Nagonkę na nieprawomyślnych nauczycieli uważa się za otwartą. Kuratorzy Barbara Nowak, Robert Gaweł i odkurzony Marek Jurek w akcji na UAM w Poznaniu.
Kurator małopolska Barbara Nowak kontynuuje swoją misję, zleconą lub dobrowolną wendettę przeciwko domniemanym zagrożeniom i wrogom. Zarówno zagrożenia jak i wrogowie, to produkt lewackiej nacji, której tak naprawdę w Polsce nie ma od dawna, czyli od czasu PPS-u. No ale dla prawicy i konserwatystów nie ma rzeczy niemożliwych, znajdą sobie wroga choćby go nie było, wyczują go tak samo sprawnie jak egzorcyści demona w atrakcyjnej 14 latce.
A wydawałoby się, że kurator ma jednak inne zadania niż ściganie domniemanych wrogów rodziny po całej Polsce. Wydawałoby się też, że obroną rodziny zajmują się jej założyciele czyli para dorosłych ludzi i nie potrzebują do tego akurat odciągać od obowiązków panią kurator oświaty. Pani Barbara Nowak może oczywiście w tzw. wolnym czasie robić co jej się podoba, ale nie może jako osoba publiczna wykorzystywać do swojego hobby swojego stanowiska i prestiżu jaki z tej funkcji wynika, zwłaszcza gdy ośmiesza swój urząd i odbiera mu wszelką powagę.
Poza tym ostatnio czytaliśmy w prasie o tym, że nie wiedziała ona o istnieniu dyskryminacji uczniów ze względu na światopogląd, ani o aktach przemocy wobec dzieci o innej orientacji seksualnej lub po prostu innych. Wydaje się więc słuszne zauważyć, że chyba powinna więcej czasu poświęcić na wykonywanie zakresu swoich obowiązków, za które płaci jej budżet, czyli społeczeństwo. To, że pani Barbara Nowak ma taki czy inny pogląd na sprawy kościoła, LGBT+ czy życie seksualne mrówek, albo, że serce jej pęka na widok demonstracji w sprawie pedofilii w kościele i informacji o udziale w tym procederze Jędraszewskiego – nie może być usprawiedliwieniem zaniedbywania swoich zawodowych obowiązków.
A zaniedbuje je regularnie, zatem demonstranci w Krakowie, uczniowie i nauczyciele, mieli prawo zażądać dymisji pani kurator. Że się tego nie doczekają to pewne, ale to nie znaczy, że ich wola wykrzyczana na rynku w Krakowie nie ma znaczenia – ma i to ogromne. To dzisiaj jedyna dostępna nam forma protestu i wyrażenia swojego zdania. Pani Barbara nie będzie mogła mieć pretensji w przyszłości, że nic nie wiedziała, tak jak nic nie wiedziała o skandalicznych zjawiskach w szkołach, bo nikt z nauczycieli jej o tym nie poinformował. Bidulka.
Przyczynkiem do tej publikacji jest artykuł z wyborczej.pl , który relacjonuje udział pani kurator w sympozjum w Poznaniu… Postaram się włożyć swoje trzy grosze w to, kolejne zresztą posunięcie konserwatystów i katoprawicy przeciwko ludziom, którzy się im nie podobają, bo nie podobają się hierarchom kościoła rzymskokatolickiego. I cóż zostało tam powiedziane…
Sympozjum naukowe „Małżeństwo i rodzina dobrem ludzkości” odbyło się w sobotę 26 września w Poznaniu, w Pałacu Działyńskich na Starym Rynku. Jak piszą organizatorzy, sympozjum to „próba wyjścia naprzeciw aktualnym zagadnieniom dotyczącym współczesnej rodziny, jej znaczenia dla rozwoju Polski i zagrożenia dla jej dobrostanu”. „Siła tradycyjnej rodziny” – tak poznański oddział TVP zatytułował materiał z konferencji.
No to rozbierzmy ten słowotok: organizator deklaruje, że chce wyjść na przeciw aktualnym zagadnieniom dotyczącym współczesnej rodziny. Bedą też zastanawiać się nad jej znaczeniem dla rozwoju Polski , a także pochylą się nad zagrożeniami dla jej dobrostanu
No dobrze, to czytajmy dalej…
– Te podręczniki, które dzisiaj oglądam, których jest multum, generalnie nie zmieniły się tak naprawdę przy zmianie strukturalnej szkoły, bowiem większość z nich została tylko troszeczkę poprawiona, ale absolutnie nie pasują do podstawy programowej, w tym sensie, że idą daleko dalej i zawierają bardzo wiele już ideologicznych „wrzutek”, właśnie z tych ideologii gender, ideologii LGBT. Niestety tak jest. To jest pierwsza wyrwa. Ale druga, myślę, że dużo poważniejsza wyrwa, to kwestia już w tej chwili samych nauczycieli, których jakaś grupa jest pod naporem ideologicznym i jest wyznawcami tej ideologii, zwłaszcza młodzi nauczyciele – mówiła kurator Barbara Nowak.
Jej zdaniem, spora część nauczycieli zajmuje się głównie przekazywaniem wiedzy, ale nie jest zainteresowana bezpośrednim kontaktem z uczniem, „żeby przekazywać mu prawdę, żeby go kształtować, starać się o każdego, żeby ukształtować go, wskazując mu dobre treści”. Według kurator Nowak to bardzo poważny problem.
– Ci młodzi ludzie, którzy nie dostają tego zainteresowania własną osobą, szukają i dostają je od tych, którzy mają jasno określony cel. Każdym kanałem dzisiaj wpływa lewacka ideologia, która tego człowieka formuje, która go oszukuje. Ci młodzi ludzie są oszukiwani – przekonywała w Poznaniu Barbara Nowak.
Kurator Nowak relacjonowała podczas konferencji przebieg swojego spotkania z aktywistami Młodzieżowego Strajku Klimatycznego. Jej zdaniem młodzi aktywiści czerpią wiedzę tylko z jednego źródła i trzeba z nimi o problemach współczesnego świata rozmawiać, np. wtedy, gdy pytają o ekologię. – Mamy przecież takie sytuacje jak chociażby z tą dziewczynką Gretą [Thunberg – red.], która nie ma przecież żadnej wiedzy, jest manipulowana, z którą rozmawiają wszyscy wielcy tego świata. Zwariowaliśmy. Żeby dyskutować z kimś, trzeba mieć wiedzę. Ale tu nie ma szacunku do wiedzy – przekonywała Nowak.
Dodawała też, że ważne jest, by wyciągać wnioski, choćby ze sprawy „nauczania seksualizującego dzieci”. Jej zdaniem w Polsce jest wychowanie seksualne, ale „do wartości do rodziny i dlatego tak to się nie podoba”. Na Zachodzie jest inaczej. – Pomysł na to, co chce się wprowadzić, to nauczanie seksualizujące typu B, czyli z każdym wszystko ci wolno. Tam, gdzie to nauczanie seksualizujące jest prowadzone od lat – przykładem może być Anglia – mamy wyniki, które mówią o tym, że wielokrotnie wyższa jest liczba chorób wenerycznych, ciąż. Tyle że dzieci dużo mniej się rodzi, bo tam się dzieci po prostu morduje w łonie matki, aborcja jest powszechna, jest prawem człowieka. Ten kolejny neomarksistowski eksperyment się nie powiódł, bo są takie, a nie inne wyniki. Uczmy się na błędach, nie brnijmy w to dalej.
Pani Barbara Nowak nie była jedyną gwiazdą w panelu, był także nowy, całkowicie polityczny kurator oświaty w Wielkopolsce pan Robert Gaweł jako spadochroniarz z PIS-u, któremu nie udało się wejść do sejmu RP, ale koledzy upchnęli go w nowej roli do oświaty. Konferencję zasilił także powracający do polityki stary znajomy, znany z ultrakatolickich poglądów Marek Jurek, publicyści katoliccy i księża… Posłuchajmy tez co mieli do powiedzenia…
Marek Jurek komentował, że potrzebna jest „obywatelska odpowiedzialność„, na której musi się wspierać władza. Aby działać skutecznie, władza, zdaniem marszałka, musi się opierać na aktywnym społeczeństwie. – Społeczeństwo bierne nie da wsparcia nawet wtedy, gdy porządek prawny zaatakuje jakiś Margot. Przepraszam, ja nie chcę królowej Margot obrażać. Niezależnie od tego, ilu księży, pastorów i rabinów będzie twierdzić, że mężczyzna jest kobietą, ja mam swoje prawo mieć zdanie, że rzeczy są takie, na jakie wyglądają – mówił Marek Jurek. – Kiedy przyjdzie rewolucja, nie będzie się na kim oprzeć. Jestem jednego pewien, że Rzeczpospolita, rodzice i rząd Rzeczpospolitej może się oprzeć na takich kuratorach, którzy siedzą koło mnie, którzy mają własne zdanie – dodawał Jurek, a uczestnicy sympozjum bili mu brawo.
Co mówił na konferencji Gaweł, ten sam który w kampanii wyborczej mówił o postulatach LGBT – Niech nas pocałują w tyłek
– Jeśli chodzi o stosunek do korzeni, wartości, zachodnia Europa upadła całkowicie na twarz. W tej chwili, przy tej nowej rewolucji trwającej w Europie (…) nie chodzi tutaj o homoseksualistów, o osoby, które identyfikują się z płcią. Ale chodzi o to, żeby dokonać totalnej inżynierii społecznej, zamienić to społeczeństwo z takiego, które funkcjonowało ze starym rytem wychowania rodzinnego, stworzyć coś, co będzie realizacją kolejnej, chorej, dystopijnej wizji społeczeństwa totalnie podporządkowanego – przekonywał nowy wielkopolski kurator oświaty.
Kurator Gaweł martwił się też o uczniów w szkołach. – Zmanipulowany młody człowiek – bo o tym mówimy dzisiaj, o szkole – chce się dostosować. Zawsze młodzi ludzie chcą się dostosować do grupy, do większości, do jakiegoś prądu, który jest. Gdzieś tam, w czasach wcześniejszych, pili jakieś tanie wino. Ci, którzy nie pili, czuli się jakoś w dyskomforcie, więc też czasem spróbowali. Potem pojawiały się narkotyki. A dzisiaj zmieniły się sprawy używek, dzisiaj trzeba akceptować to, co jest prześladowane, a prześladowane są mniejszości – mówił kurator Robert Gaweł.
Wielkopolski kurator oświaty relacjonował też swoją wizytę w szkole katolickiej w Śremie pod Poznaniem. Jak podkreślał, była to pierwsza wizyta, którą złożył jako kurator oświaty.
– Ludzie tam pracujący potrafili oprzeć się zorganizowanej machinie pruskiego państwa, żeby Polska przetrwała.
To jest idea pracy organicznej. Tam jest ksiądz, który stworzył szkołę z niczego, który miał odwagę robić wielkie dzieło. Już dojeżdżając do tej szkoły, widziałem, że to jest coś niesamowitego. Idące w mundurkach, w szykach dzieci z nauczycielami to jest porządek, to są proste słowa, organizacja. Musimy w tym kierunku pójść – rozmarzył się kurator Gaweł i przekonywał: – A jeżeli chodzi o szkoły, żeby je bronić, żeby ten nasz świat nie został zniszczony, butami skopany i krzykiem, bo to krzyk ma dzisiaj decydować o tym, kto ma rację, to musimy bronić prawa.
Sympozjum w Poznaniu zorganizowały wspólnie – Wydział Teologiczny Uniwersytetu Adama Mickiewicza, Polskie Towarzystwo Familiologiczne i Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół Poznański”.
- Najpierw oddam głos komentującym czytelnikom Wyborczej.pl. Po odrzuceniu komentarzy emocjonalnych, pozostałe odnoszą się do treści artykułu o konferencji „naukowej” i do wypowiedzi głównych panelistów. Doszłam bowiem do wniosku, że są one wystarczające i doskonale wyręczą mnie w żmudnej analizie dość bełkotliwej i mało merytorycznej dyskusji …
Podsumowanie i refleksje końcowe
Najpierw odpowiem tym czytelnikom, którzy są zadziwieni że takie coś odbyło się w murach szacownej uczelni im Adama Mickiewicza w Poznaniu. Otóż pragnę przypomnieć Państwu, że po głośnej sprawie z prof. Ewą Budzyńską z UŚ , Jarosław Gowin ówczesny minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego ingerował w treść Konstytucji dla Nauki, który to dokument był gwarantem autonomii uczelni wyższych. Po wprowadzonych poprawkach otwarto oficjalnie drogę do organizacji i, co gorsza, finansowania z środków publicznych takich właśnie pseudo naukowych spotkań towarzystwa wzajemnej adoracji – czyli monolitycznych ideologicznie i światopoglądowo zgromadzeń, które nie mają nic wspólnego ani z debatą akademicką, której boją się jak diabeł wody święconej, ani w ogóle z nauką.
Postawione na początku przez organizatora kwestie, jakimi podobno towarzystwo miało się zająć- a mianowicie pozwolę sobie przypomnieć:
wyjść na przeciw aktualnym zagadnieniom dotyczącym współczesnej rodziny.
jej znaczeniem dla rozwoju Polski ,
zagrożeniami dla jej dobrostanu
…nie było ani słowa. Coś tam powiedziano o innych państwach – że sobie nie radzą i mają złe efekty wprowadzenia edukacji seksualnej (w GB), ale żadnych potwierdzonych badań naukowych na ten temat nie przytoczono, czyli wypowiedziano własne intuicje na ten temat, a to jest bardzo słabe i nazywa się dyletantyzm.
Tak więc cele tego „sympozjum” nie zostały spełnione. Nie dowiedzieliśmy się absolutnie niczego na temat faktycznych problemów jakie mają polskie rodziny, że są to :
bieda dziedziczna o coraz większym zasięgu,
demoralizujące bezrobocie utrwalone i życie z oferty opieki społecznej,
brak edukacji zdrowotnej i następstwa tego zaniedbania ze strony ministerstwa zdrowia
bezpłodność wśród mężczyzn i kobiet jako wyraz wpływu czynników środowiskowych – zanieczyszczeń, złego odżywiania i produkcji złej jakości produktów żywnościowych, oraz pośrednio – ingerencji prawnej w prawa reprodukcyjne dorosłych ludzi
niesłychany wzrost ilości przypadków samobójstw we wszystkich grupach wiekowych, a szczególnie wysoki wskaźnik dla dzieci i młodzieży szkolnej (o czym nie zająknęła się pani kurator Nowak, zapewne dlatego, że nikt do niej nie złożył odpowiedniego doniesienia. O tym, że jej obowiązkiem jest wiedzieć takie rzeczy nie wspomnę nawet, ponieważ pani ta w ogóle nie wie co należy do jej obowiązków jako kuratora oświaty.)
przemoc domowa i brak gwarancji prawnej ochrony dla ofiar przemocy, brak skutecznych procedur związanych z separacją od agresora, brak kadr wyspecjalizowanych w walce z tą patologią w rodzinie polskiej
brak w podstawie programowej szkoły powszechnej zagadnień z zakresu solidnej edukacji seksualnej, co skazuje uczniów na pozostawanie pod wpływem rad zawartych w archaicznym podręczniku do wychowania w rodzinie, z jednej strony, lub na wypaczające życie seksualne filmy pornograficzne dostępne w sieci. ( jedno i drugie źródło równie szkodliwe)
Jak Państwo widzą ja, laik potrafię wymienić na poczekaniu problemy polskiej rodziny, które są widoczne gołym okiem i bez zaglądania do prac statystycznych czy ściśle naukowych badań socjologicznych. Pani i pan kurator nie wiedzą na ten temat nic? Nie wierzę! Podejrzewam jednak, że to spotkanie pod mylącą przykrywką sympozjum naukowego, to zwyczajne szczucie na kolejną grupę, jaką episkopat wyznaczył do eliminacji z życia społecznego.
Być może kogoś mocno zaskoczy moja refleksja, ale przypuszczam, że tym razem nie chodziło o społeczność LGBT+ – ta społeczność została już zaszczuta skutecznie i ruszone koła propagandowe mielą ten niewielki procent społeczeństwa w każdy możliwy i łatwo dostępny sposób, a głównie poprzez wszystkie rodzaje przemocy – fizycznej, psychicznej, słownej i symbolicznej.
O kogo więc może chodzić, jeśli nie o LGBT+? Moim zdaniem zaczęła się właśnie procedura systemowego eliminowania nieprawomyślnych nauczycieli, na temat których narzekała pani kurator Nowak. Na ich miejsce wejdą „pedagodzy” katoliccy, wykształceni przez ostatnie 30 lat w uczelniach katolickich i świeckich na wydziałach teologicznych po to, by edukacja mogła niezauważenie stać się edukacją katoprawicową, zarządzaną przez kościół rzymskokatolicki na wzór irlandzki. To nad taką szkołą rozpływa się w zachwytach kurator Gaweł.
Ponieważ do tej operacji potrzebne będzie wzmożone propagandowo grono rodzicieli – to Marek Jurek wspomina o „”obywatelskiej odpowiedzialności” , ponieważ uważa, że nadchodzącej rewolucji nie da się przeprowadzić przy biernym społeczeństwie. Radziłabym zatem, wobec takich deklaracji, byśmy faktycznie zachowali się w dobrze pojętym interesie przyszłych pokoleń, jak przystało na odpowiedzialnych obywateli i zrobili rewolucję w edukacji, ale według innych standardów niż te, jakimi zachwycał się Gaweł patrząc na równy krok umundurowanych uczniów szkoły katolickiej – nota bene – od razu widzę kadry z filmu do płyty Pink Floydów ” The Wall” – pamiętacie te szeregi dzieciaków wpadających do maszynki przerabiającej je w jednakowe egzemplarze, sformatowane według jednej sztancy. To o takim społeczeństwie marzą duchowni i nie tylko oni.