzi, aby ostrzec o niebezpieczeństwie dla zdrowia, które prawdopodobnie dotknie cały kraj. Przyprawia mnie o dreszcze fakt, że czerwone strefy nie zostały jeszcze wyznaczone dla regionów Alzano Lombardo i Nembro, pomimo wyraźnych zaleceń (zaznaczam, że jest to wyłącznie moja osobista opinia). Jeszcze w zeszłym tygodniu, sam ze zdumieniem patrzyłem na reorganizację całego szpitala, gdy nasz wróg jeszcze pozostawał w cieniu: oddziały powoli pustoszały, wybrane procedury medyczne przerwano, przygotowywano jak najwięcej wolnych łóżek na intensywnej terapii.

Wszystkie te nagłe zmiany wniosły na szpitalne korytarze atmosferę surrealistycznej ciszy i pustki, której jeszcze w tamtym czasie nie rozumieliśmy, oczekując na wojnę, która dopiero miała się rozpocząć, a wiele osób (także ja) nie przypuszczało, że przyjdzie nam się zmierzyć z tak zaciekłym wrogiem (nawiasem mówiąc: wszystko to działo się w ciszy, bez szumu medialnego, zaledwie kilka gazet miało odwagę stwierdzić, że prywatna służba zdrowia nie jest wystarczająco przygotowana).

Nigdy nie zapomnę mojego nocnego dyżuru tydzień temu, na którym nawet nie zmrużyłem oka, czekając na telefon od laboratorium mikrobiologii w Sack. Czekałem na wynik wymazu pierwszego podejrzanego pacjenta w naszym szpitalu, zastanawiając się nad tym, jakie konsekwencje będzie to miało dla nas i dla kliniki. Teraz kiedy o tym myślę i po tym wszystkim, co już widziałem, moje poruszenie spowodowane tym jednym podejrzanym przypadkiem wydaje się wręcz śmieszne i nieuzasadnione.

Mówiąc wprost, sytuacja jest dramatyczna. Żadne inne słowa nie przychodzą mi na myśl, aby to opisać. Dosłownie wybuchła wojna – w dzień i w noc toczymy nieprzerwaną walkę. Jedni po drugich, nieszczęśni pacjenci przychodzą na szpitalne oddziały ratunkowe. Ich powikłania są dalekie od powikłań przy grypie. Należy przestać mówić, że to „gorsza” grypa. W ciągu tych ostatnich dwóch lat już się nauczyłem, że chorzy ludzie w Bergamo nie przychodzą do szpitala. Tak samo było i tym razem. Przestrzegali podanych zaleceń: tydzień albo dziesięć dni w domu z gorączką bez wychodzenia, aby nie ryzykować zakażania innych – ale tym razem nie dają rady. Nie mogą oddychać, wymagają tlenoterapii.

Jest zaledwie kilka lekarstw, którymi można próbować leczyć wirusa.

Przebieg choroby zależy głównie od naszego organizmu. Jedyne, co możemy zrobić, to wspierać go, kiedy już nie daje rady. Mówiąc wprost, przeważnie po prostu mamy nadzieję, że organizm sam pozbędzie się wirusa. Dostępne terapie antywirusowe są eksperymentalne i codziennie otrzymujemy nowe informacje na temat zachowania się wirusa. Pozostawanie w domu do czasu, kiedy objawy się pogorszą, nie wpływa na postęp choroby.

Niestety teraz borykamy się jeszcze z dramatyczną sytuacją ze względu na brak wolnych łóżek. Opustoszałe oddziały, jeden po drugim zapełniły się w niesamowitym tempie. Ekrany wyświetlające nazwy pacjentów i przydzielające kolor poszczególnym przypadkom w zależności od tego, jak poważny jest ich stan i na który oddział mają zostać przydzieleni – świecą teraz całe na czerwono, a my zamiast wykonywać operacje dokonujemy diagnozy, która ciągle powtarza cztery przeklęte wyrazy: „obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc”. Proszę mi powiedzieć, który wirus grypy w takim tempie powoduje taką tragedię.

Jest różnica (muszę zagłębić w techniczne szczegóły): w klasycznej grypie, poza faktem, że zaraża dużo mniej osób w ciągu kilku miesięcy, powikłania zdarzają się dużo rzadziej, wyłącznie, kiedy wirus zniszczy barierę ochronną płuc, sprawiając, że bakterie atakują górne drogi oddechowe i oskrzela, powodując poważniejsze przypadki powikłań. U wielu młodych ludzi Covid 19 ma łagodne skutki, ale dla wielu starszych ludzi (ale nie tylko), jest jak Sars – niszczy pęcherzyki płucne i prowadzi do ich infekcji, upośledzając ich funkcjonowanie. Niewydolność oddechowa, będąca następstwem, jest często bardzo poważna i wymaga kilku dni hospitalizacji, zwykłe podanie tlenu na oddziale może nie wystarczyć. Przepraszam, ale mnie jako lekarza nie uspokaja stwierdzenie, że poważne przypadki zdarzają się głównie u ludzi starszych z innymi chorobami. Populacja ludzi w podeszłym wieku w naszym kraju stanowi najliczniejszą grupę społeczną i ciężko byłoby znaleźć kogoś, kto powyżej 65 roku życia nie zażywa tabletki na nadciśnienie albo cukrzycę.

Zapewniam także, że widok młodych ludzi, którzy kończą zaintubowani na intensywnej terapii, albo jeszcze gorzej podpięci do ECMO – maszyny do ciągłego pozaustrojowego natleniania krwi – czyli urządzenia, które w najgorszych przypadkach pobiera od pacjenta krew, ponownie ją natlenia i wtłacza z powrotem do organizmu, po czym czekamy w nadziei, że organizm sam uzdrowi płuca – w takich przypadkach cały ten spokój odnośnie waszego młodego wieku mija. W tym samym czasie, kiedy w mediach społecznościowych nadal są osoby, które szczycą się tym, że nie uważają na siebie i ignorują zalecenia, buntując się przeciwko zaburzeniu ich codziennych przyzwyczajeń – w tym samym czasie jesteśmy świadkami katastrofy epidemiologicznej, która dzieje się na naszych oczach. I nie mamy więcej chirurgów, urologów, ortopedów – jesteśmy tylko lekarzami, którzy nagle stali się częścią samotnego zespołu, który musi zmierzyć się z tsunami, które nas przerasta.

Przypadki się mnożą, doszliśmy do poziomu 15-20 hospitalizacji dziennie, wszystkie z tego samego powodu. Wyniki wymazów przychodzą teraz jeden po drugim: pozytywny, pozytywny, pozytywny. Nagle szpitalny oddział ratunkowy nie daje rady. Wprowadzone są procedury awaryjne: potrzebna jest pomoc na izbie przyjęć. Szybkie spotkanie, aby przeszkolić nowe osoby, jak działa oprogramowanie i za chwile pomagają pracownikom na dole, kolejni wojownicy na froncie wojny. Objawy dające podstawy do przyjęcia na oddział są zawsze takie same: gorączka i trudności z oddychaniem, gorączka i kaszel, niewydolność oddechowa itd… Badania, zdjęcia rentgenowskie cały czas dają tę samą diagnozę: obustronne śródmiąższowe zapalenie płuc. Wszystkie przypadki muszą być hospitalizowane. Ktoś już zaintubowany trafia na oddział intensywnej terapii. Jednak dla innych jest już za późno. Oddział intensywnej terapii się zapełnia, choć stale jest poszerzany.

Jest to dla mnie nie do pojęcia, a przynajmniej mówię z puntu widzenia szpitala Humanitas Gavazzeni (w którym pracuję) – jak to jest możliwe, że wymaga się przemieszczenia i reorganizacji zasobów, które przecież projektowano właśnie po to, żeby radzić sobie w przypadkach takich katastrof.

Każda reorganizacja łóżek, oddziałów, personelu, zmianowości i zadań jest nieustannie poprawiana, abyśmy mogli dać z siebie wszystko i jeszcze więcej. Oddziały, które przedtem wyglądały jak oddziały duchów są teraz przepełnione. Personel jest na skraju wytrzymałości. Widziałem zmęczenie na ich twarzach jeszcze zanim zostali tak ogromnie przeciążeni pracą. Widziałem osoby, które kończą pracę coraz później i później, nawet biorąc pod uwagę nadgodziny, które teraz już weszły nam w nawyk. Widziałem naszą solidarność i ciągłą gotowość do pomocy kolegom internistom oraz pytania „jak mogę ci teraz pomóc?” albo chęć pomocy, kiedy słyszę „zostaw mi tę hospitalizację”.

Lekarze, którzy muszą przewozić łóżka i przenosić pacjentów. Pielęgniarki ze łzami w oczach, kiedy nie mogą uratować wszystkich chorych i ciężkie objawy pacjentów w stanie krytycznym, które zwiastują nieunikniony ich nieunikniony los.

Życie społeczne dla nas nie istnieje. Jestem poza domem od kilku miesięcy i zapewniam, że zawsze robiłem wszystko, aby zobaczyć się z moim synem, nawet kiedy pracowałem w dzień i w nocy, bez snu i przekładając sen na później, dopóki nie zobaczę swojego dziecka – ale od dwóch tygodni z własnej woli nie widziałem ani swojego syna, ani swoich bliskich, z obawy, żeby ich nie zarazić, co w konsekwencji mogłoby doprowadzić do zarażenia starszej babci albo krewnych z innymi problemami zdrowotnymi. Wystarczają mi zdjęcia mojego syna, które oglądam przez łzy i kilka rozmów wideo. Więc również bądźcie cierpliwi, jeśli nie możecie wyjść do teatru, muzeum lub na siłownię. Miejcie litość nad słabszymi starszymi ludźmi, których możecie skazać na śmierć.

March 7, 2020 | 18:19”

Przewidziano epidemię koronawirusa. Sukces sztucznej inteligencji.

29 stycznia 2020/0 Komentarze/w Aktualności Myślę, że... /przez Kuna

 

Sztuczna inteligencja wykryła epidemię koronawirusa z Wuhanu ponad tydzień przed Światową Organizacją Zdrowia

 

Klienci platformy BlueDot wykorzystującej sztuczną inteligencję do analizy danych zdrowotnych zostali zaalarmowani o epidemii koronawirusa z Wuhanu już 31 grudnia. Ponad tydzień przed oficjalnymi ostrzeżeniami organizacji zdrowotnych.

BlueDot, to kanadyjska platforma, która analizuje dane na temat zdrowia publicznego. Korzysta przy tym z algorytmów sztucznej inteligencji, która przetwarza doniesienia na temat chorób z różnych części świata, porównuje je z raportami organizacji zdrowotnych i migracją ludzi – w tym ze wzorcami kupowania biletów lotniczych. Analiza tych danych pozwoliła firmie już 31 grudnia wydać ostrzeżenie swoim klientom o podejrzanym wzroście zachorowań w chińskim mieście Wuhan.

BlueDot wykorzystuje nieoczywiste źródła danych do przewidywania, kiedy i gdzie wybuchnie kolejna epidemia. – Jesteśmy w stanie rozpoznać informacje o potencjalnej epidemii, np. wzmianki na forach czy blogach – tłumaczy Khan. Algorytm BlueDot nie bierze pod uwagę chaotycznych i nacechowanych emocjami wpisów na serwisach społecznościowych, analizuje za to przepływ ludzi. Ma bowiem dostęp do danych sprzedażowych biletów lotniczych – na tej podstawie prawidłowo przewidział, że wirus 2019-nCoV z Chin przedostanie się do Bangkoku, Seulu, Tajpej i Tokio.

 

 

Co wiemy o koronawirusie?

Rośnie jego zdolność do przenoszenia się, a co gorsza zaraża w okresie inkubacji – tzn. w czasie, gdy jeszcze nie mamy objawów samej infekcji. W tej sytuacji bardzo trudno jest monitorować kierunki rozprzestrzeniania się epidemii oraz przewidywać gdzie pojawi się kolejne ognisko. Zabezpieczanie się przed zarażeniem sprowadza się w zasadzie do izolowania się wszystkich od wszystkich.

Przewiduje się, na podstawie skąpych wciąż danych, że jest to wirus słabszy od SARS, którego pamiętamy z poprzednich lat – infekcja przebiegała z ciężką, ostrą niewydolnością oddechową.

Źródłem wirusa są prawdopodobnie dzikie zwierzęta, chętnie spożywane w postaci tzw. ciepłego mięsa – jedna z hipotez sugeruje, że wirus mógł z łatwością przejść ze zwierzęcia na człowieka właśnie dzięki tej atrakcji kulinarnej – powszechnej wśród Chińczyków, ale także będącej ekstremalnym przeżyciem dla typowego turysty. Jako rezerwuar koronawirusa typuje się jeden z gatunków węży albo nietoperze – powszechne w kuchni chińskiej.

Władze w Wuhan podają, że przed wybuchem epidemii opuściło to miejsce około 5 mln ludzi. Odnotowano tam 2000 przypadków infekcji i 56 zgonów. Są już pierwsze przypadki notowane w Europie – w Niemczech i we Francji.

 

Ćwiczenia z ateizmu

Dlaczego Bóg dopuszcza epidemie?

14 marca 2020/0 Komentarze/w Ateizm, Bez kategorii, Blogi, Edukacja, Religia, Społeczeństwo Ćwiczenia z ateizmu /przez Alvert Jann

Wobec rozprzestrzeniania się epidemii koronawirusa trzeba zapytać, dlaczego Bóg dopuszcza epidemie, w których giną także niewinni ludzie. Wśród osób religijnych i kapłanów pojawiają się głosy, że to kara boża za grzechy ludzi. To jednak kiepskie wyjaśnienie. Wirus zdaje się nie przebierać i atakuje zarówno grzesznych, jak i niewinnych. Czy bóg wymierza karę na ślepo? Gdzie tu boża mądrość, sprawiedliwość i miłość?

Jak można przeczytać w Katechizmie Kościoła katolickiego: „Bóg wszystko stworzył, wszystkim rządzi i wszystko może” (pkt 268). W ewangelii św. Łukasza czytamy, że „Dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych” (Łk 1,37). Kościół naucza, że Bóg jest Miłością, jest dobry, sprawiedliwy i mądry, opiekuje się ludźmi. Czy Bóg nie mógłby ludziom oszczędzić klęsk żywiołowych, trzęsień ziemi, epidemii, w których giną nawet niemowlaki?

Jeżeli Bóg może – jak uznaje się oficjalnie w Kościele – powodować cudowne uzdrowienia, które dotyczą jednak tylko nielicznych osób, to dlaczego nie powstrzymuje klęsk żywiołowych i epidemii, w których ludzie giną masowo? Według ewangelii Jezus uciszył burzę na jeziorze Galilejskim, ratując uczniów, którzy przebywali z nim w łodzi. Dlaczego boską mocą nie powstrzymuje epidemii, w których giną tysiące ludzi?

Kościelni teolodzy pozostają wobec tych pytań bezradni. Np. często tłumaczą, że zło jest skutkiem wolnej woli, jaką Bóg dał ludziom. Można by tak tłumaczyć wojny, morderstwa, ludobójstwo – ale nie trzęsienia ziemi i epidemie. Są one niezależne do ludzkiej woli.

Ponadto bez odpowiedzi pozostaje pytanie, dlaczego Bóg nie interweniuje, by powstrzymać ludzi przynajmniej przed najgorszymi zbrodniami, przed ludobójstwem i masowymi morderstwami. Teolodzy mówią, że bóg dał ludziom wolną wolę. Ale wolna wola i wolność, to nie są zasady absolutne, niczym nieograniczone. Bóg mógłby interweniować, nie likwidując wolnej woli. Np. w prawach stanowionych przez ludzi, w tym w prawach człowieka, wolność nie jest absolutna, ale ograniczona tak, by jedni ludzie nie czynili krzywdy innym.

A może trzęsienia ziemi i epidemie to skutek działalności szatana, demonów, złych duchów? Jak czytamy w katechizmie, te upadłe anioły „usiłują przyłączyć człowieka do swego buntu przeciw Bogu” (pkt 414), nakłonić do odrzucenia posłuszeństwa Bogu, do grzechu.

Być może szatan nie tylko nakłania ludzi do złego, ale w swej nienawiści do Boga powoduje klęski żywiołowe, trzęsienia ziemi i epidemie, w których giną niewinni ludzie? Może to szatan sprawił, że pojawiają się chorobotwórcze i śmiercionośne wirusy? Epidemie nie byłyby więc karą bożą za grzechy, jak głoszą niektórzy kaznodzieje, ale dziełem szatana. Nie Bóg ale szatan jest tu winny!

Nie jest to dobre wyjaśnienie. Bez odpowiedzi pozostaje, dlaczego Bóg pozwala na to szatanowi. Nie powinien pozwolić, by szatan powodował śmierć niewinnych ludzi.

Byłoby to też wyjaśnienie niezgodne z kościelną teologią. Bóg godzi się na istnienie szatana, ale jest od niego silniejszy. Np. Kościół uznaje, że są obrzędy, mające charakter sakramentów, za pomocą których można uwolnić człowieka od wpływu szatana, który go opętał (są to tzw. egzorcyzmy, praktykowane do dziś w Kościele). Według ewangelii Jezus wypędzał złe duchy z ciał opętanych przez szatana. Diabeł i demony nie są więc wszechmocne. Czy wobec tego Bóg lub Chrystus nie mogliby zapobiec, by złe duchy nie powodowały klęsk żywiołowych i epidemii, w których giną tysiące ludzi? Z całą pewnością mogliby. Dlaczego więc nie chcą?

Kościelnym teologom pozostaje tylko jedno wyjaśnienie: tajemnica boża. Jeżeli w kościelnym nauczaniu coś wygląda na absurd, mówi się, że to tajemnica boża, coś, czego nie możemy pojąć ludzkim rozumem.

To nieprawda. Można zrozumieć i wyjaśnić, dlaczego Bóg dopuszcza epidemie i klęski żywiołowe, w których giną niewinni ludzie, nawet niemowlaki. Dlatego, że nie istnieje. Zero istnienia, zero działania. – Alvert Jann.

PS. Więcej na podobny temat: „Czy Bóg jest miłością?” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/czy-bog-jest-miloscia/

Polecam ponadto niedawno zamieszczony artykuł „Teoria Boga krótko wyłożona” – https://polskiateista.pl/cwiceniezateizmu/teoria-boga-krotko-wylozona/

…………………………………………………………………….

Alvert Jann: Blog „Ćwiczenia z ateizmu” – https://polskiateista.pl/aktualnosci/blogi-2/cwiczenia-z-ateizmu/ .

– Nauka nie wyjaśnia wszystkiego, religia nic nie wyjaśnia.

Na blogu znajduje się ponad 70 artykułów.

……………………………………………………………………………

Tagi

-pandemia aborcja absurd Alvert Jann Andrzej antyklerykalizm ateizm ateiści bóg demokracja edukacja epidemia fraszka Fundacja "Nie lękajcie się" Gerlach indoktrynacja Jarosław Juliusz Kalafaticz klerykalizacja klerykalizm Koalicja Ateistyczna kobiety Korzan Kostorz kościół katolicki nauka ordo iuris Paetz pedofilia PiS polityka prawa człowieka prawo przemoc Rakiija religia społeczeństwo teologia Tomasz ustawa Wocial Włodek Zenon Ziobro

Archiwa

Zaloguj się

  • Lost Password
Ta strona korzysta z plików cookies. Warunki przechowywania i dostępu do cookies możesz ustawić w Twojej przeglądarce. Accept Polityka cookies
Polityka Cookies

Privacy Overview

This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may affect your browsing experience.
Necessary
Always Enabled
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Non-necessary
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
SAVE & ACCEPT
Scroll to top